Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Daleko stąd

Dystans całkowity:15982.03 km (w terenie 9419.79 km; 58.94%)
Czas w ruchu:1085:36
Średnia prędkość:14.69 km/h
Maksymalna prędkość:78.00 km/h
Suma podjazdów:363244 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:190 (98 %)
Suma kalorii:532767 kcal
Liczba aktywności:289
Średnio na aktywność:55.30 km i 3h 46m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 31.42
km
w terenie: 25.00 km
trwało to: 02:40
ze średnią: 11.78 km/h
Maksiu jechał: 54.70 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: 993 m
kalorie: kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Latawce, dmuchawce...

Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 0

~

Było beskidzko, z lekko zieloną poświatą. Pobrylowaliśmy na szlaku niebieskim, a nawet czerwonym i co nie jest żadną nowością... tradycyjnie już zostaliśmy podstępnie zaatakowani przez beskidzkiego węża albo dwóch. Zjedliśmy następnie pierogi oraz, gdy już bak do hom powróciłem, to okazało się, że jeden gość kupił sobie na odpuście balon.

A że facet ma duże sukcesu na polu walki z bulimią i jest niespecjalnie ciężki, to ten balon porwał go do nieba, a nawet dalej... bo w kosmos. Dobrze, że facet okazał się być na tyle przytomny, by w miarę szybko wyskoczyć.
Aż tak bardzo się nie połamał, choć na filmie, tym prawdziwym... na pierwszy rzut oka nie wygląda to zbyt wesoło.



Oraz obrazki... dzięki uprzejmości Kasi. Ponieważ, a mianowicie, co następuje... była uprzejma naciskać spust migawki, wyręczając innych, którym się nie chciało.

Zaczęliśmy spokojnie, ze średniaka...


...co jakiś czas przystając i wypatrując śladów pozostawionych przez ściganych - jak na prawdziwych tropicieli przystało.



Uczyliśmy się także stania na jednej nodze oraz jednym kole bez podpórki. Być może za rok, na finale MTBM wygramy Speca sobie...



Jak już wspominałem... atak przypuścił na nas, a konkretnie ma mnie gad pełzający, a nawet cała ich horda.



Po dzielnym odparciu ataku, wykonałem pamiątkową fotografię...



Oraz nie wiem z jakiego powodu, wędrowne łosie bieszczadzkie, widoczne poniżej, uśmiechały się dość dziwnie na nasz widok.



I jeszcze coś. Wyrównałem rachunki z Orłową.



Lubił czerń. Pasowała prawie do wszystkiego. A prędzej czy później pasowała już do wszystkiego bez wyjątku.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 53.52
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 04:23
ze średnią: 12.21 km/h
Maksiu jechał: 60.60 km/h
temperatura: 16.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 159 ( 82%)
w górę: 1794 m
kalorie: 3362 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

...jesteśmy wolni, możemy iść

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 03.10.2012 | Komentarze 1

~

Niektóre rzeczy lepiej prezentują się w pionie... tako rzecze mój telewizor, co ma ileś tam cali. I dodaje on, że w pionie dobrze się prezentuje Permen (nie wiem hó on jest, ale jak telewizor tak mówi, to musi być najprawdziwsza prawda).
W związku z pionem i prezentacją, zarzućcie okiem na te obrazki...











No dobrze, ja też nie zjechałem.
Ale wszystkim znajomym pokazuję ten obrazek, co on jest na dole, a ja na nim jestem tuż przed.
Jadę? Jadę.
A to, co się działo chwilę później... zapomniałem.



Byli też tacy, którym latanie się nie podobało i sobie stamtąd zwyczajnie zjechali...





Poza tym... jakby szkoda, że już koniec. Nie lubię zimy. Grabarze zimą mają ciężko kopać dziury w ziemi, ale może więcej im płacą.

Wspominałem już, że Gomole wyjeździły trzecie miejsce w generalce giga?
No.



Popełniłem kawałek tekstu bardziej poprawnego, niż popełniam w dni powszednie. Można czytać oraz się ekscytować. Lub nie.

Prawda jest niestety brutalna oraz prawdziwa. To był ostatni ścig w tym sezonie. Co twardsi twardziele pogodzili się z tym faktem, ja jeszcze nie...
Oraz po raz drugi jechałem na Specu, był to Epic FSR Comp 29er.
Kiedyś zakochałem się w Naomii Campbell, gdy trochę urosłem, to obiektem uniesień była Monica Belucci... dziś uczucia swe kieruję ku Specowi. W dwóch pierwszych przypadkach była to miłość jakby nieodwzajemniona...
Nadal jest wakat na stanowisku sponsora.

Wygrzebałem też kilka obrazków... to ostatnie takie obrazki przed nadejściem wielkich śniegów...











Gdyby bogowie chcieli, żeby ludzie latali, daliby wszystkim bilety lotnicze.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 54.73
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 04:07
ze średnią: 13.29 km/h
Maksiu jechał: 50.20 km/h
temperatura: 21.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 1667 m
kalorie: 2364 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Zaginieni w akacji 4 3D

Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 3

~

Poranny telefon...

- No halo...
- Sufa, co robisz?
- Bawię się ciałem.
- To kończ Waść, pakuj bidony i jedziemy.
- Gdzie?
- Gdzie oczy poniosą oraz z powrotem.

Taaak... ten powrót mnie przekonał.
Oczy były tak miłe, że na dobry początek poniosły nas tutaj...



I to, niestety, była przyczyna serii niefartów, których dane było nam doświadczyć.
Jako, że nie mamy wykupionych startowych w cyklu Bikemaraton, to nie mogliśmy jechać tą ulicą... w związku z tym musieliśmy jechać bezdrożami.
Ba, to były nawet bezbezdroża...



Już po czterdziestominetowym przedzieraniu się przez dziewicze, góralskie tereny, wyszliśmy na ludzi. Na szlak znaczy. Szlak zaprowadził nas na Błatnią, do schroniska.
Wypiłem, to co zazwyczaj w takich miejscach wypijam, Tiff zjadł... nie zgadniecie, to co zazwyczaj zjada w takich okolicznościach, lecz podwójną porcję.
Zamiarowaliśmy także nabyć drogą kupna mapę okolic, ale jakoś tak... no nie udało się.



Zjazd do Brennej był o tyle fajny, co niepotrzebny. Ale owa niepotrzeba wyszła na jaw, gdy jednak kupiliśmy, po niewczasie, mapę. Okazało się, że powinniśmy z Błatniej pojechać na Klimczok i przez Szyndzielnię wrócić do miejsca, gdzie zaparkowaliśmy auto z automatyczną skrzynią biegów.
No trudno, zgodnie rzekliśmy... i na świeżo kupionej mapie wydumaliśmy drogę na Klimczok od innej strony.

W tym oto miejscu widziano nas razem przedostatni raz...



Tiff pojechał pierwszy, ja tuż za nim.
W pewnej chwili, zupełnie niespodziewanie ogarnęła nas burza magnetyczna, w wyniku której doszło do dwunastostopniowej inwersji i zakrzywienia czasoprzestrzeni.
Straciliśmy kontakt wzrokowy oraz wszystkie oszczędności.
Tiff pojechał w lewo, ja prosto.
Gdy opadły już emocja, jak po wielkiej bitwie kurz, a telefony mobilne odzyskały zasięg, zadzwoniliśmy do siebie z życzeniami. Z racji tego, że dzwoniliśmy jednocześnie, to nie bardzo udało się porozmawiać.
Po jakimś czasie, każdy z osobna pomyślał, by nie dzwonić i w ten sposób pozwolić dodzwonić się drugiemu. W związku tym, po raz drugi nie porozmawialiśmy.
W międzyczasie czas płynął w kierunku niepożądanym, czyli dzień chylił się ku końcowi.
Trochę to trwało, ale w końcu oraz jakimś cudem nawiązaliśmy łączność.
Po dogłębnej analizie naszych położeń oraz konsultacjach z mapą, wyszło na to, że Darek jest na Klimczoku, a ja nie.
A nawet bardzo nie, ponieważ byłem prawie w Szczyrku.

Wymyśliliśmy wyjątkowo chytry plan.
Ja pojadę przez Salmopol w kierunku Wisły, a Tiff zje obiad.
Pojechałem.



Gdy ja w trudzie i znoju pokonywałem kolejne kilometry, Tiff był w okolicach podwieczorka.
Punkt zborny wyznaczyliśmy na stacji z benzyną, w Wiśle.
Dotarłem o zmroku. Tiff po odnalezieniu auta, pojawił się tam w cztery i pół chwili po mnie.

Droga bak do hom przebiegła w atmosferze wzajemnego zrozumienia.



Druidzi wierzą w zasadniczą jedność wszelkiego życia, w leczniczą moc ziół, naturalny rytm pór roku i konieczność palenia żywcem na stosie każdego, kto nie odnosi się do tego wszystkiego z należytym szacunkiem.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 57.86
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 04:06
ze średnią: 14.11 km/h
Maksiu jechał: 56.60 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: 175 ( 90%)
tętno średnie: 138 ( 71%)
w górę: 1688 m
kalorie: 3550 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Pradziadowskie Mistrzostwa Polski

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 3

~

Ci, co znają się dobrze na kolarstwie sugerują, by dzień po ścigu delikatnie się rozjechać, zregenerować oraz w każdy inny, mieszczący się w granicach prawa i dobrego smaku sposób, zrobić sobie dobrze.
No to zrobiłem.

Robienie sobie dobrze miało miejsce na Pradziadzie - to taka górka, co ją sobie usypali nasi czescy przyjaciele.



Jak na de dej after, to zacny był pomysł... przewyższenia podobne jak w Piwnicznej, temperatura niższa, tłok mniejszy, oraz... jak by na to nie patrzeć, była to jazda o Pradziadowskie Mistrzostwo Polski.



Mistrzem okazał się być Marek, na drugim miejscu uplasował się Witek. Ja, rzutem na taśmę, załapałem się na najniższy stopień pudła.
Ale chyba złożę protest, ponieważ a mianowicie po pierwsze primo jechałem w tlenie, podczas gdy pulsometry rywali wręcz szczytowały. A po drugie primo Marek miał szoszońską kasetę, a Witek jechał tylko z blatu (pewnie naczytał się Maratonu z Baltu 2.0).

Nagrody były pieniężne oraz wypasione. Za wygraną kasę, nabyliśmy drogą kupna danie regionalne pod nazwą cesnakova polievka oraz popiliśmy to kofolą.

Rozjazd regeneracyjny uważam za udany.


Ponoć w tym samym czasie odbywały się Mistrzostwa Polski w Maratonie MTB. Ponoć było grubo, bo wokół jeziora w Dąbrowie Górniczej. Plotka mówi także, że organizacja była na poziomie naprawdę mistrzowskim. Clou programu były niespodzianki. Najfajniejsza tyczyła ponoć przewyższań... były tylko dwa razy takie, jakie podała ekipa sympatycznego Pana Czesia.
To dobrze. Bo bałem się, że MP w maratonie MTB odbędą się w górach. Obawiałem się także, że będzie nudno, że zawodnicy przed startem będą wiedzieli jaki jest profil trasy, ile przewyższeń etc...
Obawy były przedwczesne. Pan Czesie nikogo nie zawiódł.




Biblia nakazuje nam kochać zarówno naszych przyjaciół jak i naszych wrogów. Prawdopodobnie dlatego, iż z reguły są to ci sami ludzie.

~
Kategoria Ekipą, Daleko stąd


w sumie...
ukręciłem: 51.78
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 04:31
ze średnią: 11.46 km/h
Maksiu jechał: 59.00 km/h
temperatura: 9.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 1885 m
kalorie: 3096 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Yin i yang, czyli stary sącz

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0

~

Bo było to tak...
Ścig w Piwnicznej zrazu jawił się sympatycznie, by nie rzec, że przyjacielsko.
Oraz wielce podobał mi się finisz pod górę, to jakże smakowita nieczęstość.
Ale niestety, kolejny raz potwierdzenia w rzeczywistości szukała (i znalazła) staroeskimoska reguła yin i yang (znana jako chińska, ale tak naprawdę Eskimosi byli pierwsi), mówiąca o zachowaniu równowagi. W tym przypadku pomiędzy zwycięzcami i przegranymi, radością i smutkiem, Flipem i Flapem etc...

Bezapelacyjnie objechał wszystkich Ficu. Zrobił to w sposób mało jakby koleżeński, bo a mianowicie na giga włożył drugiemu ponad jedenaście minet.



Ja niestety, tym razem nie załapałem się na pudło. Przeszkodził mi rąbek.



Ale... to moje bezpudłowanie, to żadna tam porażka. Yin w piwnicznej szturchnął kolarzystki jakby znajome i zafundował im bliskie spotkania z matką ziemią (co ona mnie jeszcze nosi).

Moja najmacz ulubiona kolarzowiczka zepsuła się dość znacznie. Na tyle znacznie, iż może się wydarzyć tak, że na oficjalnym bankiecie kończącym sezon (w Danielce) nie będę się mógł wesprzeć na jej ramieniu, gdy moja rzeczywistość zostanie zachwiana.
Oto jedno z ostatnich zdjęć jeszcze nie zepsutej Czarnej (fotografii po zepsuciu nie ma w całym Internacie).



Druga ze znajomych kolarzystek postanowiła towarzyszyć koleżance w drodze do szpitala i także się zepsuła.
W tym przypadku paparazzi byli czujni...



Gosia zepsuła się na twarzy. Dokładnie to w tym miejscu twarzy, gdzie się należy pomalować szminką. W związku z tym klarzowiczka zaoszczędzi przez czas jakiś na wyszukanych potrawach, ponieważ odżywiać się będzie przez słomkę.
Imaginujcecie sobie, na ten przykład, żurek z kiełbasą und jajkiem konsumowany przez słomkę?



W drodze powrotnej do bak hom przystanęliśmy na popas w Starym Sączu. Gosia nie była głodna, się okazało.
Oraz przepraszam, że mówię "stary sącz" - powinienem rzec "drogi tato, pij przez słomkę".

Podczas tej edycji po raz pierwszy testowano najnowszy model ramy z włókien nie węglowych. Projekt jest tak tajny, że rama była zabezpieczona taśmą maskującą. Udało nam się zdobyć sensacyjne zdjęcie...




O war­tości człowieka świad­czy lis­ta je­go przy­jaciół, o po­pular­ności - lis­ta je­go wrogów.

~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 45.84
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 04:33
ze średnią: 10.07 km/h
Maksiu jechał: 44.10 km/h
temperatura: 17.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 1760 m
kalorie: 2880 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Era tłentynajnera

Sobota, 1 września 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 5

~

Ten dzień musiał nadejść.
Dość długo ignorowałem, jakże oczywiste, znaki. We śnie one mjem się pokazywali oraz wręcz przeciwnie także. Na jawie znaczy.
Zdarzyło się nawet, iż nawiedził mnie archanioł i zwiastował. Tak między nami... nie jestem pewien, czy to był archanioł czy architekt, byłem rozczochrany... ale zwiastował na bank.

No i stało się.
Dziś, na ścigu w Zawoi, dosiadłem takiego oto sprzęta:



Się on nazywa Specialized Epic FSR Comp 29er. Ładnie, co nie?

Jeśli ktoś opowiada, że 29er to chwyt reklamowy, to jest w mylnym błędzie. Jeżeli ktoś inny stęka, że napęd 2/10 nie jest dobry, to także raczy się mylić.



Jechało się na tym wynalazku rewelacyjnie.
Ale... pojawił się drobny problem. Ten Spec nie jest mój, niestety. Wypożyczyłem go, by sobie potestować.

W związku z tym pożądam sponsora lub też innego dobroczyńce, który nabędzie drogą kupna taki wynalazek i przekaże mi, bym go użytkował wieczyście oraz z zadowoleniem.
Imię darczyńcy będzie miłe memu sercu aż po kres.
Jego lub mój.

Powyższy obrazek został zrobiony tuż (albo dwa tusze) po starcie.
Klika kilometrów dalej, oraz już do końca ścigu, było zdecydowanie zabawaniej, mniej więcej tak...





Sygnał to sposób, za pomocą którego jedno zwierzę może posłużyć się mięśniami drugiego.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 50.52
km
w terenie: 48.00 km
trwało to: 05:39
ze średnią: 8.94 km/h
Maksiu jechał: 60.20 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 154 ( 79%)
w górę: 2175 m
kalorie: 3650 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Fikołki.com

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 19.08.2012 | Komentarze 1

~

Tym razem, ku zaskoczeniu niektórych, prawdziwy ścig odbył się w Korbielowie.
Zaskoczeni pojechali do Szklarskiej Poręby...

Nie było mi dane przejechać ścigu w Karpaczu, który był najmaczhard. W związku z tym korbielowska edycja była mi najtrudniejszą w tym cyklu.
Tak na marginesie... z każdym kolejnym ścigiem, upewniam się, że Powerade Garmin MTB Marathon to właściwy kierunek oraz żal posiadam do się samego oraz do wszystkich wokół, że dopiero w tym sezonie się przesiadłem, ale lepiej późno niż później. W związku z tym uderzam się w pierś swą kształtną oraz zamierzam uderzyć w piersi wszystkich wokół.

Wracając do trasy... dokonałem rzeczy niełatwej, a mianowicie wykonałem rekordową ilość fikołków. Raczej zabawnych niż groźnych... spadłem z trawersa do dziury, całym jestestwem wpadłem w błoto, lub na konkretnym zjeździe pokazałem jadącym za mną, jak wygląda podręcznikowe OTB...
Po piątym fikołku przestałem liczyć.



Owe fikołki spowodowały, że humor w skali od jeden do pięć dopisywał mi na siedem. Straty dwie oraz niewielkie, raz wysypały mi się z kieszeni kosmetyki i nie mogłem znaleźć tuszu do rzęs, a drugim razem złamałem roga. Tego przy kierze.

Nie zawiedli pozostali zawodnicy Gomola Trans Airco... na podium, we wszystkich możliwych kategoriach było niebieskawo oraz w klasyfikacjach drużynowych też było grubo.
Pokazuję tylko dwa obrazki, ale podobnych mógłbym wiele...







Jeśli święty Paweł napisał list do Koryntian, to jestem przekonany, że Koryntianie mu odpisali, wszak to byli grzeczni ludzie. Tyle, że nikt nie widział listu Koryntian do Pawła. Dowodzi to tezy, że kradzieże przesyłek na poczcie są wielowiekową tradycją.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 49.87
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 04:29
ze średnią: 11.12 km/h
Maksiu jechał: 57.50 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 156 ( 80%)
w górę: 1947 m
kalorie: 3081 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Ustrońskie objazdy

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0

~

Kilka dni przed ścigiem okazało się, że na kolarzystów zasadził się miś. Dobrze, że nie polarny... w związku z tym odpadł Stożek, o czym już wspominałem.
Dzień przed, właściciele ścieżek, którymi mieliśmy zjechać z Czantorii, zmienili zdanie... dobrze, że mamy tuż za miedzą braci Czechów, jeździliśmy objazdami po ich dróżkach... gdyby nie oni, to pewnie na tej Czantorii zastała by nas zima.

W tych niesprzyjających okolicznościach, edycja ustrońska składała się z trasy właściwej oraz objazdów.
Obawiałem się, i nie tylko ja, że owe objazdy spowodują, iż ścig będzie taki se oraz lekko nudnawy.
Nic z tych rzeczy, obawy okazały się przedwczesne... było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Osobliwie uważam, że był to najmacz dobry maraton w tym rocku. Pewnie ta opinia po części wynika też z tego, że rowerowo ówjelbjam Beskidy.
Żal omly, że mieszkają tu mieszkańcy oraz misie.

W związku z tym mam kilka obscenicznych fotek zbliżeniowych...







Jak pewnie pamiętacie, odpaliliśmy na tym ścigu akcję Strefa Zrzutu.
Po porachowaniu oraz zważeniu śmieci pościgowych, nieoficjalne wieści są takie, że zrzuty udali się bardzo pierwsza klasa.
Gdy ukażą się oficjalne wieści w tej kwesti, to oczywiście (wiszą) nie omieszkam...




Jest śmierć i po­dat­ki, ale po­dat­ki są gor­sze, bo śmierć przy­naj­mniej nie tra­fia się człowieko­wi co roku.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 44.80
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 02:48
ze średnią: 16.00 km/h
Maksiu jechał: 53.40 km/h
temperatura: 26.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 989 m
kalorie: 2015 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Miś

Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 01.08.2012 | Komentarze 2

~

W związku z tym, że na sobotę meteorolodzy nie zapowiedzieli przelotnych opadów burzy, to namówiliśmy się z kilkoma setkami znajomych, że pościgamy się po beskidzkich ścieżkach.
A że akurat w tym miejscu i czasie odbywa się ustrońska edycja Powerade Garmin MTB Marathon, to postanowiliśmy, że się przyłączymy.

Jako, że do Beskida mamy nie tak znowu daleko, to udaliśmy się w celu by naocznie oraz namacalnie zobaczyć, ile jest prawdy w tym, że tamtejsze ścieżki, w większości, pokrywa gruboziarnisty szuter. Okazało się to faktem, a nawet faktem autentycznym. Pojedyncze ziarno tamtejszego szutru mogłoby robić za kamień u szyi topielca... gdyby oczywiście nie było ziarnem.
Udaliśmy się tam w składzie słusznym.



Niestety... autochtoni przekazali nam wieści niedobre, a nawet bardzo niedobre. Organizator ścigu zmuszony był zmienić fragment trasy... ominiemy w sobotę Stożek.
Z powodu, że miejscowy gajowy wszedł w ostatnią fazę andropauzy i ma fanaberie. Zobaczył w lesie misia oraz brunatnego i wydumał sobie, że ten miś niechybnie rzuci się na rowerzystów (pewnie żeby im zajumać rower i sobie pojeździć). No i nie wpuścił ścigu na Stożek.
Piesi turyści oczywiście spacerują po Stożku bez problemu, ale przecież ich miś nie napadnie, no bo niby w jakim celu? Co mógłby im zajumać? Telefon komórkowy? Miś ma za grube palce, więc nie dałby rady słać krótkich wiadomości tekstowych.

Gdy ta smutna wiadomość dotarła do Bamby, ta nie mogła powstrzymać emocji...



Targały nią spazmy, wylała morze łez oraz wyrażała się mało parlamentarnie na temat mamy gajowego.
Uspakajaliśmy ją, obiecywaliśmy to i tamto... w końcu się udało.
Ruszyliśmy dalej.
Twardziele w siodełku, reszta z buta.



W pewnej chwili dostrzegliśmy, że w krzakach coś podejrzanie się porusza i wydaje dziwne odgłosy. Niechybnie miś. Pewnie zszedł był ze Stożka, bo miał dość fanaberii gajowego.
Jako, że była nas czwórka, a on prawdopodobnie jeden, to bez strachu wyciągnęliśmy to coś, co się zakamuflowało w chaszczach. Nie był to miś, lecz inny wędrowny ssak leśny.
Sylwetka skądś znajoma.



Po objechaniu fragmentu trasy, Bamba pogodzona ze stratą Stożka, zaprosiła nas na pierogi w towarzystwie różnokolorowych dodatków...



Z racji tego że, jak wspomniałem na początku, weźmiemy udział w ścigu sobotnim, to - jako że jesteśmy łasi na pochwały, wymyśliliśmy taką oto hecę.

Ideą tej hecy jest pomoc ludziom, którzy na trasie gubią różne cenne rzeczy, a później jest płacz i zgrzytanie zębami. Mamy na sposób na to, by już nikt nigdy nie zgubił nic na trasie ścigu.

No zobaczcie sami... zawodnik na obrazku poniżej gubi butelkę z izotonikiem. I co? I pewnie się odwodnił.


Paweł, wybacz że użyłem zdjęcia z BikeLife, którego nie kupiłem. Jednostronnie uznałem, że cel jest szczytny i wyjątkowo przymkniesz oko :)



Um­rze­my, i to czy­ni z nas szczęścia­rzy. Większość ludzi nig­dy nie um­rze, po­nieważ nig­dy się nie na­rodzi. Ludzi, którzy po­ten­cjal­nie mog­li­by te­raz być na moim miej­scu, ale w rzeczy­wis­tości nig­dy nie przyjdą na ten świat, jest za­pew­ne więcej niż ziaren pias­ku na pus­ty­ni. Wśród owych niena­rodzo­nych duchów są z pew­nością poeci więksi od Keat­sa i ucze­ni więksi od New­to­na. Wiemy to, po­nieważ liczba możli­wych sek­wen­cji ludzkiego DNA znacznie prze­wyższa liczbę ludzi rzeczy­wiście żyjących. Świat jest nies­pra­wied­li­wy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim zna­leźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie. I jakoś musimy z tym żyć.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 12.31
km
w terenie: 11.00 km
trwało to: 01:15
ze średnią: 9.85 km/h
Maksiu jechał: 42.80 km/h
temperatura: 25.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 744 m
kalorie: 1069 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Großer Czantory-Berg

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 30.07.2012 | Komentarze 1

~





A tymczasem... wystartował Mongolia Bike Challenge.

Zobaczcie cudnej urody film z edycji 2011.



Bóg Starego Testamentu jest prawdopodobnie najmniej przyjazną postacią całej literatury pięknej: zazdrosny i dumny z tej zazdrości; małostkowy, niesprawiedliwy, nie znający przebaczenia pedant; roszczeniowy, krwiopijczy zwolennik czystek etnicznych; mizoginiczny, homofobiczny, rasistowski, mordujący dzieci, ludzi w ogóle, czy też synów w szczególności, zsyłający plagi, megalomański, sadomasochistyczny, kapryśnie manifestujący brak zrozumienia despota.

Ata­kowa­nie tak łat­we­go ce­lu nie byłoby fair.



~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig