Hó is hó

Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.

Udostępnij
Reprezentuję


LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on

W dobrym tonie jest mieć cel...

Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...

Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

2017

2016

2015

2014

2013

2012

2011

2010

2009

2008

2007

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...


Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Ekipą
Dystans całkowity: | 41003.72 km (w terenie 21788.35 km; 53.14%) |
Czas w ruchu: | 2270:49 |
Średnia prędkość: | 18.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 183.00 km/h |
Suma podjazdów: | 474217 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (124 %) |
Maks. tętno średnie: | 190 (98 %) |
Suma kalorii: | 1051732 kcal |
Liczba aktywności: | 770 |
Średnio na aktywność: | 53.25 km i 2h 57m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 0.00 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 0.00 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
ze średnią: km/h
Maksiu jechał: 0.00
km/hze średnią: km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: m
kalorie:
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Salzkammergut Trophy - dzień czwarty
Piątek, 16 lipca 2010 · dodano: 16.07.2010 | Komentarze 0
~Dzisiejszy dej to taki lajtowo sprzętowo przedścigowy się porobił. Co nie znaczy, że nie było dziś emocji oraz nutki sensacji...



Jak widać przygotowywaliśmy sprzęty, nawadniając organizmy na różne sposoby... dziś było tutaj 34^C w cieniu, a miejscowi górale zeznali, że to preludium przed jutrzejszym dniem. No to dziękuję bardzo...

Pierwsza sensacyjna wiadomość... jak widać na obrazku powyżej, producenci sprzętu to jacyś idioci... okazuje się, że można jeździć bez kółeczek w wózku, heh.


Druga sensacyjna wiadomość... w ostatniej chwili dojechały posiłki teamowe. Chytry plan zakłada, że jutro robimy dobry, a nawet bardzo dobry wynik drużynowy.



Dobranoc Państwu
Jak wszyscy pszczelarze, Śmierć nosił siatkę. Nie dlatego, że miałby coś nadającego się do użądlenia, ale czasem pszczoła wlatywała mu do czaszki, a od tego dostawał migreny.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 39.60 km
w terenie: 30.00 km
ukręciłem: 39.60 km
w terenie: 30.00 km
trwało to:
02:07
ze średnią: 18.71 km/h
Maksiu jechał: 55.90
km/hze średnią: 18.71 km/h
temperatura:
29.0
tętno Maksa: 165 ( 85%)
tętno średnie: 122 ( 63%)
w górę: 364 m
kalorie: 1760
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Salzkammergut Trophy - dzień trzeci
Czwartek, 15 lipca 2010 · dodano: 15.07.2010 | Komentarze 3
~To miał być dzień odpoczynku, rozjazdowy taki, z lekkim akcentem pionowym... owe 35%.
Ale okazało się, że to najbardziej sensacyjny dzień w tym miesiącu...

Świtem bladym miejscowa ludność najpierw przetarła oczy ze zdumienia, a chwilę później uciekła w popłochu oraz podskokach widząc Sześciu Jeźdźców Apokalipsy wynurzających się z głębin jeziora Hallstatter See.

Udali się oni przez o_jeden_most_za_daleko by dać się we znaki okolicznym mieszkańcom.
Trzeba Wam wiedzieć, że Jeźdźców Apokalipsy było początkowo sześciu, ale dwóch wyjechało za chlebem, zanim ekipa stała się sławna...


Dziś, prócz głównej sensacji, o której poniżej, niektórzy uparli się rozbawiać towarzystwo - foty powyżej...


Taaak... w tym miejscu przejdę do sedna dzisiejszej story.
Dziewczę na zdjęciach powyżej to Ewa. Pamiętam ją z dzieciństwa, chodziliśmy do tego samego przedszkolna w Jeleniej Górze. Pewnego lutowego wieczora Ewa wyszła po papierosy i słuch wszelaki po niej zaginął. Ewa wówczas miała osiem lat.
I wyobraźcie sobie, że dziś, po latach spotkaliśmy się w Hallstatt. Ewa jest właścicielką połowy miasteczka oraz ma siedemnaście procent udziałów w miejscowej kopalni zegarków.
Jakiż ten świat jest niewielki...
Przy okazji bycia w towarzystwie Ewy, niektórzy z nas dowiedzieli się, że Obcy także uprawiają seks oraz niektórzy błysnęli nieprawdopodobne szybkim refleksem. Śledziu, na ten przykład, dobył miecza zza pleców i jednym świszczącym ruchem upolował dwa i pół miejscowego komara...
Czekaliście na foty i relację z 35% podjazdu?
Ja też.


Pierwsze zdjęcie to nie ten podjazd.
Drugie także nie.
Podjechaliśmy go dwa razy, ale tam jest zakaz fotografowania, niestety. To podobnie jak nie można fotografować Panoramy Racławickiej oraz w Prado też.
Gdy długo spoglądasz w otchłań, otchłań spogląda również w Ciebie.
~
Kategoria Ekipą, Daleko stąd
w sumie...
ukręciłem: 39.70 km
w terenie: 35.00 km
ukręciłem: 39.70 km
w terenie: 35.00 km
trwało to:
03:25
ze średnią: 11.62 km/h
Maksiu jechał: 42.50
km/hze średnią: 11.62 km/h
temperatura:
33.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 1222 m
kalorie: 3933
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Salzkammergut Trophy - dzień drugi
Środa, 14 lipca 2010 · dodano: 14.07.2010 | Komentarze 3
~No Proszę Państwa... te całe Alpy, to bardzo macz są miłe w dotyku oraz aksamitnie przyjemne... tu jeździ się odrobinę inaczej niż po ścieżkach w parku czy też na innej Mazovii, tak na przykład.
Zrobliśmy kilka kilometrów z sobotniej trasy, która już jest doskonale oznakowana oraz miejscami doskonale kamienista.
Jutro w planie mamy inny fragment, gdzie ponoć jest kultowy podjazd... dwa kilometry z 35% nachyleniem. No to się wczołgam, co nie?
Dostałem właśnie od orgazmatora maila, że w sobotę będę jechał.
Z numerem C82
Poza tym... poproszę tu, w tym Bad Goisern dom do zamieszkania, jest tu całkiem mniam...








To nadzieja sprawia, że ludzie żyją, ale to przede wszystkim ludzie pozwalają żyć nadziei...
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 0.00 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 0.00 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
ze średnią: km/h
Maksiu jechał: 0.00
km/hze średnią: km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: m
kalorie:
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Salzkammergut Trophy - dzień pierwszy
Wtorek, 13 lipca 2010 · dodano: 14.07.2010 | Komentarze 1
~Dziś, a właściwie to wczoraj wybraliśmy się do Bad Goisern w celu wiadomym. Pojechało nas pięciu plus Wydruś ze swoim damskim bikiem...


W drodze byliśmy świadkami róznych dziwnych wydarzeń oraz smakowaliśmy orzeszki Wasabi, przekraczaliśmy granice (państw także) oraz w końcu dotarliśmy.
Okazało się, że po pierwsze... utajniono przed nami drogę na biwak, po drugie plotka mówiła, że ten biwak to czynny będzie od jutro.

W końcu, przy wydanej pomocy czeskojęzycznego bikera znaleźiśmy zakamuflowane pole biwakowe, które nie było jeszcze czynne oraz przy pomocy Frantza (fotka powyżej), który okazał się być zarządcą biwaku, co go jeszcze nie ma, rozbiliśmy obóz w tym magicznym, nieistniejącym miejscu...
Wydruś zrobił mi kanapkę, a teraz już pójdę spać...

- Czym się zajmujesz?
- Wieszam na ścianach marzenia innych ludzi
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 210.00 km
w terenie: 210.00 km
ukręciłem: 210.00 km
w terenie: 210.00 km
trwało to:
11:09
ze średnią: 18.83 km/h
Maksiu jechał: 36.80
km/hze średnią: 18.83 km/h
temperatura:
32.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: 508 m
kalorie: 13000
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Mazovia 24h
Sobota, 10 lipca 2010 · dodano: 12.07.2010 | Komentarze 4
~Było to tak...
Przymierzałem się do tej, dwudziestoczterogodzinnej jazdy, od roku... to trochę inaczej niż normalny ścig stąd dotąd. Tu się jedzie w kółko (w tym roku piętnastokilometrowe). Problemem jest, by na dłuższej prostej nie zasnąć z nudów... bo można zrobić fikołka i może boleć.
Tak, czy siak udaliśmy się w piątek. Rozbiliśmy obóz kilkaset metrów od szczytu, na sali gimnazjalnej...


W sobotę rano dotarli Ania i Witek, wypiliśmy poranną kawę i w samo południe (bez Garego Coopera) pojechaliśmy odrobinę pokręcić się po okolicy, znaczy rozpoczął się ścig...


Jak widać, wystartowały także znane osobistości ze świata kultury i polityki.
Na zdjęciach poniżej Anna L. oraz Joanna J.


Pierwsze okrążenie udało mi się przejechać nie myląc trasy, bo jechałem ze stadem. Kolejne też trochę ze stadem, a trochę z pamięci.
Dlaczego tak?
Hitem tego sezonu jest organizacja w wykonaniu sympatycznego Pana Cezarego.
Prócz oznaczenia trasy na wyróżnienie zasługuje likwidacja (w nocy) pomiaru międzyczasu... jeśli chcecie zapytać ilu skorzystało i skróciło, to ślijcie listy pocztą emaliowaną do Pana Czarka.
Mistrzostwem także były kolacja i śniadanie, na które każdy uczestnik dostał talon... menu i jakości nie opiszę, ponieważ czytają to dzieci...
Ale wracając do ścigu i mojego w nim udziału... to generalnie porażka.
Plan, jak zwykle miałem chytry, a wyszło hmm... takse.
Zakładałem, że zrobię co najmniej trzysta i wydumałem sobie, że jednym z kluczy do takiego sukcesu będzie jazda w nocy. Moja elektrownia miała 2930 lumenów. No przepraszam... miałem obawy, czy nie podpalę tym światłem trawy, bo dawno na padało. Cóż z tego... w nocy ujechałem raptem dwa okrążenia...

I nie dlatego, żebym był zmęczony...
Pomilczmy nad przyczynami.
Tak czy siak skoro świt pojechałem. A właściwie pojechaliśmy:

I mniej więcej tak wyglądał, w skrócie, dwudziestoczterogodzinny ścig.
A teraz gratki, szacunki oraz inne wyrazy rozmaite...
Fotki, jak zawsze na ścigach, pstrykał junior. Dzięki :)
Nawet pstryknął sobie autoportret...

Wyrazy dla Ani.
Wystartowała w ścigu pierwszy raz w swym krótkim życiu...

Ujechała ponad sto kilometrów, właściwie bez żadnego przygotowania. Była twarda, dzielna i ogólnie dawała radę.
Biorąc pod uwagę, że w 1/3 trasa przypominała piaskownicę, co może skutecznie zniechęcić, gdy się po raz pierwszy startuje... to bardzo big gratulacje, Anjó :)

Na wale spotkałem Damiana, a właściwie to On spotkał mnie, rozpoznał znaczy.

Zamieniliśmy kilka słów, zapytałem które jedzie kółko, odparł, że dwunaste. Ja wówczas miałem chyba sześć, albo siedem. Damian ostatecznie ujechał czterysta pięćdziesiąt kilometrów i stanął na pudle. No szacunek, proszę Państwa, to już nie są żarty!
Spotkaliśmy się po ścigu z Damianem przy kranie, on wydłubywał kontakty z oczu, ja prałem buty i... nie poznaliśmy się. Wiadomo, w kaskach jesteśmy podobni do siebie. Znaczy każdy do siebie samego, nie żeby Damian do mnie, na ten przykład...
Ale zamieniliśmy jeszcze dwa słowa w restauracji, choć byłem wtedy w stanie poudarowosłonecznym i średnio kleiłem :)
I Damian... gratuluję Wsparcia. To bardzo wery ogromnie macz bardzo ważne, za wszystko inne zapłacisz wiadomą kartą :)

Jutro rano udajemy się mocnym składem do Bad Goisern, w sobotę przejedziemy kilka kilometrów w Salzkammergut Trophy. Darek mówi, że na biwaku jest darmowy hotspot (cokolwiek to znaczy) i on, ten hotspot ponoć pozwoli mi coś tu pisać on_lajn_z_austrii. Czarodziejska ta technika... choć tak naprawdę z darmowych hotów wolałbym coś innego, hyh.
[edit 18:40]

Niektórzy na metę wjechali... tyłem.
- Oto głowa smoka
- Oto ręka księżniczki
~
Kategoria 37,73 ^C, Daleko stąd, Ekipą, Ścig
w sumie...
ukręciłem: 151.90 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 151.90 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
05:28
ze średnią: 27.79 km/h
Maksiu jechał: 58.70
km/hze średnią: 27.79 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 140 ( 72%)
w górę: 957 m
kalorie: 5791
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Śniadanie mistrzów
Poniedziałek, 5 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 5
~03:57 nad ranem... dzwonek telefonu, drugi... kolejny. W końcu odbieram.
- Spisz? - Darek oczywiście rześki i radosny.
- Nie, telefon mnie obudził - odparłem.
- To dobrze, weź bika i za pół godziny spotykamy się koło pomnika czynu partyjnego.
- Ale... zepsuł Ci się zegarek? Uderzyłeś się w łeb pod prysznicem? Zmieniłeś lekarza? Wąchałeś klej?
- Nie rób scen, jedziemy na eleganckie śniadanie. Ubierz gładkie opony.
Tak właśnie zaczął się ten tydzień.
Darek miał pomysł z rodzaju tych genialnych. Wymyślił, że jak na sportowców mimo woli przystało, pojedziemy sobie na śniadanie do fastfóda, co jego nazwa się napoczyna na dużą literę em. Ale nie, żeby do tego za rogiem... pojedziemy do Żor, albo Skoczowa. Będziemy jedli bułki z kotletami oraz do tego majonez kepucz i lody. Kręcone.
No to pojechaliśmy. Darek, cwaniak, wziął sobie rower szoszoński. Cóż... pewnie się obawiał, że nie da rady.
Pojechaliśmy drogą niekoniecznie boczną.

W Żorach fastfód był nieczynny z powodu, że zamknięty, w Skoczowie jeszcze nie wybudowali, w Sopocie był remont...
Skręciliśmy więc z drogi szerokiej w węższą, by poszukać jakiegoś sklepu wiejskiego...

Sklep był na szczycie, niektórzy wjechali, niektórzy z buta musieli... ale na ich szczęście fotografa przy tym nie było.
Nabyliśmy drogą kupna pól chleba, serki topione dwa, serki metoda_na_głoda dwa, banany cztery, pomidory dwa oraz kawę małą okopową.
Udaliśmy się z tymi wiktuałami w miejsce z góry upatrzone i poucztowaliśmy chwilę lub dwie.
Już, już mieliśmy się oddać błogiej sjeście, gdy przyszedł człek tambylczy, zgarbiony, lecz z błyskiem w oku i poprosił, byśmy mu skosili łąkę.
Oczywiście bliźniemu pomóc trzeba i basta.


Skosiliśmy ową łąkę w try miga, po czym udaliśmy się bak nazad do hom.
W drodze powrotnej dopadły nas dwa razy przelotne opady burzy, ale potraktowaliśmy je jak orzeźwiającą bryzę.
Średnia wyszła taka se, ponieważ a mianowicie Darek, pomimo szoszońskiego bika, w drodze powrotnej nie dawał już rady...
Wszyscy chcą iść do nieba, lecz nikt nie chce umierać...
~
Kategoria 37,73 ^C, Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 46.00 km
w terenie: 40.00 km
ukręciłem: 46.00 km
w terenie: 40.00 km
trwało to:
02:14
ze średnią: 20.60 km/h
Maksiu jechał: 35.90
km/hze średnią: 20.60 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 121 ( 62%)
w górę: 180 m
kalorie: 1874
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Choose life
Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 0
~Taaaaak... ten cały ćzóślajf jest lekko przereklamowany. A to jakaś organizacja antyaborcyjna sobie nim wyciera pewne części ciała, a to George Michael z trupą Wham! się przystroili w ubranka z takowym sloganem i wyśpiewywali coś o gogo, a to w pewnym Szwedzkim miasteczku, po fali samobójstw w szkole średniej ci, którzy pozostali przy życiu wybrali właśnie lajf... i tak dalej.
Ale mistrzostwem świata był tekst mojego znajomka, który usiłował mnie przekonać do wskazania dziś któregoś z panów K. Jako argumentu użył właśnie tego tekstu.
Do teraz boli mnie o tu. Ze śmiechu.
Ale... choosnałęm lajf i wybrałem dziś obu panów K. po równo. Każdy z nich otrzymał ode mnie krzyżyk.
No tak.. ale miało być w temacie okołobikowym...

Mieliśmy udać się nad magiczne jezioro... ale niestety, z powodów rozmaitych skończyło się na bike_parkingu.
Żadnych emocji, żadnych sensacji. No może poza małym drobiazgiem. Siedzimy, konsumujemy, popijamy... zerkamy ku parkingowi, aż tu przyjeżdżają dwie czekoladowe lejdys. Po bliższych oględzinach okazało się, że to Naomii Campbell wraz z córką. Coś tam stękała, że coś chce, ale poczułem od niej woń alkoholu... nie będę przecież gadał z nietrzeźwą, poza tym jej polszczyzna była takase.
Odjechaliśmy sobie precz.
I tyle, taki zwykły sobie dzień...
Nie rezygnuj z nadziei, nie daj się ponieść rozpaczy z powodu tego, co się stało. Opłakiwanie tego, co nie wróci, co zostało stracone bezpowrotnie, jest najgorszą z ludzkich słabości.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 52.10 km
w terenie: 45.00 km
ukręciłem: 52.10 km
w terenie: 45.00 km
trwało to:
02:46
ze średnią: 18.83 km/h
Maksiu jechał: 56.80
km/hze średnią: 18.83 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 158 ( 81%)
tętno średnie: 112 ( 58%)
w górę: 226 m
kalorie: 1373
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
It's oh so quiet
Sobota, 3 lipca 2010 · dodano: 03.07.2010 | Komentarze 0
~Nic nie zapowiadało emocji...
I hmm... dziś nie było emocji. Nic a nic. Wcale. Zero, nul.

W zacnym gronie postanowiliśmy udać się nad staw. Hodowlany taki. W celu, a mianowicie, by spożyć ze smakiem rybę, co oni ją z tego stawu wydobywają.
Gdy dotarliśmy do spożywalni, oczom naszym ukazała się zaginiona miesiąc temu, w niewyjaśnionych okolicznościach, Anna El. - na zdjęciu poniżej.

Trzeba Wam wiedzieć, że wspomniana Anna jest w prostej linii potomkiem carskiej rodziny oraz z domieszką krwi hiszpańskiej.
Zeznała była, że jest tu inko oraz gnito i żeby nikomu nie mówić o tym spotkaniu.
Nie powiemy...
Po udanym spożyciu, jadąc ku zachodzącemu słońcu, co poniektórzy nie dość skutecznie chronili się przed upałem.
Oto efekty lekceważenia wpływu słońca świecącego prosto w kapelusz...

- Stawiam życie na tę kartę - rzekł gracz.
- Będziesz żył długo - zaśmiał się szyderczo Los.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 50.00 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 50.00 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:11
ze średnią: 22.90 km/h
Maksiu jechał: 47.00
km/hze średnią: 22.90 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 167 ( 86%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 280 m
kalorie: 1226
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Obcy...
Czwartek, 1 lipca 2010 · dodano: 01.07.2010 | Komentarze 0
~Obcy są wśród nas.
To nie żart. Niepodważalnym dowodem są wszechobecne tabliczki, na których jest napisane 'Obcym wstęp wzbroniony'.
Dopóki jednak Oni nie wchodzili mi w drogę, dopóty udawałem, że nie istnieją. Tak było wygodniej.
Niestety dziś wkroczyli w me życie ze swymi brudnymi buciorami. I to pobrudzonymi obcym brudem.
Było tak...
Wyjechałem sobie z domu wraz ze Szkotem (moim jedynym bikiem). Pojechaliśmy w teren. Nie zabierałem ze sobą telefonu, aparatu... z elektroniki to tylko liczydełko i pulsoliczydełko.
Skąd więc poniższe zdjęcia?
Kto, gdzie i w jakim celu je zrobił?
Czy to jestem ja czy nie ja?
Na obu czy tylko na jednym?
Prowokacja?
Działania służb?


Jestem kompletnie rozbity.
Zdenerwowany i zdezorientowany.
Rozważam wszystkie możliwości.
Nie mam wrogów.
Nie mam przyjaciół.
Wychodzi mi na to, że to Obcy maczali w tym swe ohydne, połączone błonami, paluchy.
Wspominałem już, że wciąż nie potrafię oddychać pod wodą?
Ale próbuję. Niezmiennie, uparcie, bezwarunkowo i z przekonaniem, że musi się udać.
Z niemałym.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 58.20 km
w terenie: 20.00 km
ukręciłem: 58.20 km
w terenie: 20.00 km
trwało to:
03:16
ze średnią: 17.82 km/h
Maksiu jechał: 35.20
km/hze średnią: 17.82 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 147 ( 76%)
tętno średnie: 111 ( 57%)
w górę: 240 m
kalorie: 2302
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Promocja
Środa, 30 czerwca 2010 · dodano: 30.06.2010 | Komentarze 4
~W planie treningowym na dziś miałem jeżdżenie po torach kolejowych. Cóż... mało komfortowe, poza tym gdy z przeciwka nadjeżdża francuski TGV lub japoński JR-Maglev to sorry, ale lekko potrafi rozwiać włos.
Pomyślałem, że w przyszłym sezonie zmienię pisacza planu treningowego, bo ten chyba jest jakiś krzywy.

Gdy przejechałem już dwunasty semafor, dwie stacje kolejowe (jedna we Włoszczowej) oraz skończyłem bieg (pociągi też kończą bieg) na peronie trzecim, torze siódmym... przypomniałem sobie, że miałem kupić kostkę margaryny marki Kasia.
Udałem się więc do marketu marki Tesco. Gdy brałem z półki wspomnianą Katarzynę celem jej nabycia... podeszło jakieś dziewczę promocyjnie przebrane za Kasię i rzekło, że jest promocja właśnie.
Jeśli nabędę dwie kostki margaryny, to otrzymam siodełko rowerowe.
Pomyślałem, że whynot. W pamięci miałem zeszłotygodniowe fikołki, po których obecne moje siodełko jest jakby lekko pogięte...
Po zapłaceniu za margarynę, poszedłem do punktu obsługi takich jak ja i...
rzeczywiście dostałem siodełko.
To, które widać na obrazku poniżej...

Wprawdzie nie jest to Brooks Swift, ale darowanemu siodłu nie będę przecież zaglądał w zęby.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic