Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
w sumie...
ukręciłem: 47.98
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 02:09
ze średnią: 22.32 km/h
Maksiu jechał: 37.00 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 152 ( 78%)
w górę: 340 m
kalorie: 1087 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Bardzo

Piątek, 8 kwietnia 2016 · dodano: 08.04.2016 | Komentarze 1

~

Przychodzi wieczorem, niezapowiedziany, niezakłopotany. Tak po prostu, a przecież mógłby mnie nie zastać. Pachnie skórą, zdejmuje płaszcz, kładzie na stole paczkę papierosów i wyłączony telefon komórkowy. Nie wiem, ile jest w paczce papierosów, nie wiem na jak długo mu wystarczy, nie wiem czy zostanie do rana i nie wiem czy ten wyłączony telefon nie zadzwoni. Rozsiada się z bezczelnym strachem w fotelu i żongluje kolorowymi światłami pod sufitem, rozśmiesza mnie, jest taki dziecinny. Lubię go, zanim przyjdzie, a gdy już jest to lubię go mniej. Och, kochany, tak mi przykro, że opada ci ręka, gdy ją do mnie wyciągasz, zawsze ci opadała. Przecież ci nie pomogę, jestem małą dziewczynką. I co tak patrzysz? Chciałbyś mnie, mojej muzyki, żebym ci zupę ugotowała? Spotykam go w antykwariacie, mówi do mnie Justyna i patrzy, jakby właśnie wrócił z siedemnastoletnich wczasów na bezludnej wyspie, pełnej japońskich turystów. A imię moje jest zupełnie inne, więc po co tak mówi?



Dziwny taki jest. Latem powiedział, że pokocha mnie zimą, a zimą narzekał, że mu źle. Je jedną ręką, pociąga nosem i wystaje mu podkoszulek spod swetra. Po co on to na siebie nakłada? Kiedyś widziałam go rano pijanego w spożywczym na sąsiedniej ulicy, kupował bułkę i kefir, był nieogolony i śmierdział. Chciał mnie pocałować, ale się potknął, odsunęłam się i leżał u mych stóp. Zamyśliłam się wtedy i uciekł mi autobus. Nic od niego nie chcę, tylko spędzić z nim kilka lat, ale nie wiem czy chrapie. Kiedyś wszedł w ubraniu do wanny. Powiedział, że trzeba często myć zęby i mieć marzenia. Czyta mi czasem bajki na dobranoc, czyta po ciemku, a gdy zasypiam, to sobie idzie. Śpi w pokoju obok, na kanapie. Raz płakał, a gdy już rozmazał sobie makijaż, to zapytał dlaczego nie chcę znać powodu, dla którego płacze. A ja wiedziałam. On zawsze płacze, gdy przypomni mu się Mały Książe. Raz przyniósł starą winylową płytę, powiedział, że to jego ulubiona i nie wierzył, że nie mam gramofonu. No to zaśpiewam ci to, co jest na tej płycie, tak powiedział. Ale nie umie śpiewać, śmiałam się, a jemu było przykro. Siedzę czasem boso na balkonie i tęsknię za nim, on pewnie o tym wie i na przekór mi nie przychodzi. Mija popołudnie, mija jesień, a on znów pijany sypia na ławce w parku. Wlewa w siebie tanie wino, pali niedopałki, które wyciąga z kosza na śmieci i ma szalenie krótkie odciski palców. Mówi, że nie jest po to, by spełniać moje marzenia. Ostatniej nocy, pośród innych nieprzyjemnych snów, śniło mi się, że przyniósł mi na urodziny łyżwy. Były używane i chyba za małe. Nie wiem, bo nie przymierzyłam.



We wtorek powiedział, że śnił mu się poniedziałek, a morze miało wtedy kształt kurtyny w teatrze. Lubię, gdy zamyka oczy, lekko otwiera usta i wyobraża sobie życie ze mną. Marzy, że kupimy sobie psa i będziemy chodzić na spacery. Nosi w kieszeniach sznurek, scyzoryk i klucze od jakiegoś samochodu, które znalazł trzy lata temu. Jest dumny z tych kluczy, a ja leżę na plaży, twarzą w piasku. Mówi, że miał w życiu tak wiele kobiet, że nie pamięta już ile. Czerwieni się przy tym i jąka, a gdy kiedyś zapytałam, jak lubi się kochać, to powiedział, że tak mocno i że z przytulaniem. Na dzień kobiet kupił mi niebieskie skarpetki i wodę kwiatową za kilka złotych. Zaprosił mnie wtedy do kina, kupił bilety w pierwszym rzędzie i usiadł z mojej prawej strony. Czasem gdzieś pracuje, budzi się rano, zawija w gazetę kanapki z pasztetem, czesze włosy i wychodzi. Kiedyś powiedział, że powinnam mieć papugę i wieczorem przyniósł akwarium z rybkami.



Opowiada o Szkocji, choć nigdy tam nie był, ja udaję, że nie wiem, a on jest taki dumny, że może mi zaimponować. Jest taki nieposkładany, śmieszny czasem, a nawet żałosny. Patrzę na niego w chwilach, gdy on tego nie widzi, widzę jak się porusza, jak bierze do rąk różne przedmioty. Wtedy jest swobodny, naturalny taki. Jestem pewna, że ma w sobie tak wiele, tak dobrze byłoby się z nim kochać, ale nie wiem, czy chce mi się go poukładać, wychować, przerobić na takiego, który potrafiłby zawrócić mi w głowie. Położył mi przedwczoraj konwalie na poduszce. Wiem, że niedługo odejdzie i już nigdy go nie spotkam, ale potrafię się nie martwić.


~

w sumie...
ukręciłem: 41.17
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 01:55
ze średnią: 21.48 km/h
Maksiu jechał: 40.00 km/h
temperatura: 23.0
tętno Maksa: 170 ( 88%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 160 m
kalorie: 705 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Do

Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · dodano: 04.04.2016 | Komentarze 4

~



Bardzo pierwszy raz, po długiej przerwie na Specyku. Odrobinę stęskniliśmy się za sobą. 
Oraz za górami... być tak może, że już lada dzień pobrylujemy na beskidzkich ścieżkach.



Tymczasem sprawdziliśmy nowe biżuty w praniu. 
Się kręcą.


Bardzo.

~

w sumie...
ukręciłem: 123.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 04:34
ze średnią: 26.93 km/h
Maksiu jechał: 56.00 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: 856 m
kalorie: 1830 kcal
w towarzystwie:

Piątek, dwunastego...

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 9

~

Jedna z dwóch moich kotek, Maja, preferuje czarne kreacje. To podobnie jak Anja Orthodox... są pewne symptomy wskazujące na to, że Maja lubi słuchać gothic rock, który to śpiewa Anja... świat mocno zawiły jest oraz posiada wiele różnych, zrazu niewidocznych, zależności.
Przybliżę Wam zatem dzisiejszy splot wydarzeń, który owymi zależnościami był najeżony.



Zaczęło się niewinnie, Maja - fanka Anji, przebiegła mi drogę po wielokroć, acz ta wielokroć była nieparzysta. Gdy szedłem z dużego pokoju do kuchni, z kuchni do salonu, z salonu do patio, z patio na strych... Maja wciąż przebiegała. Niewłaściwie odczytałem te sygnały, a dokładniej to je olałem. Nie powinienem.

Spotkaliśmy w się składem słusznym, czyli Ada, Kamila, Romek, Mirjon, Buła, Wyra i moi, o 10:13 w miejscu z góry dokładnie upatrzonym i udaliśmy się niespiesznie w kierunku miasteczka, w którym świat ujrzał człowieczek, albo ujrzał świat człowieczka... co go niekoniecznie lubię. To miasteczko, to Wadowice. Nie żebyśmy tam jechali w celu, co wszyscy inni jadą. My pojechaliśmy obżreć się ciastekskremem. Były mniam.
Ale zanim dane nam było ich pokosztować... 

Romek, fundator ciastekskremem, pociągnął nas przez most.
To był o jeden most zwodzony za daleko a także na rzece Kwai. To był także most, w którym Wyra w noc poprzedzającą nasz przejazd zrobił dziury podłużne zwane szczelinami lub zamiennie szparami.
Kto pod kim szpary kopie powinien dostać wpierdol, jak mówi staropogańskie przysłowie.
W wyrzą szparę wpadłem ja. No oczywiście, bo niby czemu nie miałbym przyjaciołom dostarczyć powodów do śmiechu?





Poczyniłem pierwsze w tym rocku fikołki (choć miałem skrytą nadzieję, że odbędzie się to w okolicznościach bardziej MTB).
Gdy już powstałem, okazało się że... koło zostało w szparze oraz zgło się na tyle nieznacznie, iż nadaje się na złom.
Po krótkiej naradzie, Romek (dzięki) zawezwał przez telefon satelitarny serwis, który drogą powietrzną dostarczył koło zapasowe i mogliśmy jechać dalej.

To znaczy moglibyśmy.
Gdyby nie Buła. 
Buła, ociekając testosteronem jął dotykać intymnych elementów w rowerze Ady. Najmacz intymny zacisk podsiodłowy nie wytrzymał złego dotyku i rozpękła w nim śrubka. Buła otrzymał zasłużony opierdol i udał się do domostwa nieopodal, by coś zaradzić. Pytał gospodarzy, czy mają taki zacisk i mocno się oburzył, że jednak nie. No bo zaciski podsiodłowe do bika Ady winny przecież być w każdym domu.
Pani, przepraszając (weszła w rolę Wyry), zaprosiła nas na lemoniadę i użyczyła narzędzi, za pomocą których usunęliśmy złamaną śrubkę i w to miejsce wkręciliśmy nową... którą miała Kamila. Musi jasnowidząca cycóś?
Awaria nr dwa została usunięta oraz intymne części Ady uratowane.

W pewnym momencie doszliśmy czołówkę peletonu... jak widać na obrazku, zawodniczka w żółtej koszulce (która w prani zabarwiła się jej na pomarańczowo) jeszcze prowadzi, ale już po chwili ucieczka została przez nas skasowana.



Ale. 
To nie koniec.

Nie minęło więcej niż kilka chwil, gdy w biku Wyry urwała się linka od przerzutki. Tej z tyłu. To akurat nikogo nie zmartwiło... Wszak małe nieszczęście Wyry, to odrobina radości. Od tej pory Wyra jechał jakby mało kedencyjnie, bo na jednym przełożeniu.

Jedziemy.
Po kilku kilometrach Romek prawie staranował motocyklistę (a może było odwrotnie), człowieczek ledwo z życiem uszedł, odpuściliśmy mu. lecz na do widzenia wykrzyczeliśmy pod adresem jego i jego matki, kilka słów powszechnie uważanych za obelżywe.

Dojechaliśmy.
Ciastkaskremem były bardzo pierwsza klasa, nie wiem co oni do tych ciastek dodają. Może to, co zwykł do swych dodawać Freddie Mercury, ale po spożyciu... doznaliśmy odmiennych stanów świadomości.



Oraz zarezerwowaliśmy stolik na za rock.

Jestem pewien, że dostrzegliście w tym wszystkim owe dziwne zależności, o których wspomniałem na wstępie. 
Gdyby jednak nie, to spieszę z wyjaśnieniem. 

Gdyby moja kotka miała inne upodobania muzyczne, gdyby lubiła Michała Wiśniewskiego i nie słuchała muzy Clostrekeller, to nie musiała by się ubierać na czarno. Wówczas przebieganie przez nią mej drogi, nie skutkowało by tym, co opisałem powyżej.
W skrócie... wszystko przez Anję. 
Choć pojawiły się też wśród nas głosy, że to wina Wyry. 

Posłuchajcie zatem Anji, która pośrednio maczała w tym wszystkim swoje palce z na czarno pomalowanym paznokcioma.




Errata...
Gdy dzień miał się już ku końcowi, dotarła i zmroziła mnie tragiczna wiadomość. 
Ada potrzaskała swojego ajfona. 
Być tak może, że z powodu, iż pożąda nowy model... co znakomicie się wpisuje w scenariusz dnia dzisiejszego oraz w żaden sposób nie umniejsza winy Wyry.

~

w sumie...
ukręciłem: 98.93
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 03:37
ze średnią: 27.35 km/h
Maksiu jechał: 59.00 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 181 ( 93%)
tętno średnie: 152 ( 78%)
w górę: 679 m
kalorie: 1757 kcal
w towarzystwie:

Strzelanina u Quentina

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 02.04.2016 | Komentarze 4

~

Zanim o dziś słów nikomu niepotrzebnych, to powrócę do last wpisu. 
Biżuty.
Pokazywałem gdy mieszkały w pudełku, tak jak zapakował je jubiler. 

Pubierane oraz na szyi wyglądają tak...





Ekscytujące, nieprawdaż?
Dwa dni i dwie noce syciłem oczy swe ich pięknem, a w przerwach blaskiem. Syciłbym dalej, gdyby nie moi znajomi, którzy siła dziś mnie wyszarpali z nory i nakazali kręcić. 
Jako, że z asertywnością mam niejaki kłopot, to pojechałem z nimi...





Podczas tej, bądź co bądź, przyjaznej przejażdżki doszło do wydarzenia, które być może mieć długofalowe oraz nieprzewidywalne skutki.

Pewien tajemniczy brunet, nie tak znów wieczorową porą (ksywa powszechnie znana) dostąpił trzeciego z sześciu stopnia wtajemniczenia fotograficznego. 
Zrobił zdjęcie z tak zwanego fiuta.



Czym różni się fiut tak zwany od zwykłego, nie mam pojęcia, ale czymś musi. Może tak zwany jest napędzamy bateriami R6, lub hmm... paluszkami?

Wspominałem już kiedyś, że jak przestanie migać ta pomarańczowa... 
A może wspominałem, że GTA to nie team, to stan umysłu?



...i w tym momencie, lub nawet chwilę  wcześniej, poczuliśmy pragnienie. 
Zatem dziewczyny piękne i młode oraz zawsze można je zaprosić na sok.
Nie odmówiły.




W międzyczasie wydarzyła się rzecz niesłychana, a nawet bez precedensu. 
U Quentina doszło do strzelaniny.


~


w sumie...
ukręciłem: 47.60
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:50
ze średnią: 25.96 km/h
Maksiu jechał: 49.00 km/h
temperatura: 15.0
tętno Maksa: 177 ( 91%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: 288 m
kalorie: 834 kcal
w towarzystwie:

Pierwsze wyjście z mroku

Wtorek, 29 marca 2016 · dodano: 29.03.2016 | Komentarze 5

~



W sensie, że po Cro. 
Jakoś wcześniej się nie składało. Co nie miało większego wpływu na to i owo, bo jak się okazało, wszystko wciąż dobrze się kręci.
Dziewczęta wciąż i niezmiennie zmysłowe są i piękne, a rakija tania.

Zgodnie z wiedźmińskim prawem niespodzianki, po powrocie z Nienacka, wyczekiwało na mnie coś miłego... 
Nietuzinkowa i zmysłowa niczym wspomniane dziewczęta, biżuteria.
Dziękuję, Apart.











Wspominałem już tutaj może, że kocham Sagę Norén?



~


w sumie...
ukręciłem: 82.40
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 03:39
ze średnią: 22.58 km/h
Maksiu jechał: 61.00 km/h
temperatura: 19.0
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 1100 m
kalorie: 1390 kcal
w towarzystwie:

Saga Norén

Sobota, 19 marca 2016 · dodano: 22.03.2016 | Komentarze 3

~

Butoniga.
Nie ma pewności, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że była to ostatnia chorwacka jazda w tym rocku....


Plotka mówi, że całkiem miło się zjeżdżało...


Kawa smakowała tak, jak powinna smakować, aczkolwiek tamtejsze podwójne espresso niektórym przesłoniło ostrość widzenia...





Tak czy siak, Porec 2016 przeszedł do historii. 



W skrócie oraz w sumie było tak...

- Ada
- osiem dni kręcenia
- Anja
- 557 km
- Natalia
- kilka porannych kaw
- Wierzba
- 25 godzin i 37 minet
- Romek
- 9129 metrów w pionie
- Śledziu
- kanapki mocy
- Tiff
- Anioły i Demony
- Stasiek
- jeden dzień regge hyh
- Buła
- moi

W sumie pstryknięto około 800 zdjęć... z czego sam Buła zrobił 1316.
Zatem zacznijmy best of the best...


Dnia pierwszego wdrapaliśmy się na sam szczyt (sławy oczywiście), by spojrzeć za horyzont oraz co nas czeka...







Atrakcji okazało się być tyle, że czym prędzej wyjechaliśmy im na spotkanie... a nawet na kilka spotkań.




Spotkania okazały się być nieźle rockujące. Na przyszłość także.

 

Jeździliśmy tu i tam, we mgle, w deszczu, podczas zamieci śnieżnej... ale wciąż i niezmiennie z pogodą ducha oraz pełni wiary i nadziei.
Nadzieja okazała się nie być płonna i... jedna z nas, a zarazem najważniejsza, o romantycznym imieniu Ada, dotarła była aż do linii brzegowej. Tym samym cel operacji "Porec 2016" został osiągnięty.



Ale.
Poza kręceniem oraz kilometrów działo się jeszcze to a w porywach nawet owo. Uchylę zatem rąbka tajemnicy...





Zawiązała się Samozwańcza Spontaniczna Sekcja Morsująca (to podobnie jak kiedyś zawiązała się SSSŚ - są tacy co pamiętajo), pod dowództwem Śledzia. To jacyś dziwni są ludzie, wchodzą do wody, która ma kilka stopni, by sobie w niej pomarznąć przez kilka minet... nie kumam tej gry, ale może wszystko przede mną?



Jednakże zanim weszli czynili różne hece i facecje... najczęściej w rytm muzy. Na powyższym obrazku widać, że mocno polubili ten oto kawałek:

Nie wiem jednakże, skąd u nich sympatia do tej akurat piochy, bo tytuł jakby stoi w sprzeczności z faktami...


Zapisanie się do SSSM nie było takie proste - by się zapisać, niektórzy stawali na głowie...



...inni na rękach, 



jeszcze inni na sobie...



a byli też i tacy, którzy do sławy wjechali na plecach kolegów.






Jak powszechnie wiadomo, Adriatyk to ocean gorący... i w takiej właśnie atmosferze powstała spóła, o której będzie głośno, albo bardzo głośno. 
To ludziki podskakujące na obrazkach powyżej - Natali & Buła. Para owa wystartuje w kategorii Mix w tegorocznej edycji Sudety MTB Challenge. 
To pierwszy przeciek na ten temat - od dziś rywale mogą zaczynać drżeć.


I tym oto newsem dotarliśmy do ostatniego wieczora naszego tam brylowania. Było epicko.
Zaczęło się od odznaczeń, trofeów, gratulacji, kwiatów, czekoladek i innych łapówek...



Tytuł i koszulkę "Finisher wiosny 2016" wygrała Anja. Dodam, że w fabryce zapomnieli wydrukować czterech cyferek... 2310. Tyle było w pionie. Jak widać, nowa w GTA zawodniczka, zdobyła także tytuł "Absolute Prototipe Colari".



Z finiszerzycą zdjęcie każdy pożądał mieć... tu akurat my, ale po chwili podeszli miejscowi, całowali Anję po rękach, padali do stóp, chcieli się przytulać, o autografy dla wnuków prosili i takie tam... popularność bywa męcząca. Udało nam się jakoś stamtąd wyrwać, zanim przyjechał wóz transmisyjny ogólnokrajowej telewizji.



Nawet miejscowy krasnal - kuzyn tego, którego po świecie woziła kumpela Amelii, pożądał pamiątkę sobie z nami uczynić. Nie odmówiliśmy. 

...i to był ostatni akt, jaki był uprzejmy zarejestrować aparat do robienia obrazków. 
Później się działo.


Towarzyszyła nam oczywiście, dnia każdego, muza.
Z akcentem na...



...to tylko pudło naszej wszechlisty. Na co dzień, a jakże, towarzyszyło nam najbardziej rockujące radio na świecie - Antyradio, przeplatane od czasu do czasu trójkowym chillout'em...


...oraz, oczywiście klasyką rocka, co nie jest przecież niczym zaskakującym.



Była z nami także Saga Norén... ale to historia na osobne story.

~


w sumie...
ukręciłem: 131.38
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 06:05
ze średnią: 21.60 km/h
Maksiu jechał: 61.00 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: 2310 m
kalorie: 2326 kcal
w towarzystwie:

Kres

Czwartek, 17 marca 2016 · dodano: 18.03.2016 | Komentarze 2

~





Będąc tu (w przeciwieństwie do bycia tam), nie mogła nas ominąć miejscowa atrakcja czyli Cres. Połączyliśmy go z Krk, Rjeką oraz szczytowaliśmy na sam koniec u Sv. Jeleny. 
Jelenie podobało się niezmiernie, więc powtórzyliśmy tę ekscytującą czynność i zrobiliśmy jej orgazm po raz wtóry, co może już ocierać się o wielokrotny...

Chronologicznie wyglądało to tak...
Na promie zamierzaliśmy zadawać szyku reklamówką z Biedry, ale dostępna była tylko z Lidla...



Pozostała część rejsu upłynęła w miłej atmosferze wzajemnego zrozumienia oraz przy silnym wietrze.





Będąc na wyspie, parzyliśmy drugiego brzegu oraz końca tej drogi przez mękę. W związku z tym narodził się pomysł doskonały, istotą którego było to, by na drugim już brzegu posiedzieć w knajpie i poczekać... na lepszy czas, trzęsienie ziemi lub też oklaski. Niestety, okazało się, że jesteśmy ludźmi małej wiary i nie czekając na rzeczone atrakcje udaliśmy się w dalszą podróż...

 



Podróż owa, czyli dalsza nie była taka znów zła... bo ponieważ, jak powszechnie wiadomo, podróż musi zostać odbyta, a nam udało się ją odbycić w podskokach. 





Poczyniliśmy jeszcze wyjątkowe, ponieważ podwójne, selfie...



...i udaliśmy się w składzie Ich Troje, Załoga G (to od pubktu G), Trzech Muszkieterów oraz Natalia, Buła i ja, by zrobić dobrze świętej Jelenie.
Jelena była wniebowzięta, a nawet delikatnie rozedrgana, co - jak widać - nam także przysporzyło odrobinę radości...



W drodze bak powrotnej karek, przyjałem na klatę ogromną dawkę komplementw, co jest o tyle dla mnie niezwykłe, że imagynowałem sobie, że nie ma na tym łez padole nikogo, kto zechciałby mnie docenić...
Jak to miło czasem być w mylnym błędzie.

Zatem... czas na kres...


~


w sumie...
ukręciłem: 78.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 03:19
ze średnią: 23.52 km/h
Maksiu jechał: 66.00 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 1147 m
kalorie: 2236 kcal
w towarzystwie:

Ciostki

Środa, 16 marca 2016 · dodano: 16.03.2016 | Komentarze 2

~

Dziś zacna drużyna z pierścienia udała się na degustację ciasteczek do nieopodal położonej, malowniczej miejscowości.



Wyjątkowość tego miejsca objawiała się przede wszystkim dziwnymi cyferkami na termometrze... sześć stopni, tak na przykład.
Tuż po wyjeździe z miasteczka Žminj, bo o nim mowa, temperatura wzrosła do jedenastu.



Magia.



~

w sumie...
ukręciłem: 44.70
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:58
ze średnią: 22.73 km/h
Maksiu jechał: 61.00 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 542 m
kalorie: 1033 kcal
w towarzystwie:

Triumwirat

Wtorek, 15 marca 2016 · dodano: 15.03.2016 | Komentarze 3

~



Podpisaliśmy dziś - oni i ja oraz każdy własną krwią - umowę trójstronną lub, jak kto woli, pakt z dziobłem.
W owym glejcie napisane jest bardzo wyraźnie, bez marginesu na jakąkolwiek interpretację, że jutro (pomimo, iż przewidywacze pogody wieszczą lekki wiaterek od morza) jedziemy Cres, Krk, Rjekę oraz na sam koniec creme da la creme - Sveta Jelena.

Pierwsza część tego chytrego planu jest taka, że licznik przewyższeń będzie pokazywał dwójkę z przodu. Druga natomiast, pomimo tego że triumwirat podpisywaliśmy we trójkę, zakłada że skład będzie o tyle słuszny, co liczny a także zacny.

Nał kierki.

~


w sumie...
ukręciłem: 50.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:12
ze średnią: 22.73 km/h
Maksiu jechał: 71.00 km/h
temperatura: 14.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 130 ( 67%)
w górę: 649 m
kalorie: 791 kcal
w towarzystwie:

Róbrege

Poniedziałek, 14 marca 2016 · dodano: 14.03.2016 | Komentarze 1

~

Dziś całkowity lóz, regge, lans oraz brylowanie...
Niechaj przemówią obrazy.









Oraz niektórzy wykazali się twardością. 
Temperatura powietrza około 7^, temperatura wody także korzystna.

[tutaj było zdjęcie, ponoć lekko obsceniczne, ale Śledziu zrobił mi scenę niczym pokojówka lub inna kucharka, a ja jako dobry samarytanin... usunąłem]



~