Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:545.32 km (w terenie 376.00 km; 68.95%)
Czas w ruchu:32:32
Średnia prędkość:16.76 km/h
Maksymalna prędkość:54.50 km/h
Suma podjazdów:9718 m
Maks. tętno maksymalne:192 (99 %)
Maks. tętno średnie:167 (86 %)
Suma kalorii:24531 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:49.57 km i 2h 57m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 64.56
km
w terenie: 60.00 km
trwało to: 03:04
ze średnią: 21.05 km/h
Maksiu jechał: 38.60 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 407 m
kalorie: 2414 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Korsyka

Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 29.09.2013 | Komentarze 6

~

Są takie miejsca, do których wciąż wracamy, choć nigdy tam nie byliśmy.
Korsyka.
Stamtąd pochodzi formacja I Muvrini. Zdarza się tak, że pod wpływem ich muzy spadają kapcie z nóg. O ile akurat ma się je na nogach...
Ale o tej kapeli może nekst tajmem, a może kiedyś tam.

Dziś Petru Guelfucci.
Niektórzy mawiają, że gdy go słyszą, to deszcz zaczyna delikatnie stukać o parapet.

~


~

Heh... no jakby, kurwa, romantycznie się porobiło. Czasem tak mam. To odmienny stan świadomości. I przepraszam, że używam słowa 'jakby'.

Nie tak dawno temu, najsłuszniejszy team w tej części, Europy spotkał się w swoim mateczniku jakby, czyli w siedzibie sponsora.
Z tej okazji zrobiliśmy sobie takie dziwne zdjęcie. W dalszej części tej hmm... konferencji zrobiliśmy coś tam jeszcze, ale fotografa przy tym nie było. Rano natomiast zrobiliśmy jajecznicę z pięćdziesięciu dwóch jajek. Z cebulą.



Gdybyście pożądali zrobić sobie lub swojej firmie etc takie magiczne zdjęcie, to zarzućcie okiem tutaj.
[tekst zawierał lokowanie produktu]



Jest rzeczą bardzo ważną, by do egzaminu przystępować na trzeźwo. Wiele obiecujących karier w zamiataniu ulic, zbieraniu owoców czy graniu na gitarze w przejściach podziemnych rozpoczęło się od braku zrozumienia da tego prostego faktu.

~

w sumie...
ukręciłem: 52.50
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:06
ze średnią: 25.00 km/h
Maksiu jechał: 48.80 km/h
temperatura: 9.0
tętno Maksa: 153 ( 79%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 378 m
kalorie: 1794 kcal
w towarzystwie:

Perły przed wieprze

Środa, 25 września 2013 · dodano: 25.09.2013 | Komentarze 9

~

Dziś otwarłem sezon remontów, napraw oraz nostalgii i pisania wierszy.
Remonty niewielkie dotyczą Specyka, co do jeźdźca to zanoszą sie na troszkę większe.
W nostalgię wpadał będzie oraz wiersze pisał Wyra.

Remonty mojego zacnego ciała wstępnie przeprowadza Centrum Synergia, a później Sport Klinika.
Można już przesyłać pocztówki z wyrazami. Współczucia także.



W kwestii pereł...
Mam słuchawki, a w nich dźwięki.... czyli około tysiąca kawałków, które skłądają się na jazdę obowiązkową. Graja sobie one random, więc bywa tak, że czegoś długo nie słyszę.
Już prawie zapomniałem o duecie Rodrigo Sáncheza i Gabrieli Quintero.
Tamacun, ale nie tylko...

~


~


~

Mam jeszcze ciekawostkę z Istebnej.
Gógjel plus to dość zabawny projekt, nie pytając nikogo o zgodę robi z jpegów pstrykniętych seryjnie animowanego gifa. Wygląda to tak...


fot. Doc

Podjeżdżając Ochodzitą przypominał mi się dowcip...

Matka pakuje syna na wycieczkę:
- Spakowałam Ci do plecaka kanapki i gwoździe.
- Po co?
- No jak po co? Gdy będziesz głodny to sobie zjesz.
- A gwoździe?
- No przecież mówiłam, są w plecaku.


...więc się uśmiechnąłem. Pod wonsem. Wonsem mocy.


fot. Doc




Patriotyzm to nie jest umieranie w walce za ojczyznę, ale sprawienie by tamte skurwysyny umierali za swoją.

~

w sumie...
ukręciłem: 54.31
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 05:18
ze średnią: 10.25 km/h
Maksiu jechał: 51.00 km/h
temperatura: 11.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 2052 m
kalorie: 3200 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Ultimo tango a Parigi

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 22

~

To był siedemdziesiąty drugi rok ubiegłego stulecia. Niemałe ów film wówczas wzbudził emocje... pewnie dziś przeszedłby bez echa, wszak w przeciętnej telenoweli jest więcej pieprzenia...
Czas.
Magicznie zmienia rzeczywistość. Kpiąco niezwykle nas traktuje, by nie rzec, że z pogardą. Jesteśmy przekonani, że na wszystko jest, że mamy go dużo i że przyjdzie by coś tam zrobić...
A finał jest taki, że ewentualnie żal pozostaje. Nie zrobiliśmy, nie powiedzieliśmy... i nie ma drugiej szansy.
Marlon umarł, Maria jakby też już nie żyje.
Takie tam Ultimo tango...

Mając go w dupie (czas w sensie) udaliśmy się grupowo do Istebnej, by godnie zakończyć sezon startowy.
Takie tam nasze Ultimo tango.

Byłoby całkiem miło, gdyby nie nasi hmm... przepraszam za wyrażenie, parlamentarzyści. W sposób mocno szamański sprowadzili w Beskidy deszcz...

~


~

Wprawdzie podczas ścigu nie padało, ale przez kilka dni przed i owszem. Nie było źle, ale... mój brak umiejętności, szczególnie na zjazdach, w takich warunkach... każe mi się wstydzić.
Wstydzę się.

Lecz zanim stanęliśmy na linii startu, wieczór wcześniej ago odbyły się zaległe dekoracje.



Dekorowane były Pani Krystyna oraz Pani Iza w dwóch kategoriach.
Na koniec dekorowany byłem także i ja.

Obrazek tuż po... proszę zwrócić uwagę na trofea oraz why Iza taka zdziwiona jest?
Niewyraźnie widać trofea?
Przybliżę dwa z czterech...





Jak się pewnie domyślacie, niestety przeżyłem.
To dzięki wstawiennictwu Maryśki.
A gdybym nawet miał nie przeżyć, to mając przy sobie breloczek-talizman, byłem o siebie spokojny, jak nigdy przedtem.

Ścig się odbył, obrazków za wiele jeszcze nie mam, ale pewnie za kilka księżyców posiądę.
Powieszę nekst tajmem.



Edit 23.09.
Już jest nekst tajm, dostałem obrazek od BikeLife. Przepraszam, że jadę z pełnymi ustami...




Wspomniana wyżej Iza, przepełniona duchem świętym oraz miłością ekumeniczną oraz do bliźniego swego, postanowiła wyruszyć w nieznane. Po dojechaniu do nieznanego zapomniała, którędy powinna wrócić. Na dobrą drogę w sensie powinna...

Jakoś Jej się w końcu udało, ale nie było to łatwe oraz wieczorem wciąż sprawiała wrażenie, że jest na złej drodze. Hónołs, może nasze towarzystwo miało na ten stan niemały wpływ?
Tak czy siak kosztowało nas wiele wysiłku oraz samozaparcia to, by Ją sprowadzić na powrót na właściwą ścieżkę. Udało się już około trzeciej dwanaście.
Poszliśmy spać w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, a Iza w piżamie.

Zanim jednak to się stało, to pozwoliliśmy by nas dekorowano w kategoriach drużynowych oraz indywidualnych. Wielokrotnie, zbiorowo i z niezbyt szczególnym okrucieństwem...







I tym oto miłym akcentem sezon pościgowy 2013 uważam za zamknięty.

Na otarcie łez mocno energetyczna muza. Nadaje się na trenażejro, którego to czas nadchodzi wielkimi krokoma.

Doczekał się ten kawałek wielu koweróf, remiksóf i innych wynalazkóf.
W wersji jakby oryginalnej wygląda to tak...

~


~


Ten natomiast wykon nie rusza żadnej nutki, wszystkie z oryginału są na swoim miejscu, natomiast obrazki towarzyszące nutkom są absokurwalutnie genialne...

~


~


Spieszmy się kochać kobiety, tak szybko tyją...

~

w sumie...
ukręciłem: 31.03
km
w terenie: 29.00 km
trwało to: 02:43
ze średnią: 11.42 km/h
Maksiu jechał: 43.70 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: 1180 m
kalorie: 1737 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Anioły i Demony

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 2

~

Wspomniałem, iż dnia poprzedniego zaskoczyła nas niepamięć absolutna. Odpuściła rankiem.
Po otwarciu oczu swych ślicznych, ujrzeliśmy widok cudny, bo ponieważ każdy spojrzał w lustro.

Śniadanie było wyśmienite, prawie jak to u Tiffaniego. Jako, że góry wciąż były na swoim miejscu, to przebraliśmy się w ciuchy wczorajsze, by nie brudzić kolejnych i tym sposobem nie zanieczyszczać środowiska detergentoma z pralki wypływającymi w nadmiarze.
Aż tak źle nie było, zwierzęta leśne przed nami nie uciekały.

Skład był nieco inny niż dnia poprzedniego, ale wciąż zacny, a może nawet zacniejszy.





Tym razem ominęliśmy przezornie siedzibę wonsza i bez większych hec dotarliśmy do siedziby sponsora, by zjeść obiad a nawet ze smakiem.


Oraz w promocji odrobina dźwięków, czyli muzyka, której nie znacie, a powinniście, odcinek sto dwunasty.

Na początek rodzima kapela punkowa, czyli Farben Lehre w wykonie hmm... jakby z innej bajki.
Tym razem wraz z Gutkiem... niektórzy mówią, że to narodziny nowego stylu, czyli punky-reggae :)

~


~

Oraz w promocji...
Absolutnie doskonały kawałek szwedzkiego rodzeństwa znanego jako The Knife. Czy znanego? Karin i Olof unikają mediów, rozgłośni radiowych, nie pojawiają się publicznie, a jeśli już to w maskach. Nawet Grammis odbierał za nich ktoś inny, była niezła heca z tym odbiorem... sobie poszukajcie szczegółów.
Pewnie The Knife nie umrą z nadmiaru popularności, ale coś w tej musi jest co wsysa. Posłuchajcie.

~


~



Wszystko, czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.14
km
w terenie: 17.00 km
trwało to: 01:38
ze średnią: 12.33 km/h
Maksiu jechał: 35.60 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 742 m
kalorie: 1137 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Wonsz attack, part tó

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 7

~

Ten weekend spędziliśmy grupowo oraz w siedzibie Sponsora tuż u podnóża góry wysokiej.
Dnia pierwszego, część teamu, odświętnie ubrana udała się w nieznane, a także po to, by przygodę przeżyć jakąś niezwykłą.
Oto ostatnie zdjęcie śmiałków, tuż przed wyruszeniem na wyprawę. Krzyżową oczywiście.



Po około godzinie widziano ich w okolicach Białego Krzyża, jak w przydrożnej gospodzie, sprawdzali moc i działanie miejscowej wódki ze śliwek, zwanej śliwowicą.
Ja to myślę, iż jest to plotka granicząca z pomówieniem podlaczym, albowiem sportowce rowerowe nie biorą do ust (także rowerowych) takich wynalazków.

Prawości wspominanych mężów (i białogłowy także) dowodzić może poniższy obrazek... na którym da się dostrzec moje ubóstwo w duchu (cokolwiek to znaczy), a co za tym idzie, zgodnie z mocną logiką autorów tej hecy... jestem błogosławiony. Tym samym równy Karolowi Wojtyle.



W drodze bak nazad, przejeżdżaliśmy terenem, gdzie zamieszkuje wonsz jadowity. Byliśmy tam kilka księżyców temu ego i sytuacja się powtórzyła... wonsz nas pokąsał egejn. Kiedyś my go pokąsamy...



Po powrocie do siedziby wydawało się, że to już koniec na dziś niespodzianek. W jakże mylnym błędzie byliśmy...
W okolicy pojawiły się dziwnie ubrane indywidua...



Widok był tak szokujący, że zwalił wszystkich z nóg... następnym wydarzeniem, jakie zapamiętaliśmy, to śniadanie dnia kolejnego.



Religia to niebezpieczny nonsens, który uczy wrogości wobec innych ludzi.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 61.84
km
w terenie: 55.00 km
trwało to: 02:41
ze średnią: 23.05 km/h
Maksiu jechał: 40.70 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 131 ( 67%)
w górę: 331 m
kalorie: 1950 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Poje dynek

Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 08.09.2013 | Komentarze 4

~

Wyzwany zostałem. Nie żeby od szuj podlaczych, czy innych oszustów matrymonialnych, ale przez Izę.
Nie odmówiłem, więc stanęliśma na ubitej ziemi. Będzie walka na śmiech i tycie...

Tymczasem Iza prowadzi. Oporyszowskim obrazkiem w klimatach hollywoodzkich, jak zauważył marusia.
Łatwo nie będzie...
Poniższy obrazek jest sprzed kilku tygodni, ale tak uroczy, że nie odmówiłem sobie...



A to zdzisia. No nie wiem... liczy się?



Pragnę zauważyć, że te tajemnicze znaki to zrobili jacyś obcy, pewnie ci sami co namalowali to i owo w Nazca.

Na mieście mówią, że ponoć wszystkie grzyby są jadalne, lecz niektóre tylko raz.
Nie kumam... jak można zjeść dwa razy tego samego grzyba?
Zjadłem, żyję... ale nuży mnie taki lajf. Czasem.






- Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! - rzekła Marysia, strzelając Józka w rogi.

~

w sumie...
ukręciłem: 57.75
km
w terenie: 55.00 km
trwało to: 04:39
ze średnią: 12.42 km/h
Maksiu jechał: 44.00 km/h
temperatura: 21.0
tętno Maksa: 184 ( 95%)
tętno średnie: 158 ( 81%)
w górę: 1864 m
kalorie: 3762 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Barany

Sobota, 7 września 2013 · dodano: 08.09.2013 | Komentarze 6

~

Ścig w Wałbrzychu sponiewierał mnie na maksa, bardziej niż którykolwiek z etapów Czelendża.
Podobało mi się.



Oraz po raz pierwszy w tym sezonie jechałem na dopingu, czyli z wonsami mocy. To działa, była moc...




Niestety, dwa dni przed ścigiem i w samym dniu także, miałem do czynienia z baranami.
Zacznę od tego wczorajszego...



Przed Strzegomiem, podczas wyprzedzania, pierwszy ze wspomnianych baranów zepchnął jednego z naszych do rowu. Wszyscy cali, pogięły się jedynie blachy, ale kar musiał być lawetowany.
Baran uciekł, nikt nie zdołał zapisać numerów, Policja oczywiście prowadzi śledztwo...

Po chwili zatrzymało się kilka samochodów ludków jadących na ścig, kto miał tylko miejsce zabierał załogę z rozbitego auta wraz z bikami (na miejscu został tylko właściciel). To było macz mocno pozytywne, rozbitkowie zdążyli na ścig i stanęli na podium w swoich kategoriach.
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli.

Barany sprzed dwóch dni to - co nie jest żadnym zaskoczeniem - przedstawiciele naszych, przepraszam za wyrażenie, parlamentarzystów.

Przeczytajcie.



Mania, o czym już kiedyś wspominałem, muzycznie zrobiła ogromny krok we właściwym kierunku. Płyta "Jezus Maria Peszek" jest doskonała.
A to kawałek o Polsce, do którego między innymi, przypierdalają się wybrańcy narodu, których to my wybraliśmy. My... ty, ja, pani z warzywniaka. Wybraliśmy baranów.
Posłuchajcie, a jutro kupcie płytę. To jedna z tych, która z każdym przesłuchaniem staje się lepsza...

~


~


Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej.

~

w sumie...
ukręciłem: 39.47
km
w terenie: 37.00 km
trwało to: 01:45
ze średnią: 22.55 km/h
Maksiu jechał: 38.70 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 164 ( 84%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 133 m
kalorie: 1447 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Scream

Piątek, 6 września 2013 · dodano: 06.09.2013 | Komentarze 14

~

Umrę zimą. Być może tak się zdarzy, że jeszcze nie podczas tej najbliższej, ale jednak.
Bo nie lubię.
Z wzajemnością... tak myślę.
Przed zimą, co nie jest niczym zaskakującym, będzie jeszcze przedzimie, znane także pod zakamuflowaną nazwą - jesień. Że niby taka złota i polska. Hmm... znaczy podpierdoliliśmy tę jesień innym nacjom, cycóś?

No ale, zanim zejdę... to wraz z początkiem przedzimia zaczniemy sobie po cichutku oraz znienacka sezon spiningowy.
Z kręceniem w sali pełnej luster, mocno kojarzy mi się Маша.
Мария Архипова, w sensie, że wokal załogi znanej jako Аркона.
Tych literek i tego języka, podejrzewam, że młode pokolenie nie kuma.
Dla nich więc... Maria (Masza) Archipowa - wokal załogi Arkona.
To folk-pagan metal z lekkim zabarwieniem rodzimowierstwem i historią Rusi. Nie ma u nas kapel, tak mocno i wyraziście osadzonych w tych klimatach.
Ich album Слово zapada w pamięć, a kawałek Стенка на стенку... był hitem spiningowym w zeszłym sezonie. Stąd to pokrętne skojarzenie Maszy z jesienią.

No to wspomnień czar i hmmm... jedziemy
~



Jest jeszcze około mnóstwo utworów muzycznych zwanych piosenkami Arkony wartych zatrzymania się w celu, by posłuchać... tak na przykład
~


Oraz całą resztę sobie znajdziecie.
To taka strefa rokendrola wolna od angola, jako rzecze Michał Owczarek.

Masza "Screem" Archipowa, głos Arkony, z bliska wygląda tak...





...a czasami i tak




No ale.
Zanim wsiądziemy na Spinery i inne Toma Hafki, to pościgamy się jeszcze w Wałbrzychu i Istebnej...
W Istebnej właśnie rozpocznie się ciężki sezon zakończeń sezonu. Moja wątroba wystosowała protest...

To był dwunasty odcinek cyklu "Muzyka, której nie znacie a powinniście"



- Zauważyliśmy wtedy, że wybiła północ?
- Nie.


~

w sumie...
ukręciłem: 76.40
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:51
ze średnią: 26.81 km/h
Maksiu jechał: 46.90 km/h
temperatura: 19.0
tętno Maksa: 165 ( 85%)
tętno średnie: 128 ( 66%)
w górę: 545 m
kalorie: 2671 kcal
w towarzystwie:

Autoportret własny

Środa, 4 września 2013 · dodano: 04.09.2013 | Komentarze 8

~

Jesień idzie i nie ma na to rady.
W telewizorze zapowiadali przelotne opady burzy, ogólnie to w telewizorze opowiadają wielce ekscytujące historyjki.
Niestety, przy okazji ostatniej telenoweli o małej Madzi przeoczyli niebywałą sensację, a nawet dwie... ale o tym później.

Najsamprzód (jak mawiają w dawnym piotrkowskiem) powróćmy jednak do tematu, który rozkminialiśmy z prinxem. W sensie, a mianowicie, jak na kole zrobić autoportret własny, z lekką nutą lansu.

Moje typy na dziś to...

Po pierwsze na Niemca, co rzuca granatem. Kopyrajta ma prinx, ale ja tę pozycję lekko zmodyfikowałem.
Pierwowzór wygląda tak:




Mój lifting, czyli na Niemca w wersji "więc chodź, pomaluj mój świat"





Oraz autorskie pomysły...
Na obuwie (proszę wybaczyć nieogolone nogi, ale fryzjerka jest na urlopie)




Na koło z cieniem




Na kierę z cieniem




Na liczydełko




Na tambylca, zwanego też lokalesem






Oraz dwie wersje na bozię... speszyl edyszyn for Iza (na śłónskó też mamy boski małe i duże heh)






Powróćmy zatem do sensacji wokół niedużej Madzi, co o tej sensacji telewizory nie wspomnieli.

Otóż był sobie taki malarz, co się on nazywał Sandro Botticelli, umarło się biedakowi w 1510, malował on sobie obrazki w okresie wczesnego odrodzenia, oraz ponoć reprezentował szkołę florencką, cokolwiek to znaczy (kojarzy mi się z szermierką).
No i ten Sandro się okazywa, był jasnowidz, bo a mianowicie namalował taki oto obrazek.



Wśród historyków sztuki trwa zażarta dyspóta, jaki owe dzieło nosi tytuł, ale w świetle ostatnich wydarzeń sosnowieckich szala przechyla się ku opcji "Mata Boska Puszczalska"

Ale to nie koniec sensacji.
No bo... mamy już tyle różnych Maryj czy też Matek od Boska. A to Nieustającej Pomocy, a to Częstochowska, i dla odmiany Ostrobramska, tudzież Kazanska, Płocka, Szymanowska, Trojanowska, Klewańska, Makowska, Królowa Polski... i całe tabuny innych, pomniejszych Matek od Boska. Aż nie chce się wierzyć, że chodzi o jedną i tę samą Maryśkę.
I co? Ano okazuje się, że objawiła się nam kolejna... za przeproszeniem Sosnowiecka.




Oraz wygrzebałem jeszcze kilka obrazków nadwiślańskich...











Ludzie uważają, że Bóg jest ważny, ponieważ sami go wymyślili.

~

w sumie...
ukręciłem: 46.89
km
w terenie: 43.00 km
trwało to: 02:19
ze średnią: 20.24 km/h
Maksiu jechał: 35.00 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 306 m
kalorie: 1733 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

http://fikołki.com

Wtorek, 3 września 2013 · dodano: 03.09.2013 | Komentarze 0

~

W wiadomościach o dziewiętnastej trzydzieści, w moim telewizorze, mówili dziś, że Hołda Race to nie był łatwy ścig i że ważniacy z UCI wystosowali pismo do orgazmatora, czyli do nas, z zapytaniem czy bylibyśmy tak uprzejmi, by w ramach Hołda Race zrobić jedną z edycji Pucharu Świata.
Pomyślimy...

A tymczasem obrazki obrazujące niełatwość wspomnianą powyżej.












Jednakże większość zjeżdżała bez bólu... znaczy trzeba przyjąć propozycję UCI.


Autorem powyższych obrazków jest Tadeusz Skwarczyński.

Oraz mam jeszcze krótki film o...

...fikołku. Jak widać, zawodnik krajowej czołówki i zwycięzca tej edycji Hołda Race, także miał niewielki kłopot z trasą (48 sekunda), co bardzo dobrze o niej świadczy. W sensie, że o trasie.

Zdarzyło się też i tak, że jeden z jeźdźców, po zrobieniu fikołka, zaparkował w moich ramionach.



Jeśli pożądacie więcej obrazków, to są tutaj.



Słowa ograniczają, czasami milczenie bywa wymowniejsze i zawiera w sobie więcej treści.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic