Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Ścig
Dystans całkowity: | 10023.55 km (w terenie 7891.45 km; 78.73%) |
Czas w ruchu: | 740:09 |
Średnia prędkość: | 13.45 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 239780 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 188 (97 %) |
Suma kalorii: | 355693 kcal |
Liczba aktywności: | 185 |
Średnio na aktywność: | 54.18 km i 4h 01m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 7.31 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 7.31 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
00:14
ze średnią: 31.33 km/h
Maksiu jechał: 54.10
km/hze średnią: 31.33 km/h
temperatura:
11.0
tętno Maksa: 192 ( 99%)
tętno średnie: 187 ( 96%)
w górę: 26 m
kalorie: 268
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Prawie cztery siódemki
Sobota, 9 października 2010 · dodano: 09.10.2010 | Komentarze 0
~Bo miało być siedem tysięcy siedemset siedemdziesiąt siedem metrów. Taki ścig, tak się nazywa... 7777. Ale jakoś orgazmatorom spsóła się linijka i wyszło jakby mniej tych metrów...
Oraz miały być wyniki opublikowane, nagrody wręczone i takie tam inne dyplomy, ale się spsół agregat, co wytwarza napięcie zmienne i wyniki będą jak orgazamator zapłaci abonament za prąd...
Miało być też losowanie gadżetów i innych breloczków, ale... nie było z powodu, że się nie odbyło i orgazmator wylosuje w domu wśród członków swojej rodziny...
Ale co tam... są przecież na tym łez padole poważniejsze problemy... na przykład nikt do dziś nie wie kto wrobił królika Rodżera.
Okazało się, że rzecznikiem prasowym orgazmatora jest mistrzyni drugiego planu (vide dwa wpisy egotemu).
Cała wina spada więc na nią. I już.
Stawiliśmy się w mocnym składzie z zamiarem wygrania klasyfikacji rodzinnej, ale... wspominałem już, że orgazmator rozbawił nas do łez?
A jutro... będzie ścig w Wiśle, na Stożek do góry w sensie (po co nie w dół?... byłoby łatwiej).
No zobaczymy, czy orgazmator w ogóle się zjawi...
Niektórzy, zamiast grzecznie stanąć z boku i czekać na napoczęcie zawodów, to jeździli wteiwewte bez sensu, mówiąc że się rozgrzewają... jak było im chłodno, to mogli sobie zostać w domu.
Nie obyło się bez pewnych sensacji... dwie zawodniczki z naszej Rodziny Radia Maryja (widoczne na obrazkach powyżej) były gonione w celu napastowania oraz dokonania czynów lubieżnych tudzież zmuszenia do poddania się innym czynnościom seksualnym... przez jakiegoś pacjenta przebraego za Świadka Jehowy... udało się sfotografować owego osobnika, oto on:
Zawodniczki zeznały, że napastowiec ich nie dogonił i w związku z tym nie napastował... ale mam pewne wątpliwości.
Proszę spojrzeć na oczy jednej z nich... nie żebym coś, broń mnie ręka od Boska, sugerował, ale wspomniane hipotetyczne napastywanie w zestawieniu z owym wyrazem oczu... hmm...
Zbierasz wokół siebie ludzi inteligentnych, o specyficznym charakterze, do tego głupsze acz ciągle wspaniałe kobiety, a sam nie jesteś lubiany przez takich jak ja i mi podobnych - z wzajemnością. Ty - to już wyższy poziom wyrafinowanego cynizmu, ja ciągle jestem na starcie. Małą część problemów życiowych wypełniasz tą ironia i wielkim sercem najbliższych, kiedy już kogoś polubisz, to całą duszą, wtedy dopuszczasz go blisko siebie. Takich małych zarozumialców jak ja - depczesz i zabierasz im zabawki.
~
Kategoria Ekipą, Ścig, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 51.83 km
w terenie: 40.00 km
ukręciłem: 51.83 km
w terenie: 40.00 km
trwało to:
03:57
ze średnią: 13.12 km/h
Maksiu jechał: 65.60
km/hze średnią: 13.12 km/h
temperatura:
4.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 154 ( 79%)
w górę: 1491 m
kalorie: 2719
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
The end of koniec w Karpaczu
Czwartek, 7 października 2010 · dodano: 07.10.2010 | Komentarze 1
~Niedzielnego poranka, dzień po lajtowej świeradowskiej wycieczce, otwarliśmy oczy swe śliczne. Po leniwym przeciąganiu zjedliśmy około półtorej jogurtu na twarz, włączyliśmy telewizor...
Okazało się, że od kilkudziesięciu minet nadają w kółko ważny komunikat... a mianowicie, że mamy się stawić w Karpaczu na boisku, bo ponieważ bez nas nie dadzą rady zakończyć.
Sezonu.
Cóż... niechętnie, bo niechętnie, ale pojechaliśmy... w końcu takie mamy kontrakty, po sześć tysięcy za start... jakoś głupio było odmówić.
Wystartowaliśmy.
Powoli, bardzo powoli... w końcu za sześć koła szelestów nie będziemy się napinać...
Jak pewnie się domyślacie, nie bez wpływu na nasze postawy miało wczorajsze obcowanie z ludźmi o dziwnych wyrazach twarzy oraz niepokojących zapachach.
Po szybkim dotarciu do mety piliśmy z różnych naczyń i w różnych pozycjach, weseliliśmy się, stawaliśmy sobie na podium oraz spotykaliśmy się (po raz drugi w ciągu kilkunastu godzin) z Majką...
Co ciekawe... Majka, okazało się, jakaś taka nienasycoana w tym swoim rysowaniu jest... dorwała kawałek kartki i namalowała nam całą swoją historię od przedszkola do nał, w formie komiksu. Całkiem nawet nieźle dość bardzo ładnie Jej to wyszło, ma dziewczę talent... i ponoć na rowerze też potrafi jeździć...
Wszyscy, mniej więcej w tym miejscu, silą się na podsumowanie sezonu.
Jak znajdę na jakimś blogu czyjeś intrygujące podsumowanie, to obiecuję że je tu wkleję...
Nie boisz się, że przedawkujemy rzeczywistość?
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 67.67 km
w terenie: 50.00 km
ukręciłem: 67.67 km
w terenie: 50.00 km
trwało to:
04:26
ze średnią: 15.26 km/h
Maksiu jechał: 64.20
km/hze średnią: 15.26 km/h
temperatura:
7.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 161 ( 83%)
w górę: 1683 m
kalorie: 2969
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Ministerstwo dziwnych kroków...
Sobota, 2 października 2010 · dodano: 06.10.2010 | Komentarze 7
~Najsamprzód, jak mawiają starożytni Eskimosi, namówiliśmy się w Świeradowie. Plan, jak zwykle był chytry... wymyśliliśmy sobie, że w sobotę rano wybierzemy się na niedzielną przejażdżkę.
Niestety, organizator ścigu zepsuł nam całą frajdę, bo pod koniec trasy wymyślił sobie jakieś zjazdy po kamieniach, z odrobiną błota oraz wrogo nastawionymi choinkami...
Ale po kolei...
Impreza rozpoczęła się od konkursu na mistrza drugiego planu.
Mistrzynią została Beata z zaprzyjaźnionego teamu:
Po wręczeniu nagrody przez Ministra Dziwnych Kroków i Wyrazów Twarzy,
wystartowaliśmy do przedostatniego wyścigu w tym sezonie.
Jak widać na załączonym obrazku, atmosfera dziwnych zachowań była uprzejma nas nie opuszczać.
Obrazek powyżej jest jakiś dziwny... wyraz twarzy mam na nim mniej więcej zwykły oraz kroki także stawiam standardowe... ale pewnikiem to matryca w aparacie się spsóła i tak jakoś krzywo wyszedł ten obrazek. Obiecuję to naprawić.
W tym miejscu pozwolę sobie wyjaśnić wspomnianą wrogość tambylczych choinek...
Kilkadziesiąt metrów wstecz jechałem jeszcze z Małgośka_Mówią_Mi z zaprzyjaźnionego oczywiście teamu. Był to fragment złośliwie wybrany przez organizatora, pełen nierówności i kamienia. Zwany Starą Drogą Izerską.
Małgośka_Mówią_Mi pojechała lewą stroną, ja prawą... i zaatakowała mnie choinka...
Przez siedemnaście mgnień oka udawałem bombkę, po czym spadłem i pojechałem dalej.
Małgośki już nie doszedłem. Ale plotka mówi, że doszła sobie sama.
Na mecie okazało się, że wspólnie z mistrzynią Eweliną zdobyliśmy okazały puchar za pierwsze miejsce. Dokładniej to Ewelina zdobyła, ale postawiła go sobie u mnie, w dużym pokoju, vis-à-vis kominka. Pracujemy nad tym, by mieć ze sobą więcej wspólnego niż tylko puchar. O postępach prac będziemy wspólnie informowali...
Wieczorową porą obyła się mała impreza organizowana przez organizatora. Na imprezie, co oczywiście widać, nadal prześladowani byliśmy przez agentów z Dziwnego Ministerstwa.
W pewnej chwili wyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza i na tarasie spotkałem... Maję Mistrzynię Świata Włoszczowską.
Wymieniliśmy się pokemonami oraz numerami kart kredytowych. W pewnej chwili Majka zwierzyła mi się, że ma takie marzenie... bardzo by chciała napisać coś dla mnie. Zaproponowałem, że może jakiś epos w dwunastu częściach lub wiersz na stronic wiele, ale Maja zeznała, że jest zmęczona i wstępnie rozda mi autograf, a do eposu kiedyś powrócimy.
Wyjąłem z aparatu fotę, którą pstryknąłem na ścigu w Piechowicach, Majka w tym czasie rozpięła bluzę na piersiach, dobyła flamastra koloru słusznego i uczyniła, co obiecała...
- Dlaczego wróciłeś?
- Bo musi być ktoś, kto będzie zapalał świeczki na grobach tych, którzy uciekli.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 61.33 km
w terenie: 55.00 km
ukręciłem: 61.33 km
w terenie: 55.00 km
trwało to:
05:53
ze średnią: 10.42 km/h
Maksiu jechał: 66.39
km/hze średnią: 10.42 km/h
temperatura:
14.0
tętno Maksa: 193 (100%)
tętno średnie: 161 ( 83%)
w górę: 2413 m
kalorie: 3507
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Rekordowo ustronnie
Sobota, 18 września 2010 · dodano: 18.09.2010 | Komentarze 5
~To był rekordowy ścig pod każdym względem.
Wstaliśmy rekordowo rześcy, po wypiciu rekordowo smacznej kawy udaliśmy się w rekordowo szybkim tempie zebrać ekipę z różnych (rekordowo intrygujących) miejsc, by udać się do Ustronia. Ponieważ, a mianowicie w radio mówili, że ma być jakiś pościg na rowerach... wydumaliśmy więc, że się pościgamy...
Nie wiem jak, ale do jednego auta weszło nas piątka wraz z bikiem... pozostałe zakotwiczyły na dachu.
Ścig obfitował w rekordowo dziwnych zawodników, którzy nie potrafili godnie się zachować...
Hmm... z rekordów to może jeszcze... jechałem wyjątkowo szybko i krótko. Już przed zmrokiem byłem na mecie.
A teraz baczność, będzie poważnie.
Edycja ustrońska to naj pod każdym względem ścig w całym sezonie. Sztywne podjazdy, niezłe zjazdy, a to wszystko okraszone zacną suma przewyższeń.
Żal, że to jedyny ścig w Beskidach w całym cyklu Bike Maraton.
Nadal baczność. BodyDry Airco Team stanał na najwyższym podium w jednej z klasyfikacji drużynowych.
Hongera or Heri ya Siku kuu
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 99.25 km
w terenie: 60.00 km
ukręciłem: 99.25 km
w terenie: 60.00 km
trwało to:
04:10
ze średnią: 23.82 km/h
Maksiu jechał: 47.60
km/hze średnią: 23.82 km/h
temperatura:
14.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 163 ( 84%)
w górę: 703 m
kalorie: 3722
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Pociągi pod specjalnym nadzorem
Poniedziałek, 6 września 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 10
~Trzech pierwszych zdjęć by nie było, gdyby a mianowicie ponieważ na spuście migawki swych palców nie oparli Sportograf, Grażyna oraz Fotka67.
Tradycją poznańską są miejscowi mistrzowie świata, których na długich odcinkach asfaltowych ciągną znajomi szoszoni (którzy oczywiście nie startują).
Cóż... taka już poznańska uczciwość, trzeba przywyknać.
W ramach przygotowań przedstartowych, około dziewiątej dwanaście, zjadłem kilogram bigosu z kapustą oraz dwie porcje frytek z ziemniakami, popijając jogurtem.
Bigos był taki sobie z akcentem na 'taki'.
Stanąłem sobie na podium szerokim, na miejscu szóstym oraz (co widać i słychać) zaśpiewałem piosenkę pełną słów powszechnie uważanych za obelżywe.
A oto nagrody za szóste miejsce:
Oczywiście przyjmuję przez najbliższe trzy dni wszelkie wyrazy uznania oraz czekoladki.
Gdy już się nimi objem, to napiszę prawdę... poszedłem tam za Darka, który się spieszył, bo był umówiony z Moniką...
A Monika, jak widać na powyższym obrazku, czekała...
I tym oto miłym akcentem zakończył się ostatni płaski ścig w tym sezonie... było tak sobie, z akcentem na 'tak'.
Prawda jest tylko wcześnie wykrytym kłamstwem.
Absokurwalutnie.
~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, BM
w sumie...
ukręciłem: 70.20 km
w terenie: 65.00 km
ukręciłem: 70.20 km
w terenie: 65.00 km
trwało to:
05:56
ze średnią: 11.83 km/h
Maksiu jechał: 58.90
km/hze średnią: 11.83 km/h
temperatura:
13.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 159 ( 82%)
w górę: 1112 m
kalorie: 3836
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Tyle słońca w całym mieście...
Sobota, 28 sierpnia 2010 · dodano: 28.08.2010 | Komentarze 5
~Był piękny słoneczny poranek, udaliśmy się czym prędzej do Krakowa (bo niedaleko), by pościgać się kilka chwil.
Ścig był udany, szkoda tylko, że nie było błota, byłoby może odrobinę trudniej?
Nie chce mi się nic... pisać, jeść, tańczyć, oraz mam zepsute oczy... patrzę w lustro i nie widzę, bym mrugał.
Jestem tym faktem wysoce zaniepokojony, więc dziś poprzestanę tylko na obrazkach?
Prawdziwy przyjaciel, gdy mu powiesz "Zabiłem", zapyta "Gdzie ją zakopiemy?"
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 52.60 km
w terenie: 40.00 km
ukręciłem: 52.60 km
w terenie: 40.00 km
trwało to:
02:57
ze średnią: 17.83 km/h
Maksiu jechał: 59.90
km/hze średnią: 17.83 km/h
temperatura:
24.0
tętno Maksa: 185 ( 95%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: 962 m
kalorie: 2922
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Świeradów... maraton stulecia
Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 6
~Ostatnimi czasy mamy niewątpliwy zaszczyt być świadkami bardzo doniosłych wydarzeń, które dziwnym trafem omijają cały świat, by dziać się w naszym maleńkim, niespecjalnie znanym światowej publiczności kraiku.
A to powódź stulecia, a to znów katastrofa stulecia, innym zaś razem upały stulecia, po chwili obrona krzyża stulecia, po tygodniu afera stulecia, prezydent stulecia i tak dalej i tym podobnie...
Wynika z tego, iż nieprawdą jest to, co napisali w takim jednym bestselerze (sprzedawanym pod nazwą 'biblia'), że narodem wybranym są Izraelici.
To my, drodzy Państwo, jesteśmy narodem wybranym oraz centrum tego świata. Reszta nacji to na kolanach proszę do nas rozmawiać.
To tyle tytułem objaśnienia tytułu, co on jest na samej górze.
Ścig stulecia w Świeradowie był uprzejmy się nie odbyć, ale to bez znaczenia.
A było to tak...
Sobotni ranek powitał nas deszczem stulecia. My, oczywiście optymistycznie, nie zważając na nic zjedliśmy śniadanie stulecia, ubraliśmy się w obcisłe oraz przeciwdeszczowe (które to przemokło po kwadransie) i udaliśmy się na start.
W sektorach zastaliśmy wolne miejsca. Wszystkie.
Schowaliśmy się więc pod namiot, zjedliśmy darmowe żelki, po których tryskaliśmy humorem stulecia.
Orgazamator podawał sprzeczne komunikaty o odwołaniu dystansu, później o przesunięciu startu, następnie o nieodwołaniu dystansu, po czym o kolejnym przesunięciu startu, a na koniec o odwołaniu ścigu. Były to oczywiście komunikaty stulecia.
Po przyswojeniu tych wszystkich njósuw (ze wskazaniem na ostatniego) nie pozostało nam nic innego, jak tylko udać się do spożywczaka na roku, by nabyć drogą kupna po jogurcie na twarz.
Na miejscu okazało się, że mają promocję stulecia. Skorzystaliśmy i nabyliśmy specjalne wydania jogurtów...
Po spożyciu żelków darmowych od orgazamatora oraz wyżej wymienionych jogurtów świat okazał się być nie taki znów zły.
W hotelu cośmy w on wynajęli pokoje była obecna trójkątna wanna, w której to nasz czternastoosobowy skład zakończył ten pełen niespodzianek dzień. Dzień stulecia, ma się rozumieć. Fotografa przy tym nie było... wiem, że odrobinę Wam żal, ale przy następnej okazji może się uda zrobić jakieś foty stulecia.
Jakoś tak pomiędzy dotarciem do hotelu, a wylądowaniem w wannie wydarzyły się różne dziwne oraz ekscytujące rzeczy. Większość, niestety, nie ma cech, które pozwalały by je uczynić publicznymi...
Z tych mniej drastycznych... wraz z Joanną jesteśmy od teraz brat und siostra. Łączy nas braterstwo grzyba. Grzyba, jak pewnie się domyślacie, stulecia.
Dnia następnego powitało nas słońce. Było takie sobie, wyjątkowo nie było to słońce stulecia.
Dosiedliśmy czym prędzej sprzętów i pojechaliśmy wygrać wczorajszy ścig. Każde z nas na dwóch bikach... by nie było zbyt łatwo.
Jak widać zwycięstwo było pełną gębą, a nawet dwiema. Był to finisz stulecia. Okazało się jednak, że to jeszcze nie meta, lecz tylko premia szczytowa szóstej kategorii...
W dalszej części trasy spotkaliśmy niewidoczny most. Ta niewidoczność, to jeden z powodów nieodbycia się ścigu dzień wcześniej...
W pewnej chwili, tuż za zakrętem w lewo obok strumyka spostrzegliśmy, że któs podąża naszym śladem...
Zaczailiśmy się i dorwaliśmy gościa... to ten sam agent, który śledził mnie podczas TdP.
Przesłuchaliśmy go przy pomocy dynama rowerowego, kabelków i jego osobistych cojones. To było przesłuchanie stulecia. Zeznał wszystko. To agent Tomek. Już nie ma brania w środowiskach korupcjogennych, więc wysłali biedaka na urlop bezpłatny. Dorabia jako pomocnik leśniczego, śledzi wszystkich, którzy poruszają się po lesie.
Pokręciliśmy się jeszcze kilka chwil po okolicznych górkach i powróciliśmy bak do hotel. Wzięliśmy kąpiel... tym razem każde z nas osobno oraz z pewnym żalem i udaliśmy się do miejsc swoich zamieszkań...
Pod moją nieobecność ptaszysko marki papuga oswoiło kota marki kot. Teraz już kicia nie boi się zielonego ptaka. Okazało się, że było to oswojenie stulecia.
Miłość rodzi zawody.
Nienawiść - nigdy.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 79.50 km
w terenie: 60.00 km
ukręciłem: 79.50 km
w terenie: 60.00 km
trwało to:
04:31
ze średnią: 17.60 km/h
Maksiu jechał: 65.60
km/hze średnią: 17.60 km/h
temperatura:
28.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 1212 m
kalorie: 5356
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Krakowskim targiem...
Niedziela, 1 sierpnia 2010 · dodano: 01.08.2010 | Komentarze 5
~Wygrałem.
Wprawdzie jeszcze nie wyścig, ale pieniądze u buka. Bukmachera w semsie :)
A było to tak...
Małgosia, najmacz szybka ścigantka w południowej Polsce, dosłownie z dnia na dzień robi ogromne postępy... we czwartek, w ubiegłym tygodniu, na ten przykład pojechała dalej niż we środę.
Spójrzcie, jedzie tam, gdzie wszyscy idą...
No wiec udałem się w piątek do buka i założyłem się z on o pieniądz, że Małgorzata objedzie w Krakowie wszystkich.
Okazało się, że objechała nawet gościa na motocyklu, który otwierał wyścig.
Teraz jestem riczmen :)
Dobrze, że Włoszczowska Maja się nie stawiła, bo musiałaby zmierzyć się ze smakiem porażki...
A tu, wiedząc już o wygranej (bo buk słał do moi krótkie wiadomości tekstowe) krzyczałem z radości ofkoz.
Wiodące, europejskie media podały w wieczornych blokach informacyjnych, że grupa BodyDry Airco, po chwilowej i niezrozumiałej nieobecności na pierwszym miejscu w drużynowej klasyfikacji mousquetaires, zgodnie z oczekiwaniami kibiców i mojej sąsiadki, powróciła na najwyższe podium.
Spotkało się to ze zrozumiałym zrozumieniem szerokiej publiczności.
I pamiętajcie proszę, gdy ujrzycie na trasie telewizję lub fotoreportera, to nie należy się napinać i robić groźnych min. W takiej sytuacji trzeba zatrzymać całe to, nikomu niepotrzebnie ścigające się towarzystwo, uśmiechnąć się, pomachać, rozdać autograf lub dwa...
Kochać piękne dzieci, to łatwe. Trudniej kochać te, które takie nie są.
Gdy jesteś winny, możesz odpokutować za swoje grzechy. Gdy zawiedziesz, to koniec. To jakby zatrzasnęły się przed tobą pancerne drzwi.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 76.00 km
w terenie: 70.00 km
ukręciłem: 76.00 km
w terenie: 70.00 km
trwało to:
05:47
ze średnią: 13.14 km/h
Maksiu jechał: 73.40
km/hze średnią: 13.14 km/h
temperatura:
30.0
tętno Maksa: 184 ( 95%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 2086 m
kalorie: 6100
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Salzkammergut Trophy - ścig
Sobota, 17 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 2
~Dojechaliśmy. Prawie wszyscy, bo Darek, który pojechał na 211 km jeszcze jedzie. Rozpadało się, a on jedzie... tfardziel jest.
Gacek dojechał 7 w kategorii, reszta trochę poniżej :)
To na już tyle...
Pozostałe info (drużynówka) oraz fotki po powrocie do kraju ojczystego...
Czekamy więc na Darka, a później impreza :)
[edit 19.07]
Czas na uzupełnienie i podsumowanie. Dziś będzie z lekką nutką powagi.
Zdjęć chyba więcej nie dodam, nie było na trasie teamowego fotografa, a Sportograf w moim przypadku się nie spisał...
Wyścig, moimi ślicznymi oczyma, wyglądał tak...
Przede wszystkim organizacja. Nie będę wdawał się w szczegóły, opisywał menu na bufetach, pakietów startowych, oznakowania, tłumów kibiców etc... napiszę tylko, że nie sądzę byśmy czegoś takiego mogli doświadczyć na naszych rodzimych trasach. To po prostu organizacyjnie dwa różne światy. Nasza rzeczywistość, to trzeci świat.
Trasa.
To nie był ścig szczególnie trudny technicznie, owszem kilka singli, kilka zjazdów po kamieniach i tyle. Większość to szerokie szutrowe drogi.
Trudnością tego maratonu były przewyższenia, nachylenia, nawierzchnia (to na zjazdach).
Hitem był podjazd (dla większości podejście), o którym już wspominałem. 35% nachylenia. Trudno było się wczołgiwać... choć oczywiści znalazło się kilku kozaków, którzy wjechali. Szacunek.
Większość podjazdów śmiało można określić mianem neverending story :)
Długie, bez chwili wypłaszczenia, trzymające do końca, wymagające odrobiny samozaparcia... dorzucając do tego ponad trzydziestostopniową temperaturę i brak cienia w wielu miejscach, można było się spocić.
Luźna, szutrowa nawierzchnia powodowała, że na zakręconych zjazdach, przy konkretnych prędkościach, były czasem problemy z utrzymaniem się na trasie.
Jednemu się nie udało, ale o tym poniżej...
Wyniki.
Niezłe.
Jak już wspominałem powyżej, Gacek zajął siódme miejsce w kategorii i dwudzieste siódme w generalce, na dystansie 119 km.
Drużynowo zajęliśmy także siódme miejsce na 54 teamy (dystans 119km).
Wyrazy dla Darka W. - przejechał koronny dystans 211 km w czasie 15 godzin i 47 minut (z czego ostatnie 4 godziny w deszczu).
To była dwunasta edycja Salzkammergut Trophy i (o ile się nie mylę) pierwszy raz najwyższe podium, na koronnym dystansie przypadło Polsce.
Tego cudu dokonała Ewelina Ortyl, przejechała 211 km w czasie 14 godzin i 11 minut przy ponad 7000m przewyższeń. Kaski z głów, Panowie!
Dla mnie jest to kosmicznie nieprawdopodobny wyczyn oraz jestem pod ogromnym wrażeniem. W związku z tym uczesałem się, ogoliłem i gdy tylko nadarzy się okazja uścisnę dłoń mistrzyni.
Z racji szybkich, a co za tym idzie niebezpiecznych zjazdów, było na trasie wiele upadków i wypadków.
Niestety, dla jednego z zawodników był to ostatni start :/
Więcej naszych zdjęć można zobaczyć tutaj.
Wszystkie wyniki, klasyfikacje, etc. znajdziecie tutaj.
I trochę impresji...
Tak wyglądała trasa i profil dystansu C (ten, który jechałem) :
a tak dystansu A, czyli 211 km, przy ponad 7000m przewyższeń
Śmierć przychodzi po każdego. Kiedy przyszedł do Morta, zaproponował mu pracę. Kiedy go zapewnił, że bycie martwym nie jest niezbędne, chłopiec się zgodził. Wkrótce jednak odkrył, że romantyczne porywy niełatwo dadzą się pogodzić z terminowaniem u Śmierci.
~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, Ścig zagraniczny
w sumie...
ukręciłem: 210.00 km
w terenie: 210.00 km
ukręciłem: 210.00 km
w terenie: 210.00 km
trwało to:
11:09
ze średnią: 18.83 km/h
Maksiu jechał: 36.80
km/hze średnią: 18.83 km/h
temperatura:
32.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: 508 m
kalorie: 13000
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Mazovia 24h
Sobota, 10 lipca 2010 · dodano: 12.07.2010 | Komentarze 4
~Było to tak...
Przymierzałem się do tej, dwudziestoczterogodzinnej jazdy, od roku... to trochę inaczej niż normalny ścig stąd dotąd. Tu się jedzie w kółko (w tym roku piętnastokilometrowe). Problemem jest, by na dłuższej prostej nie zasnąć z nudów... bo można zrobić fikołka i może boleć.
Tak, czy siak udaliśmy się w piątek. Rozbiliśmy obóz kilkaset metrów od szczytu, na sali gimnazjalnej...
W sobotę rano dotarli Ania i Witek, wypiliśmy poranną kawę i w samo południe (bez Garego Coopera) pojechaliśmy odrobinę pokręcić się po okolicy, znaczy rozpoczął się ścig...
Jak widać, wystartowały także znane osobistości ze świata kultury i polityki.
Na zdjęciach poniżej Anna L. oraz Joanna J.
Pierwsze okrążenie udało mi się przejechać nie myląc trasy, bo jechałem ze stadem. Kolejne też trochę ze stadem, a trochę z pamięci.
Dlaczego tak?
Hitem tego sezonu jest organizacja w wykonaniu sympatycznego Pana Cezarego.
Prócz oznaczenia trasy na wyróżnienie zasługuje likwidacja (w nocy) pomiaru międzyczasu... jeśli chcecie zapytać ilu skorzystało i skróciło, to ślijcie listy pocztą emaliowaną do Pana Czarka.
Mistrzostwem także były kolacja i śniadanie, na które każdy uczestnik dostał talon... menu i jakości nie opiszę, ponieważ czytają to dzieci...
Ale wracając do ścigu i mojego w nim udziału... to generalnie porażka.
Plan, jak zwykle miałem chytry, a wyszło hmm... takse.
Zakładałem, że zrobię co najmniej trzysta i wydumałem sobie, że jednym z kluczy do takiego sukcesu będzie jazda w nocy. Moja elektrownia miała 2930 lumenów. No przepraszam... miałem obawy, czy nie podpalę tym światłem trawy, bo dawno na padało. Cóż z tego... w nocy ujechałem raptem dwa okrążenia...
I nie dlatego, żebym był zmęczony...
Pomilczmy nad przyczynami.
Tak czy siak skoro świt pojechałem. A właściwie pojechaliśmy:
I mniej więcej tak wyglądał, w skrócie, dwudziestoczterogodzinny ścig.
A teraz gratki, szacunki oraz inne wyrazy rozmaite...
Fotki, jak zawsze na ścigach, pstrykał junior. Dzięki :)
Nawet pstryknął sobie autoportret...
Wyrazy dla Ani.
Wystartowała w ścigu pierwszy raz w swym krótkim życiu...
Ujechała ponad sto kilometrów, właściwie bez żadnego przygotowania. Była twarda, dzielna i ogólnie dawała radę.
Biorąc pod uwagę, że w 1/3 trasa przypominała piaskownicę, co może skutecznie zniechęcić, gdy się po raz pierwszy startuje... to bardzo big gratulacje, Anjó :)
Na wale spotkałem Damiana, a właściwie to On spotkał mnie, rozpoznał znaczy.
Zamieniliśmy kilka słów, zapytałem które jedzie kółko, odparł, że dwunaste. Ja wówczas miałem chyba sześć, albo siedem. Damian ostatecznie ujechał czterysta pięćdziesiąt kilometrów i stanął na pudle. No szacunek, proszę Państwa, to już nie są żarty!
Spotkaliśmy się po ścigu z Damianem przy kranie, on wydłubywał kontakty z oczu, ja prałem buty i... nie poznaliśmy się. Wiadomo, w kaskach jesteśmy podobni do siebie. Znaczy każdy do siebie samego, nie żeby Damian do mnie, na ten przykład...
Ale zamieniliśmy jeszcze dwa słowa w restauracji, choć byłem wtedy w stanie poudarowosłonecznym i średnio kleiłem :)
I Damian... gratuluję Wsparcia. To bardzo wery ogromnie macz bardzo ważne, za wszystko inne zapłacisz wiadomą kartą :)
Jutro rano udajemy się mocnym składem do Bad Goisern, w sobotę przejedziemy kilka kilometrów w Salzkammergut Trophy. Darek mówi, że na biwaku jest darmowy hotspot (cokolwiek to znaczy) i on, ten hotspot ponoć pozwoli mi coś tu pisać on_lajn_z_austrii. Czarodziejska ta technika... choć tak naprawdę z darmowych hotów wolałbym coś innego, hyh.
[edit 18:40]
Niektórzy na metę wjechali... tyłem.
- Oto głowa smoka
- Oto ręka księżniczki
~
Kategoria 37,73 ^C, Daleko stąd, Ekipą, Ścig