Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 24281.24 km (w terenie 8059.20 km; 33.19%) |
Czas w ruchu: | 1045:37 |
Średnia prędkość: | 23.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 4573.00 km/h |
Suma podjazdów: | 99514 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 174 (90 %) |
Suma kalorii: | 515314 kcal |
Liczba aktywności: | 490 |
Średnio na aktywność: | 49.55 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 0.00 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 0.00 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
ze średnią: km/h
Maksiu jechał:
km/hze średnią: km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: m
kalorie:
kcal
na rykszy:
w towarzystwie:
Matrix i przyjaciele
Piątek, 15 listopada 2013 · dodano: 15.11.2013 | Komentarze 20
~Antonina Krzysztoń, zwana także Tośką, śpiewa taki song, co on jest o dniu, który nadejdzie.
No to wziął i nadszedł. Po niezłym sezonie, należy zrobić niewielki remont. Sobie oraz sprzętowi. Postanowiłem jakoś wkręcić się do warsztatu, który ma w tej branży macz wysokie notowania.
Przedwczoraj stanąłem u bram...
Bramy delikatnie się uchyliły i niepostrzeżenie żem się tam wśliznął (nie mówi się żem). Aby wtopić się w tłum, obnażyłem się z okrycia wierzchniego oraz spodniego aż do roznegliżowania całkowitego, po czym ubrał żem się w ciuchy podobne do tych, co mieli na sobie inni tam obecni...
Tak zamaskowany nie wzbudziłem podejrzeń, dostałem nawet kolację.
Dnia następnego, obudziło mnie dziewczę w bieli... gdybym wierzył w bozię to niechybnie rzekłbym, że to Anjoł siakiś był. Ale że z bozią mi nie po drodze, to nie wiem do dziś kto zacz...
Tak czy siak dziewczę nakazało, bym się roznegliżował kolejny raz, com raźno uczynił imagynując sobie, że to taka gra wstępna...
No to żem się trochę pomylił, bo ten nieAnjoł dał mi jeszcze bardziej robocze wdzianko. No to wdziałem...
Ubrali mi gustowny berecik i powieźli karocą zaprzężoną w osiem koni oraz w nieznane...
Odrobinę jakby nie do końca i nie całkiem pamiętam, co się działo, ale serwis musiał być konkretny, gdyż ponieważ rozpoczął się o siódmej, a następny obrazek złapałem dobrze po czternastej.
Oraz odnalazłem u siebie ślady pracy wysokiej klasy mechanika...
W związku z tym zamieszaniem, po raz drugi nie załapałem się na obiad.
Wstałem więc i udałem się na żer. Pożerowałem trochę w ichnim bistro oraz popiłem macz dobrą kawą. Gdy nieAnjoł skumał żem się wymknął, to nie był specjalnie zadowolony. Ale... dogadaliśmy się i gdy zachciało mi się następnej kawy, a bistro było już nieczynne z powodu, że zamknięte, to dogadany nieAnjoł namówił mnie na swoją prywatną.
Kawę w sensie.
Biorąc pod uwagę sekwencję powyższych zdarzeń, nie byłem skłonny poddać się rygorowi ciszy nocnej i wystosowałem apel do przyjaciół.
U Fejsbóka wystosowałem.
Zgodnie z pradawnym przysłowiem, że przyjaciół poznaje się w biedzie, zjawiło się kilka osób chętnych imprezie.
Po raz drugi, podczas pobytu w serwisie, pogubiły mi się niektóre obrazki.
Rano dnia trzeciego, czyli dziś, obudził mnie sami wiecie kto i zaproponował śniadanie. Po co nie wspólne?
Po konsumpcji i wygranej walce z tupotem białych mew, zarzuciłem okiem do lustereczka średniej wielkości.
Oto com ujrzał ze stron obu swego powabnego ciała...
Nie mogłem opanować emocji, drżałem ze strachu przed nieznanym. Dotarła do mnie bolesna prawda... to, to, to... wszystko nie jest prawdą, to iluzja, ściema i spisek. To jest Matrix.
Musi przez te złącza byłem podłączony do Matrixa właśnie, nieAnjoł też był jakby nieprawdziwy. Trochę szkoda.
Załamany, ze łzami w oczach postanowiłem odejść...
...oczywiście obiad przeszedł mi koło nosa po raz trzeci.
Taka sytuacja. Po powrocie z sali, gdzie kroją...
- I jak zabieg?
- Lekarz powiedział, że wszystko dobrze.
- Dzięki Bogu.
- Nie, proszę Pana. To dzięki wysokim kwalifikacjom lekarza i personelu.
- ...
Prinx... speszyl foto podług najlepszych zasad autoportretowania rowerowego:
Niniejszym ogłaszam przygotowania do Sudety MTB Challenge 2014 za napoczęte.
I żeby nie było po cichu, to poznajcie Indios Bravos z ich nowej płyty - wykon rekomendowany przez Izę.
~
~
Lubił czerń. Pasowała prawie do wszystkiego. A prędzej czy później pasowała już do wszystkiego bez wyjątku.
~
Kategoria Bez kasku, Bez kół, Samotnie, Strefa rock'n'rolla
w sumie...
ukręciłem: 110.44 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 110.44 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:17
ze średnią: 25.78 km/h
Maksiu jechał: 59.00
km/hze średnią: 25.78 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: 610 m
kalorie: 3660
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Eris
Poniedziałek, 28 października 2013 · dodano: 28.10.2013 | Komentarze 6
~Zbudził mnie głos.
Z głosami, jak wiecie, nie ma żartów. Kiedyś głos kazał Abrahamowi zabić syna, się okazało, że to taki test był i że Abraham jest git.
Po latach głos kazał matce małej Madzi zabić córkę i się okazało, że ona nie jest git.
Trudno tym głosom dogodzić.
Ale... wracając do mojego głosu, znaczy tego, co mnie zwlókł z wyra. Nosił on wszelkie znamiona świętości. Trudno to opisać, ale jak człowieka dotyka świętość, to wie o tym, czuje to i basta. Nie da się tego głosu pomylić z żadnym innym...
No i ten głos mocno wyraźnie do mnie przemówił (no bo jakby milczał, to nie byłby głosem).
Wypowiedział takie oto zdanie:
Nie będziesz miał krasnali cudzych przede mną.
Acha, zakumałem o co mu chodzi... czujny jest, skubany. Musi czytał poprzedni wpis.
Cóż było robić... udałem się pod wskazany adres, by dopełnić formalności pożegnawczych.
Po drodze napotkałem sokoła wędrownego bieszczadzkiego, któren to zwiastował dobrą nowinę. Uwielbiam pasjami dobre nowiny.
Przepełniony łaską pana, miłością do bliźniego, tolerancją, oraz tym wszystkim czym przepełniony - w tak ważnej chwili - być powinienem, oczyściłem swój umysł i ciało, by pożegnanie było jak najmacz uroczyste.
Po wielu trudach oraz mając pod górkę, wreszcie dotarłem tam, gdzie głos sobie tego życzył. Ciało słowem się stało (woda winem jakoś nie za bardzo).
Pożegnałem jesiennie oraz uroczyście najważniejszego krasnala ogrodowego w tej części Europy... bo o to właśnie głos się od rana awanturował.
Jacyś faceci poprzebierani w sukienki, co się tam kręcili, powiedzieli mi, że w świecie krasnali ogrodowych jest to szef wszystkich szefów. Taki pan Krzysztof Jarzyna ze Szczecina.
Wypełniwszy zdanie, co mi je głos zlecił, powróciłem przed zmierzchem do hom i wziąłem kąpiel.
Przy okazji, jeśli już jestem na wizji, pragnę zapytać mojej dyktatorki osobistej od stylówy...
Dorciu droga, czy tak jest dobrze?
Będąc w podniosłym nastroju po spotkaniu z najważniejszym krasnalem, pragnę - w ramach kolejnego odcinka cyklu "Muzyka której nie znacie, a powinniście" - polecić Wam kawałek pogodny dość, nastrojowy, z subtelnie wplecioną nutą gospel i niezwykle energetyczny.
Eris to nasza rodzima załoga, gdyby ktoś nie kumał.
~
~
Po kilku odsłuchach tego wykonu wydaje mi się, że to mógł być ten głos noszący znamiona boskości, który dziś robił u mnie za budzik. W każdym razie brzmi podobnie.
W last weeknd, pragnę dodać, odbyło się kolejne, ponoć przedostatnie, zakończenia sezonu.
Kończyliśmy go, tradycyjnie już w Danielce, w składzie mocno słusznym.
Rozpoczęliśmy dość liczbie, w 69 sztuk.
Po dwóch dniach ostali się najtwardsi z twardych... oto te dzielne białogłowy i bohaterscy mężowie.
Jak się okazało, niektórym było mało... czynili więc hece różne w drodze powrotnej.
- Chciałem zauważyć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic, 37,73 ^C
w sumie...
ukręciłem: 44.30 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 44.30 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
01:42
ze średnią: 26.06 km/h
Maksiu jechał: 47.90
km/hze średnią: 26.06 km/h
temperatura:
11.0
tętno Maksa: 161 ( 83%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: 243 m
kalorie: 1505
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Pampeluna
Piątek, 18 października 2013 · dodano: 18.10.2013 | Komentarze 8
~Podajarany wyczynami chłopaków na Red Bull Rampage, wygrzebałem szoszoński wynalazek i ukręciłem kilka kilometrów po płaski mając za przeszkody liście co z drzew złośliwie na ulicę pospadały.
Jadąc tak pomiędzy lisioma owymi oraz wciąż pod wiatr, byłem przez chwilę przekonany, że jestem jednym z nich. Jednym z tych śmiałków na bikach, którym także nie straszne wyzwania, którzy przekraczają granicę niemożliwego i udowadniają, że grawitację mają w dupie.
No bo... jeśli wydaje się Wam, że potraficie zjeżdżać to chyba jesteście w mylnym błędzie.
Spójrzcie... tak robi to Kyle Strait, tegoroczny zwycięzca Red Bull Rampage.
Pozwolę sobie, jako jeden z nich (jakieś sprzeciwy?), przyjąć od Was wyrazy rozmaite z przewagą obelżywych.
Pampeluna.
To nie tak znowu stara ekipa, ale warto byście zapamiętali, jeszcze może być o nich głośno. Oczywiście nie w eremefje czy innym Sopocie. Żywię nadzieję, że słuchacie stacji, w których gra się muzykę.
~
~
Kto jutro chętny szoszoństwem na Górę Chełmską, znaną jako św. Anny w celu by wznieść jesienne modły?
Start około 10 -11 z Gliwic, do ukręcenia około stówki.
Tempo moje, czyli rozjazdowo-wycieczkowe.
Załapie się pierwsza dziesiątka, ponieważ a mianowicie powyżej trzeba mieć zezwolenie na orgazmację imprezy masowej, zwanej też grupową.
Oczekiwam na prv oraz krótkie wiadomości tekstowe...
Ludzie przeważnie nie są źli, po prostu czasem dają się porwać jakiejś idei.
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 50.86 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 50.86 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:00
ze średnią: 25.43 km/h
Maksiu jechał: 42.00
km/hze średnią: 25.43 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 157 ( 81%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 275 m
kalorie: 1211
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Do Liny
Piątek, 11 października 2013 · dodano: 11.10.2013 | Komentarze 3
~Remontu ciąg dalszy... po wymianie nogi okazało się, że jest trochę krótsza...
Powtórnie udałem się więc w miejsce, gdzie robią czarymary.
Na miejscu okazało się, że nie jest to żaden problem.
Po kilku konkretnych naciągnięciach i zaklęciach, długości obu kończyn zostały wyrównane.
Udałem się więc bak nazad do hom. Rzeczywiście... gdy obie nogi są równe, to jakoś lepiej się kręci.
foty 'na baranka' by prinx
W związku z równymi kończynami dolnymi zamierzam jutro pojechać na Gliwickie Siódemki, a pojutrze na Stożek pouphilować odrobinę.
Przybądźcie także.
Kilka dni temu zepsuł mi się magntofon kasetowy MK122, wsysnął tasmę, się okręciła wokół siakiś rolek i głowicy. Dziś go rozebrałem, wykręciłem wsyśniętą taśmę, naoliwiłem, wyregulowałem.
Na powrót mogę słuchać muzyki...
Posłuchacie mocno.
Bo Węgrzy... to nie tylko Omega i Locomotiv GT.
Świat nie ma już mocy kuszenia
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 55.37 km
w terenie: 10.00 km
ukręciłem: 55.37 km
w terenie: 10.00 km
trwało to:
02:36
ze średnią: 21.30 km/h
Maksiu jechał: 45.50
km/hze średnią: 21.30 km/h
temperatura:
8.0
tętno Maksa: 156 ( 80%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 477 m
kalorie: 2000
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Amsterdam
Wtorek, 1 października 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 8
~Wspominałem ostatnio o remoncie nogi. Okazało się, że nie taki on straszny, jak go malują. Właściwie, to zamiast remontować... zdecydowałem się na wymianę... była promocja oraz wymiana jest łatwiejsza niż remont.
Robi się ta tak...
Najpierw należy się udać do punktu wymiany. To dość ważne, żeby na ten przykład nie trafić omyłkowo do punktu wymiany innych członków. Mi się udało. Do punktu wymiany nogi, jedzie się tędy...
Po dwunastu kilometrach należy skręcić tutaj...
...następnie policzyć do czterdziestu sześciu i wjechać w tę drogę...
...oraz po minięciu kapliczki i trzech brzózek (nie mylić z brzozami smoleńskimi) trzeba jechać tędy...
[foty 'na baranka' wg pomysłu prinxa]
Łatwe, co nie?
Po dotarciu na miejsce, w dobrym tonie jest ładnie się przywitać oraz oddać się wypada w fachowe ręce zawodowych wymieniaczy nóg.
Sam proces wymiany nie jest skomplikowany (o ile jest się w odpowiednich, jak wspomniałem, rękach).
Najpierw trzeba odkręcić starą nogę...
...następnie przykręcić nową i w kilku miejscach przyspawać gumowymi elektrodami...
...a na koniec wykonać kilka prostych ćwiczeń, tak by nowa noga dobrze się ułożyła.
I to tyle, można już sobie iść precz do domu.
Jeśli ładnie poprosicie, to przygotują wam nogę z cechami charakterystycznymi, tak by była kropka w kropkę podobna do starej.
Wspominałem też ostatnio o I Muvrini. Grupa pochodzi z Korsyki i co jest niewiarygodne, śpiewa tradycyjne korsykańskie pieśni.
Na początek kawałek, który hmm... u mnie powoduje coś na kształt dreszczy rozpaczy. W tej wersji z towarzyszeniem niewielkiego chórku. No posłuchajcie.
~
~
Liderem jest Jean-François Bernardini, który to ma kumpla Zbyszka, któren to mieszka sobie na Korsyce właśnie. I ten Zbyszek, co jest wręcz niewiarygodne, jest Polakiem. No i zaprosił kapelę do Polski.
25 lutego 2001 roku zagrali koncert akustyczny w trójkowym studiu imienia Agnieszki Osieckiej. Koncert prowadził mistrz Piotr Kaczkowski, a z korsykańskiego tłumaczyła... no właśnie, tu nie mam pewności. Chyba, niżej wspomniana Małgorzata, ale głowy swej ślicznej nie położę.
Tak czy siak, ten koncert to było mistrzostwo świata. Poszukajcie sobie w sieci, warto.
I Muvrini zdarzają się też duety (czy też featy?). Jest tam i polski akcent, nagrali kawałek z Małgorzatą Walewską, którą oczywiście znacie.
~
~
Ale... był też duet ze Stingiem. Fields Of Gold czyli Terre d'oru. Brzmi całkiem nieźle..
~
~
Ale... ale jest taki kawałek - Amsterdam.
Zaśpiewali go z Ute Lemper, którą oczywiście znacie.
Nie znalazłem tego u jótuba, a wrzucać niechcmisię.
Posłuchajcie wykonów solo.
Solo Ute i solo I Muvrini.
~
~
~
I jak?
Tak się składa, o czym pewnie wiecie, że Ute zaśpiewała The Thin Ice na pierwszym spektaklu Rogera Watersa, The Wall.
To było w Berlinie, 21 lipca 1990 roku na gruzach słynnego muru berlińskiego.
To był jedyny taki koncert...
~
~
Mur Berliński, w mrocznych i niesłusznych czasach, od strony Niemieckiej Republiki Demokratycznej, wyglądał tak...
Oraz wschodnioniemieccy żołnierze nie strzelali do nas, wbrew temu, co dziś opowiadają "historycy" z IPN.
Ale... na wspominanym koncercie, cegiełkę brawurowo zaśpiewała Cindy Lauper. Zakochałem się w tym wykonie.
Cindy wchodzi, a właściwie wbiega około osiemdziesiątej sekundy. Ten kawałek trzeba nie tylko słyszeć, trzeba to oglądać.
~
~
A gdy już jesteśmy przy wykonach cegiełki... jest taki jeden, przy słuchaniu którego ponoć sam Roger Waters otwarł otwór gębowy w geście zdziwienia.
Słuchać go należy, tak jak Iza to uczyniła. Czyli, w ciemności, skupieniu i niezwykle mocno.
~
~
Hmm... i w ten prosty sposób wskazałem na ścisły związek pomiędzy Titusem i jego formacją, a grupą I Muvrini. Z pozoru tak różna muza, tak różne światy, a tak wiele je łączy.
Była to czternasta część audycji z cyklu "Muzyka, której nie znacie, a powinniście".
Życie, tak przy okazji, pełne jest dziwnych zbiegów. A czasem także i okoliczności. Na ten przykład Monika, która mi dziś wymieniła nogę (vide foto na górze) było osobliwie i osobiście na historycznym koncercie The Wall w Berlinie i na własny ok widziała Cindy. I Ute. I Rogera. I kilku jeszcze ważnych ludzików.
Jean-François Bernardini podczas koncertu w Trójce rzekł...
To ludzie sprawiają, że nadzieja żyje. Ale to przede wszystkim nadzieja pozwala ludziom żyć.
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 52.50 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 52.50 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:06
ze średnią: 25.00 km/h
Maksiu jechał: 48.80
km/hze średnią: 25.00 km/h
temperatura:
9.0
tętno Maksa: 153 ( 79%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 378 m
kalorie: 1794
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Perły przed wieprze
Środa, 25 września 2013 · dodano: 25.09.2013 | Komentarze 9
~Dziś otwarłem sezon remontów, napraw oraz nostalgii i pisania wierszy.
Remonty niewielkie dotyczą Specyka, co do jeźdźca to zanoszą sie na troszkę większe.
W nostalgię wpadał będzie oraz wiersze pisał Wyra.
Remonty mojego zacnego ciała wstępnie przeprowadza Centrum Synergia, a później Sport Klinika.
Można już przesyłać pocztówki z wyrazami. Współczucia także.
W kwestii pereł...
Mam słuchawki, a w nich dźwięki.... czyli około tysiąca kawałków, które skłądają się na jazdę obowiązkową. Graja sobie one random, więc bywa tak, że czegoś długo nie słyszę.
Już prawie zapomniałem o duecie Rodrigo Sáncheza i Gabrieli Quintero.
Tamacun, ale nie tylko...
~
~
~
Mam jeszcze ciekawostkę z Istebnej.
Gógjel plus to dość zabawny projekt, nie pytając nikogo o zgodę robi z jpegów pstrykniętych seryjnie animowanego gifa. Wygląda to tak...
fot. Doc
Podjeżdżając Ochodzitą przypominał mi się dowcip...
Matka pakuje syna na wycieczkę:
- Spakowałam Ci do plecaka kanapki i gwoździe.
- Po co?
- No jak po co? Gdy będziesz głodny to sobie zjesz.
- A gwoździe?
- No przecież mówiłam, są w plecaku.
...więc się uśmiechnąłem. Pod wonsem. Wonsem mocy.
fot. Doc
Patriotyzm to nie jest umieranie w walce za ojczyznę, ale sprawienie by tamte skurwysyny umierali za swoją.
~
Kategoria Samotnie, Ścig, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 61.84 km
w terenie: 55.00 km
ukręciłem: 61.84 km
w terenie: 55.00 km
trwało to:
02:41
ze średnią: 23.05 km/h
Maksiu jechał: 40.70
km/hze średnią: 23.05 km/h
temperatura:
22.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 131 ( 67%)
w górę: 331 m
kalorie: 1950
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Poje dynek
Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 08.09.2013 | Komentarze 4
~Wyzwany zostałem. Nie żeby od szuj podlaczych, czy innych oszustów matrymonialnych, ale przez Izę.
Nie odmówiłem, więc stanęliśma na ubitej ziemi. Będzie walka na śmiech i tycie...
Tymczasem Iza prowadzi. Oporyszowskim obrazkiem w klimatach hollywoodzkich, jak zauważył marusia.
Łatwo nie będzie...
Poniższy obrazek jest sprzed kilku tygodni, ale tak uroczy, że nie odmówiłem sobie...
A to zdzisia. No nie wiem... liczy się?
Pragnę zauważyć, że te tajemnicze znaki to zrobili jacyś obcy, pewnie ci sami co namalowali to i owo w Nazca.
Na mieście mówią, że ponoć wszystkie grzyby są jadalne, lecz niektóre tylko raz.
Nie kumam... jak można zjeść dwa razy tego samego grzyba?
Zjadłem, żyję... ale nuży mnie taki lajf. Czasem.
- Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! - rzekła Marysia, strzelając Józka w rogi.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 39.47 km
w terenie: 37.00 km
ukręciłem: 39.47 km
w terenie: 37.00 km
trwało to:
01:45
ze średnią: 22.55 km/h
Maksiu jechał: 38.70
km/hze średnią: 22.55 km/h
temperatura:
20.0
tętno Maksa: 164 ( 84%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 133 m
kalorie: 1447
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Scream
Piątek, 6 września 2013 · dodano: 06.09.2013 | Komentarze 14
~Umrę zimą. Być może tak się zdarzy, że jeszcze nie podczas tej najbliższej, ale jednak.
Bo nie lubię.
Z wzajemnością... tak myślę.
Przed zimą, co nie jest niczym zaskakującym, będzie jeszcze przedzimie, znane także pod zakamuflowaną nazwą - jesień. Że niby taka złota i polska. Hmm... znaczy podpierdoliliśmy tę jesień innym nacjom, cycóś?
No ale, zanim zejdę... to wraz z początkiem przedzimia zaczniemy sobie po cichutku oraz znienacka sezon spiningowy.
Z kręceniem w sali pełnej luster, mocno kojarzy mi się Маша.
Мария Архипова, w sensie, że wokal załogi znanej jako Аркона.
Tych literek i tego języka, podejrzewam, że młode pokolenie nie kuma.
Dla nich więc... Maria (Masza) Archipowa - wokal załogi Arkona.
To folk-pagan metal z lekkim zabarwieniem rodzimowierstwem i historią Rusi. Nie ma u nas kapel, tak mocno i wyraziście osadzonych w tych klimatach.
Ich album Слово zapada w pamięć, a kawałek Стенка на стенку... był hitem spiningowym w zeszłym sezonie. Stąd to pokrętne skojarzenie Maszy z jesienią.
No to wspomnień czar i hmmm... jedziemy
~
Jest jeszcze około mnóstwo utworów muzycznych zwanych piosenkami Arkony wartych zatrzymania się w celu, by posłuchać... tak na przykład
~
Oraz całą resztę sobie znajdziecie.
To taka strefa rokendrola wolna od angola, jako rzecze Michał Owczarek.
Masza "Screem" Archipowa, głos Arkony, z bliska wygląda tak...
...a czasami i tak
No ale.
Zanim wsiądziemy na Spinery i inne Toma Hafki, to pościgamy się jeszcze w Wałbrzychu i Istebnej...
W Istebnej właśnie rozpocznie się ciężki sezon zakończeń sezonu. Moja wątroba wystosowała protest...
To był dwunasty odcinek cyklu "Muzyka, której nie znacie a powinniście"
- Zauważyliśmy wtedy, że wybiła północ?
- Nie.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic, Strefa rock'n'rolla
w sumie...
ukręciłem: 76.40 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 76.40 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:51
ze średnią: 26.81 km/h
Maksiu jechał: 46.90
km/hze średnią: 26.81 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 165 ( 85%)
tętno średnie: 128 ( 66%)
w górę: 545 m
kalorie: 2671
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Autoportret własny
Środa, 4 września 2013 · dodano: 04.09.2013 | Komentarze 8
~Jesień idzie i nie ma na to rady.
W telewizorze zapowiadali przelotne opady burzy, ogólnie to w telewizorze opowiadają wielce ekscytujące historyjki.
Niestety, przy okazji ostatniej telenoweli o małej Madzi przeoczyli niebywałą sensację, a nawet dwie... ale o tym później.
Najsamprzód (jak mawiają w dawnym piotrkowskiem) powróćmy jednak do tematu, który rozkminialiśmy z prinxem. W sensie, a mianowicie, jak na kole zrobić autoportret własny, z lekką nutą lansu.
Moje typy na dziś to...
Po pierwsze na Niemca, co rzuca granatem. Kopyrajta ma prinx, ale ja tę pozycję lekko zmodyfikowałem.
Pierwowzór wygląda tak:
Mój lifting, czyli na Niemca w wersji "więc chodź, pomaluj mój świat"
Oraz autorskie pomysły...
Na obuwie (proszę wybaczyć nieogolone nogi, ale fryzjerka jest na urlopie)
Na koło z cieniem
Na kierę z cieniem
Na liczydełko
Na tambylca, zwanego też lokalesem
Oraz dwie wersje na bozię... speszyl edyszyn for Iza (na śłónskó też mamy boski małe i duże heh)
Powróćmy zatem do sensacji wokół niedużej Madzi, co o tej sensacji telewizory nie wspomnieli.
Otóż był sobie taki malarz, co się on nazywał Sandro Botticelli, umarło się biedakowi w 1510, malował on sobie obrazki w okresie wczesnego odrodzenia, oraz ponoć reprezentował szkołę florencką, cokolwiek to znaczy (kojarzy mi się z szermierką).
No i ten Sandro się okazywa, był jasnowidz, bo a mianowicie namalował taki oto obrazek.
Wśród historyków sztuki trwa zażarta dyspóta, jaki owe dzieło nosi tytuł, ale w świetle ostatnich wydarzeń sosnowieckich szala przechyla się ku opcji "Mata Boska Puszczalska"
Ale to nie koniec sensacji.
No bo... mamy już tyle różnych Maryj czy też Matek od Boska. A to Nieustającej Pomocy, a to Częstochowska, i dla odmiany Ostrobramska, tudzież Kazanska, Płocka, Szymanowska, Trojanowska, Klewańska, Makowska, Królowa Polski... i całe tabuny innych, pomniejszych Matek od Boska. Aż nie chce się wierzyć, że chodzi o jedną i tę samą Maryśkę.
I co? Ano okazuje się, że objawiła się nam kolejna... za przeproszeniem Sosnowiecka.
Oraz wygrzebałem jeszcze kilka obrazków nadwiślańskich...
Ludzie uważają, że Bóg jest ważny, ponieważ sami go wymyślili.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 105.07 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 105.07 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
03:48
ze średnią: 27.65 km/h
Maksiu jechał: 46.40
km/hze średnią: 27.65 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 177 ( 91%)
tętno średnie: 138 ( 71%)
w górę: 550 m
kalorie: 3900
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Run Like Hell
Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 · dodano: 26.08.2013 | Komentarze 9
~Pewnie zapomniałem wspomnieć, ale tydzień temu ego umówiony byłem z Rogerem. Dokładniej, to namówiliśmy się na owo tête-à-tête w okolicach listopada roku zeszłego. Jakoś wcześniej nie znalazłem chwili czasu wolnego, więc teraz dopiero udało się nam spotkać...
Roger, jak to ma w zwyczaju, zaprosił kilka osób. No nawet odrobinę więcej... musiał stadion wynająć. W stolycy. Naro dowy.
No...
Roger Waters, The Wall. Dla mnie to jakby machina czasu, powrót w tamte lata. To między innymi tej muzyki uczył mnie Piotr Kaczkowski.
Mocno sentymentalne było to spotkanie.
Niedosyt mam. Dość głęboki. Nagłośnienie było tak spierdolone, że już bardziej się nie dało. No może gorzej byłoby tylko wówczas, gdyby całkowicie zgasić fonię.
Żal.
Organizator, a za nim telewizory i radia ogłosili byli, że koncert był wspaniały, a nagłośnienie znakomite. Hmm... może byliśmy w zupełnie innych miejscach, a nawet różnych czasoprzestrzeniach.
W związku z tym pojechałem dziś w celu, by a mianowicie zrobić sobie zdjęcie autoportretowe, a nawet na nagrobek, jeśli się uda.
No ale jakie?... zapytałem się sam siebie.
Ładne musi być, odparłem pytającemu.
Zasięgnąłem do pamięci swej wgłąb mocno i żem sobie (nie mówi się żem - by Tiff) przypomniał różne wersje takich obrazków...
Oto krótki kurs czynienia autoportretów rowerowych...
Można zrobić taką fotę "na prinxa"
Da się także "na sufę", oraz w tej wersji są możliwe dwie podwersje
Ale chyba hitemn tego i następnego sezonu jest wersja "na Śledzia" (znana także pod nazwą "na Grzesia")
Głosy na powyższe wersje można oddawać do północy, a nawet do Północy Poetów.
Wojny nie można wygrać, tak samo, jak nie można wygrać trzęsienia ziemi.
~
Kategoria 37,73 ^C, Samotnie, Wokół Gliwic, Strefa rock'n'rolla