Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 24281.24 km (w terenie 8059.20 km; 33.19%) |
Czas w ruchu: | 1045:37 |
Średnia prędkość: | 23.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 4573.00 km/h |
Suma podjazdów: | 99514 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 174 (90 %) |
Suma kalorii: | 515314 kcal |
Liczba aktywności: | 490 |
Średnio na aktywność: | 49.55 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 101.60 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 101.60 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:03
ze średnią: 25.09 km/h
Maksiu jechał: 45.70
km/hze średnią: 25.09 km/h
temperatura:
31.0
tętno Maksa: 145 ( 75%)
tętno średnie: 124 ( 64%)
w górę: 470 m
kalorie: 1439
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
laboratorium.com
Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 4
~Dziś postanowiłem zrobić coś dla Was, a nawet dla ludzkości.
Do świadczenie takie:
Wpływ temperatury wyższej niż tydzień temu na różne parametry oraz wyniki podczas kolarzowania.
Ruszyłem o 11:00 w samo południe oraz, żeby zebrać dużo danych, założyłem że ukręcę więcej niż dwanaście kilometrów.
Podczas testu obserwowałem bacznie swój organizm, okoliczności przyrody, mijające mnie samochody oraz spacerujące młode, bezpruderyjne kobiety.
Wyniki są mocno zaskakujące.
Przy temperaturze powietrza około 31^, oraz temperaturze asfaltu 52^ zaobserwowałem, że:
- generowana moc spadła o około 17,23 W na kilogram zjedzonych truskawek (bez cukru)
- średnia prędkość była niższa o 3,11 km od tej, którą wykręcił mój kolega, co mieszka niedaleko
- średnie tętno było korzystne
- wlałem w siebie o około 2,31 bidonu więcej niż 3 miesiące temu na tej samej trasie
- wyemitowałem o 0,7 metra sześciennego mniej gazów cieplarnianych
- wyprodukowałem o 1,87 litra więcej potu aniżeli wczoraj, gdy pozwoliłem na siebie popatrzeć telewizorowi
- co dziwne, myśli z cyklu "pierdolę, nie jadę" pojawiło się o 83% mniej niż w ostatnią sobotę
- oddałem 0,23 litra mniej moczu niż w ubiegłym tygodniu, tuż przed pójściem do teatru
- w trakcie jazdy otrzymałem o dwie krótkie wiadomości tekstowe mniej niż tydzień temu
- po osiągnięciu celu i spojrzeniu w lustro, okazało się, że lśnię niezmiennie tak samo
Wnioski z tego testu są dość klarowne.
Wyraźnie widać, że inwersja paradoksu czasu przy homogenizacji osiągów matrycy maszyny czasu w jej izotropowym continuum jest decydującym czynnikiem mającym wpływ na szybkość reakcji w potencjalnie ekstremalnych sytuacjach.
Oraz, może nie wiecie, ale właśnie trwa Race Across America. To taki ścig... do przejechania jest 4800 km przy 52000 przewyższeń, a to wszystko w formule non-stop.
W tym roku startuje nasz ziomal - Remek Siudziński. Przekozak jest.
Jeśli kiedyś coś tam ukręcicie i wyda się Wam, że to czyn wielce bohaterski, a Wy sami jesteście mega twardzielami, to pomyślcie o Remku.
Do świadczenie takie:
Wpływ temperatury wyższej niż tydzień temu na różne parametry oraz wyniki podczas kolarzowania.
Ruszyłem o 11:00 w samo południe oraz, żeby zebrać dużo danych, założyłem że ukręcę więcej niż dwanaście kilometrów.
Podczas testu obserwowałem bacznie swój organizm, okoliczności przyrody, mijające mnie samochody oraz spacerujące młode, bezpruderyjne kobiety.
Wyniki są mocno zaskakujące.
Przy temperaturze powietrza około 31^, oraz temperaturze asfaltu 52^ zaobserwowałem, że:
- generowana moc spadła o około 17,23 W na kilogram zjedzonych truskawek (bez cukru)
- średnia prędkość była niższa o 3,11 km od tej, którą wykręcił mój kolega, co mieszka niedaleko
- średnie tętno było korzystne
- wlałem w siebie o około 2,31 bidonu więcej niż 3 miesiące temu na tej samej trasie
- wyemitowałem o 0,7 metra sześciennego mniej gazów cieplarnianych
- wyprodukowałem o 1,87 litra więcej potu aniżeli wczoraj, gdy pozwoliłem na siebie popatrzeć telewizorowi
- co dziwne, myśli z cyklu "pierdolę, nie jadę" pojawiło się o 83% mniej niż w ostatnią sobotę
- oddałem 0,23 litra mniej moczu niż w ubiegłym tygodniu, tuż przed pójściem do teatru
- w trakcie jazdy otrzymałem o dwie krótkie wiadomości tekstowe mniej niż tydzień temu
- po osiągnięciu celu i spojrzeniu w lustro, okazało się, że lśnię niezmiennie tak samo
Wnioski z tego testu są dość klarowne.
Wyraźnie widać, że inwersja paradoksu czasu przy homogenizacji osiągów matrycy maszyny czasu w jej izotropowym continuum jest decydującym czynnikiem mającym wpływ na szybkość reakcji w potencjalnie ekstremalnych sytuacjach.
Oraz, może nie wiecie, ale właśnie trwa Race Across America. To taki ścig... do przejechania jest 4800 km przy 52000 przewyższeń, a to wszystko w formule non-stop.
W tym roku startuje nasz ziomal - Remek Siudziński. Przekozak jest.
Jeśli kiedyś coś tam ukręcicie i wyda się Wam, że to czyn wielce bohaterski, a Wy sami jesteście mega twardzielami, to pomyślcie o Remku.
Nie należy lekceważyć absurdu, bo jest jedną z dróg do wyobraźni
~
Kategoria 37,73 ^C, Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 42.00 km
w terenie: 38.00 km
ukręciłem: 42.00 km
w terenie: 38.00 km
trwało to:
01:53
ze średnią: 22.30 km/h
Maksiu jechał: 38.70
km/hze średnią: 22.30 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: 180 m
kalorie: 1239
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Pżeżótka testing
Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 2
~Jak już wspominałem spsółem przerzutkę, co ją mam przy kole z tyłu. Karpaczjo pojechałem na wyklepanej oraz w międzyczasie zamówiłem nową.
Przybyła natentychmiast oraz w towarzystwie kilku gratisów, zamawiałem w bikestacja.pl - dzięki Panowie :)
To bardzo mocno wypasiony model przerzutki jest. Sram XX12. Dziś ją testowałem... no mnjót jest oraz namówiłem się z ona, że pojócze objedziemy razem ścig w Wiśle.
Przybyła natentychmiast oraz w towarzystwie kilku gratisów, zamawiałem w bikestacja.pl - dzięki Panowie :)
To bardzo mocno wypasiony model przerzutki jest. Sram XX12. Dziś ją testowałem... no mnjót jest oraz namówiłem się z ona, że pojócze objedziemy razem ścig w Wiśle.
Co w niej takiego niezwykłego?
No wyimagynujcei sobie, że ten model przerzuca w obie strony... nie dość, że do góry, to ma też funkcję taką, że w dół. Dla mnie rewelka.
Prócz tego ma taki przemgiełko (ponoć cierne), co ona napina łańcucha. No napina, a jakże. Się zastanawiam, czy aby go czymś nie wzmocnić, coby się nie urwał (srebrną taśmą?).
Ma też ona taki guziczek z symbolem kłódki. To taka jest specjalna opcja... podjeżdżasz sobie pod spożywczaka na rogu, naciskasz ten guziczek i idziesz na zakupy - złom jest zabezpieczony i nikt go nie dźwignie.
Proste i skuteczne.
No wyimagynujcei sobie, że ten model przerzuca w obie strony... nie dość, że do góry, to ma też funkcję taką, że w dół. Dla mnie rewelka.
Prócz tego ma taki przemgiełko (ponoć cierne), co ona napina łańcucha. No napina, a jakże. Się zastanawiam, czy aby go czymś nie wzmocnić, coby się nie urwał (srebrną taśmą?).
Ma też ona taki guziczek z symbolem kłódki. To taka jest specjalna opcja... podjeżdżasz sobie pod spożywczaka na rogu, naciskasz ten guziczek i idziesz na zakupy - złom jest zabezpieczony i nikt go nie dźwignie.
Proste i skuteczne.
Są także i inne, pozytywnie szokujące wieści. Po krótkim czasie nieczynności, czynna jest ponownie knajpa w Łączy. Kultowa, epicka, oraz jedyna taka w tej części Europy.
Wtajemniczeni wiedzą o czym rozmawiam.
Testowanie przerzutki zakończyło się sukcesem, a nawet sukcesją i wyglądało tak...
Wtajemniczeni wiedzą o czym rozmawiam.
Testowanie przerzutki zakończyło się sukcesem, a nawet sukcesją i wyglądało tak...
Miłość rodzi zawody, nienawiść nigdy
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 44.30 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 44.30 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
01:43
ze średnią: 25.81 km/h
Maksiu jechał: 44.50
km/hze średnią: 25.81 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 159 ( 82%)
tętno średnie: 125 ( 64%)
w górę: 217 m
kalorie: 658
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
The Race Of Hołda
Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 04.06.2014 | Komentarze 5
~Jak co roku oraz jak co w latach następnych zrobiliśma mistrzostwa świata w ściganiu się po Parku Śląskim, co to one się nazywają Hołda Race.
Niestety, było jak zwykle zajebiście, czyli bez niespodzianek. Nie chce mi się pisać drugi raz tego samego, więc jeśli ciekawość Was zżera, to przeczytajcie. Tak brzmię oficjalnie, czyli nuuuda.
Zamiast literek nawrzucam obrazków i sobie pójdę...
W ciepłym mroku stajni biały rumak Śmierci uniósł łeb znad owsa i zarżał krótko na powitanie. Miał na imię Pimpuś i był prawdziwym koniem. Śmierć zrezygnował z ognistych wierzchowców i końskich szkieletów, bo stwierdził że są niepraktyczne. Zwłaszcza te ogniste. Stale podpalały własną podściółkę, a potem stały w środku pożaru z zakłopotaną miną
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 68.30 km
w terenie: 63.00 km
ukręciłem: 68.30 km
w terenie: 63.00 km
trwało to:
03:12
ze średnią: 21.34 km/h
Maksiu jechał: 35.60
km/hze średnią: 21.34 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 190 ( 98%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 263 m
kalorie: 1828
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Łen is hir trz
Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 23.05.2014 | Komentarze 2
~
Przychodzi wieczorem, niezapowiedziany, niezakłopotany. Tak po prostu, a przecież mógłby mnie nie zastać. Pachnie skórą, zdejmuje płaszcz, kładzie na stole paczkę papierosów i wyłączony telefon komórkowy. Nie wiem, ile jest w paczce papierosów, nie wiem na jak długo mu wystarczy, nie wiem czy zostanie do rana i nie wiem czy ten wyłączony telefon nie zadzwoni. Rozsiada się z bezczelnym strachem w fotelu i żongluje kolorowymi światłami pod sufitem, rozśmiesza mnie, jest taki dziecinny. Lubię go, zanim przyjdzie, a gdy już jest to lubię go mniej. Och, kochany, tak mi przykro, że opada ci ręka, gdy ją do mnie wyciągasz, zawsze ci opadała. Przecież ci nie pomogę, jestem małą dziewczynką. I co tak patrzysz? Chciałbyś mnie, mojej muzyki, żebym ci zupę ugotowała? Spotykam go w antykwariacie, mówi do mnie Justyna i patrzy, jakby właśnie wrócił z siedemnastoletnich wczasów na bezludnej wyspie, pełnej japońskich turystów. A imię moje jest zupełnie inne, więc po co tak mówi? Dziwny taki jest. Latem powiedział, że pokocha mnie zimą, a zimą narzekał, że mu źle. Je jedną ręką, pociąga nosem i wystaje mu podkoszulek spod swetra. Po co on to na siebie nakłada? Kiedyś widziałam go rano pijanego w spożywczym na sąsiedniej ulicy, kupował bułkę i kefir, był nieogolony i śmierdział. Chciał mnie pocałować, ale się potknął, odsunęłam się i leżał u mych stóp. Zamyśliłam się wtedy i uciekł mi autobus. Nic od niego nie chcę, tylko spędzić z nim kilka lat, ale nie wiem czy chrapie. Kiedyś wszedł w ubraniu do wanny. Powiedział, że trzeba często myć zęby i mieć marzenia. Czyta mi czasem bajki na dobranoc, czyta po ciemku, a gdy zasypiam, to sobie idzie. Śpi w pokoju obok, na kanapie. Raz płakał, a gdy już rozmazał sobie makijaż, to zapytał dlaczego nie pytam czemu płacze. A ja wiedziałam. On zawsze płacze, gdy przypomni mu się Mały Książę. Raz przyniósł starą winylową płytę, powiedział, że to jego ulubiona i nie wierzył, że nie mam gramofonu. No to zaśpiewam ci to, co jest na tej płycie, tak powiedział. Ale nie umie śpiewać, śmiałam się, a jemu było przykro. Siedzę czasem boso na balkonie i tęsknię za nim, on pewnie o tym wie i na przekór mi nie przychodzi. Mija popołudnie, mija jesień, a on znów pijany sypia na ławce w parku. Wlewa w siebie tanie wino, pali niedopałki, które wyciąga z kosza na śmieci i ma szalenie krótkie odciski palców. Mówi, że nie jest po to, by spełniać moje marzenia. Ostatniej nocy, pośród innych nieprzyjemnych snów, śniło mi się, że przyniósł mi na urodziny łyżwy. Były używane i chyba za małe. Nie wiem, bo nie przymierzyłam. We wtorek powiedział, że śnił mu się poniedziałek, a morze miało wtedy kształt kurtyny w teatrze. Lubię, gdy zamyka oczy, lekko otwiera usta i wyobraża sobie życie ze mną. Marzy, że kupimy sobie psa i będziemy chodzić na spacery. Nosi w kieszeniach sznurek, scyzoryk i klucze od jakiegoś samochodu, które znalazł trzy lata temu. Jest dumny z tych kluczy, a ja leżę na plaży, twarzą w piasku. Mówi, że miał w życiu tak wiele kobiet, że nie pamięta już ile. Czerwieni się przy tym i jąka, a gdy kiedyś zapytałam, jak lubi się kochać, to powiedział, że tak mocno i że z przytulaniem. Na dzień kobiet kupił mi niebieskie skarpetki i wodę kwiatową za kilka złotych. Zaprosił mnie wtedy do kina, kupił bilety w pierwszym rzędzie i usiadł z mojej prawej strony. Czasem gdzieś pracuje, budzi się rano, zawija w gazetę kanapki z pasztetem, czesze włosy i wychodzi. Kiedyś powiedział, że powinnam mieć papugę i wieczorem przyniósł akwarium z rybkami. Opowiada o Szkocji, choć nigdy tam nie był, ja udaję, że nie wiem, a on jest taki dumny, że może mi zaimponować. Jest taki nieposkładany, śmieszny czasem, a nawet żałosny. Patrzę na niego w chwilach, gdy on tego nie widzi, widzę jak się porusza, jak bierze do rąk różne przedmioty. Wtedy jest swobodny, naturalny taki. Jestem pewna, że ma w sobie tak wiele, tak dobrze byłoby się z nim kochać, ale nie wiem, czy chce mi się go poukładać, wychować, przerobić na takiego, który potrafiłby mi zawrócić w głowie. Położył mi przedwczoraj konwalie na poduszce. Wiem, że niedługo odejdzie i już nigdy go nie spotkam, ale potrafię się nie martwić.
Obrazek zawiera.
Przeżótek, jak na wyklepany, działa. Przyzwoicie, a nawet Nawarony.
Umm... nic nie jarałem hyh.
Miał trzy lata, gdy pewnej nocy obudził go krzyk matki. Płakał i zasłaniał oczy, bo nie chciał widzieć jak ojciec ją bije. Zmęczony zasnął. Rano nie zrobiła mu śniadania.
Po dwóch dniach ją zakopali.
Outside the Wall
~
Przychodzi wieczorem, niezapowiedziany, niezakłopotany. Tak po prostu, a przecież mógłby mnie nie zastać. Pachnie skórą, zdejmuje płaszcz, kładzie na stole paczkę papierosów i wyłączony telefon komórkowy. Nie wiem, ile jest w paczce papierosów, nie wiem na jak długo mu wystarczy, nie wiem czy zostanie do rana i nie wiem czy ten wyłączony telefon nie zadzwoni. Rozsiada się z bezczelnym strachem w fotelu i żongluje kolorowymi światłami pod sufitem, rozśmiesza mnie, jest taki dziecinny. Lubię go, zanim przyjdzie, a gdy już jest to lubię go mniej. Och, kochany, tak mi przykro, że opada ci ręka, gdy ją do mnie wyciągasz, zawsze ci opadała. Przecież ci nie pomogę, jestem małą dziewczynką. I co tak patrzysz? Chciałbyś mnie, mojej muzyki, żebym ci zupę ugotowała? Spotykam go w antykwariacie, mówi do mnie Justyna i patrzy, jakby właśnie wrócił z siedemnastoletnich wczasów na bezludnej wyspie, pełnej japońskich turystów. A imię moje jest zupełnie inne, więc po co tak mówi? Dziwny taki jest. Latem powiedział, że pokocha mnie zimą, a zimą narzekał, że mu źle. Je jedną ręką, pociąga nosem i wystaje mu podkoszulek spod swetra. Po co on to na siebie nakłada? Kiedyś widziałam go rano pijanego w spożywczym na sąsiedniej ulicy, kupował bułkę i kefir, był nieogolony i śmierdział. Chciał mnie pocałować, ale się potknął, odsunęłam się i leżał u mych stóp. Zamyśliłam się wtedy i uciekł mi autobus. Nic od niego nie chcę, tylko spędzić z nim kilka lat, ale nie wiem czy chrapie. Kiedyś wszedł w ubraniu do wanny. Powiedział, że trzeba często myć zęby i mieć marzenia. Czyta mi czasem bajki na dobranoc, czyta po ciemku, a gdy zasypiam, to sobie idzie. Śpi w pokoju obok, na kanapie. Raz płakał, a gdy już rozmazał sobie makijaż, to zapytał dlaczego nie pytam czemu płacze. A ja wiedziałam. On zawsze płacze, gdy przypomni mu się Mały Książę. Raz przyniósł starą winylową płytę, powiedział, że to jego ulubiona i nie wierzył, że nie mam gramofonu. No to zaśpiewam ci to, co jest na tej płycie, tak powiedział. Ale nie umie śpiewać, śmiałam się, a jemu było przykro. Siedzę czasem boso na balkonie i tęsknię za nim, on pewnie o tym wie i na przekór mi nie przychodzi. Mija popołudnie, mija jesień, a on znów pijany sypia na ławce w parku. Wlewa w siebie tanie wino, pali niedopałki, które wyciąga z kosza na śmieci i ma szalenie krótkie odciski palców. Mówi, że nie jest po to, by spełniać moje marzenia. Ostatniej nocy, pośród innych nieprzyjemnych snów, śniło mi się, że przyniósł mi na urodziny łyżwy. Były używane i chyba za małe. Nie wiem, bo nie przymierzyłam. We wtorek powiedział, że śnił mu się poniedziałek, a morze miało wtedy kształt kurtyny w teatrze. Lubię, gdy zamyka oczy, lekko otwiera usta i wyobraża sobie życie ze mną. Marzy, że kupimy sobie psa i będziemy chodzić na spacery. Nosi w kieszeniach sznurek, scyzoryk i klucze od jakiegoś samochodu, które znalazł trzy lata temu. Jest dumny z tych kluczy, a ja leżę na plaży, twarzą w piasku. Mówi, że miał w życiu tak wiele kobiet, że nie pamięta już ile. Czerwieni się przy tym i jąka, a gdy kiedyś zapytałam, jak lubi się kochać, to powiedział, że tak mocno i że z przytulaniem. Na dzień kobiet kupił mi niebieskie skarpetki i wodę kwiatową za kilka złotych. Zaprosił mnie wtedy do kina, kupił bilety w pierwszym rzędzie i usiadł z mojej prawej strony. Czasem gdzieś pracuje, budzi się rano, zawija w gazetę kanapki z pasztetem, czesze włosy i wychodzi. Kiedyś powiedział, że powinnam mieć papugę i wieczorem przyniósł akwarium z rybkami. Opowiada o Szkocji, choć nigdy tam nie był, ja udaję, że nie wiem, a on jest taki dumny, że może mi zaimponować. Jest taki nieposkładany, śmieszny czasem, a nawet żałosny. Patrzę na niego w chwilach, gdy on tego nie widzi, widzę jak się porusza, jak bierze do rąk różne przedmioty. Wtedy jest swobodny, naturalny taki. Jestem pewna, że ma w sobie tak wiele, tak dobrze byłoby się z nim kochać, ale nie wiem, czy chce mi się go poukładać, wychować, przerobić na takiego, który potrafiłby mi zawrócić w głowie. Położył mi przedwczoraj konwalie na poduszce. Wiem, że niedługo odejdzie i już nigdy go nie spotkam, ale potrafię się nie martwić.
Obrazek zawiera.
Przeżótek, jak na wyklepany, działa. Przyzwoicie, a nawet Nawarony.
Umm... nic nie jarałem hyh.
Miał trzy lata, gdy pewnej nocy obudził go krzyk matki. Płakał i zasłaniał oczy, bo nie chciał widzieć jak ojciec ją bije. Zmęczony zasnął. Rano nie zrobiła mu śniadania.
Po dwóch dniach ją zakopali.
Outside the Wall
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 17.00 km
w terenie: 15.00 km
ukręciłem: 17.00 km
w terenie: 15.00 km
trwało to:
00:49
ze średnią: 20.82 km/h
Maksiu jechał: 38.20
km/hze średnią: 20.82 km/h
temperatura:
25.0
tętno Maksa: 169 ( 87%)
tętno średnie: 130 ( 67%)
w górę: 619 m
kalorie: 619
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Maria Awaria
Środa, 21 maja 2014 · dodano: 21.05.2014 | Komentarze 10
~ Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 28.39 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 28.39 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
01:07
ze średnią: 25.42 km/h
Maksiu jechał: 42.80
km/hze średnią: 25.42 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 157 ( 81%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 97 m
kalorie: 475
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Strefa - reaktywacja
Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 1
~
Pamiętacie ubiegłoroczne Strefy Zrzutu? No niezłe były. Raczej. Rok temu, z Waszą pomocą ogłosiliśmy sukces. A później nadeszła zima stulecia, zasypało Wam umysły, zamarzły Wam posadzki w łazienkach i wychodząc spod pryszniców przewracaliście się, uderzając boleśnie w w potylice? Cycós innego Wam dolega może?
Why takie myśli mnie prześladują? Bo ponieważ, mianowicie w Złotym reaktywowaliśmy akcję Strefa Zrzutu i... okazało się, że albo uszy się Wam zepsuły, albo oczy już nie te. Śmieci na trasie, poza strefami, było mocno pod dostatkiem... to były Wasze śmieci.
Wstyd mi za Was, za nas.
Oczywiście wielu jest takich,którzy nie śmiecili, nie śmiecą i śmiecić nie będą. Chwała im, szacunek oraz dziękuję w imieniu wszystkich, którym na tym zależy.
Ale niestety, całą idę potrafi zepsuć kilku baranów, którzy kupili przyciasne kaski i nie mają chyba świadomości, co czynią. Strefy będą stały na każdym ścigu u GG a może i na BM (dogadujemy się też z tamtym orgiem), a my będziemy bacznie obserwować. I obiecuję śmieciarzom, że jeśli ktokolwiek z GTA (a jest nas niemało w peletonie) zauważy, że wyrzucacie śmieci na trasie, to zgłosi to organizatorowi, a on już na bank załatwi Wam DSQ. Mamy to dogadane.
A w Złotym zjeżdżało się tak...
Jawornika nie zjechałem po raz czwarty całego, bo ponieważ ciasno było i nie dało się nijak, ale kiedyś tam zjadę.
Borówkę natomiast całą z jednym tylko fikołkiem.
Wstyd mi za Was, za nas.
Oczywiście wielu jest takich,którzy nie śmiecili, nie śmiecą i śmiecić nie będą. Chwała im, szacunek oraz dziękuję w imieniu wszystkich, którym na tym zależy.
Ale niestety, całą idę potrafi zepsuć kilku baranów, którzy kupili przyciasne kaski i nie mają chyba świadomości, co czynią. Strefy będą stały na każdym ścigu u GG a może i na BM (dogadujemy się też z tamtym orgiem), a my będziemy bacznie obserwować. I obiecuję śmieciarzom, że jeśli ktokolwiek z GTA (a jest nas niemało w peletonie) zauważy, że wyrzucacie śmieci na trasie, to zgłosi to organizatorowi, a on już na bank załatwi Wam DSQ. Mamy to dogadane.
A w Złotym zjeżdżało się tak...
Jawornika nie zjechałem po raz czwarty całego, bo ponieważ ciasno było i nie dało się nijak, ale kiedyś tam zjadę.
Borówkę natomiast całą z jednym tylko fikołkiem.
Prinx mówi, że zjeżdżałem najszybciej. Pewnie mnie lubi (co samo w sobie jest już pewnym dziwactwem) i po ostatnich kopach, jakie zebrałem za Jezuski i JanyPawłyDrugie, chciał mi osłodzić trochę gorycz, co nią przesiąknąłem.
Ale... osobiście widziałem ze dwie osoby, co mnie w dół wyprzedzały. Pozostałych nie zauważałem, bo zjeżdżali obok mnie z prędkością Maglev'a.
Prinx, tak czy siak, dziękuje ;)
W najbliższą niedzielę ścig w Wojniczu, cyklokarpacki taki. To najmacz ważny start w tej dekadzie. Po co tak, to zeznam, gdy już będzie po. Tymczasem przygotowania w toku, co widać na poniższym obrazku.
Ale... osobiście widziałem ze dwie osoby, co mnie w dół wyprzedzały. Pozostałych nie zauważałem, bo zjeżdżali obok mnie z prędkością Maglev'a.
Prinx, tak czy siak, dziękuje ;)
W najbliższą niedzielę ścig w Wojniczu, cyklokarpacki taki. To najmacz ważny start w tej dekadzie. Po co tak, to zeznam, gdy już będzie po. Tymczasem przygotowania w toku, co widać na poniższym obrazku.
Gdyby wszystkie monoteistyczne religie połączyć w jedną oraz zsumować i zastosować ich paradygmaty, ludzie musieliby przestać po ludzku jeść, kochać się, a nawet cieszyć i śmiać. Zapanowałby biblijny raj.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 41.00 km
w terenie: 38.00 km
ukręciłem: 41.00 km
w terenie: 38.00 km
trwało to:
01:56
ze średnią: 21.21 km/h
Maksiu jechał: 37.10
km/hze średnią: 21.21 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 169 ( 87%)
tętno średnie: 128 ( 66%)
w górę: 229 m
kalorie: 1336
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Migrena
Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 9
~Jest tu niedaleko takie miejsce, w którym jesień trwa od stycznia do grudnia, a czasem nawet dłużej...
Za dwadzieścia kilka dni ruszamy z trzecią odsłoną
Hołda Race. Jeśli jechaliście w ubiegłym roku, to wiecie, że będzie zajebiście. Jeżeli nie jechaliście i się zastanawiacie, to wiedzcie, że będzie zajebiście.
Jakiś portal kolarski, dość popularny (nie chce mi się szukać) zrobił ranking wyścigów XC w kraju i okazało się, że na starcie HR podczas edycji Park Śląski stanęło na starcie najwięcej zawodników... ponad trzy setki. Drygi ścig w tym rankingu nawet nie zbliżył się do tej liczby.
A tak się to kręciło podczas edycji 2013...
Jakiś portal kolarski, dość popularny (nie chce mi się szukać) zrobił ranking wyścigów XC w kraju i okazało się, że na starcie HR podczas edycji Park Śląski stanęło na starcie najwięcej zawodników... ponad trzy setki. Drygi ścig w tym rankingu nawet nie zbliżył się do tej liczby.
A tak się to kręciło podczas edycji 2013...
To co? Zapisujecie się, mam rozumieć?
Tymczasem
Marusia (co On też powinien stanąć na starcie Hołdy) przekonał mnie, żeby dać Wam spokój z Jezuskami i pochodnymi. Daję więc. Ale... gdyby kogoś, w związku z poprzednimi wpisami, jeszcze bolała głowa, to polecam medycynę mozambijską - w stu procentach skuteczna.
Istnieją dwie możliwości - albo jesteśmy sami we Wszechświecie, albo nie. Obie są tak samo przerażające.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 18.00 km
w terenie: 16.00 km
ukręciłem: 18.00 km
w terenie: 16.00 km
trwało to:
00:54
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 37.30
km/hze średnią: 20.00 km/h
temperatura:
13.0
tętno Maksa: 148 ( 76%)
tętno średnie: 119 ( 61%)
w górę: 69 m
kalorie: 547
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Subito zwei
Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 56
~Plan był, nomen omen, boski... po dwóch latach obiecywania sobie, że pojadę na Rychleby, miałem tam w końcu dotrzeć. Dzień wcześniej docierania nie wytrzymała przerzutka...
Jako, że godzina była zbyt późna, by nabyć cokolwiek drogą kupna a nazajutrz, w święto proletariuszy, co oni się łączą, też jakimś dziwnym trafem sklepy z przerzutkami były pozamykane, to na Rychleby wybiorę się kiedyś tam... a tymczasem godnie mnie tam reprezentowali inni oraz między tymi innymi Czarna Bamba.
Ja, doczekawszy uchylenia wrót do sklepu ze Sramami, poprosiłem jednego na wynos. Wygląda całkiem miło, ale tak po prawdzie, to lubiłbym mieć starego i pojeździć na Rychlebach...
Gdy już Marcin mi go przymocował sznurkiem i dwoma zipami do ramy, to okazało się że pod wpływem temperatury (ostatniej dyskusji) co nie co skurczyło się Specykowi...
Cóż było robić... na tak stjóningowanym oraz przykurczonym udałem się kó horyzontowi sprawdzić, czy sramorzutka zachowuje się tak, jak powinna. Zachowuje się.
Jadąc sobie tak bez sensu, a nawet celu naszli mnie refleksje. Tak, macie niestety rację, zapragnąłem się z Wami podzielić tymi płytkimi przemyśleniami.
Psując przerzutkę, bosek niechybnie postanowił dać mi do zrozumienia bym nie szedł dalej drogą, którą wybrałem...
Dodatkowo, po komentarzach do poprzedniego wpisu zwątpiłem w zasadność swego istnienia. O poglądach, pozornych działaniach, relacjach (przepraszam) międzyludzkich, etc. nawet nie wspominając.
No bo jakże to tak? Większość przecież ma rację (vide muchy). A większość odsądziła mnie od czci i wiary. Niektórzy słowami dalece odbiegającymi od tych, jakimi zwykł posługiwać się ich idol - Karol W., inni w sposób cywilizowany (dzięki nieistniejącemu bogu), acz wytykający mi miałkość intelektu, upadek wielki morale mojego osobistego, oraz fakt iż pojęcie terminu szacunek jest mi całkowicie obce. No bo... jakże to tak? Jak śmiałem pokazać palec środkowy obrazkowi największego z rodu piastowego, oraz nie robić z tego tajemnicy? Ba... szczycić się tym. No proszę państwa, skandal nad skandale.
Pisaliście, dość obłudnie, że w nosie macie moje wierzenia (a właściwie ich brak), bo najbardziej doskwieram Wam to, że w serwisie poświęconym rowerom śmiem pisać o czymś innym niż rowery. Fakt, że wcześniej często pisywałem także na inne tematy, jakoś nie spędzał Wam snu z powiek. I oczywiście na Wasze emocjonalne reakcje zupełnie bez wpływu pozostaje fakt, że tym razem był to temat okołowojtyłowy.
Kończąc ten wątek... pomimo Waszych sugestii... niestety, ale wciąż ja będę decydował jak i o czym pisać. Do krwi ostatniej, czyli do momentu, gdy na przykład Błażej zechce zamknąć mi tego bloga i usunąć konto. Jakimś zgrabnym donosikiem możecie próbować na Niego wpłynąć.
Jeden (słownie jeden, nie licząc tych, którzy mają i zalogowali się swoje konta w BS) z komentujących, Grzegorz Krajewski, podpisał się swoim imieniem i nazwiskiem - dziękuję. Pozostali nie uczynili tego ponoć dlatego, iż mnie bliżej lub dalej znają i sytuacja mogłaby być niezręczna. Bo, pomimo tak dużej rozbieżności w pojmowania dziwnych zjawisk na tym świecie, czasem podają mi rękę, czasem ze mną rozmawiają i oczywiście tego, co tu piszą nie potrafią (nie chcą?) wygarnąć prosto w oczy me śliczne.
Bardzo Was proszę, nie krępujcie się. Napiszcie tutaj (podpisując się uczciwie), albo mailem (smsów nie czytam, starczy wiek zepsuł mi mocno wzrok), lub po prostu podejdźcie do mnie przy byle okazji i powiedzcie, jak wielkim chamem jestem oraz zadeklarujcie, że więcej ręki mi nie podacie. I dla Was i dla mnie taka sytuacja będzie klarowna i chyba zdrowsza. Cokolwiek byście mi nie powiedzieli, zapewniam, że moje reakcje będę zdecydowanie dalekie od nerwowych czy też negatywnych.
Piszecie także, że pomimo iż jestem ateistą, to powinienem szanować Waszą wiarę. Zdajecie sobie sprawę, że takim oczekiwaniem czy też sugestią namawiacie mnie do hipokryzji? Skądinąd tak bliskiej wierzącym.
Zastanówcie się przez chwilę. Jeśli Wasza (i każda inna) bozia jest dla mnie postacią fikcyjną, jak nie przymierzając Batman, czy inny Spiderman, a biblia (tak, tak, czytałem... nie raz), jest dla mnie na poziomie bajek z mchu i paproci (lecz stokroć bardziej krwawych, niespójnych i pozbawionych elementarnej logiki), to okazywanie szacunku, a nawet zrozumienia Waszym wierzeniom byłoby zwykłym oszustwem. Zauważacie sprzeczność w byciu ateistą i jednoczesnym szanowaniem jakichkolwiek guseł i zabobonów?
Oczekujecie ode mnie szacunku, więc... może lubicie być oszukiwani? Nie pytam retorycznie, odpowiedź nie jest tak oczywista, jak mogło by się to wydawać. Gdybyście nie lubili, to bylibyście ateistami. Takimi, jakimi byliście w chwili narodzin.
Taki oto obrazek z Murowanej wygrzebałem. Jak widać, idąc śladem magików, cudotwórców oraz byłych papieży postanowiłem cudu dokonać. Zabrałem się za wypędzanie złego z koleżanki mojej teamowej, Małgorzaty oraz zapragnąłem udzielić Jej błogosławieństwa. Na szczęście okazało się, że wspomniany zły nie mieszkał w jej młodym ciele i czary okazały się być zbędne. Gdyby jednak mieszkał, to skuteczność moich zabiegów byłaby na takim samym poziomie, jak wypędzenie przez Wojtyłę tętniaka z głowy Floribeth Mory Diaz.
Wybaczcie, że tak rozwlekle, ale macie ten komfort, że możecie nie doczytać do końca... ja do wspomnianego końca musiałem pisać :/
Wpadł w me ręce tekst Agnieszki zwanej przez znajomych Wołkiem, którego obszerny fragment pozwolę sobie zacytować. Autorka jest zawodowcem, więc ma o niebo (a nawet o dwa) lżejsze pióro ode mnie oraz Jej słowa, w zestawieniu z moimi, są subtelniejsze.
Może poniższe pozwoli Wam zrozumieć powody dla których byłem wstrzemięźliwy i na zdjęciu w poprzednim wpisie użyłem tylko palca.
Cyt.
[...]
Nie uważam Karola Wojtyły za wielkiego człowieka.
Mam krytyczny stosunek do konsekwencji i zaangażowania, z jakim ignorował skalę pedofilii trawiącej Kościół. Chodzi o utrzymanie w mocy instrukcji „Crimen sollicitationis” sprowadzającej się de facto do nakazu ukrywania przestępstw i przestępców; o niechęć papieża do wysłuchania ofiar pedofilii; o oddanie, z jakim chronił słynnego z dymania, a także posiadania dzieci oraz finansowych przekrętów założyciela zakonu Legionistów Chrystusa Marciala Maciela Degollado. Kościół pod kierownictwem Wojtyły był – jak trafnie zauważa założyciel włoskiego stowarzyszenia ofiar kleru Francesco Zanardi – „miejscem niebezpiecznym dla dzieci”. I papież ponosi za to odpowiedzialność.
W najwyższym stopniu krytycznie oceniam bezwzględność, z jaką J.P.2 zwalczał teologię wyzwolenia będącą wszak praktyczną realizacją jego „nauczania społecznego”. Podjęta przez księży i zakonników próba walki po stronie ubogich przeciwko krwawym i chciwym prawicowym juntom Ameryki Południowej, reprezentującym interesy obszarników i kapitału spotkała się ze strony papieża Polaka z jednoznacznym potępieniem – w przeciwieństwie do finansowej przez CIA operacji „Kondor”, która kosztowała życie 80 tysięcy osób.
Nie podoba mi się przyjaźń Karola Wojtyły z Ronaldem Reaganem i bezkrytyczne podejście do działań USA w Ameryce Południowej za jego czasów. Nie podoba mi się jego przyjaźń z Pinochetem. Oburza mnie zachowanie papieża wobec arcybiskupa San Salvadoru Oscara Romero, który usiłował przedstawić mu dowody zbrodni junty i został przez Wojtyłę wyrzucony z audiencji, a kilka tygodni później zginął, zamordowany podczas sprawowania mszy przez rządowe szwadrony śmierci, bez specjalnej dezaprobaty ze strony Watykanu.
Oburza mnie udział Wojtyły w rozprzestrzenianiu się epidemii HIV w Afryce, gdzie żyje 70 procent dorosłych i ponad 90 procent dzieci zarażonych AIDS. Posłuszny swoim seksualnym obsesjom Wojtyła zaangażował cały autorytet w walkę z prezerwatywami będącymi jedyną skuteczną metodą walki z AIDS i jego zasługi w triumfalnym marszu choroby przez kontynent są nie do przecenienia. Co roku w Afryce w powodu AIDS umiera milion ludzi.
Nie akceptuję postawy Wojtyły wobec kobiet, ich praw reprodukcyjnych i ról społecznych, jego bezwzględnej walki nie tylko z aborcją, ale także antykoncepcją i edukacją seksualną, która umożliwia kobietom decydowanie o tym, kiedy i ile dzieci chcą mieć.
I wreszcie, choć to już zdecydowanie mniej mnie dotyczy, nie podoba mi się ekstremalnie konserwatywny kierunek, jaki narzucił kierowanej przez siebie instytucji, dokonując totalnego odwrotu od ustaleń i ducha Soboru Watykańskiego II: odejście od jakiejkolwiek kolektywności w zarządzaniu, ponowna centralizacja, walka z przejawami oddolnej demokracji. A także z postulującymi zmiany intelektualistami wewnątrz Kościoła – takimi jak szwajcarski ksiądz Hans Küng, który został pozbawiony prawa nauczania teologii katolickiej za to, że wzywał do przemyślenia dogmatu o nieomylności papieża.
Jakkolwiek zapoczątkowana przez Wojtyłę kontrreformacja jest wewnętrzną sprawą Kościoła, to jej skutki, zwłaszcza w Polsce, dalece mury kościołów przekraczają. Kult prymitywnej „pobożności maryjnej” promuje postawy bezrefleksyjności i braku krytycznego myślenia. Ten rodzaj religijności nawet bardziej niż inne blokuje rozwój intelektualny, sprzyjając, mówiąc wprost, ciemnocie. Za to także Wojtyła ponosi w mojej opinii osobistą odpowiedzialność.
Nie odpowiada natomiast, wbrew obowiązującej w Polsce doktrynie, za upadek Związku Radzieckiego i wyprowadzenie Polski z tzw. bloku wschodniego, a także za pokojową transformację do demokracji. Gwoli intelektualnej uczciwości odnotować należy, że upadek ZSRR wiązał się z niewydolnością ekonomiczną spowodowaną wyścigiem zbrojeń, a pokojowa droga przemian to przede wszystkim zasługa obu stron Okrągłego Stołu. Które skądinąd – podobnie jak ich polityczni spadkobiercy – dzielą między sobą, a także z Janem Pawłem II, odpowiedzialność za klerykalizację życia publicznego w Polsce.
Wbrew temu, co dominująca w Polsce prawica mówi i pisze, nie uważam za swój obywatelski obowiązek otaczania kultem postaci i dokonań Jana Pawła II. I najuniżeniej proszę sejmową oraz religijną większość, żeby mi na to pozwoliła.
Wpadł w me ręce tekst Agnieszki zwanej przez znajomych Wołkiem, którego obszerny fragment pozwolę sobie zacytować. Autorka jest zawodowcem, więc ma o niebo (a nawet o dwa) lżejsze pióro ode mnie oraz Jej słowa, w zestawieniu z moimi, są subtelniejsze.
Może poniższe pozwoli Wam zrozumieć powody dla których byłem wstrzemięźliwy i na zdjęciu w poprzednim wpisie użyłem tylko palca.
Cyt.
[...]
Nie uważam Karola Wojtyły za wielkiego człowieka.
Mam krytyczny stosunek do konsekwencji i zaangażowania, z jakim ignorował skalę pedofilii trawiącej Kościół. Chodzi o utrzymanie w mocy instrukcji „Crimen sollicitationis” sprowadzającej się de facto do nakazu ukrywania przestępstw i przestępców; o niechęć papieża do wysłuchania ofiar pedofilii; o oddanie, z jakim chronił słynnego z dymania, a także posiadania dzieci oraz finansowych przekrętów założyciela zakonu Legionistów Chrystusa Marciala Maciela Degollado. Kościół pod kierownictwem Wojtyły był – jak trafnie zauważa założyciel włoskiego stowarzyszenia ofiar kleru Francesco Zanardi – „miejscem niebezpiecznym dla dzieci”. I papież ponosi za to odpowiedzialność.
W najwyższym stopniu krytycznie oceniam bezwzględność, z jaką J.P.2 zwalczał teologię wyzwolenia będącą wszak praktyczną realizacją jego „nauczania społecznego”. Podjęta przez księży i zakonników próba walki po stronie ubogich przeciwko krwawym i chciwym prawicowym juntom Ameryki Południowej, reprezentującym interesy obszarników i kapitału spotkała się ze strony papieża Polaka z jednoznacznym potępieniem – w przeciwieństwie do finansowej przez CIA operacji „Kondor”, która kosztowała życie 80 tysięcy osób.
Nie podoba mi się przyjaźń Karola Wojtyły z Ronaldem Reaganem i bezkrytyczne podejście do działań USA w Ameryce Południowej za jego czasów. Nie podoba mi się jego przyjaźń z Pinochetem. Oburza mnie zachowanie papieża wobec arcybiskupa San Salvadoru Oscara Romero, który usiłował przedstawić mu dowody zbrodni junty i został przez Wojtyłę wyrzucony z audiencji, a kilka tygodni później zginął, zamordowany podczas sprawowania mszy przez rządowe szwadrony śmierci, bez specjalnej dezaprobaty ze strony Watykanu.
Oburza mnie udział Wojtyły w rozprzestrzenianiu się epidemii HIV w Afryce, gdzie żyje 70 procent dorosłych i ponad 90 procent dzieci zarażonych AIDS. Posłuszny swoim seksualnym obsesjom Wojtyła zaangażował cały autorytet w walkę z prezerwatywami będącymi jedyną skuteczną metodą walki z AIDS i jego zasługi w triumfalnym marszu choroby przez kontynent są nie do przecenienia. Co roku w Afryce w powodu AIDS umiera milion ludzi.
Nie akceptuję postawy Wojtyły wobec kobiet, ich praw reprodukcyjnych i ról społecznych, jego bezwzględnej walki nie tylko z aborcją, ale także antykoncepcją i edukacją seksualną, która umożliwia kobietom decydowanie o tym, kiedy i ile dzieci chcą mieć.
I wreszcie, choć to już zdecydowanie mniej mnie dotyczy, nie podoba mi się ekstremalnie konserwatywny kierunek, jaki narzucił kierowanej przez siebie instytucji, dokonując totalnego odwrotu od ustaleń i ducha Soboru Watykańskiego II: odejście od jakiejkolwiek kolektywności w zarządzaniu, ponowna centralizacja, walka z przejawami oddolnej demokracji. A także z postulującymi zmiany intelektualistami wewnątrz Kościoła – takimi jak szwajcarski ksiądz Hans Küng, który został pozbawiony prawa nauczania teologii katolickiej za to, że wzywał do przemyślenia dogmatu o nieomylności papieża.
Jakkolwiek zapoczątkowana przez Wojtyłę kontrreformacja jest wewnętrzną sprawą Kościoła, to jej skutki, zwłaszcza w Polsce, dalece mury kościołów przekraczają. Kult prymitywnej „pobożności maryjnej” promuje postawy bezrefleksyjności i braku krytycznego myślenia. Ten rodzaj religijności nawet bardziej niż inne blokuje rozwój intelektualny, sprzyjając, mówiąc wprost, ciemnocie. Za to także Wojtyła ponosi w mojej opinii osobistą odpowiedzialność.
Nie odpowiada natomiast, wbrew obowiązującej w Polsce doktrynie, za upadek Związku Radzieckiego i wyprowadzenie Polski z tzw. bloku wschodniego, a także za pokojową transformację do demokracji. Gwoli intelektualnej uczciwości odnotować należy, że upadek ZSRR wiązał się z niewydolnością ekonomiczną spowodowaną wyścigiem zbrojeń, a pokojowa droga przemian to przede wszystkim zasługa obu stron Okrągłego Stołu. Które skądinąd – podobnie jak ich polityczni spadkobiercy – dzielą między sobą, a także z Janem Pawłem II, odpowiedzialność za klerykalizację życia publicznego w Polsce.
Wbrew temu, co dominująca w Polsce prawica mówi i pisze, nie uważam za swój obywatelski obowiązek otaczania kultem postaci i dokonań Jana Pawła II. I najuniżeniej proszę sejmową oraz religijną większość, żeby mi na to pozwoliła.
AWŁ
Przykładów podobnych tym, które przytacza Agnieszka, jest znacznie więcej, ale nie sposób opisać wszystkiego w jednym tekście, należało by przymierzyć się do wydania książki.
Może należało by wspomnieć jeszcze wyświęcenie przez pożeracza kremówek kilku zbrodniarzy: arcybiskupa Stepinaca, José de Anchieta, czy też Agnes Gonxha Bojaxhiu, której działalność czyni z niej wyjątkowo odrażającą postać.
Materiałów, opisujących powyższe, jest w sieci pod dostatkiem. Jeśli zechcecie, to sobie znajdziecie.
Widzieliście film "Nocny pociąg do Lizbony"? Cudny jest.
Może należało by wspomnieć jeszcze wyświęcenie przez pożeracza kremówek kilku zbrodniarzy: arcybiskupa Stepinaca, José de Anchieta, czy też Agnes Gonxha Bojaxhiu, której działalność czyni z niej wyjątkowo odrażającą postać.
Materiałów, opisujących powyższe, jest w sieci pod dostatkiem. Jeśli zechcecie, to sobie znajdziecie.
Widzieliście film "Nocny pociąg do Lizbony"? Cudny jest.
Religia stanowi obrazę dla ludzkiej godności. Gdyby jej nie było, mielibyśmy dobrych ludzi robiących dobre rzeczy i złych ludzi czyniących zło. Tylko religia może sprawić, że dobrzy ludzie robią złe rzeczy.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 122.50 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 122.50 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:56
ze średnią: 24.83 km/h
Maksiu jechał: 57.10
km/hze średnią: 24.83 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 721 m
kalorie: 1970
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Jezuskowi
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 26
~
Nadchodzą takie dni w roku, że każdy czuje, iż powinien zrobić coś dla Jezuska.
Większość myje okna. Dla Jezuska ofcoś. Niektórzy idą po bandzie i wycierają także kurze.
Postanowiłem nie być gorszy. Umyłem dziś zęby, dla Jezuska ma się rozumieć.
Większość myje okna. Dla Jezuska ofcoś. Niektórzy idą po bandzie i wycierają także kurze.
Postanowiłem nie być gorszy. Umyłem dziś zęby, dla Jezuska ma się rozumieć.
Ale... to za mało, pomyślałem. Pojechałem ku.
Chwale.
Głos usłyszałem. Niechybnie należał do Jesuska. Głos domagał się więcej.
Strawy, wołał... daj mi strawy. Głodny musi, pomyślałem. Bozia go nie karmi? Karę ma? A może oddał michę dzieciakom z Etiopii? Tak czy siak, jeśli się domaga, to cóż mi pozostaje... dałem.
Od nał, jeśli ktoś z Was zapragnie zrobić dobrze Jezuskowi, to powinien mieć konto na Stravie, udać się ku startowi tego segmentu i z pieśnią na ustach wykręcać rekord świata. Od dziś jest to błogosławiony segment, oraz błogosławiony będzie każdy, który na nim będzie liderem. Jak widać, tymczasem aureola buja się nad mą zacną głową.
Oraz z okazji podniosłego nastroju zapragnąłem wysłać Wam wszystkim krótkie wiadomości tekstowe pełne idiotycznych wierszyków o kurczaczkach i innych badziewiach, ale niestety mam zbyt nowy telefon bez klawiszy... po pierwszym wersach wierszoklecenia, telefon pokazał mi, na 5 calowym ekranie, dużego fakulca.
W zastępstwie wierszyków przekazuję Wam okazjonalne obrazki.
Oraz z okazji podniosłego nastroju zapragnąłem wysłać Wam wszystkim krótkie wiadomości tekstowe pełne idiotycznych wierszyków o kurczaczkach i innych badziewiach, ale niestety mam zbyt nowy telefon bez klawiszy... po pierwszym wersach wierszoklecenia, telefon pokazał mi, na 5 calowym ekranie, dużego fakulca.
W zastępstwie wierszyków przekazuję Wam okazjonalne obrazki.
A także utwór muzyczny zwany piosenką, co on tu robi za kolędę. I nie Katarzynę.
Wierzysz w tekst dziwacznej, ponoć świętej, księgi, w której są gadające zwierzęta, czarownice i demony, kije zamieniają się w węże, żarcie spada z nieba, ludzie chodzą po wodzie, trupy wstają z grobów i szwendają się po ulicach... i ciągle twierdzisz, że to ja potrzebuję pomocy?
~
Kategoria 37,73 ^C, Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic, Krasnale
w sumie...
ukręciłem: 23.82 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 23.82 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
00:49
ze średnią: 29.17 km/h
Maksiu jechał: 42.10
km/hze średnią: 29.17 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 254 m
kalorie: 491
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Blue monday
Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 12.04.2014 | Komentarze 2
~Jako, że jutro najważniejszy start sezonu, to w ramach celowania ze szczytowaniem, byłem przez tydzień cały odpoczywałem, jadłem ciostka z krymem oraz bawiłem się ciałem.
By sprawdzić swą gotowość do tego wiekopomnego wydarzenia zaprosiłem szoszona, w celu by ukręcić dystans co najmniej trzycyfrowy przed przecinkiem. Udało się prawie, bo zabrakło niewiele...
Pojócze będzie wspomniany mandej...
By sprawdzić swą gotowość do tego wiekopomnego wydarzenia zaprosiłem szoszona, w celu by ukręcić dystans co najmniej trzycyfrowy przed przecinkiem. Udało się prawie, bo zabrakło niewiele...
Pojócze będzie wspomniany mandej...
Oraz radość swą, przedwczesną, okazywałem, skacząc tu i tam...
Umm... pamiętacie New Order?
Od wczoraj pięć czwartych fejsbóka oraz siedem ósmych portali tak zwanych informacyjnych, ekscytuje się śpiewającym klechą. Ciekaw jestem, czy gdyby ów śpiewak był na przykład młotkowym czy też kierowcą pociągu, to także wzbudziłby taką sensację...
Czegóż owo śpiewanie dowodzi? Że wśród czarnego odłamu, także trafiają się ludzie z krztyną talentu. Nie tylko do opowiadania bajek.
Ten kawałek Cohena coverowali prawie wszyscy, między innymi Dżon bon Dżowi, Szrek, Justysia Steczkowska, Ola Burke oraz wielu innych... kowerzyli go także tacy artyści jak The Voice of Poland, Mam Talent oraz X-Factor... ponoć nawet ktoś go zaśpiewał zanim Cohen go napisał.
Nie uwierzycie, ale nawet szansonistka rozrywkowa Górniak Edyta także sobie tę pioche zanuciła. Artystka Górniak stała się moją ulubioną po tym, jak rzekła była kiedyś, że przestaje robić lody swojemu facetowi na trzy dni przed występem, bo to źle wpływa na jej struny. Głosowe.
Gość ją zostawił. Oficjalnie dlatego, że za często koncertowała.
Ten kawałek Cohena coverowali prawie wszyscy, między innymi Dżon bon Dżowi, Szrek, Justysia Steczkowska, Ola Burke oraz wielu innych... kowerzyli go także tacy artyści jak The Voice of Poland, Mam Talent oraz X-Factor... ponoć nawet ktoś go zaśpiewał zanim Cohen go napisał.
Nie uwierzycie, ale nawet szansonistka rozrywkowa Górniak Edyta także sobie tę pioche zanuciła. Artystka Górniak stała się moją ulubioną po tym, jak rzekła była kiedyś, że przestaje robić lody swojemu facetowi na trzy dni przed występem, bo to źle wpływa na jej struny. Głosowe.
Gość ją zostawił. Oficjalnie dlatego, że za często koncertowała.
Życie to nałóg, z którym bardzo ciężko zerwać
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic