Hó is hó

Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.

Udostępnij
Reprezentuję


LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on

W dobrym tonie jest mieć cel...

Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...

Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

2017

2016

2015

2014

2013

2012

2011

2010

2009

2008

2007

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...


Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Wokół Gliwic
Dystans całkowity: | 44178.87 km (w terenie 20495.57 km; 46.39%) |
Czas w ruchu: | 1998:51 |
Średnia prędkość: | 22.10 km/h |
Maksymalna prędkość: | 4573.00 km/h |
Suma podjazdów: | 199862 m |
Maks. tętno maksymalne: | 195 (124 %) |
Maks. tętno średnie: | 187 (96 %) |
Suma kalorii: | 906649 kcal |
Liczba aktywności: | 795 |
Średnio na aktywność: | 55.57 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 104.06 km
w terenie: 90.00 km
ukręciłem: 104.06 km
w terenie: 90.00 km
trwało to:
04:34
ze średnią: 22.79 km/h
Maksiu jechał: 42.10
km/hze średnią: 22.79 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 147 ( 76%)
w górę: 492 m
kalorie: 3245
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
OneUp
Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 14.03.2014 | Komentarze 5
~Jako, że lada oraz chwila mają nadejść śnieżyce, tornado, trzęsienie ziemi, wojna za wolność naszą i ich a także Kaczyński, wykorzystałem jeden z ostatnich momentów by pobrylować na Specyku, w kolorowym obuwjó oraz łydą sote.
Brylowanie okazało się być nad wyraz, a nawet nad półtora wyrazu udane. No i było to pierwsze posadzenie dupska mego zacnego na biku MTB... szoszonem zaczęło mi się już odbijać.
Wyglądało owo zadawanie szyku mniej oraz więcej tak...
Brylowanie okazało się być nad wyraz, a nawet nad półtora wyrazu udane. No i było to pierwsze posadzenie dupska mego zacnego na biku MTB... szoszonem zaczęło mi się już odbijać.
Wyglądało owo zadawanie szyku mniej oraz więcej tak...
Jak staropogańska tradycja oraz zasady dobrego wychowania nakazują, oszczędzalim przednia oponę...
Dotarliśmy do jakiejś magicznej wioski, co w niej było lato, festyn oraz sklep. Miejscowe zaproponowały nam lody. Przystaliśmy na to...
OneUp to taka manufaktura, co produkuje wynalazki czterdziestodwuzębne (oraz czterdziesto także), co już o nich wspominałem niedawno.
Sobie życzyłem wersję po maksie. Przysłali, se zamontowałem, wygląda zabawnie...
Właściwie to nie ja osobliwie zamontowałem, lecz Marcin. Miałem obawy... czy to pójdzie z tą przerzutką, na tym łańcuchu, oraz czy mlaskanie nie będzie zbyt duże, tak by kręcąc... trzymać jeszcze pion.
Pierwsze problemy rozwiązał Marcin, to poregulował, tam przykręcił, ówdzie stuknął, wymienił jedną śrubkę w przerzutce na dłuższą, dołożył ogniwko do łańcucha... i jest wery gitarra.
Przy napędzie 2x10 jest pełna kompatybilność - obydwa blaty bez problemu obsługują całą kasetę.
Co z przełożeniem? Wychodzi 0,57 - ale o dziwo spokojnie da się kręcić, nie jest zbyt wolno. Znalazłem kawałek skarpy i sobie podjechałem - macz dobrze, a nawet przyjemnie było. Ofcoś to nie góry, ale jestem dobrej myśłi oraz zamierzam wyrównać dawne rachunki z Orłową - teraz mam fory.
Ale... nigdy nie jest tak, żeby nie było jakiegoś zonka. Żeby założyć 42T, trzeba zrezygnować z innej zębatki. Producent proponuje wyrzucić 17T...
Pierwsze problemy rozwiązał Marcin, to poregulował, tam przykręcił, ówdzie stuknął, wymienił jedną śrubkę w przerzutce na dłuższą, dołożył ogniwko do łańcucha... i jest wery gitarra.
Przy napędzie 2x10 jest pełna kompatybilność - obydwa blaty bez problemu obsługują całą kasetę.
Co z przełożeniem? Wychodzi 0,57 - ale o dziwo spokojnie da się kręcić, nie jest zbyt wolno. Znalazłem kawałek skarpy i sobie podjechałem - macz dobrze, a nawet przyjemnie było. Ofcoś to nie góry, ale jestem dobrej myśłi oraz zamierzam wyrównać dawne rachunki z Orłową - teraz mam fory.
Ale... nigdy nie jest tak, żeby nie było jakiegoś zonka. Żeby założyć 42T, trzeba zrezygnować z innej zębatki. Producent proponuje wyrzucić 17T...

Tak też óczyniłem. Dziura jest niestety mocno odczuwalna, przeskok z 15 na 19 jest duży i zdarzają się momenty, w których 15 jest źle, a 19 niedobrze.
Ofkoz można wyrzucić jakąś inną, myślałem nad 11, ale hmm... czasem i górach dobrze jest dokręcić. Pewnie będę kombinował i wyrzucał raz tę, raz inną... chodzi mi po głowie 13, dziura będzie może mniej dokuczliwa.
Choć znając mętną naturę dziur... być tak może, że jest to czcze życzenie li tylko.
Ofkoz można wyrzucić jakąś inną, myślałem nad 11, ale hmm... czasem i górach dobrze jest dokręcić. Pewnie będę kombinował i wyrzucał raz tę, raz inną... chodzi mi po głowie 13, dziura będzie może mniej dokuczliwa.
Choć znając mętną naturę dziur... być tak może, że jest to czcze życzenie li tylko.
Każdego dnia na świecie umiera około 150 tysięcy ludzi.
Gdyby nie modlitwy, każdego dnia na świecie umierałoby około 150 tysięcy ludzi.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 60.79 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 60.79 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:12
ze średnią: 27.63 km/h
Maksiu jechał: 53.80
km/hze średnią: 27.63 km/h
temperatura:
14.0
tętno Maksa: 170 ( 88%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: 448 m
kalorie: 1412
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Autoportret własny
Wtorek, 11 marca 2014 · dodano: 11.03.2014 | Komentarze 2
~Jako że pożądam być trendy, to dziś poczyniłem sobie zdjęcie wyjątkowe. bardzo długo próbowałem, ustawiałem światło, mierzyłem odległość, żonglowałem przysłoną próbując różnych głębi ostrości. Koniec końców wyszło arcydzieło.
Siadajcie i wpadajcie w zachwyt. Twardziele mogą na stojąco.
Ten, wyjątkowo trudny, rodzaj fotografii różnie jest zwany... selfie, samojebka, z rąsi, słitfocia... no ale zachowajmy powagę - to jest autoportret oraz nawet własny.
Pewnie nie wiecie, bo i skąd, ale pierwszą selfie na świecie pstryknięto w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Prawda, że smartfony wówczas były jakby mało kieszonkowe?

Ale jest jeszcze trudniejsza sztuka czynienia obrazków autoportretujących. Prócz smartfona i siebie samego potrzebne jest jeszcze lustro...
Oto ekstremalny przykład lustrzaka...

Ale... mam coś jeszcze. Usiądźcie...

W internetach mieszka sobie wyjątkowy album. Z wyjątkowymi obrazkami. Rzućcie okiem, a nawet dwoma, jego tytuł to i(Phone) girls... z podtytułem Thank you Steve Jobs!
I to jest, proszę Państwa, absokurwalutne mistrzostwo świata. I okolic.
Wg oficjalnych danych statystycznych:
- 100% chrześcijan umiera
- 0% zmartwychwstaje
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 112.30 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 112.30 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:09
ze średnią: 27.06 km/h
Maksiu jechał: 51.10
km/hze średnią: 27.06 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 150 ( 77%)
w górę: 831 m
kalorie: 2214
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
I z duchem twoim...
Niedziela, 9 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 10
~Plan był, co jest oczywiste, chytry, ale uległ pewnej modyfikacji...
Z okazji dnia, co go należy święcić, udaliśmy się w kierunku świątyni. Nie wiem po co, ale w obie strony było pod górkę.
Proszę spojrzeć...
Nachylenie sięga 11%. Jedziemy oczywiście pod górkę, w związku z tym prędkość drastycznie spadłą, co widać na przydrożnym fotoradarze.
Jadąc w tym żółwim tempie dotarliśmy w upatrzone, święte miejsce. Miejsce dobrze znane, bo bywałem tutaj nie raz. A nawet nie dwa razy.
Poskakaliśmy sobie przed świętym obliczem Pierwszego Genderysty wyrażając tym swe oparcie dla manify, która dziś przeszła ulicami Gdańska.
Być może zastanawiacie się dlaczego nazywam Wojtyłę z pomnika genderystą...
Oto, co ostatnio odkryłem...

Fotografia pochodzi ze zbiorów zgromadzonych w rodzinnym domu Karola, w Wadowicach i przedstawia, nie zgadniecie, nie Karolinkę lecz słodkiego, lada moment świętego, Karolka.
Obrazków przestawiających spadkobiercę tradycji Borgiów, przebranego za dziewczynkę, jest tam więcej.
Można by, na tej podstawie, pokusić się o tezę, że prekursorem dżenderyzmu na prasłowiańskiej ziemi, co jej nie rzucim, bo stąd nasz ród, był właśnie niejaki Wojtyła Karol, co na drugie miał Józef.
A dokładniej, to prekursorką ową była mama jego ulubiona, Emilia, de domo Kaczorowska, po mężu Wojtyła, która przebierała Karolka za dziewczynkę przy byle okazji.
Karol tak się wczuł w tę rolę, że gdy już wyrósł z wieku szczenięcego, to przystąpił do organizacji, która skupiała takich jak on, naznaczonych w dzieciństwie piętnem genderyzmu, chłopców. Był w tej organizacji na tyle aktywny, że w końcu został tam szefem wszystkich szefów i ukrył swa tożsamość za ksywą Jan Paweł II, co stawia go w szeregu razem z żołnierzami przeklętymi, co oni też, nie wiedzieć czemu, nie posługiwali się oficjalnie swoimi nazwiskami oraz peselami.
Mały Karolek chadzał w sukienkach do późnej swej starości, oraz pochowany został także w sukni.
Ta smutna - i w pewnym sensie tragiczna - historia małego chłopca z Wadowic niechaj będzie przestrogą dla wszystkich popierających gender. Wszak gdyby mama nie przebierała Karola za dziewczynkę, mógłby on wyrosnąć na normalnego, zdrowego faceta, jarać szlugi, pić wódę, chadzać do burdelu i drapać się na po jajach na dzień dobry.
Mama Karola, genderując syna swego, poczyniła nieodwracalne zmiany w jego osobowości, czego skutki wszyscy znamy.
Obrazków przestawiających spadkobiercę tradycji Borgiów, przebranego za dziewczynkę, jest tam więcej.
Można by, na tej podstawie, pokusić się o tezę, że prekursorem dżenderyzmu na prasłowiańskiej ziemi, co jej nie rzucim, bo stąd nasz ród, był właśnie niejaki Wojtyła Karol, co na drugie miał Józef.
A dokładniej, to prekursorką ową była mama jego ulubiona, Emilia, de domo Kaczorowska, po mężu Wojtyła, która przebierała Karolka za dziewczynkę przy byle okazji.
Karol tak się wczuł w tę rolę, że gdy już wyrósł z wieku szczenięcego, to przystąpił do organizacji, która skupiała takich jak on, naznaczonych w dzieciństwie piętnem genderyzmu, chłopców. Był w tej organizacji na tyle aktywny, że w końcu został tam szefem wszystkich szefów i ukrył swa tożsamość za ksywą Jan Paweł II, co stawia go w szeregu razem z żołnierzami przeklętymi, co oni też, nie wiedzieć czemu, nie posługiwali się oficjalnie swoimi nazwiskami oraz peselami.
Mały Karolek chadzał w sukienkach do późnej swej starości, oraz pochowany został także w sukni.
Ta smutna - i w pewnym sensie tragiczna - historia małego chłopca z Wadowic niechaj będzie przestrogą dla wszystkich popierających gender. Wszak gdyby mama nie przebierała Karola za dziewczynkę, mógłby on wyrosnąć na normalnego, zdrowego faceta, jarać szlugi, pić wódę, chadzać do burdelu i drapać się na po jajach na dzień dobry.
Mama Karola, genderując syna swego, poczyniła nieodwracalne zmiany w jego osobowości, czego skutki wszyscy znamy.
Jestem za całkowitym rozdziałem religii i planety.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic, Krasnale
w sumie...
ukręciłem: 144.51 km
w terenie: 1.72 km
ukręciłem: 144.51 km
w terenie: 1.72 km
trwało to:
05:24
ze średnią: 26.76 km/h
Maksiu jechał: 48.90
km/hze średnią: 26.76 km/h
temperatura:
11.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 152 ( 78%)
w górę: 928 m
kalorie: 4912
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
krzyżowa.com.bum.pl
Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 5
~Macz miło mi niezmiernie, że przybyliście w tak licznym gronie. Wybaczcie, że nie pamiętam wszystkich imion, ale cóż... to przywilejem starców jest niepamiętanie. Wprawdzie komornik, co mnie ostatnio nachodzi o dziwnych porach, ma inne na ten temat zdanie, ale jestem przekonany, iż jest on w mylnym błędzie.
Tak czy siak, ci co byli nie mogą czuć się zwiedzeni ponieważ, a mianowicie Prinx, co on dziś był kierownikiem wycieczki, wywiózł nas daleko stąd oraz obiecał, że pokaże.
Jak powiedział, tak óczynił.
Pokazał drogę nam krzyżową. Wprawdzie musieliśmy długo czekać i się dopominać, ale było warto. Droga w kierunku na krzyż, po krzyżach oraz przez kilka skrzyżowań, czyli krzyżowa właśnie... była tego warta.
Czoło peletonu bawiło się tak...
Żeby nie było, że łatwo było, to było trochę MTB. Było miło.
No i wspomniana krzyżowa...

I radość ma, którą zazwyczaj wyrażam, gdy mogę obcować z krzyżem.
Oraz... w tym samym czasie, w innej przestrzeni, w podobnej rzeczywistości, w odległym zakątku Europy, Marcin odkrył mój fanklub...

Jest taka piocha - Gloria. Coverowali ją chyba wszyscy... a ci, którzy jeszcze nie, to pewnie spróbują.
Jest też wersja Pidżamy, najmacz mocno jakby oddająca emocje Morrisona, co On je sobie był uprzejmy wyrazić w tym kawałku.
Słyszeliście?
Ateizm jest zmianą poglądów.
Odrzuceniem świata urojeń i chciejstwa na rzecz świata realiów, faktów, racjonalizmu i humanizmu.
Jest postrzeganiem świata takiego, jakim on jest, a nie takim jakbyśmy chcieli, by był. Świata, w którym najwyższą wartością przestaje być wyimaginowane bóstwo, a staję się nią człowiek.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 75.65 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 75.65 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:47
ze średnią: 27.18 km/h
Maksiu jechał: 47.50
km/hze średnią: 27.18 km/h
temperatura:
9.0
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 142 ( 73%)
w górę: 382 m
kalorie: 3011
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Muzyka której nie znacie, a powinniście
Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 3
~Part sześć, a może cztery... się pogubiłem.
W sensie, że part tej muzyki, której nie wiem po co nie znacie. Dziś odcinek o muzyce rodzimej, czyli krajowej, a nawet polskiej.
Ale najpierw taka sytuacja zdzisia...
W sensie, że part tej muzyki, której nie wiem po co nie znacie. Dziś odcinek o muzyce rodzimej, czyli krajowej, a nawet polskiej.
Ale najpierw taka sytuacja zdzisia...
Niby nic, zwykłe zdjęcie...ale zauważcie wyprzedzającego motocyklistę. Przejeżdżając obok Mirka, złośliwie urwał mu keta.
Jako profi w każdym calu nie mieliśmy skuwacza, spinki, imadła, młotka, prasy hydraulicznej, ani nawet kuchenki mikrofalowej. Przekonywaliśmy Mirka, że twardziele jeżdżą bez łańcuchów. Nie wiem czemu, ale jakoś nie chciał nam uwierzyć.
Cóż było robić, naprawiliśmy za pomocą otwieracza do konserw, srebrnej taśmy i spinacza biurowego. Mirek na tak pozszywanym łańcuchu urwał nas kilka chwil po ruszeniu i wykręcił życiową średnią.
Kasia Kowalska jest jedną z tych artystek, które albo się kocha, albo nienawidzi. Ofcoś nie w kategoriach nienawiści jako nienawiści... muzycznie raczej.
Siódmego listopada 2010 roku, w trójkowym studiu im. Agnieszki Osieckiej odbył się koncert akustyczny Kasi, która brawurowo zaśpiewała kawałki Republiki. Ten koncert ukazał się później na płycie "Kowlska - Ciechowski - Moja Krew".
Ale dzień wcześniej, w tym samym studio odbył się ten sam koncert, bez publiczności. Obecni byli artyści, ekipa etc...
Leszek Biolik powiedział, że były to najlepsze wykony kawałków Republiki, jakie kiedykolwiek słyszał. Zbyszek Krzywański rzekł, że gdyby miał na nogach kapcie, to pewnie by mu spadły.
Nie znalazłem u jótóba żadnej piochy w tamtego koncertu. Znalazłem inną...
Kasia Kowalska jest jedną z tych artystek, które albo się kocha, albo nienawidzi. Ofcoś nie w kategoriach nienawiści jako nienawiści... muzycznie raczej.
Siódmego listopada 2010 roku, w trójkowym studiu im. Agnieszki Osieckiej odbył się koncert akustyczny Kasi, która brawurowo zaśpiewała kawałki Republiki. Ten koncert ukazał się później na płycie "Kowlska - Ciechowski - Moja Krew".
Ale dzień wcześniej, w tym samym studio odbył się ten sam koncert, bez publiczności. Obecni byli artyści, ekipa etc...
Leszek Biolik powiedział, że były to najlepsze wykony kawałków Republiki, jakie kiedykolwiek słyszał. Zbyszek Krzywański rzekł, że gdyby miał na nogach kapcie, to pewnie by mu spadły.
Nie znalazłem u jótóba żadnej piochy w tamtego koncertu. Znalazłem inną...
W Trójce Kasia brzmiała hmm... inaczej. Lepiej, raczej. Ale, to mocno subiektywnie.
Z twórczością Republiki mierzyło się jeszcze kilku innych artystów. Czesław co śpiewa, Agressiva 69, Tomek Lipnicki i Lipali, a nawet Cezik, na swój zabawny sposób.
Zarzucę Agressivę 69 i Lipali... co Wy na to?
Zarzucę Agressivę 69 i Lipali... co Wy na to?
Tomek z kolegami nieźle to zagrali, ale hmm... jakoś zakochany jestem w koncercie Kasi.
Kayah, mniej znana jako Katarzyna Szczot, na płycie "Bez Prądu", wery nieźle zaśpiewała, w duecie z Grzegorzem. To dawno było temu...
Weronika, córka Grzegorza, pokusiła się o zaśpiewanie "Odchodząc zabierz mnie", ale ma to wartość li tylko sentymentalną, muzycznie jest takie sobie, wiec Wam daruję.
Artystom przychodzą do głowy od czasu do czasu pomysły, alby zmierzyć się z kawałkami, które są znane uznane, a czasem tak uznane, że każdy nowy aranż wydaje się być świętokradztwem.
Tak wielu myśli o twórczości Marka Grechuty. Za Jego utwory wziął się zespół Plateu i nagrał płytę "Projekt Grechuta". Wdowa po Marku... mocno się do tej płyty uśmiechnęła.
Artystom przychodzą do głowy od czasu do czasu pomysły, alby zmierzyć się z kawałkami, które są znane uznane, a czasem tak uznane, że każdy nowy aranż wydaje się być świętokradztwem.
Tak wielu myśli o twórczości Marka Grechuty. Za Jego utwory wziął się zespół Plateu i nagrał płytę "Projekt Grechuta". Wdowa po Marku... mocno się do tej płyty uśmiechnęła.
Ale... jest też wykon wyjątkowy tego kawałka. Zaśpiewała go grupa w składzie... Maria Peszek, Kasia Nosowska, Leszek Biolik, Kora, Zbigniew Hołdys, Janusz Panasewicz, Kasia Kowalska, Mietek Szcześniak, Myslovitz, Monika Brodka, Adam Nowak, Kayah, Stanisław Sojka, Małgorzata Ostrowska, Muniek Staszczyk, Kuba Badach, Dorota Miśkiewicz, Martyna Jakubowicz, Wojciech Waglewski.
Nie wiem czemu, ale wielu ludzi uważa, że "Zegarmistrz Światła" także jest kawałkiem Marka Grechuty. No nie jest...
A tak dała mu radę Ania Orthodox wraz z Closterkeller... i to jest, proszę Państwa, megamistrzostwo świata w tej materii.
A tak dała mu radę Ania Orthodox wraz z Closterkeller... i to jest, proszę Państwa, megamistrzostwo świata w tej materii.
...i jak?
Umm... no to już już przestaję truć... omly jeszcze coś lekkiego. Mieczysława Fogga utwór muzyczny w wykonaniu The Bumelants, a właściwie taki trochę cover, trochę mix.
Pytasz, dlaczego nie chodzę do kościoła, aby spotkać się z bogiem?
Z tej samej przyczyny, ale której ty nie jeździsz na Biegun Północny, aby spotkać się ze Świętym Mikołajem.
~
Kategoria Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 97.53 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 97.53 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
03:52
ze średnią: 25.22 km/h
Maksiu jechał: 43.60
km/hze średnią: 25.22 km/h
temperatura:
7.0
tętno Maksa: 159 ( 82%)
tętno średnie: 129 ( 66%)
w górę: 328 m
kalorie: 3210
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Bezsenność
Czwartek, 20 lutego 2014 · dodano: 20.02.2014 | Komentarze 4
~Z zaplanowanych siedemdziesięciu kilometrów ukręciłem dziewięćdziesiąt kilka. Niestety.
Kręciliśmy spokojnie
oraz czasem się napinaliśmy
i takie tam...
Bezsenne noce, ostatnimi czasy, mnie dosięgnęły.
Czy mówiąc o bezsennej nocy macie na myśli to, że nie mogliście zasnąć, czy może bardziej fakt, iż sny Was omijały szerokim łukiem?
Pozwoliłem wczoraj telewizorowi, by sobie na mnie popatrzył.
Natrafiłem na film Ambassada, co go skręcił Pan Machulski, czyli nie mógł być niedobry. Biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że jedną z głównych ról zagrał śpiewak przesatanistyczny, co go sobie wielce cenię, Darski Nergal Adaś, to film był znakomity. Ofkoz w kategorii produkcji z gatunku lekkich, rozrywkowych oraz wielce zabawnych. Bo kino skandynawskie wymaga innego rodzaju skupienia, tak na przykład.
Aaaa... bym zapomniał. Aktorka Grąziowska Magdalena, co w tej Ambassadzie się także udzielała, wielce urocza jest. Gdybym umiał, to bym się w niej zakochał. Niestety, jestem już raz oraz mocno zakochany. W samym sobie. Przykro mi, Madziu...
Na koniec, Ambassadorzy taki kawałek odśpiewali ...
Czy mówiąc o bezsennej nocy macie na myśli to, że nie mogliście zasnąć, czy może bardziej fakt, iż sny Was omijały szerokim łukiem?
Pozwoliłem wczoraj telewizorowi, by sobie na mnie popatrzył.
Natrafiłem na film Ambassada, co go skręcił Pan Machulski, czyli nie mógł być niedobry. Biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że jedną z głównych ról zagrał śpiewak przesatanistyczny, co go sobie wielce cenię, Darski Nergal Adaś, to film był znakomity. Ofkoz w kategorii produkcji z gatunku lekkich, rozrywkowych oraz wielce zabawnych. Bo kino skandynawskie wymaga innego rodzaju skupienia, tak na przykład.
Aaaa... bym zapomniał. Aktorka Grąziowska Magdalena, co w tej Ambassadzie się także udzielała, wielce urocza jest. Gdybym umiał, to bym się w niej zakochał. Niestety, jestem już raz oraz mocno zakochany. W samym sobie. Przykro mi, Madziu...
Na koniec, Ambassadorzy taki kawałek odśpiewali ...
~
~
Jeśli już jesteśmy przy twórczości Czesława, to wiedzieliście jak z Dziwnym Światem poradziła sobie Natalia, córka Jego Niemenowatości?
~
Podobno trzech na czterech ludzi w tym kraju wierzy w anioły. Czy wyście, kurwa, zgłupieli?
~
Kategoria Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 72.63 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 72.63 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:39
ze średnią: 27.41 km/h
Maksiu jechał: 43.30
km/hze średnią: 27.41 km/h
temperatura:
8.0
tętno Maksa: 164 ( 84%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 246 m
kalorie: 2555
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Gumisie
Niedziela, 16 lutego 2014 · dodano: 16.02.2014 | Komentarze 4
~Po wczorajszych modłach i innych zabobonach, dziś wybrałem się na mały rozjazd...
Zakładałem, że średnia nie przekroczy siedemnastu kilometrów na godzinę, ale spotkałem starszyznę plemienną, zwaną w pewnych kręgach mastersami i cały misterny plan wykręcenia zakładanej średniej odszedł w zapomnienie.
Spotkałem ich w okolicy miejscowej wieży ajfla.

Jako, że są to posiadacze niskich peseli, to nie ma z nimi miękkiej gdy, To pokolenie ludzików, którym nic nie przeszkadza w jeździe. Po prostu... wsiadają i jadą. Bez stękania, że za zimno, za stromo, że wiatr, że kamienie, że brak kamieni... dla nich nie ma żadnych przeciwności, po to wyszli z domów, żeby coś ukręcić, a nie marudzić.
Ja jestem następne po nich pokolenie... i jakoś tak subiektywnie myślę, że też raczej nie stękam, ale owo subiektywne myślenie niewiele może mieć wspólnego z rzeczywistością. Natomiast następnie już po mnie pokolenie wydaje mi się jakieś takie mocno pluszowe. Z niewielkimi wyjątkami.
No, to z okazji niedzieli, podniosłem sobie samoocenę.
Zakładałem, że średnia nie przekroczy siedemnastu kilometrów na godzinę, ale spotkałem starszyznę plemienną, zwaną w pewnych kręgach mastersami i cały misterny plan wykręcenia zakładanej średniej odszedł w zapomnienie.
Spotkałem ich w okolicy miejscowej wieży ajfla.
Jako, że są to posiadacze niskich peseli, to nie ma z nimi miękkiej gdy, To pokolenie ludzików, którym nic nie przeszkadza w jeździe. Po prostu... wsiadają i jadą. Bez stękania, że za zimno, za stromo, że wiatr, że kamienie, że brak kamieni... dla nich nie ma żadnych przeciwności, po to wyszli z domów, żeby coś ukręcić, a nie marudzić.
Ja jestem następne po nich pokolenie... i jakoś tak subiektywnie myślę, że też raczej nie stękam, ale owo subiektywne myślenie niewiele może mieć wspólnego z rzeczywistością. Natomiast następnie już po mnie pokolenie wydaje mi się jakieś takie mocno pluszowe. Z niewielkimi wyjątkami.
No, to z okazji niedzieli, podniosłem sobie samoocenę.
I gdy tak dumałem o powyższym, to naszli mnie różne dziwne i dziwaczne myśli w tematach okołopokoleniowych...
Żyłem w czasach, gdy nie tylko ludzie, ale i inernaty były inne, na modemach, kulturalniejsze, ceniące odrobinę wiedzy, dobrego smaku i humoru. Rozmawiało się na ircu, nie na czatach da półgłówków, czy też, za przeproszeniem, na gadugadu. Znaczy wiekowy muszę już być, jeśli uderzam w takie nuty. No... niewątpliwie jestem.
To był niezły rok - 1998.
Nawet włamy były wówczas w dobrym stylu, coś na kształt Arsena Lupina.
W tamtych, zamierzchłych czasach żyły wśród nas Gumisie. Take małe, sympatyczne stworzenia. Pamiętacie?
Pewnego grudniowego dnia, bladym świtem, pod osłoną mgły, Toudi & C.o. podkradli się pod siedzibę największego krajowego operatora telekomunikacyjnego - TPSA i zrobiły małe kuku na serwerach tej zbójeckiej organizacji. Główna strona TPSA wyglądała tak oto - to oczywiście dobrze zachowany mirror - a ichni admini jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie mieli dostępu do własnych serwerów, żeby ją zdjąć. Około południa położyli serwery i podnieśli je dopiero wieczorem. A był to dzień protestu przeciw monopolistycznym praktykom TPSA.
Gumisie turlały się ze śmiechu.
Kilka dni wcześniej Gumisie złożyły wizytę na serwerach NASK (nie pierwszy zresztą raz) i zostawiły tam miły liścik... a to dlatego, że zarządcy NASKu gorąco zaprzeczali poprzednim włamom. W tamtych latach było jakoś sympatyczniej, weselej... no i przede wszystkim bardziej elegancko. Ludzie, także a może bardziej anonimowi niż dziś, nie byli takimi idiotami, jakimi kipi dzisiejszy internat. Czy to na różnej maści forach, czy też w mediach społecznościowych. Na ten przykład potrafią napisać słowa "troll", "hejt", "spam" i jeszcze kilka... choć mają niejaki kłopot z poprawnym zdefiniowaniem tych terminów. Gdy usłyszą (lub przeczytają) słowo "netykieta" to jedyną reakcją są szeroko otwarte oczy.
Blogi także, tak na przykład, kiedyś były jakby bardziej zajmujące. Atutem ich było słowo... a dziś? Nie chce mi się nawet wspominać o tych wszystkich szafiarkach czy innych salonowcach.
Wódka miała inny smak...
Hmm... a mejby to nie internaty są gorsze? Tak być może, że to ludzie z każdym pokoleniem stają się mniej skomplikowani. Przybywa wśród nas pustostanów... a deptanie ich jest niczym kopanie leżących - zabawne przez krótką chwilę.
Wydawać by się mogło, że świat stracił moc kuszenia.
Ale może niekoniecznie... nie można wszak popadać w czarną rozpacz (ktoś słyszał o białej?). Wprawdzie trudniej, w tym zalewie nijakości, odnaleźć ludzi, dla których warto, ale nie jest to przecież niemożliwe. Trzeba się starać, wciąż i nieustannie. To jak z oddychaniem pod wodą... nie jest łatwe, ale należy próbować.
Od czasu do czasu skosztować wódki... może uda odnaleźć się tamten jedynie słuszny smak?
Absokurwalutnie nie należy porzucać wiary i nadziei.
A tymczasem Jeb przecisnął się przez dziewięciometrową szczelinę pomiędzy ścianami góry Langshan, przy prędkości oscylującej w okolicach 200 km/h.
Spójrzcie, to nie w kij dmuchał. Jazda zaczyna się w około 03:33. To było w ubiegłym roku, przeleciał tamtędy jako pierwszy. To pewnie sprowokuje kolejnych wigsuitowców. Kilku tam niewątpliwe zginie, chcąc dorównać Jebowi, który rzekł był, że w przypadku lotów w kombinezonach wingsuit nie ma wypadków niegroźnych, prawie wszystkie są śmiertelne. Czas reakcji jest zbyt krótki, a prędkość i siła uderzenia - zbyt duże.
~
~
Wspominałem kiedyś, że lubię ten kawałek?
Pewnie tak. To, jak i wszystko powyższe, jest oznaką żwawo postępującego starzenia się.
Mimo wszystko posłuchajcie.
~
Nawet włamy były wówczas w dobrym stylu, coś na kształt Arsena Lupina.
W tamtych, zamierzchłych czasach żyły wśród nas Gumisie. Take małe, sympatyczne stworzenia. Pamiętacie?
Pewnego grudniowego dnia, bladym świtem, pod osłoną mgły, Toudi & C.o. podkradli się pod siedzibę największego krajowego operatora telekomunikacyjnego - TPSA i zrobiły małe kuku na serwerach tej zbójeckiej organizacji. Główna strona TPSA wyglądała tak oto - to oczywiście dobrze zachowany mirror - a ichni admini jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie mieli dostępu do własnych serwerów, żeby ją zdjąć. Około południa położyli serwery i podnieśli je dopiero wieczorem. A był to dzień protestu przeciw monopolistycznym praktykom TPSA.
Gumisie turlały się ze śmiechu.
Kilka dni wcześniej Gumisie złożyły wizytę na serwerach NASK (nie pierwszy zresztą raz) i zostawiły tam miły liścik... a to dlatego, że zarządcy NASKu gorąco zaprzeczali poprzednim włamom. W tamtych latach było jakoś sympatyczniej, weselej... no i przede wszystkim bardziej elegancko. Ludzie, także a może bardziej anonimowi niż dziś, nie byli takimi idiotami, jakimi kipi dzisiejszy internat. Czy to na różnej maści forach, czy też w mediach społecznościowych. Na ten przykład potrafią napisać słowa "troll", "hejt", "spam" i jeszcze kilka... choć mają niejaki kłopot z poprawnym zdefiniowaniem tych terminów. Gdy usłyszą (lub przeczytają) słowo "netykieta" to jedyną reakcją są szeroko otwarte oczy.
Blogi także, tak na przykład, kiedyś były jakby bardziej zajmujące. Atutem ich było słowo... a dziś? Nie chce mi się nawet wspominać o tych wszystkich szafiarkach czy innych salonowcach.
Wódka miała inny smak...
Hmm... a mejby to nie internaty są gorsze? Tak być może, że to ludzie z każdym pokoleniem stają się mniej skomplikowani. Przybywa wśród nas pustostanów... a deptanie ich jest niczym kopanie leżących - zabawne przez krótką chwilę.
Wydawać by się mogło, że świat stracił moc kuszenia.
Ale może niekoniecznie... nie można wszak popadać w czarną rozpacz (ktoś słyszał o białej?). Wprawdzie trudniej, w tym zalewie nijakości, odnaleźć ludzi, dla których warto, ale nie jest to przecież niemożliwe. Trzeba się starać, wciąż i nieustannie. To jak z oddychaniem pod wodą... nie jest łatwe, ale należy próbować.
Od czasu do czasu skosztować wódki... może uda odnaleźć się tamten jedynie słuszny smak?
Absokurwalutnie nie należy porzucać wiary i nadziei.
A tymczasem Jeb przecisnął się przez dziewięciometrową szczelinę pomiędzy ścianami góry Langshan, przy prędkości oscylującej w okolicach 200 km/h.
Spójrzcie, to nie w kij dmuchał. Jazda zaczyna się w około 03:33. To było w ubiegłym roku, przeleciał tamtędy jako pierwszy. To pewnie sprowokuje kolejnych wigsuitowców. Kilku tam niewątpliwe zginie, chcąc dorównać Jebowi, który rzekł był, że w przypadku lotów w kombinezonach wingsuit nie ma wypadków niegroźnych, prawie wszystkie są śmiertelne. Czas reakcji jest zbyt krótki, a prędkość i siła uderzenia - zbyt duże.
~
Wspominałem kiedyś, że lubię ten kawałek?
Pewnie tak. To, jak i wszystko powyższe, jest oznaką żwawo postępującego starzenia się.
Mimo wszystko posłuchajcie.
~
~
Ratowanie zagrożonych gatunków to kolejna próba bezczelnego ingerowania w naturę. Ponad 90% gatunków, które kiedykolwiek żyły na Ziemi – wyginęły... To nie my je wszystkie zabiliśmy!
Ziemia przetrwała gorsze rzeczy niż my. Trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, ruchy tektoniczne, dryf kontynentalny, rozbłyski słoneczne, plamy na słońcu, burze magnetyczne, zmiany biegunów magnetycznych, setki tysięcy lat bombardowania przez asteroidy, meteory i komety, globalne powodzie i pożary, promieniowanie kosmiczne, epoki lodowcowe... i niby jakieś plastikowe torebki i aluminiowe puszki mają jej zrobić różnicę?
Ziemia przetrwała gorsze rzeczy niż my. Trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, ruchy tektoniczne, dryf kontynentalny, rozbłyski słoneczne, plamy na słońcu, burze magnetyczne, zmiany biegunów magnetycznych, setki tysięcy lat bombardowania przez asteroidy, meteory i komety, globalne powodzie i pożary, promieniowanie kosmiczne, epoki lodowcowe... i niby jakieś plastikowe torebki i aluminiowe puszki mają jej zrobić różnicę?
~
Kategoria Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 120.92 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 120.92 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:49
ze średnią: 25.10 km/h
Maksiu jechał: 54.60
km/hze średnią: 25.10 km/h
temperatura:
4.0
tętno Maksa: 179 ( 92%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: 547 m
kalorie: 3916
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
Rzórek brejk
Sobota, 15 lutego 2014 · dodano: 15.02.2014 | Komentarze 2
~Z powodu, że grzeszę dnia każdego oraz namiętnie, a także czynem, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, to raz na czas jakiś muszę się wyspowiadać, wymodlić, wyczyścić oraz wypróżnić.
To dość proste jest... kradniesz, zabijasz, posuwasz koleżankę w pracy i robisz różne inne, zabawne hece, po czym udajesz się do drewnianej budki, opowiadasz o wszystkim facetowi w sukience... ten coś tam pomamrocze pod dżenderowym nosem, nakaże Ci wymamrotanie kilku wierszyków o Maryście dziewicy i jej synku... i już jest git, znów możesz rżnąć koleżankę.
Do budek nie chodzę - kiedyś, gdy wszedłem i opowiedziałem kolesiowi za kratką kilka szczegółów, ten tak się podjarał, że zostawił budkę, sukienkę i umartwianie się, oraz zaczął wieść normalne życie pełne uciech wszelakich. Od tamtej pory mam zakaz wstępu do budek.
Spowiadam się więc - bo też lubię iść na łatwiznę - do ucha krasnalowi dużemu, co go postawili na świętej górze.
Ale... zanim się tam udałem, to dzień wcześniej oddałem się w niezastąpione ręce Moniki w Centrum Synergia.
Moja reha ma się znakomicie oraz już nie boli - co, niestety, u niektórych, nie wywoła uśmiechu. Macz mi przykro.
Robiliśmy tam różne sztuczki...
To dość proste jest... kradniesz, zabijasz, posuwasz koleżankę w pracy i robisz różne inne, zabawne hece, po czym udajesz się do drewnianej budki, opowiadasz o wszystkim facetowi w sukience... ten coś tam pomamrocze pod dżenderowym nosem, nakaże Ci wymamrotanie kilku wierszyków o Maryście dziewicy i jej synku... i już jest git, znów możesz rżnąć koleżankę.
Do budek nie chodzę - kiedyś, gdy wszedłem i opowiedziałem kolesiowi za kratką kilka szczegółów, ten tak się podjarał, że zostawił budkę, sukienkę i umartwianie się, oraz zaczął wieść normalne życie pełne uciech wszelakich. Od tamtej pory mam zakaz wstępu do budek.
Spowiadam się więc - bo też lubię iść na łatwiznę - do ucha krasnalowi dużemu, co go postawili na świętej górze.
Ale... zanim się tam udałem, to dzień wcześniej oddałem się w niezastąpione ręce Moniki w Centrum Synergia.
Moja reha ma się znakomicie oraz już nie boli - co, niestety, u niektórych, nie wywoła uśmiechu. Macz mi przykro.
Robiliśmy tam różne sztuczki...
...Tomek sugerował, że powinienem skupić się na wadze startowej, tak by wejść w prezentowaną przez Niego koszulkę... już nie długo, jestem na dobrej drodze.
...przećwiczyliśmy także kilka układów tanecznych, bo a mianowicie zamiaruję pogwiazdorzyć w telewizorze, w produkcji Jó Ken Dens.
...zanapotkałem także, dobrze Wam znaną aceelówę, Czarną. Okazało się, że tak intensywnie wzmacnia ręce, że doszło do niekontrolowanego zaniku tkanek miękkich oraz mięśni jakby także.
...co, jak widać po Jej licu, niekoniecznie przyprawia Ją o uśmiech. Ale, gdy okazało się, że i mi przydarzył się podobny niefart, to uśmiech powrócił.
Tak przygotowany, dnia następnego ładnie się ubrałem i pojechałem do krasnala, się spowiadać. Jakimś nieprawdopodobnym trafem, natknąłem się po drodze na Prinxa.
Dziwnym trafem On także jechał na Ankę, ale nie żeby się spowiadać (bo twierdzi, że nie ma z czego), ale ot, po prostu na przejażdżkę z brejkiem po drodze.
No to potowarzyszliśmy sobie oraz nawzajemnie, robiąc przy okazji mniej lub bardziej obsceniczne foty...
Dziwnym trafem On także jechał na Ankę, ale nie żeby się spowiadać (bo twierdzi, że nie ma z czego), ale ot, po prostu na przejażdżkę z brejkiem po drodze.
No to potowarzyszliśmy sobie oraz nawzajemnie, robiąc przy okazji mniej lub bardziej obsceniczne foty...

...jak widać, mój współjeździec rzucał we mnie jakimiś przedmiotami ciężkimi, ale nie ftrafił, na szczęście.
...no to nie pozostałem dłużny i także się zamachnąłem, i także nie ftrafiłem.
Trwało to kilka chwil, ale dotarliśmy.
Przekazałem krasnalowi szybko dane o moich grzechach, krasnal wprawdzie nie mamrotał, ale czułem siódmym zmysłem ześmy się dogadali. Teraz jestem bez grzechu. Przez dzień, może dwa.
Na koniec krasnal poprosił, czy może podotykać mojego bika. No to mu pozwoliłem, w końcu jesteśmy na kumpelskiej stopie.
Przekazałem krasnalowi szybko dane o moich grzechach, krasnal wprawdzie nie mamrotał, ale czułem siódmym zmysłem ześmy się dogadali. Teraz jestem bez grzechu. Przez dzień, może dwa.
Na koniec krasnal poprosił, czy może podotykać mojego bika. No to mu pozwoliłem, w końcu jesteśmy na kumpelskiej stopie.
A w drodze bak powrotnej nazad zrobiliśmy sobie brejka, co go Prinx miał w planie. Jako, że kofi brejki to nuuuuda, zrobiliśmy Rzórek brejka.
Brejk był udany, a nawet smaczny.
Brejk był udany, a nawet smaczny.
Hmm... czas więc pogrzeszyć. Tymczasem myślą. Uczynkiem pojutrze.
Ludzie traktują boga w nieuprzejmy sposób. Ciągle proszą go o pomoc, odmawiają miliardy modlitw każdego dnia, proszą, błagają, żebrzą o przysługę. Zrób to, daj mi tamto, chcę nowy samochód, chcę lepszą pracę... a większość z tych modlitw odbywa się w niedzielę – w jego dzień wolny.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 69.54 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 69.54 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:37
ze średnią: 26.58 km/h
Maksiu jechał: 40.90
km/hze średnią: 26.58 km/h
temperatura:
3.0
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 154 ( 79%)
w górę: 378 m
kalorie: 2403
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Sralpe Polska
Wtorek, 4 lutego 2014 · dodano: 04.02.2014 | Komentarze 0
~Lutowo-zimowe szoszoństwo in progress.
Jak zwykle mieliśmy niezwykle chytry plan... wydumaliśmy aby wrócić przed zmrokiem. Udało się nie.
A to z powodu, że a mianowicie pojechaliśmy nie dość, że daleko, prawie że do samego Kłodzka...
Jak zwykle mieliśmy niezwykle chytry plan... wydumaliśmy aby wrócić przed zmrokiem. Udało się nie.
A to z powodu, że a mianowicie pojechaliśmy nie dość, że daleko, prawie że do samego Kłodzka...

...to jeszcze niejaki filet z dorsza stanął nam. Nie żeby od razu ością w gardle, ale na przeszkodzie i owszem.
Przybyliśmy zatem po zmroku, co także ma swoje uroki. Na ten przykład gwałtowny spadek temperatury po zachodzie słońca dobrze robi na cerę.
Zadzwonię jutro do cery i przesłucham ją na tę okoliczność.
Przybyliśmy zatem po zmroku, co także ma swoje uroki. Na ten przykład gwałtowny spadek temperatury po zachodzie słońca dobrze robi na cerę.
Zadzwonię jutro do cery i przesłucham ją na tę okoliczność.

A tymczasem, u fejsbóka, kilka dni temu ego miała miejsce premiera fanpage'a co się on zowie Sralpe Polska. Pasuje, bardzo :)
Nie będę Wam opowiadał szczegółów, ale chłopaki dają radę... no sami sobie zarzućcie okoma.
Nie macie kont u fejsbókóa? Trudno, świat ma to w dupie, a Wy nie zobaczycie Sralpe.
Nie będę Wam opowiadał szczegółów, ale chłopaki dają radę... no sami sobie zarzućcie okoma.
Nie macie kont u fejsbókóa? Trudno, świat ma to w dupie, a Wy nie zobaczycie Sralpe.

- Oto gość nasz, którego imię jest legendą – powiedział. – On nam powie, co jest najwspanialszego w życiu mężczyzny.
- Gorąca woda, dobre zęby i miękki papier toaletowy.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 52.41 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 52.41 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:12
ze średnią: 23.82 km/h
Maksiu jechał: 48.70
km/hze średnią: 23.82 km/h
temperatura:
5.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 152 ( 78%)
w górę: 315 m
kalorie: 1735
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Mała Pętla Beskidzka
Niedziela, 2 lutego 2014 · dodano: 02.02.2014 | Komentarze 6
~
Postanowiliśmy dziś zrobić pętlę beskidzką. Na dużą jesteśmy za mali, zrobiliśmy więc tę mniejszą. Jak powszechnie wiadomo, słynna Mała Pętla Beskidzka rozpoczyna się w Gliwicach, prowadzi przez Kleszczów, Bojszów, Rachowice, Sierakowice, Tworóg Mały, Sośnicowice, Smolnicę, Wilcze Gardło, by zakończyć się w okolicach kamienicy, co w niej mieszkam sobie.
Postanowiłem wziąć ze sobą Żółtego. Po pierwsze z powodu, iż a mianowicie dawno razem nie kręciliśmy oraz także dlatego, że w jego towarzystwie rzadziej przeklinam Ten, gdy dowiedział się, jaka trasa przed nami, był przerażony.
Pojechaliśmy...
Jak pewnie wiecie, nowomoda kolarzystowska nakazuje podczas tripów (ki diabeł?) zatrzymać się na kofibrejka...
Zamówiliśmy więc po brejku.
Zamówiliśmy więc po brejku.
I to był początek niezapomnianej przygody. Kulinarnej przygody. Ale od początku...
Wokół zacnego miasta Gliwice, niczym grzyby po porze monsunowej, zaczęły pojawiać się knajpy, knajpki, jadłodajnie i takie tam, otwierane przez ludzi z różnych, czasem dość egzotycznych, zakątków świata... a to jakiś Niemiec proponuje bawarskie zżarcie, dwei wioski dalej Chińczycy zapraszają do skosztowania potrawy, której nazwy nie potrafię spamiętać, by po chwili ubrane w szlafrok skośnookie dziewczę proponowało surową rybę...
Knajpa, do której zajechaliśmy na wspomnianego brejka prowadzona jest przez Maricel Ongpin wraz z córkami. Zacne te niewiasty pochodzą z filipińskiej prowincji Pangasinan, są ładne (jak na Filipinki) i miło dość pachną. Przyjechały do Polski za chlebem... to dość dziwne, bo w karcie dań, którą przyniosła najmłodsza córka, Jocelyn, nie było chleba.
Poprosiliśmy, by zaproponowała coś z ichniej kuchni, że tak powiem, regionalnej. Uśmiechnęła się, i powiedziała, że przyniesie potrawę, co ona się nazywa buro.
Chwilę to trwało, dopiliśmy w tym czasie brejka. Jedzenie wyglądało, mniej więcej, jak boeuf strogonow, lecz o niebo bardziej emocjonująco woniało. A smakowało... palce lizać. Poprosiliśmy o jeszcze jedną kolejkę. Umm.... zaprawdę powiadam Wam... może tak być, że czegoś tak ekscytującego nie mieliście jeszcze w ustach.
Zbieraliśmy się do wyjścia, gdy Witek zapytał właścicielkę, o to z czego i jak się owo buro przyrządza. Opowiedziała...
Przegłodzonego przez kilka dni psa karmi się podduszoną w solance mieszaniną peklowanych jarzyn. Należy pozwalić mu je przez chwilę podtrawić, po czym specjalnym uderzeniem kantem dłoni wywołuje się u zaskoczonego zwierzęcia torsje. Niedawną zawartość jego żołądka zbieramy do garnka, dodajemy przypraw i dogotowujemy.
Podajemy do spożycia w stanie wrzenia. Oczywiście nie podajemy psu, lecz gościom.
Na obliczu Żółtego, drugi raz w ciągu dnia, pojawiło się przerażenie...
Wokół zacnego miasta Gliwice, niczym grzyby po porze monsunowej, zaczęły pojawiać się knajpy, knajpki, jadłodajnie i takie tam, otwierane przez ludzi z różnych, czasem dość egzotycznych, zakątków świata... a to jakiś Niemiec proponuje bawarskie zżarcie, dwei wioski dalej Chińczycy zapraszają do skosztowania potrawy, której nazwy nie potrafię spamiętać, by po chwili ubrane w szlafrok skośnookie dziewczę proponowało surową rybę...
Knajpa, do której zajechaliśmy na wspomnianego brejka prowadzona jest przez Maricel Ongpin wraz z córkami. Zacne te niewiasty pochodzą z filipińskiej prowincji Pangasinan, są ładne (jak na Filipinki) i miło dość pachną. Przyjechały do Polski za chlebem... to dość dziwne, bo w karcie dań, którą przyniosła najmłodsza córka, Jocelyn, nie było chleba.
Poprosiliśmy, by zaproponowała coś z ichniej kuchni, że tak powiem, regionalnej. Uśmiechnęła się, i powiedziała, że przyniesie potrawę, co ona się nazywa buro.
Chwilę to trwało, dopiliśmy w tym czasie brejka. Jedzenie wyglądało, mniej więcej, jak boeuf strogonow, lecz o niebo bardziej emocjonująco woniało. A smakowało... palce lizać. Poprosiliśmy o jeszcze jedną kolejkę. Umm.... zaprawdę powiadam Wam... może tak być, że czegoś tak ekscytującego nie mieliście jeszcze w ustach.
Zbieraliśmy się do wyjścia, gdy Witek zapytał właścicielkę, o to z czego i jak się owo buro przyrządza. Opowiedziała...
Przegłodzonego przez kilka dni psa karmi się podduszoną w solance mieszaniną peklowanych jarzyn. Należy pozwalić mu je przez chwilę podtrawić, po czym specjalnym uderzeniem kantem dłoni wywołuje się u zaskoczonego zwierzęcia torsje. Niedawną zawartość jego żołądka zbieramy do garnka, dodajemy przypraw i dogotowujemy.
Podajemy do spożycia w stanie wrzenia. Oczywiście nie podajemy psu, lecz gościom.
Na obliczu Żółtego, drugi raz w ciągu dnia, pojawiło się przerażenie...
Gdybyście mieli ochotę na buro, lub inną egzotyczną potrawę, to ślijcie krótką wiadomość tekstową... namówimy się na Małą Pętlę Beskidzką.
Człowiek, który wbiega do pożaru, żeby ratować kota, i wychodzi, niosąc tego kota na rękach, jest bohaterem, nawet jeśli niezbyt rozsądnym. Jeśli wychodzi bez kota, jest durniem.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic