Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

BM

Dystans całkowity:3837.97 km (w terenie 3163.18 km; 82.42%)
Czas w ruchu:250:30
Średnia prędkość:15.32 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:78088 m
Maks. tętno maksymalne:196 (101 %)
Maks. tętno średnie:183 (94 %)
Suma kalorii:114653 kcal
Liczba aktywności:73
Średnio na aktywność:52.57 km i 3h 25m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 49.30
km
w terenie: 43.00 km
trwało to: 03:41
ze średnią: 13.38 km/h
Maksiu jechał: 51.90 km/h
temperatura: 28.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 163 ( 84%)
w górę: 1655 m
kalorie: 2163 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Słuchafony jak dzwony

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 1

~

Zachciało się mi szyku pozadawać oraz w Bielawie. Namówiłem się z innymi, którym też się zachciało i voilà.
Zadawanie wspomnianego szyku, a nawet brylowanie zakończyło się pełnym sukcesem. A nawet wieloma.

by Kasia (R)

by O, Ela!

Unikając monotonii, pominę opowieści o stawianiu na pudle. 
Dużym natomiast sukcesem było odwołanie akcji poszukiwawczo-ratowniczej. Ekipy GOPRowców, TOPRowców, WOPRowcó, TIRowców oraz QUADowców, a także dwie miejscowe wróżki wyruszały z bazy na poszukiwanie Darka W. (pseudonim artystyczny Wierzba), który był się zagubił w akcji.
Oto ostatnia fotografia zaginionego...

oczywiście by Kasia (R)


Darek pojawił się na mecie... a właściwie w miejscu gdzie była meta (bo już ją poskładali) tuż przed zachodem słońca i dwa tusze przed rozpoczęciem akcji poszukiwawczej.

Okazało się, że Daro na cztery godziny znalazł się w innej, równoległej czasoprzestrzeni. Znacie te przypadki... samolot znika z radarów, a po kilku godzinach pojawia się, jak gdyby nigdy nic, w tym samym miejscu... tyle, że zegarki pasażerów pokazują czas o owe kilka godzin wstecz... jest teoria mówiąca, że to interwencja obcych cycóś podobnego. 
Darkowi też się wydawało, że dojechał w okolicach trzech godzin... prawda okazała się być inna. Ponoć nie potrafi się z tego otrząsnąć, cała nadzieja w rękach żony Jego osobistej... ponoć umiejętne przytulanie potrafi zdziałać cuda.

I jeszcze w temacie tematu, czyli słuchafony. 
Taka sytuacja... uderzyłem przerzutką w coś tak i się mi łańcuch zaplątał. Mniej więcej tak, jak płatają się Wam kable w Waszych słuchafonach.



Przychodzi taki moment w życiu każdego człowieka, gdy zaczyna zauważać coś, co jest na niebie.
I zaczyna się martwić, czy to może sępy.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 40.25
km
w terenie: 32.00 km
trwało to: 04:03
ze średnią: 9.94 km/h
Maksiu jechał: 60.90 km/h
temperatura: 24.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 1775 m
kalorie: 1782 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Beskidzki DNF

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 18

~

Jak mawiają starożytni Eskimosi, bomba nie wybiera.
Początek nie był zły, jechaliśmy (w semsie, że Gomole) tabunami...



Później było tylko gorzej.
Gdzieś tak w połowie, w okolicach Grabowej dopadła mnie owa bomba.
Wyprzedzili mnie wszyscy... kobieta w ósmym miesiącu ciąży (na piechotę), dwa żółwie wyścigowe, Chińczyk powożący rikszą oraz wonsz strażacki. 



Zawodnicy jadący gigę zdublowali mnie trzy razy.
Gdy już, wbrew zdrowemu rozsądkowi, dotarłem w okolice mety... to kołcz naszego timu wyłapał mnie przed kreską i nakazał zrobić DNF... by nie zaniżyć wyniku drużyny. Co też uczyniłem.
Fajny jest ten cykl, bo za zrobienie DNF rozdają puchary.



all pionowe obrazki dzięki niezastąpionej Eli


Teraz sobie usiądźcie, będzie śmiesznie... za dziesięć dni mam jechać Trophy, a za półtora miesiąca Czelendża... już widzę, jak mnie GOPR z psami i latarkami szuka po górach.
O, tu mnie boli ze śmiechu hyh.



Gdyby bogowie chcieli, aby ludzie latali, daliby wszystkim bilety lotnicze

~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, BM


w sumie...
ukręciłem: 52.89
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 02:37
ze średnią: 20.21 km/h
Maksiu jechał: 42.00 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 173 ( 89%)
w górę: 433 m
kalorie: 2084 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Oela

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 15.04.2014 | Komentarze 1

~

Grupa pod wezwaniem oraz szyldem GTA zebrała się w sobie i, miast leżeć oraz roztaczać niepokojące zapachy, postanowiła zrobić sobie trening grupowy oraz na rowerach góralskich.

Spotkaliśmy się obok namiotu, co on podobny jest rycerskiemu. W przedsionku tej niezwykłej budowli, w ramach rozgrzewki, obnażaliśmy się bezwstydnie oraz oczywiście grupowo. Grupy były większe i mniejsze, acz zawsze koedukacyjne. Emocji było co nie miara, a nawet co nie dwie miary.



Po wyjściu z namiotu owego, pulsometry nasze wskazywały dość już konkretne wartości. Ruszyliśmy więc niespiesznie, dość ociężale oraz w tempie aby się nie spocić... 

Tuż przed startem spotkałem Oelę, z którą namówiliśmy się na hecę dość obsceniczną. A mianowicie, że ja będę modelkował, a Ona zrobi mi obrazek od pasa w dół. 
Się nam - jak zawsze - udało znakomicie. W obscenach mamy mistrzostwo świata.



Oela poczyniła jeszcze jeden mi obrazek, ale już mniej obsceniczny, nad czym pewnie do dziś boleje i jest Jej wstyd. Oelu... się nie dręcz, nadrobimy to nekst tajmem.



W trakcie rozgrzewki spotkaliśmy dość dużo ludków na bikach... pewnie też postanowili potrenować. Okazało się, że nie... jakiś ścig się odbywał w tym miejscu oraz czasie...



Chyba najmacz dużą hecą było to, że nasze dziewczęta (cośmy się z nimi obnażali w namiocie) wygrały klasyfikację open na najdłuższym dystansie w tym ścigu, co on tam był na trasie naszego treningu. Grupowego oczywiście.
Objechały nawet facetów.



Boję się tego, co może się wydarzyć, gdy kolarzystki spod znaku GTA pojadą na poważnie...




Wilkołaki to są wilki zamienione w ludzi, a nie ludzie zamienieni w wilki.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 50.13
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 03:30
ze średnią: 14.32 km/h
Maksiu jechał: 50.60 km/h
temperatura: 23.0
tętno Maksa: 184 ( 95%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 1640 m
kalorie: 2876 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

50 szelestów

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 20.07.2013 | Komentarze 7

~

Czasem zdarza się tak, że wygrywam.
Dziś w Bielawie był ścig, co się nim bywalcy tego cyklu śccigów mocno bardzo zachwycają.
Na forum ichnim.
No to przecież nie mogę być w opozycji, bo powiedzą, że to tak z przekory... a nawet z powodu wrodzonej złośliwości.


fot. Ela Cirocka

Jestem wjemc mocno zachwycony.
Pogodą, bo ponieważ, o dziwo, nie padało.
Wielką Sową, bo w obie strony z siodła, ale to niewielki wyczyn.
Zawodnikiem jednym co on mnie macz rozbawił mocno... sobie człowieczek z tej Wielkiej Sowy schodził, ja niestety nie. Gdy poprosiłem, żeby mnie przepuścił, to był rzekł, że tu się nie wyprzedza, bo to jest niebezpieczne miejsce.
Przepraszam.

Ale najmacz jestem zachwycony, że wygrałem.
W losowaniu. Pięćdziesiąt ojro w bonie do wykorzystania w sklepie za granicą. Dostałem katalog, co on ma ze pięćset około stron i mam sobie wybrać. Podoba mi się tam jedna modelka na dwudziestej ósmej stronie. Nie wiem omly czy pięć dych nie będzie za mało.

A trasa zachwycająca... no nie wiem, odrobinę nudna raczej, z niewielką ilością wymagających odcinków. To pewnie mocno zależy od punktu odniesienia. Się mi zmienił przez ostatnie dwa sezony oraz po Karpaczu GG szczególnie.
Ale hmm... żeby nie było, że się czepiam oraz pastwię.
Fajna była trasa. Na ten przykład o niebo ciekawsza niż Puchar Polski na Skandii.

Oraz z radości, że tak miło było, to sobie popodskakiwałem.


fot. Kasia Rokosz

Marcin oczywiście był uprzejmy mnie objechać oraz skonsumować ze smakiem pizzę po meksykańsku.



Dobroć jest w tym, co robimy, nie w tym, do czego się modlimy.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 25.08
km
w terenie: 20.00 km
trwało to: 02:11
ze średnią: 11.49 km/h
Maksiu jechał: 37.40 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 510 m
kalorie: 1257 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Czarowny ścig pod świętą górą

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 2

~

Gdyby zebrać wszystkie wpisy ma blogach, opinie z forów oraz plotki o ścigu w Zdzieszowicach, to można by wydać całkiem pokaźny zbiór esejów czy innych dowcipów.



Nie wiem, czy w tej sytuacji nie będę powielał opinii już wypowiedzianych, ale nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował. W skrócie wielkim pozwolę sobie, a skrót ów poprzeplatam kilkoma obrazkami. Postacie na obrazkach niekoniecznie są rozpoznawalne, wyjaśnię więc, że są na nich moi znajomi, przyjaciela, współteamowicze, a na kilku także ja...
Autorzy fotek to Asia Tomes, Ela Cirocka, Radek Pawłowski oraz niezawodna ekipa BikeLife.
Danke und Elke.





Nieprawdą jest jakoby było źle, ciężko, mokro, błotniście... wiecznie niezadowoleni malkontenci rozsiewają takie plotki. Gdyby było słońce, to stękali by, że za gorąco i że trasa pyli.





Było dużo funu, driftów, spa oraz humory na trasie dopisywały, jak nigdy dotąd. Po raz pierwszy w tym cyklu nie było słychać "kurwa, spierdalać, bo nadjeżdżam" i takich tym podobnych uprzejmości, w zamian dało się słyszeć jakieś dziwne teksty w stylu "proszę lewą wolną, kolego", "ależ proszę bardzo", "dziękuję", "nie ma za co". Zanim ochłonąłem po takiej dawce tekstów okołowersalowych, to wszyscy mi odjechali...





Coś się zmienia. Jakby na lepsze, raczej. Bądźmy przy nadziei, że klientom tego cyklu tak już zostanie na zawsze.





Zjechałem na mini ze względu na szacunek do swojego portfela. Zrobiłem DNF i nie przejechałem kreski ze względu na szacunek dla Ojca Dyrektora Sportowego mojego teamu.





Dowodem na to, że było zajebiście, są uśmiechnięte lica Czarnej oraz Małgośki_Mówią_Mi. Mają się z czego cieszyć - nie dość, że twarde sztuki są, to One w dużej mierze sprawiły, że team wygrał obie najważniejsze klasyfikacje drużynowe. Oraz w cuglach.





Na koniec organizatorzy cyklu BikeMaraton stanęli na wysokości zadania i ugościli zawodników iście po królewsku.
Każdy otrzymał mocno wypasioną porcję makaronu z tak gęstym sosem, że widelec stał. W tym sosie.
By po chwili, powodowany wstydem, uciec.
Wyglądało to tak...






Jestem przeciwko religii, ponieważ uczy nas ona być zadowolonymi z odpowiedzi, które niczego nie wyjaśniają.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 40.42
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 04:19
ze średnią: 9.36 km/h
Maksiu jechał: 56.60 km/h
temperatura: 35.0
tętno Maksa: 190 ( 98%)
tętno średnie: 159 ( 82%)
w górę: 1748 m
kalorie: 2566 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

BM w Wiśle, czyli u Grabka bez większych zmian

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 15

~

Wybraliśmy się na ten ścig, bo po pierwsze blisko, po drugie Beskidy czyli najfajniejsze górskie miejscówki w kraju, a po trzecie i najważniejsze... przy trasie siedzibę ma nasz sponsor.
Ten ostatni powód okaże się, w trakcie i po maratonie, znamienny...



Ale po kolei.
Jak już wyżej zeznałem, ten cykl jeździmy sobie sporadycznie, w wolnej chwili oraz bez napinki.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że trasy BM są średnio wymagające oraz ponoć do przejechania dla każdego. To prawda, ja przejechałem.

Ale... na ichnim forum, po wyścigu, zachwytom nie ma końca. Ludzie ekscytują się niezwykle oraz piszą, że cud miód oraz orzeszki, góry takie że hej, trudno niespotykanie i takie tam.

No to pozwolę sobie mieć inne zdanie.
Przede wszystkim trasa... jeśli układa się ją w Beskidach, i około 1/3 (na mega) to asfalty, to ja bardzo przepraszam, ale w okolicach Wisły i Ustronia naprawdę da się owe asfalty w znacznym stopniu ominąć.
Jasne, w porównaniu z wieluńskimi polami czy też wrocławskimi ścieżkami, był to hardcore...



Kolejna sprawa, to charakterystyczna dla tego cyklu logika, co najmniej dziwna... organizator uważa, że techniczne sekcje są niebezpieczne, natomiast szybkie zjazdy są w porządku. Biorąc pod uwagę Jego tezę, która zakłada, że jest to cykl dla każdego... a ten każdy miewa różne umiejętności, to efekt jest od lat podobny... rekordowe ilości poszkodowanych w okolicznych szpitalach.
Zaraz odezwą się głosy, że każdy powinien mierzyć siły na zamiary, że ma rozum, hamulce etc...
Jasne, ale po co trzymać na kominku uzbrojony granat i wciąż mieć baczenie, by go nie szturchnąć? Rozsądniej byłoby się go pozbyć.
Była na ten temat swego czasu dość burzliwa dyskusja. Niestety, wyciąganie wniosków jest poza zasięgiem organizatora.



Ale jest coś, czego org ma w nadmiarze... to brak odpowiedzialności oraz wyobraźni.
Jak inaczej można nazwać to, że na drugim bufecie brakło napojów? To nie pierwszy raz, bywały już w tym cyklu takie hece.
Temperatura zdecydowanie przekraczała trzydzieści stopni, ludzie docierali do bufetu z pustymi bidonami, a tu zonk.
Co na to org? Że nic się nie stało, bo po kilkunastu minutach dowieźli wodę. Gratuluję.
W szanującej się firmie, po takiej porażce, były by wakaty. W szanującej się...

Na szczęście znalazł się ktoś, kto spontanicznie i szybko zorganizował water point - szczegóły tutaj.










[zdjęcia z wodnego bufetu autorstwa Basi Nowak]


Poza tym, po trasie poruszał się dwuosobowy patrol w składzie Małgośka_Mówią_mi oraz Fil. Byli obładowani bidonami i wspomagali wszystkich potrzebujących, nie tylko zawodników z naszego teamu. Pomagali także podczas awarii, użyczali dętek i pompek.



Ktoś policzy, na poniższym obrazku, ile bidonów ma w sumie nasz wodny patrol?



Jeśli myślicie, że organizator podziękował nam za to, że Go wyręczyliśmy i uratowaliśmy wielu zawodników przed odwodnieniem oraz umożliwiliśmy im dojechanie do mety... to jesteście w mylnym błędzie. Org, jak zawsze, ma to głęboko w dupie oraz zajęty jest liczeniem zysków.

A tak niewiele brakowało, by był to całkiem fajny maraton...
Jeśli chcecie zapytać, po co startowałem, jeśli mi się nie podoba, to odpowiedź brzmi... miałem nadzieję, że coś się zmieniło od ubiegłego roku.
Naiwny jestem.

Coś na plus?
Nie zawiódł BikeLife - jak zwykle, Paweł & Co. zrobili genialne obrazki, co da się zauważyć powyżej.

Po ścigu udaliśmy się do siedziby sponsora, by oddać się hulankom i swawolom.
Teamową tradycją staję się to, że podczas takich integracji, bardzo spontanicznie zawierane są nowe oraz ważne przyjaźnie, tak było i tym razem...





Piekło nie zna większej furii niźli złość wzgardzonej kobiety.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 48.00
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 02:52
ze średnią: 16.74 km/h
Maksiu jechał: 58.80 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 1029 m
kalorie: 2183 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

W drodze na szczyt

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 0

~

Być całkiem może, że z zewnątrz wygląda to zupełnie inaczej, ale wszystko idzie zgodnie z planem i założeniami.
Założeniem na ścig w okolicy góry świętej było sprawdzenie, jak organizm mój zacny reaguje, gdy odmówię mu płynu łyków kilku, których się domaga.

Cóż... zareagował dość gwałtownie.
Za tydzień w Stoku Złotym sprawdzę, jak reaguje, gdy na kilka minut wstrzymam oddech.



Zauważcie, proszę, a właściwie wyobraźcie sobie, jak muszę ekscytująco wyglądać z tyłu. Dziewczęciu, jadącemu za mną, z wrażenia oczy stały się jakby czerwone...



Bo tak naprawdę, w tym sezonie najważniejszy ścig rozpocznie się siódmego czerwca i potrwa do dziesiątego. Muszę być gotowy na każdą ewentualność. Stąd te eksperymenta.



I tylko żeby nie było, iż język pokazywam, bo jestem niedobrze wychowany. On się pokazywał z pragnienia. Wprawdzie, nie brakło mi napojów w bidonie, ale postanowiłem sobie zostawić na później.


Miał trzy lata, gdy pewnej nocy obudził go krzyk matki. Płakał i zasłaniał oczy, bo nie chciał widzieć jak ojciec ją bije. Zmęczony zasnął. Rano nie zrobiła mu śniadania.
Po dwóch dniach ją zakopali.

Outside the Wall


~
Kategoria Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 51.78
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 03:28
ze średnią: 14.94 km/h
Maksiu jechał: 57.90 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 182 ( 92%)
tętno średnie: 161 ( 82%)
w górę: 1441 m
kalorie: 2654 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Interfejs białkowy

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 17.09.2011 | Komentarze 11

~

Ścig w Karpaczu został wykastrowany ze zjazdu Borówkową, to był ten fragment, który lubimy najmacz... ale są też tacy, którym się podobało.
Rzecz gustu, niektórzy kupują na jarmarku obrazek z cyklu "łabędzie na stawie", wieszają sobie na ścianie i są przekonani, że obcują ze sztuką...



To tyle tytułem wstępu, a teraz rzecz arcyciekawa, czyli kontynuacja akcji "W Karpaczu pierwszy sektor dla każdego".
Jak pamiętacie postanowiliśmy sprawdzić, czy system pomiaru czasu rejestruje chipy na starcie i czy czas netto to fakt, czy ściema.
W związku z tym stanęliśmy sobie w kilka osób w pierwszym sektorze.

No to poniżej dowody na to, że czas netto to ściema...


W pliku opublikowanym na stronie BM mój wynik wygląda tak:



Smsa po ścigu dostałem takiego:



A oto zapis z Garmina.
(domyślnie jest w jednostkach brytyjskich, należy kliknąć "zobacz w metryczne" w prawym, górnym rogu)

Czego to dowodzi?
Ano, że system mnie nie wyłapał, czyli nie zarejestrował mojego chipa na starcie.
Czas zarejestrowany przez Garmina to 03:28:21, a czas podany przez Datasport to 03:28:55... różnica to 34 sekundy. Powinienem startować z 3 sektora, sektory ruszały co 15 sekund, czyli... otrzymałem czas trzeciego sektora.
Smsa dostałem z wynikiem bez doliczenia kary. W wynikach kara jest wpisana, lecz nie doliczona do mojego czasu.
Co z tego wynika??
Że to nie system mnie 'ukarał'.
Nie mógł, bo mnie nie 'widział' w 1 sektorze.

Skąd więc ta kara?
No to teraz będzie śmiesznie...

Po wejściu do pierwszego sektora, stanęliśmy wraz z kolegą Marcinem grzecznie na jego końcu, tak by nie przeszkadzać ścigantom.
Pięć minut przed starem do sektora wszedł sędzia, podszedł do mnie, wywiązał się taki oto dialog:

- Kolego, nie powinieneś chyba stać w tym sektorze.
- Po czym Pan wnosi?
- Bo tak mam napisane na kartce.
- A może ja chcę dostać karę?
- Acha.

Kolega Marcin słyszał.

Czyli... zamiast systemu zadziałał interfejs białkowy.
Z racji tego, że nie kryłem się z zamiarem przetestowania systemu, organizator czujnie mnie wychwycił... szkoda, że nie system :/
A przecież na starcie były dwie maty... też czujnie.

Tyle, że na stronie z wynikami kara nadal nie jest doliczona... no to domagam się, proszę organizatora, weryfikacji tego wyniku i dopisania mi z tak zwanej ręki tych 45 minut do mojego czasu.

Rozmawiałem z człowiekiem, który ma pojęcie o systemach mierzących czas i rzekł był, że system opierający się na chipach pasywnych (a ten taki właśnie jest) nie ma szans wychwycić w takim tłumie więcej niż 30, góra 40% zawodników. Nawet gdyby rozłożyć dziesięć mat, jedna za drugą.
Dodał też, że to przestarzały system, a takie czary o których pisze organizator (że system wychwytuje ponad 90% chipów na starcie) zapewnia system chipów aktywnych. Może org pokusi się o takie rozwiązanie w przyszłym sezonie? Aby nie podtrzymywać uparcie fikcji "czasu netto".

Hmm.... i jeszcze coś.
Jeśli wydaje się Wam, że najgłówniejszy organizator zagląda na forum i zastanawia się nad tym, co czasem proponujecie, by poprawić to i owo, to jesateście w mylnym błędzie.
Otóż czas jakiś temu miała miejsce taka oto rozmowa... pomiędzy zaprzyjaźnionym z orgiem zawodnikiem, a samym orgiem...

- Maciek, czytasz co ludzie piszą na forum? Są tam czasem gotowe i niegłupie rozwiązania, tylko brać i wprowadzić w życie.
- Nie czytam, oni tam piszą jakieś głupoty.

Główny organizator rzucił na ten odcinek Bartka, który robi, co może, a że w sprawach fundamentalnych może niewiele... to jest, jak jest.
Ale są też tacy, którym się to wszystko podoba.
I bardzo dobrze.

I jeszcze taki zabawny obrazek...



~

Po ścigu, gdy opadły już emocje, jak po wielkiej bitwie kurz... w wąskim gronie wyjaśnialiśmy sobie zawiłe kwestie dotyczące sektorów startowych.





Czasami prawda pojawia się w rezultacie dodania kilku kłamstw i odjęcia ich od całości tego, co wiadomo.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 64.53
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 02:43
ze średnią: 23.75 km/h
Maksiu jechał: 49.70 km/h
temperatura: 25.0
tętno Maksa: 188 ( 95%)
tętno średnie: 168 ( 85%)
w górę: 458 m
kalorie: 2628 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Kwintesencja MTB

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 06.09.2011 | Komentarze 45

~

To jakiś spisek. Zmowa obcych służb.
Zupełnie bez echa przeszło niezwykle ważne wydarzenie...
Warto zapamiętać tę datę...
Czwartego września, w Poznaniu, stolicy polskiego MTB odbył się ścig na rowerach górskich, trekingowych, przełajowych oraz szosowych także.
Organizator podszedł do tematu niezwykle nowatorsko, postawił poprzeczkę na niewiarygodnie wysokim poziomie.
Nie każdy temu podołał.
Na siódmym kilometrze tyko najtwardsi z twardych dali radę.
Wyglądało to tak:



Byłem tu i tam, na ścigach w kraju i poza, ale takiego pure MTB jeszcze nie przeżyłem.
Organizatorzy innych imprez... nie jest Wam wstyd?
Bierzcie przykład i zróbcie wszystko, by poziom Waszych imprez choć odrobinę zbliżył się do ideału, którego mieliśmy okazję doświadczyć w Poznaniu.

Teraz autopromocja oraz reklama, a po chwili wrócimy do tematu...







...po reklamie.

Opowiem Wam kilka historyjek, które miały miejsce podczas tego wiekopomnego wydarzenia, a także po jego zakończeniu. Historyjki zostały powiązane w jedną większą opowieść.


Z sektora trzeciego starowały między innymi zawodniczka A i zawodniczka B. Pierwsza ruszyła z drugiej linii w sektorze, druga z końca sektora. Na metę wpadły razem. O ćwierć koła prędzej linię mety przekroczyła zawodniczka startująca z drugiej linii w sektorze, czyli (zgodnie z zasadą czasu netto) wygrać powinna zawodniczka startująca z końca sektora. Ale... zonk. Chipy obu zawodniczek nie zostały zarejestrowane na starcie, policzono więc ten sam czas startu dla obu i zwyciężyła zawodniczka, która startowała z początku sektora. Później były protesty, świadkowie, którzy opowiadali skąd kto startował, narada sędziów i wynik został zmieniony na korzyść zawodniczki startującej z końca sektora.

Dowodzi to tego, że czas netto to mistyfikacja, gdyby system działał, to powyższa historia nie miała by miejsca, a zwyciężyła by zawodniczka, która pokonała dystans w krótszym czasie... banalnie proste.

Wyszło więc szydło z worka... czas netto to ściema. Chipy nie są rejestrowane na stracie, a organizator utrzymuje tę fikcję po to, by ludzie nie pozabijali się o 10:30 w walce o pierwsze linie w swoich sektorach.

Jaki z tego morał?
Ano taki, że każdy sobie może stanąć w dowolnym sektorze, bo czas netto to ściema.

Po dojściu do takiego wniosku napisałem na oficjalnym forum BM takiego posta:

"W związku z tym, że czas netto to fikcja (vide kilka postów w różnych wątkach poruszających tę kwestię) oraz jeszcze nikt w tym sezonie nie został ukarany za start z nie swojego sektora...
proponuję w Karpaczu wspólny start z pierwszego sektora. Ustawmy się, kto ma ochotę, w pierwszym sektorze i zobaczymy co tak zwany system na to.
Pomysł nie jest mój, rzucił ko któryś z kolegów w innym wątku - nie pamiętam nicka, a nie sprawdzę bo Bartek czujnie usunął tamtego posta. Usuwając uwiarygodnił to, że cały ten czas netto to jedna wielka ściema, chipy nie są odbijane na starcie, a zawodnicy dostają czas sektora. Czasem swojego, czasem nie."

Co uczynił organizator? Czujnie skasował tego posta.
Co uczyniłem ja? Czujnie napisałem to samo raz jeszcze.
Co uczynił organizator. Czujnie skasował tego posta.
Co uczyniłem ja?...

I tak kilka razy.

W pewnym momencie otrzymałem taką prywatną wiadomość:

"Otrzymałeś ostrzeżenie
Wysłane o: Wto Wrz 06, 2011 12:29 pm
Od: organizator_bartek
Do: yowler
Otrzymałeś ostrzeżenie od moderatora lub administratora tego forum. Powód przyznania ostrzeżenia:
Ostrzeżenie nr 2"

Rozczuliłem się do łez... i napisałem posta, który został bardzo czujnie skasowany. Oto on:


"Szanowna publiczności...

Otrzymałem od Bartka ostrzeżenie nr 2:
Trzęsę się ze strachu, co też będzie, gdy otrzymam ostrzeżenie numer trzy.
Organizator ostrzega mnie przed kimś? Przed czymś?

Oczywiście Bartek ma kupę wolnego czasu i wykorzystuje go na rozdzielanie ostrzeżeń oraz usuwanie postów, które mu się nie podobają.
Przypomnę, że za Poznań nie zostałem sklasyfikowany, ale Bartek nie ma czasu nawet na to, by odpowiedzieć na moją prośbę wysłaną mailem, by to wyjaśnić.
Jak może mieć czas na takie bzdury, skoro musi zająć się rozdawaniem ostrzeżeń.

To może ja także Ci przyznam ostrzeżenie?
Bartek, niniejszym otrzymujesz pierwsze ostrzeżenie.
Ostrzeżenie zostaje Ci przyznane za uparte usuwanie posta o fikcyjnych czasach netto."


Bo przy okazji... nie sklasyfikowano mnie w Poznaniu.
Chip działał - sprawdziłem przed startem.
Wysłałem oczywiście maila z prośba o wyjaśnienie oraz załączyłem jako dowód zapis z Garmina.
I nie mam pretensji o to, że coś tam nie zadziałało - zdarza się, to tylko maszyna, ale o to, że organizator ma to w dupie, nie ma czasu, bo ważniejsze jest przecież usuwanie postów na forum.

Jaki z tego morał? Ano taki, że w następnym sezonie z wielką przyjemnością będę sobie jeździł po trasach wytyczanych przez ekipę Grześka Golonki.
A Wy? Spokojnie możecie dalej pozwolić się dymać organizatorowi BM. Zapłacicie siedem dych za każdy start i w pakiecie startowym dostaniecie kolejną profesjonalną, niebieską chustę pod kask. Razem będziecie ich mieli już siedemnaście.

Biorąc to wszystko pod uwagę, zapraszam do wzięcia udziału w takiej oto karpackiej hecy.



Ale to, że coś jest oczywiste nie oznacza jeszcze, że jest prawdą.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 53.00
km
w terenie: 47.00 km
trwało to: 04:04
ze średnią: 13.03 km/h
Maksiu jechał: 67.40 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 190 ( 96%)
tętno średnie: 163 ( 83%)
w górę: 1672 m
kalorie: 3094 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

The Pinokio ver. 2.7.2

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 3

~

Wiecie, że Pinokio ma kobietę? Teraz wiecie. I ona lubi, gdy Pinokio kłamie...

Pojechałem do Bielawy, by zrealizować potajemnie tajny plan. Plan był taki, że zagram wszystkim na nosie oraz wygram nagrodę fair play. Plan został zrealizowany w stu dwunastu procentach...

Na początek delikatnie się przyczaiłem. Aby zmylić potencjalnych pretendentów do tytułu oraz uśpić ich czujność... udawałem, że nie umiem iść pod górę, wybrałem opcję nie wymagającą wysiłku... jechałem.



Musiałem być dość przekonujący... udało się ich nabrać. W ten oto sposób rozpocząłem samotną ucieczkę...
Uciekałem dość długo już, gdy za sobą usłyszałem głos...
Nie żeby od razu jakiś czarodziejski, z zaświatów, czy też nakazujący mi coś robić...
To był stanowczy głos, usłyszałem... Run Lola Run... i chwilę później wyprzedziła mnie...



Ostatnim razem, gdy ją widziałem miała rude włosy. Tak czy siak pojechałem za nią... uciekaliśmy wspólnie. Z tym, że ona bardziej.
Uznałem, że jest po mojej stronie. Tyle, że kilka metrów przede mną... w sensie pomaga mi realizować plan.
W związku z tym ogarnęła mnie błogość, radość oraz lenistwo. Zagrałem więc wszystkim na nosie czym prędzej, tak by zdążyć przed północą...



Po chwili raz jeszcze.



Zdarzyło się, że na chwilę musiałem się napiąć. Ten ścigant obok mnie, któremu zepsuł się koszyk na bidon, zajął drugie miejsce... jak widać walczę z nim o każdą cenną sekundę oraz do krwi ostatniej...
Krew ostatnia skończyła się dość szybko, w związku z czym powróciłem do wcześniejszych założeń.



Na koniec tego morderczo rozrywkowego ścigu otrzymałem wymarzony puchar ferplej.





Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre.

~
Kategoria Daleko stąd, Ścig, BM