Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:703.68 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:26
Średnia prędkość:24.75 km/h
Maksymalna prędkość:54.60 km/h
Suma podjazdów:2196 m
Maks. tętno maksymalne:180 (93 %)
Maks. tętno średnie:157 (81 %)
Suma kalorii:22583 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:50.26 km i 2h 01m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 25.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:07
ze średnią: 22.39 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 167 ( 86%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: m
kalorie: 677 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Boski plan

Piątek, 28 lutego 2014 · dodano: 28.02.2014 | Komentarze 10

~

Boskość oraz chytrość planu polega na tym, że a mianowicie w niedzielę najbliższą widzimy się o 11:00 pod głównym wejściem do chorzowskiego zoo. No chyba żeby lało. To wtedy nie.
I nie wchodźcie jednak do środka, do zoo... bo mogą Was nie wypuścić. 
Ukręcimy kilka kilometrów sobie, pojedziemy w tempie takim, żebym się nie zawieruszył, bo nie znam drogi oraz obawiam się samotności.
Pojawimy się na krótko w takich miejscach:

Central Park -> Siemianowice-> Wojkowice-> Świerklaniec -> Miasteczko Sląskie -> Koziegłowy -> Objazd Poraja -> Cynków -> Zendek -> Droga Krzyżowa przez Górę Siewierską -> Central Park

Chętni?


Rytm niedzielnej przejażdżce nadają dwaj młodzi Chorwaci. Mocno posłuchajcie.




Oraz bardzo Was proszę, nie strzelajcie w Sylwestra. Nie wiedzieć czemu zwierza nie chcą. Może Go lubią cycóś?





Kiedyś traktowałem ludzi dobrze. Teraz z wzajemnością.


~

w sumie...
ukręciłem: 30.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:34
ze średnią: 19.15 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 109 ( 56%)
tętno średnie: 157 ( 81%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Tina

Poniedziałek, 24 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 12

~

Rekordowo wysokie średnie serc uderzanie wykręciłem. Wynik jest tak wyśrubowany, że nawet nie myślcie, by próbować się z nim mierzyć.

Oraz kolega opowiedział mi o  Stravie - no niby kolejny serwis, do którego można zrzucać sobie dane z treningów, ścigów i wycieczek, ale wyjątkowości polega na tym, że z każdej jazdy można wykroić dowolny odcinek sobie i mierzyć się z innymi na na nim. Działa to tak, że po zdefiniowaniu owego odcinka, jeśli ktokolwiek, kto zrzuca dane do Stravy, tamtędy jechał, to automatycznie pojawia się w rankingu.

Działa to też i w drugą stronę... jeśli ktokolwiek wykroił jakiś odcinek, a Ty jadąc zahaczyłes o ten fragment, to pojawiasz się w rankigu (danego odcinka ofcoś). 
Okazuje się, że jest całe około mnóstwo podefiniowanych takich odcinków, i wokół mnie ale też na trasach ścigów - najczęściej podjazdy. Zarzuciłem do Stravy dane z poprzednich kilku lat, i pojawiałem się w owych rankingach. na ten przykład nawet w podjeździe na St. Jura (1762 m n.p.m.) niedaleko Makarskiej, jestem tam heh... pięćdziesiąty siódmy.

Jest też wykrojony podjazd Wisła - Zameczek. Nie jestem tam w rankingu ostatni, ale do pierwszego jest przepaść... okazało się, że konta w Strava mają tez profi, a rekord tego podjazdu jest z TdP.

Ale, ku zaskoczeniu sąsiadów oraz pana Władka, co naprawia domofon w kamienicy, w której mieszkam... w jednym z rankingów jestem heh... pierwszy.
Wygląda to tak... 




Tina, wiele lat temu nagrała z Ike'm, mężem swoim osobistym utwór muzyczny, zwany piosenką "Proud Mary". Nie miała ona lekko z tym Ike'm, w końcu kopnęła go w dupę, ale co sobie przeżyła, to jej.



Po latach, ten sam kawałek zaśpiewał Titus, czyli Acid Drinkers... 



...i jak?


W 1985, na Live Aid, Tina zaśpiewała duet z Mickiem Jaggerem, ludziska zastanawiali się, czy Mike zdarł z Tiny spódniczkę spontanicznie, czy taki był scenariusz... popatrzcie. Był spontan?





Bóg...
Bóg, tak sobie myślę, że biedny być musi. Na pewno tak jest.
I potrzebujący, bo wciąż woła o szelesty. Wprawdzie Cię kocha, ale wciąż chce od Ciebie kasy. On zawsze chce kasy, więcej i więcej...
Przemawia w tej sprawie ustami swoich funkcjonariuszy, a te usta wciąż szepcą o mamonie.
Bóg jest nieskończenie potężny, mądry, wszechmogący, wszechwiedzący, ale... jakoś nie ma chyba smykałki do interesów.



w sumie...
ukręciłem: 75.65
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:47
ze średnią: 27.18 km/h
Maksiu jechał: 47.50 km/h
temperatura: 9.0
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 142 ( 73%)
w górę: 382 m
kalorie: 3011 kcal
w towarzystwie:

Muzyka której nie znacie, a powinniście

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 3

~

Part sześć, a może cztery... się pogubiłem.
W sensie, że part tej muzyki, której nie wiem po co nie znacie. Dziś odcinek o muzyce rodzimej, czyli krajowej, a nawet polskiej.
Ale najpierw taka sytuacja zdzisia...



Niby nic, zwykłe zdjęcie...ale zauważcie wyprzedzającego motocyklistę. Przejeżdżając obok Mirka, złośliwie urwał mu keta.



Jako profi w każdym calu nie mieliśmy skuwacza, spinki, imadła, młotka, prasy hydraulicznej, ani nawet kuchenki mikrofalowej. Przekonywaliśmy Mirka, że twardziele jeżdżą bez łańcuchów. Nie wiem czemu, ale jakoś nie chciał nam uwierzyć.



Cóż było robić, naprawiliśmy za pomocą otwieracza do konserw, srebrnej taśmy i spinacza biurowego. Mirek na tak pozszywanym łańcuchu urwał nas kilka chwil po ruszeniu i wykręcił życiową średnią.


Kasia Kowalska jest jedną z tych artystek, które albo się kocha, albo nienawidzi. Ofcoś nie w kategoriach nienawiści jako nienawiści... muzycznie raczej.
Siódmego listopada 2010 roku, w trójkowym studiu im. Agnieszki Osieckiej odbył się koncert akustyczny Kasi, która brawurowo zaśpiewała kawałki Republiki. Ten koncert ukazał się później na płycie "Kowlska - Ciechowski - Moja Krew". 
Ale dzień wcześniej, w tym samym studio odbył się ten sam koncert, bez publiczności. Obecni byli artyści, ekipa etc... 
Leszek Biolik powiedział, że były to najlepsze wykony kawałków Republiki, jakie kiedykolwiek słyszał. Zbyszek Krzywański rzekł, że gdyby miał na nogach kapcie, to pewnie by mu spadły.
Nie znalazłem u jótóba żadnej piochy w tamtego koncertu. Znalazłem inną... 


W Trójce Kasia brzmiała hmm... inaczej. Lepiej, raczej. Ale, to mocno subiektywnie.

Z twórczością Republiki mierzyło się jeszcze kilku innych artystów. Czesław co śpiewa, Agressiva 69, Tomek Lipnicki i Lipali, a nawet Cezik, na swój zabawny sposób. 
Zarzucę Agressivę 69 i Lipali... co Wy na to?



Tomek z kolegami nieźle to zagrali, ale hmm... jakoś zakochany jestem w koncercie Kasi.

Kayah, mniej znana jako Katarzyna Szczot, na płycie "Bez Prądu", wery nieźle zaśpiewała, w duecie z Grzegorzem. To dawno było temu...



Weronika, córka Grzegorza, pokusiła się o zaśpiewanie "Odchodząc zabierz mnie", ale ma to wartość li tylko sentymentalną, muzycznie jest takie sobie, wiec Wam daruję.
Artystom przychodzą do głowy od czasu do czasu pomysły, alby zmierzyć się z kawałkami, które są znane uznane, a czasem tak uznane, że każdy nowy aranż wydaje się być świętokradztwem. 
Tak wielu myśli o twórczości Marka Grechuty. Za Jego utwory wziął się zespół Plateu i nagrał płytę "Projekt Grechuta". Wdowa po Marku... mocno się do tej płyty uśmiechnęła.



Ale... jest też wykon wyjątkowy tego kawałka. Zaśpiewała go grupa w składzie... Maria Peszek, Kasia Nosowska, Leszek Biolik, Kora, Zbigniew Hołdys, Janusz Panasewicz, Kasia Kowalska, Mietek Szcześniak, Myslovitz, Monika Brodka, Adam Nowak, Kayah, Stanisław Sojka, Małgorzata Ostrowska, Muniek Staszczyk, Kuba Badach, Dorota Miśkiewicz, Martyna Jakubowicz, Wojciech Waglewski.



Nie wiem czemu, ale wielu ludzi uważa, że "Zegarmistrz Światła" także jest kawałkiem Marka Grechuty. No nie jest... 
A tak dała mu radę Ania Orthodox wraz z Closterkeller... i to jest, proszę Państwa, megamistrzostwo świata w tej materii.


...i jak?

Umm... no to już już przestaję truć... omly jeszcze coś lekkiego. Mieczysława Fogga utwór muzyczny w wykonaniu The Bumelants, a właściwie taki trochę cover, trochę mix.  




Pytasz, dlaczego nie chodzę do kościoła, aby spotkać się z bogiem? 
Z tej samej przyczyny, ale której ty nie jeździsz na Biegun Północny, aby spotkać się ze Świętym Mikołajem.


~

w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:40
ze średnią: 24.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 165 ( 85%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: m
kalorie: 1293 kcal
na rykszy:
w towarzystwie:

Kigali

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 22.02.2014 | Komentarze 2

~

Wszyscy zapalają świeczki za Ukraińców. 
To ja im dedykowałem dzisiejszy spining oraz w promocji prysznic dorzuciłem.

Czy ja kpię z tego, że tamci ludzie chcą godnie żyć? Nie. A może z tego, że giną? Też nie.
Kpię z zapalaczy.
Puste, nic nie znaczące gesty przydadzą się majdanowcom jak... nomen omen, umarłemu kadzidło.
Już pytałem o to na łamach pewnego medium społecznościowego, ale zapytam także tutaj...



Gdy w 1994, w Rwandzie Hutu, z dziką satysfakcją odrzynali głowy Tutsi, nie oszczędzając dzieciaków, ciężarnych, starców... to ile nawystawialiście świeczek w oknach?
A gdy codziennie umierają z głodu dzieci w Afryce, to ile to generuje Waszych świeczkogestów?
Te ruchawki za naszą wschodnią granicą, w porównaniu z Rwandą, czy tez Bałkanami kilkanaście lat temu, to jest małe miki.
Zapalcie sobie kaganki w głowach i spójrzcie szerzej niż tylko na to, co dzieje się tuż obok. 
Tak, świat jest zorganizowany niezwykle chujowo, niestety. I świeczki tego nie zmienią.

A jeśli już jesteśmy w temacie nienawiści, jaką ludzie darzą się wzajemnie i gdy już wspomniałem o Rwandzie... przeczytajcie książkę "Podać rękę diabłu", której autorem jest Roméo Dallair - podczas rzezi był głównodowodzącym sił pokojowych ONZ (UNAMIR) w Rwandzie. Ta książka mocno zmienia optykę w postrzeganiu takich czy innych niegodziwości, których jesteśmy świadkami.
Na podstawie jego wspomnień nakręcono także dwa filmy "Hotel Ruanda" i "Podać rękę diabłu" właśnie. 


Behemoth wydał nową płytę. The Satanist. To nie jest do końca moja muza, ale cenię sobie, o czym już wspominałem, Darskiego Nergala Adasia. Jakiś taki mam do On sentyment, cycóś...

~
~

Często, po czyjejś śmierci, mówi się, na ogół do współmałżonka, który przeżył... „Słuchaj, jeśli jest cokolwiek, co mogę zrobić – nie krępuj się, po prostu pytaj”. Wiecie, co należy powiedzieć takiemu gościowi? „O, świetnie, wpadnij w weekend, możesz pomalować garaż. I weź jakieś uszczelki bo toaleta na górze przecieka i całe piętro jest w gównie”.

~


w sumie...
ukręciłem: 97.53
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 03:52
ze średnią: 25.22 km/h
Maksiu jechał: 43.60 km/h
temperatura: 7.0
tętno Maksa: 159 ( 82%)
tętno średnie: 129 ( 66%)
w górę: 328 m
kalorie: 3210 kcal
w towarzystwie:

Bezsenność

Czwartek, 20 lutego 2014 · dodano: 20.02.2014 | Komentarze 4

~

Z zaplanowanych siedemdziesięciu kilometrów ukręciłem dziewięćdziesiąt kilka. Niestety.


Kręciliśmy spokojnie




oraz czasem się napinaliśmy



i takie tam...


Bezsenne noce, ostatnimi czasy, mnie dosięgnęły.
Czy mówiąc o bezsennej nocy macie na myśli to, że nie mogliście zasnąć, czy może bardziej fakt, iż sny Was omijały szerokim łukiem?
Pozwoliłem wczoraj telewizorowi, by sobie na mnie popatrzył.
Natrafiłem na film Ambassada, co go skręcił Pan Machulski, czyli nie mógł być niedobry. Biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że jedną z głównych ról zagrał śpiewak przesatanistyczny, co go sobie wielce cenię, Darski Nergal Adaś, to film był znakomity. Ofkoz w kategorii produkcji z gatunku lekkich, rozrywkowych oraz wielce zabawnych. Bo kino skandynawskie wymaga innego rodzaju skupienia, tak na przykład.
Aaaa... bym zapomniał. Aktorka Grąziowska Magdalena, co w tej Ambassadzie się także udzielała, wielce urocza jest. Gdybym umiał, to bym się w niej zakochał. Niestety, jestem już raz oraz mocno zakochany. W samym sobie. Przykro mi, Madziu...

Na koniec, Ambassadorzy taki kawałek odśpiewali ...

~

~

Jeśli już jesteśmy przy twórczości Czesława, to wiedzieliście jak z Dziwnym Światem poradziła sobie Natalia, córka Jego Niemenowatości?

~




Podobno trzech na czterech ludzi w tym kraju wierzy w anioły. Czy wyście, kurwa, zgłupieli?


~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:46
ze średnią: 26.09 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 150 ( 77%)
tętno średnie: 131 ( 67%)
w górę: m
kalorie: 669 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Odlewnia

Poniedziałek, 17 lutego 2014 · dodano: 17.02.2014 | Komentarze 4

~

Tak sobie kręcąc spiningowo, niespiesznie oraz w rytm dobrej, bo rockowej muzy... myśli nachodziły mnie różne, z przewagą obscenicznych, w których dominowały pozycje dziwaczne. I nagle... tak jakby olśnienie mnie olśniło. Mocno olśniony skontestowałem, jak wiele trudu i wysiłku musi włożyć kolarz w każdy trening, by móc chociażby pomarzyć o sukcesie. Nie to, co nożny kopacz piłki na przykład.

I przypomniałem sobie, że w swych przepastnych archiwach mam kilka obrazków doskonale oddających ów trud i wysiłek.
Pragnę podzielić się z Wami tą wyjątkową galerią...




























Jest jeszcze jedna cecha kotów, którą podziwiam. Koty nie uznają żadnej winy. Kiedy pies rozwali lampę, wiesz to – wystarczy spojrzeć na psa. Koty nigdy nie uznają żadnej winy, kot po prostu z miejsca przechodzi do kolejnej aktywności. "Co się stało? Chrzanić to, ja jestem kotem. Coś się zbiło? Pytaj psa".

~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 72.63
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:39
ze średnią: 27.41 km/h
Maksiu jechał: 43.30 km/h
temperatura: 8.0
tętno Maksa: 164 ( 84%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 246 m
kalorie: 2555 kcal
w towarzystwie:

Gumisie

Niedziela, 16 lutego 2014 · dodano: 16.02.2014 | Komentarze 4

~

Po wczorajszych modłach i innych zabobonach, dziś wybrałem się na mały rozjazd... 
Zakładałem, że średnia nie przekroczy siedemnastu kilometrów na godzinę, ale spotkałem starszyznę plemienną, zwaną w pewnych kręgach mastersami i cały misterny plan wykręcenia zakładanej średniej odszedł w zapomnienie.
Spotkałem ich w okolicy miejscowej wieży ajfla.



Jako, że są to posiadacze niskich peseli, to nie ma z nimi miękkiej gdy, To pokolenie ludzików, którym nic nie przeszkadza w jeździe. Po prostu... wsiadają i jadą. Bez stękania, że za zimno, za stromo, że wiatr, że kamienie, że brak kamieni... dla nich nie ma żadnych przeciwności, po to wyszli z domów, żeby coś ukręcić, a nie marudzić. 
Ja jestem następne po nich pokolenie... i jakoś tak subiektywnie myślę, że też raczej nie stękam, ale owo subiektywne myślenie niewiele może mieć wspólnego z rzeczywistością. Natomiast następnie już po mnie pokolenie wydaje mi się jakieś takie mocno pluszowe. Z niewielkimi wyjątkami. 
No, to z okazji niedzieli, podniosłem sobie samoocenę. 



I gdy tak dumałem o powyższym, to naszli mnie różne dziwne i dziwaczne myśli w tematach okołopokoleniowych...
Żyłem w czasach, gdy nie tylko ludzie, ale i inernaty były inne, na modemach, kulturalniejsze, ceniące odrobinę wiedzy, dobrego smaku i humoru. Rozmawiało się na ircu, nie na czatach da półgłówków, czy też, za przeproszeniem, na gadugadu. Znaczy wiekowy muszę już być, jeśli uderzam w takie nuty. No... niewątpliwie jestem.




To był niezły rok - 1998.
Nawet włamy były wówczas w dobrym stylu, coś na kształt Arsena Lupina.
W tamtych, zamierzchłych czasach żyły wśród nas Gumisie. Take małe, sympatyczne stworzenia. Pamiętacie?
Pewnego grudniowego dnia, bladym świtem, pod osłoną mgły, Toudi & C.o. podkradli się pod siedzibę największego krajowego operatora telekomunikacyjnego - TPSA i zrobiły małe kuku na serwerach tej zbójeckiej organizacji. Główna strona TPSA  wyglądała tak oto - to oczywiście dobrze zachowany mirror - a ichni admini jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie mieli dostępu do własnych serwerów, żeby ją zdjąć. Około południa położyli serwery i podnieśli je dopiero wieczorem. A był to dzień protestu przeciw monopolistycznym praktykom TPSA.
Gumisie turlały się ze śmiechu.

Kilka dni wcześniej Gumisie złożyły wizytę na serwerach NASK (nie pierwszy zresztą raz) i zostawiły tam  miły liścik... a to dlatego, że zarządcy NASKu gorąco zaprzeczali poprzednim włamom. W tamtych latach było jakoś sympatyczniej, weselej... no i przede wszystkim bardziej elegancko. Ludzie, także a może bardziej anonimowi niż dziś, nie byli takimi idiotami, jakimi kipi dzisiejszy internat. Czy to na różnej maści forach, czy też w mediach społecznościowych. Na ten przykład potrafią napisać słowa "troll", "hejt", "spam"  i jeszcze kilka... choć mają niejaki kłopot z poprawnym zdefiniowaniem tych terminów. Gdy usłyszą (lub przeczytają) słowo "netykieta" to jedyną reakcją są szeroko otwarte oczy.

Blogi także, tak na przykład, kiedyś były jakby bardziej zajmujące. Atutem ich było słowo... a dziś? Nie chce mi się nawet wspominać o tych wszystkich szafiarkach czy innych salonowcach.
Wódka miała inny smak...

Hmm... a mejby to nie internaty są gorsze? Tak być może, że to ludzie z każdym pokoleniem stają się mniej skomplikowani. Przybywa wśród nas pustostanów... a deptanie ich jest niczym kopanie leżących - zabawne przez krótką chwilę.
Wydawać by się mogło, że świat stracił moc kuszenia.
Ale może niekoniecznie... nie można wszak popadać w czarną rozpacz (ktoś słyszał o białej?). Wprawdzie trudniej, w tym zalewie nijakości, odnaleźć ludzi, dla których warto, ale nie jest to przecież niemożliwe. Trzeba się starać, wciąż i nieustannie. To jak z oddychaniem pod wodą... nie jest łatwe, ale należy próbować.
Od czasu do czasu skosztować wódki... może uda odnaleźć się tamten jedynie słuszny smak?
Absokurwalutnie nie należy porzucać wiary i nadziei.
  

A tymczasem Jeb przecisnął się przez dziewięciometrową szczelinę pomiędzy ścianami góry Langshan, przy prędkości oscylującej w okolicach 200 km/h.
Spójrzcie, to nie w kij dmuchał. Jazda zaczyna się w około 03:33. To było w ubiegłym roku, przeleciał tamtędy jako pierwszy. To pewnie sprowokuje kolejnych wigsuitowców. Kilku tam niewątpliwe zginie, chcąc dorównać Jebowi, który rzekł był, że w przypadku lotów w kombinezonach wingsuit nie ma wypadków niegroźnych, prawie wszystkie są śmiertelne. Czas reakcji jest zbyt krótki, a prędkość i siła uderzenia - zbyt duże.

~

~

Wspominałem kiedyś, że lubię ten kawałek?
Pewnie tak. To, jak i wszystko powyższe, jest oznaką żwawo postępującego starzenia się.
Mimo wszystko posłuchajcie.

~


~


Ratowanie zagrożonych gatunków to kolejna próba bezczelnego ingerowania w naturę. Ponad 90% gatunków, które kiedykolwiek żyły na Ziemi – wyginęły... To nie my je wszystkie zabiliśmy!
Ziemia przetrwała gorsze rzeczy niż my. Trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, ruchy tektoniczne, dryf kontynentalny, rozbłyski słoneczne, plamy na słońcu, burze magnetyczne, zmiany biegunów magnetycznych, setki tysięcy lat bombardowania przez asteroidy, meteory i komety, globalne powodzie i pożary, promieniowanie kosmiczne, epoki lodowcowe... i niby jakieś plastikowe torebki i aluminiowe puszki mają jej zrobić różnicę?


~


w sumie...
ukręciłem: 120.92
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:49
ze średnią: 25.10 km/h
Maksiu jechał: 54.60 km/h
temperatura: 4.0
tętno Maksa: 179 ( 92%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: 547 m
kalorie: 3916 kcal
w towarzystwie:

Rzórek brejk

Sobota, 15 lutego 2014 · dodano: 15.02.2014 | Komentarze 2

~

Z powodu, że grzeszę dnia każdego oraz namiętnie, a także czynem, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, to raz na czas jakiś muszę się wyspowiadać, wymodlić, wyczyścić oraz wypróżnić. 
To dość proste jest... kradniesz, zabijasz, posuwasz koleżankę w pracy i robisz różne inne, zabawne hece, po czym udajesz się do drewnianej budki, opowiadasz o wszystkim facetowi w sukience... ten coś tam pomamrocze pod dżenderowym nosem, nakaże Ci wymamrotanie kilku wierszyków o Maryście dziewicy i jej synku... i już jest git, znów możesz rżnąć koleżankę.
Do budek nie chodzę - kiedyś, gdy wszedłem i opowiedziałem kolesiowi za kratką kilka szczegółów, ten tak się podjarał, że zostawił budkę, sukienkę i umartwianie się, oraz zaczął wieść normalne życie pełne uciech wszelakich. Od tamtej pory mam zakaz wstępu do budek.
Spowiadam się więc - bo też lubię iść na łatwiznę - do ucha krasnalowi dużemu, co go postawili na świętej górze. 
Ale... zanim się tam udałem, to dzień wcześniej oddałem się w niezastąpione ręce Moniki w Centrum Synergia.
Moja reha ma się znakomicie oraz już nie boli - co, niestety, u niektórych, nie wywoła uśmiechu. Macz mi przykro.
Robiliśmy tam różne sztuczki...



...Tomek sugerował, że powinienem skupić się na wadze startowej, tak by wejść w prezentowaną przez Niego koszulkę... już nie długo, jestem na dobrej drodze.



...przećwiczyliśmy także kilka układów tanecznych, bo a mianowicie zamiaruję pogwiazdorzyć w telewizorze, w produkcji Jó Ken Dens.



...zanapotkałem także, dobrze Wam znaną aceelówę, Czarną. Okazało się, że tak intensywnie wzmacnia ręce, że doszło do niekontrolowanego zaniku tkanek miękkich oraz mięśni jakby także.



...co, jak widać po Jej licu, niekoniecznie przyprawia Ją o uśmiech. Ale, gdy okazało się, że i mi przydarzył się podobny niefart, to uśmiech powrócił.



Tak przygotowany, dnia następnego ładnie się ubrałem i pojechałem do krasnala, się spowiadać. Jakimś nieprawdopodobnym trafem, natknąłem się po drodze na Prinxa.
Dziwnym trafem On także jechał na Ankę, ale nie żeby się spowiadać (bo twierdzi, że nie ma z czego), ale ot, po prostu na przejażdżkę z brejkiem po drodze. 
No to potowarzyszliśmy sobie oraz nawzajemnie, robiąc przy okazji mniej lub bardziej obsceniczne foty...




...jak widać, mój współjeździec rzucał we mnie jakimiś przedmiotami ciężkimi, ale nie ftrafił, na szczęście.



...no to nie pozostałem dłużny i także się zamachnąłem, i także nie ftrafiłem.



Trwało to kilka chwil, ale dotarliśmy. 
Przekazałem krasnalowi szybko dane o moich grzechach, krasnal wprawdzie nie mamrotał, ale czułem siódmym zmysłem ześmy się dogadali. Teraz jestem bez grzechu. Przez dzień, może dwa.
Na koniec krasnal poprosił, czy może podotykać mojego bika. No to mu pozwoliłem, w końcu jesteśmy na kumpelskiej stopie.



A w drodze bak powrotnej nazad zrobiliśmy sobie brejka, co go Prinx miał w planie. Jako, że kofi brejki to nuuuuda, zrobiliśmy Rzórek brejka.
Brejk był udany, a nawet smaczny.



Hmm... czas więc pogrzeszyć. Tymczasem  myślą. Uczynkiem pojutrze.



Ludzie traktują boga w nieuprzejmy sposób. Ciągle proszą go o pomoc, odmawiają miliardy modlitw każdego dnia, proszą, błagają, żebrzą o przysługę. Zrób to, daj mi tamto, chcę nowy samochód, chcę lepszą pracę... a większość z tych modlitw odbywa się w niedzielę – w jego dzień wolny.

~


w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:00
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 148 ( 76%)
w górę: m
kalorie: 1150 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Ça Ira

Wtorek, 11 lutego 2014 · dodano: 11.02.2014 | Komentarze 5

~

Taka sytuacja treningowa...




Roger Waters, postać skądś pewnie Wam znana.
Napisał także operę. 
Zassijcie sobie od jótóba, zrzućcie do empeczy, i zabierzcie w słuchafonach na trening. To akurat dwie godziny... jeździ się przy tym znakomicie. 

~


~


Nie rezygnuj z nadziei, nie daj się ponieść rozpaczy z powodu tego, co się stało. Opłakiwanie tego, co nie wróci, co zostało stracone bezpowrotnie, jest najgorszą z ludzkich słabości.

~



w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:51
ze średnią: 23.53 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 170 ( 88%)
tętno średnie: 142 ( 73%)
w górę: m
kalorie: 636 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Letni spacer z Agnieszką

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · dodano: 10.02.2014 | Komentarze 4

~

Był taki czas, że dałbym się za nią pokroić. Różni tacy zawistnicy różnie o niej mawiali. Raczej źle mawiali. Zawsze stawałem w jej obronie. Niczym lśniący rycerz na stalowym koniu lub tak jakoś podobnie. 
Gdy jej słuchałem to ciary i OBS. W porywach półtorej OBS'a.
To był najlepszy dziewczęcy głos w tej części Europy. To był także najlepszy czas. Mój czas.
Posłuchajcie, tak to brzmiało kilka lat temu ego...

~

~

Ile z tego dziś pozostało? No macie telewizory, radio... widzicie, słyszycie. Coś mi podpowiada, że płyt raczej nie kupujecie.



Tak wygląda odbudowa formy, po remoncie, czyli przerwie. Nie jest źle, właściwie to nawet jest dobrze. Czelendża już pożądam.


Umm... wiem, już kiedyś o tym wspominałem, ale lubię i obawiam się, że prześladują mnie te słowa...

Wszechświat jest, chwila za chwilą, odtwarzany na nowo. W rzeczywistości nie istnieje przeszłość, lecz jedynie wspomnienie przeszłości. Gdy mrugniesz, świat który zobaczysz, nie istniał, kiedy przymykałeś powieki. Zatem… jedynym właściwym stanem umysłu jest zaskoczenie. Jedynym właściwym stanem serca jest radość. Niebo, które widzisz, nie było jeszcze nigdy przez Ciebie oglądane.
Moment absolutnej perfekcji jest teraz.
Ciesz się nim.


Istnieje przekonanie, że śmierć jest końcem wszystkiego. Nieprawda. To ciąg dalszy. Życie to kłamstwo, to iluzja. która chroni nas przed gniciem. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy martwi, albo właśnie umieramy…

~