Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Ekipą

Dystans całkowity:41003.72 km (w terenie 21788.35 km; 53.14%)
Czas w ruchu:2270:49
Średnia prędkość:18.01 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:474217 m
Maks. tętno maksymalne:196 (124 %)
Maks. tętno średnie:190 (98 %)
Suma kalorii:1051732 kcal
Liczba aktywności:770
Średnio na aktywność:53.25 km i 2h 57m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 25.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:57
ze średnią: 26.32 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 157 ( 81%)
w górę: m
kalorie: 535 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Marta

Poniedziałek, 14 grudnia 2015 · dodano: 14.12.2015 | Komentarze 2

~



by Marta Frej

~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 22.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:52
ze średnią: 25.38 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 169 ( 87%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: m
kalorie: 436 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Indor

Sobota, 21 listopada 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 3

~



Udałem się na kręcenie pod dachem, w sensie że spining, przezywany też przez niektórych indorem cyclingiem... nie kumam obcych narzeczy, ale indor kojarzy mi się z drobiem i jankesami. Znaczy źle mi się kojarzy, aczkolwiek why drób miałby być zły? Pojęcia nie mam.

Przez ponad godzinę (bo po dojechaniu dochodziłem pod prysznicem) byłem odcięty od informacji. Lokalnych oraz szerokoświatowych.
I wiecie co?
Sukces.



Kaczopodobni i ich zausznicy przez ten czas nic nie spierdolili. Nikogo nie ułaskawili, nikogo nie zapuszkowali, nie napadali, nie rozwiązali żadnego trybunału, składu sędziowskiego, rebusa oraz problemu, nikogo nie obrazili, a nawet Krycha Pawłowicz nie wydaliła z siebie żadnej światłej myśli (no umówmy się... ona nigdy takiej nie wydaliła, ale przecież mogła).

Znakiem tego, muszę częściej chodzić na indora.
Najrozsądniej byłoby stamtąd nie wychodzić... rozważam takie poświęcenie się dla dobra ogółu. Kimkolwiek ogól by nie był.


Oraz zamieniłem zdań kilka na feju z wyborcą, a nawet wyborczynią PiSu. Efekt tej krótkiej rozmowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Moja interlokutorka zdemaskowała źródło pedofilii, a takżę ma receptę na to, jak zaradzić temu niechcianemu zjawisku.
Czytajcie...




~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 58.73
km
w terenie: 55.00 km
trwało to: 02:54
ze średnią: 20.25 km/h
Maksiu jechał: 37.00 km/h
temperatura: 14.5
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 284 m
kalorie: 1093 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Ryjo brawo

Niedziela, 8 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 2

~

Sezon przerzucania żelastwa i innych atrakcji pod dachem uważam za rosstwarty.
Niestety.




~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 38.87
km
w terenie: 25.00 km
trwało to: 01:52
ze średnią: 20.82 km/h
Maksiu jechał: 43.70 km/h
temperatura: 11.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 148 ( 76%)
w górę: 155 m
kalorie: 842 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Stravistix

Poniedziałek, 2 listopada 2015 · dodano: 02.11.2015 | Komentarze 8

~

O ile lubicie cyferki, co one mieszkają w Stravie sobie, to jest plugin taki sobie. Dla Chroma (i innych na chrominium) oraz Opery.
Strava wygląda trochę hmm... inaczej?











A tak wyglądały czasy przed Stravą...



Czyż nie uroczo?
Czapeczka, nie da się ukryć, także bardzo pierwsza klasa.
Oraz nie będzie konkursu, kiedy, gdzie i po co to było. Jeśli jednak czujecie potrzebę odgadywania, to krótkie wiadomości tekstowe  z odpowiedziami możecie słać pod prawie bezpłatny numer 59812.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 35.21
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 02:29
ze średnią: 14.18 km/h
Maksiu jechał: 61.00 km/h
temperatura: 16.0
tętno Maksa: 162 ( 83%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 745 m
kalorie: 932 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Po drugiej stronie

Niedziela, 4 października 2015 · dodano: 07.10.2015 | Komentarze 0

~

Po świeradowskim ścigu, a także po śniadaniu pani kierowniczka Ada wskazała cel oraz wytyczyła drogę.
Najmacz szczęśliwy z takiego planu był Wierzba...

Tak, to był dobry dzień. Po drugiej stronie naleśniki smakowały przednie, kofola takoż.
I nie chce mi się więcej pisać.





~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 48.99
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:52
ze średnią: 17.09 km/h
Maksiu jechał: 63.00 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 185 ( 95%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 1421 m
kalorie: 1541 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Stan umysłu

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 06.10.2015 | Komentarze 17

~

Sezon pościgowy, nie dość że kolejny, to dobiegł był.
Po kilku latach jeżdżenia u GG, powrót na trasy BM - pomimo pozytywnego nastawienia - nie okazał się tym, co mogłoby byc powodem OBSa. Trasy, trasy, trasy... widać starania, widać, że orgazmator wie o co chodzi, ale...
Ale wie także, że lepiej jest mieć więcej złotówek niż mniej złotówek. Stąd zapewne kompromis pomiędzy trasami MTB, a takimi dla posiadaczy rowerów górskich. Tak, były wyjątki, ale nie one stanowią o jakości całego cyklu. Tak to już jest z ludzką psychiką... jeśli dzieje się dobrze, to uważamy, że to norma i szybko zapominamy. Gdy jest na odwrót, to oczywiście pamiętamy i właśnie te, nienajlepsze wrażenia, przyczyniają się do oceny całości. 
Kolejny problem, to wszechobecny tłok na trasach tego cyklu... co jest oczywistym następstwem wspomnianego kompromisu.

Ogólne wrażenie dalekie jest od euforii, jaka mnie dopadała po finałowym ścigu w Istebnej, kończącym tamten cykl.
Z drugiej strony... dlaczego ja, słabo podjeżdżający i nie umiejący zjeżdżać, uzurpuję sobie prawo do takiej oceny? 
No też nie wiem oraz jestem mocno tym zaskoczony.

Z trzeciej zaś strony są przecież w kraju ludzie, którzy jeżdżąc Mazovię czy też inną Skandię są przekonani, że tak wygląda MTB...

Ale są też dobre wieści. Można, bez szukania wrażeń poza granicami kraju, zakosztować prawdziwej jazdy po górach. 
Są - i mam nadzieję, że będą zawsze - etapówki GG...  Beskidy MTB Trophy oraz Sudety MTB Challenge. To dla tych dwóch imprez warto bawić się w MTB. 
Jeśli jeszcze nie jechaliście którejś z nich, to w 2016 powinniście, bo żyć trzeba już, teraz.. szukajcie motywacji, nie wymówek.

Jest także cykl, który rozwija się bardzo dynamicznie i coś mi podpowiada, że w 2016 będzie to mój priorytet. Namawiam także i tych z Was, którzy mają podobne mojemu oczekiwania. Cyklokarpaty, bo o tej serii mowa, oferują z roku na rok coraz lepsze trasy, wzorową organizację, niezłe nagrody. Na trasach nie uświadczycie tłoku, a ludzie tak startujący wydają się być normalniejsi - nieobce są im magiczne słowa, potrafią ustąpić na trasie miejsce szybszym i mam wrażenie, że zdecydowanie częściej się uśmiechają.


Wracając do ścigu finałowego w Świeradowie...



...jechałem, 



jechałem...



...i kolejny raz, na ostatnich metrach, dojechał mnie Bartek. Jak widać na obrazku, dał z siebie wszystko, a nawet więcej, ponoć skończyła się skala w Jego pulsometrze i pękł był z przeciążenia. Ale... to nieistotne, liczy się wynik. Bartek wygrał. Aczkolwiek nie jest to moje ostatnie słowo. Jeszcze powalczymy... w M8 a może już w M7, hónołs.

Mocno pozytywnym akcentem tego sezonu, podobnie jak i poprzednich była drużyna - Gomola Trans Airco.
Bo GTA to nie tylko team, to pewien stan umysłu, by Paulina




Walczyliśmy w tym sezonie jak lwice, i niestety przegraliśmy pierwsze miejsce. Wygraliśmy natomiast drugie. 




Trunki za pierwsze i drugie smakowały podobnie a nawet identycznie.




Jako, że w dochodzeniu jesteśmy nieźli, to doszliśmy w pięknym stylu do końca tego sezonu...









~




w sumie...
ukręciłem: 73.81
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 03:15
ze średnią: 22.71 km/h
Maksiu jechał: 39.00 km/h
temperatura: 14.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 140 ( 72%)
w górę: 311 m
kalorie: 1244 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Uchodząc

Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 22

~

O uchodźcach, w bardzo krótkim czasie, nasłuchałem się i naczytałem dwunastokrotnie więcej niźli peanów na temat swej urody... czyli, delikatnie szacując, około mnóstwo. 

Większość postaw jest niestety żenująca, ksenofobiczna, zaściankowa oraz średniowieczna... co niestety jest zgodne ze stanem emocjonalnym, a nawet umysłowym przeciętnego Polaka. Niektórzy, na uwagę, że zwyczajnie brak im empatii, pytają... emtacoooo?

Ale.
Ale dużą radość sprawia mi fakt, że ludzie których znam, z którymi się przyjaźnię czy też tylko kumpluję, ci których ceniłem do tej pory za zupełnie coś innego, a także bez powodu - bo zwyczajnie ich lubię, bez wahania opowiedzieli się po stronie człowieczeństwa.
Myślę, że nie raz i nie dwa będziemy mieli różne zdania na wiele innych kwestii, będziemy do upadłego bronili swoich stanowisk, ogłaszając krótki rozejm, by się napić... wytkniemy sobie błędy, czasem niekonsekwencję, a innym razem padniemy sobie w ramiona, ale dziś to oni są tymi, którzy lśnią.
Tak, bo to taki egzamin z człowieczeństwa dla społeczeństwa (by Mezo). Nie każdy musi go zdać... choć nie sądziłem, że tak wielu obleje.

Tymczasem, by nie być posądzonym o gołosłowność... 


...przyjąłem uchodźcę. 
Jest z promocji oraz rockuje dobrze.
Choć wydarzyć się tak może, że mnie zislamizuje, utnie mi głowę, po czym mnie zgwałci, a na koniec odmówi asymilacji... 


Dopóki będziesz stawiał znak równości pomiędzy ISIS a muzułmaninem, to ja będę go stawiał pomiędzy chrześcijaninem a Ku-Klux-Klanem.
Wasz bóg jest za mały dla mojego wszechświata.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 48.48
km
w terenie: 46.00 km
trwało to: 04:29
ze średnią: 10.81 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: 1947 m
kalorie: kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Trzy liderki

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 21.09.2015 | Komentarze 5

~

Różne, tego weekendu, dziwne rzeczy się wydarzyły... także bardzo różne, przy okazji tych wydarzeń, zdjęcia wykonano. Niestety, większość wydarzeń musi pozostać okryta mrokiem tajemniczej tajemniczości, zdjęcia natomiast zostały podarte, spalone, a szczątki utopione. 

Udało mi się uratować tylko kilka, ale są one niczym czubek góry lodowej i nie do końca oddają atmosferę tych dwóch wyjątkowych dni...



Początek był wielokolorowy, by nie rzec, że multikulturowy, wielobarwny oraz z akcentami międzynarodowymi. Bo ponieważ akcja działa się w Wierchomli, na finałowej edycji Cyklokarpat, na starcie stanęli, poza rodakami, także Czesi, Słowacy oraz Wyra.
Sam przebieg ścigu okrywa, nie mniej tajemnicza od tajemniczej tajemnicy, mgła.
Z owej mgły, co kilka minet, wyłaniały się dziwne postacie... nosorożec bez nosa, gajowy Marucha, Santa Święty Klaus Mikołaj, komornik sądu rejonowego, mało agresywne zombie... a także, od czasu do czasu, jakaś postać na rowerze.





W tej mgle znakomicie poruszał się przypadek. A nawet chodził po ludziach i czynił im zło oraz niedobro. Łamał w sposób bezczelny ludkom przerzutki, ramy, obojczyki a także kariery.






Mi na ten przykład złamał łańcuch, ale byłem sprytny i go sobie odłamałem, po czym udałem się w dalszą podróż. Wyrze natomiast, wspomniany przypadek, złamał charakter.


Nie dość, że kazał mu zaciekle walczyć o każdą sekundę na trasie, co wysysło z Wyry wszystkie siły i 12% trzewi, to jeszcze na dodatek nakazał mu przyjąć z tej okazji nagrodę...  co jak widać nie przyszło Mu aż tak bezboleśnie.


- Jak masz na imię?
- Ja jestem Wyra.
- Jakie chcesz pytanie?
- Łatwe.
- Co potocznie nazywamy wyrem?
- Noo... mnie!
- Brawo, wygrałeś tshirta!



Nagle... Iza popadła w nostalgię oraz głębokie zamyślenie...


Po kilku chwilach rzekła, że wymyśliła. Pomysł był taki, abyśmy przeszli do części coraz mniej oficjalnych, co też uczyniliśmy bez niepotrzebnej zwłoki (zwłok także, bo ponieważ zwłoki nieszczególnie pachną).





Następnie wygraliśmy, a także w cuglach, konkurs na najseksowniejsze czy liderki zwane w środowisku kolarzystów hostesoma...





Jak widać, nasze czy liderki w składach dwuosobowych zawarły także bliską, bo prawie doustną, znajomość z czołowym kolarzowiczem tego cyklu. Już poza podium wymienili się numerami telefonów i stringami.


Pod koniec tego pełnego emocji dnia, w posiadłości pani Rudej Krystyny byliśmy przeprowadziliśmy nabór do teamu na sezon 2016. Pragnę przedstawić, jako pierwszy, dwie nowe twarze w naszej drużynie. Ich imiona owiewa tymczasem wierchomlska mgła, ale już niebawem ogłosimy urbi et orbi tę wspaniałą nowinę.



Ponoć tajemnicza postać w weneckiej masce oraz nie mniej tajemnicza postać z pewnymi brakami anatomicznymi zamierzają wystartować w mistrzostwach świata tandemów napędzanych siłą woli... 

Hmm... sezon, co może być pewnym zaskoczeniem, chyli się ku końcowi. Jeszcze jeden ścig innego cyklu i rozpocznie się morderczy okres zakończeń sezonu.
Tymczasem pragnę Wam rzec, że gdybyście byli zmęczeni wszechobecnym tłokiem panującym na BM, to Cyklokarpaty warte są tego, byście w 2016 roku o nich pomyśleli. Trasy, orgazamacja, kultura na trasie, hostessy, bufety i co tam jeszcze sobie nie wydumacie... to wszystko się zgadza i właściwie to nie ma do czego się przypierdolić.


Taka sytuacja... na trasie ofcoś.
Jadę bez liczydełka, bo starość nakazała mi go zapomnieć zabrać z hom... w pewnym momencie ludek jakiś pyta mnie, który kilometr (także był bezlicznikowy). Mówię, że nie wiem, bo też jadę bez. 
Na co dziewczę jadące obok mówi "Ja mam licznik, ale się nie znam".


"Bo Gomola Trans Airco, to nie tylko team. To także stan umysłu"... by Paulina.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, CK


w sumie...
ukręciłem: 41.43
km
w terenie: 38.00 km
trwało to: 01:54
ze średnią: 21.81 km/h
Maksiu jechał: 42.30 km/h
temperatura: 23.0
tętno Maksa: 163 ( 84%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 165 m
kalorie: 704 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Z martwych powstanie

Środa, 16 września 2015 · dodano: 16.09.2015 | Komentarze 4

~

Streszczenie poprzedniego odcinka:
Żółty zaginął (choć są tacy, którzy twierdzą, że wyemigrował).

Oczywistym jest, że smutek ogarnął wszystkich bez wyjątku. Zjednoczył byłych wrogów, a przyjaciół jeszcze bardziej sprzyjaźnił.
Jako, że jestem człowiekiem wielkiej wiary i podobnego serca (ponoć all kolarzowcy mają problem z przerostem tego mięśnia), to byłem przekonany, że Żółty powróci. W tym, albo w przyszłym życiu, w tej lub innej chwili, w swym lub kolejnym wcieleniu. 

Dumałem, że jeśli jakiś syn żony cieśli, która przespała się oraz bez zabezpieczenia z przygodnie spotkanym wędrowcem (ksywa duch święty) mógł sobie po trzech dniach wyjść z grobu, to Żółtemu także się należy... chociażby z powodu, że jego mama, gdy miała ochotę na dobry seks, to sobie korzystała, ale nie opowiadała później mężowi bajek. 
Bo nie była zamężna.
Szczęściara heh.

Ale potraktujmy te starożytne opowiastki jak facecje i powróćmy do meritum...
W samo południe rozległo się subtelne stukanie w drzwi moje. Otwarłem i... oniemiałem.
Żółty.




Ale... jakiś zmieniony. Napakowany trochę... musi na siłowni spędzał dużo czasu. Wyrośnięty także nieznacznie. Kolorów nabrał wyraźnych. Hmm... nie wyglądał na zmartwychwstałego, nie .śmierdział, nie mówił nic o tatusiu w niebie.
W geście powitania uścisnęliśmy sobie ręce, choć może powinniśmy rzucić się w ramiona, ale jako dżendermeni nie możemy okazywać uczuć zbyt spontanicznie - powściągliwość jest naszą wizytówką. 




Po wymianie kilku zdań spadała zasłona tajemniczości, jaką było owiane jego przybycie. Okazało się, że doszło do swoistej reinkarnacji. Swoistość wynika z tego, że powłoka cielesna należy do kuzyna Żółtego, mieszkającego do przedwczoraj w Albuquerque, dusza natomiast jest oryginalna. Jak do tego doszło? Kuzyn nie pamięta... zażywał tequili wprost z flakona, bez pajacowania z solą i limonką Po zażyciu, do świata żywych powrócił rankiem... ale już z duszą oraz niełatwym charakterem zaginionego niedawno kuzyna.
Czyli niby nie on, ale on... 




Podejrzewam, że palce w tej przemianie maczała obsługa lokalu, w którym raczył się wspomnianym trunkiem. Lokal nazywa się Hajoa i mieści się tuż za rogiem. Jeśli pożądacie reinkarnacji... oni wam to załatwią. Są dobrzy w czarowaniu.
Żółty miał ze sobą zalakowaną kopertę, adresowaną do mnie. Otwarłem i przeczytałem... "Ponieważ Żółty może być tylko jeden, to Reinkarnacja nadała nowemu żółtemu imię Nowy Żółty". W skrócie Njółty, w jeszcze większym skrócie Njó.. Howk!

Gdy Njó posilił się po podróży (no oczywiście, że tequilą), udaliśmy się na miasto, by pobrylować... 




~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 31.52
km
w terenie: 28.00 km
trwało to: 02:57
ze średnią: 10.68 km/h
Maksiu jechał: 47.60 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: 1398 m
kalorie: 1272 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Chodź ze mną do łóżka

Poniedziałek, 14 września 2015 · dodano: 15.09.2015 | Komentarze 3

~

Mówili, że nadejdzie taki czas, w którym krzywdy zostaną pomszczone, rachunki wyrównane, a winni ukarani.
Czekam więc oraz cierpliwie. 
Bo ma przyjść taki jeden co będzie sądził żywych i umarłych. Z tymi drugimi może mieć pewien kłopot... gdy sobie ich powykopuje, to może się tak wydarzyć, iż woń jaką będą roztaczali, to nie będzie Clive Christian No. 1 w wersji Imperial Majesty... ba, to nawet nie będzie marny numer piąty Chanel'a.

Ale... to mocno hipotetycznie, bo moje tête-à-tête z rzeczonym sędzią jest tak samo prawdopodobne jak orgia w składzie Naomii Cambell, jej córka, Monica Bellucci, Renata Dancewicz i ja (nie mówcie nic Renacie, bo wkurwiona potrafi być mało przyjemna).

W związku z powyższym nikt nie ukarze mnie za pychę, drwiny, małostkowość, pazerność, bezduszność, próżność, kłamstwa, kłamstewka, cynizm i cynę.
A jeśli tak.. to mogę sobie pozwolić. 

F czoraj pozwoliłem sobie zobaczyć na feju obrazek
Obrazek był mnie urzekł. 
Pozostając do dziś w stanie urzeczenia, a nawet upojenia (ostatni raz podobnego stanu doświadczyłem podczas wizyty u Lówra, gdzie flirtowałem z Monolizom), nie potrafię przemilczeć tego, co mnie spotkało.
Tak dziwnie mam, że wyostrzony podczas pobytu na Kubie (to niedaleko Dominikany) zmysł estetyki, w zetknięciu z nieokiełznanym pięknem, powoduje u mnie stany euforyczne, narkotyczne, wzwody oraz OBS'y, co z kolei pociąga za sobą przemożną chęć podzielenia się swym krótkotrwałym szczęściem ze światem.
Według Garpa oraz całym.

Dzisiejsze chwile niczym nie zmąconej szczęśliwości sponsorują dwie literki O.
Gdybym dał sobie dłoń prawą uciąć wraz z palcyma, za to, że najmacz tajemniczym uśmiechem uśmiecha się wspomniana paryżanka, Lisa di Antonmaria Gherardini, to od dziś musiałbym trzepać się lewą...

Aby odrobinę ochłonąć, zawołałem taksówkę i nakazałem, by wywieźć mnie precz daleko stąd.
Wywieziono mnie w okolice zmarszczek.


Nie bójmy się tych słów... mocno gościnnych i przyjaznych zmarszczek.



Od dwunastego kilometra dziwnie jakoś się czułem... nieznacznie już ochłonięty, ze skłonnością do oziębłości, wolny już od wczorajszej ekstazy, więc nie to było powodem do niepokoju. Jednakże nie potrafiłem tego - coraz dziwniejszego i z każdym kilometrem bardziej niepokojącego - stanu w żaden sposób zdefiniować.
Choć.. szósty, a może nawet ósmy zmysł podpowiadał mi, że rozwiązanie może mieszkać w aparacie do czynienia obrazków, który dziś obsługiwał Witek ksywa Bosozoku. 

Mocno zatem zaniepokojony, tudzież rozdrażniony wsiadłem do pierwszego napotkanego pociągu i już po sześciu godzinach byłem w domu. 
Czym prędzej udałem się do zaprzyjaźnionego fotografa, by wywrzeć na nim presję. 
Presja tyczyła wywołania zdjęć... fotograf opierał się, niczym dziewica i zakonnica w jednym oraz o ścianę. Po serii gróźb oraz zapłacie trzydziestu srebrników dał się namówić Wywołał jeszcze ciepłe zdjęcia...



Szósty i ósmy nie myliły się.
Coś mnie prześladowało, lśniąc przy tym subtelnie i wskazywało jedynie słuszną drogę. Drogę prawości, uczciwości, skromności, przebaczenia oraz pan jest moim pasterzem.
W pewnej chwili postanowiłem jechać z zasłoniętymi oczodołami, w których mam oczy. Jak postanowiłem, tak uczyniłem...



Jak widać, niewiele to pomogło... tajemnicza tajemniczość w dość tajemniczy sposób wciąż mnie prześladowała.

Myślę, że może mieć to ścisły związek z przyjściem tego, który będzie sądził żywych i śmierdzących, o czym wspominałem na początku. 
Zacząłem się bać.I tak mi zostało. Ręce trzęsą mi się nieustannie i coraz mocniej, a także pocę się nadmiernie.

Gdybyście mieli tę wątpliwą przyjemność napotkać mnie na swej drodze, to bardzo proszę, nie dziwcie się niczemu. Człowiek będący we władaniu strachu może zachowywać się dziwnie oraz obelżywie. 
Nadzieję pewną pokładam w nieskończonej Waszej wyrozumiałości nierozerwalnie związanej z tolerancją...


Mmm... jestem cierpliwy, ale już niemłody. Kiedyś odejdę, pamiętaj o tym.
Rock, Honor, Ojczyzna.
Przed Państwem zespół pieśni i tańca dowodzony przez Grabaża... w wersji mocno ulubionej.


~