Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Ekipą

Dystans całkowity:41003.72 km (w terenie 21788.35 km; 53.14%)
Czas w ruchu:2270:49
Średnia prędkość:18.01 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:474217 m
Maks. tętno maksymalne:196 (124 %)
Maks. tętno średnie:190 (98 %)
Suma kalorii:1051732 kcal
Liczba aktywności:770
Średnio na aktywność:53.25 km i 2h 57m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 26.62
km
w terenie: 20.00 km
trwało to: 01:28
ze średnią: 18.15 km/h
Maksiu jechał: 34.40 km/h
temperatura: 30.0
tętno Maksa: 154 ( 78%)
tętno średnie: 122 ( 62%)
w górę: 163 m
kalorie: 934 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

The day after

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 1

~

Ranek pomasakryczny zaczął się niezwykle korzystnie.
Nie zastukał do mych drzwi komornik.
Pełen nadziei włączyłem telewizor... albo mam spsóty, albo sam nie wiem co... ale ujrzałem tam twarz Jarosława, zwanego prezesem.
By się uspokoić, kroki swe, wraz z większą częścią rodziny, skierowałem ku kinu. Ciekaw byłem czy zwycięży Harry Potter czy ten, co jego imja mówić nie wolno.
W 3D wygrał ten w okularach. Muszę jeszcze sprawdzić w dwade...

Po wyjściu z kina nastąpiła długo wyczekiwana konsumpcja kurczęcia marki KFC. Tak przygotowany zaprosiłem Szkota na plażę.
Spotkałem tam ludzików, którzy zaginęli ostatniej nocy, podczas trudnych powrotów... jak widać, nie są specjalnie przejęci tym, że wszyscy się o nich martwili... no, prawie wszyscy.



Widać także, że pomysłowi są niczym Adam Słodowy... wyjęli Szkotowi, wręcz wyszarpali dętkę w wersji przeźroczystej, model "z muchą w środku" (nie mylić z Anną zaciążoną ponoć). I sobie z tej dętki uczynili koło takie do pływania.
Skandal!



Gdy już zakończyli te obsceniczne zabawy moją gumą, to oczywiście sam osobiście, mymi delykatnymi dłońmy byłem zmuszony sobie tę gumę wsadzić...

Ale... w ramach rekompensaty, w drodze powrotnej, pojechaliśmy przez Champ-de-Mars, usiedliśmy w jednej z wielu kawiarenek, w cieniu Tour Eiffel i oddaliśmy się obżarstwu, niektórzy podwójnemu.

The day after można uznać za udany.




Talent określa to, co człowiek robi, nie określa, kim człowiek jest. Kiedy wiesz, kim jesteś, możesz dokonać wszystkiego.



~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 52.93
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:39
ze średnią: 19.97 km/h
Maksiu jechał: 37.70 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: 307 m
kalorie: 1863 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Помаранчева революція

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 0

~

Wracałem wraz z kilkoma przyjaciółmi z teatru, w planie mieliśmy udać się do sauny oraz na lody, ale natrafiliśmy na grupę podobnie odzianych, podejrzanych postaci. Odzienie wierzchnie większości z nich miało kolor jakiś taki, czyli pomarańczowy.



Byłem przekonany, że to jakaś Nowa Pomarańczowa Alternatywa lub co najmniej Pomarańczowa Rewolucja, i że wśród nich ujrzymy piękną Julię. Tak, to była rewolucja... niestety bez Julki.
Zgromadzenie owo cel miało zupełnie inny, i jak się później okazało - bardzo słuszny...

Trafiliśmy, wspomnianym już przypadkiem, na Drugą Nocną Maskarę w Środku Lata. Pierwsza odbyła się, nie zgadniecie, rok temu. Było tak.
Kolejna taka impreza, dla odmiany Trzecia, odbędzie się - także nie zgadniecie - za rok. Czujcie się zaproszeni.

Cóż było robić... udaliśmy się z tymi dziwnymi ludźmi, by dojechać do celu i oddać się uciechom wszelakim...



Podczas owego udawania się, Pomarańczowi zapewnili nam uciech co nie miara. Pierwszym gagiem była kraksa dentystyczno-patologiczna. Kraksę sponsorowały: cyfra dwa (ilość utraconych zębów) oraz Jacek (dawca kłów)... ale co tam, wszak jeszcze kilka zębów mu się ostało, a impreza przecież wpisała się na stałe do naszego kalendarza. Za rok wytrzaskamy kolejne...



Po tej hecy kolejne niespodzianki zapewnił nam Prezes Główny Pomarańczowych, bez którego impreza nie miała by większego sensu...



Pierwszą z atrakcji zapewnił psując sobie śliczną nową szprychę, w ślicznym nowym kole.



Drugą był medal, który sam Prezes, tymi oto rencoma, zawiesił na mej niegodnej szyi. Jak widać, niektórych ta dekoracja rzuciła na kolana. Medal, powiesiłem na miejscu bardzo honorowym i nie oddam, przyprowadzę go za rok.



Gdy już dotarliśmy na z góry upatrzone miejsce, oczekiwał nas Marek, naczelny cowboy tych okolic. Oczekiwał wraz z kotłem, ogniskiem, grillem, jadłem, napitkiem, muzyką, tęsknotą oraz... z niezłą zadymą.



Niestety, nie było innej opcji i w związku z tym impreza była niezwykle u Dana...



Obecna była także przewodnicząca naszego fanklubu z końcówkami swymi pomalowanymi, jakże by inaczej... w barwy klubowe.



Jak powszechnie wiadomo, wszystko co dobre kończy się o świcie. By uniknąć rozczarowania, które niesie świt, chytrze i niepostrzeżenie spakowaliśmy się oraz udaliśmy się precz dwie godziny przed nim...



Pragnę. Oraz dodać, że autorką znakomitej większości obrazków jest The Agata, znana w szerokim świecie z licznych performanców, artystyczna artystka. Plotka mówi, że jest wychowanką Andy Warchola oraz Hanki Bakuły.
Za swe zasługi na polu robienia obrazków Zarząd zarządził, iż będzie czyniła obrazki już do końca... włącznie z tymi, które sobie powiesimy na nagrobkach.



Ścieżki powrotu były różne... w różnych grupach oraz kierunkach. Do swych siedzib dotarła znakomita większość uczestników... zaginęły tylko cztery osoby, co i tak jest przyzwoitym wynikiem...

Bądźcie czujni... za rok ruszamy o 19:57. W okolicach nocy świętojańskiej.





Trzeba uważać, kiedy wypowiada się życzenie. Nigdy nie wiadomo, kto może słuchać.


~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 76.65
km
w terenie: 65.00 km
trwało to: 03:47
ze średnią: 20.26 km/h
Maksiu jechał: 50.90 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 149 ( 76%)
tętno średnie: 121 ( 61%)
w górę: 447 m
kalorie: 2684 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Czarymary

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

~

Po wczorajszej abrakadabrze, plan na dziś był chytry.
Mieliśmy pojechać do świętej góry, by zmyć z siebie grzechy.
Oraz loga kręconego. Skonsumować.
Nie udało się.
Było pod górę, pod wiatr oraz ślisko.

W związku z zaniechaniem owym spotkała nas zasłużona kara.
Będziemy się smażyć w ogniu piekielnym oraz Szkot się spsół...



Już po kilku godzinach dokonała się autonaprawa oraz nagle było już Szkotów dwóch... takie czarymary.



Oraz nie che miś miś pisać.



Prawdziwa głupota zawsze pokona sztuczną inteligencję

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 57.51
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:54
ze średnią: 19.83 km/h
Maksiu jechał: 41.30 km/h
temperatura: 34.0
tętno Maksa: 157 ( 80%)
tętno średnie: 127 ( 64%)
w górę: 333 m
kalorie: 2007 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Abrakadabra

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 2

~

Zaczęło się jak zwykle, a nawet niewinnie...
Sobie, wraz ze Szkotem pojechałem.
Ot tak, żaden tam trening, żaden cel... po prostu klasyczna turystyka.
Ale... nagle, z zaskoczenia oraz niespodziewanie, a nawet w lesie spotkałem Di Romano.



Romano rzekł był, iż powinniśmy się udać na Ranczo. To tam w najbliższą sobotę odbędzie się finał Drugiej Nocnej Masakry w Środku Lata.
Powiedział także, że...



Zaproponował, byśmy owo dzianie się przećwiczyli...
Po ćwiczeniach, dość zaawansowanych, a nawet skomplikowanych... efekt był piorunujący...





W drodze ku świetlanej przyszłości spotkało nas wiele magicznych chwil, które zostały w magiczny sposób wymazane z pamięci.
Rano się obudziłem...


Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 60.28
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 03:21
ze średnią: 17.99 km/h
Maksiu jechał: 61.60 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 182 ( 92%)
tętno średnie: 159 ( 81%)
w górę: 1309 m
kalorie: 2593 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Takie kolarskie granie w cymbergaja...

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 3

~

Pewnie turniej w cymbergaja, na odpowiednim szczeblu, niesie ze sobą większy ładunek emocji, aniżeli to, czego można było doświadczyć w Piechowicach.

Po ścigu usłyszałem taki oto dialog...

- I jak było?
- Jak to u Grabka... start - szeroko - szeroko - bufet - szeroko - szeroko - bufet - szeroko - szeroko - kilka kamyczków - meta.

Tak, to prawda. Ten maraton na upartego dało się przejechać z dwuosobową przyczepką dla dzieci...
Skala trudności była mniej więcej taka:





Oczywiście, będziesz miała rację mówiąc, że przecież takie imprezy nie muszą być ultra trudne... mają być dla każdego.
Mało się na tym wszystkim znam, ale odnoszę niejasne wrażenie, że kilkunastu potłuczonych i zakrwawionych (a czasem i nieprzytomnych) ścigantów nie jest powodem do dumy dla organizatora.
A przyczyną tych fikołków i innych sztuczek jest, delikatnie mówiąc, brak wyobraźni tego, który wytycza trasę szerokimi górskimi autostradami. Na tych, wcale nie rzadkich, fragmentach trasy, budziki pokazywały dwucyfrowe liczby zaczynające się często od piątki czy też szóstki.



Nie żebym chciał wykraczyć, ale może taka polityka ma na celu doprowadzenie do efektownego dzwona zakończonego zejściem? Wszak nic tak dobrze się nie sprzedaje w mediach jak śmierć lub seks z sześcioletnim dzieciakiem. Jako, że uprawianie seksu na ścigu może być mało wygodne, to śmierć jest tutaj bardziej prawdopodobna.



Z drugiej strony, w każdym zdarzeniu należy doszukiwać się pozytywnych aspektów... jeśli w końcu ktoś zejdzie, to staropolskim zwyczajem, na stypie będzie pewnie darmowa wódka.
Przybędę wraz z sąsiadem, on też lubi się napić za free.



Przez setki lat ludzie wierzyli, iż jaszczurki w studni dowodzą, że woda jest świeża i zdatna do picia. I przez cały ten czas ani razu nie zadali sobie pytania, gdzie właściwie jaszczurki chodzą do toalety.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM


w sumie...
ukręciłem: 38.63
km
w terenie: 25.00 km
trwało to: 02:48
ze średnią: 13.80 km/h
Maksiu jechał: 44.74 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 159 ( 81%)
tętno średnie: 137 ( 69%)
w górę: 1019 m
kalorie: 2179 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

The day after...

Niedziela, 3 lipca 2011 · dodano: 03.07.2011 | Komentarze 2

~


W związku z tym, że wczoraj wymyślłem chytry plan, jak tu z wyjazdu na ścg zrobić sobie wycieczkę do Włoch i bak nazad do hom... koledzy postanowli, że pokażą mi fragment wczorajszej trasy.
Próbowałem się wyłgać... no przecież nie mam przerzutki. Ale gdzie tam... przełożyli z bika Łukasza, co to ma pozszywaną za sto euro rękę, i nie było wyjścia, pojechaliśmy...



Spotkaliśmy, więcej takich sprawnych inaczej, jak my, jadących bez sensu pod górę... okazało się, że właśnie dziś jest Bike Day - zamknięto dla samochodów drogi na przełęcz i wpuszczo omly nas i nam podbobnych.
Było tam takich nas w bród, a nawet w dwa bródy.



Po chwilach kilku dotarliśmy do jakiegoś znaku, przy którym wszyscy robili sobie obrazki... no to ja także poproszę.



Jak widać, z racji tego, że wygrałem wczoraj uphilla, dostałem koszulkę, na której jest napisane, że jestem Hero... ponoć w obcym języku to coś macz lanserskiego.

Wszyscy wracali asfaltem... jak normalni, biali ludzie, ale przecież nie my. Wszak koledzy obiecali pokazać mi, co wczoraj straciłem.
Z tych ponad dwóch tysięcy jechalśmy takmi oto autostradami...



Cóż... być może za rok będę miał okazję przejechać całą trasę...


W każdym z nas mieszka sobie szaleniec i od czasu do czasu próbuje wydostać się na zewnątrz.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 5.28
km
w terenie: 5.28 km
trwało to: 01:19
ze średnią: 4.01 km/h
Maksiu jechał: 33.02 km/h
temperatura: 7.0
tętno Maksa: 177 ( 90%)
tętno średnie: 151 ( 77%)
w górę: 597 m
kalorie: 749 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Włoski uphill

Sobota, 2 lipca 2011 · dodano: 03.07.2011 | Komentarze 3

~


Wiekimi krokoma był uprzejmy nadjeść dzień startu.
Ścig zapowiał się zacnie bardzo, o ósmej, na starcie było dziesięć stopni upału... to dobrze, najgorzej to się przegrzać...

Ostatnie zdjęcie w całości, pół godziny przed startem...




...i ruszyliśmy. Na dzień dobry prawie sześć klometrów podjazdu, ze średnim nachyleniem piętnastu procent, w porywach dochodzącym do trzydziestu.
Jakoś na ten szczyt się wkulałem...
Pamiętając, że takich lub podobnych podjazdów przede mną jeszcze kilka postanowiłem, że zrobię sobie uphill zamiast ścgu. W sensie, że wrócę z tej górki i już.
W związku z tym musiałem wymyślić jakąś ściemę... no to spsółem sobie przerzutkę, a kolegom zeznałem, że taki pech...



Spokojne wróciłem do mety, przebrałem się, posiliłem po tym nadludzkim wysiłku, wymieniłem się numerami telefonów z napotkaną mokrą Włoszką i leniwie czekałem na naszych...
Po kilku godzinach zaczęli się pojawiać, niektórzy nawet się cieszyli... pewnie z mojego sukcesu w uphillu.
Poza mną, jeszcze Łukasz doszedł do wniosku, że nie ma sensu się męczyć... aby się uwiarygodnić złamał sobie kierownicę, a następnie pociął rękę i dał do zszycia. Owo zszycie kosztowało go sto jurków, ale za to jest poza wszelkimi podejrzeniami...







Jadąc tylko to, co jechałem straciłem takie oto fragmenty trasy...
- fragment pierwszy
- fragment drugi

Uwaga, fragmenty mrożą krew w żyłach oraz są szokujące. Widzów o słabych nerwach uprasza się o oglądanie z zamkniętymi oczami.




Ale to, że coś jest oczywiste nie oznacza jeszcze, że jest prawdą.


~

w sumie...
ukręciłem: 35.90
km
w terenie: 10.00 km
trwało to: 02:08
ze średnią: 16.83 km/h
Maksiu jechał: 58.32 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 151 ( 77%)
tętno średnie: 128 ( 65%)
w górę: 754 m
kalorie: 1319 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Cappo di tutti Cappi...

Czwartek, 30 czerwca 2011 · dodano: 01.07.2011 | Komentarze 1

~


Jako, że na Trophy mało się ujechaliśmy, podjęliśmy szybką decyzję... jedziemy na ścig w Dolomity...
Żółtemu pomysł przypadł do gustu, spakował walizkę oraz kosmetyki i pojechaliśmy...




Okazało się, że we Włoszech jest całkiem przyjemnie... są góry, mokre Włoszki oraz sjesta. Sjesta najmacz przyadła nam do gustu.








Po szybkim rekonesansie okolicy, nabyliśmy drogą kupna wino zrobione z winogron. Ten winogron nazywa się Merlot. Dziwne... tam gdzie mieszkam, w sklepie na rogu, winogron nazywa się winogron.
Po zażyciu wina z Merlota w oczach porobiły nam się duble...



A w sobotę... wystartujemy w ścgu... SellaRonda Hero. Kilka wznieśnień ponoć tam mają...


Cisza jest tylko brakiem hałasu.


~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 68.83
km
w terenie: 60.00 km
trwało to: 07:59
ze średnią: 8.62 km/h
Maksiu jechał: 61.90 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 159 ( 81%)
tętno średnie: 130 ( 66%)
w górę: 2630 m
kalorie: 4468 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Finał tego nierównego pojedynku...

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 1

~

...nastąpił w niedzielę.
Tylko tak zwani bogowie wiedzą skąd miałem siły, żeby jechać. Pewnie pchał mnie tam chwilowy zanik rozsądku.



Mogło by się wydawać, że na obrazku powyżej jestem zadowolony... ale to tylko taki grymas oraz fotomontaż...

Po dojechaniu dali mi koszulkę, na której jest napisane:

BESKIDY MTB TROPHY
FINISHER
4 DAYS
277 km
11 000 M CLIMBING
MTBTROPHY.COM



Głowy nie dam, czy nie zamierzali wręczyć jej komuś innemu, ale cóż... było za darmo, to wziąłem.

Po kilku chwilach zawołali, że trzeba zdjęcie robić z innymi takimi, którym też wcisnęli te koszulki...



Pewien Czech powiedział... To je maskara, ale pikna masakra...
Ktoś napisał... Ten wyścig odsieje mountain bikerów od posiadaczy rowerów górskich...

A może pożądacie przeczytać jak było naprawdę?


w sumie...
ukręciłem: 73.70
km
w terenie: 65.00 km
trwało to: 08:36
ze średnią: 8.57 km/h
Maksiu jechał: 58.10 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: 169 ( 86%)
tętno średnie: 131 ( 66%)
w górę: 2730 m
kalorie: 4541 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Wielka Racza... umierania odsłona trzecia

Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 2

~

Ten etap zwany jest królewskim. Ponoć kiedyś tędy przejeżdżał król. Albo komuś wypadł takowy z talii kart.
Mi natomiast wypadły gały z wysiłku, zmęczenia, zniechęcenia i takich tam podobnych. Trzeciego dnia jechałem już tylko siłą jakiejś tam ambicji czy też woli przetrwania... dojechałem, ale tylko dlatego, że kolega z teamu dał mi przed startem niebieską tabletkę...
Oczywiście początek był zabawny...



Kilka chwil później zjeżdżałem Ochodzitą na zablokowanym amorze... w związku z czym zrobiłem takiego fikołka, że wysypali mi się wszystkie kredki z tornistra...

Z każdym kilometrem byłem bliżej mety, choć podczas jazdy nie byłem tego taki pewien.
W podskokach zrobiłem Wielką Raczę...



...by po kilku chwilach spotkać Małgośkę_Mówią_Mi i Dżul_Jana, którzy przyjechali pokręcić w okolicy i pokibicować. Eskortowali mnie do mety, w związku z czym jechałem bez strachu...





W każdym normalnym człowieku tkwi szaleniec i próbuje wydostać się na zewnątrz.


~