Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
w sumie...
ukręciłem: 105.20
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:08
ze średnią: 25.45 km/h
Maksiu jechał: 64.70 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 160 ( 82%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 754 m
kalorie: 3708 kcal
w towarzystwie:

Alfred pościgowy

Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 16.07.2014 | Komentarze 0

~

Przejeżdżając przez jakiś Pacanów czy też inną Wólkę, natrafiłem na krzywe zwierciadło. Duże.



Skłoniło mnie owo napotkanie do odwiedzin miejsca, w którym wyciszam się, bo ponieważ podczas modlitwy oraz zadumy. Na koniec tradycyjne selfie z moim najmacz ulubionym Och Karolem (pseudo artystyczne Święty Jan Paweł Drugi)... pozostało już tylko do domu wrócimy, w piecu napalimy, nakarmimy psa. 



Okazało się, że psa jakby nie zastałem, ale udało mi się zdążyć na finał biegu z przeszkodami. 
Bezapelacyjnie zwyciężył wyścigowy Alfred, dla niepoznaki przebrany za żółwia. Na zaszczytnym drugim miejscu uplasowała się Majka, dla niepoznaki przebrana za kota.



By zbytnio nie rzucać się w oczy oraz pozostać incognito, tuż po kąpieli przebrałem się za Świadka Jehowy.



Żółw porusza się z prędkością, która wystarcza do polowania na sałatę

~

w sumie...
ukręciłem: 81.50
km
w terenie: 75.00 km
trwało to: 03:45
ze średnią: 21.73 km/h
Maksiu jechał: 41.00 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 317 m
kalorie: 2283 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Spajdery

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 6

~

Człowieki zjadają około dziesięciu pajomków rocznie. W święta deser, w dni powszednie  jako przystawkę. a w nieparzyste na czczo.
Zawsze jednakże podczas snu. Nie ma pewności czy chodzi o sen człowieka czy też pajomka.

Tak czy siak, zdecydowałem, że 14 lipca będzie międzygalaktycznym dniem pająka. Taki spajderdej.

No i poszło...
Na dzień dobry miałem przyjemność obcować ze spajdercatem...
 


Po kilku chwilach napotkałem prawdziwego spajdermana oraz na biku.



A później było tylko lepiej.
Spajderspecyk...



...oraz spajderklyszcz



Spajderdzień uważam za udany.



Wiara nie jest cnotą. Wiara to gloryfikacja dobrowolnej ignorancji.



w sumie...
ukręciłem: 77.10
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:48
ze średnią: 27.54 km/h
Maksiu jechał: 47.90 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 129 ( 66%)
w górę: 446 m
kalorie: 1303 kcal
w towarzystwie:

Mort

Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 0

~

Każdy z kolarzowców mających jakieś tam plany, ambicje a nawet i cele, zwraca uwagę na to, co wciąga. Otworem gębowym w sensie. Niektórzy sami wymyślają (wyczytują), co i kiedy zassać, inni zaś radzą się różnej maści dietetyków. Gdy już lizną odrobinę wiedzy tyczącej połyków, gdy już nawciągają się tych wszystkich węgli, białek i innej paszy, to wówczas ubierają się w szaty ekspertów i udzielają rad tym, którzy są na początku tej drogi. Prym w byciu ekspertami wiodą kolarzystki.

Wszak bardzo chwalebne jest to wszystko... trzeba pamiętać przecież, żeby nie nażreć się golonek czy też innych cibabonków, istotna macz mocno jest waga startowa, a także paliwo jakie dostarczamy orgazmowi.
Ale... 
Ale nikt ze wspomnianych ekspertów nie pamięta o jednym, absolutnie decydującym o powodzeniu całej operacji, drobiazgu.
Dieta zwycięzcy powinna być oparta na produktach pochodzących z hodowli roślin zeszłorocznych, zwanych popularnie zeszłoroczniakami.

Zeszłoroczniaki to uprawy rozwijające się wstecz w czasie. Sieje się je w danym roku, a plony zbiera w zeszłym. Farmer, który zapomni posiać zwykłe ziarno, traci jedynie plony. Kto jednak zapomni posiać to, co zebrał już dwanaście miesięcy temu, ryzykuje naruszenie całej osnowy przyczynowości, nie wspominając już o głębokim zawstydzeniu.
Rośliny te, dość dokładnie, opisał - w dziele "Mort" - mistrz Terry.



Pozwolę sobie przytoczyć słów Jego kilka, które przybliżą Wam te rzadkie i niezwykłe rośliny...

[...] Na florę dysku składają się zwykłe kategorie roślin, znane powszechnie jako jednoroczne - zasiewane i dojrzewające w późniejszym okresie tego samego roku, dwuletnie - zasiewane w danym roku i dojrzewające w następnym, i wieloletnie - zasiewane w danym roku i dojrzewające po wcześniejszym zawiadomieniu. Oprócz nich istnieją bardzo rzadkie rośliny zeszłoroczne. Z powodu niezwykłego skręcenia łańcuchów genetycznych w czwartym wymiarze, wysiewa się je w jednym roku, a dojrzewają w poprzednim.

Hodowcy zeszłoroczniaków są zwykle zwalistymi, poważnymi ludźmi, poświęcającymi wiele czasu introspekcji i dokładnemu studiowaniu kalendarza. Rodzina Morta zajmowała się destylacją wina z zeszłorocznych winogron. Trunki takie są bardzo mocne i poszukiwane przez wróżbitów, ponieważ oczywiście pozwalają im widzieć przyszłość. Jedyny problem w tym, że cierpi się kaca na dzień przed i trzeba wiele wypić, żeby się go pozbyć. [...]

Jeśli zamierzacie publikować Wasze pomysły kulinarne, dzielić się wiedzą tajemną na temat produkcji jakiś tam mikstur czy też innych naleśników, jeżeli chcecie radzić innym, co mają wciągać przed ścigiem, a także co ładować tuż po wysiłku... nie zapominajcie, że jeśli Wasze kulinarne porady nie będą uwzględniały zeszłoroczniaków, to warte będą funta kłaków.
Niestety.



Śmierć przychodzi po każdego. Kiedy przyszedł do Morta, zaproponował mu pracę. Kiedy go zapewnił, że bycie martwym nie jest niezbędne, chłopiec się zgodził. Wkrótce jednak odkrył, że romantyczne porywy niełatwo dadzą się pogodzić z terminowaniem u Śmierci.

~



w sumie...
ukręciłem: 155.70
km
w terenie: 145.00 km
trwało to: 06:41
ze średnią: 23.30 km/h
Maksiu jechał: 46.00 km/h
temperatura: 24.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: 665 m
kalorie: 4526 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Geralt

Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 06.07.2014 | Komentarze 4

~

Plan - co nie jest żadną niespodzianką - był chytry.
Chytrość polegała na tym, by w ten upał ukręcić około dwudziestu sześciu kilometrów. 
Udało się, z małym bonusem...

Tym razem było Specyków dwóch...



Oraz okoliczności przyrody były sprzyjające. Nie do końca wiem, czemu niesprzyjające, ale nie można przecież wiedzieć wszystkiego...



Jednym z elementów dzisiejszego treningu była jazda na kole...



Oczywiście (wiszą), kapeć, jako stały fragment gry, niespecjalnie nas zaskoczył...



Po dotarciu do bak hom okazało się było, że wiedźmińskie prawo niespodzianki jest wciąż żywe...





Dasz mi to, co masz, a o czym jeszcze nie wiesz

~



w sumie...
ukręciłem: 75.80
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:47
ze średnią: 27.23 km/h
Maksiu jechał: 52.30 km/h
temperatura: 23.0
tętno Maksa: 159 ( 82%)
tętno średnie: 129 ( 66%)
w górę: 452 m
kalorie: 1250 kcal
w towarzystwie:

Past

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 05.07.2014 | Komentarze 0

~

W takich oto, sielskich okolicznościach przyrody zrobiłem dziś ross grzewkę. 



Znakiem tego, jestem rozgrzany, acz jeszcze nie wiem po co. Być tak może, że jutro ukręcę około mnóstwo, lecz nie więcej niż dwadzieścia, płaskich kilometrów.
Może w towarzystwie...

Obrazek możecie oglądać dzięki uprzejmości Bike Trendy



Oraz światło dzienne uprzejmy był ujrzeć trailer z Trophy. 




Tam gdzie moralność oparta jest na teologii, tam gdzie na prawo mają wpływ kapłani, tam da się dokonać najbardziej niemoralnych, niesprawiedliwych i niegodnych czynów oraz znaleźć dla nich usprawiedliwienie

~


w sumie...
ukręciłem: 43.70
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:49
ze średnią: 24.06 km/h
Maksiu jechał: 49.10 km/h
temperatura: 19.0
tętno Maksa: 144 ( 74%)
tętno średnie: 106 ( 54%)
w górę: 147 m
kalorie: 1377 kcal
w towarzystwie:

Żółte szaleństwo

Wtorek, 1 lipca 2014 · dodano: 02.07.2014 | Komentarze 5

~

Macz wiele czasu upłynęło od chwili, gdy po raz ostatni byliśmy ze sobą tak blisko. Rzec by można, iż coś się skończyło, coś między nami umarło, no bo przecież monogamia jest jakimś bezsensownym wymysłem człowieka... wymysłem determinowanym przemożną chęcią zrobienia sobie na złość bez żadnego powodu. 



Ale to nie tak, że nasz związek się wypalił, nie tak że jego podstawy kruchymi być się okazały, niczym zamek na piasku. On przetrwał i nie wydaje mi się, by cokolwiek... poza zejściem może, miało go przerwać. 
Biorąc pod uwagę to, co myślimy o monogamii oraz nasze bycie razem, które jest niczym skała, jawi się to wszystko mało logiczne oraz rodzi się podejrzenie, iż pisałem powyższe słowa pod wpływem działania środków, które swego czasu przyszły w paczce do pudla piosenkarki Kory. Raczej.



To pozorna sprzeczność. Bycie nasze razem przetrwało między innymi kilka trzęsień ziemi, półtora wojny światowej, cztery wizyty świadków Jehowy oraz rządy PiS. Wszystko to sprawiło, że akceptujemy, bez żadnych warunków to, na co ochotę ma drugie. Ze wskazaniem na czerpanie z życia garściami, wszak nie mamy na strychu - niczym Dorian Gray - portretów, a tym samym nasz czas upływa nieznacznie szybciej. 





Wracając do ad remu... podczas spotkania, emocji było tyle, ile zazwyczaj bywa podczas kasowania biletu w autobusie. Było tak, jakbyśmy się wczoraj rozstali. Udaliśmy się na spacer, chwilę powspominaliśmy, zamieniliśmy kilka zdań na temat przyszłości oraz pomilczeliśmy przez kilka dłuższych chwil.







Żółty wyciągnął jakieś stare fotografie, ja dobyłem nowszych... popatrzyliśmy, to na zdjęcia, to na siebie - chyba wyszliśmy zwycięsko z tej konfrontacji. 




- To na następnego Żółty, dbaj o siebie.
- Baw się sufa, jak emocje?
- Spójrz na średnie HR.
- Chyba coś Ci się spierdoliło w tej zabawce, zacznij od wymiany bateryjki.
- Nie omieszkam. Pamiętasz Alę? 
- Umm...
- Posłuchaj, jak dziś śpiewa...
- Umm...




Życie czasami bywa do dupy. W pozostałych momentach śpisz.

~

w sumie...
ukręciłem: 72.74
km
w terenie: 68.00 km
trwało to: 04:15
ze średnią: 17.12 km/h
Maksiu jechał: 37.80 km/h
temperatura: 21.0
tętno Maksa: 161 ( 83%)
tętno średnie: 111 ( 57%)
w górę: 379 m
kalorie: 1970 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Mistrzostwa oraz Wszechświata

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 28.06.2014 | Komentarze 0

~

To już jutro, dziś zrobiliśmy ostatnie poprawki w znakowaniu trasy...
Będzie to szósta już edycja Międzygalaktycznych Mistrzostw Wszechświata
Jak na rangę wydarzenia przystało, nie było oficjalnych informacji, nie było żadnych reklam etc. To mocno elitarne będą zawody. Zostali zaproszeni tylko wybrańcy, najlepsi z najlepszych, elita elit. Jeśli otrzymałeś zaproszenie, to jesteś szczęściarzem. Jeśli nie, to możesz popatrzeć.
Mistrzostwa odbędą się w miejscowości Łącza. Ilość miejsc na ambonach ograniczona...







Siła racjonalizmu - to coś innego niż tylko inny zestaw kurczowo bronionych poglądów


~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 44.80
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 01:53
ze średnią: 23.79 km/h
Maksiu jechał: 36.70 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 172 m
kalorie: 1298 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Naɪt rajder

Piątek, 27 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 2





Niechcemisie pisać.
Posłuchajmy więc. 
To wersja short tego kawałka. Oryginał, w wykonani li tylko Ash ma pół godziny. Ten, z Klausem, czyli małym fragmentem Tangerine Dream... trwa tylko 10 minet. 
Zarzućcie to przez jakiś dobry piec i na konkretne paczki... wówczas zabrzmi.
Acha... i gdyby się Wam nie podobało, to oczywiście mam to w dupie. 





Jeśli myślisz, że jesteś zbyt mały, by coś zmienić, spróbuj zasnąć w jednym pomieszczeniu z komarem

~

w sumie...
ukręciłem: 66.80
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:30
ze średnią: 26.72 km/h
Maksiu jechał: 50.10 km/h
temperatura: 17.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 131 ( 67%)
w górę: 356 m
kalorie: 1091 kcal
w towarzystwie:

Szoszonuf dwuh

Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 0

~

Takie tam spokojne oraz mocno wieczorne rozprostowanie starczych kości po Trophy...





Winorośl orzechów vuo skeeh jest wyjątkowa, ponieważ daje plon do ośmiu lat przed rzuceniem nasion w glebę. Wino z orzechów vuo skeeh dawało niektórym smakoszom zdolność spojrzenia w przyszłość, która z punktu widzenia orzechów była przeszłością. Dziwne, ale prawdziwe

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 43.10
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 03:51
ze średnią: 11.19 km/h
Maksiu jechał: 48.50 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: 1671 m
kalorie: 1990 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Beskidzkich zmarszczek dzień ostatni

Niedziela, 22 czerwca 2014 · dodano: 24.06.2014 | Komentarze 9

~

Na Finisherze jest napisane "mega"...

To trzecie Trophy, emocje jakby mniejsze, dystans także. 
Pierwsze hmm... tak, to była mocna walka. Może nie o pudło, ale z beskidzkimi zmarszczkami. Wówczas się udało... byłem dumny przez kolejny miesiąc chyba. 
Drugie... też była walka, ze zmarszczkami, z Wielką Raczą i z Aśką Na Wspólnej. Skończyło się na nieskończeniu.

W tym roku, jak już wspomniałem, dystans wybrałem połówkowy, no może trzy ćwierci z całości było tego jechania. Kończyłem etapy jakoś tak mniej ujechany. Umm, to dobrze, bo Challenge zamierzam przejechać w wymiarze XXL.

Jak było? 
Dobrze.
Beskidy, o dziwo okazały się łaskawe pogodowo, kamienie mniej ostre niż dawniej, zawodnicy niezmiennie przyjaźni i pozytywnie nakręcający, ekipa Gomoli absokurwalutnie doborowa. Jednym słowem, cztery dni, po których pozostaną kolorowe wspomnienia.
Komiksowo rozrywkowe, co ciekawsze fragmenty...

Na początku był Jego Żółtość oraz liczenie koksów...






Rano oczywiście owsianka, a później start (i tak każdego dnia)... niestety, okazało się, że niektóre fragmenty były pod górę, na innych można było latać...







Taka sytuacja...
Przy śniadaniu:
- Sufa, jaka pogoda na ICM?
- Będzie padało, ale o szesnastej.
Na trasie, około 10:00:
- Sufa, nie sądziłem, że ten czas tak szybko biegnie... już szesnasta.
- Darek, to z drzew leci, w nocy kropiło.
- Ale tu nie ma drzew.

Była też walka, rzec by można, że bark w bark, czy też w obojczyk...
Krzyś, nasz faworyt, skończył ściganie na pierwszym etapie z uszkodzonym lewym wahaczem przedniego zawieszenia, co widać na obrazku. 
Niestety, jako że było to we czwartek, czyli dzień, co go niektórzy nazywają ciałem bozi, to all warsztaty były pozamykane i nie było komu wyklepać... Krzysiu nie wystartował w piątek.



W ten sam dzień, kolejny nasz faworyt (nie odnosicie wrażenia, że wystawiliśmy samych faworytów?), testował wytrzymałość węglowej ramy, blach samochodowych oraz swoich kości. 
Samochód poległ, Mietek ma pourywane coś tam w barku i połamane cztery żebra (właśnie Go operują), a rama... też raczej porysowana.



To tyle, jeśli chodzi o poległych na trasie. 
Ale walka trwała...
Darek, tuż po starciu z podstępnie Go atakującą matką Ziemią, prezentował się odrobinę seksi.



Dwa dni później wyglądał już maksymalnie pociągająco... nie mógł się opędzić od piszczących fanek...



Kolejna taka sytuacja... 

Darek wysłał obrazek Dorocie, żonie. Swojej ofcoś.
Dzwoni telefon...
- No halo.
- Co Ci się stało, kochanie?
- Wyprzedzałem sufę i przypierdolił mi pompką.
- A oddałeś mu?
- Nie, on ma metalową pompkę, a ja karbonową.
- Biedactwo, przygotuję Ci murzynka.
- Wolałbym mulatkę...
Koniec połączenia.


Ale, ale, wracając do trasy, okazało się, że były też bufety... z wypasioną obsługa.






Były też antybufety...



Powyższy obrazek ze specjalną dedykacją dla Panów z teamu Trek Gdynia. Ten człowiek po lewej, to sprawca Waszego nieszczęścia, On to przyczynił się do waszej bezsenności powodowanej nerwami, on jest tym, za sprawą którego mogliście pokazać światu, że kierują Wami zasady fair play, oraz z podniesionymi czołami, w glorii i chwale przekraczaliście metę czwartego etapu.
Wydrukujcie sobie tę fotkę i miejcie przy sobie, gdy tylko Go spotkacie na jakimś ścigu to odstrzelicie Mu łeb. Z niezmiennie podniesionym czołem, w zgodzie z duchem fair play, oraz na sztandarze koniecznie miejcie wyhaftowane "Bók, Chonor i Ojszyzna" -  będzie bardziej nastrojowo.

Ale osochodzi?
Dla mniej zorientowanych... 
Wyra, bo On ci to jest tym złem i niedobrem, jeżdżąc na szosie po trasie, wydumał sobie, że pociągnie po asfalcie kolegów. No i oczywiście wcielił ten pomysł w życie. Jakoś specjalnie mądre to nie było, ale cóż... bywa tak, że ludzie robią niemądre rzeczy, taka już ludzka natura. Czasem Wyra ciągnął naszego zawodnika, a czasem nie naszego. Zdarzyło się, że i do mnie krzyknął bym siadał na koło... mało nie spadłem ze śmiechu ze złoma... to było na początku podjazdu na Cieńków... tam jest tak na oko z 15% pod górę.
W sumie z tym Jego ciąganiem więcej zabawy było, niż jakiejś chęci gry nie fair, ale cóż... fakty są takie, że Wyra dał dupy tym swoim pomysłem. 

No i trafiło się tak, że ultratwardziele z Trek Gdynia widzieli hece czynione przez Wyrę. Na początek zrobili scenę niczym pokojówka, czy też inna kucharka, a w kolejnej kolejności rozpętali u fejsbóka aferę porównywalną z WikiLeaks. W ich wersji taką taktykę sobie wymyśliliśmy oraz padły słowa, których nie będą chcieli powtórzyć swoim wnukom... domagali się także danych osobowych Wyry (może proces będą wytaczać, szyby mu w oknach wybijać... cycóś?). 
No tak czy siak, awantura bardzo pierwsza klasa. Tyle, że oczywiście o nic, ale to już taka nasza, narodowa przypadłość. 
Jest ponoć szansa, że w Trzymiejskich aptekach nie zabraknie melisy.

Panowie Trekowie... obawiam się, że nie radzicie sobie z elementarną logiką. Zastanówcie się, każdy indywidualnie albo i grupowo, nie wiem jak Wam lepiej wychodzi i odpowiedzcie sobie na jedno pytanie. Jeśli rzeczywiście byłby to taki team order, a nie niepoważny wybryk Wyry, to wydaje się Wam, że ubralibyśmy lokomotywę w teamowe ciuchy? Jeśli nadal obstajecie przy wersji, że to była teamowa taktyka, to przyjmijcie wyrazy rozmaite.
I podajcie, proszę, adresy swe. Poślę każdemu z Was po odrobinie dystansu do świata i siebie samego... najwyraźniej macie deficyt tego pierwiastka.
MSPANC

Wracając do ścigu, po raz wtóry... 
Nastał dzień trzeci.
Mój najmacz ólóbiony uphill, czyli Ochodzita. 



Przy wydatnej pomocy Kowala oraz jego warczącej przyjaciółki, przełknąłem tam kilku ludków. Nie wiem, co na taką pomoc koledzy z Trzymiasta, ale na miejscu Kowala częściej oglądałbym się za siebie...

Ochłonąwszy po ochodzickim sukcesie, postanowiłem dołożyć sobie kilka kilometrów, a co. Zapomniałem tylko, że owsianki na śniadanie zjadłem na czterdzieści kilometrów... w sumie zrobiłem czterdzieści osiem... z czego dwa bonusowe piechotą pod górę przez jakieś dzikie, ryżowe pola. Było zabawnie, ale na pudło się jakoś nie załapałem.
Na obrazku trasa dla normalnych ludzi (z zielonym fragmentem) oraz moja trasa (na czerwono).


Poranek dnia czwartego, taka sytuacja w kuchni:
- Sufa, co robisz?
- Jajecznicę na chappi.
- Pogięło cię? Owsiankę jedz!
- Nie mogę, rzygam już owsianką, płatkami i tymi wszystkimi wynalazkami, chcę jajecznicy
- Twój wybór, ale nie dostaniesz finishera ze specjalnej edycji
- ?
- Każdy, kto żarł owsiankę przez cztery dni ma dostać specjalnego finishera


Pudło... 
Bywaliśmy na nim nie raz i nie dwa. 
Aga bezkonkurencyjna w swojej kategorii... a ponoć dopiero się rozkręca.
Wonsky okazał się objawieniem tego sezonu... na razie odpowiadamy negatywnie na zapytania transferowe...
Arturro, po niedawnym liftingu nadgarstków powrócił do formy i zdecydowanym krokiem wszedł na pudło. 
Mix w składzie jak wyżej objechał konkurentów o lata świetlne.











To wszystko na krótszym dystansie, na długim choć poza pudłem to także nieźle. Byłoby pewnie lepiej, gdyby Krzysiu - nasz lider, pierwszego dnia nie postanowił sobie zrobić spektakularnego fikołka, którego efekty opisałem na początku.
Ale... tyle jeszcze ścigów przed nami.

Po etapach oddawaliśmy się w ręce dziewcząt z Centrum Synergia, robiły owymi rękoma wszystko co potrafiły, a nawet więcej oraz kilka cudów...



A swoją drogą, spójrzcie... uważam, że Macul ma najładniejsze poślady w tej części Europy. Co sądzicie?

I tak krok po kroczku dotarliśmy do zdjęcia wspólnego oraz grupowego, tudzież obscenicznego... czyli finiszerzy Beskidy MTB Trophy 2014. Kilku nas, jak widać ukończyło.



A oto sprawca tego zamieszania, czyli Capo di Grzegorz Tutti Golonko Capi...



To co? Widzimy się na Sudety MTB Challenge oraz za rock na Trophy.
Raczej.



W każdym fanatyku tkwi potencjalny morderca

~