Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:353.40 km (w terenie 220.83 km; 62.49%)
Czas w ruchu:18:27
Średnia prędkość:19.15 km/h
Maksymalna prędkość:50.02 km/h
Suma podjazdów:2957 m
Maks. tętno maksymalne:185 (94 %)
Maks. tętno średnie:172 (87 %)
Suma kalorii:12194 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:39.27 km i 2h 03m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 66.42
km
w terenie: 60.00 km
trwało to: 03:24
ze średnią: 19.54 km/h
Maksiu jechał: 41.50 km/h
temperatura: 7.0
tętno Maksa: 173 ( 88%)
tętno średnie: 129 ( 65%)
w górę: 464 m
kalorie: 2279 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Зимушка

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 1

~

W geście solidarności (przepraszam za wyrażenie) z Oburzonymi oburzyłem się także.
Tak między nami... nie jestem pewien czy się oburzyłem, czy też odurzyłem, ale tak czy siak było miło oraz kolorowo.



Nadal ob(d)urzony skonsumowałem podarowanego mi banana oraz kilka cukierków marki Michaszki, zagryzając to czekoladą gorzką o nazwie Jedyna czy też Ostatnia... nie pamiętam.
To wszystko we wspomnianym na początku geście.

Następnie, protestując przeciw spasionym bankierom, zjadłem rybę rasy Sola, po czym nagle i niespodziewanie udałem się do domu w celu, a mianowicie, żeby sobie posłuchać muzyki z cyklu Strefa rokendrola wolna od angola.

Posłuchałem takiego oto utworu muzycznego zwanego piosenką...



I tym optymistycznym akcentem zakończyłem ten nikomu niepotrzebny, nudnawy oraz pachnący nihilizmem, dzień.


Nadchodzi taka chwila, gdy zaczynamy zauważać to, co jest na niebie. Wówczas też martwimy się, czy to aby nie są sępy.

~
Kategoria Wokół Gliwic, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 54.18
km
w terenie: 10.00 km
trwało to: 02:28
ze średnią: 21.96 km/h
Maksiu jechał: 45.60 km/h
temperatura: 3.0
tętno Maksa: 185 ( 94%)
tętno średnie: 155 ( 79%)
w górę: 451 m
kalorie: 1873 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Czas czekania...

Piątek, 21 października 2011 · dodano: 21.10.2011 | Komentarze 0

~

Pojechałem tam



oraz z powrotem...

Jadąc z powrotem odnalazłem zagubioną w buszu śmieszkę rowerową. Teraz taki trynd zapanował... wytycza się trudne śmieszki.
To dobry kierunek jest.




Demony istnieją co najmniej tak długo jak bogowie, których pod wieloma względami przypominają. Różnica jest zasadniczo taka, jak między terrorystami a bojownikami o wolność.

~

w sumie...
ukręciłem: 3.83
km
w terenie: 3.83 km
trwało to: 00:33
ze średnią: 6.96 km/h
Maksiu jechał: 15.70 km/h
temperatura: 3.0
tętno Maksa: 182 ( 92%)
tętno średnie: 172 ( 87%)
w górę: 383 m
kalorie: 348 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

100 rzek

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 0

~

Uphill był sobie. Na Stożek. Pod górę...
Gdybym wiedział, że pod górę to bym sobie w domu został. Gdy się na miejscu awanturowałem, że nie było precyzyjnej informacji, to rzek li, iż uphill to znaczy, że pod górę właśnie.
Ja tam nie wiem...



Tak, czy siak... porażka.
Przegrałem o minetę i czterdzieści sześć sekund sekund z ghostem. Oraz ghost jechał z kontuzją kolana.
Lekko wstyd.
Za rok spróbuję się zrewanżować, ale jeśli znów będzie pod górę, to może mi się nie chcieć pojechać...


Najważniejsze we wspomnieniach jest to, żeby mieć się gdzie zatrzymać i tam je wspominać.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig


w sumie...
ukręciłem: 46.89
km
w terenie: 44.00 km
trwało to: 02:21
ze średnią: 19.95 km/h
Maksiu jechał: 39.10 km/h
temperatura: 5.0
tętno Maksa: 182 ( 92%)
tętno średnie: 150 ( 76%)
w górę: 239 m
kalorie: 1693 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

The end in Łącza

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 15.10.2011 | Komentarze 0

~

Nastąpiło drugie zakończenie sezonu. Przede mną jeszcze jedno, za dwa tygodnie. Po kolejnych dwóch tygodniach nastąpi otwarcie sezonu zimowego. Niestety.
Nie lubię zimy... myślę, że umrę zimą. Ale być może, że jeszcze nie tej zimy się to wydarzenie wydarzy.

Wracając do ad remu, jak mawiają starożytni Eskimosi... po krótce, zakończenie miało taki przebieg...



Na samym początku napotkaliśmy się dość spontanicznie, niespodziewanie, a nawet potajemnie.
Po burzliwej naradzie ustaliliśmy, że po imprezie sprząta Romek.
Romek ma taka przypadłość, że gdy się cieszy, to mu się dymi. Z czachy, oraz innych otworów, w tym i z gębowego. Jak więc widać, Romek ucieszył się...



Po dotarciu na miejsce, okazało się, że Rysiek zaprosił damę, a nawet królową.



Niestety, doszło do pewnego skandalu... Marek potraktował jej królewską mość wbrew protokołowi, a mianowicie z gwintu oraz popchnął ogórkiem.





Obawiam się, że po tym wyczynie należy spodziewać się noty dyplomatycznej w ostrym tonie. Jedyna nadzieja w Romku... nie dość, że sprząta lepiej niźli Leon Zawodowiec, to jest urodzonym dyplomatą. Jeśli on nie da rady, to nikt.

Następnie działo się to i owo... z akcentem na "to".
Uroczystość wokalnie uświetnił duet wokalno wokalny... Simon & Garfunkel ver. 2.6



Był także krótki pokaz specjalistycznej mody oraz spontaniczne krzyżowanie, Ud także...





Na gryló lądowały różne wynalazki oraz wędlina kupiona u chińczyka także...



Przez kolejne godziny działy się rzeczy, w które przeciętnemu mieszkańcowi tej części europy trudno uwierzyć, niestety zepsuły się aparaty do robienia obrazków...

W związku z tym żegnam ozięble, już czas myć zęby i iść spać.
A jutro... udam się na Stożek. Jest tam jakiś Uphill, cokolwiek to znaczy. Tak, czy siak, brzmi ekscytująco.



- Jak się nazywa to uczucie w głowie, uczucie tęsknego żalu, że rzeczy są takie, jakie najwyraźniej są?
- Chyba smutek, panie.



~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 10.00 km
trwało to: 01:00
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

The Zorro 7

Sobota, 8 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 8

~

czyli
Dziękujemy Ci, Bartku

Dramat w jednym akcie.
Dedykowany, w podzięce z pamieć, Bartkowi... jednej z osób dramatu.

Osoby:

- Bartek (zwany Wielkim Orgazmatorem)
- Tajemnicza postać z pogranicza snu i jawy (ponoć siódme wcielenie Zorro)
- Piotruś Pan - wierny druh tajemniczej postaci
- Katarzyna d'Amore - czołowa zawodniczka oraz projektantka mody
- Jack Daniels (w dwóch, a w porywach nawet czerech wcieleniach)
- Niestety, ja (pierwsze wcielenie mnie)
- Wąskie grono współbiesiadników (we wcieleniach własnych)


Miejsce:

The Kielce (miejsce największych wykopalisk archeologicznych w tej części Europy)



Akcja...

W zamierzchłym, 2010 roku, Bartek był uprzejmy przegrać zakład. Dotyczył on realizacji w terminie pewnych obietnic, złożonych przez Bartka.
Wygrywającym byłem niestety ja. Przedmiotem zakładu było zeroziben lira płynu bursztynowego rodem z Tennessee.
A imię płynu owego to Jack Daniels.

Oto przegrywający, czyli Bartek:



Czas płynął, a Jack nie przypłynął... w tak zwanym międzyczasie założyłem się z Bartkiem ponownie. Nie będzie niespodzianką, gdy napiszę, że po tym zakładzie oczekiwałem przybycia braci Danielsów. Postanowiłem chwilowo się z Bartkiem nie zakładać... wszak alkoholizm nie jest moim wymarzonym celem.

Bartek zapewne był uprzejmy nie pamiętać o swoich zobowiązaniach, ale ja to rozumiem, wszak pracy ma tyle, że normalny biały człowiek już dawno popadł by w depresję, a nawet półtorej depresji. Bartek najwięcej pracy ma z usuwaniem głupich i nikomu niepotrzebnych postów na forum Bike Maratonu - jest tam administratorem. I potrafi usuwać. Twardziel.

Aż nadszedł dzień ścigu ostatecznego.
Działo się to pośród trudnych, górskich ras, a mianowicie w Kielcach. Przy okazji targów Bike Expo. Strat był w hali, myślałem, że cały ścig będzie po hali, ale niestety...
Jak zawsze, impreza była zorganizowana perfekcyjnie. Były perfekcyjne slalomy pomiędzy straganami oraz perfekcyjny pomiar czasu... ale to jakby mniej ważne.

Już zapomniałem o Bartka ze mną zakładach oraz Jackach D...
Gdy nagle na scenę wkroczyła tajemnicza postać z pogranicza snu i jawy, nazwijmy go Zorro 7.

Podobieństwo do postaci Wam skądś znanej jest przypadkowe i mylne. To jest Zorro 7 i koniec dyskusji.
Wkroczenie nie było takie zwykłe... poprzedziła go nagła, grobowa cisza, spadek temperatury ciała obecnych kobiet o około 0,12 stopnia, oraz pojawiająca się znikąd mgła.

Postać mówiła nie otwierając ust. Było trochę mrocznie, odrobinę nieswojo oraz krew mi się zmroziła. Padło pytanie czy ja to ja. Po twierdzącej odpowiedzi, że ja to ja i nikt inny, Zorro 7 wydobył z plecaka...



Atmosfera, jak ręką odjął stała się mniej mroczna, zupełnie nie straszna, a moja zmrożona krew była jak znalazł, bo organizator nie zabezpieczył lodu.
Postać tajemnicza była rzekła do nas, że te oto dwa symbole nagich mieczy, co je wydobył z plecaka przynosi w imieniu Bartka, ponieważ a mianowicie do siedziby tajemniczych postaci doszły słuchy, że Bartek, mało honorowo, nie wywiązał się...

Po tych słowach, w towarzystwie miłego towarzystwa oraz w atmosferze pojednania, miłości i wzajemnego zrozumienia, przyjęliśmy w szeroko otwarte ramiona Jacka D. razy dwa wyrażając się przy tym o Bartku wyłącznie pozytywnie... oraz hulankom i swawolom końca nie było...









W trakcie tych hulanek na scenę wkroczyła, wprost z paryskich wybiegów, czołowa kolarzystka, tancerka, dyktatorka mody... tak, to ona! Katarzyna d'Amore, by zaprezentować sukienkę ze swojej najnowszej kolekcji. Projekt nosi nazwę "Profesjonal bamdam under Mett". Publiczność była zachwycona...



Nasz gość honorowy, który przybył w imieniu Bartka, acz za sprawą tajemniczej postaci, czyli Jack Daniels... ma taką cechę, że w najmniej oczekiwanej chwili... wychodzi. Po angielsku.
Nie inaczej było i tym razem.
Postać zmarszczyła brwi, uniosła ręce... i zaczęła coś mówić w starozorrowskim narzeczu... aż ze strachu otwarłem otwór gębowy.



Zorro 7 przywołał do pomocy kolejną niezwykłą postać - Piotrusia Pana (to ten w czerwonym kubraczku). Piotruś stwierdził, że Jack rzeczywiście był uprzejmy nas opuścić.



Po chwili czarowali razem...



To była ogromna siła magii... nic nie mogło się jej oprzeć... coś trzasnęło, zabuzowało, zapachniało siarką i... zjawił się kolejny Jack w towarzystwie brata bliźniaka...



Postać rzekła, że to także w imieniu Bartka i tylko dzięki temu, że Bartek bardzo chciał, lecz zapomniał, mogły te czary zakończyć się sukcesem.

Wszystkie toasty, aż do końca wznosiliśmy za zdrowie, pomyślność oraz poprawę pamięci Bartka.

Następnie udaliśmy się na podium, wszak to sportowe było spotkanie i nagradzano tam tych, którym się to należało.
Nam należeć się musiało...



W całym tym zamieszaniu nikt nie pomyślał o Bartku, w sensie gdzie jest, co się z nim dzieje...
No... jeśli nikt nie pomyślał, to trudno, znakiem tego Bartek został jakby zapomniany...

Tak czy siak... dziękuję Ci, Bartku za wszystko, szczególnie za pamięć... to nic, że nie przyprowadziłeś Jacków D. osobiście... tajemnicza postać, zwana Zorro 7, obroniła Twój honor własną piersią.



Gdy jesteś winny, możesz odpokutować za swoje grzechy. Gdy zawiedziesz, to koniec. To jakby zatrzasnęły się przed tobą pancerne drzwi.


~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig


w sumie...
ukręciłem: 47.20
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 02:18
ze średnią: 20.52 km/h
Maksiu jechał: 44.90 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 159 ( 81%)
tętno średnie: 127 ( 64%)
w górę: 199 m
kalorie: 1700 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Rok królika

Czwartek, 6 października 2011 · dodano: 06.10.2011 | Komentarze 0

~

Jak powszechnie wiadomo, już za kilka miesięcy wkroczymy w Rok Smoka. Do tego czasu trwał będzie Rok Królika.

W związku z tym, nie pozostało mi nic innego, jak tylko solidnie przygotować się na nadejście tej wiekopomnej chwili. Kolejnej takiej okazji może już nie być.
Uczyniłem więc sobie kalendarz, by nie przegapić nadejścia nowego, 2012 roku. Roku Smoka własnie. Wy też nie przegapcie tej daty... piątego lutego.
A dwudziestego pierwszego grudnia będzie The End. Tego też postarajcie się nie przeoczyć.

Jedna z kartek tego kalendarza wygląda tak...



A cały tak.

Oraz dziś kolejny odcinek telenoweli "Wygrzebane na wykopaliskach nieopodal".
Dziś odkopałem taki oto obrazek...





Mitologia to tylko bajki ludów, które wygrały, bo miały większe miecze.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.26
km
w terenie: 18.00 km
trwało to: 02:01
ze średnią: 10.05 km/h
Maksiu jechał: 47.70 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 183 ( 93%)
tętno średnie: 135 ( 68%)
w górę: 701 m
kalorie: 976 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Artyści i ich krwawiące dusze

Środa, 5 października 2011 · dodano: 05.10.2011 | Komentarze 10

~

Nastąpiło to, czego się skrycie obawiałem. Małgośka_Mówią_Mi dobyła broni i zamierzała mnie rozstrzelać. Nie udało się tylko dlatego, że czytałem kiedyś książkę o człowieku, co kulom się nie kłaniał oraz oglądałem w telewizorze, jak Keanu Reeves uchylał się. Od obowiązku alimentacyjnego oraz od nadlatujących kul, było o tym w filmie o podążaniu za białym rabbitem.

Ale po kolei...

Na początku drogi tej podziwialiśmy przyrody piękno...



Gdy już nasyciliśmy zmysły udaliśmy się oraz pod górę...



Tuż przed samym szczytem postanowiliśmy zaszczycić szczyt naszym szczytnym pozowaniem przypadkowo napotkanemu fotografowi. Szczytowanie oraz pozowanie, jak widać, zakończyło się niebywałym sukcesem...



Po tej szczytnej chwili, nie patrząc za siebie oraz ściskając w ręku kamyk zielony, ruszyliśmy w nieznane...



Po ujechaniu nieprawdopodobnej ilości kilometrów postanowiliśmy odpocząć oraz pokonwersować. W tonie wielce eleganckim, nie nadużywając zanadto słów powszechnie uznanych za obelżywe, obgadywaliśmy, nie szczędząc szkalowania, dalszych i bliższych znajomych.
No i co się tak gapisz? Ciebie też.



W pewnej chwili Małgośka_Mówią_Mi zadała mi pytanie. Z cyklu tych pytań, które zadają od czasu do czasu kobiety, a na które nie ma dobrej odpowiedzi.
Mianowicie zapytała mnie... Myślisz, że mam grube uda?
Cóż... dyplomatycznie odparłem, że nie potrzebuję lodówki, przecież jestem niepalący...
Być tak mogło, że odpowiedź nie przypadła Małgośce do gustu... dobyła broni i doszło do pojedynku.
Rewolwerowiec kontra pistoletowiec.
Z tym, że byłem bezbronny, ponieważ zapomniałem zabrać amunicji. Oraz pistoletu także.



Jak na wstępie wspomniałem... to znajomość literatury oraz bracia Wachowski uratowali mnie przed niechybnym pochówkiem.
Małgośka wystrzelała wszystkie naboje i ledwo mnie drasnęła.
Prosto w duszę...
Ta stróżka czystej krwi sączy się wprost z mej rannej duszy...
Oraz w promocji przestrzeliła mi skarpetkę. Błękitną. Moją ulubioną.



Po chwili zawarliśmy pokój. Małgośka obiecała nie zadawać kłopotliwych pytań, a ja obiecałem, że zjemy dziś naleśniki.

Udaliśmy się w dalszą, niełatwą drogę... przekroczyliśmy w pewnej chwili Rubikon.
No ok... Rubikonik...



Dotarliśmy do połowy drogi, usiedliśmy plecami zwróconymi w słusznym kierunku...



Po chwili do odpoczywania przyłączyli się kolejni bikerzy...
Małgośka_Mówią_Mi oraz Sufa.



Po kilku chwilach, już we czwórkę, ruszyliśmy bak w drogę powrotną. Tym razem było miło, bez strzelaniny oraz jakoś tak lekko zrobiło się nam na sercach... aż z tej lekkości unosiliśmy się. To się ponoć nazywa bikelewitacja, ale nie wiem pewny czy na pewno. Bo może, że nazywa się inaczej...



I byłby to całkiem miły koniec tej morderczej drogi do zatracenia, gdyby nie fakt, że napotkaliśmy... zwłoki.
Trafił je (te zwłoki) prawdopodobnie rykoszet, gdy Gośka do mnie strzelała...



Na szczęście okazało się, że zwłoki jeszcze żyją trochę. Przystąpiliśmy do reanimacji oraz postraszyliśmy zwłoki Jarosławem. Na takie dictum zwłoki zebrały się w sobie i ożyły. Ponoć zwłoki mają siedem wcieleń czy tak jakoś...

Tak czy siak udaliśmy się na zasłużone naleśniki polane sosem smacznym wielce, ponieważ tzacyki.


Dziś ostatni odcinek wspomnień filmowych. Tym razem kultowy, epicki, niesamowity ścig... Carpathia MTB Venture (dawniej Trans Carpathia). Tego także nie jechałem i nie wiem czy kiedykolwiek się odważę...
Ala znam kogoś, kto jechał... i zajął drugie miejsce. To nie w kij dmuchał, proszę państwa.






Uniwersytety są skarbnicami wiedzy: studenci przychodzą ze szkół przekonani, że wiedzą już prawie wszystko; po latach odchodzą pewni, że nie wiedzą praktycznie niczego. Gdzie się podziewa ta wiedza? Zostaje na uniwersytecie, gdzie jest starannie suszona i składana w magazynach.

~
Kategoria Ekipą, Daleko stąd


w sumie...
ukręciłem: 47.56
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:21
ze średnią: 20.24 km/h
Maksiu jechał: 36.60 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 126 ( 64%)
tętno średnie: 162 ( 82%)
w górę: 308 m
kalorie: 1580 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Wspomnienia z pleneru, part tó

Wtorek, 4 października 2011 · dodano: 04.10.2011 | Komentarze 0

~

Około trzynastej pojechałem do warzywniaka, by drogą kupna wejść w posiadanie cebuli sztuk dwie, ponieważ a mianowicie miałem ochotę uronić łzę lub kilka...
We tymże warzywniaku napotkałem Małgośkę_Mówią_Mi, co ją już dawno nie napotykałem.
Z powodu napotkania wyraziliśmy radość ogromną oraz obustronną. Z tej radości narodził się pomysł, by ukręcić wspólnie kilka kilometrów oraz oddać się na koniec.
Konsumpcji w sensie.

Z tych emocji oraz pamiętając o Krakowie, nie uczyniłem fotografii...
W zamian zapodam obrazek tego ukręcania. Dziś padł rekordświata.com w przekraczaniu wielokrotnym oraz grupowym autostrady, co po niej już niedługo będzie się jeździło za osiemnaście groszy/kilometr.



Gdy już naprzekraczaliśmy się do woli (do Saskiej Kępy było daleko), to usiemdliśma se przy stolyku nieopodal wieży i wprowadziliśmy do przewodów pokarmowych pizze marki słusznej, a na deser golonko z majonezem.

Zawsze, gdy się obżrem do syta, aż mi tłuszcz spływa z ust mych zacnych, to mjem nachodzi nostalgia oraz wspominam sobie dobre czasy i oprócz błękitnego nieba...
Wykopałem więc taki oto obrazek sprzed lat...



Oraz w ramach tychże wspomnień, mam także świeższe. Tegoroczny Sudety MTB Challenge w pigułce. Nie jechałem, ale hónołs, mejby za rock?
Film jest, jak się pewnie domyślacie, równie doskonały, jak ten z notki poniżej.
No generalnie, Krzysiek Rybarczyk skręca wyłącznie doskonałe filmy.




Szczególną uwagę zwróćcie na fragmenty pomiędzy 0:26 - 0:30 oraz 3:45 - 3:50...
Ten pierwszy... bez koksów nie ma ścigu.
A w drugim same znajome twarze, Jasiek w kąpieli oraz Anka... ludzie na mieście mówią, że ujęciu poranionej Anji można dopatrzeć się także nóg...


Być złym, to znaczy móc dokonywać wyboru.

~
Kategoria Wokół Gliwic, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 47.06
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:01
ze średnią: 23.34 km/h
Maksiu jechał: 50.02 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 168 ( 85%)
tętno średnie: 145 ( 73%)
w górę: 212 m
kalorie: 1745 kcal
na rykszy:
w towarzystwie:

最近的輪胎測試

Poniedziałek, 3 października 2011 · dodano: 03.10.2011 | Komentarze 4

~

Z samego rana około 11:00 zapukał ktoś do drzwi. Zapytałem grzecznie... czego?
Kurier to był. Przywiózł z chińskich tajnych laboratoriów najnowszy model opon. Wraz z dętkoma. Do przesyłki dołączony był tajny list od tajnych, chińskich naukowców. List miał najwyższą klauzulę tajności. Należało go przed przeczytaniem spalić, spuścić wodę, a następnie domyślić się, co tam było napisane.
Po czym szybko o tym zapomnieć.
Tak też uczyniłem.

No... prawie.
Przed zapomnieniem zanotowałem to, czego się domyśliłem. I pożądam się z Wami tą wiedzą podzielić. Nie żeby za darmo. Oczekuję przelewów na niewielkie kwoty...

Naukowcy z dużego żółtego kraju przysłali mi jeden z dwóch kompletów najnowszych opon wraz z dętkoma, bym je poddał wszechstronnym testom.
Poddałem.
Włożyłem je kolejno do:
- pralki (gotowanie oraz wirowanie z prędkością 1200 obrotów na minetę)
- zamrażalnika (-19^)
- klatki z papugami (dziobanie przez półtorej godziny)
- kuchenki mikrofalowej (pięć minut rozmrażania oraz grillowanie przez dziesięć minut)
- szafy (ukrywanie przed obcymi)
- beczki pełnej dziegciu (nikt nie wie po co)

Po wstępnej fazie testów ubrałem opony wraz z dętkoma na obręcze i udaliśmy się w teren pofałdowany, acz nie zanadto.
Druga i zasadnicza faza przeprowadzona była w obecności doktora 亚茨克 - tajnego, chińskiego oraz całkiem żółtego, naukowca...



Po wielokrotnych, wielowątkowych oraz wyczerpujących próbach terenowych, powróciliśmy do tajnego hom. W celu, by potajemnie odpocząć.
Po dotarciu okazało się, że opony wraz z dętkoma nie poddały się żadnym przeciwnościom.
Na koniec, po zasłużonym wypoczynku w obecności hamaka, pojechaliśmy wraz z oponami do studia tatuażu oraz piercingu, by dodać im uroku osobistego.
Dodawanie zakończyło się spektakularnym sukcesem.



Ta opona wygląda jak zwykły Python, ale nic bardziej mylnego... to naprawdę jest tajny, chiński prototyp.
Na rowerach z takimi oponami miliony żółtych ludzi zaleje stary kontynent.


Oraz z okazji spadających liści oraz leżących już kasztanów... w promocji audycja z cyklu "Wspomnień czar".
Dziś tegoroczne MTB Trophy. Trophy było niesamowitym doświadczeniem. Za rok ofkoz egejn... są tacy, których tam nie spotkam?
Poniższy, krótki film z tegorocznej edycji jest absokurwalutnie doskonały. Oglądać proszę koniecznie z dźwiękiem.

Są tacy, którzy jeszcze tego nie widzieli?









Jeśli ktoś myśli, że przeszłość to coś, co minęło i się skończyło, to się myli. To, co minęło, nie zniknęło dlatego, że nas już tam nie ma. Przeszłość była i trwa, tylko trzeba trochę wysiłku, żeby to zrozumieć.

~