Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
w sumie...
ukręciłem: 32.59
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:30
ze średnią: 13.04 km/h
Maksiu jechał: 44.10 km/h
temperatura: 11.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 157 ( 81%)
w górę: 1253 m
kalorie: 1809 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Ogóry

Niedziela, 6 października 2013 · dodano: 06.10.2013 | Komentarze 2

~

Ókręcone.








Ateizm jest zmianą światopoglądu.
Odrzuceniem świata urojeń i chciejstwa na rzecz świata realiów, świata faktów, racjonalizmu i humanizmu. Postrzeganiem świata takim, jakim on jest, a nie takim jakim byśmy chcieli, by był.
Świata, w którym najwyższą wartością przestaje być wyimaginowane bóstwo, a staje się nią człowiek.


~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 93.08
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 04:20
ze średnią: 21.48 km/h
Maksiu jechał: 38.30 km/h
temperatura: 8.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 466 m
kalorie: 3217 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Być jak Krzysio

Sobota, 5 października 2013 · dodano: 05.10.2013 | Komentarze 2

~

Dziś odkrywałem.
Zacząłem od siebie, w sensie, że kołdrę z się zrzuciłem odkrywając intymne części ciała. Swego.
W kolejnej kolejności odkryłem Żółtego, któren przysypan został sporą warstwą niepamięci.
Odkopany, czyli odkryty, Żółty wygląda tak...



W następnej kolejności odkryłem hurtownię mocno tanich tajli rowerowych.
Na ten przykład keta można było brać za ćwierć zeta. Gdyby ktoś był zainteresowany, to ślijcie krótką wiadomość tekstową.



W kolejnej kolejności odkryłem skrzyżowanie. Nie było by w nim nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż jest to skrzyżowanie rzek. No po prostu się krzyżują. I wody, co one są w tych rzekach, to się nic a nic nie mieszają. To dość magiczne skrzyżowanie.

Z lotu ptaka, co ma płaskie patrzenie, wygląda tak...



...z lotu satelity tak...



...z mojego natomiast lotu tak...



Na dziś to tyle, jutro widzimy się około 11:00 w okolicy Trzech Kopców.




Emocje to rak toczący rozsądek.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:50
ze średnią: 24.00 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: m
kalorie: 638 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Tolek

Piątek, 4 października 2013 · dodano: 04.10.2013 | Komentarze 10

~

Pamiętacie Tolka Banana?
W ostatnim odcinku dość tajemniczo zaginął, a w wieku był młodym. Różne słyszało się hipotezy traktujące o jego zniknięciu. Jedni mówili, że porwali go Indianie, inni że wyjechał za chlebem, a jeszcze inni przysięgali, że Tolek był kosmitą i po prostu powrócił w rodzinne strony.

Po latach Grabaż, wraz ze Strachami, przypomniał Balladę o Tolku.

~


~

Padają tam ponoć słowa, które naprowadziły oberdetektywa, specjalistę od małej Madzi, niejakiego Krzysztofa R. na trop. Nikt, poza oczywiście przedetektywem R., nie wie o jakie słowa chodzi... ale tak czy siak, Tolek się odnalazł.
Oto tajne zdjęcie zrobione tajnym aparatem, w tajnym miejscu, przez tajnego detektywa.



I co?
I nawet Archiwum iks ze swoją parą agentów nie podskoczą Krzysztofowi.
A Tolek? Czyż nie jest uroczy?

Dziś, po raz pierwszy tej jesieni, wsiadłem na Toma Howka. Sezon spiningowy uważam za otwarty, choć coś mi się wydaje, że w łikend udam się do gór zobaczyć, czy liście już z drzew pospadali.

A jeśli spning, to muza być musi taka, jaką lubicie.
Ten kawałek znakomicie nadaje się na zakończenie, czy też rozjazd, jak kto woli, heh...

~


~



Powierzam swą duszę dowolnemu bogu, który potrafi ją znaleźć.

~

w sumie...
ukręciłem: 55.37
km
w terenie: 10.00 km
trwało to: 02:36
ze średnią: 21.30 km/h
Maksiu jechał: 45.50 km/h
temperatura: 8.0
tętno Maksa: 156 ( 80%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 477 m
kalorie: 2000 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Amsterdam

Wtorek, 1 października 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 8

~

Wspominałem ostatnio o remoncie nogi. Okazało się, że nie taki on straszny, jak go malują. Właściwie, to zamiast remontować... zdecydowałem się na wymianę... była promocja oraz wymiana jest łatwiejsza niż remont.

Robi się ta tak...

Najpierw należy się udać do punktu wymiany. To dość ważne, żeby na ten przykład nie trafić omyłkowo do punktu wymiany innych członków. Mi się udało. Do punktu wymiany nogi, jedzie się tędy...



Po dwunastu kilometrach należy skręcić tutaj...



...następnie policzyć do czterdziestu sześciu i wjechać w tę drogę...



...oraz po minięciu kapliczki i trzech brzózek (nie mylić z brzozami smoleńskimi) trzeba jechać tędy...


[foty 'na baranka' wg pomysłu prinxa]

Łatwe, co nie?
Po dotarciu na miejsce, w dobrym tonie jest ładnie się przywitać oraz oddać się wypada w fachowe ręce zawodowych wymieniaczy nóg.
Sam proces wymiany nie jest skomplikowany (o ile jest się w odpowiednich, jak wspomniałem, rękach).

Najpierw trzeba odkręcić starą nogę...



...następnie przykręcić nową i w kilku miejscach przyspawać gumowymi elektrodami...



...a na koniec wykonać kilka prostych ćwiczeń, tak by nowa noga dobrze się ułożyła.



I to tyle, można już sobie iść precz do domu.
Jeśli ładnie poprosicie, to przygotują wam nogę z cechami charakterystycznymi, tak by była kropka w kropkę podobna do starej.


Wspominałem też ostatnio o I Muvrini. Grupa pochodzi z Korsyki i co jest niewiarygodne, śpiewa tradycyjne korsykańskie pieśni.
Na początek kawałek, który hmm... u mnie powoduje coś na kształt dreszczy rozpaczy. W tej wersji z towarzyszeniem niewielkiego chórku. No posłuchajcie.

~


~

Liderem jest Jean-François Bernardini, który to ma kumpla Zbyszka, któren to mieszka sobie na Korsyce właśnie. I ten Zbyszek, co jest wręcz niewiarygodne, jest Polakiem. No i zaprosił kapelę do Polski.
25 lutego 2001 roku zagrali koncert akustyczny w trójkowym studiu imienia Agnieszki Osieckiej. Koncert prowadził mistrz Piotr Kaczkowski, a z korsykańskiego tłumaczyła... no właśnie, tu nie mam pewności. Chyba, niżej wspomniana Małgorzata, ale głowy swej ślicznej nie położę.
Tak czy siak, ten koncert to było mistrzostwo świata. Poszukajcie sobie w sieci, warto.

I Muvrini zdarzają się też duety (czy też featy?). Jest tam i polski akcent, nagrali kawałek z Małgorzatą Walewską, którą oczywiście znacie.

~


~

Ale... był też duet ze Stingiem. Fields Of Gold czyli Terre d'oru. Brzmi całkiem nieźle..

~


~

Ale... ale jest taki kawałek - Amsterdam.
Zaśpiewali go z Ute Lemper, którą oczywiście znacie.
Nie znalazłem tego u jótuba, a wrzucać niechcmisię.

Posłuchajcie wykonów solo.
Solo Ute i solo I Muvrini.

~


~


~

I jak?

Tak się składa, o czym pewnie wiecie, że Ute zaśpiewała The Thin Ice na pierwszym spektaklu Rogera Watersa, The Wall.
To było w Berlinie, 21 lipca 1990 roku na gruzach słynnego muru berlińskiego.
To był jedyny taki koncert...

~


~

Mur Berliński, w mrocznych i niesłusznych czasach, od strony Niemieckiej Republiki Demokratycznej, wyglądał tak...



Oraz wschodnioniemieccy żołnierze nie strzelali do nas, wbrew temu, co dziś opowiadają "historycy" z IPN.

Ale... na wspominanym koncercie, cegiełkę brawurowo zaśpiewała Cindy Lauper. Zakochałem się w tym wykonie.
Cindy wchodzi, a właściwie wbiega około osiemdziesiątej sekundy. Ten kawałek trzeba nie tylko słyszeć, trzeba to oglądać.

~


~

A gdy już jesteśmy przy wykonach cegiełki... jest taki jeden, przy słuchaniu którego ponoć sam Roger Waters otwarł otwór gębowy w geście zdziwienia.
Słuchać go należy, tak jak Iza to uczyniła. Czyli, w ciemności, skupieniu i niezwykle mocno.

~


~

Hmm... i w ten prosty sposób wskazałem na ścisły związek pomiędzy Titusem i jego formacją, a grupą I Muvrini. Z pozoru tak różna muza, tak różne światy, a tak wiele je łączy.

Była to czternasta część audycji z cyklu "Muzyka, której nie znacie, a powinniście".

Życie, tak przy okazji, pełne jest dziwnych zbiegów. A czasem także i okoliczności. Na ten przykład Monika, która mi dziś wymieniła nogę (vide foto na górze) było osobliwie i osobiście na historycznym koncercie The Wall w Berlinie i na własny ok widziała Cindy. I Ute. I Rogera. I kilku jeszcze ważnych ludzików.


Jean-François Bernardini podczas koncertu w Trójce rzekł...
To ludzie sprawiają, że nadzieja żyje. Ale to przede wszystkim nadzieja pozwala ludziom żyć.

~

w sumie...
ukręciłem: 64.56
km
w terenie: 60.00 km
trwało to: 03:04
ze średnią: 21.05 km/h
Maksiu jechał: 38.60 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 407 m
kalorie: 2414 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Korsyka

Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 29.09.2013 | Komentarze 6

~

Są takie miejsca, do których wciąż wracamy, choć nigdy tam nie byliśmy.
Korsyka.
Stamtąd pochodzi formacja I Muvrini. Zdarza się tak, że pod wpływem ich muzy spadają kapcie z nóg. O ile akurat ma się je na nogach...
Ale o tej kapeli może nekst tajmem, a może kiedyś tam.

Dziś Petru Guelfucci.
Niektórzy mawiają, że gdy go słyszą, to deszcz zaczyna delikatnie stukać o parapet.

~


~

Heh... no jakby, kurwa, romantycznie się porobiło. Czasem tak mam. To odmienny stan świadomości. I przepraszam, że używam słowa 'jakby'.

Nie tak dawno temu, najsłuszniejszy team w tej części, Europy spotkał się w swoim mateczniku jakby, czyli w siedzibie sponsora.
Z tej okazji zrobiliśmy sobie takie dziwne zdjęcie. W dalszej części tej hmm... konferencji zrobiliśmy coś tam jeszcze, ale fotografa przy tym nie było. Rano natomiast zrobiliśmy jajecznicę z pięćdziesięciu dwóch jajek. Z cebulą.



Gdybyście pożądali zrobić sobie lub swojej firmie etc takie magiczne zdjęcie, to zarzućcie okiem tutaj.
[tekst zawierał lokowanie produktu]



Jest rzeczą bardzo ważną, by do egzaminu przystępować na trzeźwo. Wiele obiecujących karier w zamiataniu ulic, zbieraniu owoców czy graniu na gitarze w przejściach podziemnych rozpoczęło się od braku zrozumienia da tego prostego faktu.

~

w sumie...
ukręciłem: 52.50
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:06
ze średnią: 25.00 km/h
Maksiu jechał: 48.80 km/h
temperatura: 9.0
tętno Maksa: 153 ( 79%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 378 m
kalorie: 1794 kcal
w towarzystwie:

Perły przed wieprze

Środa, 25 września 2013 · dodano: 25.09.2013 | Komentarze 9

~

Dziś otwarłem sezon remontów, napraw oraz nostalgii i pisania wierszy.
Remonty niewielkie dotyczą Specyka, co do jeźdźca to zanoszą sie na troszkę większe.
W nostalgię wpadał będzie oraz wiersze pisał Wyra.

Remonty mojego zacnego ciała wstępnie przeprowadza Centrum Synergia, a później Sport Klinika.
Można już przesyłać pocztówki z wyrazami. Współczucia także.



W kwestii pereł...
Mam słuchawki, a w nich dźwięki.... czyli około tysiąca kawałków, które skłądają się na jazdę obowiązkową. Graja sobie one random, więc bywa tak, że czegoś długo nie słyszę.
Już prawie zapomniałem o duecie Rodrigo Sáncheza i Gabrieli Quintero.
Tamacun, ale nie tylko...

~


~


~

Mam jeszcze ciekawostkę z Istebnej.
Gógjel plus to dość zabawny projekt, nie pytając nikogo o zgodę robi z jpegów pstrykniętych seryjnie animowanego gifa. Wygląda to tak...


fot. Doc

Podjeżdżając Ochodzitą przypominał mi się dowcip...

Matka pakuje syna na wycieczkę:
- Spakowałam Ci do plecaka kanapki i gwoździe.
- Po co?
- No jak po co? Gdy będziesz głodny to sobie zjesz.
- A gwoździe?
- No przecież mówiłam, są w plecaku.


...więc się uśmiechnąłem. Pod wonsem. Wonsem mocy.


fot. Doc




Patriotyzm to nie jest umieranie w walce za ojczyznę, ale sprawienie by tamte skurwysyny umierali za swoją.

~

w sumie...
ukręciłem: 54.31
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 05:18
ze średnią: 10.25 km/h
Maksiu jechał: 51.00 km/h
temperatura: 11.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 2052 m
kalorie: 3200 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Ultimo tango a Parigi

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 22

~

To był siedemdziesiąty drugi rok ubiegłego stulecia. Niemałe ów film wówczas wzbudził emocje... pewnie dziś przeszedłby bez echa, wszak w przeciętnej telenoweli jest więcej pieprzenia...
Czas.
Magicznie zmienia rzeczywistość. Kpiąco niezwykle nas traktuje, by nie rzec, że z pogardą. Jesteśmy przekonani, że na wszystko jest, że mamy go dużo i że przyjdzie by coś tam zrobić...
A finał jest taki, że ewentualnie żal pozostaje. Nie zrobiliśmy, nie powiedzieliśmy... i nie ma drugiej szansy.
Marlon umarł, Maria jakby też już nie żyje.
Takie tam Ultimo tango...

Mając go w dupie (czas w sensie) udaliśmy się grupowo do Istebnej, by godnie zakończyć sezon startowy.
Takie tam nasze Ultimo tango.

Byłoby całkiem miło, gdyby nie nasi hmm... przepraszam za wyrażenie, parlamentarzyści. W sposób mocno szamański sprowadzili w Beskidy deszcz...

~


~

Wprawdzie podczas ścigu nie padało, ale przez kilka dni przed i owszem. Nie było źle, ale... mój brak umiejętności, szczególnie na zjazdach, w takich warunkach... każe mi się wstydzić.
Wstydzę się.

Lecz zanim stanęliśmy na linii startu, wieczór wcześniej ago odbyły się zaległe dekoracje.



Dekorowane były Pani Krystyna oraz Pani Iza w dwóch kategoriach.
Na koniec dekorowany byłem także i ja.

Obrazek tuż po... proszę zwrócić uwagę na trofea oraz why Iza taka zdziwiona jest?
Niewyraźnie widać trofea?
Przybliżę dwa z czterech...





Jak się pewnie domyślacie, niestety przeżyłem.
To dzięki wstawiennictwu Maryśki.
A gdybym nawet miał nie przeżyć, to mając przy sobie breloczek-talizman, byłem o siebie spokojny, jak nigdy przedtem.

Ścig się odbył, obrazków za wiele jeszcze nie mam, ale pewnie za kilka księżyców posiądę.
Powieszę nekst tajmem.



Edit 23.09.
Już jest nekst tajm, dostałem obrazek od BikeLife. Przepraszam, że jadę z pełnymi ustami...




Wspomniana wyżej Iza, przepełniona duchem świętym oraz miłością ekumeniczną oraz do bliźniego swego, postanowiła wyruszyć w nieznane. Po dojechaniu do nieznanego zapomniała, którędy powinna wrócić. Na dobrą drogę w sensie powinna...

Jakoś Jej się w końcu udało, ale nie było to łatwe oraz wieczorem wciąż sprawiała wrażenie, że jest na złej drodze. Hónołs, może nasze towarzystwo miało na ten stan niemały wpływ?
Tak czy siak kosztowało nas wiele wysiłku oraz samozaparcia to, by Ją sprowadzić na powrót na właściwą ścieżkę. Udało się już około trzeciej dwanaście.
Poszliśmy spać w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, a Iza w piżamie.

Zanim jednak to się stało, to pozwoliliśmy by nas dekorowano w kategoriach drużynowych oraz indywidualnych. Wielokrotnie, zbiorowo i z niezbyt szczególnym okrucieństwem...







I tym oto miłym akcentem sezon pościgowy 2013 uważam za zamknięty.

Na otarcie łez mocno energetyczna muza. Nadaje się na trenażejro, którego to czas nadchodzi wielkimi krokoma.

Doczekał się ten kawałek wielu koweróf, remiksóf i innych wynalazkóf.
W wersji jakby oryginalnej wygląda to tak...

~


~


Ten natomiast wykon nie rusza żadnej nutki, wszystkie z oryginału są na swoim miejscu, natomiast obrazki towarzyszące nutkom są absokurwalutnie genialne...

~


~


Spieszmy się kochać kobiety, tak szybko tyją...

~

w sumie...
ukręciłem: 31.03
km
w terenie: 29.00 km
trwało to: 02:43
ze średnią: 11.42 km/h
Maksiu jechał: 43.70 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: 1180 m
kalorie: 1737 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Anioły i Demony

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 2

~

Wspomniałem, iż dnia poprzedniego zaskoczyła nas niepamięć absolutna. Odpuściła rankiem.
Po otwarciu oczu swych ślicznych, ujrzeliśmy widok cudny, bo ponieważ każdy spojrzał w lustro.

Śniadanie było wyśmienite, prawie jak to u Tiffaniego. Jako, że góry wciąż były na swoim miejscu, to przebraliśmy się w ciuchy wczorajsze, by nie brudzić kolejnych i tym sposobem nie zanieczyszczać środowiska detergentoma z pralki wypływającymi w nadmiarze.
Aż tak źle nie było, zwierzęta leśne przed nami nie uciekały.

Skład był nieco inny niż dnia poprzedniego, ale wciąż zacny, a może nawet zacniejszy.





Tym razem ominęliśmy przezornie siedzibę wonsza i bez większych hec dotarliśmy do siedziby sponsora, by zjeść obiad a nawet ze smakiem.


Oraz w promocji odrobina dźwięków, czyli muzyka, której nie znacie, a powinniście, odcinek sto dwunasty.

Na początek rodzima kapela punkowa, czyli Farben Lehre w wykonie hmm... jakby z innej bajki.
Tym razem wraz z Gutkiem... niektórzy mówią, że to narodziny nowego stylu, czyli punky-reggae :)

~


~

Oraz w promocji...
Absolutnie doskonały kawałek szwedzkiego rodzeństwa znanego jako The Knife. Czy znanego? Karin i Olof unikają mediów, rozgłośni radiowych, nie pojawiają się publicznie, a jeśli już to w maskach. Nawet Grammis odbierał za nich ktoś inny, była niezła heca z tym odbiorem... sobie poszukajcie szczegółów.
Pewnie The Knife nie umrą z nadmiaru popularności, ale coś w tej musi jest co wsysa. Posłuchajcie.

~


~



Wszystko, czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.14
km
w terenie: 17.00 km
trwało to: 01:38
ze średnią: 12.33 km/h
Maksiu jechał: 35.60 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 742 m
kalorie: 1137 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Wonsz attack, part tó

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 7

~

Ten weekend spędziliśmy grupowo oraz w siedzibie Sponsora tuż u podnóża góry wysokiej.
Dnia pierwszego, część teamu, odświętnie ubrana udała się w nieznane, a także po to, by przygodę przeżyć jakąś niezwykłą.
Oto ostatnie zdjęcie śmiałków, tuż przed wyruszeniem na wyprawę. Krzyżową oczywiście.



Po około godzinie widziano ich w okolicach Białego Krzyża, jak w przydrożnej gospodzie, sprawdzali moc i działanie miejscowej wódki ze śliwek, zwanej śliwowicą.
Ja to myślę, iż jest to plotka granicząca z pomówieniem podlaczym, albowiem sportowce rowerowe nie biorą do ust (także rowerowych) takich wynalazków.

Prawości wspominanych mężów (i białogłowy także) dowodzić może poniższy obrazek... na którym da się dostrzec moje ubóstwo w duchu (cokolwiek to znaczy), a co za tym idzie, zgodnie z mocną logiką autorów tej hecy... jestem błogosławiony. Tym samym równy Karolowi Wojtyle.



W drodze bak nazad, przejeżdżaliśmy terenem, gdzie zamieszkuje wonsz jadowity. Byliśmy tam kilka księżyców temu ego i sytuacja się powtórzyła... wonsz nas pokąsał egejn. Kiedyś my go pokąsamy...



Po powrocie do siedziby wydawało się, że to już koniec na dziś niespodzianek. W jakże mylnym błędzie byliśmy...
W okolicy pojawiły się dziwnie ubrane indywidua...



Widok był tak szokujący, że zwalił wszystkich z nóg... następnym wydarzeniem, jakie zapamiętaliśmy, to śniadanie dnia kolejnego.



Religia to niebezpieczny nonsens, który uczy wrogości wobec innych ludzi.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 61.84
km
w terenie: 55.00 km
trwało to: 02:41
ze średnią: 23.05 km/h
Maksiu jechał: 40.70 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 131 ( 67%)
w górę: 331 m
kalorie: 1950 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Poje dynek

Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 08.09.2013 | Komentarze 4

~

Wyzwany zostałem. Nie żeby od szuj podlaczych, czy innych oszustów matrymonialnych, ale przez Izę.
Nie odmówiłem, więc stanęliśma na ubitej ziemi. Będzie walka na śmiech i tycie...

Tymczasem Iza prowadzi. Oporyszowskim obrazkiem w klimatach hollywoodzkich, jak zauważył marusia.
Łatwo nie będzie...
Poniższy obrazek jest sprzed kilku tygodni, ale tak uroczy, że nie odmówiłem sobie...



A to zdzisia. No nie wiem... liczy się?



Pragnę zauważyć, że te tajemnicze znaki to zrobili jacyś obcy, pewnie ci sami co namalowali to i owo w Nazca.

Na mieście mówią, że ponoć wszystkie grzyby są jadalne, lecz niektóre tylko raz.
Nie kumam... jak można zjeść dwa razy tego samego grzyba?
Zjadłem, żyję... ale nuży mnie taki lajf. Czasem.






- Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! - rzekła Marysia, strzelając Józka w rogi.

~