Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Wokół Gliwic

Dystans całkowity:44178.87 km (w terenie 20495.57 km; 46.39%)
Czas w ruchu:1998:51
Średnia prędkość:22.10 km/h
Maksymalna prędkość:4573.00 km/h
Suma podjazdów:199862 m
Maks. tętno maksymalne:195 (124 %)
Maks. tętno średnie:187 (96 %)
Suma kalorii:906649 kcal
Liczba aktywności:795
Średnio na aktywność:55.57 km i 2h 30m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 41.00
km
w terenie: 38.00 km
trwało to: 01:56
ze średnią: 21.21 km/h
Maksiu jechał: 37.10 km/h
temperatura: 17.0
tętno Maksa: 169 ( 87%)
tętno średnie: 128 ( 66%)
w górę: 229 m
kalorie: 1336 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Migrena

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 9

~

Jest tu niedaleko takie miejsce, w którym jesień trwa od stycznia do grudnia, a czasem nawet dłużej...



Za dwadzieścia kilka dni ruszamy z trzecią odsłoną  Hołda Race. Jeśli jechaliście w ubiegłym roku, to wiecie, że będzie zajebiście. Jeżeli nie jechaliście i się zastanawiacie, to wiedzcie, że będzie zajebiście.
Jakiś portal kolarski, dość popularny (nie chce mi się szukać) zrobił ranking wyścigów XC w kraju i okazało się, że na starcie HR podczas edycji Park Śląski stanęło na starcie najwięcej zawodników... ponad trzy setki. Drygi ścig w tym rankingu nawet nie zbliżył się do tej liczby.
A tak się to kręciło podczas edycji 2013...












To co?  Zapisujecie się, mam rozumieć?


Tymczasem  Marusia (co On też powinien stanąć na starcie Hołdy) przekonał mnie, żeby dać Wam spokój z Jezuskami i pochodnymi. Daję więc. Ale... gdyby kogoś, w związku z poprzednimi wpisami, jeszcze bolała głowa, to polecam medycynę mozambijską - w stu procentach skuteczna.





Istnieją dwie możliwości - albo jesteśmy sami we Wszechświecie, albo nie. Obie są tak samo przerażające.

~


w sumie...
ukręciłem: 18.00
km
w terenie: 16.00 km
trwało to: 00:54
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 37.30 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 148 ( 76%)
tętno średnie: 119 ( 61%)
w górę: 69 m
kalorie: 547 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Subito zwei

Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 56

~


Plan był, nomen omen, boski... po dwóch latach obiecywania sobie, że pojadę na Rychleby, miałem tam w końcu dotrzeć. Dzień wcześniej docierania nie wytrzymała przerzutka... 


Jako, że godzina była zbyt późna, by nabyć cokolwiek drogą kupna a nazajutrz, w święto proletariuszy, co oni się łączą, też jakimś dziwnym trafem sklepy z przerzutkami były pozamykane, to na Rychleby wybiorę się kiedyś tam... a tymczasem godnie mnie tam reprezentowali inni oraz między tymi innymi  Czarna Bamba.

Ja, doczekawszy uchylenia wrót do sklepu ze Sramami, poprosiłem jednego na wynos. Wygląda całkiem miło, ale tak po prawdzie, to lubiłbym mieć starego i pojeździć na Rychlebach...


Gdy już Marcin mi go przymocował sznurkiem i dwoma zipami do ramy, to okazało się że pod wpływem temperatury (ostatniej dyskusji) co nie co skurczyło się Specykowi...


Cóż było robić... na tak stjóningowanym oraz przykurczonym udałem się kó horyzontowi sprawdzić, czy sramorzutka zachowuje się tak, jak powinna. Zachowuje się.

Jadąc sobie tak bez sensu, a nawet celu naszli mnie refleksje. Tak, macie niestety rację, zapragnąłem się z Wami podzielić tymi płytkimi przemyśleniami.

Psując przerzutkę, bosek niechybnie postanowił dać mi do zrozumienia bym nie szedł dalej drogą, którą wybrałem...
Dodatkowo, po komentarzach do poprzedniego wpisu zwątpiłem w zasadność swego istnienia. O poglądach, pozornych działaniach, relacjach (przepraszam) międzyludzkich, etc. nawet nie wspominając. 
No bo jakże to tak? Większość przecież ma rację (vide muchy). A większość odsądziła mnie od czci i wiary. Niektórzy słowami dalece odbiegającymi od tych, jakimi zwykł posługiwać się ich idol - Karol W., inni w sposób cywilizowany (dzięki nieistniejącemu bogu), acz wytykający mi miałkość intelektu, upadek wielki morale mojego osobistego, oraz fakt iż pojęcie terminu szacunek jest mi całkowicie obce. No bo... jakże to tak? Jak śmiałem pokazać palec środkowy obrazkowi największego z rodu piastowego, oraz nie robić z tego tajemnicy? Ba... szczycić się tym. No proszę państwa, skandal nad skandale.  

Pisaliście, dość obłudnie, że w nosie macie moje wierzenia (a właściwie ich brak), bo najbardziej doskwieram Wam to, że w serwisie poświęconym rowerom śmiem pisać o czymś innym niż rowery. Fakt, że wcześniej często pisywałem także na inne tematy, jakoś nie spędzał Wam snu z powiek. I oczywiście na Wasze emocjonalne reakcje zupełnie bez wpływu pozostaje fakt, że tym razem był to temat okołowojtyłowy.
Kończąc ten wątek... pomimo Waszych sugestii... niestety, ale wciąż ja będę decydował jak i o czym pisać. Do krwi ostatniej, czyli do momentu, gdy na przykład Błażej zechce zamknąć mi tego bloga i usunąć konto. Jakimś zgrabnym donosikiem możecie próbować na Niego wpłynąć.

Jeden (słownie jeden, nie licząc tych, którzy mają i zalogowali się swoje konta w BS) z komentujących, Grzegorz Krajewski, podpisał się swoim imieniem i nazwiskiem - dziękuję. Pozostali nie uczynili tego ponoć dlatego, iż mnie bliżej lub dalej znają i sytuacja mogłaby być niezręczna. Bo, pomimo tak dużej rozbieżności w pojmowania dziwnych zjawisk na tym świecie, czasem podają mi rękę, czasem ze mną rozmawiają i oczywiście tego, co tu piszą nie potrafią (nie chcą?) wygarnąć prosto w oczy me śliczne. 
Bardzo Was proszę, nie krępujcie się. Napiszcie tutaj (podpisując się uczciwie), albo mailem (smsów nie czytam, starczy wiek zepsuł mi mocno wzrok), lub po prostu podejdźcie do mnie przy byle okazji i powiedzcie, jak wielkim chamem jestem oraz zadeklarujcie, że więcej ręki mi nie podacie. I dla Was i dla mnie taka sytuacja będzie klarowna i chyba zdrowsza. Cokolwiek byście mi nie powiedzieli, zapewniam, że moje reakcje będę zdecydowanie dalekie od nerwowych czy też negatywnych.

Piszecie także, że pomimo iż jestem ateistą, to powinienem szanować Waszą wiarę. Zdajecie sobie sprawę, że takim oczekiwaniem czy też sugestią namawiacie mnie do hipokryzji? Skądinąd tak bliskiej wierzącym.
Zastanówcie się przez chwilę. Jeśli Wasza (i każda inna) bozia jest dla mnie postacią fikcyjną, jak nie przymierzając Batman, czy inny Spiderman, a biblia (tak, tak, czytałem... nie raz), jest dla mnie na poziomie bajek z mchu i paproci (lecz stokroć bardziej krwawych, niespójnych i pozbawionych elementarnej logiki), to okazywanie szacunku, a nawet zrozumienia Waszym wierzeniom byłoby zwykłym oszustwem. Zauważacie sprzeczność w byciu ateistą i jednoczesnym szanowaniem jakichkolwiek guseł i zabobonów?
Oczekujecie ode mnie szacunku, więc... może lubicie być oszukiwani? Nie pytam retorycznie, odpowiedź nie jest tak oczywista, jak mogło by się to wydawać. Gdybyście nie lubili, to bylibyście ateistami. Takimi, jakimi byliście w chwili narodzin.

Taki oto obrazek z Murowanej wygrzebałem. Jak widać, idąc śladem magików, cudotwórców oraz byłych papieży postanowiłem cudu dokonać. Zabrałem się za wypędzanie złego z koleżanki mojej teamowej, Małgorzaty oraz zapragnąłem udzielić Jej błogosławieństwa. Na szczęście okazało się, że wspomniany zły nie mieszkał w jej młodym ciele i czary okazały się być zbędne. Gdyby jednak mieszkał, to skuteczność moich zabiegów byłaby na takim samym poziomie, jak wypędzenie przez Wojtyłę tętniaka z głowy Floribeth Mory Diaz.  


Wybaczcie, że tak rozwlekle, ale macie ten komfort, że możecie nie doczytać do końca... ja do wspomnianego końca musiałem pisać :/
Wpadł w me ręce tekst Agnieszki zwanej przez znajomych Wołkiem, którego obszerny fragment pozwolę sobie zacytować. Autorka jest zawodowcem, więc ma o niebo (a nawet o dwa) lżejsze pióro ode mnie oraz Jej słowa, w zestawieniu z moimi, są subtelniejsze.   
Może poniższe pozwoli Wam zrozumieć powody dla których byłem wstrzemięźliwy i na zdjęciu w poprzednim wpisie użyłem tylko palca.

Cyt.
[...]
Nie uważam Karola Wojtyły za wielkiego człowieka.

Mam krytyczny stosunek do konsekwencji i zaangażowania, z jakim ignorował skalę pedofilii trawiącej Kościół. Chodzi o utrzymanie w mocy instrukcji „Crimen sollicitationis” sprowadzającej się de facto do nakazu ukrywania przestępstw i przestępców; o niechęć papieża do wysłuchania ofiar pedofilii; o oddanie, z jakim chronił słynnego z dymania, a także posiadania dzieci oraz finansowych przekrętów założyciela zakonu Legionistów Chrystusa Marciala Maciela Degollado. Kościół pod kierownictwem Wojtyły był – jak trafnie zauważa założyciel włoskiego stowarzyszenia ofiar kleru Francesco Zanardi – „miejscem niebezpiecznym dla dzieci”. I papież ponosi za to odpowiedzialność.

W najwyższym stopniu krytycznie oceniam bezwzględność, z jaką J.P.2 zwalczał teologię wyzwolenia będącą wszak praktyczną realizacją jego „nauczania społecznego”. Podjęta przez księży i zakonników próba walki po stronie ubogich przeciwko krwawym i chciwym prawicowym juntom Ameryki Południowej, reprezentującym interesy obszarników i kapitału spotkała się ze strony papieża Polaka z jednoznacznym potępieniem – w przeciwieństwie do finansowej przez CIA operacji „Kondor”, która kosztowała życie 80 tysięcy osób.
Nie podoba mi się przyjaźń Karola Wojtyły z Ronaldem Reaganem i bezkrytyczne podejście do działań USA w Ameryce Południowej za jego czasów. Nie podoba mi się jego przyjaźń z Pinochetem. Oburza mnie zachowanie papieża wobec arcybiskupa San Salvadoru Oscara Romero, który usiłował przedstawić mu dowody zbrodni junty i został przez Wojtyłę wyrzucony z audiencji, a kilka tygodni później zginął, zamordowany podczas sprawowania mszy przez rządowe szwadrony śmierci, bez specjalnej dezaprobaty ze strony Watykanu.

Oburza mnie udział Wojtyły w rozprzestrzenianiu się epidemii HIV w Afryce, gdzie żyje 70 procent dorosłych i ponad 90 procent dzieci zarażonych AIDS. Posłuszny swoim seksualnym obsesjom Wojtyła zaangażował cały autorytet w walkę z prezerwatywami będącymi jedyną skuteczną metodą walki z AIDS i jego zasługi w triumfalnym marszu choroby przez kontynent są nie do przecenienia. Co roku w Afryce w powodu AIDS umiera milion ludzi.

Nie akceptuję postawy Wojtyły wobec kobiet, ich praw reprodukcyjnych i ról społecznych, jego bezwzględnej walki nie tylko z aborcją, ale także antykoncepcją i edukacją seksualną, która umożliwia kobietom decydowanie o tym, kiedy i ile dzieci chcą mieć.
I wreszcie, choć to już zdecydowanie mniej mnie dotyczy, nie podoba mi się ekstremalnie konserwatywny kierunek, jaki narzucił kierowanej przez siebie instytucji, dokonując totalnego odwrotu od ustaleń i ducha Soboru Watykańskiego II: odejście od jakiejkolwiek kolektywności w zarządzaniu, ponowna centralizacja, walka z przejawami oddolnej demokracji. A także z postulującymi zmiany intelektualistami wewnątrz Kościoła – takimi jak szwajcarski ksiądz Hans Küng, który został pozbawiony prawa nauczania teologii katolickiej za to, że wzywał do przemyślenia dogmatu o nieomylności papieża.

Jakkolwiek zapoczątkowana przez Wojtyłę kontrreformacja jest wewnętrzną sprawą Kościoła, to jej skutki, zwłaszcza w Polsce, dalece mury kościołów przekraczają. Kult prymitywnej „pobożności maryjnej” promuje postawy bezrefleksyjności i braku krytycznego myślenia. Ten rodzaj religijności nawet bardziej niż inne blokuje rozwój intelektualny, sprzyjając, mówiąc wprost, ciemnocie. Za to także Wojtyła ponosi w mojej opinii osobistą odpowiedzialność.

Nie odpowiada natomiast, wbrew obowiązującej w Polsce doktrynie, za upadek Związku Radzieckiego i wyprowadzenie Polski z tzw. bloku wschodniego, a także za pokojową transformację do demokracji. Gwoli intelektualnej uczciwości odnotować należy, że upadek ZSRR wiązał się z niewydolnością ekonomiczną spowodowaną wyścigiem zbrojeń, a pokojowa droga przemian to przede wszystkim zasługa obu stron Okrągłego Stołu. Które skądinąd – podobnie jak ich polityczni spadkobiercy – dzielą między sobą, a także z Janem Pawłem II, odpowiedzialność za klerykalizację życia publicznego w Polsce.

Wbrew temu, co dominująca w Polsce prawica mówi i pisze, nie uważam za swój obywatelski obowiązek otaczania kultem postaci i dokonań Jana Pawła II. I najuniżeniej proszę sejmową oraz religijną większość, żeby mi na to pozwoliła.

AWŁ



Przykładów podobnych tym, które przytacza Agnieszka, jest znacznie więcej, ale nie sposób opisać wszystkiego w jednym tekście, należało by przymierzyć się do wydania książki.
Może należało by wspomnieć jeszcze wyświęcenie przez pożeracza kremówek kilku zbrodniarzy: arcybiskupa Stepinaca, José de Anchieta, czy też Agnes Gonxha Bojaxhiu, której działalność czyni z niej wyjątkowo odrażającą postać. 
Materiałów, opisujących powyższe, jest w sieci pod dostatkiem. Jeśli zechcecie, to sobie znajdziecie.

Widzieliście film "Nocny pociąg do Lizbony"? Cudny jest.




Religia stanowi obrazę dla ludzkiej godności. Gdyby jej nie było, mielibyśmy dobrych ludzi robiących dobre rzeczy i złych ludzi czyniących zło. Tylko religia może sprawić, że dobrzy ludzie robią złe rzeczy.



~


w sumie...
ukręciłem: 59.67
km
w terenie: 59.00 km
trwało to: 02:42
ze średnią: 22.10 km/h
Maksiu jechał: 40.20 km/h
temperatura: 17.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 130 ( 67%)
w górę: 145 m
kalorie: 1846 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Subito

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 28

~

Gdy otwarłem dziś swe niegodne ślepia okazało się, że telewizor w dużym pokoju zwariował. Po pierwsze primo sam się włączył, a po drugie na każdym z kanałów pokazywał mi Wojtyłę Karola.
Wyrzuciłem. 
Bóg, poza Wojtyłą, dal nam także Antyradio. Załączyłem i... radia nie musiałem wyrzucać. 

Gdy już się nasłuchałem oraz najadłem śniadania, postanowiłem poszukać spokoju. Santo spokoju oczywiście.
Niestety, nie było mi dane. 
Zewsząd atakowały mnie wojtyłopodobne akcenty...



Na ten przykład barwy do połowy watykańskie, po horyzont sięgające. Jak widać brakowało niebieskiego. Nie wiem po co, ale niebieski skojarzył mi się z ptakiem. 
Spojrzałem. Ale nie... był sobie w barwach swych naturalnych.

Idąc dalej tropem ptaka oraz mocno się koncentrując miałem wizję. 
Wizję ptaka. 
Za mało, uznałem.
Skoncentrowałem się w dwójnasób. 
Dopadła mnie wizja Wojtyły z ptakiem...



No ale... miałem przecież uciekać przed tym zbiorowym zidioceniem. Umm.
Pa...



Jeśli wasz bóg potrafił otworzyć morze, by uratować Mojżesza wraz z narodem wybranym... to dlaczego, do jasnej cholery, nie otworzył bram obozów koncentracyjnych?

Od dziś, gdy ktoś zechce powiedzieć kilka słów prawdy o Wojtyle i Jego działalności, powinien brać pod uwagę artykuł 196 Kodeksu Karnego oraz ewentualność tłumaczenia się przed wysokim sądem ze swoich słów.
Takich doczekaliśmy czasów, że zabobon i ciemnogród triumfują, za nic mając racjonalizm, naukę, logikę i poczucie zwykłej przyzwoitości. 



Zorganizowana religia jest głównym źródłem zła na świecie. Jest pełna przemocy, nielogiczna, nietolerancyjna, nierozerwalnie związana z takimi pojęciami, jak rasizm, ustrój plemienny czy bigoteria; zakorzeniona w ignorancji i wrogo nastawiona do wszelkich prób poznawczych, pogardliwa wobec kobiet i narzucana dzieciom.

~

w sumie...
ukręciłem: 107.69
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 03:54
ze średnią: 27.61 km/h
Maksiu jechał: 41.00 km/h
temperatura: 19.0
tętno Maksa: 175 ( 90%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: 542 m
kalorie: 1709 kcal
w towarzystwie:

Fishdick Zwei

Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 8

~

Całkiem zupełni nicanic mądrego nie przychodzi mi do tego pustego łba. Właściwie i tak między nami, to mądrego nigdy mi nic nie wpadło do głowy.
Mam obrazki Zdzisia, było stylowo a nawet nas trojowo.





Oraz muzę mam. Też Zdzisia.
Kaśka, Titus... macz ówielbjam. Kaśka, niestety nie chce zdradzić namiarów na choreografa.



Titus był ostatnio rzekł, że trzeba być mocno bezczelnym, żeby zagrać dobry cover.
Umm... niektóre wykony Kwasożłopów są jak początek i koniec świata.
Kiedyś, po jakimś tekście usłyszałem "czuję się wypieprzona słowami". 
Ja czasem ich wykonami.
To już było. Pewnie nie raz...
Ale.



Ponoć Watersowi spadli kapcie, gdy usłyszał ten wykon. Nie wiem tego pewien, bo ponieważ Waters kapci nie używa...

Oraz, dla odmiany... no posłuchajcie sami. Titus tutaj na bębnach... a przy sitku Ślimak.

Nabądźcie drogą kupna płyty Fishdick i Fishdick Zwei. Pozostałe także.
La Part Du Diable mocno daje radę. 


Wciąż twierdzę, że kościelna wieża z piorunochronem jest oznaką braku wiary

~


w sumie...
ukręciłem: 122.50
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:56
ze średnią: 24.83 km/h
Maksiu jechał: 57.10 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 721 m
kalorie: 1970 kcal
w towarzystwie:

Jezuskowi

Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 26

~

Nadchodzą takie dni w roku, że każdy czuje, iż powinien zrobić coś dla Jezuska.
Większość myje okna. Dla Jezuska ofcoś. Niektórzy idą po bandzie i wycierają także kurze.
Postanowiłem nie być gorszy. Umyłem dziś zęby, dla Jezuska ma się rozumieć. 

Ale... to za mało, pomyślałem. Pojechałem ku. 
Chwale.



Głos usłyszałem. Niechybnie należał do Jesuska. Głos domagał się więcej.
Strawy, wołał... daj mi strawy. Głodny musi, pomyślałem. Bozia go nie karmi? Karę ma? A może oddał michę dzieciakom z Etiopii? Tak czy siak, jeśli się domaga, to cóż mi pozostaje... dałem.



Od nał, jeśli ktoś z Was zapragnie zrobić dobrze Jezuskowi, to powinien mieć konto na Stravie, udać się ku startowi tego segmentu i z pieśnią na ustach wykręcać rekord świata. Od dziś jest to błogosławiony segment, oraz błogosławiony będzie każdy, który na nim będzie liderem. Jak widać, tymczasem aureola buja się nad mą zacną głową.

Oraz z okazji podniosłego nastroju zapragnąłem wysłać Wam wszystkim krótkie wiadomości tekstowe pełne idiotycznych wierszyków o kurczaczkach i innych badziewiach, ale niestety mam zbyt nowy telefon bez klawiszy... po pierwszym wersach wierszoklecenia, telefon pokazał mi, na 5 calowym ekranie, dużego fakulca.
W zastępstwie wierszyków przekazuję Wam okazjonalne obrazki.









A także utwór muzyczny zwany piosenką, co on tu robi za kolędę. I nie Katarzynę.




Wierzysz w tekst dziwacznej, ponoć świętej, księgi, w której są gadające zwierzęta, czarownice i demony, kije zamieniają się w węże, żarcie spada z nieba, ludzie chodzą po wodzie, trupy wstają z grobów i szwendają się po ulicach... i ciągle twierdzisz, że to ja potrzebuję pomocy? 

~

w sumie...
ukręciłem: 23.82
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:49
ze średnią: 29.17 km/h
Maksiu jechał: 42.10 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 254 m
kalorie: 491 kcal
w towarzystwie:

Blue monday

Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 12.04.2014 | Komentarze 2

~

Jako, że jutro najważniejszy start sezonu, to w ramach celowania ze szczytowaniem, byłem przez tydzień cały odpoczywałem, jadłem ciostka z krymem oraz bawiłem się ciałem.
By sprawdzić swą gotowość do tego wiekopomnego wydarzenia zaprosiłem szoszona, w celu by ukręcić dystans co najmniej trzycyfrowy przed przecinkiem. Udało się prawie, bo zabrakło niewiele...

Pojócze będzie wspomniany mandej...



Oraz radość swą, przedwczesną, okazywałem, skacząc tu i tam...



Umm... pamiętacie New Order?


Od wczoraj pięć czwartych fejsbóka oraz siedem ósmych portali tak zwanych informacyjnych, ekscytuje się śpiewającym klechą. Ciekaw jestem, czy gdyby ów śpiewak był na przykład młotkowym czy też kierowcą pociągu, to także wzbudziłby taką sensację...



Czegóż owo śpiewanie dowodzi? Że wśród czarnego odłamu, także trafiają się ludzie z krztyną talentu. Nie tylko do opowiadania bajek.
Ten kawałek Cohena coverowali prawie wszyscy, między innymi Dżon bon Dżowi, Szrek, Justysia Steczkowska, Ola Burke oraz wielu innych... kowerzyli go także tacy artyści jak The Voice of Poland, Mam Talent oraz X-Factor... ponoć nawet ktoś go zaśpiewał zanim Cohen go napisał.
Nie uwierzycie, ale nawet szansonistka rozrywkowa Górniak Edyta także sobie tę pioche zanuciła. Artystka Górniak stała się moją ulubioną po tym, jak rzekła była kiedyś, że przestaje robić lody swojemu facetowi na trzy dni przed występem, bo to źle wpływa na jej struny. Głosowe.
Gość ją zostawił. Oficjalnie dlatego, że za często koncertowała. 



Życie to nałóg, z którym bardzo ciężko zerwać

~

w sumie...
ukręciłem: 51.78
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 02:24
ze średnią: 21.58 km/h
Maksiu jechał: 35.00 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 152 ( 78%)
tętno średnie: 125 ( 64%)
w górę: 174 m
kalorie: 1704 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Milczenie czarnych owiec

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 11

~

Jechałem i dumałem nad tym, jakiego oraz o czym wysmażyć dziś paszkwila.
Jak to w życiu bywa, paszkwil wysmażył się sam.... 
Czas jakiś temu, u fejsbóka, wymieniłem zdań kilka z człowiekiem, którego nie znam. Nie pamiętam dokładnie w jakiej kwestii, ale pewnie dość ważnej. Dla człowieka. Oraz w temacie bajek, legend, wierzeń ludowych i tym podobnych hec, co wynika z poniższego.
Kwestia dla człowieka była na tyle ważna że zagaił do mnie, używając trudnych słów... prostak, ignorant. W sensie, że tak mnie postrzega. Sprawdziłem u Wikipedii, co oznaczają te terminy. Mogło być gorzej.
Coś tam odrzekłem, mając nadzieję, że człowiek sobie pójdzie, ale nie... okazał się być uparty, niczym świadek jehowy.
Nie będę przynudzał cytując wszystko, ale poniższy fragment jest ważny, bo a mianowicie prawdopodobnie zmieni diametralnie mój żywot.
Rozmówca mój przemiły rzekł był w pewnym momencie...

Co przeszkadza Ci być "wierzącym"- artykułujesz. Z daleka widać, że nie jest to cała prawda, bo normalni ludzie tak nie reagują na zwykły, przypisywany przez Ciebie religii- brak logiki. Ty jesteś ciężko poraniony. Starasz się zakrzyczeć własne... no nie -sumienie, bo to termin "pobożny"- Ty chcesz zakrzyczeć własny system wartości, który tli się w głębi Ciebie. Inną możliwością jest tylko zwichnięcie osobowości, choroba psychiczna. Ale o to Cię na dzisiaj nie podejrzewam. Ty nie jesteś buntownikiem, luminarzem! Twój poziom argumentacji wskazuje na,zwykłą niedojrzałość emocjonalną! Jesteś czytelna, i to z daleka, reklama wielkogabarytowa! Przepraszam za szczerość, ale może bardziej mi na Tobie zależy niż tym, którzy co prawda mają Cie za "przygłupa" ale za to sympatycznego i co najważniejsze, niegroźnego. Przy tym tak wspaniale "rozluźniasz" atmosferę i spłycasz obyczaje... do chlewu. A wiadomo, każdy lubi mieć kogoś gorszego u boku, by móc się w razie czego... jednak dowartościować. Być może się mylę, być może Cię do końca nie znam- ale dajesz spontanicznie sporo materiału na swój temat- by wyrobić sobie zdanie. Pozdrawiam Brata w "rowerowaniu"! 

Później, mąż ten miłosierny, pokusił się o dalszą analizę mej ohydnej osobowości. Wyszło mu na to, że albo jestem Żydem, albo niedorozwojem emocjonalnym. Obstawił opcję drugą. Trzymam kciuki za Jego wygraną.

Dlaczego zmieni to mój lajf?
Och, bo nie potrafię odmawiać... człowiek chce mnie sprowadzić na dobrą drogę, więc nie mam za bardzo wyjścia, zgodzę się. Co więcej, być tak może też, że załatwi mi on zbawienie oraz miejsce w niebiosach, a nawet po prawicy.
Ale... zanim tam trafię, to mejbi zdążę jeszcze kapłanem zostać? Choć raczej może się nie udać... jakoś nie gustuję w małych chłopcach, a to dość duża przeszkoda.

Oczywiście istnieje także inna opcja, której prawdopodobieństwo ziszczenia się nie jest takie znów małe...
Może się zdarzyć, iż umysł mój wąski oraz ciasny nie wytrzyma procesu nawracania. Gdyby do tego doszło, to mam wyjście awaryjne...



...powieszę sobie kamień u mej aksamitnej szyi i zakończę ten nierówny pojedynek. Kiedyś bozia miała w dupie samobójców, mam nadziej, że nic się nie zmieniło. Pożądam być zrzucon za dziewiąty krąg piekielny.



Chrześcijanin mówiący ateiście że pójdzie do piekła, brzmi tak samo strasznie jak małe dziecko mówiące dorosłym, że nie dostaną prezentów od Świętego Mikołaja

~

w sumie...
ukręciłem: 44.14
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:43
ze średnią: 25.71 km/h
Maksiu jechał: 41.40 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 157 ( 81%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 153 m
kalorie: 1461 kcal
w towarzystwie:

Agnetha

Środa, 2 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 7

~

Taki sobie uczyniłem album pamiątkowy z pamiątkowymi fotografiami oraz umówiłem się z sąsiadką, że jest to my colouring book.







Wkleiłem także do albumu (za zgodą sąsiadki, ma się rozumieć) obrazki ruchome. Taki fotoplastykon, któren opowiada opowieść o niedzielnych, beskidzkich zmarszczkach. Autorem ruchomych obrazków jest B.art.


Jeśli chcielibyście przejechać z nami kolejne (a może te same) zmarszczki, to będziemy w niedzielę startowali z miejsca ulubionego w Beskidach około 10:00.

Dzisiejszy wpis sponsorowała literka ä jak Agnetha Fältskog, która też jest szczęśliwą posiadaczką kolorowego bóka. Hónołs... być tak też może, że Agnetha ma sąsiadkę. Na bank natomiast wiadomo, że jest jedną czwartą grupy Abba, oraz uwaga...  sama o sobie mówi, że jest minimalistką, niewiele potrzebuje do życia, lubi konie oraz prostotę - tak w życiu, jak i w ubiorze. Jej majątek szacowany jest na około sto milionów ojro.

Zawsze chciałem zostać rentierem, od dziś pożądam być minimalistą. 





Nie wiem, ile wytworzyliśmy niedorzecznych kodeksów postępowania i bezsensownych wierzeń religijnych; nie wiem też, jakim sposobem wryły się tak głęboko we wszystkich krajach świata w umysł człowieka; warto jednak zaznaczyć, że wierzenie wpajane w pierwszych latach życia, gdy mózg jest wrażliwy, staje się niemal instynktem; a zasadniczą cechą instynktu jest to, że się go słucha niezależnie od tego, co mówi rozum.

~


w sumie...
ukręciłem: 66.30
km
w terenie: 60.00 km
trwało to: 03:10
ze średnią: 20.94 km/h
Maksiu jechał: 46.10 km/h
temperatura: 16.0
tętno Maksa: 136 ( 70%)
tętno średnie: 185 ( 95%)
w górę: 304 m
kalorie: 2181 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Renata

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 3

~

Dziś przeprowadziłem ostatnie przygotowania do zawodów. Raczej nie rowerowych, bo podczas finału jurorami będą znani esteci, między innymi esteta paJacyków.

Przygotowywałem się mocno oraz mentalnie...



A oto rezultat.



Konkurencja polega na posiadaniu jędrności. Tym razem pośladków, ale już niedługo poćwiczę piersi. Ponoć Renata Dancewicz jest zaniepokojona.

Oraz, jeśli już jestem na wizji, to potrzebuję Waszej hilfe, pomocy, hepl, aide, помощь oraz msaada... sytuacja jest nie cierpiąca zwłoki ani sknerstwa... potrzebne jest kilka euroszelstów. Szczegóły prezentują się zachęcająco, czytajcie.


 
Historia ma zwyczaj zmieniać ludzi, którzy myślą, że ją zmieniają.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 102.49
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 03:53
ze średnią: 26.39 km/h
Maksiu jechał: 49.00 km/h
temperatura: 16.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: 346 m
kalorie: 3420 kcal
w towarzystwie:

Drzewa

Czwartek, 20 marca 2014 · dodano: 20.03.2014 | Komentarze 65

~

Marek Galiński nie żyje. Kilka dni temu zginął w wypadku samochodowym. Dość banalnym wypadku... auto przez niego prowadzone wypadło z drogi i uderzyło w drzewo.

Brat Otylii Jędrzejczak nie żyje. Kilka lat temu zginął w wypadku samochodowym. Dość banalnym wypadku... auto prowadzone przez Otylię wypadło z drogi i uderzyło w drzewo.

Marian Bublewicz, Marek Kotański, Monika Kuszyńska (Varius Manx)... i wielu innych. Łączy ich jedno... Ich marzenia skończyły się na drzewie. Za wyjątkiem Moniki - przeżyła, jeździ na wózku. I pewnie marzy...

Po śmierci Diabła większość z Was poszła na Fecebooka, by pod informacją o tym wydarzeniu wstawić gwiazdkę w kwadratowym nawiasie, niektórzy dodali że to szok, inni bajdurzyli o peletonie w niebie etc etc. Często pisaliście, że to bezsensowna śmierć... jakbyście często stykali się z sensownymi.
Dwa dni później większość zajmowała się już swoimi sprawami... cóż, życie toczy się dalej. Dziś, z racji tego, że był pogrzeb, temat odżył. Ale poza rodziną, przyjaciółmi, zawodnikami, którzy znali Go osobiście, za pół roku, za rok... u większości z Was ta tragedia zatrze się pamięci.

W poniedziałek przeczytałem dwa ważne teksty o Marku Galińskim. Pierwszy to blog Marka Tyńca, który zwrócił uwagę na ważny aspekt... często, my amatorzy, spędzamy wiele godzin za kółkiem, jadąc na zawody, wracając zaraz po nich, zmęczeni, niewyspani, z mocno obniżona koncentracją... 

Drugi tekst, to felieton Pawła Kuflikowskiego, pod jakże wymownym tytułem "Jesteśmy to winni Diabłowi". Tak, na pewno będziemy się ścigali na Memoriale Marka Galińskiego, bez dwóch zdań. Mam nadzieję, że ten wyścig przetrwa po wsze czasy.

Ale... może warto pokusić się o coś jeszcze?
Wiecie o Marku, pamiętacie wypadek Otylii, niektórzy z Was może wiedzą, kim był Marian Bublewicz czy też Marek Kotański...
Nie macie natomiast pojęcia ilu bezimiennych, szarych ludzi zginęło w podobny sposób - uderzając autem w drzewo. Oczywiście, są też inne czynniki, które do tego doprowadziły. Szybkość, pośpiech, brawura, czasem zawodzi samochód, a innym razem jest to zwykły błąd kierowcy, banalna nieuwaga...
Jesteśmy ludźmi, nasza natura bywa ułomna i mamy prawo popełniać błędy. Tyle, że skutki tych błędów nie muszą być tak kurewsko nieodwracalne.
Nie muszą. 

Może zabrzmi to niedorzecznie, ale myślę że już najwyższy czas, by ktoś w tym kraju poszedł po rozum do głowy i nakazał wycięcie, w jakimś rozsądnym promieniu (może 30, może 70 metrów), drzew rosnących przy drogach. Nie wszystkich drzew w kraju, nie przy wszystkich drogach. Może na początek przy szybkiego ruchu, krajowych, może też niektórych gminnych? Tych, gdzie jeździ się szybko.
Pamiętacie, kiedy sadzono te drzewa? Ja też nie. Ale wiem, że wówczas jeździło się furmankami ciągniętymi przez konie, a drzewa miału dawać cień. 
Świat, od tamtego czasu, poszedł odrobinę do przodu. 



Pod nieobecność owych drzew, w wyniku wypadnięcia z drogi, ludzie mają stokroć większą szansę na przeżycie. Taki wypadek skończy się na wykręceniu kilku bączków na łące, a ostatecznie może i na dachowaniu, które jest wielokrotnie mniej śmiertelne niż klaps z drzewem... mało kto uchodzi z życiem przy takim uderzeniu, samochód przy prędkości nawet 50 km/h zatrzymujący się nagle na drzewie powoduje tak ogromne przeciążenie, że szanse na przeżycie są bliskie zeru. 
Oczywiście... trudno będzie taką inicjatywę przeforsować, znajdą się idioci mieniący się obrońcami przyrody, przykują się do drzew i będą opowiadać bajki z mchu i paproci. 

Jeśli, z powodu jakieś pieprzonej żabki, potrafili zablokować budowę obwodnicy Augustowa, w którym wciąż TIRy rozjeżdżają ludzi, to w kwestii drzew pewnie są w stanie rozpętać rewolucję. A może tych wszystkich zakochanych w żabkach trzeba izolować?
Każde istnienie ludzkie warte jest wycięcia tysięcy drzew. Bezdyskusyjnie.

Serdecznie w dupie mam lamenty jakiś grinpisów, bohaterskich obrońców jakiś cietrzewi, czcicieli zagrożonych gatunków pająków, przyjaciół młodych foczek i całej reszty nawiedzonych nieudaczników zwanych obrońcami środowiska - są oni zagrożeniem dla ludzi i ich wolności.

Może poza zorganizowaniem Memoriału Marka Galińskiego, warto by spróbować zrobić coś jeszcze? Choćby wskazać problem, doprowadzić do jakiś rozmów? Dotrzeć do statystyk, mówiących o tym, ile wypadków śmiertelnych to uderzenie w drzewo?
Pracujecie w redakcjach, znacie ludzi w środowisku, macie potężne medium jakim jest sieć. Brak Wam wiary w powodzenie? Mi też, już kiedyś próbowałem... ale lobby tak zwanych obrońców przyrody jest potężne. Ale może trzeba próbować wciąż i wciąż? Zebrać ileś tam podpisów pod czymś tam?

Być może wydaje ci się, że jesteś obrońcą przyrody i zechcesz rycersko bronić drzew? Pomyśl, że kiedyś to Ty możesz popełnić drobny błąd za kółkiem. I możesz uderzyć w obronione drzewo. Nie żebym ci życzył śmierci, przeżyj sobie. Niech zginie twoja żona i dwójka małych dzieci, tak byś mógł do końca swoich dni zastanawiać się, jak by się to mogło skończyć, gdyby nie drzewo...

Być może, gdyby nie drzewo, Marek Galiński wyszedłby z auta trochę poobijany, tak jak zdarzało się to czasem na zawodach.
Być może...




Powód, dla którego jedno za drugim twierdzenie obrońców środowiska okazują się być nieprawdą, jest fakt, że są one ogłaszane w ogóle bez żadnego szacunku dla prawdy. Obrońcy środowiska formułując twierdzenia sięgają po cokolwiek, co maja pod ręką, a co może służyć do nastraszenia ludzi, sprawienia, że utracą wiarę w naukę i technikę, a w konsekwencji skierują ich w czułe objęcia tychże obrońców.

~