Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:24281.24 km (w terenie 8059.20 km; 33.19%)
Czas w ruchu:1045:37
Średnia prędkość:23.21 km/h
Maksymalna prędkość:4573.00 km/h
Suma podjazdów:99514 m
Maks. tętno maksymalne:193 (100 %)
Maks. tętno średnie:174 (90 %)
Suma kalorii:515314 kcal
Liczba aktywności:490
Średnio na aktywność:49.55 km i 2h 08m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 73.22
km
w terenie: 65.00 km
trwało to: 03:07
ze średnią: 23.49 km/h
Maksiu jechał: 42.30 km/h
temperatura: 24.0
tętno Maksa: 163 ( 84%)
tętno średnie: 138 ( 71%)
w górę: 452 m
kalorie: 2651 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Regenermasz

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0

~

- Ale przecież wszyscy byliśmy kiedyś młodzi.
Śmierć rozważył to dokładnie.
NIE, stwierdził. NIE WYDAJE MI SIĘ


~

w sumie...
ukręciłem: 82.02
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 03:32
ze średnią: 23.21 km/h
Maksiu jechał: 41.60 km/h
temperatura: 25.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: 504 m
kalorie: 2853 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Minus dziesięć w Rio

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 0

~

Przedzłotostokowo poruszyłem swe starcze kości. Nie chciałomisię, ale cóż... taki mam kontrakt.



Nic się nie stało, nikogo nie spotkałem, zero emocji, żadnej hecy.
W związku z tym, życzę Państwu średnio koszmarnych snów.

A jeszcze słówko...może pożądacie mieć takę koszulkę?



Można sobie wygrać. Szczegóły tutaj.



- Jesteś pusty jak łeb Pinokia - wydęła wargi i po chwili, uśmiechając się, dodała:
- Kochanie.


~

w sumie...
ukręciłem: 52.59
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:26
ze średnią: 21.61 km/h
Maksiu jechał: 46.20 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 169 ( 87%)
w górę: 208 m
kalorie: 1537 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Awantura o Basię

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 2

~

Jakieś takie dziwne czarymary dzieją się z moim tętnem, czy też pulsem. Oczywiście szanownym.
Kilka dni temu wypiłem kawę i udałem się na trening. Puls zwariował, nie mogłem go utrzymać w ryzach, choć naciskałem tak sobie. Pomyślałem - kawa i przestałem sobie tym zawracać głowę.

Dziś... nie wypiłem kawy, pojechałem na trening i to samo.
Przyjaciel był mi rzekł, że aby rozwiązać tę zagadkę potrzebny byłby pomiar mocy. Why by nie, pomyślałem. Lubię gadżety oraz takie tam.

Zajrzałem do skarbonki, mam sto dwadzieścia trzy złote i sześćdziesiąt osiem groszy. Jeśli ktoś z Państwa ma nowego Powertapa, i za powyższą kwotę chciałby go oddać, to proszę o kontakt.
Będę zobowiązany.

A teraz o tytułowej Baście. Nie chodzi o tę, o której śpiewali Wilcy, raczej o taką z mniejszymi piersiami.
Kornel Makuszyński, tuż przed wojną drugą światową, był popełnił taką powieść, o Basi właśnie i awanturze o nią.

Idąc tym śladem, kilkadziesiąt lat po wojnie także popełniłem tekst. Stał się on przyczyną maleńkiej awanturki.

Tekst jest o Ani (czyli prawie Baśce), co ma piersi większe od Kornelomakuszyńkiej bohaterki.



Oto ów tekst.

No i co? No i nic takiego, literki jak literki, obrazki jak obrazki, w dwudziestym pierwszym wieku mało to wszystko sensacyjne. Tak sobie dumałem.
Ale nie. Zapomniałem, że żyję w kraju, w którym konserwa ma się całkiem nieźle.
Zostałem odsądzony od czci & wiary oraz dowiedziałem się, iż posiadam ryj, który należy zamykać. Ja to podejrzewałem już wcześniej, mam przecież lustro, ale nie byłem pewien.
W związku z tym, może się okazać, że dłonie należy mi także poobcinać, aby ów ryj zamknąć skutecznie.
Dobrze, że stosy wyszły już z mody, bo swąd mego starczego ciała mógłby być mało przyjemny.

Powyższe odczucia nie są obiektywne, bo ponieważ są moje, jednostronne oraz wypaczone poprzez mój wstrętny charakter, a ja sam jestem uparty, niereformowalny oraz trudno się ze mną rozmawia. System wartości także mam w innym miejscu niż normalny człowiek, co skrzętnie ukrywam, czyli jestem podręcznikowym wręcz hipokrytą.
I to nie podlega żadnym negocjacjom.

Podobieństwo powyższej opowiastki do wydarzeń rzeczywistych nie jest dziełem przypadku.

Gdybym czas dłuższy nowych literek tutaj nie postawił, to może świadczyć o tym, że szukam protez do zainstalowania w miejsce swych wypielęgnowanych dłoni.



Ubieram myśli w słowa, dreszcze w muzykę, marzenia w pancerz stalowy, a codzienność w nadzieję. Nakładam kolejną warstwę błota na szybę, ślady dłoni zostawiam na szkłach okularów. Wsuwam bose stopy w buty wysokie do kolan, ręce chowam w rękawiczki. Ubieram kobiety w myśli wyuzdane i patrzę gdy obok mnie przechodzą, zrzucając z siebie pelerynę mych fantazji.
Ubieram pustkę w namiastkę uśmiechu, a dni wypełniam oczekiwaniem nocy.
Ciebie ubieram w siebie, zaciskam mocno palce, smutek owijając dłonią. Słowa miłości dopasowuję do kostiumu ironii, niewiary i ozdabiam cynizmem.
Ubieram.
Aktorem pragnąłem być.
Jestem garderobianym.


~

w sumie...
ukręciłem: 59.84
km
w terenie: 50.00 km
trwało to: 02:37
ze średnią: 22.87 km/h
Maksiu jechał: 44.10 km/h
temperatura: 14.0
tętno Maksa: 160 ( 82%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: 299 m
kalorie: 2127 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Point

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 1

~

Jako, że jestem ateistą zagorzałym oraz w porywach bywam antyklerykałem i jakoś nie znajduję powodu, dla którego miałbym to ukrywać, to nie mam problemów z weryfikacją tak zwanych przyjaciół, sami się weryfikują oraz idą precz, gdy się dowiadują z kim mają do czynienie. W ich oczach, pełnych miłości dla bliźniego, jestem niczym trędowaty.

Tyle tytułem wstępu. a teraz do ad remu, jak mawiają starożytni Eskimosi.
Zgodnie ze starą świecką tradycją przyjmuję prezenty podchoinkowe. Podczas ostatniej takiej hecy dostałem od córki swej osobistej koszyki na bidony, takie z wysokiej półki, wprawdzie nie karbonowe, ale niezłe. No i designersko wyjebane w kosmos. Znanej ofkoz marki.
I co? I nie wytrzymały jednego ścigu, połamały się podstawki przytrzymujące bidon na dole.

Jadąc bak dziś do hom, nabyłem drogą kupna kolejne, nie tak ładne, ale zdecydowanie solidniejsze. Wytrzymają. Albo nie.

To tyle tytułem drugiego wstępu. Teraz do drugiego ad remu zapraszam.

Ewa.



Jest sobie taka dziewczyna, która powinna być dla wielu wzorem. Dziewczyna pełna pasji i wiary w sens tego, co robi. Niejeden z nas mógłby się od niej uczyć.
Bo jeśli wydaje się Wam, że jesteście twardzi, bo wjechaliście raz czy dwa na jakaś górkę, albo ukończyliście jakiś ścig... to jesteście w mylnym błędzie.
Ewa takich twardzieli... to na śniadanie :)



Przeczytajcie koniecznie wywiad z Ewą.
Warto.



Nie rezygnuj z nadziei, nie daj się ponieść rozpaczy z powodu tego, co się stało. Opłakiwanie tego, co nie wróci, co zostało stracone bezpowrotnie, jest najgorszą z ludzkich słabości.

~

w sumie...
ukręciłem: 70.36
km
w terenie: 20.00 km
trwało to: 03:03
ze średnią: 23.07 km/h
Maksiu jechał: 43.50 km/h
temperatura: 3.0
tętno Maksa: 181 ( 93%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: 362 m
kalorie: 2319 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Bike Pure und Policja

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 08.04.2012 | Komentarze 1

~

Nie tak dawno temu poszedłem sobie do piwnicy, by wyczyścić węgiel. Kurzy się tam i brudzi, więc co jakiś czas trzeba przy nim popracować...
Siedziałem sobie i niespiesznie przecierałem ściereczką, gdy do piwnicy weszli sąsiedzi i... chcąc nie chcąc podsłuchałem rozmowę.
Słowa, które padły były wstrząsające, a miejscami nawet przerażające. Wyłaniał się z nich straszliwy obraz... uśmiercili pospołu młodą dziewczynę. Wprawdzie nie Madzię, ale tak czy siak, sumienie podpowiadało, że do Pana Dżejmsa Rutkowskiego Bonda zadzwonić należy.
Dobrze, że mnie nie zauważyli...
Przesympatyczny Krzyś nie odbierał, cóż było robić, zadzwoniłem anonimowo po Policję. Zamieszanie było niezłe, bo dzielni chłopcy, jak to mają w zwyczaju... pomylili kamienice, piętra oraz drzwi. Gdy już zdemolowali 1/3 mieszkań w dzielnicy, dotarli w końcu do moich, niczego nie spodziewających się, sąsiadów. Ponoć rzucili ich na zol, skuli przykładnie, następnie ręce i wyprowadzili.
Trochę głupio się czułem w roli donosiciela, ale cóż... nie można bezkarnie mordować.
Ale... sąsiedzi po dwóch dniach powrócili bak, przyszli do mnie i opowiedzieli, że Policja zwariowała. Aresztowali ich za utopienie niejakiej Marzanny.
No i co? Powinienem się przyznać, że to ja kablowałem?
Hmm... rzucę monetą. Już niedługo.



A z tą Marzanną... to ponoć taki świecki obyczaj jest. Gdy się ją utopi, to natentychmiast przybywa wiosna.
Pojechałem sprawdzić...
Jakaś taka krzywa ta wiosna, ale rokuje dobrze, już w okolicach czerwca ma być ciepło.



Ale są też dobre wieści, już za dni kilka pierwszy ścig... oraz akcja Bike Pure, nakręcona przez LoveBikes.pl
Szczegóły tutaj.



Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy...

~

w sumie...
ukręciłem: 56.67
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 02:26
ze średnią: 23.29 km/h
Maksiu jechał: 42.70 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 156 ( 80%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 283 m
kalorie: 2029 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Wenezuelski ślad

Środa, 4 kwietnia 2012 · dodano: 04.04.2012 | Komentarze 5

~

Z samego rana, około 11:00 Poczta Polska, żółtym samochodem, dostarczyła do mnie paczkę.
Z Wenezueli.
A dokładnie... z miasta Puerto Píritu, w stanie Anzoátegui. Mieści się tam mała, rodzinna fabryczka Aparatos de fábrica en la demanda. I w tej właśnie manufaturze zamówiłem sobie amortyzator, zwany też przednim widelcem. Z racji tego, że wszystko robią tam ręcznie, to czekałem dwa lata, ale było warto.
Wygląda tak...



To nie w kij dmuchał, taki amor... waży 620g, jest zbudowany ze szlachetnej, bardzo odpornej porcelany, ma skok 235mm oraz wbudowany inteligentny układ oparty na najnowszym mikroprocesorze, skradzionym z tajnych laboratoriów na dalekiej Syberii.
Ów układ powoduje, że amor, za pomocą nadczerwieni oraz infradźwięków, potrafi z siedmiometrowym wyprzedzeniem rozpoznać nawierzchnię i jej ukształtowanie, co pozwala mu dobrać optymalne ustawienie. Oczywiście, gdy tylko zmienia się teren, ustawienia są natychmiast korygowane.

Mając taki sprzęt można pozwolić sobie na wiele, a czasem na więcej.
Pozwoliłem sobie, pozostało tyle...





Większość czarownic nie wierzy w bogów. Wiedzą naturalnie, że bogowie istnieją. Czasami ubijają z nimi różne interesy. Ale nie wierzą w nich. Zbyt dobrze ich znają. To tak jakby wierzyć w listonosza.

~

w sumie...
ukręciłem: 45.00
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 01:59
ze średnią: 22.69 km/h
Maksiu jechał: 50.70 km/h
temperatura: 14.0
tętno Maksa: 169 ( 87%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: 211 m
kalorie: 1593 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Pobłogosław, panie...

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 1

~

Jak zapewne wiecie, zamierzałem w tym sezonie pościgać się na trasach cyklu Powerade Garmin MTB Marathon, w skrócie zwanymi Golonkami :)

Ale... moje plany swoje, a życie swoje.

Proszę, spójrzcie...



Obrazek jest z inauguracyjnego ścigu cyklu MTB Mazovia, który odbył się w Otwocku.
Ten ludek po lewej, to spiker imprezy, a ten po prawej przebrany za kobietę, to tak zwany duszpasterz. Tym razem przybył duszpasterzyć wśród cudownych dzieci dwóch pedałów.
Poświęcił był linię startu i mety, wszystkei linki, pancerze, bidony i ramy. Siodełka, gumy i rogi także.
Święcił wszem i wobec oraz nawet wokół.

Plotka mówi, że widoczny na obrazku trans w sukience ma także kwity, iż jest wziętym egzorcystą i odnosi spektakularne sukcesy na polu walki ze złym, znanym pod ksywą Diabeł. Niejednego już przepędził precz...
W związku z tym Marek Galiński nie wystartuje w Mazovii.

I co z tego?
Niby nic..
Ale... mój stróż, zwany także aniołem, rzekł mi w niewybrednych słowach (nie przytoczę), że jeśli moja krzywa noga stanie na niepoświęconej linii startu, to piekło mnie pochłonie i smażył się będę po wsze czasy. Właściwie to i tak mnie pochłonie, ale stróż darł ryja, że pochłonie mnie bezzwłocznie, z hukiem oraz ze szczególnym okrucieństwem.

Cóż ja biedny żuczek mogę?
Zaapelować.
Apeluję...

Grzegorzu, zamów bardzo proszę, na ścig do Murowanej panów w sukienkach. Przebij Cezarego, zamów ich w ilościach hurtowych. Niech święcą start i metę. Niech będą obecni na każdym bufecie. Jeśli zdarzy mi się fikołek, to klnę wówczas ohydnie. Pragnąłbym na bufecie się wyspowiadać.
Wyspowiadany, czysty i niewinny mógłbym jechać dalej, z podniesionym czołem i dumą na mym licu.
Takich, jak ja może być przecież wielu.
Grzesiu... proszę, nie pozostań obojętnym na nasze potrzeby.
Amen.


Gratuluję przesympatycznemu Panu Czarkowi nowatorskiego pomysłu.
I nikomu nie wolno się z tego śmiać... śpiewał Andrzej "Kobra" Kraiński z formacji Kobranocka. Miał rację.



Każde miejsce leży tam, gdzie jest, od czasu kiedy pierwszy raz tam trafiło. To się nazywa geografia.

~

w sumie...
ukręciłem: 52.10
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:23
ze średnią: 21.86 km/h
Maksiu jechał: 44.10 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: 152 ( 78%)
tętno średnie: 130 ( 67%)
w górę: 320 m
kalorie: 1735 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Infrasettimanale Classico

Środa, 28 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 1

~

Po wczorajszych fikołkach, dziś ogarnęła mnie nostalgia, tęsknota oraz zjadłem jogurt. Ale nie cały.
Tęsknota za morzem, plażą, i takie tam...
No to się udałem.





Gdy już zaspokoiłem zmysły, tęsknotę oraz nostalgię, to - nie uwierzycie - powróciłem.

Przeczytałem, na całkiem niezłym portalu, że za tydzień startuje Infrasettimanale Classico. Sobie też przeczytajcie i sobie wystartujcie.


Istnieje przekonanie, że śmierć jest końcem wszystkiego. Nieprawda. To ciąg dalszy. Życie to kłamstwo, to iluzja. która chroni nas przed gniciem. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy martwi, albo właśnie umieramy...

~

w sumie...
ukręciłem: 79.63
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 03:44
ze średnią: 21.33 km/h
Maksiu jechał: 49.80 km/h
temperatura: 14.0
tętno Maksa: 169 ( 87%)
tętno średnie: 140 ( 72%)
w górę: 245 m
kalorie: 2665 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Czarymary

Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 1

~

Skąd ten czarodziejski tytuł, się może zastanawiacie?
Było tak... dziś postanowiłem pożegnać się z Pure oraz spiningami. Zobaczymy się późną jesienią...
W związku z tym, że Szkot ma inne strzemiona niż Tomahowk pjórowy, to wczoraj przykręciłem do obuwia podstawowego bloki pasujące do Toma.
Około południa wykroiłem wolną chwilę, więc głupio byłoby nie ukręcić kilku kilometrów w terenie...
Mając w perspektywie wieczorny spining, postanowiłem nie przekładać bloków. Stopy swe wypielęgnowane odziałem w obuwie rezerwowe - tam są bloki pasujące do strzemion Szkota.

Pojechaliśmy...



W drodze okazało się, że bloki w starych butach są lepsze niż w nowych... mniej wytarte, lepiej trzymają i wymagają odrobinę więcej siły, by się wypiąć.
A że mam nawyk, wypinania się w ostatniej chwili, gdy już prawie stoję...

Docierając do rogatek miasta, przypomniałem sobie, że miałem pooglądać pewien drobiazg w sklepie z roweroma, co on ten sklep nazywa się Bike Atelier. Zadając szyku, jechałem przez centrum mej rodzinnej metropolii. Na twarzach przechodniów oraz ich dzieci, a także czworonogów, można było zauważyć zachwyt.

Było ciepło... drzwi do sklepu były otwarte na oścież, zachęcały by sobie po prostu wjechać do środka.
Wskoczyłem na krawężnik, chwila zawahania... i nie, przecież nie wjadę do sklepu, jak jakiś moron, nie godzi się.
Hamowanie i... Tak! Dokładnie tak! Dosłownie kilka centymetrów przed otwartymi drzwiami zaprezentowałem czarodziejską sztuczkę pod tytułem "Jak sufa robi fikołki". Zrobiłem to oczywiście na oczach załogi Bike Atelier, ku ich niemałej uciesze. Gdy po kilkunastu minutach wychodziłem, prosili bym pokazał raz jeszcze te czarymary.

Wyrazy uznania oraz zamówienie na podobne występy przyjmuję wraz z przelewem opiewającym na kwotę czterocyfrową przed przecinkiem.


Powietrze w środku oktogramu zamigotało, zawirowało i nagle stanęła tam wysoka, mroczna postac. Czarny płaszcz z kapturem zakrywał ją prawie całą - prawdopodobnie tym lepiej.

~

w sumie...
ukręciłem: 10.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:30
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 167 ( 85%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Opowieści biblijne, vol. 2

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 4

~

Jak Pan przykazał, takem óczynił.
Znaczy test Pana Friela óczyniłem, co o nim jest napisane w księdze, wiadomej co ona w tytule posiada, zarezerwowane przez wiadome siły, słowo "Biblia".



Taki test czyniłem także w styczniu. Wówczas próg LT miałem 177, dziś 173. Pojęcia nie mam, czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie, ale łydy bolą podobnie.

W związku z powyższym wynikiem postanowiłem hmm... trenować?
Celem jest taka oto perfekcja...




Znam jednego gościa, który odebrał rozległe wykształcenie. Ukończył Szkołę „Mój Tato Zawsze Powtarzał”, College „To Przecież Rozsądne”, a obecnie jest studentem podyplomowym Uniwersytetu „Co Mi Powiedział Jeden Facet w Pubie".

~
Kategoria Bez kasku, Samotnie