Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:428.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:44
Średnia prędkość:20.67 km/h
Maksymalna prędkość:35.30 km/h
Suma podjazdów:370 m
Maks. tętno maksymalne:186 (96 %)
Maks. tętno średnie:148 (76 %)
Suma kalorii:12689 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:28.57 km i 1h 22m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:56
ze średnią: 21.43 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 173 ( 89%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: m
kalorie: 601 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Mistrz Terry

Czwartek, 31 stycznia 2013 · dodano: 01.02.2013 | Komentarze 2

~

W ciepłym mroku stajni biały rumak Śmierci uniósł łeb znad owsa i zarżał krótko na powitanie. Miał na imię Pimpuś i był prawdziwym koniem. Śmierć zrezygnował z ognistych wierzchowców i końskich szkieletów, bo stwierdził że są niepraktyczne. Zwłaszcza te ogniste. Stale podpalały własną podściółkę, a potem stały w środku pożaru z zakłopotaną miną.



Jak wszyscy pszczelarze, Śmierć nosił siatkę. Nie dlatego, że miałby coś nadającego się do użądlenia, ale czasem pszczoła wlatywała mu do czaszki, a od tego dostawał migreny.



Wszyscy skrytobójcy mają w pokojach ogromne lustra, ponieważ byłoby dla człowieka straszliwą obrazą, gdyby został zabity przez kogoś nieodpowiednio ubranego.


I na deser taki wykon, trochę inny...





Czy Wy naprawdę wierzycie, że miliardami galaktyk zarządza brodaty facet, zasiadający na chmurce, składający się z trzech osób, z których jedna to jego syn urodzony przez dziewicę, własnoręcznie przez niego zamordowany, za to, że kiedyś jeden koleś zeżarł jabłko, zerwane przez kobitkę, namówioną do tego przez gadającego węża?

~

w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:01
ze średnią: 19.83 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 162 ( 83%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: m
kalorie: 1147 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Casting in progress

Wtorek, 29 stycznia 2013 · dodano: 30.01.2013 | Komentarze 6

~

Pewnie już wiecie, że przedłużono promocję cenową tyczącą zapisów na tegoroczne Trophy. Generalnie Trophy ma być w tym rocku cudne oraz wyjątkowe, mają się zjechać tacy zawodnicy z całego świata, że hej...

I gdyby nie jeden drobiazg...
Racza. Wielka Racza. Niestety, nadal jesteśmy w głębokiej separacji ze wskazaniem na definitywne rozstanie.


Wielka Racza, MTB Trophy 2012

Nic nie wskazuje na to, byśmy mieli na siebie spojrzeć łaskawszym wzrokiem, a już na pewno nie znajdziemy nic, co mogłoby nas na powrót połączyć.

Z powodów, jak wyżej, pojechałbym Challenge. Nie tak dawno temu wspominałem, iż lubiłbym pojechać w parze. Z partnerką. Taki związek partnerski, co on u niektórych eghm... intelektualistów z Wiejskiej powoduje wysyp złotych myśli. Najmacz lubiłbym, gdyby partnerka była bezpruderyjna, ale ostatecznie może być tylko tolerancyjna.
Wprawdzie kilka ofert już nadeszło, ale głos wewnętrzny zdecydowanym tonem mówi "nie".

Nie róbcie sobie dziar.
Małych.



Lubiłbym to zobaczyć irl.




oddychaj głęboko siedź prosto patrz pod nogi módl się żarliwie mów wyraźnie nie bój się siebie kochajmnie

~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:00
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 158 ( 81%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: m
kalorie: 575 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Cieszysławie

Poniedziałek, 28 stycznia 2013 · dodano: 28.01.2013 | Komentarze 5

~

Gdzie jest przeszłość?

[To już było, oraz jest jakby banalne odrobinę, choć brzmi nieźle.
Dziś nawet lepiej...]

Wszechświat jest, chwila za chwilą, odtwarzany na nowo. W rzeczywistości nie istnieje przeszłość, lecz jedynie wspomnienie przeszłości. Gdy mrugniesz, świat który zobaczysz, nie istniał, kiedy przymykałeś powieki. Zatem… jedynym właściwym stanem umysłu jest zaskoczenie. Jedynym właściwym stanem serca jest radość. Niebo, które widzisz, nie było jeszcze nigdy przez Ciebie oglądane.
Moment absolutnej perfekcji jest teraz.
Ciesz się nim.



Tak... niezmienne chyba jest to, że czas upływający powoduje, iż podobają się nam takie właśnie dobrze brzmiące banały. Choć z drugiej strony... autorem tych słów jest sam mistrz Terry. Tyle, że pisząc je niekoniecznie był młodzieńcem...

Antonina Krzysztoń, przez niektórych zwana Tośką.
Nie napiszę nic o tym kawałku, bo nie potrafię tak pisać.
Posłuchajcie. A później raz jeszcze.



Grabaż oczywiście jak zwykle w formie.
Urzekła mnie ta historia...




Gdy Bogowie chcą ukarać człowieka, to spełniają jego marzenia

~

w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:00
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 151 ( 78%)
tętno średnie: 124 ( 64%)
w górę: m
kalorie: 1145 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Homeworki

Środa, 23 stycznia 2013 · dodano: 23.01.2013 | Komentarze 0

~

Wczoraj pani od religii, zwana katechetką nakazała zrobić w domu jakieś zadanie.
Sobie pogrzebałem. W senesie, że w zeszycie z zadaniami do zrobienia w domu. Nie mogłem się zdecydować, zamknąłem więc oczy (wspominałem już, że ma ładne?) i coś tam wylosowałem...
Wyszło, jak wyszło...



Dziś ta sama pani, w ramach ćwiczeń domowych, zadała, by poznać bliżej bliźniego swego. Jutro udam się więc do sauny. Koedukacyjnej.
W celach, żeby bliżej...



Bi­sek­sualizm? Niewątpli­wie pod­wa­ja two­je szan­se na so­bot­nią randkę.

~
Kategoria Bez kasku, Samotnie


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:47
ze średnią: 25.53 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: m
kalorie: 653 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Broomhilda

Wtorek, 22 stycznia 2013 · dodano: 22.01.2013 | Komentarze 5

~

We wtorki o parzystej, u Pjóra jeździmy spining. Poszedłem trochę wcześniej, bo a mianowicie w budynku, co w nim jest Pjór, jest także kino.
Akurat były jeszcze bilety, to sobie jeden nabyłem drogą kupna... na nieparzystą.
Django.



Jestem wielkim fanem Quentina... z każdym dziełem coraz większym. Zawsze się wzruszam na Jego filmach, nie inaczej było i tym razem.
Zobaczcie ten film, w zalewie sieczki złożonej z jakiś tam horrorów i komedii romantycznych dla idiotów... taki pastiż to prawdziwa perełka.
I bardzo Was proszę... idźcie do kina, nie zasysajcie tego z sieci, by oglądnąć w domu.

Film jest ge nial ny.
Muza jest równie znakomita... pożądam soundtracka.


W ogromnej sali było może dziesięć osób...
Kiedyś Piotr Kaczkowski oglądał premierowy pokaz The Wall w madryckim kinie. Na sali był sam.
To smutne, że ludzie nie chodzą do kina. W takich chwilach aż chce mi się popierać Hołdysa w Jego opiniach o prawach autorskich, głoszonych w związku z dyskusją o Acta... choć sam kryształowy nie jestem :/

No i sam mistrz, tradycyjnie już, zagrał mały epizod...





Django i Lance. Coś ich łączy.

Obiecałem wprawdzie, że nie będę uczestniczył w ogólnoświatowym ujadaniu i oburzaniu się na Lance'a, a pośrednio na ów świat cały, że on taki niedobry, ba rządzi nim pieniądz. I dupa, jak niektórzy powiadają.
Miewam pewne problemy z dotrzymywaniem obietnic, udaje mi się co piątą...

Choć z drugiej strony (oraz na swoje usprawiedliwienie), to nie mój tekst. Znalazłem go wieczorem, podczas bezcelowego spaceru po sieci... w ślepej uliczce. Wyglądał na porzuconego, był zziębnięty i raczej nieszczęśliwy. Pochyliłem się, podniosłem, zabrałem ze sobą.
Umyty i wypoczęty, przy śniadaniu wyglądał o niebo (a nawet półtorej nieba) lepiej.
Rzućcie okiem...



[tekst i fotografia ukazały na profilu Against Modern Cycling u fejsbóka i wyszły spod kobiecego palca, czego nie da się pewnie nie zauważyć]

Fałszywa prawda o prawdziwym kłamstwie.

Nigdy nie lubiłam łzawych spektakli u Oprah Winfrey. Kiczowata parodia freudowskiej kozetki przegrywa u mnie z Jerry Springer Show. Myślę, że tam Lance Armstrong wypadłby wiarygodniej. Na pytanie "Have you ever dopped?" odpowiedziałby lekceważąco: "Whatever", zamiast wyciskać łzy naiwnym oczom.

Milczenie jest złotem. Lance Armstrong wydawał mi się szczerym "chłopakiem" z Teksasu. Ciężko pracował na swoje sukcesy. Stoczył walkę z rakiem wagi ciężkiej. Był człowiekiem zwycięskim. Gdy się odezwał, okazało się, że jest tylko jednym z wielu. Przestał być wybitny i stał się przeciętny. I nie mam tu na myśli tego, że brał doping. To robili wszyscy liczący się kolarze jego czasów - nie miejmy złudzeń. Jednak on był na swój sposób wyjątkowy. Miał do kolarstwa talent, którego nie zyskał przetaczając sobie swoją własną krew, czy stosując EPO. To robią setki kolarzy, a wygrywają nieliczni.

Temat dopingu jako taki nudzi mnie. Niech fascynuje on pracowników laboratoriów. Bardziej od zaglądania do próbek moczu interesuje mnie widowisko, kolarski teatr. A Lance Armstrong był mistrzem gry psychologicznej. Wolę więc megatalent Armstronga bezczelnego, niż wątpliwą i ckliwą ekspiację Armstronga przeciętnego. Przyznając się do brania środków, Armstrong ujmuje sobie swojego kolarskiego geniuszu. A przecież Faustowski pakt z szatanem akurat talentu nie odejmuje.
Armstrong swoją wypowiedzią ukazał nagi, przeżerający się do szpiku kości nihilizm współczesnego sportu, a ponieważ jest postacią wykraczającą poza świat sportu, ukazał nihilizm czasu, w którym żyjemy. Jego wyznanie ma pewnie jakieś drugie dno. Być może ma na celu wywołanie współczucia, empatii, która miałaby go uwiarygodnić w oczach ludzi jako, powiedzmy, ewentualnego polityka? Ma zatem wartość tylko marketingową.

Pomijając pobudki jego "spowiedzi" oraz kontekst ówczesnego kolarstwa, Armstrong pozostanie zwycięski. Nie należy mieszać talentu i ciężkiej pracy z moralnością. Charyzmatyczne jednostki zawsze mogą więcej. Po prostu po to sięgają, a psy szczekają dalej. Szkoda, że mistrz odmówił sobie tej mocy, myśląc zapewne już o ewentualnych "zyskach" na przyszłość z przyjęcia postawy "skruszonego". To fałszywe pojęcie moralności zniszczyło Armstronga prawdziwego - bezczelnego Bossa, któremu łatwo się wybacza, bo jest najlepszy z najlepszych. Wolę szczerego Armstronga - "łajdaka", niż sztucznego paniczyka, żałującego, że się urodził.

Tymczasem Armstrong wciąż ucieka przed prawdą, wymyślając kolejną "prawdę". Nie sprostał swojemu genialnie bezczelnemu Mr Hyde’owi i uciekł w wygodne ciepełko małostkowych wzruszeń, na jakie pozwolił mu usłużny Dr Jekyll. W kontekście para-prawd i półprawd tej całej "sprawy Armstronga", jego wcześniejsze kłamstwo było przynajmniej…prawdziwe!

[koniec cytatu]

...i co Wy na takie dictum?



Wszyscy ludzie są sobie równi, ale niektórzy noszą koloratki.

~

w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:00
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: m
kalorie: 1145 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Fortezza di Fenestrelle

Niedziela, 20 stycznia 2013 · dodano: 20.01.2013 | Komentarze 3

~

Gdy wszyscy wokół biją pianę w kwestii Lance'a oraz, jak to Polacy... każdy wie najlepiej, jak to było... to ja pozwolę sobie mieć to w dupie i napisać o czymś, co ma inny wymiar i subiektywnie... wartość także ma inną. Z mojego punktu widzenia większą.
Ale ja jestem z edycji kolekcjonerskiej...

Inspiracją do słów poniższych są Inspiracje Fila. Ale także chyba kometarze pod poprzednim wpisem. O Jebie, wyzwaniach, granicach ludzkich możliwości i takich tam nikomu niepotrzebnych kaprysach...

Tak przy okazji, to czytajcie Fila... ja, pisząc o skrajnie trudnych ścigach i kosmicznych wyczynach, opisuję tylko to, co od Niego usłyszałem i gdzieś tam wyczytałem... pewnie dlatego tak się tym ekscytuję, bo chciałbym doświadczyć takich przeżyć. Niestety, wszystko wskazuje na to, że może mi się nie udać :/
On natomiast tam był, przeżył to, przejechał... to są Jego wspomnienia.



Ad rem przekraczania granic, adrenaliny... sprawiania, że niemożliwe ciałem się staje.
Iron Bike 2012, szósty etap, odcinek specjalny, zjazd (coś około 700m) schodami Fortu Fenestrelle. Aby nie było zbyt łatwo, to duża część tych schodów jest w tunelach. W sumie 3966 stopni, czy też schodów... jak kto woli.



Matt Page, spokojny Walijczyk (jak o nim pisze Fil), jest jedynym człowiekiem w historii Iron Bike (a ma ta historia już 19 lat), który podjął to wyzwanie i postanowił zjechać w całości. Inni trochę jechali, ale w większości schodzili.
Film, jak to film... trochę spłaszcza, ale był tam prawdziwy hardcore (kręcone z kierownicy Matt'a).



Jak sam Matt pisze, podczas zjazdu w jednym z tuneli, wyszły hamulce. Płyn się ugotował?... V-ki by nie wyszły :) W ciągu kilku sekund musiał podjąć decyzję... nadal się rozpędzać, by stracić nad tym kontrolę i prawdopodobnie zderzyć się czołowo ze ścianą (bo w tunelach są też ostre, prawie 90^, zakręty) przy prędkości kilkudziesięciu kilometrów na godzinę, czy kontrolowanie przyglebić. Matt wybrał tę drugą opcję. Na filmie nie wygląda to groźnie, ale poobijał się wtedy dość grubo. Po tym dzwonie Matt jechał, a także szedł bardzo wolno... nie zmieścił się w limicie, dostał punkty karne i stracił 4 miejsce, na którym był sklasyfikowany przed tym etapem. Wystartował dzień później, ale nie był w stanie odrobić strat. To był przedostatni etap najtrudniejszej etapówki MTB na świecie, na starcie której stanęło 140 zawodników.
Ukończyło 40.

A oto i sam Matt na schodach Fortu Fenestrelle... i nie tylko.









Na tym ścigu wjeżdża się na trzytysięczniki... tak na rozgrzewkę.
Oni tam wrócą.
Matt i Fil.

I hmm... czy to już przekracza granice rozsądku, które sami sobie wymyśliliście?
Bo latanie Jeba ponoć tak :)

I jeszcze coś... wszystko wskazuje na to, że będziecie mogli poznać Matt'a bliżej, plotka mówi, że stanie na starcie Beskidy MTB Trophy 2013.

Oraz wybaczcie, że pisałem z pełnymi ustami.




Nagrodą za trud jest jeszcze większy trud.

~
Kategoria Bez kasku, Samotnie


w sumie...
ukręciłem: 35.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:31
ze średnią: 23.08 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 140 ( 72%)
w górę: m
kalorie: 1058 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Learning to Fly

Czwartek, 17 stycznia 2013 · dodano: 17.01.2013 | Komentarze 14

~

Pewnie słyszeliście o takim człowieczku, co się nazywa Jeb Corliss.
Jest on w prostej linii potomkiem swego ojca, a ten z kolei ma domieszkę krwi indiańskiej oraz coś wspólnego z latającym holendrem, a nawet ponoć z Ikarem.

Jeb w wolnych chwilach lata. A że tych wolnych chwil ma w nadmiarze, to lata dość często. W innych chwilach wolnych, które miewa pomiędzy tymi pierwszymi wolnymi chwilami, robi inne zabawne rzeczy...
Obawiam się, że jestem cichym jego fanem.

Poniżej krótka kompilacja tego, jak Jeb się bawi. W tle utwór muzyczny zwany piosenką, który macz lubimy. Ona i ja.
No to popatrzcie sobie...



I jak? Odnosicie niejasne wrażenie, iż jesteście na dobrej drodze, by na łożu śmierci doznać olśnienia, że czas od Waszych narodzin do chwili tuż przed śmiercią, to czas zmarnowany?
Ja także.

Bywa, że Jeb czasem się potknie...

&

...efekty potknięć bywają różne, na przykład takie:



...co w żaden sposób go nie zniechęca.

Oczywistym jest, że nadejdzie taki dzień, gdy do jego drzwi zastuka czarna, zakapturzona postać. Będzie to ten, którego niesłusznie się przeklina, który budzi lęk i trwogę, ale który jest jedynym przyjacielem nędzarza i najlepszym lekarzem śmiertelnie rannego.



No i co? No i pstro... Jeb, tak czy siak jest szczęściarzem, nie będzie musiał zdychać ze starości, co zazwyczaj odbywa w przykrych okolicznościach. No i olśnienie go nie dopadnie.

Jeśli nadal wydaje się Wam, że jesteście tacy zajebiści, bo na rowerze zjechaliście z jakiejś górki, po kilku kamykach, to muszę Was zmartwić.
Jesteście w mylnym błędzie.



Can't keep my eyes from the circling skies
Tongue-tied and twisted Just an earth-bound misfit, I



~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 30.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:30
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: m
kalorie: 867 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Wiara czyni czuba

Środa, 16 stycznia 2013 · dodano: 16.01.2013 | Komentarze 3

~

Ponoć to czas najwyższy, aby wykonać badania wydolnościowe, a co za tym idzie oznaczyć strefy pulsu. Po co komu te strefy? Nikt nie wie, ale brzmi dobrze, więc każdy oznacza owe strefy.
Jako, że zazwyczaj płynę z nurtem, to także postanowiłem popełnić ten błąd. Badań nie zrobiłem, bo po pierwsze primo nakłuwają tam wciąż palec i biorą krew. Będąc niestety facetem, boję się igły, a poza tym krwi mam niewiele i nie widzę powodu, by nią szastać.
Po drugie primo, to podczas badań zakładają na twarz maskę... no proszę was, jak ja bym w tym wyglądał?



Powyższy obrazek pochodzi z kolekcji Bambó oraz jeśli macie wątpliwości (jak ja), czy się badać czy może nie koniecznie (i nie tylko na nosicielstwo wirusa hiv), to przeczytajcie Jej artykuł na ten temat... być może rozwieje pewne wątpliwości (z rozwianymi wygląda lepiej).

W związku z tym powróciłem do wersetów księgi wiadomej, autorstwa Joe'go i zrobiłem testa, którego on zaleca robić.
Trochę to i owszem, trąci średniowieczem w zderzeniu z nauką, technologią i współczesnymi sposobami oznaczania tego i owego u sportowców. Ale... sportowcem to ja jestem mimo woli, a test Friela jest wciąż i niezmiennie dość skuteczną i w miarę dokładną metodą.

Kilka dni temu próbowałem czynić ten test, ale odpuściłem, bo że z powodu iż krew mnie mocno bolała.
Dziś ponowiłem próbę.

Testing mode, attempt two.


Próg LT wyszedł mi 176 i przez jakiś czas będziemy się tego trzymali.

Muzycznie dziś kilka słów cockneyem... to taki londyński slang.
Hmm... lubię ten kawałek. Więcej niż trochę.




Gombrowicz pisze, że młode kobiety, świadome swego piękna nie powinny oddawać go w szpetne łapy starszych mężczyzn. Co On tam wie. Poza tym - smok ma śliczne dłonie. Co jak co.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:54
ze średnią: 22.22 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 163 ( 84%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: m
kalorie: 643 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Downhill

Wtorek, 15 stycznia 2013 · dodano: 16.01.2013 | Komentarze 0

~

Takie tam, nic nie znaczące ćwiczenia downhillowe...



...oraz półtorej garści wspomnień.




Sztuką nie jest to co widzisz, ale to co zrobisz, żeby inni zobaczyli.

~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 39.52
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:21
ze średnią: 16.82 km/h
Maksiu jechał: 35.30 km/h
temperatura: -5.0
tętno Maksa: 137 ( 70%)
tętno średnie: 113 ( 58%)
w górę: 370 m
kalorie: 1127 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Kill'im Madziaro

Niedziela, 13 stycznia 2013 · dodano: 13.01.2013 | Komentarze 1

~

Głos Wewnętrzny nakazał mi (a on newer się nie myli): idź i daj pieniądz szeleszczący do skarbonki kolorowej.
Szkoda mi pieniądza, bo przecież mogłem sobie za on kupić cygaro, albo łychę jakąś elegancją... ale przecież nie będę z Głosem się wadził.



Poszedłem.
Doszedłem.
Dałem.

Napotkałem jakiś kolesi na kołach. Se ymagynujecie? Minus pjemć w Ryjo, a oni zadowoleni, jakby wygrali randkę w saunie z Monicą Belluci.
Stuknąłem się wymownie w czoło i... pojechałem z nimi. Po drodze, kątem oka, zauważałem przechodniów, co oni się stukali wymownie w czoło.



Nazbieraliśmy trochę szelestów i powróciliśmy bak na plac, co z niego ruszyliśmy. Tam czekał na nas splendor i wieczna sława. Przybylska także.
Po chwili, a może kilku doszło do niekontrolowanej konsumpcji zupy ciepłej.
I tym optymistycznym akcentem zakończyło się dzisiejsze kręcenie.

A przy okazji, jeśli używacie Sporttracka, to pojawiła się wersja mobi.
Są też złe wieści, tymczasem jest uboga, ale za to, po okresie próbnym... płatna.






Zwykłe wróżki mówią, to co chcesz usłyszeć. Robią to w taki sposób, by cię zadziwić, co nie zmienia faktu, że tego właśnie oczekiwałaś. Czarownice… one mówią o tym, co się wydarzy naprawdę. I bez znaczenia dla nich jest fakt, czy ci się to podoba, czy też nie. Pewnie dziwnie to zabrzmi, ale dobrotliwe oblicza wróżek nic nie znaczą, to czarownice są naprawdę wiarygodne, choć popularność nie jest ich mocną stroną.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic