Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:860.90 km (w terenie 526.00 km; 61.10%)
Czas w ruchu:48:09
Średnia prędkość:17.88 km/h
Maksymalna prędkość:60.90 km/h
Suma podjazdów:12510 m
Maks. tętno maksymalne:187 (96 %)
Maks. tętno średnie:165 (85 %)
Suma kalorii:23413 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:57.39 km i 3h 12m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 72.74
km
w terenie: 68.00 km
trwało to: 04:15
ze średnią: 17.12 km/h
Maksiu jechał: 37.80 km/h
temperatura: 21.0
tętno Maksa: 161 ( 83%)
tętno średnie: 111 ( 57%)
w górę: 379 m
kalorie: 1970 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Mistrzostwa oraz Wszechświata

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 28.06.2014 | Komentarze 0

~

To już jutro, dziś zrobiliśmy ostatnie poprawki w znakowaniu trasy...
Będzie to szósta już edycja Międzygalaktycznych Mistrzostw Wszechświata
Jak na rangę wydarzenia przystało, nie było oficjalnych informacji, nie było żadnych reklam etc. To mocno elitarne będą zawody. Zostali zaproszeni tylko wybrańcy, najlepsi z najlepszych, elita elit. Jeśli otrzymałeś zaproszenie, to jesteś szczęściarzem. Jeśli nie, to możesz popatrzeć.
Mistrzostwa odbędą się w miejscowości Łącza. Ilość miejsc na ambonach ograniczona...







Siła racjonalizmu - to coś innego niż tylko inny zestaw kurczowo bronionych poglądów


~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 44.80
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 01:53
ze średnią: 23.79 km/h
Maksiu jechał: 36.70 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 172 m
kalorie: 1298 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Naɪt rajder

Piątek, 27 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 2





Niechcemisie pisać.
Posłuchajmy więc. 
To wersja short tego kawałka. Oryginał, w wykonani li tylko Ash ma pół godziny. Ten, z Klausem, czyli małym fragmentem Tangerine Dream... trwa tylko 10 minet. 
Zarzućcie to przez jakiś dobry piec i na konkretne paczki... wówczas zabrzmi.
Acha... i gdyby się Wam nie podobało, to oczywiście mam to w dupie. 





Jeśli myślisz, że jesteś zbyt mały, by coś zmienić, spróbuj zasnąć w jednym pomieszczeniu z komarem

~

w sumie...
ukręciłem: 66.80
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:30
ze średnią: 26.72 km/h
Maksiu jechał: 50.10 km/h
temperatura: 17.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 131 ( 67%)
w górę: 356 m
kalorie: 1091 kcal
w towarzystwie:

Szoszonuf dwuh

Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 0

~

Takie tam spokojne oraz mocno wieczorne rozprostowanie starczych kości po Trophy...





Winorośl orzechów vuo skeeh jest wyjątkowa, ponieważ daje plon do ośmiu lat przed rzuceniem nasion w glebę. Wino z orzechów vuo skeeh dawało niektórym smakoszom zdolność spojrzenia w przyszłość, która z punktu widzenia orzechów była przeszłością. Dziwne, ale prawdziwe

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 43.10
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 03:51
ze średnią: 11.19 km/h
Maksiu jechał: 48.50 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: 1671 m
kalorie: 1990 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Beskidzkich zmarszczek dzień ostatni

Niedziela, 22 czerwca 2014 · dodano: 24.06.2014 | Komentarze 9

~

Na Finisherze jest napisane "mega"...

To trzecie Trophy, emocje jakby mniejsze, dystans także. 
Pierwsze hmm... tak, to była mocna walka. Może nie o pudło, ale z beskidzkimi zmarszczkami. Wówczas się udało... byłem dumny przez kolejny miesiąc chyba. 
Drugie... też była walka, ze zmarszczkami, z Wielką Raczą i z Aśką Na Wspólnej. Skończyło się na nieskończeniu.

W tym roku, jak już wspomniałem, dystans wybrałem połówkowy, no może trzy ćwierci z całości było tego jechania. Kończyłem etapy jakoś tak mniej ujechany. Umm, to dobrze, bo Challenge zamierzam przejechać w wymiarze XXL.

Jak było? 
Dobrze.
Beskidy, o dziwo okazały się łaskawe pogodowo, kamienie mniej ostre niż dawniej, zawodnicy niezmiennie przyjaźni i pozytywnie nakręcający, ekipa Gomoli absokurwalutnie doborowa. Jednym słowem, cztery dni, po których pozostaną kolorowe wspomnienia.
Komiksowo rozrywkowe, co ciekawsze fragmenty...

Na początku był Jego Żółtość oraz liczenie koksów...






Rano oczywiście owsianka, a później start (i tak każdego dnia)... niestety, okazało się, że niektóre fragmenty były pod górę, na innych można było latać...







Taka sytuacja...
Przy śniadaniu:
- Sufa, jaka pogoda na ICM?
- Będzie padało, ale o szesnastej.
Na trasie, około 10:00:
- Sufa, nie sądziłem, że ten czas tak szybko biegnie... już szesnasta.
- Darek, to z drzew leci, w nocy kropiło.
- Ale tu nie ma drzew.

Była też walka, rzec by można, że bark w bark, czy też w obojczyk...
Krzyś, nasz faworyt, skończył ściganie na pierwszym etapie z uszkodzonym lewym wahaczem przedniego zawieszenia, co widać na obrazku. 
Niestety, jako że było to we czwartek, czyli dzień, co go niektórzy nazywają ciałem bozi, to all warsztaty były pozamykane i nie było komu wyklepać... Krzysiu nie wystartował w piątek.



W ten sam dzień, kolejny nasz faworyt (nie odnosicie wrażenia, że wystawiliśmy samych faworytów?), testował wytrzymałość węglowej ramy, blach samochodowych oraz swoich kości. 
Samochód poległ, Mietek ma pourywane coś tam w barku i połamane cztery żebra (właśnie Go operują), a rama... też raczej porysowana.



To tyle, jeśli chodzi o poległych na trasie. 
Ale walka trwała...
Darek, tuż po starciu z podstępnie Go atakującą matką Ziemią, prezentował się odrobinę seksi.



Dwa dni później wyglądał już maksymalnie pociągająco... nie mógł się opędzić od piszczących fanek...



Kolejna taka sytuacja... 

Darek wysłał obrazek Dorocie, żonie. Swojej ofcoś.
Dzwoni telefon...
- No halo.
- Co Ci się stało, kochanie?
- Wyprzedzałem sufę i przypierdolił mi pompką.
- A oddałeś mu?
- Nie, on ma metalową pompkę, a ja karbonową.
- Biedactwo, przygotuję Ci murzynka.
- Wolałbym mulatkę...
Koniec połączenia.


Ale, ale, wracając do trasy, okazało się, że były też bufety... z wypasioną obsługa.






Były też antybufety...



Powyższy obrazek ze specjalną dedykacją dla Panów z teamu Trek Gdynia. Ten człowiek po lewej, to sprawca Waszego nieszczęścia, On to przyczynił się do waszej bezsenności powodowanej nerwami, on jest tym, za sprawą którego mogliście pokazać światu, że kierują Wami zasady fair play, oraz z podniesionymi czołami, w glorii i chwale przekraczaliście metę czwartego etapu.
Wydrukujcie sobie tę fotkę i miejcie przy sobie, gdy tylko Go spotkacie na jakimś ścigu to odstrzelicie Mu łeb. Z niezmiennie podniesionym czołem, w zgodzie z duchem fair play, oraz na sztandarze koniecznie miejcie wyhaftowane "Bók, Chonor i Ojszyzna" -  będzie bardziej nastrojowo.

Ale osochodzi?
Dla mniej zorientowanych... 
Wyra, bo On ci to jest tym złem i niedobrem, jeżdżąc na szosie po trasie, wydumał sobie, że pociągnie po asfalcie kolegów. No i oczywiście wcielił ten pomysł w życie. Jakoś specjalnie mądre to nie było, ale cóż... bywa tak, że ludzie robią niemądre rzeczy, taka już ludzka natura. Czasem Wyra ciągnął naszego zawodnika, a czasem nie naszego. Zdarzyło się, że i do mnie krzyknął bym siadał na koło... mało nie spadłem ze śmiechu ze złoma... to było na początku podjazdu na Cieńków... tam jest tak na oko z 15% pod górę.
W sumie z tym Jego ciąganiem więcej zabawy było, niż jakiejś chęci gry nie fair, ale cóż... fakty są takie, że Wyra dał dupy tym swoim pomysłem. 

No i trafiło się tak, że ultratwardziele z Trek Gdynia widzieli hece czynione przez Wyrę. Na początek zrobili scenę niczym pokojówka, czy też inna kucharka, a w kolejnej kolejności rozpętali u fejsbóka aferę porównywalną z WikiLeaks. W ich wersji taką taktykę sobie wymyśliliśmy oraz padły słowa, których nie będą chcieli powtórzyć swoim wnukom... domagali się także danych osobowych Wyry (może proces będą wytaczać, szyby mu w oknach wybijać... cycóś?). 
No tak czy siak, awantura bardzo pierwsza klasa. Tyle, że oczywiście o nic, ale to już taka nasza, narodowa przypadłość. 
Jest ponoć szansa, że w Trzymiejskich aptekach nie zabraknie melisy.

Panowie Trekowie... obawiam się, że nie radzicie sobie z elementarną logiką. Zastanówcie się, każdy indywidualnie albo i grupowo, nie wiem jak Wam lepiej wychodzi i odpowiedzcie sobie na jedno pytanie. Jeśli rzeczywiście byłby to taki team order, a nie niepoważny wybryk Wyry, to wydaje się Wam, że ubralibyśmy lokomotywę w teamowe ciuchy? Jeśli nadal obstajecie przy wersji, że to była teamowa taktyka, to przyjmijcie wyrazy rozmaite.
I podajcie, proszę, adresy swe. Poślę każdemu z Was po odrobinie dystansu do świata i siebie samego... najwyraźniej macie deficyt tego pierwiastka.
MSPANC

Wracając do ścigu, po raz wtóry... 
Nastał dzień trzeci.
Mój najmacz ólóbiony uphill, czyli Ochodzita. 



Przy wydatnej pomocy Kowala oraz jego warczącej przyjaciółki, przełknąłem tam kilku ludków. Nie wiem, co na taką pomoc koledzy z Trzymiasta, ale na miejscu Kowala częściej oglądałbym się za siebie...

Ochłonąwszy po ochodzickim sukcesie, postanowiłem dołożyć sobie kilka kilometrów, a co. Zapomniałem tylko, że owsianki na śniadanie zjadłem na czterdzieści kilometrów... w sumie zrobiłem czterdzieści osiem... z czego dwa bonusowe piechotą pod górę przez jakieś dzikie, ryżowe pola. Było zabawnie, ale na pudło się jakoś nie załapałem.
Na obrazku trasa dla normalnych ludzi (z zielonym fragmentem) oraz moja trasa (na czerwono).


Poranek dnia czwartego, taka sytuacja w kuchni:
- Sufa, co robisz?
- Jajecznicę na chappi.
- Pogięło cię? Owsiankę jedz!
- Nie mogę, rzygam już owsianką, płatkami i tymi wszystkimi wynalazkami, chcę jajecznicy
- Twój wybór, ale nie dostaniesz finishera ze specjalnej edycji
- ?
- Każdy, kto żarł owsiankę przez cztery dni ma dostać specjalnego finishera


Pudło... 
Bywaliśmy na nim nie raz i nie dwa. 
Aga bezkonkurencyjna w swojej kategorii... a ponoć dopiero się rozkręca.
Wonsky okazał się objawieniem tego sezonu... na razie odpowiadamy negatywnie na zapytania transferowe...
Arturro, po niedawnym liftingu nadgarstków powrócił do formy i zdecydowanym krokiem wszedł na pudło. 
Mix w składzie jak wyżej objechał konkurentów o lata świetlne.











To wszystko na krótszym dystansie, na długim choć poza pudłem to także nieźle. Byłoby pewnie lepiej, gdyby Krzysiu - nasz lider, pierwszego dnia nie postanowił sobie zrobić spektakularnego fikołka, którego efekty opisałem na początku.
Ale... tyle jeszcze ścigów przed nami.

Po etapach oddawaliśmy się w ręce dziewcząt z Centrum Synergia, robiły owymi rękoma wszystko co potrafiły, a nawet więcej oraz kilka cudów...



A swoją drogą, spójrzcie... uważam, że Macul ma najładniejsze poślady w tej części Europy. Co sądzicie?

I tak krok po kroczku dotarliśmy do zdjęcia wspólnego oraz grupowego, tudzież obscenicznego... czyli finiszerzy Beskidy MTB Trophy 2014. Kilku nas, jak widać ukończyło.



A oto sprawca tego zamieszania, czyli Capo di Grzegorz Tutti Golonko Capi...



To co? Widzimy się na Sudety MTB Challenge oraz za rock na Trophy.
Raczej.



W każdym fanatyku tkwi potencjalny morderca

~


w sumie...
ukręciłem: 48.50
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 04:03
ze średnią: 11.98 km/h
Maksiu jechał: 57.80 km/h
temperatura: 9.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: 1746 m
kalorie: 2247 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Rise fields

Sobota, 21 czerwca 2014 · dodano: 21.06.2014 | Komentarze 2

_

Zjadłem rano oraz na śniadanie owsiankę sobie. Wyliczyłem jej dokładnie na 40 km. 
Ukręciłem 48.
Bonusowa trasa przebiegała przez jakieś chaszcze oraz pola ryżowe. Było to niezwykle ekscytujące doświadczenie.



Oraz wygrałem, po raz kolejny, uphila na Ochodzitą
No.



O Kaśce taki polubiłem kawałek...




Krąży plotka, jakobym odnalazł Boga. Wydaje mi się to mało prawdopodobne, zważając na to z jakimi problemami odnajduję swoje klucze, a na ich istnienie mam empiryczne dowody.




w sumie...
ukręciłem: 51.90
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 04:20
ze średnią: 11.98 km/h
Maksiu jechał: 52.40 km/h
temperatura: 7.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 165 ( 85%)
w górę: 1896 m
kalorie: 2335 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Die Trophy, odsłona druga

Piątek, 20 czerwca 2014 · dodano: 20.06.2014 | Komentarze 1

_

Upał dziś nie dokuczał.
Gomole bez strat oraz na dobrych miejscach, jak zawsze...






Darek pokazuje miejsce oraz na mapie. To tutaj otrzymał półtora ciosa pompką karbonową za niewłaściwe wyprzedzanie.


Oraz Jej Czarność skręciła sensacyjny film z ja w roli tytułowej...





Nagrodą za trud jest jeszcze większy trud

_


w sumie...
ukręciłem: 63.60
km
w terenie: 55.00 km
trwało to: 05:05
ze średnią: 12.51 km/h
Maksiu jechał: 56.00 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 158 ( 81%)
w górę: 2379 m
kalorie: 2805 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

T rofi stejdż łan

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 19.06.2014 | Komentarze 8

_

No.


















w sumie...
ukręciłem: 51.31
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:56
ze średnią: 26.54 km/h
Maksiu jechał: 49.70 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 156 ( 80%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 278 m
kalorie: 792 kcal
w towarzystwie:

Dragi

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 9

~

Powziąłem uzasadnione podejrzenie, że art. 56 Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii jest martwy, albo właśnie zdycha...




Oraz dobranocz...



Cała cywilizacja komputerowo/internetowa została wynaleziona przez hipisów z Doliny Krzemowej. W ogóle koncepcja wirtualnego świata wynika z doświadczeń z psychodelikami, głównie z LSD


~

w sumie...
ukręciłem: 90.03
km
w terenie: 85.00 km
trwało to: 04:07
ze średnią: 21.87 km/h
Maksiu jechał: 42.70 km/h
temperatura: 19.0
tętno Maksa: 177 ( 91%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 481 m
kalorie: 2621 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Sztywny

Piątek, 13 czerwca 2014 · dodano: 13.06.2014 | Komentarze 4

~

Takie dziś okoliczności przyrody mnie napotkali...




...oraz misję mi powierzono, przesyłając tajne instrukcje schowane w kapslu od Tymbórka.... nie ma opcji, misję należy spełnić. Przykładem niedoścignionym oraz niezłomności w owym spełnianiu pozostanie oberposeł Antek Tupolew Macierewicz.
Będę segregował, tak mi dopomóż Buk.
 


Umm, to teraz story o sztywnym, part łan...
Karpaczjo, podczas szóstego fikołka, stuknąłem się w głowę (niektórzy twierdzą, że nastąpiło to wiele lat wcześniej, ale to jakieś szuje podlacze są). W wyniku tego stuknięcia się takie coś porobiło, że każdego ranka budzę się i jeden z członków mych jest jakby mocno sztywny. Po jakimś czasie i kilku konkretnych, acz męczących ruchach, owa sztywność mija, lecz nie ma pełnej giętkości. Zrazu ignorowałem tę sztywność, ale po kilku dniach stała się lekko męcząca...

Udałem się więc do pandoktora i okazałem swą sztywność. Doktor okazał się być także ścigantem na biku, więc pogawędka odbyła się w sympatycznej atmosferze. Sztywny został zaopatrzony, a pandoktor rzekł, iż pacjent będzie żył. 
Tak podniesiony na duchu pojechałem na ścig do Wisły, spotkałem przed startem pandoktora, zamieniliśmy uprzejmości oraz opowiedziałem, że sztywnemu jest już lepiej, acz nie jest jeszcze sobą. 

Niby taki mały członek, a podczas jazdy sztywność jego, może nie że daje się we znaki, ale lekko irytuje...
W tym miejscu przerwa na reklamę oraz kilka zaległych fotek z Wisły - ciąg dalszy story o sztywnym po reklamie.
Nie tak dawno temu nakrzyczałem na takim jednym forum, że panowie z FotoMaraton.pl nie umieją robić obrazków (widziałem ich foty z Wałbrzycha i były słabe). Do Wisły przysłali inną ekipę... albo wytrzeźwieli. 
Nie jest to jeszcze poziom BikeLife, ale nie są te obrazki złe...

1/23 teamu...





Chodzenie sprawia mi ból, niestety...


Czapka, kolejny raz, ubrana no profi...


Gomole i puchary to słowa, które znakomicie się rymują...


Story o sztywnym, part tó...
Po ścigu okazało się, że łotr nadal sztywnieje i drażni. Cóż było robić... potraktowałem go mazidłami, masażem ręcznym, oraz poprzez usta zaaplikowałem mu Jacka Danielsa. 
I nic...

No to poszedłem po raz kolejny do pandoktora. Podotykał i rzekł, że nie ma się czym specjalnie przejmować oraz że przy okazji jakieś tam czarodziejskie prądy mu się należą. 
Jako, że mam zaprzyjaźnioną wytwórnię takich prądów, to zapowiada się ekscytująca sesja, lub dwie...

Po co ja o nim piszę? 
No bo jakbym dał dupy na Trophy, to będzie jego wina. No!
Umm... pokażę Wam sztywnego. Uwaga, zdjęcia są drastyczne oraz mogą wywołać pożądanie lub wpędzić w kompleksy... w zależności od preferencji oglądacza. Spójrzcie proszę, oto sprawca mojej irytacji.  


Taki wykon, posłuchajcie, do końca... 


Imaginujcie sobie, człowiek gra na stricie, podczas gdy jakieś mamtalenty, mastbidemjóziki i inne iksfatory wygrywają miernoty, a telewiozorowe manipulatory wciskają im, że są nieźli...



Pora już skończyć z powoływaniem się na Istotę Boską, Kościół i na Święte Księgi, by usprawiedliwiać niewolnictwo, rasizm, antysemityzm, homofobię, dyskryminację kobiet i przemoc.

~


w sumie...
ukręciłem: 101.60
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:03
ze średnią: 25.09 km/h
Maksiu jechał: 45.70 km/h
temperatura: 31.0
tętno Maksa: 145 ( 75%)
tętno średnie: 124 ( 64%)
w górę: 470 m
kalorie: 1439 kcal
w towarzystwie:

laboratorium.com

Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 4

~

Dziś postanowiłem zrobić coś dla Was, a nawet dla ludzkości. 
Do świadczenie takie:
Wpływ temperatury wyższej niż tydzień temu na różne parametry oraz wyniki podczas kolarzowania.
Ruszyłem o 11:00 w samo południe oraz, żeby zebrać dużo danych, założyłem że ukręcę więcej niż dwanaście kilometrów.

Podczas testu obserwowałem bacznie swój organizm, okoliczności przyrody, mijające mnie samochody oraz spacerujące młode, bezpruderyjne kobiety.

Wyniki są mocno zaskakujące. 
Przy temperaturze powietrza około 31^, oraz temperaturze asfaltu 52^ zaobserwowałem, że:

- generowana moc spadła o około 17,23 W na kilogram zjedzonych truskawek (bez cukru)
- średnia prędkość była niższa o 3,11 km od tej, którą wykręcił mój kolega, co mieszka niedaleko
- średnie tętno było korzystne
- wlałem w siebie o około 2,31 bidonu więcej niż 3 miesiące temu na tej samej trasie
- wyemitowałem o 0,7 metra sześciennego mniej gazów cieplarnianych
- wyprodukowałem o 1,87 litra więcej potu aniżeli wczoraj, gdy pozwoliłem na siebie popatrzeć telewizorowi
- co dziwne, myśli z cyklu "pierdolę, nie jadę" pojawiło się o 83% mniej niż w ostatnią sobotę
- oddałem 0,23 litra mniej moczu niż w ubiegłym tygodniu, tuż przed pójściem do teatru
- w trakcie jazdy otrzymałem o dwie krótkie wiadomości tekstowe mniej niż tydzień temu
- po osiągnięciu celu i spojrzeniu w lustro, okazało się, że lśnię niezmiennie tak samo



Wnioski z tego testu są dość klarowne.
Wyraźnie widać, że inwersja paradoksu czasu przy homogenizacji osiągów matrycy maszyny czasu w jej izotropowym continuum jest decydującym czynnikiem mającym wpływ na szybkość reakcji w potencjalnie ekstremalnych sytuacjach.

Oraz, może nie wiecie, ale właśnie trwa Race Across America. To taki ścig... do przejechania jest 4800 km przy 52000 przewyższeń, a to wszystko w formule non-stop. 
W tym roku startuje nasz ziomal - Remek Siudziński. Przekozak jest. 
Jeśli kiedyś coś tam ukręcicie i wyda się Wam, że to czyn wielce bohaterski, a Wy sami jesteście mega twardzielami, to pomyślcie o Remku.



Nie należy lekceważyć absurdu, bo jest jedną z dróg do wyobraźni

~