Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
37,73 ^C
Dystans całkowity: | 7927.92 km (w terenie 2061.72 km; 26.01%) |
Czas w ruchu: | 337:35 |
Średnia prędkość: | 23.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.00 km/h |
Suma podjazdów: | 46568 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 173 (88 %) |
Suma kalorii: | 187159 kcal |
Liczba aktywności: | 68 |
Średnio na aktywność: | 116.59 km i 4h 57m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 133.82 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 133.82 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
05:00
ze średnią: 26.76 km/h
Maksiu jechał: 60.10
km/hze średnią: 26.76 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 160 ( 82%)
tętno średnie: 121 ( 62%)
w górę: 610 m
kalorie: 4834
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
TTT
Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 4
~Jako, że w dobrym tonie jest uprawiać trjatlon, to się dziś przymierzyłem.
Nauczycielem mym był prinx... kto robi trjatlony to wie hóon jest.
Napoczęliśmy tę moją próbę pod wieżą. Może nie świętą, ale na pewno drzewnjanom. Na wstępie prinx pokazywał mi, jak się zmienia dętkę. Bo pewnie nie wiedzie, ale dętki do trjatona są inne niż dętki do emtebe i szoszoństwa. W trasie, na 78 kilometrze powtórzy tę lekcję. Teraz na bank umiem zamieniać dętki do TTT.
Później był trening pływacki, a nawet wpław pływacki...
Później był trening pływacki, a nawet wpław pływacki...
...oraz pamiątkowe double foto z basenu odkrytego o wymiarach mocno olimpijskich.
Po powolnym wyjściu z wody ćwiczyliśmy strefę zmian, czyli przypięte gumkami buty do złoma, wsiadanie nań, zrywanie gumek oraz wkładanie butów podczas jazdy. Zgodnie uznaliśmy, że to najmacz ważny element jest, gdy się jest w drugiej połowie stawki. Umm... gdy opanuje się tę sztuczkę, to można się poczuć prawdziwym zawodowcem, heh.
Gdy już do perfekcji opanowaliśmy strefę zmian i popękaliśmy wszystkie gumki, nadszedł czas by udać się ku burzy, grzmotom oraz błyskającym błyskawicom...
...niestety, tym razem przelotny opad burzy raczył nas ominąć. Z tego żalu jakoś zapomnieliśmy pobiegać... być mejby nekst tajmem się uda.
Po czym, na imprezie, można rozpoznać trathlonistę?
Sam ci o tym powie.
[by prinx]
Oraz będąc w temacie ajronmenów... kawałęk z diabelskiego Przystanku Woodstok, wprawdzie sprzed kilku lat, ale szatanizm przeciez ten sam.
Macz lubię ten kawałek...
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 105.20 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 105.20 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:08
ze średnią: 25.45 km/h
Maksiu jechał: 64.70
km/hze średnią: 25.45 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 160 ( 82%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 754 m
kalorie: 3708
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Alfred pościgowy
Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 16.07.2014 | Komentarze 0
~Przejeżdżając przez jakiś Pacanów czy też inną Wólkę, natrafiłem na krzywe zwierciadło. Duże.
Skłoniło mnie owo napotkanie do odwiedzin miejsca, w którym wyciszam się, bo ponieważ podczas modlitwy oraz zadumy. Na koniec tradycyjne selfie z moim najmacz ulubionym Och Karolem (pseudo artystyczne Święty Jan Paweł Drugi)... pozostało już tylko do domu wrócimy, w piecu napalimy, nakarmimy psa.
Okazało się, że psa jakby nie zastałem, ale udało mi się zdążyć na finał biegu z przeszkodami.
Bezapelacyjnie zwyciężył wyścigowy Alfred, dla niepoznaki przebrany za żółwia. Na zaszczytnym drugim miejscu uplasowała się Majka, dla niepoznaki przebrana za kota.
Bezapelacyjnie zwyciężył wyścigowy Alfred, dla niepoznaki przebrany za żółwia. Na zaszczytnym drugim miejscu uplasowała się Majka, dla niepoznaki przebrana za kota.
By zbytnio nie rzucać się w oczy oraz pozostać incognito, tuż po kąpieli przebrałem się za Świadka Jehowy.
Żółw porusza się z prędkością, która wystarcza do polowania na sałatę
~
Kategoria 37,73 ^C, Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 155.70 km
w terenie: 145.00 km
ukręciłem: 155.70 km
w terenie: 145.00 km
trwało to:
06:41
ze średnią: 23.30 km/h
Maksiu jechał: 46.00
km/hze średnią: 23.30 km/h
temperatura:
24.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: 665 m
kalorie: 4526
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Geralt
Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 06.07.2014 | Komentarze 4
~Plan - co nie jest żadną niespodzianką - był chytry.
Chytrość polegała na tym, by w ten upał ukręcić około dwudziestu sześciu kilometrów.
Udało się, z małym bonusem...
Tym razem było Specyków dwóch...
Oraz okoliczności przyrody były sprzyjające. Nie do końca wiem, czemu niesprzyjające, ale nie można przecież wiedzieć wszystkiego...
Jednym z elementów dzisiejszego treningu była jazda na kole...
Oczywiście (wiszą), kapeć, jako stały fragment gry, niespecjalnie nas zaskoczył...
Po dotarciu do bak hom okazało się było, że wiedźmińskie prawo niespodzianki jest wciąż żywe...
Dasz mi to, co masz, a o czym jeszcze nie wiesz
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 101.60 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 101.60 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:03
ze średnią: 25.09 km/h
Maksiu jechał: 45.70
km/hze średnią: 25.09 km/h
temperatura:
31.0
tętno Maksa: 145 ( 75%)
tętno średnie: 124 ( 64%)
w górę: 470 m
kalorie: 1439
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
laboratorium.com
Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 4
~Dziś postanowiłem zrobić coś dla Was, a nawet dla ludzkości.
Do świadczenie takie:
Wpływ temperatury wyższej niż tydzień temu na różne parametry oraz wyniki podczas kolarzowania.
Ruszyłem o 11:00 w samo południe oraz, żeby zebrać dużo danych, założyłem że ukręcę więcej niż dwanaście kilometrów.
Podczas testu obserwowałem bacznie swój organizm, okoliczności przyrody, mijające mnie samochody oraz spacerujące młode, bezpruderyjne kobiety.
Wyniki są mocno zaskakujące.
Przy temperaturze powietrza około 31^, oraz temperaturze asfaltu 52^ zaobserwowałem, że:
- generowana moc spadła o około 17,23 W na kilogram zjedzonych truskawek (bez cukru)
- średnia prędkość była niższa o 3,11 km od tej, którą wykręcił mój kolega, co mieszka niedaleko
- średnie tętno było korzystne
- wlałem w siebie o około 2,31 bidonu więcej niż 3 miesiące temu na tej samej trasie
- wyemitowałem o 0,7 metra sześciennego mniej gazów cieplarnianych
- wyprodukowałem o 1,87 litra więcej potu aniżeli wczoraj, gdy pozwoliłem na siebie popatrzeć telewizorowi
- co dziwne, myśli z cyklu "pierdolę, nie jadę" pojawiło się o 83% mniej niż w ostatnią sobotę
- oddałem 0,23 litra mniej moczu niż w ubiegłym tygodniu, tuż przed pójściem do teatru
- w trakcie jazdy otrzymałem o dwie krótkie wiadomości tekstowe mniej niż tydzień temu
- po osiągnięciu celu i spojrzeniu w lustro, okazało się, że lśnię niezmiennie tak samo
Wnioski z tego testu są dość klarowne.
Wyraźnie widać, że inwersja paradoksu czasu przy homogenizacji osiągów matrycy maszyny czasu w jej izotropowym continuum jest decydującym czynnikiem mającym wpływ na szybkość reakcji w potencjalnie ekstremalnych sytuacjach.
Oraz, może nie wiecie, ale właśnie trwa Race Across America. To taki ścig... do przejechania jest 4800 km przy 52000 przewyższeń, a to wszystko w formule non-stop.
W tym roku startuje nasz ziomal - Remek Siudziński. Przekozak jest.
Jeśli kiedyś coś tam ukręcicie i wyda się Wam, że to czyn wielce bohaterski, a Wy sami jesteście mega twardzielami, to pomyślcie o Remku.
Do świadczenie takie:
Wpływ temperatury wyższej niż tydzień temu na różne parametry oraz wyniki podczas kolarzowania.
Ruszyłem o 11:00 w samo południe oraz, żeby zebrać dużo danych, założyłem że ukręcę więcej niż dwanaście kilometrów.
Podczas testu obserwowałem bacznie swój organizm, okoliczności przyrody, mijające mnie samochody oraz spacerujące młode, bezpruderyjne kobiety.
Wyniki są mocno zaskakujące.
Przy temperaturze powietrza około 31^, oraz temperaturze asfaltu 52^ zaobserwowałem, że:
- generowana moc spadła o około 17,23 W na kilogram zjedzonych truskawek (bez cukru)
- średnia prędkość była niższa o 3,11 km od tej, którą wykręcił mój kolega, co mieszka niedaleko
- średnie tętno było korzystne
- wlałem w siebie o około 2,31 bidonu więcej niż 3 miesiące temu na tej samej trasie
- wyemitowałem o 0,7 metra sześciennego mniej gazów cieplarnianych
- wyprodukowałem o 1,87 litra więcej potu aniżeli wczoraj, gdy pozwoliłem na siebie popatrzeć telewizorowi
- co dziwne, myśli z cyklu "pierdolę, nie jadę" pojawiło się o 83% mniej niż w ostatnią sobotę
- oddałem 0,23 litra mniej moczu niż w ubiegłym tygodniu, tuż przed pójściem do teatru
- w trakcie jazdy otrzymałem o dwie krótkie wiadomości tekstowe mniej niż tydzień temu
- po osiągnięciu celu i spojrzeniu w lustro, okazało się, że lśnię niezmiennie tak samo
Wnioski z tego testu są dość klarowne.
Wyraźnie widać, że inwersja paradoksu czasu przy homogenizacji osiągów matrycy maszyny czasu w jej izotropowym continuum jest decydującym czynnikiem mającym wpływ na szybkość reakcji w potencjalnie ekstremalnych sytuacjach.
Oraz, może nie wiecie, ale właśnie trwa Race Across America. To taki ścig... do przejechania jest 4800 km przy 52000 przewyższeń, a to wszystko w formule non-stop.
W tym roku startuje nasz ziomal - Remek Siudziński. Przekozak jest.
Jeśli kiedyś coś tam ukręcicie i wyda się Wam, że to czyn wielce bohaterski, a Wy sami jesteście mega twardzielami, to pomyślcie o Remku.
Nie należy lekceważyć absurdu, bo jest jedną z dróg do wyobraźni
~
Kategoria 37,73 ^C, Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 107.69 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 107.69 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
03:54
ze średnią: 27.61 km/h
Maksiu jechał: 41.00
km/hze średnią: 27.61 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 175 ( 90%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: 542 m
kalorie: 1709
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Fishdick Zwei
Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 8
~Całkiem zupełni nicanic mądrego nie przychodzi mi do tego pustego łba. Właściwie i tak między nami, to mądrego nigdy mi nic nie wpadło do głowy.
Mam obrazki Zdzisia, było stylowo a nawet nas trojowo.
Mam obrazki Zdzisia, było stylowo a nawet nas trojowo.
Oraz muzę mam. Też Zdzisia.
Kaśka, Titus... macz ówielbjam. Kaśka, niestety nie chce zdradzić namiarów na choreografa.
Titus był ostatnio rzekł, że trzeba być mocno bezczelnym, żeby zagrać dobry cover.
Umm... niektóre wykony Kwasożłopów są jak początek i koniec świata.
Kiedyś, po jakimś tekście usłyszałem "czuję się wypieprzona słowami".
Ja czasem ich wykonami.
To już było. Pewnie nie raz...
Ale.
Umm... niektóre wykony Kwasożłopów są jak początek i koniec świata.
Kiedyś, po jakimś tekście usłyszałem "czuję się wypieprzona słowami".
Ja czasem ich wykonami.
To już było. Pewnie nie raz...
Ale.
Ponoć Watersowi spadli kapcie, gdy usłyszał ten wykon. Nie wiem tego pewien, bo ponieważ Waters kapci nie używa...
Nabądźcie drogą kupna płyty Fishdick i Fishdick Zwei. Pozostałe także.
La Part Du Diable mocno daje radę.
Wciąż twierdzę, że kościelna wieża z piorunochronem jest oznaką braku wiary
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 122.50 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 122.50 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:56
ze średnią: 24.83 km/h
Maksiu jechał: 57.10
km/hze średnią: 24.83 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 721 m
kalorie: 1970
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Jezuskowi
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 26
~
Nadchodzą takie dni w roku, że każdy czuje, iż powinien zrobić coś dla Jezuska.
Większość myje okna. Dla Jezuska ofcoś. Niektórzy idą po bandzie i wycierają także kurze.
Postanowiłem nie być gorszy. Umyłem dziś zęby, dla Jezuska ma się rozumieć.
Większość myje okna. Dla Jezuska ofcoś. Niektórzy idą po bandzie i wycierają także kurze.
Postanowiłem nie być gorszy. Umyłem dziś zęby, dla Jezuska ma się rozumieć.
Ale... to za mało, pomyślałem. Pojechałem ku.
Chwale.
Głos usłyszałem. Niechybnie należał do Jesuska. Głos domagał się więcej.
Strawy, wołał... daj mi strawy. Głodny musi, pomyślałem. Bozia go nie karmi? Karę ma? A może oddał michę dzieciakom z Etiopii? Tak czy siak, jeśli się domaga, to cóż mi pozostaje... dałem.
Od nał, jeśli ktoś z Was zapragnie zrobić dobrze Jezuskowi, to powinien mieć konto na Stravie, udać się ku startowi tego segmentu i z pieśnią na ustach wykręcać rekord świata. Od dziś jest to błogosławiony segment, oraz błogosławiony będzie każdy, który na nim będzie liderem. Jak widać, tymczasem aureola buja się nad mą zacną głową.
Oraz z okazji podniosłego nastroju zapragnąłem wysłać Wam wszystkim krótkie wiadomości tekstowe pełne idiotycznych wierszyków o kurczaczkach i innych badziewiach, ale niestety mam zbyt nowy telefon bez klawiszy... po pierwszym wersach wierszoklecenia, telefon pokazał mi, na 5 calowym ekranie, dużego fakulca.
W zastępstwie wierszyków przekazuję Wam okazjonalne obrazki.
Oraz z okazji podniosłego nastroju zapragnąłem wysłać Wam wszystkim krótkie wiadomości tekstowe pełne idiotycznych wierszyków o kurczaczkach i innych badziewiach, ale niestety mam zbyt nowy telefon bez klawiszy... po pierwszym wersach wierszoklecenia, telefon pokazał mi, na 5 calowym ekranie, dużego fakulca.
W zastępstwie wierszyków przekazuję Wam okazjonalne obrazki.
A także utwór muzyczny zwany piosenką, co on tu robi za kolędę. I nie Katarzynę.
Wierzysz w tekst dziwacznej, ponoć świętej, księgi, w której są gadające zwierzęta, czarownice i demony, kije zamieniają się w węże, żarcie spada z nieba, ludzie chodzą po wodzie, trupy wstają z grobów i szwendają się po ulicach... i ciągle twierdzisz, że to ja potrzebuję pomocy?
~
Kategoria 37,73 ^C, Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic, Krasnale
w sumie...
ukręciłem: 102.49 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 102.49 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
03:53
ze średnią: 26.39 km/h
Maksiu jechał: 49.00
km/hze średnią: 26.39 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: 346 m
kalorie: 3420
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Drzewa
Czwartek, 20 marca 2014 · dodano: 20.03.2014 | Komentarze 65
~
Marek Galiński nie żyje. Kilka dni temu zginął w wypadku samochodowym. Dość banalnym wypadku... auto przez niego prowadzone wypadło z drogi i uderzyło w drzewo.
Brat Otylii Jędrzejczak nie żyje. Kilka lat temu zginął w wypadku samochodowym. Dość banalnym wypadku... auto prowadzone przez Otylię wypadło z drogi i uderzyło w drzewo.
Marian Bublewicz, Marek Kotański, Monika Kuszyńska (Varius Manx)... i wielu innych. Łączy ich jedno... Ich marzenia skończyły się na drzewie. Za wyjątkiem Moniki - przeżyła, jeździ na wózku. I pewnie marzy...
Po śmierci Diabła większość z Was poszła na Fecebooka, by pod informacją o tym wydarzeniu wstawić gwiazdkę w kwadratowym nawiasie, niektórzy dodali że to szok, inni bajdurzyli o peletonie w niebie etc etc. Często pisaliście, że to bezsensowna śmierć... jakbyście często stykali się z sensownymi.
Dwa dni później większość zajmowała się już swoimi sprawami... cóż, życie toczy się dalej. Dziś, z racji tego, że był pogrzeb, temat odżył. Ale poza rodziną, przyjaciółmi, zawodnikami, którzy znali Go osobiście, za pół roku, za rok... u większości z Was ta tragedia zatrze się pamięci.
W poniedziałek przeczytałem dwa ważne teksty o Marku Galińskim. Pierwszy to blog Marka Tyńca, który zwrócił uwagę na ważny aspekt... często, my amatorzy, spędzamy wiele godzin za kółkiem, jadąc na zawody, wracając zaraz po nich, zmęczeni, niewyspani, z mocno obniżona koncentracją...
Drugi tekst, to felieton Pawła Kuflikowskiego, pod jakże wymownym tytułem "Jesteśmy to winni Diabłowi". Tak, na pewno będziemy się ścigali na Memoriale Marka Galińskiego, bez dwóch zdań. Mam nadzieję, że ten wyścig przetrwa po wsze czasy.
Ale... może warto pokusić się o coś jeszcze?
Wiecie o Marku, pamiętacie wypadek Otylii, niektórzy z Was może wiedzą, kim był Marian Bublewicz czy też Marek Kotański...
Nie macie natomiast pojęcia ilu bezimiennych, szarych ludzi zginęło w podobny sposób - uderzając autem w drzewo. Oczywiście, są też inne czynniki, które do tego doprowadziły. Szybkość, pośpiech, brawura, czasem zawodzi samochód, a innym razem jest to zwykły błąd kierowcy, banalna nieuwaga...
Jesteśmy ludźmi, nasza natura bywa ułomna i mamy prawo popełniać błędy. Tyle, że skutki tych błędów nie muszą być tak kurewsko nieodwracalne.
Nie muszą.
Może zabrzmi to niedorzecznie, ale myślę że już najwyższy czas, by ktoś w tym kraju poszedł po rozum do głowy i nakazał wycięcie, w jakimś rozsądnym promieniu (może 30, może 70 metrów), drzew rosnących przy drogach. Nie wszystkich drzew w kraju, nie przy wszystkich drogach. Może na początek przy szybkiego ruchu, krajowych, może też niektórych gminnych? Tych, gdzie jeździ się szybko.
Pamiętacie, kiedy sadzono te drzewa? Ja też nie. Ale wiem, że wówczas jeździło się furmankami ciągniętymi przez konie, a drzewa miału dawać cień.
Świat, od tamtego czasu, poszedł odrobinę do przodu.
Pod nieobecność owych drzew, w wyniku wypadnięcia z drogi, ludzie mają stokroć większą szansę na przeżycie. Taki wypadek skończy się na wykręceniu kilku bączków na łące, a ostatecznie może i na dachowaniu, które jest wielokrotnie mniej śmiertelne niż klaps z drzewem... mało kto uchodzi z życiem przy takim uderzeniu, samochód przy prędkości nawet 50 km/h zatrzymujący się nagle na drzewie powoduje tak ogromne przeciążenie, że szanse na przeżycie są bliskie zeru.
Oczywiście... trudno będzie taką inicjatywę przeforsować, znajdą się idioci mieniący się obrońcami przyrody, przykują się do drzew i będą opowiadać bajki z mchu i paproci.
Jeśli, z powodu jakieś pieprzonej żabki, potrafili zablokować budowę obwodnicy Augustowa, w którym wciąż TIRy rozjeżdżają ludzi, to w kwestii drzew pewnie są w stanie rozpętać rewolucję. A może tych wszystkich zakochanych w żabkach trzeba izolować?
Każde istnienie ludzkie warte jest wycięcia tysięcy drzew. Bezdyskusyjnie.
Serdecznie w dupie mam lamenty jakiś grinpisów, bohaterskich obrońców jakiś cietrzewi, czcicieli zagrożonych gatunków pająków, przyjaciół młodych foczek i całej reszty nawiedzonych nieudaczników zwanych obrońcami środowiska - są oni zagrożeniem dla ludzi i ich wolności.
Może poza zorganizowaniem Memoriału Marka Galińskiego, warto by spróbować zrobić coś jeszcze? Choćby wskazać problem, doprowadzić do jakiś rozmów? Dotrzeć do statystyk, mówiących o tym, ile wypadków śmiertelnych to uderzenie w drzewo?
Pracujecie w redakcjach, znacie ludzi w środowisku, macie potężne medium jakim jest sieć. Brak Wam wiary w powodzenie? Mi też, już kiedyś próbowałem... ale lobby tak zwanych obrońców przyrody jest potężne. Ale może trzeba próbować wciąż i wciąż? Zebrać ileś tam podpisów pod czymś tam?
Być może wydaje ci się, że jesteś obrońcą przyrody i zechcesz rycersko bronić drzew? Pomyśl, że kiedyś to Ty możesz popełnić drobny błąd za kółkiem. I możesz uderzyć w obronione drzewo. Nie żebym ci życzył śmierci, przeżyj sobie. Niech zginie twoja żona i dwójka małych dzieci, tak byś mógł do końca swoich dni zastanawiać się, jak by się to mogło skończyć, gdyby nie drzewo...
Być może, gdyby nie drzewo, Marek Galiński wyszedłby z auta trochę poobijany, tak jak zdarzało się to czasem na zawodach.
Być może...
Brat Otylii Jędrzejczak nie żyje. Kilka lat temu zginął w wypadku samochodowym. Dość banalnym wypadku... auto prowadzone przez Otylię wypadło z drogi i uderzyło w drzewo.
Marian Bublewicz, Marek Kotański, Monika Kuszyńska (Varius Manx)... i wielu innych. Łączy ich jedno... Ich marzenia skończyły się na drzewie. Za wyjątkiem Moniki - przeżyła, jeździ na wózku. I pewnie marzy...
Po śmierci Diabła większość z Was poszła na Fecebooka, by pod informacją o tym wydarzeniu wstawić gwiazdkę w kwadratowym nawiasie, niektórzy dodali że to szok, inni bajdurzyli o peletonie w niebie etc etc. Często pisaliście, że to bezsensowna śmierć... jakbyście często stykali się z sensownymi.
Dwa dni później większość zajmowała się już swoimi sprawami... cóż, życie toczy się dalej. Dziś, z racji tego, że był pogrzeb, temat odżył. Ale poza rodziną, przyjaciółmi, zawodnikami, którzy znali Go osobiście, za pół roku, za rok... u większości z Was ta tragedia zatrze się pamięci.
W poniedziałek przeczytałem dwa ważne teksty o Marku Galińskim. Pierwszy to blog Marka Tyńca, który zwrócił uwagę na ważny aspekt... często, my amatorzy, spędzamy wiele godzin za kółkiem, jadąc na zawody, wracając zaraz po nich, zmęczeni, niewyspani, z mocno obniżona koncentracją...
Drugi tekst, to felieton Pawła Kuflikowskiego, pod jakże wymownym tytułem "Jesteśmy to winni Diabłowi". Tak, na pewno będziemy się ścigali na Memoriale Marka Galińskiego, bez dwóch zdań. Mam nadzieję, że ten wyścig przetrwa po wsze czasy.
Ale... może warto pokusić się o coś jeszcze?
Wiecie o Marku, pamiętacie wypadek Otylii, niektórzy z Was może wiedzą, kim był Marian Bublewicz czy też Marek Kotański...
Nie macie natomiast pojęcia ilu bezimiennych, szarych ludzi zginęło w podobny sposób - uderzając autem w drzewo. Oczywiście, są też inne czynniki, które do tego doprowadziły. Szybkość, pośpiech, brawura, czasem zawodzi samochód, a innym razem jest to zwykły błąd kierowcy, banalna nieuwaga...
Jesteśmy ludźmi, nasza natura bywa ułomna i mamy prawo popełniać błędy. Tyle, że skutki tych błędów nie muszą być tak kurewsko nieodwracalne.
Nie muszą.
Może zabrzmi to niedorzecznie, ale myślę że już najwyższy czas, by ktoś w tym kraju poszedł po rozum do głowy i nakazał wycięcie, w jakimś rozsądnym promieniu (może 30, może 70 metrów), drzew rosnących przy drogach. Nie wszystkich drzew w kraju, nie przy wszystkich drogach. Może na początek przy szybkiego ruchu, krajowych, może też niektórych gminnych? Tych, gdzie jeździ się szybko.
Pamiętacie, kiedy sadzono te drzewa? Ja też nie. Ale wiem, że wówczas jeździło się furmankami ciągniętymi przez konie, a drzewa miału dawać cień.
Świat, od tamtego czasu, poszedł odrobinę do przodu.
Pod nieobecność owych drzew, w wyniku wypadnięcia z drogi, ludzie mają stokroć większą szansę na przeżycie. Taki wypadek skończy się na wykręceniu kilku bączków na łące, a ostatecznie może i na dachowaniu, które jest wielokrotnie mniej śmiertelne niż klaps z drzewem... mało kto uchodzi z życiem przy takim uderzeniu, samochód przy prędkości nawet 50 km/h zatrzymujący się nagle na drzewie powoduje tak ogromne przeciążenie, że szanse na przeżycie są bliskie zeru.
Oczywiście... trudno będzie taką inicjatywę przeforsować, znajdą się idioci mieniący się obrońcami przyrody, przykują się do drzew i będą opowiadać bajki z mchu i paproci.
Jeśli, z powodu jakieś pieprzonej żabki, potrafili zablokować budowę obwodnicy Augustowa, w którym wciąż TIRy rozjeżdżają ludzi, to w kwestii drzew pewnie są w stanie rozpętać rewolucję. A może tych wszystkich zakochanych w żabkach trzeba izolować?
Każde istnienie ludzkie warte jest wycięcia tysięcy drzew. Bezdyskusyjnie.
Serdecznie w dupie mam lamenty jakiś grinpisów, bohaterskich obrońców jakiś cietrzewi, czcicieli zagrożonych gatunków pająków, przyjaciół młodych foczek i całej reszty nawiedzonych nieudaczników zwanych obrońcami środowiska - są oni zagrożeniem dla ludzi i ich wolności.
Może poza zorganizowaniem Memoriału Marka Galińskiego, warto by spróbować zrobić coś jeszcze? Choćby wskazać problem, doprowadzić do jakiś rozmów? Dotrzeć do statystyk, mówiących o tym, ile wypadków śmiertelnych to uderzenie w drzewo?
Pracujecie w redakcjach, znacie ludzi w środowisku, macie potężne medium jakim jest sieć. Brak Wam wiary w powodzenie? Mi też, już kiedyś próbowałem... ale lobby tak zwanych obrońców przyrody jest potężne. Ale może trzeba próbować wciąż i wciąż? Zebrać ileś tam podpisów pod czymś tam?
Być może wydaje ci się, że jesteś obrońcą przyrody i zechcesz rycersko bronić drzew? Pomyśl, że kiedyś to Ty możesz popełnić drobny błąd za kółkiem. I możesz uderzyć w obronione drzewo. Nie żebym ci życzył śmierci, przeżyj sobie. Niech zginie twoja żona i dwójka małych dzieci, tak byś mógł do końca swoich dni zastanawiać się, jak by się to mogło skończyć, gdyby nie drzewo...
Być może, gdyby nie drzewo, Marek Galiński wyszedłby z auta trochę poobijany, tak jak zdarzało się to czasem na zawodach.
Być może...
Powód, dla którego jedno za drugim twierdzenie obrońców środowiska okazują się być nieprawdą, jest fakt, że są one ogłaszane w ogóle bez żadnego szacunku dla prawdy. Obrońcy środowiska formułując twierdzenia sięgają po cokolwiek, co maja pod ręką, a co może służyć do nastraszenia ludzi, sprawienia, że utracą wiarę w naukę i technikę, a w konsekwencji skierują ich w czułe objęcia tychże obrońców.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 104.06 km
w terenie: 90.00 km
ukręciłem: 104.06 km
w terenie: 90.00 km
trwało to:
04:34
ze średnią: 22.79 km/h
Maksiu jechał: 42.10
km/hze średnią: 22.79 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 147 ( 76%)
w górę: 492 m
kalorie: 3245
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
OneUp
Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 14.03.2014 | Komentarze 5
~Jako, że lada oraz chwila mają nadejść śnieżyce, tornado, trzęsienie ziemi, wojna za wolność naszą i ich a także Kaczyński, wykorzystałem jeden z ostatnich momentów by pobrylować na Specyku, w kolorowym obuwjó oraz łydą sote.
Brylowanie okazało się być nad wyraz, a nawet nad półtora wyrazu udane. No i było to pierwsze posadzenie dupska mego zacnego na biku MTB... szoszonem zaczęło mi się już odbijać.
Wyglądało owo zadawanie szyku mniej oraz więcej tak...
Brylowanie okazało się być nad wyraz, a nawet nad półtora wyrazu udane. No i było to pierwsze posadzenie dupska mego zacnego na biku MTB... szoszonem zaczęło mi się już odbijać.
Wyglądało owo zadawanie szyku mniej oraz więcej tak...
Jak staropogańska tradycja oraz zasady dobrego wychowania nakazują, oszczędzalim przednia oponę...
Dotarliśmy do jakiejś magicznej wioski, co w niej było lato, festyn oraz sklep. Miejscowe zaproponowały nam lody. Przystaliśmy na to...
OneUp to taka manufaktura, co produkuje wynalazki czterdziestodwuzębne (oraz czterdziesto także), co już o nich wspominałem niedawno.
Sobie życzyłem wersję po maksie. Przysłali, se zamontowałem, wygląda zabawnie...
Właściwie to nie ja osobliwie zamontowałem, lecz Marcin. Miałem obawy... czy to pójdzie z tą przerzutką, na tym łańcuchu, oraz czy mlaskanie nie będzie zbyt duże, tak by kręcąc... trzymać jeszcze pion.
Pierwsze problemy rozwiązał Marcin, to poregulował, tam przykręcił, ówdzie stuknął, wymienił jedną śrubkę w przerzutce na dłuższą, dołożył ogniwko do łańcucha... i jest wery gitarra.
Przy napędzie 2x10 jest pełna kompatybilność - obydwa blaty bez problemu obsługują całą kasetę.
Co z przełożeniem? Wychodzi 0,57 - ale o dziwo spokojnie da się kręcić, nie jest zbyt wolno. Znalazłem kawałek skarpy i sobie podjechałem - macz dobrze, a nawet przyjemnie było. Ofcoś to nie góry, ale jestem dobrej myśłi oraz zamierzam wyrównać dawne rachunki z Orłową - teraz mam fory.
Ale... nigdy nie jest tak, żeby nie było jakiegoś zonka. Żeby założyć 42T, trzeba zrezygnować z innej zębatki. Producent proponuje wyrzucić 17T...
Pierwsze problemy rozwiązał Marcin, to poregulował, tam przykręcił, ówdzie stuknął, wymienił jedną śrubkę w przerzutce na dłuższą, dołożył ogniwko do łańcucha... i jest wery gitarra.
Przy napędzie 2x10 jest pełna kompatybilność - obydwa blaty bez problemu obsługują całą kasetę.
Co z przełożeniem? Wychodzi 0,57 - ale o dziwo spokojnie da się kręcić, nie jest zbyt wolno. Znalazłem kawałek skarpy i sobie podjechałem - macz dobrze, a nawet przyjemnie było. Ofcoś to nie góry, ale jestem dobrej myśłi oraz zamierzam wyrównać dawne rachunki z Orłową - teraz mam fory.
Ale... nigdy nie jest tak, żeby nie było jakiegoś zonka. Żeby założyć 42T, trzeba zrezygnować z innej zębatki. Producent proponuje wyrzucić 17T...
Tak też óczyniłem. Dziura jest niestety mocno odczuwalna, przeskok z 15 na 19 jest duży i zdarzają się momenty, w których 15 jest źle, a 19 niedobrze.
Ofkoz można wyrzucić jakąś inną, myślałem nad 11, ale hmm... czasem i górach dobrze jest dokręcić. Pewnie będę kombinował i wyrzucał raz tę, raz inną... chodzi mi po głowie 13, dziura będzie może mniej dokuczliwa.
Choć znając mętną naturę dziur... być tak może, że jest to czcze życzenie li tylko.
Ofkoz można wyrzucić jakąś inną, myślałem nad 11, ale hmm... czasem i górach dobrze jest dokręcić. Pewnie będę kombinował i wyrzucał raz tę, raz inną... chodzi mi po głowie 13, dziura będzie może mniej dokuczliwa.
Choć znając mętną naturę dziur... być tak może, że jest to czcze życzenie li tylko.
Każdego dnia na świecie umiera około 150 tysięcy ludzi.
Gdyby nie modlitwy, każdego dnia na świecie umierałoby około 150 tysięcy ludzi.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 112.30 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 112.30 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:09
ze średnią: 27.06 km/h
Maksiu jechał: 51.10
km/hze średnią: 27.06 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 150 ( 77%)
w górę: 831 m
kalorie: 2214
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
I z duchem twoim...
Niedziela, 9 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 10
~Plan był, co jest oczywiste, chytry, ale uległ pewnej modyfikacji...
Z okazji dnia, co go należy święcić, udaliśmy się w kierunku świątyni. Nie wiem po co, ale w obie strony było pod górkę.
Proszę spojrzeć...
Nachylenie sięga 11%. Jedziemy oczywiście pod górkę, w związku z tym prędkość drastycznie spadłą, co widać na przydrożnym fotoradarze.
Jadąc w tym żółwim tempie dotarliśmy w upatrzone, święte miejsce. Miejsce dobrze znane, bo bywałem tutaj nie raz. A nawet nie dwa razy.
Poskakaliśmy sobie przed świętym obliczem Pierwszego Genderysty wyrażając tym swe oparcie dla manify, która dziś przeszła ulicami Gdańska.
Być może zastanawiacie się dlaczego nazywam Wojtyłę z pomnika genderystą...
Oto, co ostatnio odkryłem...
Fotografia pochodzi ze zbiorów zgromadzonych w rodzinnym domu Karola, w Wadowicach i przedstawia, nie zgadniecie, nie Karolinkę lecz słodkiego, lada moment świętego, Karolka.
Obrazków przestawiających spadkobiercę tradycji Borgiów, przebranego za dziewczynkę, jest tam więcej.
Można by, na tej podstawie, pokusić się o tezę, że prekursorem dżenderyzmu na prasłowiańskiej ziemi, co jej nie rzucim, bo stąd nasz ród, był właśnie niejaki Wojtyła Karol, co na drugie miał Józef.
A dokładniej, to prekursorką ową była mama jego ulubiona, Emilia, de domo Kaczorowska, po mężu Wojtyła, która przebierała Karolka za dziewczynkę przy byle okazji.
Karol tak się wczuł w tę rolę, że gdy już wyrósł z wieku szczenięcego, to przystąpił do organizacji, która skupiała takich jak on, naznaczonych w dzieciństwie piętnem genderyzmu, chłopców. Był w tej organizacji na tyle aktywny, że w końcu został tam szefem wszystkich szefów i ukrył swa tożsamość za ksywą Jan Paweł II, co stawia go w szeregu razem z żołnierzami przeklętymi, co oni też, nie wiedzieć czemu, nie posługiwali się oficjalnie swoimi nazwiskami oraz peselami.
Mały Karolek chadzał w sukienkach do późnej swej starości, oraz pochowany został także w sukni.
Ta smutna - i w pewnym sensie tragiczna - historia małego chłopca z Wadowic niechaj będzie przestrogą dla wszystkich popierających gender. Wszak gdyby mama nie przebierała Karola za dziewczynkę, mógłby on wyrosnąć na normalnego, zdrowego faceta, jarać szlugi, pić wódę, chadzać do burdelu i drapać się na po jajach na dzień dobry.
Mama Karola, genderując syna swego, poczyniła nieodwracalne zmiany w jego osobowości, czego skutki wszyscy znamy.
Obrazków przestawiających spadkobiercę tradycji Borgiów, przebranego za dziewczynkę, jest tam więcej.
Można by, na tej podstawie, pokusić się o tezę, że prekursorem dżenderyzmu na prasłowiańskiej ziemi, co jej nie rzucim, bo stąd nasz ród, był właśnie niejaki Wojtyła Karol, co na drugie miał Józef.
A dokładniej, to prekursorką ową była mama jego ulubiona, Emilia, de domo Kaczorowska, po mężu Wojtyła, która przebierała Karolka za dziewczynkę przy byle okazji.
Karol tak się wczuł w tę rolę, że gdy już wyrósł z wieku szczenięcego, to przystąpił do organizacji, która skupiała takich jak on, naznaczonych w dzieciństwie piętnem genderyzmu, chłopców. Był w tej organizacji na tyle aktywny, że w końcu został tam szefem wszystkich szefów i ukrył swa tożsamość za ksywą Jan Paweł II, co stawia go w szeregu razem z żołnierzami przeklętymi, co oni też, nie wiedzieć czemu, nie posługiwali się oficjalnie swoimi nazwiskami oraz peselami.
Mały Karolek chadzał w sukienkach do późnej swej starości, oraz pochowany został także w sukni.
Ta smutna - i w pewnym sensie tragiczna - historia małego chłopca z Wadowic niechaj będzie przestrogą dla wszystkich popierających gender. Wszak gdyby mama nie przebierała Karola za dziewczynkę, mógłby on wyrosnąć na normalnego, zdrowego faceta, jarać szlugi, pić wódę, chadzać do burdelu i drapać się na po jajach na dzień dobry.
Mama Karola, genderując syna swego, poczyniła nieodwracalne zmiany w jego osobowości, czego skutki wszyscy znamy.
Jestem za całkowitym rozdziałem religii i planety.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic, Krasnale
w sumie...
ukręciłem: 144.51 km
w terenie: 1.72 km
ukręciłem: 144.51 km
w terenie: 1.72 km
trwało to:
05:24
ze średnią: 26.76 km/h
Maksiu jechał: 48.90
km/hze średnią: 26.76 km/h
temperatura:
11.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 152 ( 78%)
w górę: 928 m
kalorie: 4912
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
krzyżowa.com.bum.pl
Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 5
~Macz miło mi niezmiernie, że przybyliście w tak licznym gronie. Wybaczcie, że nie pamiętam wszystkich imion, ale cóż... to przywilejem starców jest niepamiętanie. Wprawdzie komornik, co mnie ostatnio nachodzi o dziwnych porach, ma inne na ten temat zdanie, ale jestem przekonany, iż jest on w mylnym błędzie.
Tak czy siak, ci co byli nie mogą czuć się zwiedzeni ponieważ, a mianowicie Prinx, co on dziś był kierownikiem wycieczki, wywiózł nas daleko stąd oraz obiecał, że pokaże.
Jak powiedział, tak óczynił.
Pokazał drogę nam krzyżową. Wprawdzie musieliśmy długo czekać i się dopominać, ale było warto. Droga w kierunku na krzyż, po krzyżach oraz przez kilka skrzyżowań, czyli krzyżowa właśnie... była tego warta.
Czoło peletonu bawiło się tak...
Żeby nie było, że łatwo było, to było trochę MTB. Było miło.
No i wspomniana krzyżowa...
[by prinx]
I radość ma, którą zazwyczaj wyrażam, gdy mogę obcować z krzyżem.
Oraz... w tym samym czasie, w innej przestrzeni, w podobnej rzeczywistości, w odległym zakątku Europy, Marcin odkrył mój fanklub...
Jest taka piocha - Gloria. Coverowali ją chyba wszyscy... a ci, którzy jeszcze nie, to pewnie spróbują.
Jest też wersja Pidżamy, najmacz mocno jakby oddająca emocje Morrisona, co On je sobie był uprzejmy wyrazić w tym kawałku.
Słyszeliście?
Ateizm jest zmianą poglądów.
Odrzuceniem świata urojeń i chciejstwa na rzecz świata realiów, faktów, racjonalizmu i humanizmu.
Jest postrzeganiem świata takiego, jakim on jest, a nie takim jakbyśmy chcieli, by był. Świata, w którym najwyższą wartością przestaje być wyimaginowane bóstwo, a staję się nią człowiek.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic