Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

BM

Dystans całkowity:3837.97 km (w terenie 3163.18 km; 82.42%)
Czas w ruchu:250:30
Średnia prędkość:15.32 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:78088 m
Maks. tętno maksymalne:196 (101 %)
Maks. tętno średnie:183 (94 %)
Suma kalorii:114653 kcal
Liczba aktywności:73
Średnio na aktywność:52.57 km i 3h 25m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 57.70
km
w terenie: 47.00 km
trwało to: 02:56
ze średnią: 19.67 km/h
Maksiu jechał: 52.00 km/h
temperatura: 23.0
tętno Maksa: 190 ( 98%)
tętno średnie: 170 ( 88%)
w górę: 941 m
kalorie: 1697 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Uszlechetnianie

Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 23.05.2016 | Komentarze 2

~

Ludzie... szczególnie pół, czyli dzieci, oświadczają często światu kim będą, a właściwie zamierzają być. Najczęściej da się słyszeć, że policjantami, strażakami czy też aktorkami. Tego typu banały są słyszane na tyle często, że stały się mocno nużące. 
Bywa, że ktoś tam by zechciał sobie być księdzem czy też prostytutką... zawody dość dochodowe i pewnie mające jeszcze kilka innych wspólnych cech. Niektórym się udaje spełnić te marzenia.



Kiedyś tam postanowiłem zostać rentierem, mam zatem cel, do którego będę zapewne dążył do końca swego. 
Ale wczoraj pojawił się kolejny... będę szlachcicem. Bo ponieważ ból ponoć uszlachetnia. 
W Zdziechach bolało. Odrobinę.

Za chwilę MTB Trophy, później SellaRonda Hero, a na deser MTB Challenge. Szanse na bycie owym szlachcicem zdecydowanie rosną. 

Czy majcie kciók (co jest mocno nieskuteczne, ale why mielibyście nie potrzymać?)

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 47.81
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 02:38
ze średnią: 18.16 km/h
Maksiu jechał: 40.00 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 170 ( 88%)
w górę: 404 m
kalorie: 1673 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Poszukiwany poszkodowany

Sobota, 16 kwietnia 2016 · dodano: 18.04.2016 | Komentarze 4

~

Początek sezonu ścigowego to zwyczajowo płaskacz. Odkąd Murowana przeszła do historii, tym pierwszym płaskaczem jest Miękinia. Niby nic, żadna trudność... ale niestety, mocno źle będą wspominał tę sobotę. Poniżej opisana sytuacja uwiera mnie tu i tam... było tak:

Trzeci może czwarty kilometr... tłok, tasowanie, wyprzedzanie i takie tam. Ten początek, te pierwsze kilometry charakteryzują się tym, że trzeba podejmować decyzje w ułamku sekundy i  jedną z nich podjąłem złą. Bardzo złą.
Wjechałem przed kolegę, na grubość lakieru (tak mi się wydawało). Jednak musiało być ciaśniej... liznął mi koło i to był chyba koniec wyścigu dla Niego.

Zdecydowanie przyczyniłem się do tego wypadku... rzec można, że go spowodowałem.
Po zdarzeniu nie hamowałem, bo pewnie w tym tłumie zrobiłbym kolejny karambol, gdybym nacisnął klamki. Pomyślałem, że odnajdę człowieka po mecie... ale nie udało się.
Pytałem w biurze... mówili, że było kilku poszkodowanych, ale szczegółów nie znali. 

Chciałem napisać na forum BM, ale niestety... umarło. Może kiedyś zmartwychwstanie.
Może tą drogą się uda (powieszę też na frju)? 
Może przeczyta to poszkodowany, a może ktoś, kto Go zna.
Gdyby tak się stało, to proszę o kontakt na jacek[at]sufin.pl



Umm... 
Mimo wszystko słów kilka, być tak może, że zabawnych, zmuszony jestem napisać. Taki mam kontrakt. 
Ścig, jak już wspomniałem, płaski dość był. Niektórzy stękali, że błoto, ale czy ja wiem... może i odrobina była, ale przecież jakaś trudność być musi. 



Gdzieś, na jakiejś tam ścieżce, spadł mi łańcuch z powodu nieumiejętności mej (tak tak, ten śliczny)... założyłem go tak zawodowo, że wplątałem w napęd palec wskazujący... w sensie nie osobisty mój, tylko rękawiczkowy. Gdy go już wyszarpałem i niespiesznie ruszyłem, to po chwilach kilku doszła mnie Marta.
Bo niezła jest.
Później ja Ją dojechałem.
Po czym Ona mnie. 
A następnie dla odmiany ja Ją. 
I myślałem, że skończymy razem.
Nie było nam dane.

Marta postanowiła, na kilometr przed finiszem, wyrzucić swój łańcuch precz w krzaki... co widać na poniższym obrazku.



Ale znalazł się ktoś uprzejmy, wygrzebał go z krzaków, dał Jej i nakazał iście do mety. 
Hmm... tym oto sposobem Marta doszła tak, jak dochodzić się powinno.
Powoli.
A może po Pradze... hónołs.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Asi i Eli. Dziękuję, dziewczęta.
Gdy zbliżałem się do Eli, przypomniała mi się fota Aśki z ubiegłorocznego Trophy



Postanowiłem także być sławny...



No OK, wyszło średnio, ale pierwsze kroki czasem bywają trudne. Aśka jeździ ostatnio tu i tam w ramach projektu "Trenuj z Jabłczyńską" i namawia do treningu różnych ludzi... to  i ja potrenuję.
Przed lustrem.
O bie cu ję.


Wyniki... no znakomite, inaczej być przecież nie mogło.
Drużynowo, muszkieterowo na pierwszym miejscu.
Spójrzcie na obrazek. Spójrzcie wnikliwie... bo jest wyjątkowo smakowity.



I co?
Widzicie to, co powinniście?
Nie?
Na obrazku da się zauważyć dwa puchary, dwie trzecie Zarządu GTA, Wyrę (niestety)... a to wszystko przyprawione szczyptą chili. 

Drugą kategorią, w której wyraźnie zaznaczyliśmy swoją obecność jest klasyfikacja rodzinna, bo taka jest także prowadzona w ramach BM. 
Oto wyniki...



Wyjeździliśmy także, co jest oczywistą oczywistością, dobre miejsca w klasyfikacjach indywidualnych, ale pozwolę sobie nie wymieniać nikogo z nazwiska, bo nie mam aż tyle miejsca wykupionego w bikestats.pl

Po ścigu udaliśmy się, niestety nie wszyscy (bo niektórzy powyrzucali łańcuchy, żeby mieć wymówkę), do braci Czechów, by... wypocząć i pobujać się, dnia następnego, po Rychlebach. 
Ale to już osobna, mocno sensacyjna opowieść... oczekujcie.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 48.99
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:52
ze średnią: 17.09 km/h
Maksiu jechał: 63.00 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 185 ( 95%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 1421 m
kalorie: 1541 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Stan umysłu

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 06.10.2015 | Komentarze 17

~

Sezon pościgowy, nie dość że kolejny, to dobiegł był.
Po kilku latach jeżdżenia u GG, powrót na trasy BM - pomimo pozytywnego nastawienia - nie okazał się tym, co mogłoby byc powodem OBSa. Trasy, trasy, trasy... widać starania, widać, że orgazmator wie o co chodzi, ale...
Ale wie także, że lepiej jest mieć więcej złotówek niż mniej złotówek. Stąd zapewne kompromis pomiędzy trasami MTB, a takimi dla posiadaczy rowerów górskich. Tak, były wyjątki, ale nie one stanowią o jakości całego cyklu. Tak to już jest z ludzką psychiką... jeśli dzieje się dobrze, to uważamy, że to norma i szybko zapominamy. Gdy jest na odwrót, to oczywiście pamiętamy i właśnie te, nienajlepsze wrażenia, przyczyniają się do oceny całości. 
Kolejny problem, to wszechobecny tłok na trasach tego cyklu... co jest oczywistym następstwem wspomnianego kompromisu.

Ogólne wrażenie dalekie jest od euforii, jaka mnie dopadała po finałowym ścigu w Istebnej, kończącym tamten cykl.
Z drugiej strony... dlaczego ja, słabo podjeżdżający i nie umiejący zjeżdżać, uzurpuję sobie prawo do takiej oceny? 
No też nie wiem oraz jestem mocno tym zaskoczony.

Z trzeciej zaś strony są przecież w kraju ludzie, którzy jeżdżąc Mazovię czy też inną Skandię są przekonani, że tak wygląda MTB...

Ale są też dobre wieści. Można, bez szukania wrażeń poza granicami kraju, zakosztować prawdziwej jazdy po górach. 
Są - i mam nadzieję, że będą zawsze - etapówki GG...  Beskidy MTB Trophy oraz Sudety MTB Challenge. To dla tych dwóch imprez warto bawić się w MTB. 
Jeśli jeszcze nie jechaliście którejś z nich, to w 2016 powinniście, bo żyć trzeba już, teraz.. szukajcie motywacji, nie wymówek.

Jest także cykl, który rozwija się bardzo dynamicznie i coś mi podpowiada, że w 2016 będzie to mój priorytet. Namawiam także i tych z Was, którzy mają podobne mojemu oczekiwania. Cyklokarpaty, bo o tej serii mowa, oferują z roku na rok coraz lepsze trasy, wzorową organizację, niezłe nagrody. Na trasach nie uświadczycie tłoku, a ludzie tak startujący wydają się być normalniejsi - nieobce są im magiczne słowa, potrafią ustąpić na trasie miejsce szybszym i mam wrażenie, że zdecydowanie częściej się uśmiechają.


Wracając do ścigu finałowego w Świeradowie...



...jechałem, 



jechałem...



...i kolejny raz, na ostatnich metrach, dojechał mnie Bartek. Jak widać na obrazku, dał z siebie wszystko, a nawet więcej, ponoć skończyła się skala w Jego pulsometrze i pękł był z przeciążenia. Ale... to nieistotne, liczy się wynik. Bartek wygrał. Aczkolwiek nie jest to moje ostatnie słowo. Jeszcze powalczymy... w M8 a może już w M7, hónołs.

Mocno pozytywnym akcentem tego sezonu, podobnie jak i poprzednich była drużyna - Gomola Trans Airco.
Bo GTA to nie tylko team, to pewien stan umysłu, by Paulina




Walczyliśmy w tym sezonie jak lwice, i niestety przegraliśmy pierwsze miejsce. Wygraliśmy natomiast drugie. 




Trunki za pierwsze i drugie smakowały podobnie a nawet identycznie.




Jako, że w dochodzeniu jesteśmy nieźli, to doszliśmy w pięknym stylu do końca tego sezonu...









~




w sumie...
ukręciłem: 41.30
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 03:15
ze średnią: 12.71 km/h
Maksiu jechał: 57.90 km/h
temperatura: 18.5
tętno Maksa: 162 ( 83%)
tętno średnie: 183 ( 94%)
w górę: 1593 m
kalorie: 1570 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Nie Spodzianki

Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 3

~

Pościg był w Myśle Nicach na rowerach góralskich orgazmowany, a że mieliśmy akurat wolny dzień, to udaliśmy się tamże oraz w kilka osób odzianych w podobne mundurki.

Ścig był niczego sobie, w kilku miejscach nawet pod górę można było się przejechać... pod te góry to szczytowałem. W sensie szczyt formy miałem, bo ponieważ wyprzedziły mnie cztery ślimaki, w tym jeden kulawy... ale tym razem po zaciętej walce.

(obrazek kopyrajt  by ElCa)

W dół jadąc natomiast, ślimaki wyraźnie zostawały. Jako, że w dół było trzy razy tyle, co w górę... to odniosłem niemały sukces. Przez kreskę przejechałem kilka minet po Bartku Janowskim, a On był czwarty.




Rokuje to bardzo dobrze na przyszłość, a nawet na półtora przyszłości.

Jak już wspomniałem, przybyło nas w podobnych mundurkach do Myślenic sporo. Okazało się, że w temacie tekstylnym jest nieznaczna rozbieżność... część miała na sobie typowe nasze znane wiatrakowe garnitury, kilku ludków natomiast narzuciło na się czerwone finishery z MTBCH... kilku kolejnych zaprezentowało się inko gniotto.
Efekt tych wariacji odzieżowych był piorunujący, ponieważ a mianowicie po zdominowaniu podium (dwa pierwsze miejsca w jednej z klasyfikacji drużynowych) nie było nudy, było kolorowo, a co poniektórym zakręciła się łza w oku... przypomnieli sobie jedynie słuszne czasy...
Czasy, gdy mówiono o nich "Dzieci Kwiaty", a wolna miłość była bardziej wolna niż dziś wolne są "Wolne Konopie".


Ale...
Ale to nie wszystko, dzień ów obfitował w wydarzenia niespodziewane, acz miłe bardzo. 
Jednym z takich wydarzeń był fikołek Rudej. Z początku nic nie wskazywało na to, że finał będzie tak radosny... ot Ruda fiknęła, spsóła rękę nieznacznie oraz zdrapki sobie zafundowała na udzie. Urocze zdrapki, nie bójmy się tego słowa.
Ruda, po mecie, udała się była do punktu pierwszej (a może i drugiej) pomocy.
Jak widać minę miała wielce zafrasowaną, a może i cierpiącą... niczym Jezusek frasobliwy i cierpiący (może też robił fikołki i stąd takie jego określenia)...


Ale pani od pierwszej oraz drugiej pomocy rzekła, że jeśli pacjentka będzie dzielna, to dostanie nagrodę... no wiecie, czasem się dostaje u dentysty czy innego ginekologa taką plakietkę "Dzielny pacjent" cycós podobnie brzmiącego.
No to w Rudą wstąpił dobry humor...


Przy opuszczaniu ośrodka ratunkowego Ruda dostała... talon. Rozdająca rzekła, że z tym talonem ma się zgłosić po odbiór nagrody w biurze zawodów. No to poszła. No i dostała...



Trochę się skrzywiła... no bo siakiś ten sprzęt wybrakowany, bez amora, bez przerzutki z przodu oraz ktoś się mocno musiał pastwić nad pompką... ale, jak mówi starożytne eskimoskie przysłowie... darowanemu biku się w paszczę nie patrzy.
Ruda zabrała go do domu i ma w planie usunąć wszystkie te usterki...

I to też nie koniec dobrych wieści.
Mega dobrą wiadomością jest też to, że Iza, którą pewnie znacie, ma stronę bliską sercu memu...


 ...pewnie nie znacie tego uczucia, gdy okazuje się, że wśród znajomych są ludzie mający takie samo upośledzenie jak wy. Ja tego uczucia doświadczyłem i zaprawdę powiadam wam... bezcenne.
Aż się ucieszyłem...


...Iza wraz z ja okazała zadowolenie.

W związku z wielostronnym zadowoleniem, udaliśmy się świętować nasze sukcesy do środkowoeuropejskiej metropolii Tarnów, na pierwsze piętro domu Pani Rudej, by napić się rudej.
Świętowaliśmy zacnie, by dnia następnego udać się w okoliczne zmarszczki, ale to już temat na kolejną opowiastkę.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 2.27
km
w terenie: 2.27 km
trwało to: 00:10
ze średnią: 13.62 km/h
Maksiu jechał: 42.40 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 184 ( 95%)
tętno średnie: 160 ( 82%)
w górę: 34 m
kalorie: 96 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

BM Szklarska - trzy kilometry do spełnienia marzeń

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 11

~

Po wielu latach zabawy w ściganie nadszedł ten wielki dla mnie dzień.
Podczas jednego tylko ścigu spełniłem swoje trzy marzenia.

Poobcowałem se ze z Czornym Djobłem, co go tu widać... może nie w pełnej krasie, ale to dla Waszego bez pjeczeństwa. Gdybyście ujrzeli on w pełnej, to moglibyście nie zmrużyć oka przez najbliższe nocy kilka, co mogłoby być mało komfortowe...



Drugim ze spełnionych marzeń okazało się jechanie karetką na kogutach... od dziecka pożądałem doświadczyć takich emocji.



Trzecim, równie wyjątkowym marzeniem było to, by ktoś mnie docenił. 
Stało się...
Jeden z tajwańskich, wiodących producentów komponentów rowerowych wybrał dwunastkę kolarzystek i kolarzystów z całego świata, by testowali bardzo śmiały, nowatorski model siodełka.
Znalazłem się w tej wąskiej grupie beta testerów.
Oto najnowszy model siodła, które już niedługo zrewolucjonizuje branżę...



I to wszystko ziściło się bez specjalnego wysiłku z mej strony... wystarczyło ujechać trzy tytułowe kilometry.
To prezent od bozi, nie może być inaczej... bozia mnie kocha, a ja się jej nie wstydzę.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 62.00
km
w terenie: 55.00 km
trwało to: 03:58
ze średnią: 15.63 km/h
Maksiu jechał: 55.70 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 185 ( 95%)
tętno średnie: 161 ( 83%)
w górę: 1434 m
kalorie: 1897 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Maestro David

Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 2

~

Sezon się wziął i rozkręcił. Po ubiegłotygodniowym ścigu w Wiśle... którego trasa była znakomita, byłem pełen obaw, czy orgazmator cyklu BM nie powróci do nijakości, jakiej doświadczyliśmy w Wałbrzychu.

Ale nie... w Jeleniej Górze było dobrze. Wprawdzie dojazd od startu do pierwszych zmarszczek okazała się przydługi, aczkolwiek po nocnych opadach, delikatne błoto urozmaiciło te płaskie kilometry. To dobry i oczekiwany kierunek, w jakim BM ewoluuje... pomódlmy się wspólnie, by tak już zostało.

Łopata pojechana... okazała się nie tak straszna, jak cztery lata temu, inne smaczki w większości także, choć w kilku miejscach trzeba było pospacerować kilka chwil.



Ada całkiem dobrze mnie rozprowadziła... w związku z czym mogłem skutecznie finiszować. 
To znaczy mógłbym, ale...


Obrazek powyższy, to wynik ustawki z Elą. Się namówiliśmy, że będę pozował, ale... musiałem tam przejechać trzy razy, bo po pierwszych dwóch Ela krzyczała za mną, że nie wyszło i że mam natentychmiast wracać. Wracałem więc, nie mam odwagi kłócić się z Elą. Po czym okazało się, że to Jej tim objechał nas w drużynówce o kilka sekund... ech, taktyka nigdy nie była moją mocną stroną...

Jako, że lubię hece rozmaite, a po akcji z Elą było mi mało...
Kilometr przed metą, wyjeżdżając już z terenu na asfalt, trzeba było pokonać błotne rozlewisko. Normalni biali ludzie robili to z buta, no ale ja postanowiłem być lepszy. 
Jako, że błoto miało konsystencję betonu, który właśnie opuścił betoniarkę, a było go po osie, to skutkiem mojego postanowienia było nurkowanie...




Dwudziestego piątego czerwca 2016 rocku David Gilmour wydobędzie kilka niezłych dźwięków ze swych gitar, a także gardła. Ta heca będzie miała miejsce we Wrocku. Widzimy się... być mejby.


David, kilka lat temu ego, w Gdańsku zagrał kilka kawałków, miedzy innymi coś, co w tej interpretacji jest absolutnym mistrzostwem świata... ale chyba już kiedyś to pokazywałem?




Różne zdarzają się wykony kawałków Pink Floyd... ostatnio Marusia podrzucił taki...




A Łysy dla odmiany wrzucił taka hecę...




Wielu próbuje, ale nie wszystkim się udaje... dziewczętom i owszem.
David - dla odmiany - dziewięć lat temu tak oto zagrał ten utwór muzyczny zwany piosenką:




~

w sumie...
ukręciłem: 50.01
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 03:12
ze średnią: 15.63 km/h
Maksiu jechał: 51.00 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 1499 m
kalorie: 1630 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Łzę óro niłem

Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 0

~

Obawiam się, że starość, pomimo wielu zalet oczywistych, ma też takie, które już oczywistymi nie są, A może nawet zaletami nie są...
Sentymentów znienacka pojawianie się zaliczyłbym do tych wątpliwych.

Dziś na ten przykład ścig jechałem, w Wałbrzychu (ksywa Wałek) i łza się w mym błękitnym oku zakręciła. Wspomnienia pojawiły się tak wyraźne, jakby tyczyły wydarzeń sprzed dni kliku... a przecież minęły lata świetlne od tamtych wydarzeń.



Orgazmator powrócił do starej świeckiej tradycji, by ścig w górach zrobić mocno zniechęcającym oraz sprawić, by ratownicy medyczni nie poumierali z nudów.
Dziś w Wałbrzychu dało się dostrzec zero (słownie zero) zjazdów wymagających jakiejkolwiek techniki. Owszem, było kilka zmarszczek, których podjechanie wymagało wysiłku... no ale ujechać to się można także na pasie startowym lotniska. 
Zjazdy poprowadzono szerokimi szutrami, na których ludki wykręcały niemałe prędkości. Co poniektórzy, z rozpędu wjeżdżali wprost do szpitala. 



Tym, którzy dojechali, oczywiście wszystko pasuje i są zachwyceni. To podobnie jak z disco polo - większości rodaków się podoba, bo jest nieskomplikowane.



Obrazki by Elca - danke und elke

Ale są też dobre wieści, za dni kilka Trophy... macz lubię.

Oraz w ramach wspomnień... nie jestem pewien, ale coś mi podpowiada, że tak właśnie wyglądać winno MTB.



~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, BM


w sumie...
ukręciłem: 41.00
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 02:04
ze średnią: 19.84 km/h
Maksiu jechał: 55.00 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 172 ( 89%)
w górę: 851 m
kalorie: 1290 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Ścig mało ekscytujący...

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 10

~

Ścigaliśmy się, jak to zapowiadałem, w złowieszczym cieniu świętej góry. Hmm... nie żebym był malkontentem, ale ścig jakiś taki bez emocji. Jasne, ujechać można się i na pasie startowym, ale chyba nie w tym rzecz. Na pozór wszystko było OK i nie ma się specjalnie do czego przyczepić... może poza tym, że zabrakło tego czegoś, co powoduje emocje właśnie. No może poza wszechobecnym tłokiem, ale to akurat inne od oczekiwanych emocje wzbudzało. 

Obrasky poniższe dwa patrzeć możecie dzięki poświęceniu i zaangażowaniu Elcy, co Ją all znacie.
Raczej.
 




Strefy Zrzutu natomiast udały się oraz znakomicie...



Na pod jumie było przez chwilę niebiesko... 



...w związku z czym, dzień później, poszedłem powybierać, przepraszam za wyrażenie, prezydęta. 
Niektórzy uprzedzili mnie, żebym zabrał własny pisak, bo ponoć te w lokalach są made by Rosja. No to zabrałem, a nawet zielony.
Dokonałem wyboru o tyle słusznego, co jedynie możliwego. Z mojego punktu widzenia. 



Za tydzień Kluszkowce, Cyklokarpaty czyli góry, mniejszy tłok i ludzie przyjaźniejsi, jak głosi plotka. I prezydęta przyszłego nie będę zmuszony wskazywać...

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 46.60
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 02:10
ze średnią: 21.51 km/h
Maksiu jechał: 42.00 km/h
temperatura: 6.8
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 171 ( 88%)
w górę: 359 m
kalorie: 1351 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Hotel twoich snów

Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 18.04.2015 | Komentarze 3

~

Otwarcie sezonu wędkarskiego miało miejsce w Miękini, nieopodal Wrocka. Otwarcie, jak otwarcie... trochę nuda. intrygujące były natomiast przygody przedścigowe, w sensie że dzień wcześniej. Składem słusznym niezwykle zajechaliśmy do wspominanej wioski, mieliśmy rezerwację w hotelu siedmiogwiazdkowym Senator.
Poziom luksusu w sypialniach był wręcz onieśmielający...



Po nocy pełnej przygód i niespodziewanych zwrotów akcji, zastaliśmy podano nam poranny posiłek. Na śniadanie był szwedzki stół... smakował wyśmienicie.



I to koniec intrygujących sytuacji w Miękini, bo później był nudny ścig...





...po którym zawołali nas na pudło i rozdali nam pó har.

(foty ze ścigu nudnego oraz podjuma made by Elca)



Oraz Strava taki mi obrazek zarzuciła... cokolwiek to znaczy.




~

w sumie...
ukręciłem: 53.74
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 04:23
ze średnią: 12.26 km/h
Maksiu jechał: 56.00 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: 1742 m
kalorie: 3774 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Kawa last minette

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 17.08.2014 | Komentarze 3

~

Wyjazd do Szklarskiej stał pod znakiem kawy. Czarnem oraz kapóczino na podwójnym eks presso, która miała być średnia, ale pani ba rystka chciała Filowi zrobić dobrze, wjemc zaserwowała Mu dużą. W obliczu takiego zwrotu akcji expresso nie miało wyjścia i, nie bójmy się tych słów - utonęło w mleku.
Poza tym były jeszcze inne wynalazki kawowe. Nazw nie wymienię, ponieważ są trudne, bo włoskie, a ja jako człowiek prosty nie radzę sobie w obliczu słów obcych.


Gdy już dotarliśmy, przebraliśmy się etc, gdy pozostał kwadrans do startu, gdy wszyscy już grzecznie moknęli w sektorach, my z Tadkiem siedzieliśmy w knajpie tuż obok i... oczywiście piliśmy kawę. Po wyjściu pozostało około pięciu minet do startu. Jakoś tak nie skumałem z której strony są wejście do sektorów i wszedłem przez płot, co jest wysoce naganne - mea cupla. Ale... na szczęście dla regulaminu i zasad sędzia to zauważył i namówił mnie bym sobie poszedł precz (także przez płot) i wszedł z właściwej strony. Zdążyłem objechać końcowe sektory i wszedłem, tak jak sędzia sugerował. Miało to te dobre strony, że spotkałem  Marcina i Wacka, wymieniliśmy uprzejmości oraz mogłem pomóc Marcinowi na pierwszych kilometrach - prosiłem Go, żeby oszczędzał napęd i jechał z większą kadencją. Chyba w końcu posłuchał, bo w którymś tam momencie odjechał. Spotkałem Go po jakimś czasie, gdy podejmował strategiczną decyzję o poddaniu się. 
Za akcję "Kawa startowa" przyznałem sobie kwiaty.



Wspominałem ostatnio tym, że hercomierz coś nie halo? Aby stwierdzić, czy to nadajnik czy może odbiornik, dzień wcześniej żonglowałem zawzięcie opaskami HR i hmm...
Po starcie nie pokazał się w ogóle puls. Pomyślałem, że stary poczciwy Graniak 705 padł już kompletnie... po czym, w połowie dystansu wydedukowałem, że zabrałem opaskę bez bateryjki... podczas żonglowania wspomnianego, przekładałem bateryjkę, no i heh.
Za akcję "Opaska HR" przyznałem sobie pudełko czekoladek Merci.

Oraz ewentualna padaczka sprzętu zmartwiła mnie jakby mniej, bo ponieważ  Jej Czarność wraz z Arturem Od Okrągłego Stołu pojechali do Livigno specjalnie po to, by kupić dla moi ładniutkiego Garniaka 810 na full wypasie za niewielki pieniądz, bo we tym Livingo, to bez ceł sprzedają. Kawę także.
Ymagynujecie sobie? Taki kawał drogi jechali tylko po to, by z ziemi włoskiej do Polski przyprowadzić dla mnie nową zabawkę. 
Za akcję "Livigno" przyznaję państwu J. tequilę w wersji srebrnej, co ją spożyjemy w Danielce wraz z radością.


Ścig?
Całkiem miły, trasa, jak na ten cykl, bardzo przyzwoita... aczkolwiek do tras, które u GG szykuje Kowal, brakuje kilku lat świetlnych.
[ obrazki dzięki O!Eli oraz Michałowi - danke und elke


Kilka dni temu ego Pan Marek obchodził urodziny. Wysłałem kartkę. Urodzinową ofcoś, papierową. Ze znaczkiem.




Gdy powiesz przyjacielowi, że ją zabiłeś, to on zapyta gdzie zakopiemy ciało

~