Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:591.19 km (w terenie 295.00 km; 49.90%)
Czas w ruchu:28:26
Średnia prędkość:20.79 km/h
Maksymalna prędkość:49.90 km/h
Suma podjazdów:2673 m
Maks. tętno maksymalne:185 (94 %)
Maks. tętno średnie:163 (83 %)
Suma kalorii:15593 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:42.23 km i 2h 01m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:53
ze średnią: 22.64 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 179 ( 91%)
tętno średnie: 153 ( 78%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Kiswahili

Wtorek, 29 listopada 2011 · dodano: 29.11.2011 | Komentarze 4

~

Te kilka słów o muzyce, tematyce... chciałem napisać w obcym języku. Bardziej obcym, niż europejski.
Ale z racji, iż za młodu miałem wstręt do nauki, a czas wolny poświęcałem na degustację win prostych owocowych oraz jaranie szlugów bez filtró... nie zaznajomiłem się z językami egzotycznymi w stopniu pozwalającym mi na ich swobodne, tudzież publiczne używanie.
Ba... ledwie sobie z ojczystym oraz body languagjem radzę.

W związku z tym, niewiele napiszę, bo mi to trudność sprawia, a męczyć się nam nie kazano.
Pokażę kolejny obrazek z serii wykopaliska.com oraz przyznam się, że pragnę.
Prócz Naomii także przypomnieć.
Wam, a szczególnie Tobie... tak tak, się tak nie patrz... Ciebie mam na myśli.
Przypomnieć, że a mianowicie, w miejscu wiadomym, w dniu także wiadomym, odbędzie się The Hepi Miki Marathon Day. Nie zapomnijcie.
Ciebie także lubiłbym tam widzieć.





Bogowie podejrzewają
Demony wiedzą


~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:53
ze średnią: 22.64 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 185 ( 94%)
tętno średnie: 157 ( 80%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Warriors of Goja

Czwartek, 24 listopada 2011 · dodano: 24.11.2011 | Komentarze 7

~

...zgodnie z chytrze obmyślonym planem, udałem się na mały rozjazd do zaprzyjaźnionego Pjóra.
Okazało się, że rozjazd był trochę większy niż mały, ale co tam... nigdy nie byłem drobiazgowy.

Na wykopaliskach wykopałem obrazek ze ścigu pod patronatem producenta wybielacza, co się go daje do pralki do prania...




Oraz w promocji... tak się bawią Sikhowie, w swoim Mam Talencie.
Twardziele...




Wcale się nie zgubiłem. Zawsze dokładnie wiedziałem, gdzie się znaj­duję. Zawsze byłem tutaj.
Tyle że wszystko inne chwilowo zmieniło miejsce.


~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 54.85
km
w terenie: 20.00 km
trwało to: 02:36
ze średnią: 21.10 km/h
Maksiu jechał: 42.00 km/h
temperatura: 2.0
tętno Maksa: 171 ( 87%)
tętno średnie: 143 ( 72%)
w górę: 471 m
kalorie: 1864 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Dotyk

Czwartek, 24 listopada 2011 · dodano: 24.11.2011 | Komentarze 0

~

Cóż robić, gdy tuż po przebudzeniu upał nieznośnie wkrada się w każdy zakamarek ciała, które już na dzień dobry jest lepkie od sączących się z środka feromonów?
Po chwili świadomość nieznośnej egzystencja generuje marzenia o Alasce, i... nie tylko o niej. I nagle, niczym uderzenie błyskawicy, wwierca się w mózg myśl tak prawdziwa, jak świadomość śmierci, że...

Ojapjerdolę... ale się literacko zrobiło... kto to napisał i gdzie kupuje liście, ja też bym takie przypalił...

Teraz będzie poważnie.
Owszem, obudziłem się, ale to żadna sensacja przecież. Poprzez otwór gębowy wprowadziłem do organizmu jogurt lajtowy z crunchipsoma oraz bananem i udałem się na kawę do zaprzyjaźnionej Synergii. Nie żebym nie mógł wypić w domu, ale bądźmy szczerzy, kawa jest droga i mam mało... stąd też ta jazda.

Będąc już na miejscu poddałem się dotykowi fizjoterapeutycznemu oraz prądom magicznym, tudzież naświetlaniu nie mniej czarodziejskiemu. A wszystko to, bo mianowicie, z powodu SKS, posiadam pokrzywione biodro, zwężony kanał jakiś tam w kręgosłupie, ITBS'a oraz także dwa koty.

Po poddaniu się oraz wypiciu kawy darmowej powróciłem oraz przekroczyłem próg mieszkania swego.

W mieszkaniu zażyłem kąpieli, obiadu oraz skonstatowałem, że zapomniałem o rozjeździe. Wydumałem więc chytry plan... udam się do Pjóra na rozjzad.
Myśl ta światła ciałem się stała, ale o tym za chwil kilka...

Tymczasem trwa nieustający serial wykopaliska.com
Dzisiejszy obrazek sponsoruje literka P (jak precel)...




Kiedy ludzie mówią, że coś jest oczywiste, oznacza to wielką lukę w ich argumentacji.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:52
ze średnią: 23.08 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 182 ( 92%)
tętno średnie: 160 ( 81%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Szczytowanie

Wtorek, 22 listopada 2011 · dodano: 22.11.2011 | Komentarze 3

~

Czasem sobie w internacie załączę Wikipedię, wylosuję jakieś słowo, najlepiej żeby trudne było, się nauczę następnie to słowo oraz zakołonotuję, co znaczy ono.
Wszystko po to, a mianowicie w celu, żeby błysnąć oraz pobrylować w towarzystwie, na jakimś raucie, czy też - co częściej mi się zdarza - pod mostem.

Byłem dziś u Pjóra ukręcić kilka kilometrów. Koledzy moi, z dużą dozą życzliwości, zapytali czy sypiam w domu, czy może mam u Pjóra materac. Oraz rzekli byli autorytatywnie bardzo... że jeśli teraz będę tyle trenował, to szczytowanie dopadnie mnie w lutym...

Nie wiedziałem za bardzo, co powinienem odpowiedzieć...
Po przybyciu do dużego pokoju załączyłem więc rzeczoną Wiki i dowiedziałem się...

Szczytowanie – moment najsilniejszego podniecenia płciowego i towarzyszącego mu równie silnego uczucia rozkoszy, będący najczęściej celem lub zakończeniem stosunku płciowego, aktu masturbacji bądź innej formy zachowania seksualnego. Orgazmowi towarzyszy szereg charakterystycznych dla tego momentu reakcji fizjologicznych organizmu, jak skurcze pochwy i dna macicy u kobiety czy wytrysk nasienia i skurcz moszny u mężczyzny. Bezpośrednim efektem orgazmu jest zaspokojenie seksualne objawiające się odprężeniem ciała, ustąpieniem przekrwienia organów płciowych i psychicznym uczuciem błogostanu oraz spełnienia emocjonalnego.

Hmm... i że niby w lutym skurczy mi się dno macicy?
Cóż... jeśli musi, to niech się kurczy. Przecież ja, mały żuczek, nic nie poradzę na tak zwane wyroki Boska.

Aczkolwiek... pogrzebałem głębiej (no nie żeby w macicy, w Wiki pogrzebałem) i okazało się, że da się mieć szczytowanie więcej niż raz, czego warunkiem jest opanowanie sztuki utrzymywania plateau (prawda, że brzmi zajebiście?)
W tej akurat kwestii nie powinienem mieć większego problemu... posiadam wszak płytę Plateau "Projekt Grechuta"... to przecież spokojnie se utrzymam.

Ten cały internat, to się okazuje, przydatny bywa i nie mieszka w nim diabeł, wbrew temu, co mówią ksiądz dobrodziej...

Postanowiłem więc, że prócz szczytowania w lutym, będę także miał kolejne. Nie wiem, co na takie dictum dno macicy, ale jakoś się pewnie dogadamy.

I oczywiście wykopaliska.com
Tym razem pamiątkowe zdjęcie zrobione kilka lat świetlnych ego temu, nieopodal wioski, w której narodził się Mściciel z Doliny Czerwonej Rzeki...



...oraz oczywiście Plateau, posłuchajcie tego covera.





Bywają na tym łez padole istoty tak po­tworne, że nawet ciemność się ich lęka.
Większość ludzi nie ma o tym pojęcia. I bardzo dobrze, ponieważ świat nie mógłby normalnie funkcjonować, gdyby wszyscy leżeli w łóżkach z kołdrami naciągniętymi na głowy.


~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 56.62
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 02:48
ze średnią: 20.22 km/h
Maksiu jechał: 35.80 km/h
temperatura: 3.0
tętno Maksa: 177 ( 90%)
tętno średnie: 133 ( 67%)
w górę: 359 m
kalorie: 1918 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Mięso

Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 20.11.2011 | Komentarze 2

~


Dzisiejsze ukręcanie było dość skomplikowane...
Wczoraj wysłałem krótką wiadomość tekstową o treści obscenicznej, do osób kilku.
Brzmiała ona jutro o jedenastej ruszamy z miejsca wiadomego.

Dziś, około 09:00 Zosia (w imieniu swoim i Andrzeja) napisała OK.
Po pół godzinie Danka napisała, że sorry, mam inne plamy.
O 10:40 ruszyłem w kierunku miejsca wiadomego. Po drodze minąłem zakonnicę, kota oraz autobus czerwony.

Zanim dojechałem zadzwonił Bąbel, że spóźni się pół godziny. Rzekłem, żeby zadzwonił, gdy ruszy, zeznamy gdzie jesteśmy i dojedzie.
Po chwili odezwała się Zosia i zeznała, że nie zdążą, ale żeby przyjechać do nich (mieszkają niedaleko miejsca wiadomego).
Po trzech chwilach zadzwoniła Majka, że jakoś dopiero teraz przeczytała smsa i że gdzie jedziemy, zapytała. Odparłem, że jeszcze nie wiem, oraz jeśli zadzwoni za pół godziny, to jej powiem.
Po kilkunastu metrach zadzwoniła Halle Berry, ale nie odebrałem... ileż można rozmawiać przez telefon przenośny?

Dotarłem do Zosi i Andrzeja. Się okazało, że Zosia nie pojedzie od razu, bo ma coś do załatwienia. Andrzej pojedzie, a Zosia nas poszuka za godzinę.
Uzgodniliśmy, że jedziemy do Pławniowic.




Zosia zrobiła mi herbatę i wychodząc rzekła, że w piekarniku jest mięso... oraz by Andrzej zmniejszył znacznie temperaturę przed wyjściem. Koniecznie.

Zadzwonił Bąbel, że jest już w miejscu wiadomym. Andrzej powiedział żebym jechał, a on za pięć minut dojedzie. Pojechałem nie wypiwszy herbaty...

Na miejscu był Bąbel i Witek. Po chwili przyjechała Danka, która miała inne plany. Zadzwoniła Majka, powiedziałem jej, że jedziemy do Pławniowic. Ona na to, że oni wręcz przeciwnie, bo do Rybnika.
Dotarł Andrzej.
Ruszyliśmy.

Kilka kilometrów za Kozłowem... Andrzej grzecznie się z nami pożegnał i zawrócił, by obniżyć temperaturę w piekarniku.
Zdzwonimy się, rzekł.

Pozostaliśmy w składzie: Danka, Witek, Bąbel oraz niestety ja...



Postanowiliśmy zmienić plany... lądowaliśmy, z wysuniętym podwoziem, w Łączy. Tamże doszło do konsumpcji herbaty (wciąż miałem w pamięci pachnącą herbatę, którą zostawiłem na stole w kuchni, u Zosi i Andrzeja) oraz innych trunków grzanych.

Odbyliśmy naradę wojenną... Danka i Bąbel postanowili zamówić jeszcze raz trunki grzane, po czym wrócić najkrótszą drogą do Gliwic.
Ta droga nazywa się "Na krowy".
Z łączy są jeszcze drogi... "Na obrazek", "Na szkołę", "Na bunkry" oraz "Na placki".

Witek oraz niestety ja, nie zamawialiśmy więcej. Wydumaliśmy, że ukręcimy kilka kilometrów w kierunku "Na Magdalenkę", po czym powrócimy bak do hom.

Udaliśmy się... po kilku chwilach zadzwoniła Zosia z radosną informacją, że mięso zostało uratowane oraz do pożaru nie doszło, oraz właśnie ruszają wraz z Andrzejem w kierunku Pławniowic. Powiedziałem, że niestety ale akcja zmieniała się dość dynamicznie i nas tam nie ma. Mimo to pojechali, ponieważ a mianowicie Andrzej pożądał zrobić tam jakieś magiczne zdjęcia...

Poza tym niewiele się działo...
Następnie dojechaliśmy do rozdroża, pożegnaliśmy się czule i poudawaliśmy się, każdy do swojego bak homa.

W bak homie dowiedziałem się, że Żółty wziął sobie mój karnet z plastyku i poszedł pakować do Pjóra.
Na pakowaniu przyfilował go jakiś paparazzi...



Poza tym dzień, jak co dzień...
Proszę wybaczyć, że ten wpis jest zbyt normalny, to się więcej nie powinno powtórzyć... choć głowy nie dam.

W ramach rekompensaty odrobina nienormalności...






Idealny świat jest podróżą, nie miejscem.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 41.32
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 02:13
ze średnią: 18.64 km/h
Maksiu jechał: 34.20 km/h
temperatura: 2.0
tętno Maksa: 154 ( 78%)
tętno średnie: 134 ( 68%)
w górę: 291 m
kalorie: 1224 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Równoumagicznienie

Czwartek, 17 listopada 2011 · dodano: 17.11.2011 | Komentarze 2

~

Nie planowałem dziś kręcenia. W sensie, że na biku. Bo z racji bycia krętaczem kręcę wciąż, a nawet nieustająco.
Zamierzałem udać się dziś na dworzec kolejowy i popatrzeć na przejeżdżające pociągi... mają w sobie coś magicznego. Szczególnie te, których stacją docelową jest Hogwart.

Jak to z planami często bywa... zostały niecnie pokrzyżowane.
Doszło do niemałego zamieszania, i nie jestem pewien czy plany pokrzyżowali mi Krzyżacy, obrońcy krzyża, Indianie, czy też do aktu owego doszło na skrzyżowaniu.
Tak czy siak... nie da się zaprzeczyć istnieniu wszechmocnej, zewsząd nas otaczającej magii. Czarnej oraz białej. Choć niektórzy twierdzą, że ta druga to wymysł tych, którzy niewielkie mają o czarach pojęcie.

Pominę kolejne sploty wydarzeń i działania ludzi, w wyniku których znalazłem, a właściwie znaleźliśmy się tutaj:




I właściwie nic w tym niezwykłego... gdyby nas było pięciu lub dwunastu, to byłaby heca... ale dwóch? Ot, takie sobie te czary, pomyślałem.
I już mieliśmy wracać bak do hom, gdy nagle poczułem zapach dziwny, coś błysnęło, powietrze zawirowało i znów byłem sam jak ten palec... ale w zupełnie innym miejscu:



Jako, że miałem opony na śnieg, lampki na ciemność oraz kanapki z żółtym serem na kolację, to jakoś dałem sobie radę i znalazłem drogę powrotną... choć łatwo nie było.



Magia ma w zwyczaju czekać w ukryciu niby grabie leżące w trawie.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:52
ze średnią: 23.08 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 174 ( 88%)
tętno średnie: 143 ( 72%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Pure Inception

Środa, 16 listopada 2011 · dodano: 16.11.2011 | Komentarze 1

~

Ostatnimi tygodniami wiele kręci się wokół Pure.

Ale najpierw obrazek z wykopalisk, a kilka chwil po nim będzie o Purach oraz purystach.

Tak było dawno temu na moście...



Wracając do ad remu, jak mawiają starożytni Eskimosi...
Ukręciłem dziś w Pure to i owo oraz dowiedziałem się, że a mianowicie...

Uwaga, achtung, attention, aandag, makini, внимание, pozor... etc

Szóstego grudnia, o 17:00 w Pure Gliwice odbędzie się spining maraton, cztery godziny kręcenia w ekskluzywnym towarzystwie oraz z kadencją zacną.
Może będą nawet jakieś wory Mikołaja, a może nie. Zobaczymy.
Ale tak czy siak zapraszam, no chyba że ktoś nie da rady, zrozumiem...

A teraz...
Uwaga, achtung, attention, aandag, makini, внимание, pozor... etc - vol. tó
Oraz drugie pure, czyli Pure Inception.

Jest sobie taka kapela we Wrocku, co gra muzę.
Muza daje radę, a kapela (w całości lub sam wokalista... dam jeszcze znaka), będzie w telewizorze. W sensie w kolejnych, najbliższych edycjach programów X Factor oraz Must Be The Music.
Obawiam się, że o ile posiadacie lepiejfony zwane potocznie komórkami, to powinniście zrobić coś dla ludzkości oraz dla mnie osobiście.
Powinniście wysłać krótką wiadomość tekstową, potocznie zwaną esemesem, by zagłosować na Pure Inception właśnie.
No ofcoś pod warunkiem, że przejdą eliminacje, ale coś mi się wydaje, że to omly formalność.

A chłopaki grają tak...





Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja.

~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 44.51
km
w terenie: 10.00 km
trwało to: 02:13
ze średnią: 20.08 km/h
Maksiu jechał: 35.20 km/h
temperatura: 3.0
tętno Maksa: 165 ( 84%)
tętno średnie: 141 ( 71%)
w górę: 184 m
kalorie: 1417 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

wykopaliska.com

Sobota, 12 listopada 2011 · dodano: 12.11.2011 | Komentarze 1

~

Nie będzie zaskoczeniem, jeśli napiszę, że plan byl chytry. Jak zawsze.
Ale udało się nie go zrealizować. Zaliczyłem... klasyczny zgon. Taki jak w trzecim dniu MTB Trophy.
No lekko to żenujące... wszak jechałem lajtowo, bez napinki, bez gór, bez numeru...
Się okazuje, że prawdę prawią ci, którzy trochę znają się na tym - za przeproszeniem - uprawianiu.
A sugerują oni, by w dni wysiłkowe wpleść dni regeneracji... a ja?
Zapomniałem.
Środa spining, czwartek spining, wczoraj bik, dziś także...

Ale.
Znalazłem i dobre strony tego zgona mnie dopadnięcia. Jadąc od połowy trasy nieśpiesznie, mogłem się porozglądać. Okazało się, że w lesie, com przez niego się przedzierał, stoją bilboardy, na których są arcyciekawe obrazki. I dość, się okazuje, aktualne.
Zrobiłem z ukrycia zdjęcia...




Wprawdzie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej to kraj, do którego nie pałam zbytnią sympatią, ale...



Taaak... teraz mam też swój wkład w tę żenującą, bardzo polską, awanturę.



Natomiast z cyklu wykopaliska.com znalazłem:



Tak oto, Philippe Petit, w 1971 roku postanowił zacząć zwiedzanie katedry Notre Dame. Troszkę nietypowo, ponieważ od góry postanowił.
Kozak, co?




A to końcówka pierwszego dnia, wspomnianego wyżej, MTB Trophy. Mniej spektakularna heca, niż ta paryska... znaczy wszytko przede mną.




...oraz kilka chwil po mecie ostatniego etapu.
Finiszerki & Finiszerowie.



I jadąc tak sobie niespiesznie ze średniaka, rozmyślając o tym naszym zabawnym kraju, dopadł mnie taki oto kawałek...






Największą tragedią tego świata są ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co naprawdę chcą robić i do czego mają zdolności. Synowie, którzy zostają kowalami, bo ich ojcowie byli kowalami. Ludzie, którzy mogliby fantastycznie grać na skrzypcach, ale starzeją się i umierają jako oracze, nie widząc z bliska żadnego instrumentu muzycznego.
Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają.
A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć.



~

w sumie...
ukręciłem: 56.75
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:39
ze średnią: 21.42 km/h
Maksiu jechał: 49.60 km/h
temperatura: 3.0
tętno Maksa: 177 ( 90%)
tętno średnie: 154 ( 78%)
w górę: 302 m
kalorie: 1867 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Rock, honor, ojczyzna

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 11.11.2011 | Komentarze 0

~


Jako, że mam silną wolę, która zawsze robi ze mną co chce, dziś także dałem się porwać słyszanym zewsząd, napuszonym hasłom.
O bogu, honorze, ojczyźnie, patriotyzmie, bohaterstwie etc...

Bóg (zwany także bozią), jak się okazało, był już poumawiany i nie mógł mi towarzyszyć. Zgodził się, by go zastąpić rockiem. Wybraliśmy przekornie taki deathmetalowy troszkę. W słuchawkach towarzyszył mi dziś Adaś, ulubiony wokalista księdza Bonieckiego.

Dzisiejsza jazda była wyjątkowa, ponieważ w duchu.
W duchu patriotyzmu, tolerancji, poszanowania życia mocno poczętego, ekumenizmu, oraz wzajemnego zrozumienia.



Błogo tak sobie kręcąc natrafiłem na szoszonów. Jako, że wspomniany wyżej duch mi towarzyszył... uścisnąłem im prawice. Każdemu jedną.
Duch to nawet rzucił się im w ramiona... przystopowałem go trochę... tolerancja tolerancją, ale nie przesadzajmy.

Przedstawiłem szoszonom Żółtego...



Wymieniliśmy uprzejmości, pogratulowaliśmy sobie urody, na koniec pościgaliśmy się na 1/4 mili... fota jest z mety. Wprawdzie szoszon był przede mną, ale moralnie zwyciężyłem. Jak zawsze.



Tak sobie zaglądam na te obrazki... jacyś mi się ci moi nowi koledzy wydają wyrośnięci nad wyraz... nie chciał bym formułować bezpodstawnych oskarżeń, ale Żółty zeznał, że na jego oko, to oni kokosują. I to niewąsko.
Ale... z racji dnia dzisiejszego, tolerancją przesyconego, zostało im wybaczone po wielokroć.

A przy okazji... ten cały napuszony patriotyzm. Hmm... zauważam coś na kształt analogi z niedzielnym katolicyzmem, tudzież chwilowym bohaterstwem... mój przyjaciel popełnił dawno temu taki oto tekst...


Zdawać by się mogło, że bohaterem jest każdy, komu udało się zrobić coś wyjątkowego, a najlepiej jeszcze, jak dużo gapiów mogło się temu przyglądać. Ale prawdziwym bohaterem jest ten, kto boryka się z problemami dnia codziennego, wychowywaniem dzieci, gotowaniem obiadów, sprzątaniem i całą resztą zwykłej krzątaniny, która mało kogo omija. Łatwo jest ścisnąć półdupki na trzydzieści sekund i wywlec wrzeszczącego bachora z pożaru w sąsiednim mieszkaniu. Potem, nawet przez kilka dni, można chodzić w glorii sławy.
Na pewno trudniej obcować z rozwrzeszczanym bachorem codziennie, przez 24 godziny na dobę, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok, lata całe, by na starość wylądować w zarobaczonym i śmierdzącym szczynami domu starców.
To jest bohaterstwo.


~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:51
ze średnią: 23.53 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 182 ( 92%)
tętno średnie: 150 ( 76%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Pjór tó

Czwartek, 10 listopada 2011 · dodano: 13.11.2011 | Komentarze 0

Kategoria Bez kasku, Ekipą