Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Krasnale

Dystans całkowity:2014.93 km (w terenie 791.91 km; 39.30%)
Czas w ruchu:90:18
Średnia prędkość:22.31 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:15904 m
Maks. tętno maksymalne:189 (97 %)
Maks. tętno średnie:165 (85 %)
Suma kalorii:37690 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:71.96 km i 3h 13m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 121.67
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:08
ze średnią: 29.44 km/h
Maksiu jechał: 50.00 km/h
temperatura: 25.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 142 ( 73%)
w górę: 575 m
kalorie: 1782 kcal
w towarzystwie:

Ó krasnali

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 11.06.2017 | Komentarze 0

~



Do wód dziś się wybrałem. Wódy zastałem w studni, posmakowałem... nie były złe.



Pokrzepiony wódami, koła swe skierowałem do domku, gdzie mieszkają ólubione me krasnale ogrodowe. Wjechałem do środka, ale hmm... jakby porażka - nie było komitetu powitalnego. Pozostawili jednego, ale chyba nie bardzo go lubią. Albo bali się, że też uda się precz, hónołs...
Tak czy siak, przymocowali go gwoździoma do drewnianej konstrukcji przypominającej krzyżyk, co to dziecka go dostają w dniu, w którym do ust biorą wafelka, co to on niby magiczny jest.
Próbowałem zagaić do przybitego kolesia, ale nie był jakoś specjalnie wylewny.

Poczytałem to sobie jako potwarz i odwróciłem się na pięcie. Rower mój także się odwrócił na pięcie. 



Powróciłem do studni a także z zamiarem, by grosik tam wrzucić na szczęście (studni czy swoje?)... i tu także porażka mnie czekała. Nie miałem grosika, a banknotu było mi szkoda.
Jakiś taki ten dzień pełen niefartów cycóś...



Humor poprawiłem sobie myślami o trójkącie. 
Okazało się, że jestem wielbicielem trójkątów właśnie. 

[lokowanie ogłoszenia]
Jeśli jesteś bezpruderyjną wielbicielką trójkątów oraz także, masz tyle lat, ile oczekuję, odpowiedni odcień skóry i wiele szelestów na koncie w banku, to ślij ku mnie krótką wiadomość tekstową. 
[end of lokowanie]

~

w sumie...
ukręciłem: 81.95
km
w terenie: 75.00 km
trwało to: 03:46
ze średnią: 21.76 km/h
Maksiu jechał: 39.00 km/h
temperatura: 25.0
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 359 m
kalorie: 1319 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Roger

Piątek, 2 czerwca 2017 · dodano: 02.06.2017 | Komentarze 1

~



Roger Waters wydał płytę dziś. 
'Is This The Life We Really Want'



Wziąłem ją ze sobą i pojechałem do sami wiecie kogo, w celu by posłuchać wspólnie.
Z poważnymi, oczywiście, minami.
Podobała się. Mnie także.


~


w sumie...
ukręciłem: 100.25
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:47
ze średnią: 20.96 km/h
Maksiu jechał: 72.00 km/h
temperatura: 29.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: 1950 m
kalorie: 1952 kcal
w towarzystwie:

Mała bi

Wtorek, 30 maja 2017 · dodano: 30.05.2017 | Komentarze 0

~



Udaliśmy się na imprezę. Wpiątek... mało pamiętam do kogo. Nie wiem także po co, ale pewnie by się napić na czyjś koszt.
Obudziliśmy się, a tu wtorek.
Zacnie.

Poszliśmy zatem precz. Spacerując krok za krokiem oraz z dość licznymi przystankami na wypoczynek, dostrzegliśmy oczom nie wierząc dwa, a nawet cztery koła... opuszczone, porzucone a nawet wyklęte niczym żołnierze przeklęci.



Przygarnęliśmy. Uratowaliśmy. Zaproponowaliśmy strawę, napoje, bilet na tramwaj i przytulanie.
Zgodziły się, nie mając świadomości, że z zasady nie spełniamy obietnic, nie dotrzymujemy słów i nie myjemy zębów. Własnych także.

Wspólnymi siłami pojechaliśmy, gdzie oczy poniosą. Opa czność jednak czujną być się okazała i nie pozwoliła oczom nosić tam, gdzie oczy poniosą.
Nakazała ponieść o tu...



Droga została wytyczona.
Jako, że wszystkie drogi prowadzą do Nashville, to ta którą obraliśmy była słuszna. A nawet słuszna z wszech miar.



Po dotarciu do upragnionego celu wznieśliśmy okrzyki radości oraz ręce.



Po opuszczeniu rąk pozbyliśmy się okrycia wierzchniego. Częściowo.
Unurzaliśmy swe ohydne, bo  starcze ciała w świętej rzece oczekując na przybycie Jana albo Chrzciciela, by zmył z nas grzechy oraz ślady zaschniętych płynów ustrojowych, co one nam się zostały po wspomnianej na wstępie imprezie. 
Jak nas olał i nie przybył. Chrzciciel także miał pilniejszą robotę...

Przyzwyczajeni do tego, że ważniacy nas ignorują, umyliśmy się własnoręcznie. Było cudnie, pachnąco, a chwilami ezoterycznie.



~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Krasnale


w sumie...
ukręciłem: 110.81
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:19
ze średnią: 25.67 km/h
Maksiu jechał: 55.00 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 185 ( 95%)
tętno średnie: 153 ( 79%)
w górę: 940 m
kalorie: 1802 kcal
w towarzystwie:

Sezon na krasnale

Sobota, 4 marca 2017 · dodano: 04.03.2017 | Komentarze 5

~





Wionie wiosną tak trochę. To najwyższy czas, by udać się na świętą górę i podziękować świętej bozi. Za zesłanie wiosny, co ją dopiero ześle.
Jechaliśmy do wspomnianej w niezłych nastrojach. Strojach także.



Dojechawszy, bez zbędnej zwłoki, natychmiast a nawet bez zbędnej zwłoki rzuciliśmy się, by modły wznosić. Rzuciliśmy się dosłownie oraz na kolana.
Niestety... bozia była dziś nieobecna, bo pewnie zajęta obserwowaniem, jak jakiś małolat na innym kontynencie marszczy freda i wymyślaniem, jak go za to ukarać.



Zastaliśmy natomiast kolegę bozi - naczelnego krasnala ogrodowego, do złudzenia przypominającego Wojtyłę Karola (dla nieorientowanych - to ten koleś, który smalił cholewki do Wandy Półtawska de domo Wojtasik. Smalił ponoć skutecznie).
Krasnal obiecał przekazać nasze modły dziękczynne szefowej. Nie ufam nikomu, kto przypomina Wojtyłę, ale jakie miałem wyjście... 



Stawaliśmy na głowie (dosłownie), by nasze podzięki były słowem kwiecistym wydalane z otworu gębowego i chyba odnieśliśmy pewien sukces, bo krasnal mrugnął do nas okiem. Nie wierzycie? A w gipsową figurkę Jezuska, która krwawi oraz znajduje sę w boliwijskim miasteczku Cochabamba wierzycie?
No.



Ale gdyby nie, to stał się pewien cud nad cudy. A mianowicie, publicznie oraz osobiście... krasnal wojtyłopodobny wydalił (nie wiem, którym otworem) magnes na lodówkę.
Pozbierałem, wytarłem i teraz mam. W sensie na lodówce mam bo go przymagnesowałem. Od dziś będę z lodówki dobywał błogosławione żarcie.



~


w sumie...
ukręciłem: 54.69
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:50
ze średnią: 19.30 km/h
Maksiu jechał: 35.00 km/h
temperatura: 17.0
tętno Maksa: 146 ( 75%)
tętno średnie: 117 ( 60%)
w górę: 227 m
kalorie: 704 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Buffem robienie

Środa, 28 września 2016 · dodano: 28.09.2016 | Komentarze 7

~

Buffy (swojsko kominami zwane) ludzie nabywają, czasem dostają w prezencie, pakiecie startowym, czy innej promocji... i nie widzą co z nimi czynić. 
Wyszliśmy Waszej potrzebie na przeciw oraz znienacka i przygotowaliśmy zatem, wraz z moim ulubionym krasnalem ogrodowym, krótki kurs robienia buffem.

Po pierwsze z buffa można zrobić zwykłą bandanę:




Po wtóre można zrobić bandanę w wersji kepi (moja ulubiona wersja). Ta opcja chroni kark przed nadmiernym nasłonecznieniem:




Da się też z buffa zrobić patriotyczne nakrycie głowy (oraz twarzy). W tej wersji możecie 11 listopada wyrywać kostkę brukową i ciskać nią w komuchów, zdrajców ojczyzny, pedałów, kodowców, emigrantów, a także w przypadkowych ludzi (wszak nikt nie jest bez winy). 


Możecie także zorganizować napad na pobliski warzywniak albo zostać czynnym fanem piłki kopanej, zwanym do niedawna kibolem, a od jakiegoś czasu młodym patriotą:




Jest także możliwość takiego wywijania buffem, by stać się Rambo:



Uwaga, teraz będzie wersja najtrudniejsza, zwana disco. Gdy, po żmudnych treningach, uda się wam osiągnąć siedemnasty dan w robieniu buffem i zrobicie go taj, jak poniżej, to znak, że możecie udać się do pobliskiej dyskoteki i na pewno wasze tam brylowanie nie przejdzie bez echa.



Jest jeszcze kilka innych opcji wywijania buffem - czapka czy też szalik albo piżama. Nie prezentujemy ich, nie chcemy sprawić byście zniechęcili się, zanim opanujecie podstawy. 
Zatem ćwiczcie, śljcie zdjęcia wraz z opisami tego, jak dochodziliście do perfekcji. Najciekawsze prace nagrodzimy modlitwą.


A także, chciałbym się przyznać... podczas ostatniego ścigu w Ludwikach woziłem się kole, na co mam dowody. Przyznaję się zanim sprawa stanie się publiczna.
Oto wspomniane dowody. Niezbite, niepodważalne, a także kolorowe...




~


w sumie...
ukręciłem: 72.43
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:33
ze średnią: 28.40 km/h
Maksiu jechał: 52.00 km/h
temperatura: 14.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 140 ( 72%)
w górę: 503 m
kalorie: 955 kcal
w towarzystwie:

20K Ultratrail

Wtorek, 20 września 2016 · dodano: 20.09.2016 | Komentarze 1





Mistrzem świata w hecach ekstremalnych jest Jeb Colriss... ale z racji, że On chyba nie startuje na rowerze (być tak może, że z powodu, iż nie ma czasu), to wspomnę o tych ekstremistach, których znam.
Przyszli mi Oni dziś na myśl, bo ponieważ zawsze gdy ujrzę krasnala ogrodowego, który robi za bozię, to myśli me biegną ku TomkowiMironowi.
Znacie ich (nie? eee... poważnie?), zatem wiecie, że to najsmakowitsza para ministrantów w tej części Europy.




W tym duecie, weteranem wyczynów wyjebanych w kosmos jest Tomek... wspomnę tylko, że jest po wielokroć finiszerem Iron BIke. Więcej nie będę wspominał, bo niechcemisie.
Mirek stawia pierwsze swe kroki w konkurencji "ścigi takie, że ojapierdolę". W tym rocku nasi zacni fani Jezuska wydumali, że objadą 20K Ultratrail.

W ramach rozgrzewki przejechali MB Race w wersji 140 km przy 7000 metrach w górę, by tydzień później stanąć na starcie wspomnianego już wyzwania 20K...

Formuła tego ścigu jest prosta oraz w skrócie taka, że składa się on z jednego etapu - 700 km i 20 000 metrów w pionie, zakazane jest wsparcie z zewnątrz (można korzystać jedynie z tego, co się ma lub zdobędzie / kupi po drodze), trasa nie jest oznakowana, a czas biegnie od momentu startu i nigdy się nie zatrzymuje (włączenie pomiaru czasu w Pinerolo u podnóża Alp, zatrzymanie na plaży miasteczka Ventimiglia).




Dojechali na piątym i szóstym miejscu... zajęło im to cztery dni, dwie godziny i trzydzieści minut.
Kilka dni temu, odbyła się premiera filmu z nimi w rolach głównych. Pokaz przedpremierowy zaszczyciło więcej ludzi, niźli pokaz filmu o brawurowo pilotowanym samolocie, który odbył się w Teatrze Wielkim. Miejsce owej premiery może być początkiem nowej świeckiej tradycji... filmy będą wyświetlane w teatrach, a aktorzy będą grali sztuki w multipleksach.

Szanowne Panie, zacni Panowie, zapraszam na seans.
 


~

w sumie...
ukręciłem: 55.39
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:22
ze średnią: 23.40 km/h
Maksiu jechał: 40.00 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 156 ( 80%)
w górę: 199 m
kalorie: 1233 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Florence

Piątek, 26 sierpnia 2016 · dodano: 26.08.2016 | Komentarze 7

~

Taka jest zagadka na dziś...

Kto, poza mną i bozią oczywiście, zmieścił się w poniższym kadrze?




Do wygrania jest własnoręczny uścisk dłoni prezesa oraz numer konta Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na które to konto zwycięzca będzie mógł wpłacić jakże słuszną kwotę.

Oraz korzystając z okazji, że jestem na wizji... jak się Wam podoba nowy kawałek Florence?


~


w sumie...
ukręciłem: 41.65
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 03:29
ze średnią: 11.96 km/h
Maksiu jechał: 57.00 km/h
temperatura: 24.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 165 ( 85%)
w górę: 1595 m
kalorie: 1698 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Liza

Sobota, 20 sierpnia 2016 · dodano: 21.08.2016 | Komentarze 2

~

Ścig był wczoraj.
W Myślenicach.
To był ten dzień.
The most beautiful day.

Lata obmyślania strategii, nieprzespane noce, morze wyrzeczeń... przespecjalna dieta, rezygnacja z życia towarzyskiego, porzucenie pracy, rodziny, zwierząt domowych, nikotyny, alkoholu, dragów, rock'n'rolla, rozwiązłego trybu życia oraz onanizmu. Trening, trening, trening i tylko trening.
Było warto.

Ta ciężka praca musiała przynieść efekty.
Pamiętajcie o tym, by mieć cel, mieć marzenia i nigdy z nich nie rezygnować. Wówczas nadejdzie dzień chwały, dzień w którym osiągnięcie cel upragniony, jak i ja osiągnąłem. 
Ale nie tylko ja. Nie byłoby tego mega sukcesu bez Mirka i Tadka - tak, jesteśmy trójką zwycięzców.



Ten większy puchar jest za klasyfikację drużynową, w której - wszystko na to wskazuje - zwyciężymy w generalce. I o ile ten puchar jest ważny, to ten mniejszy jest ważniejszy, bo to on jest tym, na który czekaliśmy latami.

To puchar za trzecie miejsce w klasyfikacji rodzin.



A oto i nasza rodzina. A właściwie przerodzina. 




Imiennik jednego z nas, Tadeusz z Torunia, jest zachwycony. Obiecał nam kiedyś, że wynagrodzi nas solennie, jeśli wywalczymy pudło. Liczyliśmy na obsypanie nas złotem czy też maj bachami... ale Tadeusz z Torunia wyznaje zasadę, że wystarczy dobrze obiecać, by osiągnąć sukces. Był na tyle uprzejmy, że słowami "buk wam zapłać", poprosił swego pracodawcę, by ten się wywiązał za niego. Jestem przekonany, że buk stanie na wysokości zadania i nas obsypie. Manną tak na przykład.  
A gdyby nie, to obsypać się możemy sami... brokatem ewentualnie.

Tak czy siak duma rozpiera mą powabną pierś, oraz w związku z powyższym sukcesem, zadedykowałem sobie, adekwatny do sytuacji, utwór muzyczny zwany piosenką.

To najważniejszy wykon tego kawałka, bo w wykonaniu mojej najmacz ulubionej Lizy ze wszystkich Liz, gdyż albowiem Lizy Minnelli. W pewnym momencie na scenę wchodzi Lisa Stansfiled (brawurowo zrobiła kawałek I Wont You Break Free), a tuż za Nią pozostali artyści, którzy zaśpiewali i zagrali na tym pamiętnym koncercie. Axel, jak można zauważyć, był wówczas jeszcze ładny... George też niczego sobie, takoż inni.
Hmm... czas, jak się okazuje, ma tę przypadłość, że zapierdala...


~


w sumie...
ukręciłem: 54.72
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:41
ze średnią: 20.39 km/h
Maksiu jechał: 37.00 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 161 ( 83%)
tętno średnie: 126 ( 65%)
w górę: 230 m
kalorie: 828 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Pomodlę się za ciebie...

Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 07.08.2016 | Komentarze 9

~

Taka słów wymiana... kreacjonista vs. ateista.
- Pomodlę się za ciebie.
- OK, ja natomiast za ciebie pomyślę.


Krasnal mój ulubiony... nie dość, że jest ulubiony to jeszcze cierpliwy.
Widzieliśmy się wiele księżyców temu ego, a on wciąż czeka, wciąż wierny, wciąż z tym samym inteligentnym wyrazem twarzy. Każdemu życzyłbym takiego przyjaciela. 



Przybyłem, wyściskaliśmy się, jak to przyjaciele, potarmosiłem go za brodę, on mnie także... lecz jako, że nie mam brody, to znalazł sobie inne, tarmoszenia oczekujące rejony mego powabnego ciała.
Było jak zawsze miło, zabawnie, chwilami ezoterycznie.



Spędziliśmy razem kilka godzin, wypiliśmy po kilka łyków wina marki "Bierzcie i pijcie z tego wszyscy", opowiedział mi co u niego, zrewanżowałem się najnowszymi plotkami z mego świata. Na koniec poprosiłem, by pozdrawiał tatę i zapytałem, czy tata nie mógłby sprawić, aby mi się tak często przerzutki nie psuły.
Rzekł, że tata bywa zajęty i nie bzdury mu w głowie. Na przykład opowiedział historię o tym, że szanowny ojczulek nie otwarł bram obozów koncentracyjnych, bo w tym samym czasie obserwował małolata na innym kontynencie, który się onanizował i dumał, jak go za ten grzech ukarać... no i przeoczył obozy koncentracyjne.
Ja to rozumiem, też mam kłopot z podzielnością uwagi.



Padłem, bo miałem przemożną chęć padania, a nawet krzyżem i wzniosłem modły za wszystkich złych ludzi oraz za moją kumpelę ksywa "Kocim krokiem", która... jak wieść gminna niesie, uwielbia i oczekuje modlitw za Jej grzeszną duszę.
Obiecał, że przekaże ojczulkowi. 



Na koniec, tradycyjnie wymieniliśmy się koszulkami i każdy z nas poszedł swoją ścieżką. 
Nie wiadomo gdzie i kiedy, ale pewnie tak się zdarzy, iż że a mianowicie spotkamy się nie raz i nie dwa jeszcze razy... 

~

w sumie...
ukręciłem: 29.91
km
w terenie: 29.91 km
trwało to: 03:09
ze średnią: 9.50 km/h
Maksiu jechał: 54.20 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 170 ( 88%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 1057 m
kalorie: 1010 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

MTB Trophy stage 0

Poniedziałek, 23 maja 2016 · dodano: 24.05.2016 | Komentarze 1

~

Namówiliśmy się z Anjom, iż że pod osłoną ciemnej nocy pojedziemy poszpiegować na trasę Trophy, co to się one już za chwilkę napoczyna, w sensie że za czydni.
Niestety.. niewiele z tego wyszło, bo ponieważ dzień nas zaskoczył i tak już mu zostało.



Nie pozostało nam nic innego, jak realizować nasz plan pod osłoną dnia.
Aczkolwiek akcenty ciemnonocne się przytrafiły, może nawet nie tak znowu przypadkowo. Zdarzyły się chwile mocno iskrzące, bo ponieważ ocieraliśmy się o siebie. Wprawdzie kaskami... ale od czegoś zacząć wszak trzeba.




Podczas szpiegowanie trasy wspomnianego ścigu dochodziło do pewnych różnic zdań... rozmaitych koncepcji tyczących kierunków dalszej jazdy, oraz na szczęście i w końcu wcale się nie dogadaliśmy i każde z nas pozostało przy swojej opcji. 



Jest taka szansa, że od czwartku do niedzieli niektóre kwestie zostaną wyjaśnione, a jeszcze inne omówimy w okolicznościach, które ponoć wzbudzają powszechną zazdrość...




Tak... były też boskie akcenty tej hecy. 
Po kąpieli spoglądaliśmy w lustro... widok zaiste był boski. 
Ten drugi także.


~