Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:24281.24 km (w terenie 8059.20 km; 33.19%)
Czas w ruchu:1045:37
Średnia prędkość:23.21 km/h
Maksymalna prędkość:4573.00 km/h
Suma podjazdów:99514 m
Maks. tętno maksymalne:193 (100 %)
Maks. tętno średnie:174 (90 %)
Suma kalorii:515314 kcal
Liczba aktywności:490
Średnio na aktywność:49.55 km i 2h 08m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 54.34
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:29
ze średnią: 21.88 km/h
Maksiu jechał: 43.10 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 236 m
kalorie: 1728 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Minus siedem

Czwartek, 31 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 0

~

Są też dobre wieści. Listonosz był uprzejmy przynieść mi nową opaskę do pomiaru serca uderzeń.
Sprawdzając jak działa, doszedłem do pewnych wniosków, którymi pożądam się z Wami podzielić.
Zawsze, bez wyjątków należy jeździć proekologicznie, czyli w niskich strefach pulsu. Jeżdżąc nisko, bateryjka w nadajniku mniej się zużywa oraz sama opaska podobnie. W ten sposób dbamy o środowisko.
Polecam i będę Was obserwował.

Z cyklu zdjęcia z Beskidy MTB Trophy 2011 dziś obrazki szokujące, dozwolone od lat osiemnastu oraz przeznaczone dla ludzi o mocnych nerwach.



Obrazek jest z podjazdu na Wielką Raczę, da się zauważyć, że zawodnicy jadą z prędkością nieprawdopodobnie wysoką, bo a mianowicie ponad trzydzieści na godzinę oraz z blatu. Powodem jest postać na drugim, a dokładnie na trzecim planie.
To legendarne, beskidzkie Yeti, które goniło zawodników by ich zaprosić na obiad. W roli przystawki.



Jak widać, naszemu fotografowi udało się zrobić zdjęcie Yetiemu z dość bliskiej bliskości, co niestety przypłacił niemałym stresem oraz do dziś się jąka przez sen.
Podobieństwo beskidzkiego Yeti do postaci rzeczywistych jest przypadkowe.



Kot mój osobisty, Antonio, zwany pieszczotliwie Antkiem... zaglądając mi przez ramię, gdy pisałem powyższe słowa, był się przeraził okrutnie oraz udał się na z góry upatrzone pozycje. Będąc już na owych pozycjach, zeznał, iż zostanie tam... sam nie wie, jak długo.

Małe Yeti pyta dużego Yeti:
- Co to jest?
- To jest cmentarz, takie miejsce, gdzie ludzie zakopują innych ludzi po ich śmierci.
- To po co my gonimy ludzi, by ich zjeść, zamiast wykopać sobie na cmentarzu?
- Bo ludzie z gruntu są źli.


~

w sumie...
ukręciłem: 35.31
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 01:31
ze średnią: 23.28 km/h
Maksiu jechał: 39.30 km/h
temperatura: 23.0
tętno Maksa: 165 ( 85%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 162 m
kalorie: 1201 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Minus osiem

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 30.05.2012 | Komentarze 0

~

Mam swój mały, prywatny BPS. O dużym możecie przeczytać tutaj.
Posiadam także samochód.

Co do pierwszego... nie jest ten BPS pewnie doskonały, ale rok temu nie miałem wcale. W związku z tym, że go mam, to go hmm... realizuję?
No... w prawie stu procentach.

Druga kwestia to auto. Niektórzy mają samochód po to, by go myć, odkurzać w środku, tuningować oraz ekscytować się jego widokiem.
Ja jestem odrobinę krzywy i w związku z tym mam auto do jeżdżenia.
Myję je wówczas, gdy w zewnętrznych lusterkach mało co widać. Ta wiekopomna chwila nastąpiła przedwczoraj.

Cóż ma to wspólnego z minus osiem i BPS?
Ano ma... ponieważ a mianowicie w związku z przygotowaniami do Trophy, wyczyściłem dziś okulary swoje, co je używam do uprawiania MTB. Wyczyściłem, bo przejawiały cechy zbliżone do tych, jakimi charakteryzowały się lusterka w aucie dzień przed przedwczorajem.
Od razu poczułem, że cykl przygotowawczy do beskidzkiej imprezy nabrał nowej jakości.

Obrazek, co zapewne jest dużym zaskoczeniem, pochodzi z Beskidy MTB Trophy 2011.





Wiara nie potrafi przenosić gór (choć pokoleniom dzieci, z powagą wmawia się coś przeciwnego, sprawiając, iż zaczynają w to wierzyć). Zdolna jest jednak doprowadzić ludzi do skrajnie niebezpiecznego szaleństwa, co kwalifikuje ją do miana swego rodzaju choroby umysłowej. Wiara, niezależnie od jej przedmiotu może stać się tak silna, że w skrajnych przypadkach ludzie gotowi są w jej imię zabijać i ginąć, nie domagając się żadnych dodatkowych uzasadnień. Keith Henson ukuł określenie „memoidzi” dla opisania „ofiar do tego stopnia owładniętych memem, że ich własne przetrwanie staje się mało znaczące. W wieczornych wiadomościach z Belfastu czy Bejrutu widzi się wielu takich ludzi”. Wiara zdolna jest uodpornić ludzi na wszelkie błaganie o litość, zabić w nich umiejętność wybaczania i przejawiania ludzkich uczuć. Jeśli szczerze ufają, że śmierć męczeńska zaprowadzi ich prosto do nieba, wiara uodporni ich nawet na strach. Cóż za potężna broń! Wiara zasługuje na osobny rozdział w annałach technologii wojennej, na równych prawach z łukiem, bojowym rumakiem, czołgiem i bombą wodorową.


~

w sumie...
ukręciłem: 55.14
km
w terenie: 20.00 km
trwało to: 02:10
ze średnią: 25.45 km/h
Maksiu jechał: 45.50 km/h
temperatura: 24.0
tętno Maksa: 165 ( 85%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 233 m
kalorie: 1838 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Minus dziewięć

Wtorek, 29 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 0

~

Aby przygotowania do Trophy zbyt łatwo się nie działy, to spsóła się była opaska do hercomierza, wartości są takie sobie oraz mniej więcej rzeczywiste.
Dobra wieść jest taka, że new opaska jest tuż tuż, może jutro lub pojutrze przytulę ją do swej piersi...



Ciąg dalszy prezentacji obrazków z ubiegłorocznego Trophy... dziś sposób, w jaki dwoje gniewnych ludzi nakręcało się przed startem. Taka sportowa złość procentuje. Czasem tym, że można zapomnieć zatrzymać się na bufecie...



Przeznaczenie spotykamy na drodze, którą chcieliśmy je obejść


~

w sumie...
ukręciłem: 82.86
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 03:26
ze średnią: 24.13 km/h
Maksiu jechał: 41.60 km/h
temperatura: 23.0
tętno Maksa: 175 ( 90%)
tętno średnie: 147 ( 76%)
w górę: 479 m
kalorie: 2897 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Minus jedenaście

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 1

~

Owe minus jedenaście, to czas jaki pozostał do startu Beskidy MTB Trophy. Czas najwyższy, wydumałem, by poczynić jakieś przygotowania.
W związku z tym ogoliłem dziś nogi oraz się ładnie zaczesałem.

Obrazek jest z ubiegłorocznego Trophy.





Nie ma końca spo­rom o źródło dob­ra i mo­ral­ności. Ob­rońcy re­ligii nieus­tannie wytaczają ciężkie ar­ma­ty, że człowiek bez re­ligii byłby is­totą amo­ralną. Lęk przed etyką nieza­leżną jest tak wiel­ki, że również niektórzy niewierzący wygłaszają cza­sem stwier­dze­nia o tym, iż re­ligia jest niezbędna dla ut­rzy­mania mo­ral­ne­go porządku. Nie po­magają tu bijące w oczy przykłady amo­ral­nych zacho­wań owych re­ligij­nych stróżów mo­ral­ności, ani fakt, że re­ligij­ność mar­nie powstrzymuje wier­nych przed po­pełnianiem przestępstw pos­po­litych, ani wreszcie, że re­ligie są źródłem niena­wiści między wyz­nawca­mi różnych bogów i nie tyl­ko nie pow­strzy­mują przed zacho­waniami amo­ral­ny­mi, ale wręcz mo­bili­zują do nich i są ich organizatorami.

~

w sumie...
ukręciłem: 12.10
km
w terenie: 12.10 km
trwało to: 01:19
ze średnią: 9.19 km/h
Maksiu jechał: 43.10 km/h
temperatura: 25.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: 561 m
kalorie: 919 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Zoki

Środa, 23 maja 2012 · dodano: 24.05.2012 | Komentarze 2

~

Przebywałem dni dwa w Bielsku oraz Białej. W sprawach mocno służbowych. Wraz z kolegoma. Owi koledzy, jak się za chwilę okaże, byli kluczowi. W sensie jeden z nich...

Szkot pojechał ze mną, oczywiście służbowo.
Dnia pierwszego postanowiłem ukręcić kilka kilometrów, plan był dość chytry, czyli Szyndzielnia - Klimczok - Błatnia i później jakoś tam bak.
Na dzień dobry okazało się, że nie zabrałem zoków. Żadnych, ponieważ a mianowicie pojechałem do BiBi w sandałach.
I tu kluczową postacią okazał się Marek, który tę część garderoby miał w nadmiarze. Tyle, że nie rowerzaste zoki, omly takie zwykłe... czyli stylówa pierwsza klasa...



Tak przystrojony udałem się, by z kara wydobyć Szkota... zonk, czyli pana zwana kapciem. Stacjonarnie.
Wymieniłem.
Ruszyłem.
Dotarłem na Szyndzielnię.



Po chwili zadowolenia, kilka metrów dalej... spsóła się przerzutka. Ona się, nie tak dawno temu, spsóła po raz pierwszy, wtedy Szymon mi naprawił, ale jednak... coś jej dolegało.



Próbowałem ją reanimować, ale... udało się nie.
Cóż... zjechałem bak z tej Szyndzielni.

Następnie spsóła się opaska od hetzomierza.
To, że w promocji spsół się kar, nie będzie jakimś specjalnym zaskoczeniem?

Pozytywne myślenie, przede wszystkim.

Oraz rzućcie okiem na film z Wałbrzycha, całkiem mniam jest.





Wierzę, że tam w górze jest coś, co czuwa nad nami. Niestety, jest to rząd.

~
Kategoria Daleko stąd, Samotnie


w sumie...
ukręciłem: 71.22
km
w terenie: 60.00 km
trwało to: 02:58
ze średnią: 24.01 km/h
Maksiu jechał: 43.30 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 161 ( 83%)
tętno średnie: 124 ( 64%)
w górę: 353 m
kalorie: 2265 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Disco Polo kolarstwa górskiego

Wtorek, 22 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 2

~

Eris Is My Homegirl, to taka kapela jest, z Lubina chyba. Poszukajcie, posłuchajcie. Może nie każdemu taka muza przypadnie do gustu, ale chłopaki nieźle szyją.
Można słuchać Czajkowskiego, Pink Floyd, Eminema, Nathaniela Adamsa Coles'a znanego jako Nat King Cole albo wspomnianych Erisów, jest wiele innych wykonów, gatunków, rodzajów. Gusta bywają różne, ale wszystko to jest muzyka.
Jest także disco polo, które muzyką nie jest i nie podlega to żadnym negocjacjom, nie można wszak negować rzeczywistości.

Kilka dni temu popełniłem tekst, który spowodował niewielką dyskusję... tu oraz tu. Dostałem także, pocztą emaliowaną, kilka listów... zdania były podzielone, aczkolwiek przeważały podobne mojemu.

Pragnę (między innymi, bo inne pragnienia także miewam) przytoczyć fragment jednego z listów.


[przytaczanie in progress]

To, co robi Pzkol do spółki z Panem Langiem, to jest takie disco polo kolarstwa górskiego, wiesz? W tym sensie, że robią dla ludzi to, co się sprzedaje w największym nakładzie, a nie to, co jest wartościowe...

[/end of przytaczanie]


Panowie liderzy Pucharu Polski w Maratonie MTB, jeśli słuchacie sobie disco polo, to nie jest to oczywiście karalne, słuchajcie sobie do bólu. Ale bardzo Was proszę, nie opowiadajcie, że słuchacie muzyki, bo mijacie się z prawdą.

Dziś na obrazku, w promocji, Wyra. Człowiek, który zjechał w tym kraju wszystko, co było do zjechania... i w związku z tym udał się do Holandii. Tam ponoć są potężne góry, z którymi Wyra ma zamiar się zmierzyć.




Bo pirania to jest taki fish, że jak włożysz hand do water, to zostanie only construction.

~

w sumie...
ukręciłem: 56.84
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:41
ze średnią: 21.18 km/h
Maksiu jechał: 43.40 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 164 ( 84%)
tętno średnie: 118 ( 61%)
w górę: 361 m
kalorie: 1916 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Bóm Wakacje w Rzymie

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0

~

Tacy, co lepiej wiedzą, powiadają że dzień po ścigu należy pojechać na rozjazd.
Taki też miałem zamiar, ale...

Wstałem, umyłem resztki zębów, uczesałem się, użyłem pachnideł rozmaitych oraz udałem się na poszukiwanie rozjazdu.
Nie byłem pewien, czy chodzi o rozjazd dróg, ale chyba nie, bo to raczej zwane jest rozwidleniem lub rozstajem.
Drogą eliminacji wyszło mi, że musi być to rozjazd kolejowy. Niestety, nie zabrałem ze sobą mapy, więc wykombinowałem tak... udam się na dworzec, na peron 2 i pojadę po torach. Wcześniej czy później trafię na jakiś rozjazd i wszystko będzie zgodnie ze sztuką kolarską.
Ale... nie udało się. Ledwo zszedłem z peronu na tor, znosząc Szkota... przybył jakiś smutny pan w mundurze, co miał plakietkę SOK na nim naszytą i nie dość, że kazał precz, to jeszcze wypisał mi mandat.

W związku z powyższym jestem zniesmaczony, oraz z tym rozjazdem.. to jakaś ściema jest.



Korzystając z okazji, że jestem na wizji... pragnę pozdrowić ciocię Krysię z Ciechocinka, całą klasę szóstą B rocznik 1973 z Wieczorowej Szkoły Podstawowej, Naomii Camblell oraz macz bardzo szczególnie Ewel, co jest na obrazku powyżej.
Przyjmijcie wyrazy rozmaite z przewagą magicznych...


Życie to nałóg, z którym bardzo trudno zerwać...

~

w sumie...
ukręciłem: 35.20
km
w terenie: 27.00 km
trwało to: 01:28
ze średnią: 24.00 km/h
Maksiu jechał: 43.10 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 127 m
kalorie: 1278 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Wolne konopie

Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 18.05.2012 | Komentarze 1

~

Jako, że jutro ścig będę jechał oraz przez tunel, to dziś posłuchałem (co nieczęsto mi się zdarza) rady takich, co się na tym jeżdżeniu znają.
A mianowicie, co następuje, powiadają oni, że dzień przed należy się napalić (albo przepalić, dokładnie nie słyszałem, wiek już nie ten...)

Cóż... napalanie się można różnie interpretować, ale zakładam, że moje rozumienie jest najmacz właściwe.

Zabrałem wszystko, co w takiej sytuacji jest niezbędne i udałem się do lasu, bo tam, na łonie natury, najmilej się można napalić, tak sobie wydumałem.
Była godzina dziewiąta rano (co później okaże się dość istotne).

Samego aktu napalania opisywał nie będę, bo ponieważ nic intrygującego w tym nie ma... ot każdy robi to tak samo, lub bardzo podobnie.

Po kilku chwilach spędzonych na napalaniu - przepalaniu, pozbierałem zabawki, dosiadłem Szkota i udałem się w drogę bak powrotną.
I... tu napotkało mnie coś, o czym warto wspomnieć.

Zobaczyłem dziwne ptaki oraz zwierza także intrygujące. Dziwność polegała na tym, że o tej porze dnia i w tym miejscu nie spodziewałem się ich spotkać.





Ale nic to... po chwili ujrzałem...



Kilka kilometrów dalej w samym środku lasu natknąłem się na niezwykłą budowlę. Tekst na tablicy informował, że jest to gabinet luster. Nie krzywych, jak to bywa w lunaparkach, lecz najprostszych z prostych. Zwierciadeł, które potrafią pokazać najbardziej rzeczywiste odbicie.
Głupio byłoby nie skorzystać.
Spojrzałem.
Oto, co me błękitne oczy ujrzały...



Ja wiem, że mister uniwersum nie będę, ponieważ pan bozia urody mi odrobinę poskąpił, ale no ja bardzo przepraszam... teraz to się z panem bozią chyba pogniewamy na dłużej.

Gdy dotarłem do hom, czasomierze wskazywały godzinę szesnastą. Nie kumam osochodzi... wyjechałem o dziewiątej, napalałem się (czy też przepalałem) półtorej godziny... a tu szesnasta oraz widziałem po drodze brzozę.
Wietrzę spisek.


Słyszałem o takich, którzy osobiście doświadczyli obecności Boga. Cóż — są też tacy, co twierdzą, że widują różowe słonie, ale na nich jakoś nikt nie zwraca uwagi.

~

w sumie...
ukręciłem: 83.44
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 03:46
ze średnią: 22.15 km/h
Maksiu jechał: 48.00 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 392 m
kalorie: 2972 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Abrakadabra

Środa, 16 maja 2012 · dodano: 16.05.2012 | Komentarze 0

~


Sobie dokręciłem te kilka zaległych kilometrów, co mi spsóta przerzutka last tajm przeszkodziła...
Szymon, kumpel z timu wziął ją, tę przerzutkę, w swoje magiczne dłonie, zrobił czarymary... i po kilku minutach było jej już lepiej, a nawet całkiem dobrze.

Taka bajka kiedyś była na dobranoc, o chłopcu co miał zaczarowany ołówek i rysował sobie wszystko to, co pożądał mieć, i się to to materializowało.
Całkiem macz fajny wynalazek taki ołówek.



Bike Pure, akcje wciąż trwa... przybądźcie, a nie odejdziecie z pustymi rękoma.



Czy nie wystarczy, że ogród jest piękny? Czy muszą w nim jeszcze mie­szkać wróżki?

~

w sumie...
ukręciłem: 14.23
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:35
ze średnią: 24.39 km/h
Maksiu jechał: 36.00 km/h
temperatura: 14.0
tętno Maksa: 158 ( 81%)
tętno średnie: 142 ( 73%)
w górę: 120 m
kalorie: 462 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Włoska robota

Poniedziałek, 14 maja 2012 · dodano: 14.05.2012 | Komentarze 0

~

W planie miałem cztery do pięciu około godzin, a wyszło dość hardcorowo oraz rekordowo... czyli włoskie fatum, w którym musiał swe brudne paluchy maczać, nie kto inny, jak tylko Zły.

Pierwszy raz po włosku było tak.

Dziś dla odmiany tak...



W starych, dobrych, acz ponoć niesłusznych czasach, wszystko było proste, dwa programy w telewizorze, jeden zwykły telefon na całą wioskę, a przerzutka w rowerze uważana była za fanaberię.
Niestety, byli tacy, którzy uparli się to zmienić, ponoć po to by było lepiej. Udało się średnio.

Oraz znalazłem miły obrazek z ostatniego ścigu w Złotym.



Jak widać... minus dziesięć punktów do stylówy.
Za skarpetki.


Kiedy umiera w bólu twój domowy zwierzak, zostaniesz uznany (i słusznie) za sadystę bez serca, jeśli nie zabierzesz go do weterynarza i nie poprosisz o podanie środka, po którym cierpiące zwierzę zaśnie i nigdy już się nie obudzi. Jeśli jednak twój lekarz wyświadczy analogiczną medyczną przysługę tobie, gdy to ty zwijasz się z bólu i czekasz już tylko na śmierć, ryzykuje oskarżenie o morderstwo.

~