Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Strefa rock'n'rolla
Dystans całkowity: | 10483.32 km (w terenie 2715.65 km; 25.90%) |
Czas w ruchu: | 471:31 |
Średnia prędkość: | 22.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 183.00 km/h |
Suma podjazdów: | 79925 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 171 (88 %) |
Suma kalorii: | 244952 kcal |
Liczba aktywności: | 204 |
Średnio na aktywność: | 51.39 km i 2h 20m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 31.52 km
w terenie: 28.00 km
ukręciłem: 31.52 km
w terenie: 28.00 km
trwało to:
02:57
ze średnią: 10.68 km/h
Maksiu jechał: 47.60
km/hze średnią: 10.68 km/h
temperatura:
22.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: 1398 m
kalorie: 1272
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Chodź ze mną do łóżka
Poniedziałek, 14 września 2015 · dodano: 15.09.2015 | Komentarze 3
~
Mówili, że nadejdzie taki czas, w którym krzywdy zostaną pomszczone, rachunki wyrównane, a winni ukarani.
Czekam więc oraz cierpliwie.
Bo ma przyjść taki jeden co będzie sądził żywych i umarłych. Z tymi drugimi może mieć pewien kłopot... gdy sobie ich powykopuje, to może się tak wydarzyć, iż woń jaką będą roztaczali, to nie będzie Clive Christian No. 1 w wersji Imperial Majesty... ba, to nawet nie będzie marny numer piąty Chanel'a.
Ale... to mocno hipotetycznie, bo moje tête-à-tête z rzeczonym sędzią jest tak samo prawdopodobne jak orgia w składzie Naomii Cambell, jej córka, Monica Bellucci, Renata Dancewicz i ja (nie mówcie nic Renacie, bo wkurwiona potrafi być mało przyjemna).
W związku z powyższym nikt nie ukarze mnie za pychę, drwiny, małostkowość, pazerność, bezduszność, próżność, kłamstwa, kłamstewka, cynizm i cynę.
A jeśli tak.. to mogę sobie pozwolić.
F czoraj pozwoliłem sobie zobaczyć na feju obrazek.
Obrazek był mnie urzekł.
Pozostając do dziś w stanie urzeczenia, a nawet upojenia (ostatni raz podobnego stanu doświadczyłem podczas wizyty u Lówra, gdzie flirtowałem z Monolizom), nie potrafię przemilczeć tego, co mnie spotkało.
Tak dziwnie mam, że wyostrzony podczas pobytu na Kubie (to niedaleko Dominikany) zmysł estetyki, w zetknięciu z nieokiełznanym pięknem, powoduje u mnie stany euforyczne, narkotyczne, wzwody oraz OBS'y, co z kolei pociąga za sobą przemożną chęć podzielenia się swym krótkotrwałym szczęściem ze światem.
Według Garpa oraz całym.
Dzisiejsze chwile niczym nie zmąconej szczęśliwości sponsorują dwie literki O.
Gdybym dał sobie dłoń prawą uciąć wraz z palcyma, za to, że najmacz tajemniczym uśmiechem uśmiecha się wspomniana paryżanka, Lisa di Antonmaria Gherardini, to od dziś musiałbym trzepać się lewą...
Aby odrobinę ochłonąć, zawołałem taksówkę i nakazałem, by wywieźć mnie precz daleko stąd.
Wywieziono mnie w okolice zmarszczek.
Nie bójmy się tych słów... mocno gościnnych i przyjaznych zmarszczek.
Od dwunastego kilometra dziwnie jakoś się czułem... nieznacznie już ochłonięty, ze skłonnością do oziębłości, wolny już od wczorajszej ekstazy, więc nie to było powodem do niepokoju. Jednakże nie potrafiłem tego - coraz dziwniejszego i z każdym kilometrem bardziej niepokojącego - stanu w żaden sposób zdefiniować.
Choć.. szósty, a może nawet ósmy zmysł podpowiadał mi, że rozwiązanie może mieszkać w aparacie do czynienia obrazków, który dziś obsługiwał Witek ksywa Bosozoku.
Mocno zatem zaniepokojony, tudzież rozdrażniony wsiadłem do pierwszego napotkanego pociągu i już po sześciu godzinach byłem w domu.
Czym prędzej udałem się do zaprzyjaźnionego fotografa, by wywrzeć na nim presję.
Presja tyczyła wywołania zdjęć... fotograf opierał się, niczym dziewica i zakonnica w jednym oraz o ścianę. Po serii gróźb oraz zapłacie trzydziestu srebrników dał się namówić Wywołał jeszcze ciepłe zdjęcia...
Szósty i ósmy nie myliły się.
Coś mnie prześladowało, lśniąc przy tym subtelnie i wskazywało jedynie słuszną drogę. Drogę prawości, uczciwości, skromności, przebaczenia oraz pan jest moim pasterzem.
W pewnej chwili postanowiłem jechać z zasłoniętymi oczodołami, w których mam oczy. Jak postanowiłem, tak uczyniłem...
Jak widać, niewiele to pomogło... tajemnicza tajemniczość w dość tajemniczy sposób wciąż mnie prześladowała.
Myślę, że może mieć to ścisły związek z przyjściem tego, który będzie sądził żywych i śmierdzących, o czym wspominałem na początku.
Zacząłem się bać.I tak mi zostało. Ręce trzęsą mi się nieustannie i coraz mocniej, a także pocę się nadmiernie.
Gdybyście mieli tę wątpliwą przyjemność napotkać mnie na swej drodze, to bardzo proszę, nie dziwcie się niczemu. Człowiek będący we władaniu strachu może zachowywać się dziwnie oraz obelżywie.
Nadzieję pewną pokładam w nieskończonej Waszej wyrozumiałości nierozerwalnie związanej z tolerancją...
Mmm... jestem cierpliwy, ale już niemłody. Kiedyś odejdę, pamiętaj o tym.
Rock, Honor, Ojczyzna.
Przed Państwem zespół pieśni i tańca dowodzony przez Grabaża... w wersji mocno ulubionej.
Czekam więc oraz cierpliwie.
Bo ma przyjść taki jeden co będzie sądził żywych i umarłych. Z tymi drugimi może mieć pewien kłopot... gdy sobie ich powykopuje, to może się tak wydarzyć, iż woń jaką będą roztaczali, to nie będzie Clive Christian No. 1 w wersji Imperial Majesty... ba, to nawet nie będzie marny numer piąty Chanel'a.
Ale... to mocno hipotetycznie, bo moje tête-à-tête z rzeczonym sędzią jest tak samo prawdopodobne jak orgia w składzie Naomii Cambell, jej córka, Monica Bellucci, Renata Dancewicz i ja (nie mówcie nic Renacie, bo wkurwiona potrafi być mało przyjemna).
W związku z powyższym nikt nie ukarze mnie za pychę, drwiny, małostkowość, pazerność, bezduszność, próżność, kłamstwa, kłamstewka, cynizm i cynę.
A jeśli tak.. to mogę sobie pozwolić.
F czoraj pozwoliłem sobie zobaczyć na feju obrazek.
Obrazek był mnie urzekł.
Pozostając do dziś w stanie urzeczenia, a nawet upojenia (ostatni raz podobnego stanu doświadczyłem podczas wizyty u Lówra, gdzie flirtowałem z Monolizom), nie potrafię przemilczeć tego, co mnie spotkało.
Tak dziwnie mam, że wyostrzony podczas pobytu na Kubie (to niedaleko Dominikany) zmysł estetyki, w zetknięciu z nieokiełznanym pięknem, powoduje u mnie stany euforyczne, narkotyczne, wzwody oraz OBS'y, co z kolei pociąga za sobą przemożną chęć podzielenia się swym krótkotrwałym szczęściem ze światem.
Według Garpa oraz całym.
Dzisiejsze chwile niczym nie zmąconej szczęśliwości sponsorują dwie literki O.
Gdybym dał sobie dłoń prawą uciąć wraz z palcyma, za to, że najmacz tajemniczym uśmiechem uśmiecha się wspomniana paryżanka, Lisa di Antonmaria Gherardini, to od dziś musiałbym trzepać się lewą...
Aby odrobinę ochłonąć, zawołałem taksówkę i nakazałem, by wywieźć mnie precz daleko stąd.
Wywieziono mnie w okolice zmarszczek.
Nie bójmy się tych słów... mocno gościnnych i przyjaznych zmarszczek.
Od dwunastego kilometra dziwnie jakoś się czułem... nieznacznie już ochłonięty, ze skłonnością do oziębłości, wolny już od wczorajszej ekstazy, więc nie to było powodem do niepokoju. Jednakże nie potrafiłem tego - coraz dziwniejszego i z każdym kilometrem bardziej niepokojącego - stanu w żaden sposób zdefiniować.
Choć.. szósty, a może nawet ósmy zmysł podpowiadał mi, że rozwiązanie może mieszkać w aparacie do czynienia obrazków, który dziś obsługiwał Witek ksywa Bosozoku.
Mocno zatem zaniepokojony, tudzież rozdrażniony wsiadłem do pierwszego napotkanego pociągu i już po sześciu godzinach byłem w domu.
Czym prędzej udałem się do zaprzyjaźnionego fotografa, by wywrzeć na nim presję.
Presja tyczyła wywołania zdjęć... fotograf opierał się, niczym dziewica i zakonnica w jednym oraz o ścianę. Po serii gróźb oraz zapłacie trzydziestu srebrników dał się namówić Wywołał jeszcze ciepłe zdjęcia...
Szósty i ósmy nie myliły się.
Coś mnie prześladowało, lśniąc przy tym subtelnie i wskazywało jedynie słuszną drogę. Drogę prawości, uczciwości, skromności, przebaczenia oraz pan jest moim pasterzem.
W pewnej chwili postanowiłem jechać z zasłoniętymi oczodołami, w których mam oczy. Jak postanowiłem, tak uczyniłem...
Jak widać, niewiele to pomogło... tajemnicza tajemniczość w dość tajemniczy sposób wciąż mnie prześladowała.
Myślę, że może mieć to ścisły związek z przyjściem tego, który będzie sądził żywych i śmierdzących, o czym wspominałem na początku.
Zacząłem się bać.I tak mi zostało. Ręce trzęsą mi się nieustannie i coraz mocniej, a także pocę się nadmiernie.
Gdybyście mieli tę wątpliwą przyjemność napotkać mnie na swej drodze, to bardzo proszę, nie dziwcie się niczemu. Człowiek będący we władaniu strachu może zachowywać się dziwnie oraz obelżywie.
Nadzieję pewną pokładam w nieskończonej Waszej wyrozumiałości nierozerwalnie związanej z tolerancją...
Mmm... jestem cierpliwy, ale już niemłody. Kiedyś odejdę, pamiętaj o tym.
Rock, Honor, Ojczyzna.
Przed Państwem zespół pieśni i tańca dowodzony przez Grabaża... w wersji mocno ulubionej.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Strefa rock'n'rolla
w sumie...
ukręciłem: 70.26 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 70.26 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:36
ze średnią: 27.02 km/h
Maksiu jechał: 48.00
km/hze średnią: 27.02 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 499 m
kalorie: 988
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Epitafium
Wtorek, 18 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 5
~
Wcześniej czy później, każdy z nas spotka na swej drodze Pana Śmierć.
Dla niektórych będzie owo spotkanie wybawieniem, a widok Śmierci galopującego na swym rumaku Pimpusiu, wywoła uśmiech. Pewnie będą i tacy, których Jego aksamitnie dudniący głos nie zabrzmi zachęcająco i być może spróbują z Nim negocjować. Próżny ich trud. Kaprysy Pana Śmierci są o tyle zaskakujące, co ostateczne.
Dla niektórych będzie owo spotkanie wybawieniem, a widok Śmierci galopującego na swym rumaku Pimpusiu, wywoła uśmiech. Pewnie będą i tacy, których Jego aksamitnie dudniący głos nie zabrzmi zachęcająco i być może spróbują z Nim negocjować. Próżny ich trud. Kaprysy Pana Śmierci są o tyle zaskakujące, co ostateczne.
Żółty żył pełnią życia, radośnie, bezkompromisowo... snuł śmiałe plany, miał jeszcze wiele miejsc do odwiedzenia, wielu ludzi do poznania (do Wrocławia także)... to nie był jeszcze czas, by tęsknił za tym, którego niesłusznie się przeklina, który budzi lęk i trwogę, ale który jest jedynym przyjacielem nędzarza i najlepszym lekarzem śmiertelnie rannego.
Oto jedno z ostatnich zdjęć naszego nieodżałowanego kompana... być tak może że zabiło go siedzisko fotela, na którym siedział, wszak jest tam wyraźna groźba śmierci.
Śmierć zaskoczył Żółtego.
Sprawił, że spokojne wody Oceanu Bałtyckiego nagle wezbrały, a zdradziecka fala wielkości Sky Tower nie dała Mu żadnych szans. Nasz przyjaciel został porwany w ułamku sekundy przez rozszalały żywioł. Podjęta natychmiast, szeroko zakrojona akcja poszukiwawcza, w którą zaangażowane były polskie, niemieckie oraz szwedzkie służby ratownicze, nie przyniosła żadnych efektów. Nie odnaleziono ani Żółtego, ani Jego zwłok.
Po dobie poszukiwań zakończono akcję.
Żółty na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Ja osobiście wierzę w reinkarnację i jestem pewien, że powróci znienacka oraz pod postacią wielce zaskakująca... z tym, że mogę się nieznacznie mylić.
Tymczasem nie obrażajmy się na Śmierć, uczcijmy Żółtego kilkoma minetami w ciszy... wiedząc, że teraz jest w Krainie Wiecznych Łowów oraz poluje na siedemdziesiąt dwie dziewice.
Przypomnimy sobie także kilka chwil z Jego, jakże intrygującego życia, zatrzymanych w kadrze...
Żegnaj Żółty, przyjacielu. Pozostaniesz na zawsze w naszej pamięci.
I nie tylko tam...
Jako, że nadejdzie taki dzień, w którym bozia zejdzie z wysokości (oby się nie potknęła i nie zrobiła sobie zdrapek), by sądzić żywych i umarłych, a dobrze osądzonych zmarłych uczyni żywymi, to mam pewność, że będzie nam z Żółtym jeszcze dane się widzieć... pomimo, że bliskie stosunki z zombie budzą we mnie trwogę.
Oto jedno z ostatnich zdjęć naszego nieodżałowanego kompana... być tak może że zabiło go siedzisko fotela, na którym siedział, wszak jest tam wyraźna groźba śmierci.
Śmierć zaskoczył Żółtego.
Sprawił, że spokojne wody Oceanu Bałtyckiego nagle wezbrały, a zdradziecka fala wielkości Sky Tower nie dała Mu żadnych szans. Nasz przyjaciel został porwany w ułamku sekundy przez rozszalały żywioł. Podjęta natychmiast, szeroko zakrojona akcja poszukiwawcza, w którą zaangażowane były polskie, niemieckie oraz szwedzkie służby ratownicze, nie przyniosła żadnych efektów. Nie odnaleziono ani Żółtego, ani Jego zwłok.
Po dobie poszukiwań zakończono akcję.
Żółty na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Ja osobiście wierzę w reinkarnację i jestem pewien, że powróci znienacka oraz pod postacią wielce zaskakująca... z tym, że mogę się nieznacznie mylić.
Tymczasem nie obrażajmy się na Śmierć, uczcijmy Żółtego kilkoma minetami w ciszy... wiedząc, że teraz jest w Krainie Wiecznych Łowów oraz poluje na siedemdziesiąt dwie dziewice.
Przypomnimy sobie także kilka chwil z Jego, jakże intrygującego życia, zatrzymanych w kadrze...
Żegnaj Żółty, przyjacielu. Pozostaniesz na zawsze w naszej pamięci.
I nie tylko tam...
Jako, że nadejdzie taki dzień, w którym bozia zejdzie z wysokości (oby się nie potknęła i nie zrobiła sobie zdrapek), by sądzić żywych i umarłych, a dobrze osądzonych zmarłych uczyni żywymi, to mam pewność, że będzie nam z Żółtym jeszcze dane się widzieć... pomimo, że bliskie stosunki z zombie budzą we mnie trwogę.
~
Kategoria Strefa rock'n'rolla, Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 68.42 km
w terenie: 60.00 km
ukręciłem: 68.42 km
w terenie: 60.00 km
trwało to:
05:17
ze średnią: 12.95 km/h
Maksiu jechał: 58.00
km/hze średnią: 12.95 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 177 ( 91%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: 2045 m
kalorie: 2024
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Krwawa Mary
Wtorek, 28 lipca 2015 · dodano: 28.07.2015 | Komentarze 3
~
Część trzecią Czelendża sponsorowała Krwawa Mary.
Ale po kolei.
Wrócę jeszcze na chwil kilka do pierwszego etapu... szliśmy z Rudą pełnym ogniem oraz celowaliśmy w sam środek pudła...
(foto by Robert Urbaniak from BikeLife)
Obrazki powyższe to zjazd ze Śnieżnika, nie taki znów prosty... zauważcie, że Ruda kręci, a czołówka (to co za Nią) z bucika daje.
I mielibyśmy to pudło gdyby nie nasza szalona popularność...
A było to tak... co czas jakiś zatrzymywali nas ludzie miejscowi oraz także zagraniczni i pytali łamaną polszczyzną "Fy ściem ten tim som, Juda i Zufa, yes?" - no przytakiwaliśmy, na co oni wyciągali zdjęcia z naszymi podobiznami i domagali się autografów... nie mogliśmy odmówić, wrodzona grzeszności nam nie pozwoliła.
I tym oto sposobem pudło nam odjechało oraz w siną dal. Nie wiem pewien czy tim Ada und Wierzba nie maczał w tej akcji swych brudnych paluchów... być może, że nie.
Mając w pamięci ten niefart, dziś pojechaliśmy inco gniotto. Ruda przebrała się za 102, a ja za świadka jehowy. Tak przygotowani i nie zaczepiani przez nikogo wygraliśmy w cuglach, w sensie z adońsko wierzbiarską drużyną. No!
(foto by Robert Urbaniak from BikeLife)
Ruda i moi w przebraniu und wśród borówek, jak widać byliśmy nie do poznania (nie do Wrocławia także).
Jadąc zupełnie bezstresowo oraz na lajcie, robiliśmy sobie obsceniczne zdjęcia na trasie, a także po kresce...
Po wspominanej już kresce Wierzba w hołdzie dla nas zamówił stolik oraz napoje tudzież przekąski.
...a może to z powodu, że dziś miał urodziny? Hónołs, hónołs...
Tak, czy siak oraz jak już wspominałem, dzisiejszy etap sponsorowała Krwawa Mary/
Całą imprę pod nazwą Sudety MTB Challenge sponsoruje piocha w wykonaniu SisterAli, czyli Alicji Janosz i Roberta Banacha.
Ale po kolei.
Wrócę jeszcze na chwil kilka do pierwszego etapu... szliśmy z Rudą pełnym ogniem oraz celowaliśmy w sam środek pudła...
(foto by Robert Urbaniak from BikeLife)
Obrazki powyższe to zjazd ze Śnieżnika, nie taki znów prosty... zauważcie, że Ruda kręci, a czołówka (to co za Nią) z bucika daje.
I mielibyśmy to pudło gdyby nie nasza szalona popularność...
A było to tak... co czas jakiś zatrzymywali nas ludzie miejscowi oraz także zagraniczni i pytali łamaną polszczyzną "Fy ściem ten tim som, Juda i Zufa, yes?" - no przytakiwaliśmy, na co oni wyciągali zdjęcia z naszymi podobiznami i domagali się autografów... nie mogliśmy odmówić, wrodzona grzeszności nam nie pozwoliła.
I tym oto sposobem pudło nam odjechało oraz w siną dal. Nie wiem pewien czy tim Ada und Wierzba nie maczał w tej akcji swych brudnych paluchów... być może, że nie.
Mając w pamięci ten niefart, dziś pojechaliśmy inco gniotto. Ruda przebrała się za 102, a ja za świadka jehowy. Tak przygotowani i nie zaczepiani przez nikogo wygraliśmy w cuglach, w sensie z adońsko wierzbiarską drużyną. No!
(foto by Robert Urbaniak from BikeLife)
Ruda i moi w przebraniu und wśród borówek, jak widać byliśmy nie do poznania (nie do Wrocławia także).
Jadąc zupełnie bezstresowo oraz na lajcie, robiliśmy sobie obsceniczne zdjęcia na trasie, a także po kresce...
Po wspominanej już kresce Wierzba w hołdzie dla nas zamówił stolik oraz napoje tudzież przekąski.
...a może to z powodu, że dziś miał urodziny? Hónołs, hónołs...
Tak, czy siak oraz jak już wspominałem, dzisiejszy etap sponsorowała Krwawa Mary/
Całą imprę pod nazwą Sudety MTB Challenge sponsoruje piocha w wykonaniu SisterAli, czyli Alicji Janosz i Roberta Banacha.
Jutro, a właściwie to już dziś opuszczamy Stronie Śląskie... kreska w Bardo, etap trudniejszy niż dziś, kończący się kultowym zjazdem Drogą Krzyżową... czyli to co lubimy najbardziej - zjazdy i krzyże.
Tęsknijcie...
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, Strefa rock'n'rolla, Etapówka
w sumie...
ukręciłem: 67.58 km
w terenie: 63.22 km
ukręciłem: 67.58 km
w terenie: 63.22 km
trwało to:
03:07
ze średnią: 21.68 km/h
Maksiu jechał: 40.20
km/hze średnią: 21.68 km/h
temperatura:
29.2
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 138 ( 71%)
w górę: 288 m
kalorie: 1189
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
LGBT
Niedziela, 19 lipca 2015 · dodano: 19.07.2015 | Komentarze 5
~Kilkadziesiąt milionów ludzików ubrało w tęczowy filtr swoje obrazki profilowe na feju. Manifestują w ten sposób poparcie dla idei równości oraz w ramach sprzeciwu dla dyskryminacji, nietolerancji, prostactwa, buractwa... czyli tych wszystkich cech, z których dumny jest przeciętny polski katolik, będący przekonany, że to postawa wielce patriotyczna.
Pokolorowałem i ja, na dni kilka, swą facjatę w tamtejszym serwisie... co nie było wielce oryginalne.
Pokolorowałem i ja, na dni kilka, swą facjatę w tamtejszym serwisie... co nie było wielce oryginalne.
Dumałem i dumałem sobie, jakby w inny sposób, bardziej wyjątkowy, ogłosić urbi et orbi swoje poglądy w tej kwestii.
I wydumałem.
Jeśli myślicie, że fikołek w Szklarskiej, tydzień temu był przypadkowy, to jesteście w mylnym błędzie. To była misternie zaplanowana akcja, mająca na celu zmuszenie mego zacnego ciała oraz w okolicy suta, by uprzejme było nabrać barw zbliżonych do tęczy.
Tak też się stało, może nie jest to idealna tęcza, ale liczą się chęci... no przecież, że szczere.
I wydumałem.
Jeśli myślicie, że fikołek w Szklarskiej, tydzień temu był przypadkowy, to jesteście w mylnym błędzie. To była misternie zaplanowana akcja, mająca na celu zmuszenie mego zacnego ciała oraz w okolicy suta, by uprzejme było nabrać barw zbliżonych do tęczy.
Tak też się stało, może nie jest to idealna tęcza, ale liczą się chęci... no przecież, że szczere.
I w ten oto sposób pragnę wyrazić swe poparcie dla idei, o której wspomniałem na początku.
Niestety, jak to bywa przy tak nowatorskich projektach, były także skutki uboczne, a nawet bolesne. Najmacz bolesne okazało się zniszczenie siodła, które swym rozmiarem i konstrukcją idealnie ze mną współpracowało. Żal był mocno żałosny, bo ponieważ w okolicznych, a także i dalekich sklepach tego modelu już nie ma...
Ale...
Jest sobie taka marka kasków, MET się nazywa. I producent prowadzi taką, dość miłą, politykę... gdy skasujesz kask oraz przeżyjesz, to wysyłasz im rozbitą skorupę, a oni za pół ceny sprzedają ci nówkę.
Okazuje się, że producent mojego siodła połamanego poszedł dalej. Po wysłaniu połamanego, dostałem nówkę zupełnie za free (tyle, że za przesyłkę należało uiścić coś około pięćdziesięciu ojro). Nowy model wygląda wprawdzie inaczej, ale kształt, rozmiar etc są takie same, jak w poprzednim... czyli została zachowana ciągłość owocnej współpracy z mym ciałem.
Niestety, jak to bywa przy tak nowatorskich projektach, były także skutki uboczne, a nawet bolesne. Najmacz bolesne okazało się zniszczenie siodła, które swym rozmiarem i konstrukcją idealnie ze mną współpracowało. Żal był mocno żałosny, bo ponieważ w okolicznych, a także i dalekich sklepach tego modelu już nie ma...
Ale...
Jest sobie taka marka kasków, MET się nazywa. I producent prowadzi taką, dość miłą, politykę... gdy skasujesz kask oraz przeżyjesz, to wysyłasz im rozbitą skorupę, a oni za pół ceny sprzedają ci nówkę.
Okazuje się, że producent mojego siodła połamanego poszedł dalej. Po wysłaniu połamanego, dostałem nówkę zupełnie za free (tyle, że za przesyłkę należało uiścić coś około pięćdziesięciu ojro). Nowy model wygląda wprawdzie inaczej, ale kształt, rozmiar etc są takie same, jak w poprzednim... czyli została zachowana ciągłość owocnej współpracy z mym ciałem.
W związku z tym oraz staraniami załogi Centrum Synergia, a także za sprawą nieistniejącego boga, Projekt Challenge nie jest zagrożony, co jest dobrą nowiną. Raczej.
Słyszeliście tę piochę w takim wykonaniu?
~
Kategoria Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 44.98 km
w terenie: 40.00 km
ukręciłem: 44.98 km
w terenie: 40.00 km
trwało to:
01:57
ze średnią: 23.07 km/h
Maksiu jechał: 44.20
km/hze średnią: 23.07 km/h
temperatura:
28.0
tętno Maksa: 151 ( 78%)
tętno średnie: 114 ( 59%)
w górę: 210 m
kalorie: 492
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Robert Plant płakał, gdy to widział...
Wtorek, 7 lipca 2015 · dodano: 07.07.2015 | Komentarze 2
~
Zanim ujrzycie łzy Roberta, to rzućcie okiem, albo dwoma na krótki film o tym, co działo się na tegorocznym MTB Trophy...
Roberta Planta natomiast, do łez doprowadziły siostry Wilson... mistrzowsko to zrobiły.
Zdarzają się takie wykony pioch z kanonu rocka, że perły przed wieprze rzec by się chciało oraz... zastanawiasz się, czy czasem nie są lepsze od oryginału.
Mam jeszcze co nie co w zanadrzu, pokaże kiedyś tam, umm?
~
Mam jeszcze co nie co w zanadrzu, pokaże kiedyś tam, umm?
~
Kategoria Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 71.60 km
w terenie: 65.00 km
ukręciłem: 71.60 km
w terenie: 65.00 km
trwało to:
03:10
ze średnią: 22.61 km/h
Maksiu jechał: 40.40
km/hze średnią: 22.61 km/h
temperatura:
20.0
tętno Maksa: 162 ( 83%)
tętno średnie: 128 ( 66%)
w górę: 363 m
kalorie: 987
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
PasteLove
Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 27.06.2015 | Komentarze 4
~
Sellaronda Hero.
To jeden z tych ścigów, które macz ciepło wspominam kwadrans po pierwszym posiłku każdego letniego miesiąca w dni nieparzyste.
W tym rocku, w sensie że dziś, reprezentowała mnie tam niewąska załoga z kraju nad Wisłą, w związku z czym mogłem zostać w domu...
Dwa lata temu ego, Polaków było tam jakby mniej. To pewnie z powodu, że dziś ścig był po tytuł mistrza świata, w wtedy zaledwie można było zdobyć tytuł bohatera w swoim domu.
Ale łatwo nie było... powspominacie z ja?
Część pierwsza
Część druga
Mając wciąż przed swoimi, pełnymi głębokiego błękitu, oczami ścieżki wokół Selli, pojechałem ukręcić kilka płaskich kilometrów po okolicznych krzakach.
Uwielbiam być zaskakiwany, pewnie jak co drugi mieszkaniec tej planety. Imagunjcie sobie... w środku lasu, przy mało uczęszczanej ścieżce ktoś wybudował stojak dla rowerów.
Rozmiarów słusznych.
Z zadaszeniem.
Szacunek dla Lasów Państwowych czy też innego nadleśnictwa. Mi się podoba.
Malarze i Żołnierze.
Gimbaza nie pamięta, ale był kiedyś taki skład. Grali coś, co mądrzy ludzie znający się na muzie, określali trad rockiem.
Burzliwe były losy tej kapeli, kilka razy robili zwiechę, po czym następowały reaktywacje, ot takie tam rockowe przygody...
Nagrali płytę, co ona ukazała się na kasecie (gimby nie wiedzą, co to kaseta). Po latach i kolejnej reaktywacji nagrali drugą płytę, co ona wyszła na płycie.
I na tym się skończyło. Szkoda jakby, bo muza była hmm... no niezła.
Najmacz znanym kawałkiem jest tytułowy z pierwszej płyty (tej kasetowej).
Po Prostu Pastelowe.
To jeden z tych ścigów, które macz ciepło wspominam kwadrans po pierwszym posiłku każdego letniego miesiąca w dni nieparzyste.
W tym rocku, w sensie że dziś, reprezentowała mnie tam niewąska załoga z kraju nad Wisłą, w związku z czym mogłem zostać w domu...
Dwa lata temu ego, Polaków było tam jakby mniej. To pewnie z powodu, że dziś ścig był po tytuł mistrza świata, w wtedy zaledwie można było zdobyć tytuł bohatera w swoim domu.
Ale łatwo nie było... powspominacie z ja?
Część pierwsza
Część druga
Mając wciąż przed swoimi, pełnymi głębokiego błękitu, oczami ścieżki wokół Selli, pojechałem ukręcić kilka płaskich kilometrów po okolicznych krzakach.
Uwielbiam być zaskakiwany, pewnie jak co drugi mieszkaniec tej planety. Imagunjcie sobie... w środku lasu, przy mało uczęszczanej ścieżce ktoś wybudował stojak dla rowerów.
Rozmiarów słusznych.
Z zadaszeniem.
Szacunek dla Lasów Państwowych czy też innego nadleśnictwa. Mi się podoba.
Malarze i Żołnierze.
Gimbaza nie pamięta, ale był kiedyś taki skład. Grali coś, co mądrzy ludzie znający się na muzie, określali trad rockiem.
Burzliwe były losy tej kapeli, kilka razy robili zwiechę, po czym następowały reaktywacje, ot takie tam rockowe przygody...
Nagrali płytę, co ona ukazała się na kasecie (gimby nie wiedzą, co to kaseta). Po latach i kolejnej reaktywacji nagrali drugą płytę, co ona wyszła na płycie.
I na tym się skończyło. Szkoda jakby, bo muza była hmm... no niezła.
Najmacz znanym kawałkiem jest tytułowy z pierwszej płyty (tej kasetowej).
Po Prostu Pastelowe.
Daje radę, co?
Po latach, Grabaż z załogą pokusili się o całkiem niezły wykon tamtej, dla niektórych kultowej wręcz, piochy.
I jak?
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 62.00 km
w terenie: 55.00 km
ukręciłem: 62.00 km
w terenie: 55.00 km
trwało to:
03:58
ze średnią: 15.63 km/h
Maksiu jechał: 55.70
km/hze średnią: 15.63 km/h
temperatura:
13.0
tętno Maksa: 185 ( 95%)
tętno średnie: 161 ( 83%)
w górę: 1434 m
kalorie: 1897
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Maestro David
Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 2
~
Sezon się wziął i rozkręcił. Po ubiegłotygodniowym ścigu w Wiśle... którego trasa była znakomita, byłem pełen obaw, czy orgazmator cyklu BM nie powróci do nijakości, jakiej doświadczyliśmy w Wałbrzychu.
Ale nie... w Jeleniej Górze było dobrze. Wprawdzie dojazd od startu do pierwszych zmarszczek okazała się przydługi, aczkolwiek po nocnych opadach, delikatne błoto urozmaiciło te płaskie kilometry. To dobry i oczekiwany kierunek, w jakim BM ewoluuje... pomódlmy się wspólnie, by tak już zostało.
Łopata pojechana... okazała się nie tak straszna, jak cztery lata temu, inne smaczki w większości także, choć w kilku miejscach trzeba było pospacerować kilka chwil.
Ada całkiem dobrze mnie rozprowadziła... w związku z czym mogłem skutecznie finiszować.
To znaczy mógłbym, ale...
Ale nie... w Jeleniej Górze było dobrze. Wprawdzie dojazd od startu do pierwszych zmarszczek okazała się przydługi, aczkolwiek po nocnych opadach, delikatne błoto urozmaiciło te płaskie kilometry. To dobry i oczekiwany kierunek, w jakim BM ewoluuje... pomódlmy się wspólnie, by tak już zostało.
Łopata pojechana... okazała się nie tak straszna, jak cztery lata temu, inne smaczki w większości także, choć w kilku miejscach trzeba było pospacerować kilka chwil.
Ada całkiem dobrze mnie rozprowadziła... w związku z czym mogłem skutecznie finiszować.
To znaczy mógłbym, ale...
Obrazek powyższy, to wynik ustawki z Elą. Się namówiliśmy, że będę pozował, ale... musiałem tam przejechać trzy razy, bo po pierwszych dwóch Ela krzyczała za mną, że nie wyszło i że mam natentychmiast wracać. Wracałem więc, nie mam odwagi kłócić się z Elą. Po czym okazało się, że to Jej tim objechał nas w drużynówce o kilka sekund... ech, taktyka nigdy nie była moją mocną stroną...
Jako, że lubię hece rozmaite, a po akcji z Elą było mi mało...
Kilometr przed metą, wyjeżdżając już z terenu na asfalt, trzeba było pokonać błotne rozlewisko. Normalni biali ludzie robili to z buta, no ale ja postanowiłem być lepszy.
Jako, że błoto miało konsystencję betonu, który właśnie opuścił betoniarkę, a było go po osie, to skutkiem mojego postanowienia było nurkowanie...
Kilometr przed metą, wyjeżdżając już z terenu na asfalt, trzeba było pokonać błotne rozlewisko. Normalni biali ludzie robili to z buta, no ale ja postanowiłem być lepszy.
Jako, że błoto miało konsystencję betonu, który właśnie opuścił betoniarkę, a było go po osie, to skutkiem mojego postanowienia było nurkowanie...
Dwudziestego piątego czerwca 2016 rocku David Gilmour wydobędzie kilka niezłych dźwięków ze swych gitar, a także gardła. Ta heca będzie miała miejsce we Wrocku. Widzimy się... być mejby.
David, kilka lat temu ego, w Gdańsku zagrał kilka kawałków, miedzy innymi coś, co w tej interpretacji jest absolutnym mistrzostwem świata... ale chyba już kiedyś to pokazywałem?
David, kilka lat temu ego, w Gdańsku zagrał kilka kawałków, miedzy innymi coś, co w tej interpretacji jest absolutnym mistrzostwem świata... ale chyba już kiedyś to pokazywałem?
Różne zdarzają się wykony kawałków Pink Floyd... ostatnio Marusia podrzucił taki...
A Łysy dla odmiany wrzucił taka hecę...
Wielu próbuje, ale nie wszystkim się udaje... dziewczętom i owszem.
David - dla odmiany - dziewięć lat temu tak oto zagrał ten utwór muzyczny zwany piosenką:
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, Strefa rock'n'rolla, BM
w sumie...
ukręciłem: 40.97 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 40.97 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
01:27
ze średnią: 28.26 km/h
Maksiu jechał: 46.40
km/hze średnią: 28.26 km/h
temperatura:
15.0
tętno Maksa: 163 ( 84%)
tętno średnie: 147 ( 76%)
w górę: 215 m
kalorie: 578
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Selfjaky
Czwartek, 28 maja 2015 · dodano: 28.05.2015 | Komentarze 0
~Bądźcie ostrożni, selfjenje jest ryzykowne...
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 20.85 km
w terenie: 17.71 km
ukręciłem: 20.85 km
w terenie: 17.71 km
trwało to:
01:55
ze średnią: 10.88 km/h
Maksiu jechał: 45.40
km/hze średnią: 10.88 km/h
temperatura:
21.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: 759 m
kalorie: 699
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Beskidzkie zmarszczki part fajf
Środa, 20 maja 2015 · dodano: 20.05.2015 | Komentarze 0
~Tym razem rekreacyjnie oraz ucieczkowo...
...ucieczka okazała się być skuteczną niezwykle.
Szanowne panie, drodzy panowie, taki oto proponuje dziś utwór muzyczny, zwany piosenką...
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Strefa rock'n'rolla
w sumie...
ukręciłem: 29.89 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 29.89 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
00:59
ze średnią: 30.40 km/h
Maksiu jechał: 48.50
km/hze średnią: 30.40 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 167 ( 86%)
tętno średnie: 142 ( 73%)
w górę: 145 m
kalorie: 484
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Szszsz... und James
Wtorek, 19 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 0
~James z córką swą.
I już.
~
Kategoria Samotnie, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic