Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Daleko stąd
Dystans całkowity: | 15982.03 km (w terenie 9419.79 km; 58.94%) |
Czas w ruchu: | 1085:36 |
Średnia prędkość: | 14.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.00 km/h |
Suma podjazdów: | 363244 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 190 (98 %) |
Suma kalorii: | 532767 kcal |
Liczba aktywności: | 289 |
Średnio na aktywność: | 55.30 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 73.70 km
w terenie: 65.00 km
ukręciłem: 73.70 km
w terenie: 65.00 km
trwało to:
08:36
ze średnią: 8.57 km/h
Maksiu jechał: 58.10
km/hze średnią: 8.57 km/h
temperatura:
10.0
tętno Maksa: 169 ( 86%)
tętno średnie: 131 ( 66%)
w górę: 2730 m
kalorie: 4541
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Wielka Racza... umierania odsłona trzecia
Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 2
~Ten etap zwany jest królewskim. Ponoć kiedyś tędy przejeżdżał król. Albo komuś wypadł takowy z talii kart.
Mi natomiast wypadły gały z wysiłku, zmęczenia, zniechęcenia i takich tam podobnych. Trzeciego dnia jechałem już tylko siłą jakiejś tam ambicji czy też woli przetrwania... dojechałem, ale tylko dlatego, że kolega z teamu dał mi przed startem niebieską tabletkę...
Oczywiście początek był zabawny...
Kilka chwil później zjeżdżałem Ochodzitą na zablokowanym amorze... w związku z czym zrobiłem takiego fikołka, że wysypali mi się wszystkie kredki z tornistra...
Z każdym kilometrem byłem bliżej mety, choć podczas jazdy nie byłem tego taki pewien.
W podskokach zrobiłem Wielką Raczę...
...by po kilku chwilach spotkać Małgośkę_Mówią_Mi i Dżul_Jana, którzy przyjechali pokręcić w okolicy i pokibicować. Eskortowali mnie do mety, w związku z czym jechałem bez strachu...
W każdym normalnym człowieku tkwi szaleniec i próbuje wydostać się na zewnątrz.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, Etapówka
w sumie...
ukręciłem: 86.67 km
w terenie: 80.00 km
ukręciłem: 86.67 km
w terenie: 80.00 km
trwało to:
09:41
ze średnią: 8.95 km/h
Maksiu jechał: 65.30
km/hze średnią: 8.95 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 167 ( 85%)
tętno średnie: 135 ( 68%)
w górę: 2908 m
kalorie: 5620
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Czeski film, czyli wczasy w siodle
Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 2
~Taaak... prawie dziesięć godzin w siodle.
W końcu zapłacona impreza, to co się będę spieszył. Se pojeżdżę, pozwiedzam, pojem ciastek darmowych na bufetach... oraz nie byłem ostatni :/
Na początku wyglądało to tak..
Ponoć na tym etapie Beskidy MTB Trophy zaginęło najwięcej osób, niektórych szukają do dziś... oglądajcie uważnie telewizory, może będzie jakiś komunikat.
Oto ostatnie zdjęcie jednego z zaginionych:
Nasz zacny team, w tym dniu (oraz we wszystkich innych) reprezentowała Anja The Colt. Zawodniczka znana na arenach międzynarodowych oraz tu i ówdzie.
Dodajmy, że Anja zajęła drugie miejsce w klasyfikacji generalnej...
Idealny świat jest podróżą, nie miejscem.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, Etapówka
w sumie...
ukręciłem: 68.36 km
w terenie: 60.00 km
ukręciłem: 68.36 km
w terenie: 60.00 km
trwało to:
07:05
ze średnią: 9.65 km/h
Maksiu jechał: 71.20
km/hze średnią: 9.65 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 187 ( 95%)
tętno średnie: 150 ( 76%)
w górę: 2525 m
kalorie: 4174
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Po spisaniu testamentu...
Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 0
~...udałem się do Istebnej, by pozwolić się podziwiać na starcie Beskidy MTB Trophy. Zanim jednak stanąłem na owym starcie, postawiłem Szkota wśród innych... do pamiątkowej fotografii:
Hmm... i wystartowałem.
Dzień pierwszy masakry wyglądał tak...
Ci dwaj panowie ponoć przez całą trasę napastliwie napastowali Anję... plotka mówi, że udało się jej uciec...
Na trasie spotykaliśmy także kibiców. Oraz czasem kibiców.
Tak mniej więcej zakończył się pierwszy dzień, który był tylko przedsmakiem prawdziwego ścigania. Ponoć wieczorem wyglądałem tak, jakbym zamierzał się wycofać.
Nie wycofałem się... nieświadom tego, co wydarzyć się miało w dniach następnych...
Trzeba całego życia, żeby nauczyć się umierać.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, Etapówka
w sumie...
ukręciłem: 55.66 km
w terenie: 50.00 km
ukręciłem: 55.66 km
w terenie: 50.00 km
trwało to:
03:07
ze średnią: 17.86 km/h
Maksiu jechał: 53.10
km/hze średnią: 17.86 km/h
temperatura:
20.0
tętno Maksa: 180 ( 91%)
tętno średnie: 160 ( 81%)
w górę: 1133 m
kalorie: 3016
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Minus pięć... autostradą wokół Polanicy
Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 19.06.2011 | Komentarze 8
~To był hmm... ścig taki. Ale nie taki znowu zwykły. A nazywał się on Bike Maraton.
W Polanicy był start, meta natomiast, dla odmiany, była w Polanicy.
Tu i ówdzie słychać głosy, że wyścig był nudny, trasa zero_wymagająca, szeroko, łatwo i sennie.
Ale ci malkontenci, rozgłaszający takie podłe plotki, nie mają pojęcia, że był to ścig bardzo szczególny...
Wydarzenia, które czynią tę edycję wyjątkową były znane tylko nielicznym wtajemniczonym. Niestety (dla organizatora niestety) jednym z owych wtajemniczonych jestem ja oraz właśnie postanowiłem się zwolnić z danego słowa o dochowaniu tajemnicy.
Oto cała oraz naga prawda...
Organizator dał na tę edycję kilku zawodnikom (w tym i mnie) do testowania prototyp najnowszego urządzenia, wprost z tajnych laboratoriów NASA.
O co chodzi?
Jeśli kierowaliście kiedyś pociągiem (takim, co jeździ po torach), to wiecie, że kierowca pociągu ma takie coś, co mu co jakiś czas trąbi i on musi takim czerwonym guzikiem skasować to coś. Jeśli nie skasuje, to po kilku chwilach urządzenie zatrzymuje pociąg, ponieważ a mianowicie uznaje, że kierowca zasnął lub sobie umarł.
Jeśli natomiast nie kierowaliście nigdy pociągiem, to teraz już wiecie, skąd u kierowców pociągów bierze się nadpobudliwość.
No i organizator zamontował coś podobnego w rowerach wybranych zawodników - ku testowaniu oczywiście.
Urządzenie jest dość sprytnie wymyślone. Jeśli zawodnik zaśnie na długiej prostej, a urządzenie wykryje, że kierowca bika śpi (system monitoruje puls), to włącza sygnał akustyczny - każdy z beta-testerów miał słuchawkę w uchu.
Jeśli to nie wyrwie zawodnika ze snu, to urządzenie przechodzi do drugiej fazy budzenia... z siodełka wysuwa się iglica i kłuje zawodnika w dupę.
Jeżeli i to nie pomoże (wkładki w spodenkach), to trzecia faza jest dwuetapowa...
Pierwszy etap polega na spuszczeniu powierza z kół.
Jeśli widzieliście na poboczach takich, którzy wymieniają dętki... to byli śpiący_na_trasie_testerzy.
Kilka sekund po spuszczeniu powietrza, system załącza drugi etap ostatniej fazy... łamie hak przerzutki, zrywa łańcuch oraz obrzuca delikwenta stekiem słów powszechnie uznanych za obelżywe.
Oto przykład ściganta, który był twardy i nie obudził się na długiej prostej do końca. Jak widać po haku pozostał ślad, a zawodnik jest obrzucony stekiem.
Wulgaryzmów oczywiście.
Reasumując... system się sprawdził.
Plotka mówi, że kolejny wyścig tego cyklu będzie bez zakrętów, kamieni, korzeni, nierówności, drzew, strumyków, zawodników, kibiców... tak, by było łatwo, czysto i wygodnie...
Na tym kolejnym wyścigu organizator będzie testował... no nie zdradzą. Możecie zaczaić się na trasie, to sami sobie zobaczycie...
Oraz czas na lans... jako beta-testerzy otrzymaliśmy pamiątkowe medale oraz zaproszenie do tajnych laboratoriów NASA. Nie wiem tylko w jakim charakterze...
Bogowie może istnieją, a może nie. Dlaczego więc i tak w nich nie wierzyć? Jeśli to wszystko prawda, to po śmierci trafisz w przyjemne miejsce, a jeśli nie, to przecież nic nie tracisz.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 40.95 km
w terenie: 35.00 km
ukręciłem: 40.95 km
w terenie: 35.00 km
trwało to:
03:18
ze średnią: 12.41 km/h
Maksiu jechał: 46.40
km/hze średnią: 12.41 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 189 ( 96%)
tętno średnie: 164 ( 83%)
w górę: 1248 m
kalorie: 2362
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Tyle słońca w całym mieście...
Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 05.06.2011 | Komentarze 4
~No może nie do końca w mieście... tym razem kazali mi jeździć w Zawoi. Ale słońca był opór. Nawet trochę sobie zachowałem na późną jesień.
Spotkaliśmy się w tej Zawoi z kilkoma jeszcze takimi, jak my...
Pokonwersowaliśmy chwil kilka, wymieniliśmy się Pokemonami oraz plotkami o nieobecnych znajomych...
Po tych miło spędzonych chwilach podążyliśmy za białym królikiem, a kierunek wytyczyły napotkane na rozdrożu wskazówki...
I wszystko układało się po naszej myśli, było leniwie miło, przyjemnie oraz zabawnie... do czasu.
Wszystko, co dobre szybko się kończy... kazali nam jechać...
Tak się jakoś składa, że z asertywnością u nas kiepsko, więc cóż... pojechaliśmy.
Niestety.
W związku z tym, jak widać, nieznacznie się pobrudziliśmy, co dla mnie osobiście nie jest zbyt komfortowe... źle się czuję, będąc nieczystym...
Gdy już dojechałem do mety, to byłem smutny niezmiernie, rozbity emocjonalnie no i... nadal brudny. Pragnąłem zapaść się pod ziemię oraz Naomii Campbell, ale nie było mi dane. Wręcz przeciwnie...
Ci, co kazali jechać, zawołali mnie i kilku podobnie jak ja przebranych... kazali wejść na scenę i pokazywać się szerokiej publiczności.
Wstyd mi było, co zresztą da się zauważyć...
I już wszyscy mieli się rozejść, gdy dotarła do nas wiadomość mrożąca krew w żyłach oraz lody w zamrażalnikach...
Na trasie zaginęła czołowa zawodniczka czołowego teamu. Faworyta, rzec by można.
Wszyscy, jak jeden mąż (oraz jedna żona) stanęliśmy nawzajem, gotowi do misji ratunkowej.
W wysokich partiach gór, tuż przed granicą wiecznego śniegu, natrafiliśmy na ślad po zaginionej...
Zawodniczki jednak nie odnaleziono... napotkany góral wysokogórski zasugerował, że mogła mieć nas dość i udała się precz przez zieloną granicę...
Hó nołs... kobiety zdolne są. Do wszystkiego.
Są ludzie, którzy odbierają innym pieniądze. W porządku, to zwykła kradzież. Ale są też ludzie, którzy jednym krótkim słowem potrafią odebrać komuś samo człowieczeństwo. To zupełnie inna sprawa...
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 61.50 km
w terenie: 57.00 km
ukręciłem: 61.50 km
w terenie: 57.00 km
trwało to:
03:02
ze średnią: 20.27 km/h
Maksiu jechał: 44.20
km/hze średnią: 20.27 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 196 (100%)
tętno średnie: 169 ( 86%)
w górę: 610 m
kalorie: 2422
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Góralski wyścig po piasku...
Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 5
~W moim telewizorze, co on stoi w dużym pokoju i jest na pilota, powiedzieli że będzie ekstremalny wyścig góralski na rowerach. Jako, że lubię pasjami wszystko z przedrostkiem eks, to wydumałem sobie, że przebiorę się za górala albo za eks (nie byłem pewien) i się stawię.
Tak też uczyniłem.
Przebrany jednak za Świadka Jehowy.
Na miejscu okazało się, że ta obiecywana ekstrema to jakaś ściema jest. Telewizja kłamie.
To był ścig odrobinę po polach, z przewagą piaskownicy.
No może, przy odrobinie dobrej woli, można by uznać, że mgła była ekstremalnie ekstremalna, ponieważ jak wszyscy wiedzą, wytwarzaniem mgły zajmują się Ruskie. Robią ją na Helu, albo z helu... czy tak jakoś.
Cała ta heca odbyła się w okolicy Wielunia.
Jak wieść gminna niesie, przyszłoroczny wyścig wieluński odbędzie się z Sopotu do Łeby wzdłuż linii brzegowej naszego okna na świat. Warunki będą podobne, atrakcji jednak więcej... będzie bryza od morza, no i ten niezapomniany widok roznegliżowanych męskich torsów...
Ale... może się zdarzyć też tak, że nie będzie za rok ścigu, ponieważ a mianowicie nastąpi długo wyczekiwany koniec świata.
Może trzeba by sobie zrobić jakieś pamiątkowe zdjęcie ze światem, przed jego końcem?
Tymczasem, po ścigu góralskim wśród wieluńskich pól Wiola the winner wyglądała tak...
Kiedy człowiek zstępuje w przepaść, jego życie zawsze zyskuje jasno określony kierunek.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 18.95 km
w terenie: 18.95 km
ukręciłem: 18.95 km
w terenie: 18.95 km
trwało to:
01:21
ze średnią: 14.04 km/h
Maksiu jechał: 37.10
km/hze średnią: 14.04 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 742 m
kalorie: 1119
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
www.świętowanie.com
Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 0
~Koleżanki i koledzy ubrani na niebiesko wraz ze swymi wspólnymi dziećmi wydali byli party, zwane przyjęciem, a nawet imprezą. To z powodu mojego, dzień wcześniej odniesionego, sukcesu.
Na party był poncz.
Ale stał samotnie, jakoś nikt nie umiał z nim znaleźć wspólnego języka. Poza tym, umówmy się... posiadanie z kimś do spółki języka musi być raczej niewygodne.
Niewielka część ekipy, której członkinie, członkowie oraz ich wspólne dzieci zadeklarowali się być moimi dozgonnymi fanami, wygląda tak:
Poprosili, bym z nimi chwilę pojeździł po okolicznych uliczkach. Nie mogłem im odmówić, tacy uroczy i ujmujący byli... pojechaliśmy więc grupowo, wielokrotnie i ze szczególnym zaangażowaniem.
Podczas tej przejażdżki konwersowaliśmy, wymienialiśmy poglądy, dzieliśmy się wrażeniami oraz ostatnim kęsem chleba... poruszane były wielce intrygujące tematy z dziedziny sztuki alternatywnej, filmu, polityki oraz sportów ekstremalnych.
Czas płynął nam miło i szybko, co widać na poniższym obrazku...
Taki byłem wzruszony tym wszystkim, podekscytowany, wręcz do nieba wzięty... że zamiast jeździć, to latałem kilka centymetrów nad ziemią... z głową w chmurze.
Następnie powróciliśmy do siedziby tych zacnych ludzi, gdzie czekała nas moc jadła, napitków wszelakich bez liku, atrakcji niecodziennych ogrom, a ja, w związku z wczorajszym sukcesem, otrzymałem obraz pędzla czołowego, awangardowego artysty, United Colorsa of Benettona, dla przyjaciół Benka.
Nietuzinkowość tego dzieła polega na tym, iż płótno, na którym jest namalowany, do złudzenia przypomina ludzką skórę.
Ale Benek słynie z takich i innych performanców.
A oto i sam obraz...
Po zakończeniu części oficjalnej zasiedliśmy do suto zastawionych stołów, oddając się jednej z bardziej przyjemnych czynności, jakich doświadcza człowiek... zaspakajaliśmy zmysły wszelakie, ze wskazaniem na zmysł smaku...
Był także z nami pudelek.pl - podobało mu się wyjątkowo i jak widać czuł się w naszym towarzystwie wyśmienicie...
To był udany bardzo wik end.
Właściwie miałem się tylko pomodlić w cieniu wielkiej góry... los jednak wziął sprawy w swoje ręce... sprawił, że zwyciężyłem w ścigu na rowerach góralskich, poznałem przy tym bardzo magiczną ekipę, zostałem ich idolem oraz na koniec kupili mi doładowanie do telefonu mobilnego za dziesięć złotych i powiedzieli, że gdybym jeszcze kiedyś cierpiał na nadmiar wolnego czasu, to mam im wysłać krótką wiadomość tekstową, a oni zajmą się resztą...
Miło niezwykle było mi.
Na początku było nic. I rzekł Bóg: „Niechaj stanie się światłość” i dalej nic nie było, tylko teraz można było to zobaczyć.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 46.49 km
w terenie: 35.00 km
ukręciłem: 46.49 km
w terenie: 35.00 km
trwało to:
02:37
ze średnią: 17.77 km/h
Maksiu jechał: 52.20
km/hze średnią: 17.77 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 190 ( 98%)
tętno średnie: 165 ( 85%)
w górę: 1013 m
kalorie: 2169
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Ich świat
Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 1
~Tradycyjnie już, siódmego dnia miesiąca, udałem się na górę wiadomą, w celu oczywistym, a mianowicie by wznieść modły.
Ze wznoszeniem bywa tak, iż należy być wyciszonym, skupionym i takie tam... inaczej modły są mało skuteczne, a czasem wręcz szkodliwe i mogą obrócić się przeciw wznoszącemu.
Pomny tej zależności dotarłem do podnóży góry rzeczonej i... oczom mym prześlicznym ukazał się zonk.
Zonk wyglądał tak:
Znaczy, że z modłów nici, bo jest jakiś ścig. Góra zrobiła się mało święta, pełna rozwrzeszczanych jeźdźców rowerowych, ich kobiet oraz ich wspólnych dzieci.
Jako, że jestem podatny na sugestie oraz miewam odruchy stadne, to pojechałem z nimi.
Całe to ich ściganie się jakieś takie lekko bez sensu... po kilka razy trafiałem w to samo miejsce, de żawi cycóś...
W końcu dotarłem do końca, gdzie nastapił długo oczekiwany koniec...
Na tej ichniej mecie okazało się, ze wygrałem.
Nie chciałem, tak jakoś wyszło.
Obawiam się, że gdzieś na tej ich trasie się pomyliłem, skręciłem nie tam gdzie powinienem i zamiast przejechać tyle kilometrów, co inni, to przejechałem połowę...
Ale to wiem omly ja... a wynik poszedł w świat.
Spotkałem tam grupkę miłych ludków... jeden z nich na wieść o moim sukcesie, się nawet specjalnie nie zmartwił oraz głośno okazał radość...
Trochę wstydziłem się osobiście iść na podium, byłem nieuczesany i nieszczególne roztaczałem zapachy... poprosiłem więc jedną z nowo poznanych koleżanek, by stanęła.
W moim imieniu.
Nowo zapoznane koleżanki, koledzy oraz ich wspólne dzieci zaprosili mnie, bym wziął udział w świętowaniu mojego sukcesu. Świętowanie zaplanowano dzień po. Obiecałem, że przybędę...
Kłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 30.98 km
w terenie: 30.00 km
ukręciłem: 30.98 km
w terenie: 30.00 km
trwało to:
01:49
ze średnią: 17.05 km/h
Maksiu jechał: 50.60
km/hze średnią: 17.05 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: 675 m
kalorie: 1172
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Dzień wielki trzeci
Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 24.04.2011 | Komentarze 0
~Zgodnie ze staropolską, pogańską tradycją, namówiliśmy się z Małgośka_Mówią_Mi na lody.
Kręcone.
Przy okazji postanowiliśmy objechać trasę ścigu, co on będzie za dwa wiki w okolicach dawno temu wygasłego wulkanu, który miejscowa ludność zwie Anaberg. W celu objechania pobraliśmy sobie z sieci internat tracka gps zwanego śladem, wgraliśmy go do urządzenia. Owo urządzenie miało nas poprowadzić po owym śladzie, trasą owego ścigu przyszłego...
Oczywiście.
Poprowadziło nas.
Wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinno.
Efekty jest taki...
Gdy już przestaliśmy się śmiać, do naszych zacnych głów wpadł pomysł, by sobie pozjeżdżać...
Długo się nie zastanawiając, daliśmy ognia w dół.
A startowaliśmy do tego dałnhilowania stąd:
MMM była uprzejma się delikatnie wypyerdolić, co zostało przyjęte ze zrozumiałą radością przez pozostałych uczestników wycieczki.
Zjechaliśmy tak chyba po pięć albo siedem razy... przychodzi taki moment, że wszystko się znudzi. Znudzeni więc do nieprzytomności, pamiętając, by godnie przeżyć dzień wielki udaliśmy się na lody.
Kręcone.
Małgośka, z pewnym przerażaniem w oku, ale także z nieskrywaną radością przyjęła doustnie loda, pomimo jego rozmiarów...
Aż tu nagle, znienacka, zza węgła oraz zaskakując nas całkowicie, pojawił się Julian zwany Burmistrzem...
Opowiedział nam historię mrożącą krew w żyłach o tym, jak podjechał Sankt Annaberg (dawniej Chełm) na jednym kole, z blatu w niecałe jedenaście minet...
W związku z tym, Julian otrzymał loda specjalnego.
Spożył.
Ze smakiem.
Zanim odjechaliśmy stamtąd precz bak do hom, popodziwialiśmy przyjezdnych, którzy w ten wielki dzień oddawali się w skupieniu modlitwie pod wielkim posągiem...
Ludzie potrzebują wiary w bogów, choćby dlatego, że tak trudno jest wierzyć w ludzi. Bogowie są niezbędni.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 56.92 km
w terenie: 50.00 km
ukręciłem: 56.92 km
w terenie: 50.00 km
trwało to:
02:40
ze średnią: 21.35 km/h
Maksiu jechał: 42.10
km/hze średnią: 21.35 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 191 ( 98%)
tętno średnie: 174 ( 90%)
w górę: 305 m
kalorie: 2096
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Jazda pościgowa
Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 6
~Pierwszy w tym rocku raz odbyła się jazda pościgowa, z udziałem Szkota... zawiozłem go do Wrocławia pełen nadziei, że powrócimy bez szwanku.
Niestety, przyjechało tam bez mała dwa tysiące ludzi, nie licząc towarzyszek i towarzyszy oraz towarzyszątek wraz z towarzyszącymi psami, kotami i chomikami...
Jak widać na obrazku powyżej, dym zrobił się taki, ścisk oraz tłok, że aż się przestraszyłem... zamknąłem oczy, zacisnąłem ząb i oczywiście się przeżegnałem. W efekcie na starcie lekko się zachwiałem, w związku z czym kilku ścigantów zawodowych powpadało na siebie... to był pierwszy dzwon w tym sezonie. Może taki nie do końca się liczący, bo bez mojego udziału, ale zawsze to jakiś miły poczatek. Choć tak naprawdę nie zauważyłem tego, tak byłem pozamykany ocznie i usznie. Małgośka_Mówią_Mi wczoraj opowiadała, że tak właśnie było...
Na początek wyprzedziła mnie Anja, jechała tak szybko, że jej nie zauważyłem, dopiero później, gdy na dwudziestym sieódmym kilometrze postanowiła na mnie zaczekać, opowiedziała mi tę niewiarygodną historię z wyprzedzaniem.
[odrobina lasnsu in progress]
Kilka kilometrów dalej napotkałem człowieka, który... nie uwierzycie - jechał na rowerze sobie. Przez krótką chwilę jechaliśmy obok siebie... wywiązał się taki mniej więcej dialog:
- Ty jesteś sufa? - zapytał.
- Tak - odparłem, spodziewając się jakiś roszczeń, pretensji, albo wezwania do sądu.
- Czytam Twojego bloga - odparł człowiek i dodał - jest fajny.
- Dziękuję - kamień spadł mi z serca.
Człowiek pojechał.
Pozdrawiam :)
[/end of odrobina lansu]
Po tych chwilach pełnych elegancji oraz pachnących wersalem, było już tylko gorzej. W sensie, że wszyscy mnie wyprzedzili, a jak wyprzedzali to jeszcze z krzykiem na ustach... się okazuje, że niektórzy ludzie odebrali w młodości nie najwłaściwsze wychowanie.
W związku z tym byłem zdenerwowany oraz ogarnęła mnie czarna rozpacz i postanowiłem schować się w kałuży, która pojawiła się jak na zawołanie.
Niestety, nie zmieściliśmy się wraz ze Szkotem w całości...
Wyszliśmy z kałuży i udaliśmy się w kierunku mety...
Dobrze, że ubranych w podobne wdzianka jak moje, było nas więcej. Przynajmniej oni walczyli i ratowali honor drużyny...
Ja pod koniec także, ale tylko dlatego, że dzień wcześniej dobrze się przygotowałem... zjadłem dwa golonka średnie, bigos z kapustą oraz frytki z ziemniakami...
Na mecie okazało się, że coś się orgazmatorowi spsóło i wyniki są prawidłowe lub nie.
W klasyfikacji drużynowej Mousquetaires zdobyliśmy dziewiąte albo czwarte lub siedemnaste miejsce... to się całkiem niedługo okaże. Albo i nie.
Człowiek powinien mieć kogoś obok siebie, żeby mu demonstrować, jaki to jest niezależny i samodzielny
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM