Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
w sumie...
ukręciłem: 18.00
km
w terenie: 16.00 km
trwało to: 00:54
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 37.30 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 148 ( 76%)
tętno średnie: 119 ( 61%)
w górę: 69 m
kalorie: 547 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Subito zwei

Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 56

~


Plan był, nomen omen, boski... po dwóch latach obiecywania sobie, że pojadę na Rychleby, miałem tam w końcu dotrzeć. Dzień wcześniej docierania nie wytrzymała przerzutka... 


Jako, że godzina była zbyt późna, by nabyć cokolwiek drogą kupna a nazajutrz, w święto proletariuszy, co oni się łączą, też jakimś dziwnym trafem sklepy z przerzutkami były pozamykane, to na Rychleby wybiorę się kiedyś tam... a tymczasem godnie mnie tam reprezentowali inni oraz między tymi innymi  Czarna Bamba.

Ja, doczekawszy uchylenia wrót do sklepu ze Sramami, poprosiłem jednego na wynos. Wygląda całkiem miło, ale tak po prawdzie, to lubiłbym mieć starego i pojeździć na Rychlebach...


Gdy już Marcin mi go przymocował sznurkiem i dwoma zipami do ramy, to okazało się że pod wpływem temperatury (ostatniej dyskusji) co nie co skurczyło się Specykowi...


Cóż było robić... na tak stjóningowanym oraz przykurczonym udałem się kó horyzontowi sprawdzić, czy sramorzutka zachowuje się tak, jak powinna. Zachowuje się.

Jadąc sobie tak bez sensu, a nawet celu naszli mnie refleksje. Tak, macie niestety rację, zapragnąłem się z Wami podzielić tymi płytkimi przemyśleniami.

Psując przerzutkę, bosek niechybnie postanowił dać mi do zrozumienia bym nie szedł dalej drogą, którą wybrałem...
Dodatkowo, po komentarzach do poprzedniego wpisu zwątpiłem w zasadność swego istnienia. O poglądach, pozornych działaniach, relacjach (przepraszam) międzyludzkich, etc. nawet nie wspominając. 
No bo jakże to tak? Większość przecież ma rację (vide muchy). A większość odsądziła mnie od czci i wiary. Niektórzy słowami dalece odbiegającymi od tych, jakimi zwykł posługiwać się ich idol - Karol W., inni w sposób cywilizowany (dzięki nieistniejącemu bogu), acz wytykający mi miałkość intelektu, upadek wielki morale mojego osobistego, oraz fakt iż pojęcie terminu szacunek jest mi całkowicie obce. No bo... jakże to tak? Jak śmiałem pokazać palec środkowy obrazkowi największego z rodu piastowego, oraz nie robić z tego tajemnicy? Ba... szczycić się tym. No proszę państwa, skandal nad skandale.  

Pisaliście, dość obłudnie, że w nosie macie moje wierzenia (a właściwie ich brak), bo najbardziej doskwieram Wam to, że w serwisie poświęconym rowerom śmiem pisać o czymś innym niż rowery. Fakt, że wcześniej często pisywałem także na inne tematy, jakoś nie spędzał Wam snu z powiek. I oczywiście na Wasze emocjonalne reakcje zupełnie bez wpływu pozostaje fakt, że tym razem był to temat okołowojtyłowy.
Kończąc ten wątek... pomimo Waszych sugestii... niestety, ale wciąż ja będę decydował jak i o czym pisać. Do krwi ostatniej, czyli do momentu, gdy na przykład Błażej zechce zamknąć mi tego bloga i usunąć konto. Jakimś zgrabnym donosikiem możecie próbować na Niego wpłynąć.

Jeden (słownie jeden, nie licząc tych, którzy mają i zalogowali się swoje konta w BS) z komentujących, Grzegorz Krajewski, podpisał się swoim imieniem i nazwiskiem - dziękuję. Pozostali nie uczynili tego ponoć dlatego, iż mnie bliżej lub dalej znają i sytuacja mogłaby być niezręczna. Bo, pomimo tak dużej rozbieżności w pojmowania dziwnych zjawisk na tym świecie, czasem podają mi rękę, czasem ze mną rozmawiają i oczywiście tego, co tu piszą nie potrafią (nie chcą?) wygarnąć prosto w oczy me śliczne. 
Bardzo Was proszę, nie krępujcie się. Napiszcie tutaj (podpisując się uczciwie), albo mailem (smsów nie czytam, starczy wiek zepsuł mi mocno wzrok), lub po prostu podejdźcie do mnie przy byle okazji i powiedzcie, jak wielkim chamem jestem oraz zadeklarujcie, że więcej ręki mi nie podacie. I dla Was i dla mnie taka sytuacja będzie klarowna i chyba zdrowsza. Cokolwiek byście mi nie powiedzieli, zapewniam, że moje reakcje będę zdecydowanie dalekie od nerwowych czy też negatywnych.

Piszecie także, że pomimo iż jestem ateistą, to powinienem szanować Waszą wiarę. Zdajecie sobie sprawę, że takim oczekiwaniem czy też sugestią namawiacie mnie do hipokryzji? Skądinąd tak bliskiej wierzącym.
Zastanówcie się przez chwilę. Jeśli Wasza (i każda inna) bozia jest dla mnie postacią fikcyjną, jak nie przymierzając Batman, czy inny Spiderman, a biblia (tak, tak, czytałem... nie raz), jest dla mnie na poziomie bajek z mchu i paproci (lecz stokroć bardziej krwawych, niespójnych i pozbawionych elementarnej logiki), to okazywanie szacunku, a nawet zrozumienia Waszym wierzeniom byłoby zwykłym oszustwem. Zauważacie sprzeczność w byciu ateistą i jednoczesnym szanowaniem jakichkolwiek guseł i zabobonów?
Oczekujecie ode mnie szacunku, więc... może lubicie być oszukiwani? Nie pytam retorycznie, odpowiedź nie jest tak oczywista, jak mogło by się to wydawać. Gdybyście nie lubili, to bylibyście ateistami. Takimi, jakimi byliście w chwili narodzin.

Taki oto obrazek z Murowanej wygrzebałem. Jak widać, idąc śladem magików, cudotwórców oraz byłych papieży postanowiłem cudu dokonać. Zabrałem się za wypędzanie złego z koleżanki mojej teamowej, Małgorzaty oraz zapragnąłem udzielić Jej błogosławieństwa. Na szczęście okazało się, że wspomniany zły nie mieszkał w jej młodym ciele i czary okazały się być zbędne. Gdyby jednak mieszkał, to skuteczność moich zabiegów byłaby na takim samym poziomie, jak wypędzenie przez Wojtyłę tętniaka z głowy Floribeth Mory Diaz.  


Wybaczcie, że tak rozwlekle, ale macie ten komfort, że możecie nie doczytać do końca... ja do wspomnianego końca musiałem pisać :/
Wpadł w me ręce tekst Agnieszki zwanej przez znajomych Wołkiem, którego obszerny fragment pozwolę sobie zacytować. Autorka jest zawodowcem, więc ma o niebo (a nawet o dwa) lżejsze pióro ode mnie oraz Jej słowa, w zestawieniu z moimi, są subtelniejsze.   
Może poniższe pozwoli Wam zrozumieć powody dla których byłem wstrzemięźliwy i na zdjęciu w poprzednim wpisie użyłem tylko palca.

Cyt.
[...]
Nie uważam Karola Wojtyły za wielkiego człowieka.

Mam krytyczny stosunek do konsekwencji i zaangażowania, z jakim ignorował skalę pedofilii trawiącej Kościół. Chodzi o utrzymanie w mocy instrukcji „Crimen sollicitationis” sprowadzającej się de facto do nakazu ukrywania przestępstw i przestępców; o niechęć papieża do wysłuchania ofiar pedofilii; o oddanie, z jakim chronił słynnego z dymania, a także posiadania dzieci oraz finansowych przekrętów założyciela zakonu Legionistów Chrystusa Marciala Maciela Degollado. Kościół pod kierownictwem Wojtyły był – jak trafnie zauważa założyciel włoskiego stowarzyszenia ofiar kleru Francesco Zanardi – „miejscem niebezpiecznym dla dzieci”. I papież ponosi za to odpowiedzialność.

W najwyższym stopniu krytycznie oceniam bezwzględność, z jaką J.P.2 zwalczał teologię wyzwolenia będącą wszak praktyczną realizacją jego „nauczania społecznego”. Podjęta przez księży i zakonników próba walki po stronie ubogich przeciwko krwawym i chciwym prawicowym juntom Ameryki Południowej, reprezentującym interesy obszarników i kapitału spotkała się ze strony papieża Polaka z jednoznacznym potępieniem – w przeciwieństwie do finansowej przez CIA operacji „Kondor”, która kosztowała życie 80 tysięcy osób.
Nie podoba mi się przyjaźń Karola Wojtyły z Ronaldem Reaganem i bezkrytyczne podejście do działań USA w Ameryce Południowej za jego czasów. Nie podoba mi się jego przyjaźń z Pinochetem. Oburza mnie zachowanie papieża wobec arcybiskupa San Salvadoru Oscara Romero, który usiłował przedstawić mu dowody zbrodni junty i został przez Wojtyłę wyrzucony z audiencji, a kilka tygodni później zginął, zamordowany podczas sprawowania mszy przez rządowe szwadrony śmierci, bez specjalnej dezaprobaty ze strony Watykanu.

Oburza mnie udział Wojtyły w rozprzestrzenianiu się epidemii HIV w Afryce, gdzie żyje 70 procent dorosłych i ponad 90 procent dzieci zarażonych AIDS. Posłuszny swoim seksualnym obsesjom Wojtyła zaangażował cały autorytet w walkę z prezerwatywami będącymi jedyną skuteczną metodą walki z AIDS i jego zasługi w triumfalnym marszu choroby przez kontynent są nie do przecenienia. Co roku w Afryce w powodu AIDS umiera milion ludzi.

Nie akceptuję postawy Wojtyły wobec kobiet, ich praw reprodukcyjnych i ról społecznych, jego bezwzględnej walki nie tylko z aborcją, ale także antykoncepcją i edukacją seksualną, która umożliwia kobietom decydowanie o tym, kiedy i ile dzieci chcą mieć.
I wreszcie, choć to już zdecydowanie mniej mnie dotyczy, nie podoba mi się ekstremalnie konserwatywny kierunek, jaki narzucił kierowanej przez siebie instytucji, dokonując totalnego odwrotu od ustaleń i ducha Soboru Watykańskiego II: odejście od jakiejkolwiek kolektywności w zarządzaniu, ponowna centralizacja, walka z przejawami oddolnej demokracji. A także z postulującymi zmiany intelektualistami wewnątrz Kościoła – takimi jak szwajcarski ksiądz Hans Küng, który został pozbawiony prawa nauczania teologii katolickiej za to, że wzywał do przemyślenia dogmatu o nieomylności papieża.

Jakkolwiek zapoczątkowana przez Wojtyłę kontrreformacja jest wewnętrzną sprawą Kościoła, to jej skutki, zwłaszcza w Polsce, dalece mury kościołów przekraczają. Kult prymitywnej „pobożności maryjnej” promuje postawy bezrefleksyjności i braku krytycznego myślenia. Ten rodzaj religijności nawet bardziej niż inne blokuje rozwój intelektualny, sprzyjając, mówiąc wprost, ciemnocie. Za to także Wojtyła ponosi w mojej opinii osobistą odpowiedzialność.

Nie odpowiada natomiast, wbrew obowiązującej w Polsce doktrynie, za upadek Związku Radzieckiego i wyprowadzenie Polski z tzw. bloku wschodniego, a także za pokojową transformację do demokracji. Gwoli intelektualnej uczciwości odnotować należy, że upadek ZSRR wiązał się z niewydolnością ekonomiczną spowodowaną wyścigiem zbrojeń, a pokojowa droga przemian to przede wszystkim zasługa obu stron Okrągłego Stołu. Które skądinąd – podobnie jak ich polityczni spadkobiercy – dzielą między sobą, a także z Janem Pawłem II, odpowiedzialność za klerykalizację życia publicznego w Polsce.

Wbrew temu, co dominująca w Polsce prawica mówi i pisze, nie uważam za swój obywatelski obowiązek otaczania kultem postaci i dokonań Jana Pawła II. I najuniżeniej proszę sejmową oraz religijną większość, żeby mi na to pozwoliła.

AWŁ



Przykładów podobnych tym, które przytacza Agnieszka, jest znacznie więcej, ale nie sposób opisać wszystkiego w jednym tekście, należało by przymierzyć się do wydania książki.
Może należało by wspomnieć jeszcze wyświęcenie przez pożeracza kremówek kilku zbrodniarzy: arcybiskupa Stepinaca, José de Anchieta, czy też Agnes Gonxha Bojaxhiu, której działalność czyni z niej wyjątkowo odrażającą postać. 
Materiałów, opisujących powyższe, jest w sieci pod dostatkiem. Jeśli zechcecie, to sobie znajdziecie.

Widzieliście film "Nocny pociąg do Lizbony"? Cudny jest.




Religia stanowi obrazę dla ludzkiej godności. Gdyby jej nie było, mielibyśmy dobrych ludzi robiących dobre rzeczy i złych ludzi czyniących zło. Tylko religia może sprawić, że dobrzy ludzie robią złe rzeczy.



~



Komentarze
sufa
| 07:17 wtorek, 13 maja 2014 | linkuj Bolek - dzięki, nie ma to jak dobry żart w poniedziałkowy poranek :)
Bolek | 06:30 wtorek, 13 maja 2014 | linkuj Ale z Ciebie figlarz Sufa, sam chcesz mieć wolność słowa, a tym czasem na innym forum ubijasz kolegę T71:

http://www.mtbforum.pl/showthread.php?tid=8283
Agnieszka Szafranek | 20:05 poniedziałek, 12 maja 2014 | linkuj czarnaMAMBA - Twierdziaz, że dostosowałaś ton swojej wypowiedzi do tonu wpisu. Otóż nie, nie dostosowałaś, mocno zaniżyłaś.
Marcin | 09:44 poniedziałek, 12 maja 2014 | linkuj Pasowałoby, gdybyś zmieniła swoje credo.

Powinno brzmieć tak: "Ja jestem dumna z tego, że rozum swój mam, przekonania i poglądy i nikogo w ramach nich nie obrażam... przynajmniej dopóki sama nie poczuję się obrażona, bo wtedy nie zamierzam nadstawiać drugiego policzka czy trzymać poziomu dyskusji."

Wtedy poglądy deklarowane zgadzałyby się z wcielanymi w życie.
MAMBA
| 17:44 niedziela, 11 maja 2014 | linkuj Marcin - dostosowałam ton wypowiedzi do tonu wpisu. Nie należę do ludzi nadstawiających drugi policzek. Mogę jednak zmienić buraka w prowokatora dopuszczającego się niskiego lotu zagrywek. Pasuje?
Marcin | 14:41 niedziela, 11 maja 2014 | linkuj Mamba, piszesz tak:

"Ja jestem dumna z tego, że rozum swój mam, przekonania i poglądy i nikogo w ramach nich nie obrażam(...)"

potem tak:
"Sufa w tej kwestii jest burakiem i tyle."

a natępnie tak:
"Bo dyskusje i spory są fajne, byleby tylko były na poziomie."

To jak to jest z tym poziomem dyskusji i obrażaniem?
prinx
| 21:45 piątek, 9 maja 2014 | linkuj No, muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem ostatnich komentarzy pani Agnieszki.
Agnieszka Szafranek | 21:15 piątek, 9 maja 2014 | linkuj czarnaMAMBA - powodów mogę się tylko domyślać, to nie ja opublikowałam to zdjęcie. Na podstawie moich domysłów odpowiem tak: być może z tego samego powodu z którego Nieznalska zdecydowała się na Pasję, Darski podarł biblię, Milos Forman firmował pamiętnym plakatem film o Larym Flyncie, Andy Warhol prowokował do myślenia, a Maria Peszek śpiewa, że Pan nie jest jej pasterzem.
Tak, to prowokacja, niewątpliwie. Czy marna? Ja uważam, że nie. Prowokacja ma zawsze jakiś cel, nie istnieje sama dla siebie. Gdyby nie prowokacja Sufy, gdyby w ugrzecznionym tonie napisał, że nie podoba mu się kult Wojtyły, to pies z kulawą nogą by na to nie zareagował. A tak, mamy dość onteresującą wymianę zdań, z której każda ze stron może coś wynieść, gdy odrzuci niepotrzebne emocje. Tak ja to widzę, pozostali uczestnicy mają przwcież prawo do swojej oceny, ale dyskusja niewątpliwie się toczy i to już jest pewna wartość.
MAMBA
| 20:45 piątek, 9 maja 2014 | linkuj Agnieszka - po co więc to zdjęcie skoro cała reszta była merytoryczna? to własnie jest buractwem i marną prowokacją

Czy nick wioletta villas kogoś obraża - mógłby gdyby brzmiał "ruchaj się violetto villas" - analogicznie do zdjęcia. Widać róznicę?

Jeszcze inaczej - gdybym jutro na swoim blogu wrzuciła zdjęcie ze mną pokazującą fucka sufie jaie by były komentarze? Obojetnie komu ten fuck byłby pokazany byłby tanią prowokacją.
MAMBA
| 20:34 piątek, 9 maja 2014 | linkuj Iza - jeżeli sufa w stosunku do religi pisze to co myśli i nie przebiera w słowach wychodzę z założenia, że ja też mam prawo szczerze napisać co o tym sądzę. Dla mnie słowo burak nie jest tu zbyt mocne, opisuje to jak ja to widzę. Jeżeli mamy być szczerzy, odważni i nie ograniczać się konweneansami - za czym wszyscy popierajacy tu sufę optują to ja mam prawo tez wyrazić swój pogląd. /Nawet za cenę obrazy adresata. Czyż tak nie postępuje autor bloga?

wioletta idea;nie uzupełniła moje podejście to całej tej sprawy.

I jeszcze kilka spraw do komentujących "ateistów" - zakładacie, że każdy kto sprzeciwia się sufie musi być wierzący. A nie pomyśleliście o tym, że takim poglądom może sprzeciwić się normalnie zdrowo myślący człowiek. Bo dyskusje i spory są fajne, byleby tylko były na poziomie.

Argument o tym, że jeśli nie chcemy czytać takich rzeczy to możemy zmienić bloga, też trochę śmieszny. Czasem bowiem można przeczytać tu coś ciekawego i dlatego zdarza mi się wpadać.
Agnieszka Szafranek | 20:18 piątek, 9 maja 2014 | linkuj wioletta villas, zacznę od dygresji - posługiwanie się takim Nickiem może obrażać uczucia ludzi emocjonalnie związanych z tą artystką, jeśli już przywiązujemy tak dużą wagę do wrażliwości. Chyba, że mamy ją mocno wybiórczą? Ale to było na marginesie.

Czuję się wywołana do tablicy tym, że ludzi myślących w podobny sposób, jak Sufa, nazywasz Jego adwokatami. Nie żeby w samym zawodzie papugi miało kryć się jakieś zło, bardziej w Twoim postrzeganiu. Takim sposobem można by wszystkich wyznawców kultu JPII nazywać adwokatami wzajemnie wyświadczającymi sobie uprzejmości. Czytając wszystkie komentarze do tego wpisu, poprzedniego i następnego trzeba być niedowidzącym, by nie zauważyć pewnej prawidłowości. Po stronie zwolenników postawy autora nie ma nic, co można by zakwalifikować jako chamskie czy obraźliwe. Po stronie wyznawców JPII (lub tych, którzy są pomiędzy niebem a piekłem) jest tych epitetów pod dostatkiem. A co najmniej zrozumiałe, za pomocą tych epitetów usiłują udowodnić Sufie chamstwo, buractwo, prostactwo i inne negatywne zachowania.
Powtarzam, Jego jedynym mogącym wzbudzić emocje ruchem jest zdjęcie, poza nim spokojnie i rzeczowo wyjaśnia swój punkt widzenia i powody, dla których robi to, co niektórzy nazywają krucjatą.
Stefan Kisielewski powiedział, że najgorszą z niewoli jest ta, której
już nikt nie dostrzega.

Przypomnę, dla porównania, kilka nazwisk. Dorota Nieznalska, Shined O’Connor, Adam Darski, Karol Szwalbe, Maria Peszek. Oni i wielu innych także byli (są?) oskarżani o podobne "przestępstwa" jak Sufa tutaj. Owszem, powiesz, że są to albo artyści, albo osoby publiczne, a autor nie jest. No i co z tego? Czy szary człowiek nie ma prawa do wyrażania swego światopoglądu w sposób, jaki uzna za właściwy? Pomimo świadomości, że narazi się na drwinę, ostracyzm, niewybredne komentarze, a nawet straci poważanie wśród znajomych (pozornych przyjaciół, być może).
Dlaczego mamy się godzić z klerykalizacją kraju? Tak samo mojego, jak i Twojego?
Agnieszka Szafranek | 20:18 piątek, 9 maja 2014 | linkuj cd.
Dlaczego mamy spuścić głowy i milczeć, gdy kler i jego polityczni poplecznicy otwarcie mówią, że nieważne czy Polska będzie biedna, czy bogata, byle by była katolicka? Dlaczego mamy udawać, że Karol Wojtyła był dobrym człowiekiem, jeśli pamiętamy Jego przyjaźń z Pinochetem, Viledą i innymi przywódcami prawicowych junt w Ameryce Południowej, mających na sumieniu śmierć wielu ludzi? Skąd mamy brać dla Niego szacunek, jeśli pamiętamy o Jego stosunku do roli kobiety we współczesnym świecie, do edukacji seksualnej, do AIDS w Afryce czy wreszcie do pedofilii w kościele przez Niego zarządzanym?
Jak można szanować kogoś, kto jest kontynuatorem linii organizacji, która paliła przeciwników na stosach, spowodowała eksterminację wielu narodów, pomagała faszystom po drugiej wojnie światowej uciec przed odpowiedzialnością, a jej przedstawiciel, dziś już święty Bellarmi, powiedział na procesie Galileusza "Twierdzenie, że Ziemia kręci się wokół słońca, jest tak samo niedorzeczne, jak twierdzenie, że Jezus nie narodził się z dziewicy"?

W świetle tego wszystkiego nie powinien dziwić fakt, że są ludzie mający stosunek do Karola Wojtyły taki, jaki ma Sufa i nie widzą nic złego w sposobie, w jaki autor daje temu wyraz. Ktoś tu napisał, że nie może się nadziwić temu, jak wielu, których to wszystko razi, nie korzysta z możliwości wpisania innego, niż ten, adresu w oknie przeglądarki.

Bertrand Russell powiedział kiedyś "Rozglądając się po świecie, wprędce spostrzegamy, że każdy, choćby najmniejszy wzrost uczuć humanitarnych, każda reforma kodeksu karnego, każdy krok w kierunku zmniejszenia niebezpieczeństwa wojny, każda próba poprawy położenia ras kolorowych lub złagodzenia niewolnictwa, każdy postęp moralny, który się udało osiągnąć, był stale zwalczany przez zorganizowane Kościoły całego świata. Oświadczam po dojrzałym namyśle, że religia chrześcijańska w postaci, jaką jej nadały Kościoły, była. jest i jeszcze długo będzie głównym nieprzyjacielem moralnego postępu świata"
lemuriza1972
| 14:00 piątek, 9 maja 2014 | linkuj Wioletto, a skąd taki prosty wniosek, że jestem adwokatem Sufy?
Myślę, że on adwokatów nie potrzebuje.
a czy jak gdzieś napisałam, że w imieniu Sufy czuję się strasznie obrażona tym, że go tak nazwano?
Czy gdzieś tutaj napisałam również, że jestem wyznawcą poglądów głoszonych przez Sufę ( bo tak gdzieś mnie tutaj nazwano)?
Nie. Mnie po prostu nie podoba się słownictwo używane w tej dyskusji. Może mi się nie podobać, prawda? Tak jak Tobie nie podobają się poglądy głoszone przez Sufę, czy też sposób głoszenia tych poglądów.

Widzisz.. miałam na myśli również to, że jeśli komuś zarzuca się naganne postępowanie, używając w tym celu słów , nie boję się tego powiedzieć - obraźliwych, to właściwie sprowadza się siebie samego do poziomu osoby, której postępowanie uznaje się za naganne.
wioletta willas | 09:17 piątek, 9 maja 2014 | linkuj Dla mnie sprawa jest jednoznaczna, można pogadać o wszystkim, można się o coś posprzeczać, potem dać sobie po szlagu i jest ok :) ale autor wpisów od samego początku wykazał się niedojrzałością, w sposób prostacki sprowadził temat do rynsztoka, myślą, uczynkiem i zdjęciem, a teraz jego adwokaci dziwią się że obrażono go tak straszliwym słowem jak burak.
Zalogował bym się, pogadał o tym otwarcie z sufą bo sam jestem w połowie drogi między niebem i piekłem ale czy jest sens jak ktoś zaczyna rozmowę w ten sposób.
Dopiero teraz do mnie dotarło że ty nie chcesz rozmawiać, ty chcesz tylko przekazać co cię męczy, a opinia innych cię nie interesuje i tak masz to w d.
lemuriza1972
| 19:56 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj Mamba, działalność Sufy, a właściwie sposób w jaki głosi swoje poglądy, można oceniać różnie.
Można oceniać nagannie również. To jest Twoje prawo. Rozumiem, że może nie odpowiadać Ci sposób głoszenia tych poglądów, dobór słownictwa i denerwować monotematyczność.
Czy nie uważasz jednak, że posługując się słowem " burak" , które to słowo ma wydźwięk bardzo negatywny, żeby nie określić tego bardziej dosadnie, również przekraczasz pewne granice?
Dyskutujmy i owszem, ale nie schodźmy do takiego poziomu dyskusji.
Zresztą akurat do Ciebie się zwróciłam bezpośrednio ( mam nadzieję, ze się nie pogniewasz), bo się znamy i lubimy, ale to co napisałam również dotyczy innych osób, którym tutaj puszczają nerwy i niestety zaczyna się pyskówka.
Marcin | 19:31 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj Co do papieża - powiedzmy sobie wprost. W Polsce jest to temat tabu. Obowiązuje sentencja "Karol Wojtyła wielkim papieżem był". Ponoć jak wychyli się nos poza Polskę, to opinie bywają już różne. Są wręcz kraje gdzie się JPII nie poważa (w granicach, jakich można nie poważać głowy KK). Druga sprawa, że przy procesach kanonizacyjnych obraża się intelekt okrutnie. Wysokie instancje ogłaszają fakty korzystając z autorytetu i robiąc pseudo postępowanie dowodowe pod z góry założoną tezę, która jest z natury rzeczy nie do udowodnienia.
Marcin | 19:30 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj Pozwolę sobie powrócić do rozmowy, bo ciekawa kwestia jest grana. Sufa poruszał ją we wpisie i wróciła jak bumerang.

Jestem niewierzący od lat. Mam wśród bliskich znajomych również osoby dla których religia jest ważna (nie mylić z osobami wierzącymi niejako siłą bezwładności, czyli tymi, które nie miały czasu od dziecka sprawy przemyśleć i przestać wierzyć, a ich religijność sprowadza się do K+M+B, ślubu kościelnego i chrztu dziecka).

Jest realny problem, jak sobie relacje układać. Z punktu widzenia osoby niewierzącej każda religia jest obrazą intelektu. Bez "uwierzenia" religia nie ma sensu (logicznie nie da się do niej dojść). A z drugiej strony obowiązuje stara zasada, że jeśli logiczne rozumowanie w kolejnym kroku miałoby dowieść, że boga nie ma, to przestajemy myśleć i idziemy się pomodlić.

Problem jest nie do przeskoczenia, bo z obu punktów widzenia, druga osoba błądzi totalnie. Jest tylko pytanie czy będziemy rozmawiać o tym delikatnie, dla bezpieczeństwa zrobimy temat tabu (złe rozwiązanie IMHO) czy będziemy się obrzucać burakami (tyż niefajnie).

Na pewno nie ma opcji, aby ateiści zamilkli dla świętego (hehe ;) spokoju. Bo skoro wierzący mogą mówić o wierze i ją eksponować, to na pewno nie można zamykać ust niewierzącym i zakazywać głoszenia ich poglądów.

A czy formy wyrazu sufy przekraczają granice dobrego smaku? To już kwestia ocenna. Każdy po swojemu oceni i ma do tego prawo. Moim zdaniem czasami jest ostro ale często też wierzący przyjmują taktykę obrony przez robienie z siebie ofiary obrażania na tle religijnym, bo tak się wierzących uczy. Każde słowo nieprzychylne to wyraz bezpardonowej krytyki i spisku z szatanem.
Agnieszka Szafranek | 19:06 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj czarnaMAMBo - ja, w przciwieństwie do Sufy, jestem rozczarowana. Trudno. To pewnie dlatego, że Cię nie znam.
sufa
| 17:49 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj Czarna, ani przez chwilę nie liczyłem na refleksję z Twojej strony... to tak à propos cech o których wspominasz.
MAMBA
| 16:46 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj Agnieszko czytaj ze zrozumieniem. Użycie w końcowych zdaniach mojej wypowiedzi słowa "duma" odnosi się do zdania pierwszego, które zostało zacytowane z twojej wypowiedzi. Jeśli chodzi o konformizm - nie znasz mnie, więc raczej ciężko ci ocenić czy się nim kieruję czy nie.

sufa - słyszałam, że na podstawie wikipedi wiele prac magisterskich napisali, ja jednak należę do innego pokolenia. Tym bardziej w przypadku nonsensopedi, która jak sama nazwa wskazuje, jest raczej mało wiarygodnym źródłem. Jajeczko może nie może być częściowo nie świeże, ale człowiek już ma wiele cech i pozytywnych i negatywnych, w tym cały jest ambaras. W tej sferze jesteś dla mnie burakiem, tyle.
sufa
| 13:10 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj Przepraszam, że przerywam Paniom tę wymianę zdań, a ja tylko w kwestii formalnej.
Czarna, nie można być burakiem w jakiejś kwestii, a poza nią już nie. Burak to całokształt.
Jajeczko nie może być częściowo nieświeże, a słowa coś znaczą i nie podlegają dowolności Twojej interpretacji.
Decyduj, bo ciekaw jestem.
Agnieszka Szafranek | 10:23 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj czarnaMAMBA - jeśli miałabym, na podstawie tej wielowątkowej wymiany zdań, kogoś nazwać burakiem, to zdecydowała bym się raczej wskazać na większość Gości. W kolejnym wpisie "Migrena" jeden z nich, biorących udział także w tej i poprzedniej dyskusji, odsłonił swe oblicze. Ale może nie jestem obiektywna. Uważasz za negatywne, że Sufa obraża i toczy pianę. Jedynym powodem do żywienia urazy może być zdjęcie, poza tym autor bardzo rzeczowo wskazuje na pewne probemy i podpiera się faktami oraz mocnymi argumentami. Ty to wszystko wrzucasz do worka z etykietą "obraza", bo to najlepiej pasuje do Twojej oceny piszącego.
Sufa nie zmieni świata i pewnie o tym wie, ale nie musi to oznaczać milczacej aprobaty istniejącego porządku. Łatwo jest kontestować ten porządek w zaciszu, w gronie przyjaciół, a na zewnątrz przyjmować postawę konformistyczną, wychodząc z założenia, że i tak nic nie zmienimi więc po co się narażać, na krytykę, ostracyzm a nawet agresję. Gdyby wszyscy tak myśleli, to ludzkość nie poznała by smaku postępu.
Piszesz, że jesteś z siebie dumna. Brzmi trochę narcystycznie.
MAMBA
| 07:17 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj Agnieszka Szafranek - "Takie stanowisko, jak Twoje, to powód do dumy" - no gratuluję poglądów. Znam niejednego ateistę i z niejednym miałam okazję kulturalnie rozmawiać. Sufa w tej kwestii jest burakiem i tyle. Bicie piany, marne prowokacje i obrażanie. Zrobił sobie krucjatę indywidualną i myśli, że jest lepszy. Jak wszyscy inni chrześcijanie czy inni wyznawcy co to ich prawda jest najmojsza, mają klapki na oczach i walczą.
Ja jestem dumna z tego, że rozum swój mam, przekonania i poglądy i nikogo w ramach nich nie obrażam nie prowokuję i nie promuje wywoływać właśnie takich marnych dyskusji. Bowiem nie odczuwam potrzeby przekonywania kogoś do mojego aby się utwierdzić w tym że moje jest dobre.
Agnieszka Szafranek | 16:44 środa, 7 maja 2014 | linkuj Panie Gościu za drzwiami. Nie mogę Panu pomóc i na cokolwiek się zdecydować (tzn podjąć któregoś z poruszanych wątków), ponieważ nie jestem w stanie w żaden sposób wyłowić Pańskich wypowiedzi spośród tych, które są sygnowane nickiem "Gość", a nie podejrzewam, by wszystkie one były Pańskiego autorstwa. Mylę się? Czy to Pan, jako Gość komentował w następnym wpisie "Migrena"?
Zastanawia mnie też pewna prawidłowość. Komentarze przeciwne autorowi są anonimowe, te przychylne przeciwnie. Boicie się Państwo, że Sufa Was pobije?
Ma Pan jakiś pomysł na wyjaśnienie tego? Nie przekonuje mnie argument, który tu padł, mówiący o tym, że jesteście znajomymi autora i nie chcecie robić Mu przykrości. Gdyby tak miało być, to nie zazdroszczę Sufie tak dwulicowych kolegów.
Gość_skierowany_za_drzwi | 15:42 środa, 7 maja 2014 | linkuj Pani Agnieszko: Pisać źle: będę wówczas trollem, katolikiem, fanatykiem osobą nawiedzoną, męczącą, upierdliwą. Nie pisać też źle, znaczy nie mam argumentów, ucinam rozmowę, uciekam. W zasadzie już wcześniej miałem sobie odpuścić, lecz kibicujący ateista napisał "I co Goście? Szach-mat po ostatnim długim komentarzu autora? Nie macie argumentów?" Zdecydujcie się na coś, poczekam za drzwiami na odpowiedź.
Agnieszka Szafranek | 07:20 środa, 7 maja 2014 | linkuj Sufa, przecież Gość, z którym rozmawiasz, to regularny katolik, który usiłuje zachować pozory neutralności, pisząc że nie chodzi mu o Boga, wiarę czy też papieża, a jedynie o formę w jakiej wyrażaaz swoje zdanie. Na koniec, przyparty mocnymi argumentami do muru, pisze, że Ty nic nie rozumiesz i kończy dyskusję. Jakże to typowe zachowanie, gdy nie ma się argumentów.
Pomimo że takich, jak Gość, jest większość, to wiedz, że coraz więcej jest ludzi myślącuch ja Ty i mających odwagę głośno dawać temu wyraz. Takie stanowisko, jak Twoje, to powód do dumy, a nie wstydu.
Marusia dobrze to ujęła, oni są zagubieni i niepewni, gdy im otworzysz oczy, to strach bezradność ich zabiją.
sufa
| 18:34 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj Gość.. rozumiem, że skierowałeś się ku drzwiom. W zaufaniu napiszę Ci, że to niezłe posunięcie. Niezmiernie miło było mi Cię gościć, ale - co pewnie nie jest tajemnicą - przedłużające się wizyty stają się nużące.
Gdybyś jednakże kiedyś jeszcze pożądał zamienić kilka słów, to kup kwiaty, czekoladki tudzież jakiś nietuzinkowy alkohol i wbijaj.
Jak to mawiają ludzie lepsi ode mnie... gość w dom, bóg w dom.
sufa
| 17:55 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj Marusia, przekonałeś mnie.
Nie wiem na jak długo, ale trzymam kciuki, by chwilę to trwało :)
marusia
| 01:22 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj Daj już spokój Sufa. Jak obrzydzisz ludziom religię -to zaczną chodzić do wróżek i tam zostawiać pieniądze ;]

Ludzie chyba muszą w coś wierzyć. Dostali ten cholerny egzystencjalny wózek do pchania, ale nikt im już nie powiedział po co i dokąd go mają pchać. Każdy na miarę swoich możliwości próbuje to sobie jakoś wytłumaczyć. Nie wymagaj od wszystkich żeby byli naukowcami.
Gość | 23:48 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj PS. Nie uważam, że strzeliłem sobie w stopę, bo nie neguje, że wśród wierzących jest mnóstwo oszołomów. W każdej grupie, są ludzie normalni i nawiedzeni. Na tym kończę, życzę udanych wycieczek rowerowych, dla komfortu najlepiej takich, gdzie nie będziesz musiał oglądać krzyży, księży, pielgrzymek, kościołów i tym podobnych denerwujących cię elementów krajobrazu. Inaczej trzeba będzie się przygotować na kolejną relację typu "subito drei"
Gość | 23:36 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj Obawiam się, że nie rozumiesz o czym piszę, ja ani słowem nie pisałem na temat czy bóg istnienie, ani o swoich przekonaniach w tym zakresie. Twoje także mnie nie interesują w tej sprawie. Piszę tylko, że zarówno będąc człowiekiem wierzącym i ateistą, można być fundamentalistą i racjonalistą. Uważam, że ty reprezentujesz w tej sprawie pierwszy typ myślenia: wg, ciebie prawdziwi naukowcy to tacy co nie wierzą w Boga, wszystko co nie pasuje do układanki nie mogło się zdarzyć, ateizm to jedynie słuszny tok rozumowania, a każdy kto myśli inaczej jest osobą ograniczoną intelektualnie. Nie jesteś w stanie przyznać, że może istnieć dobry ksiądz, że kościół mógł odebrać w czymkolwiek dobra rolę, wszystko jest jednoznaczne, proste czarno białe. Nie dostrzegasz np. jak do tej pory kończyły się wszystkie pomysły na ateistyczne państwa: terror rewolucji francuskiej, ZSRR, Korea Północna, Wietnam, Chiny, Albania itd. Nie nastał jakoś czas szczęśliwości. Nad każdym tym zagadnieniem można by rozpisać całą rozprawę. Mnie chodzi tylko jedno, więcej szacunku dla innych, na razie w twoich wpisać o religii bije przekonanie o własnej nieomylności oraz wyższości w stosunku do inaczej myślących. Nawet ten tekst o muchach to tym świadczy - "większość jest głupia, my ateiści jesteśmy elitą i mamy monopol na prawdę".
sufa
| 22:49 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj Marcin, dziękuję. Jak każdy chyba, jestem łasy na komplementy :)
sufa
| 22:48 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj Gość (część pierwsza)

Nie musisz podzielać moich poglądów na to, czy bóg istnieje, ale jeśli nie umiesz udowodnić, że istnieje, przyzwoitość nakazuje zachowywać się tak, jakby bóg nie istniał.

Wiesz, że nie biorę poważnie Twojego bajdurzenia, o tym jakobym był fundamentalnym ateistą? Żywię nadzieję, że obaj dobrze się ubawimy z Twojego dowcipu.
Dlaczego uważam to za żart? ? Bo gdybyś pisał poważnie, byłoby to tożsame ze strzelaniem sobie w stopę. Ba, z wpakowaniem w nią całego magazynku.
Już wyjaśniam... używasz wobec mnie miana fundamentalisty w zdecydowanie pejoratywnym kontekście, pisząc jednocześnie, że religia także cechuje się taką fundamentalną postawą. Wniosek z tego, że uważasz religię za coś złego. To podobnie jak i ja... dziękuję.

Co do pseudocudu wojtyłowo-tętniakowego... bądźmy choć przez chwilę poważni, bardzo Cię proszę. To, że nauka na dziś nie zna odpowiedzi na wiele pytań, w żadnej mierze nie jest tożsame z boską ingerencją w szereg nie poznanych jeszcze zjawisk. Za sto czy dwieście lat nauka znajdzie się w zupełnie innym punkcie, co nie oznacza, że wcześniej kłamała. Nauka, w przeciwieństwie do wierzeń, w ogóle nie kłamie, lecz dąży do poznania prawdy w zakresie aktualnych granic swych możliwości. Nie podaje świadomie nieprawdy, choć zdarza jej się czasem mylić. Religia zwyczajnie kłamie.

[...ciąg dalszy poniżej]
sufa
| 22:44 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj Gość (część druga i ostatnia)

Wspominasz o wierzących naukowcach? Jakiś przykład? Bo wiesz... nie da się być sześć dni w tygodniu naukowcem, a siódmego dnia iść do kościoła. To sprzeczność. Podobnie jak nie da się dać dupy i pozostać dziewicą.
No chyba, że masz na myśli "naukowców" po KULu czy podobnej klasy uczelni. Bardzo Cię proszę... szanujmy naukę i nie nazywajmy naukowcem każdego, kto ma kwit tego typu uniwersytetów.
W ogóle odpuśćmy w tych dywagacjach polskich uczonych.

Wsłuchaj się w to, co mówią prawdziwi naukowcy, tacy jak na przykład Stephen Hawking, Michio Kaku, Roger Highfield, Loren Eiseley, Steven Weinberg, Lawrance Karauss i wielu im podobnych.
Są jeszcze takie nazwiska jak Richard Dawkins czy też Christopher Hitchens, ale podpieranie się ich autorytetami mógłbyś odrzucić - wszak są to zadeklarowani ateiści, a Dawkins zwany jest - moim zdaniem dość niefortunnie - papieżem ateistów. Choć z drugiej strony... może według zasady, iż należy poznać język wroga, pokusisz się o przeczytanie tylko i wyłącznie wstępu do Jego książki "Bóg urojony" - może choć odrobinę uchyli to Twoje powieki. Mało wszak komfortowe być musi życie z zamkniętymi oczami, tak sobie myślę.

Pozwól, że zacytuję Einsteina... jestem pewien, że tę postać kojarzysz i że możesz określić go mianem naukowca.

"Słowo bóg jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wytworem ludzkiej słabości, a biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są ponadto dość dziecinne., Żadna interpretacja, niezależnie od tego, jak subtelna, nie może tego zmienić."
Marcin | 20:48 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj sufa, śledzę Twój blog i nie mam wątpliwości, że gdybyś mógł wyprzedzać rywali stosując wobec nich celną ripostę, to wygrałbyś już jakąś generalkę ;) Nie przypadkiem piszę o generalce, bo co wpis o religii, masz maraton odpisywania na irracjonalne zarzuty. Podziwiam wytrwałość, z jaką stawiasz temu czoła i oficjalnie biorę sobie Ciebie za przykład w tym względzie.

Zadziwiające, jak wielu nie mogących znieść Twoich poglądów nie korzysta z opcji wklepania innego adresu w przeglądarce...

Kolegę-ostatniego-gościa informuję, że ateizm polegać może m.in. na zanegowaniu potrzeby wiary religijnej. Nie ma to nic wspólnego ze skrajnym fundamentalizmem i "myśleniem dogmatycznym". Jedynym "dogmatem" (a ściślej: założeniem) ateizmu jest brak dogmatów. Każdą tezę wypada udowodnić i wszystkie można zanegować - byle w toku możliwie rzetelnego rozumowania.
Gość | 18:48 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj Odpowiadam na pytanie, oczywiście ateizm może mieć cechy cechy typowe dla skrajnego religijnego fundamentalizmu i być przejawem myślenia dogmatycznego. Człowiek odkąd przestał być zwierzęciem zadawał sobie rozliczne pytania: dlaczego, skąd, po co ...? Odpowiadając sobie na te pytania, ma prawo dojść do przekonania, uwierzyć, że bóg jest, lub go nie ma. Na tym u myślącego człowieka polega wiara, jest to wewnętrzne przekonanie, choć dopuszcza, że ktoś może dojść do innych wniosków i że nie jest od razu idiotą. Wielu naukowców i odkrywców, myślących kategoriami naukowymi, wierzy w Boga i odwrotnie. Uważam, na podstawie tego co piszesz, twój ateizm jest skrajnie dogmatyczny, wbrew temu co piszesz, że jesteś wolny od przesądów, z góry zakładasz, że jeżeli coś nie pasuje do układanki to tego nie ma, a takie myślenie ma już niewiele wspólnego z racjonalizmem. Jestem przekonany, ze gdyby ci pokazano całą dokumentację, to byś od razu powiedział, że to nie prawda, na zasadzie nie, bo nie. Ja nie mam dowodów, że sprawa jest fałszerstwem, więc nie mam podstaw do negacji, a może tu zaszło zjawisko które jest współcześnie nieznane, a może to efekt placebo? Myślenie, że każdy ksiądz do pedofil i nie dostrzeganie żadnych pozytywnych jednostek, to też efekt dogmatyzmu i dowód na bardzo słabą i jednostronną znajomość historii.
sufa
| 09:37 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj Gość... ależ skąd. To ja, mając dziesięć lat, prowokowałem i zmuszałem do - jak to określa prawo - innych czynności seksualnych niewinnych księży.

Mógłbym także przewrotnie zapytać Ciebie: Czy Ty może jesteś klechą rżnącym małych chłopców i stąd ta obsesyjna niechęć do zaakceptowania faktów?

Zaiste dziwnym jest założenie, że aby napiętnować zło, należy najpierw być skrzywdzonym. Biorąc pod uwagę Twój tok myślenia można by się dziwić napiętnowaniu złodziei przez kogoś, kto nie został okradziony.

A teraz już bez przewrotności. Jeśli nazywasz obsesją głośne mówienie o zjawisku pedofilii, mającym oparcie w faktach, zjawisku na ogromną skalę (którego Wojtyła udawał, że nie ma), zjawisku akceptowanym i skrywanym przez hierarchię instytucji, która stać powinna na straży wszelkiego zła, instytucji, której ogrom ludzi bezgranicznie ufa... to wybacz, ale odnoszę wrażenie, że żyjemy w jakiś światach równoległych. Nie ma szansy (woli?) na zrozumienie.
Gość | 09:11 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj sufa, a może ty byłeś w dzieciństwie molestowany przez jakiegoś księdza? Wybacz, ale staram się zrozumieć przyczynę tej obsesji.
kibicujacy ateista | 19:13 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj I co Goście? Szach-mat po ostatnim długim komentarzu autora? Nie macie argumentów?
Brawo Sufa!
Gość ale nowy | 16:08 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj Wolę taki
rammzes
| 15:59 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/t1.0-9/10325723_606072442822875_7824127950366423499_n.jpg
rammzes
| 15:59 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj A co "Goście" powiedzą na taki rower? :D
[img]https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/t1.0-9/10325723_606072442822875_7824127950366423499_n.jpg[/img]
prinx
| 21:06 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Goście, spróbujcie mojego sposobu- czytać tylko nagłówek i oglądać obrazki. Zobaczycie - wkrótce nawet się z Sufą na rower umówicie.
sufa
| 18:44 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Gość, ależ oczywiście, że historia zna takie oraz jeszcze dziwniejsze przypadki.
Jednakże lubiłbym dotrwać do końca w takim stanie umysłu, w jakim jestem dziś.
Jeśli jesteś wierzący, to bardzo Cię proszę, pomódl się do swego bóstwa w intensji, bym nigdy na swej drodze nie spotkał Jezusa czy też innego bożka. Z góry serdecznie Ci dziękuję.

A przy okazji, skąd przyszło Ci do głowy, by ateizm określać mianem wiary?
To tak, jakbyś przeciwników ideologii rasistowskiej stawiał na równi z rasistami, tylko po drugiej stronie barykady i nazywał wyznawcami nierasizmu... a oni są po prostu normalnymi ludźmi, wolnymi od uprzedzeń rasowych. Podobnie jak ateiści są normalnymi ludźmi z niezatrutymi żadną religią umysłami.

Co do bajdurzeń o cudownym uzdrowieniu wspomnianej pani i układanki o której piszesz... zauważ, że to Watykan jest autorem owej układanki, nie ja.
Zwróć uwagę, że najpierw założono, że z Wojtyły należy zrobić świętego i w tym celu wyciągnięto, niczym królika z kapelusza, panią z której Wojtyła wypędził tętniaka. Nota bene uczynił to będąc w stanie zaawansowanego rozkładu, bo długo po śmierci. Takie opowieści urągają w sposób wręcz podręcznikowy elementarnej uczciwości.

Gdyby kolejność była odwrotna, czyli pani by się zgłosiła z tą radosną nowiną, świat by o niej usłyszał, a później pomyślano by o kanonizacji... to też by mnie i mi podobnych nie przekonało, ale nie było by to aż tak ośmieszające dla Watykanu. Nie masz wrażenia, że dostojnicy kościelni podejmujący takie decyzje doskonale wiedzą, że uczestniczą w gigantycznym cyrku? Politycy, dyplomaci głowy państwa etc. także udają, że ów cud to najprawdziwsza z prawd i jest oczywistym, że tak właśnie było, a ludzie poddający to pod wątpliwość to jakaś banda idiotów i oczywiście heretyków, których tylko dlatego nie pali się na stosach (ku rozpaczy kleru) , bo mamy dwudziesty pierwszy wiek.
Gość | 18:10 sobota, 3 maja 2014 | linkuj To nie zdrowy rozsądek, tylko twoja wiara narzuca takie stanowisko, coś jest niezrozumiałe, coś nie pasuje do układanki to tego nie ma. I nie bronię tutaj religii, nazwiska tej Pani nawet nie znałem, wkleiłem do wyszukiwarki by sprawdzić kto to jest? Twoje wpisy są wyrazem myślenia typowego dla każdego fanatyka religijnego, nie widzę żadnej różnicy. Zresztą historia zna mnóstwo przykładów, gdy wojowniczy ateiści stawali się gorliwymi wyznawcami np. św. Paweł, bywa i odwrotnie jak np. redaktor Faktów i Mitów. Tak więc wszystko jest jeszcze możliwe.
sufa
| 17:34 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Gość, boję się milionów, mogły by mnie zdeprawować (tak, tak... da się jeszcze bardziej).
Co do oceny wspominanej sprawy, zdrowy rozsądek dawno temu podpowiedział mi, bym przestał wierzyć w bajki.
Gość | 17:22 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Masz jakieś wiadomości na temat oszustwa kościoła" w sprawie Floribeth Mory Diaz"? Na co jeszcze czekasz, sprzedaj te wiadomości obojętnie jakiej gazecie antyklerykalnej lub napisz książkę i zdemaskuj oszustwo kultu Wojtyły. Zarobisz miliony.
sufa
| 15:03 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Iza, umm, też polecam.
Ale chyba najbardziej dojmującym obrazem opisującym to, co działo się we wspomnianej Irlandii, jest film Magdalenki.
Film jest oparty na faktach. Jestem przekonany, że większość fanów misia z okienka, widziała ten film... ale pewnie uznali, że jest on z gatunku sience-fiction, tudzież pamięć im szwankuje.
lemuriza1972
| 14:48 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Skoro Sufa wspomniał Irlandię, to przypomniał mi się bardzo dobry film, oparty na faktach zresztą.

http://www.filmweb.pl/film/Tajemnica+Filomeny-2013-668214
sufa
| 12:26 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Za ten bezmiar zła i opisywane tutaj wydarzenia, Wasz idol, jako kierujący wiadomą organizacją, także ponosi odpowiedzialność.
Nadal jesteście przekonani, że oczekiwanie szacunku dla Niego, jest zasadne?
sufa
| 09:49 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Czarna, no nie jestem przekonany, czy taka analogia jest uprawiona. Mój rower nie uczynił niczego złego (albo o tym nie wiem), w przeciwieństwie do białego papy.
To nie kwestia gustu, to kwestia trzeźwej oceny faktów i dokonań omawianej postaci, wiec nie jest trafnym rozpatrywanie mojego stanowiska w kategoriach podoba się lub nie.
Napisałem kilka słów w temacie wypominanego mi obrażania (papieża? jego fanów? kultu, jakim jest otaczany?). Może te słowa umknęły, powtórzę jedno ze zdań:

"Idea boga, to wyraz ogromnej niepewności, jaka charakteryzuje naszą świadomość. Dlatego ludzie religijni tak łatwo się obrażają - gdyż kwestionując boga obnażamy kruchość ich mentalnego istnienia."

Poza tym... jeśli wiara wyznawców jakiegokolwiek bóstwa byłaby chociażby w połowie tak silna, jak protesty jej wyznawcy przeciw moim słowom, to słowa owe powinny co najwyżej wzbudzić u nich wzruszenia ramion...

Moje poglądy, to mój świadomy wybór, poglądy wierzących to wynik narodzin pod taką a nie inną szerokością geograficzną. Stąd zapewne kruchość ich wiary i skłonność do obrażania się na jakąkolwiek krytykę... choćby tak mało wyszukaną, a jednak chyba skłaniającą do pewnej refleksji, jak moja.
MAMBA
| 08:47 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Nie masz racji sufa. Analogicznie rzecz biorąc (papież-rower) - to że nie podoba mi sie twój rower nie znaczy że muszę/mogę cie i wspomnianą maszynę obrażać. Bo po co? Dla zasady? Ulżenia? Czy czego, bo nie rozumiem. To że nie podoba mi się coś i w coś nie wierze nie daje mi żadnych podstaw do obrażania tego czegoś. To zwykłe pieniactwo.
sufa
| 07:27 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Waldemar, no wiedziałem, że wypożyczają... ale byłem mocno niepocieszony ta awarią - sam sobie zgotowałem ten los, znaczy zniszczyłem przerzutkę w mega idiotyczny sposób - że odpuściłem.
Ale nie ma opcji, pojadę tam przy najbliższej okazji :)
Waldemarek co się ściga z Sufą | 06:31 sobota, 3 maja 2014 | linkuj a ja ponownie udzielam wyrazy poparcia dla pana Sufy. Niestety przerzutka sama się nie naprawi, jedyne co mogę dodać to że popełniłeś wielki błąd, na Rychlebach można drogą zostawienia banknotów dosiąść rumaka marki GT w dużym wyborze i bawić się lepiej niż na swojej maszynie, gdyż własna sie nie brudzi ;-)
sufa
| 05:38 sobota, 3 maja 2014 | linkuj @Gość... niewątpliwie. Gdy taki cud nad cudy się ziści, to wówczas - niczym Paweł Kukiz - ogłoszę wszem i wobec, że napotkałem Jezusa, a moje życie ulegnie gwałtownej przemianie.
Od dziś będę bacznie obserwował spsótą przerzutkę :)
Gość | 03:28 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Bedzie Tobie glupio, gdy zepsuta przerzutka sie sama nareperuje.
Komentowanie jest wyłączone.