Hó is hó

Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.

Udostępnij
Reprezentuję


LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on

W dobrym tonie jest mieć cel...

Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...

Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

2017

2016

2015

2014

2013

2012

2011

2010

2009

2008

2007

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...


Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Ekipą
Dystans całkowity: | 41003.72 km (w terenie 21788.35 km; 53.14%) |
Czas w ruchu: | 2270:49 |
Średnia prędkość: | 18.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 183.00 km/h |
Suma podjazdów: | 474217 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (124 %) |
Maks. tętno średnie: | 190 (98 %) |
Suma kalorii: | 1051732 kcal |
Liczba aktywności: | 770 |
Średnio na aktywność: | 53.25 km i 2h 57m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 70.70 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 70.70 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:51
ze średnią: 24.81 km/h
Maksiu jechał: 61.00
km/hze średnią: 24.81 km/h
temperatura:
14.0
tętno Maksa: 173 ( 89%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: 810 m
kalorie: 2263
kcal
na rykszy: The Scott 3,0 turbo
w towarzystwie:
Kajsijevača
Poniedziałek, 28 lutego 2011 · dodano: 28.02.2011 | Komentarze 0
~Dziś raczej obrazki, tekst ledwo mi przez palce przechodzi.
Wszyscy polubili La Stradę, oraz miejscowe specjały.
Obrazki...










Pojawiłeś się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie [...] a teraz jesteś zawsze.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Obozowisko
w sumie...
ukręciłem: 67.42 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 67.42 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
03:03
ze średnią: 22.10 km/h
Maksiu jechał: 58.50
km/hze średnią: 22.10 km/h
temperatura:
15.0
tętno Maksa: 194 (100%)
tętno średnie: 152 ( 78%)
w górę: 992 m
kalorie: 2373
kcal
na rykszy: The Scott 3,0 turbo
w towarzystwie:
Power
Niedziela, 27 lutego 2011 · dodano: 27.02.2011 | Komentarze 5
~Przychodzi taki moment w życiu każdego z nas, że ni stąd ni zowąd, nagle i niespodziewanie budzą się w nas demony... ciało słowem się staje oraz zadajemy sobie pytania, na które nikt nie zna odpowiedzi.
Wszystko to zapewne kiedyś spotka i mnie... tymczasem jednak nic takiego się nie wydarzyło. Stało się coś innego...

Żółty oraz ja zostaliśmy porwani przez obcych... obcy, jak to obcy, dysponowali ogromną mocą.
Moc, co jest oczywiste, udzieliła się i nam...
Oto stado obcych:

Owa moc przeniosła nas w przestrzeni, a może i w czasie (co do czasu zdania są podzielone). Tak czy inaczej wylądowaliśmy na czterech łapach, bez ingerencji mgły oraz w całkiem przyjemnej okolicy.

Jako, że Romek posiada rower na miarę dwudziestego pierwszego wieku, co on ten rower mierzy nam power tape moc... to okazało się, że na podjeździe z blatu wykręciliśmy ni mniej, ni więcej, tylko tysiąc dwanaście watów. Wspólnymi, oczywiście, siłami. Nieczystymi.

Nieczyste owe siły zaprowadziły nas nad Adriatyk, ocean gorący...

My oczywiście nie znamy strachu i wskazaliśmy nowy kierunek...

Dotarliśmy na sam szczyt... z wysoko podniesionym czołem oraz umysłem niezmąconym rozejrzeliśmy się wokół...

Oczom naszym błękitnym ukazał się widok dech w piersi zapierający oraz poczuliśmy, że wypełniliśmy naszą misję.
W zawiązku z tym nabyliśmy drogą kuna rakiję i spożyliśmy w nabożnym skupieniu.
Gdy tylko pierwsze promienie jutrzejszego słońca musną nasze oblicza, udamy się z misją pokojową w góry okoliczne. Będziemy nawracać miejscową ludność oraz zapewne przekroczymy dwunasty stopień mocy (w ośmiostopniowej skali). Gdybyśmy się nie odezwali przez kilka najbliższych dni, to możecie założyć, iż owa moc nas przerosła i doszło do wybuchu supernowej, w wyniku czego powstała czarna dziura, która była uprzejma nas wsysnąć...

Lśnij.
Pandemonium.
Błysk.
Mrok.
Pogryzione wargi.
Milczenie.
Krzepnące krople krwi.
Tańcz.
Trz.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Obozowisko
w sumie...
ukręciłem: 54.55 km
w terenie: 50.00 km
ukręciłem: 54.55 km
w terenie: 50.00 km
trwało to:
03:32
ze średnią: 15.44 km/h
Maksiu jechał: 27.60
km/hze średnią: 15.44 km/h
temperatura:
-8.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: 227 m
kalorie: 1466
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Lola
Niedziela, 20 lutego 2011 · dodano: 20.02.2011 | Komentarze 0
~Żółty był rzekł:
- Pozdrów Mirę.
- Pozdrowię - odparłem.
Z racji tego, że już za kilka chwil udamy się w cieplejsze rejony Europy. A gdy powrócimy, to po zimie pozostanie już tylko wspomnienie, postanowiliśmy dziś, po raz ostatni, zażyć radości zimowych kąpieli oraz że w przeręblu.

Jako pierwszy bika dosiadł prawie Żółty. Niestety, nie miał wykupionego ubezpieczenia, musiał pozostać więc w domu oraz nieutulony w żalu...

The prawdziwy Żółty zaprowadził nas nad zapomniane, leśne jezioro. Bardzo nam się podobało, woda była czysta i nawet nie aż taka zimna. Tak naprawdę, to wcale nie była zimna... ponieważ, a mianowicie robiliśmy różne cuda, by się przez ten lód przebić... i niestety...


Powrócimy w czerwcu, może będzie łatwiej...
Oraz pamiętajcie, miejcie przy sobie zawsze nóż lub inny scyzoryk... gdy załamie się pod Wami lód, to aby się wczołgać z powrotem nań, należy dobyć noża, lub innego scyzoryka, wbić go w lód i w ten sposób się wyciągnąć.. inaczej nie dość, że utoniecie to jeszcze w zimnej wodzie.
A gdy już niestety wyjdziecie, to należy się rozebrać, i tak rozebranym należy Run Lola Run czynić... inaczej zamarzniecie.
A wszystko filmował, ukrytą kamerą Żółty zwany Quentinem T.

Czyż nie powinnaś sama przejść przez kruchy lód własnego życia? Wlokąc za sobą ciche spojrzenia dziesiątek par załzawionych oczu, patrzących na Ciebie z wyrzutem. Nie zdziw się, gdy nagle, pod Twoimi stopami, pojawi się wyrwa w lodzie.
Myślisz, że potrafisz odróżnić? Raj od piekła? Niebo od bólu? Czy odróżnisz zielone łąki od zimnych, stalowych szyn? Uśmiech od maski?
Myślisz, że odróżnisz?
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 63.91 km
w terenie: 22.00 km
ukręciłem: 63.91 km
w terenie: 22.00 km
trwało to:
03:32
ze średnią: 18.09 km/h
Maksiu jechał: 40.40
km/hze średnią: 18.09 km/h
temperatura:
0.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 140 ( 72%)
w górę: 574 m
kalorie: 1910
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Versus
Niedziela, 13 lutego 2011 · dodano: 13.02.2011 | Komentarze 3
~Świat cały trwa tylko i wyłącznie dlatego, że zbudowany jest z przeciwności. Flip i Flap, ogień i strażak, woda i wodnik, Jaś i Małgosia... musi być wojna, żeby była misja pokojowa, Bonnie potrzebna jest, by mógł być Clyde... zwierzęta są po to, by legitymizować istnienie obrońców praw zwierząt... i takie tam różne inne hece.
W związku z powyższym udaliśmy się dziś do celu. Celem był kiosk z bananami.
Ale po kolei...
Szosa vs MTB? Zwyciężyło dobro... zboczyliśmy więc z asfaltu, by zachłysnąć się magią MTB...

Magia była bardzo magiczna, ja na ten przykład zacząłem wypowiadać obraźliwe słowa w języku tak starożytnym, że i tak nikt nie kumał, o czym rozmawiam.
Następnie, by przywrócić równowagę, pojechaliśmy szosą...

Równowaga została przywrócona, co zostało przez nas przyjęte ze zrozumiałym zrozumieniem oraz szacunkiem. Przywitaliśmy równowagę na stojąco bez owacji.
Po tych ekscytujących chwilach dotarliśmy do celu, czyli wspomnianego kiosku z bananami, choć po drodze kusiło nas pole ogórków i czołgi pod pewnymi względami... czyli stanęliśmy kolejny raz przed koniecznością wyboru. Wybraliśmy oczywiście Wolny Tybet!
Aż tu nagle, z kieszeni wypełz kusiciel oraz szpieg. Żółty. Stanęliśmy, jak zwykle, przed koniecznością wyboru... urwać mu rękę czy tylko złamać?

Żółty, jak na agenta przystało, zaatakował pierwszy. Zeżarł wszystkie banany oraz dwa batoniki.
Jaki kraj, tacy agenci...

W związku z tym agent Tomek oświadczył, że napisze kolejną książkę. Tym razem o tym jak wodził na pokuszenie pekińczyka sąsiadów.
Nie powiem gdzie kupujemy prochy...

- Wystarczy, że prawy człowiek nie zrobi nic, by zło zwyciężyło.
- Wiesz? To całe dobro i zło są chyba trochę przereklamowane.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 68.50 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 68.50 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
03:07
ze średnią: 21.98 km/h
Maksiu jechał: 40.90
km/hze średnią: 21.98 km/h
temperatura:
6.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: 488 m
kalorie: 2242
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Co się stało z Magdą K.?
Niedziela, 16 stycznia 2011 · dodano: 16.01.2011 | Komentarze 0
~Zazwyczaj sensacyjne opowieści dziwnej treści zaczynam od... "obudziłem się", albo "wstałem", tudzież "spożyłem jogurt".
No to spożyłem. Ze smakiem oraz córką. Tyle, że nie wstałem. Spożyłem na siedząco.
Plan miałem chytry, zamierzałem udać się do planetarium, by popatrzeć na gwiazdy, ponieważ stłukło mi się ostatnie lustro. Siedem lat nieszczęście mnie czeka. Ponoć.
I już już miałem wychodzić, gdy bez zapowiedzi wcześniejszej napadli mnie Małgośka_Mówią_Mi oraz The Juliet, zwany także Julianem.

Se imagynujecie? Tak po prostu pokrzyżowali moje plany bratania się z gwiazdami. Kazali jechać... a ja, biedny żuczek, nie mam pojęcia, czym jest asertywność (za to bardzo ładnie brzmi). No, cóż... musiałem udawać, że się cieszę i pojechałem za nimi.
No ale, przepraszam bardzo... nie dość, że musiałem ich znosić, to jeszcze się z nimi cieszyć z... nie wiadomo czego. Że niby z jechania na biku? Pff...



A później było już tylko coraz gorzej... nie gadaliśmy ze sobą, patrzyliśmy na siebie wilkiem (czasem nawet lisem). Doszło do tego, że rzucaliśmy sobie kłody oraz skórki po bananach pod koła.



W końcu... doszło także do rękoczynów. Na sam koniec wprawdzie i na klatce schodowej, ale jednak...
Zdegustowany tym, że mi spsóli cały dzień spożyłem jogurt namber dwa. Do planetarium było już zbyt późno, więc na otarcie łez (i naskórka) załączyłem sobie "Taniec z gwiazdami" oraz kuchenkę mikrofalową.
Oraz uknułem plan zemsty. Wyczekam, gdy oni będą się wybierali do teatru na spektakl lub w inne podobnie ekscytujące miejsce i wówczas z dziką radością pokrzyżuję im plany. Albo pomaluję sprayem ich auta. I już.
A właśnie... Gosia, kciej biała nalepka jest samochodowa, co ją na Demo Day koniecznie chciałaś nalepić na kara, he?
Nie jestem tym na kogo wyglądam. To, co widzisz jest tylko przebraniem... misternie utkaną szatą chroniącą mnie przed Twoimi pytaniami, a Ciebie od mojej nieuwagi.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 50.02 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 50.02 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:48
ze średnią: 17.86 km/h
Maksiu jechał: 40.60
km/hze średnią: 17.86 km/h
temperatura:
6.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 150 ( 77%)
w górę: 344 m
kalorie: 1611
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Opowieści biblijne
Sobota, 15 stycznia 2011 · dodano: 15.01.2011 | Komentarze 5
~Jako, że poganinem zatwardziałym jestem i pewnie taki już umrę, to nie godzi się, bym nie znał bestsellera, zwanego biblią. Czytałem ją wiele razy, wydaną przez różne odłamy chrześcijaństwa i nawet, nawet mi się podobała, bo ponieważ, a mianowicie krew tam leje się litrami, a nic tak nie kręci jak czyjeś nieszczęście. Zapewne Quentin T. także ma ją na półce i często do niej sięga...

Owa powieść ma jednak pewną wadę... nikt nie wie, kto ją napisał i w związku z tym, komu słać tantiema... a są one przecież niemałe.
W związku z tą wadą byłem dziś rano odrobinę poddenerwowany, sięgnąłem więc do biblii innego autora. Autorem tym jest Joe Friel.
Postać znana i lubiana.
I on ten Dżoe zaproponował mi, by zrobić dziś właśnie test drogowy, który miał wskazać mi moje tętno na progu mleczanowym, a co za tym idzie... wyznaczyć strefy tętna. No bo ponoć, jak wspomina Joe, wyznaczanie stref w odniesieniu do HRmax, jest delikatnym nieporozumieniem. Hmm... co się będę kłócił ze starszymi, niech mu będzie.
Mnie tam długo namawiać nie trzeba, zadzwoniłem do Małgośki i udaliśmy się wyznaczać.
Wyznaczenie wyglądało tak:



Gdy już wyznaczyliśmy, co mieliśmy wyznaczyć okazało się, że wynik prawdopodobnie będzie obarczony pewnym błędem... dwa razy przejeżdżałem przez wiadukt, na którym Żółty zza węgła wkładał mi kij w szprychy oraz obrzucał mnie obelgami tudzież pestkami z czereśni. Coś czułem, że jakoś nienaturalnie zwalniam... nie wiedziałem why. Teraz już wiem.

Wraz z Małgośka_Mówią_Mi pojmaliśmy złoczyńcę, zaaresztowaliśmy On w kieszeni i wywieźliśmy, by dokonać na nim pomsty, zemsty oraz oko za oko i ząb za ząb - dokładnie tak, jak napisali w tej pierwszej biblii.
Podbiliśmy mu więc oko oraz wyrwaliśmy ząb, a na koniec kazaliśmy mu żreć ohydne, trujące żarcie w przydrożnym barze:

Poprawiło nam to humory o około 12%.
Podbudowani, dumni i radośni ruszyliśmy dalej...

Ale... ni stąd, ni zowąd napadł na nas zmrok i całkowicie nas zaskoczył.
Po omacku i ledwo żywi dotarliśmy do Fontanny Życia, zwanej też Fontanną Radości (Marek Biliński tak ją nazywa... wiecie, kto to jest?).

Napełniliśmy bidony magiczną wodą i ruszyliśmy już całkiem spokojni bak do hom.
Okazało się, że tętno na progu mleczanowym mam 175. Zadzwoniłem z tą radosną nowiną do Joe'go, ale nie odbierał. Właściwie to jakoś mu się nie dziwię... ja też mam dość słuchania bzdur, które opowiadam.
Słyszysz bijący dzwon, dotykasz jedwabiu wpiętego w klapę twojego czarnego płaszcza, łzy wzbierają, by znaleźć ukojenie w kołnierzu.
Ujmujesz jej kruchą dłoń, w cichej rozpaczy zaciszkasz zbielałą pięść drugiej ręki na śliskich cuglach przeznaczenia, mając nadzieję, że zapanujesz nad czasem.
Chcesz trwać w tym śnie.
Ona stoi nieruchomo w strugach deszczu, jej letnia sukienka lgnie do jej mokrego ciała.
Pragniesz trwać w tym śnie.
Czy w letniej, mokrej sukience wyglądasz tak, jak moje sny o lataniu?
Chcę trwać w tym śnie.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 34.71 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 34.71 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:00
ze średnią: 17.36 km/h
Maksiu jechał: 0.00
km/hze średnią: 17.36 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 192 ( 99%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: m
kalorie: 974
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Zjednoczone Siły Natury
Niedziela, 9 stycznia 2011 · dodano: 09.01.2011 | Komentarze 2
~Razu pewnego, tuż po śniadaniu poszedłem się pomodlić, niestety nie wpuścili mnie do świątyni... może byłem niestosownie ubrany, a może niewystarczająco trzeźwy... hónołs?
Wlokłem się przed siebie... bez celu, bez entuzjazmu, z głową spuszczoną, z duszą na ramieniu oraz ręką w kieszeni. Dotarłem do jakiegoś miejsca, podniosłem oczy swe śliczne (przed chwilą musiały mi upaść zapewne) i ujrzałem na schodach jakiś dziwnych gości w otoczeniu rowerów.

Wzięli mnie pewnie za ścieralnego, bo zapytali, czy nie chcę zarobić kilka złotych na piwo... gdybym powiedział, że nie używam piwa, to pewnie by nie uwierzyli. Zapytałem ile to jest kilka i co trzeba zrobić... po szybkich i owocnych negocjacjach okazało się, że trzeba wnieść te ich rowery i inne dziwne graty na siódme piętro, a zapłacić są w stanie 1300zł.
Właściwie waciki to już mam, ale z racji, że dziś jeden z wrogów środowisk związanych z Grobem Nieznanego Prezydenta, niejaki Owsiak Jerzy zbiera pieniądz pod przykrywką, że dla dziecek, a naprawdę na zwalczanie wspomnianych środowisk... to pomyślałem, że te kilka szelestów dam jemu.
Wniosłem im te graty na samą górę i wyciągnąłem łapska po zapłatę, ale jak to w tym kraju bywa okazało się, że słowo jest tańsze od pieniądza. Ci szemrani faceci powiedzieli, że jeszcze muszę to wszystko znieść na dół. Muszę także znieść przez dwie godziny ich towarzystwo.
Cóż było robić.
Robiłem obrazki zwane zdjęciami...


Hmmm... czasem mam wrażenie, że Żółty za mną chodzi. Bardzo się tym denerwuję...



Pamiętacie takiego kolarzyka, Stanisław się Królak nazywał. Był uprzejmy zemścić się na Ruskim za wszystkie krzywdy, których doznał nasz naród wybrany. Uczynił to w imię boga, honoru i ojczyzny oraz przy pomocy pompki rowerowej, metalicznej.
Ten na obrazku to jego wnuk... pompka jest wnuczką tamtej sławnej pompki.



Na koniec dostałem umówiony pieniądz oraz w promocji bilet do sauny.
Świat nie ma już mocy kuszenia.
~
w sumie...
ukręciłem: 20.57 km
w terenie: 20.57 km
ukręciłem: 20.57 km
w terenie: 20.57 km
trwało to:
01:34
ze średnią: 13.13 km/h
Maksiu jechał: 21.20
km/hze średnią: 13.13 km/h
temperatura:
-6.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 154 ( 79%)
w górę: 158 m
kalorie: 870
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
A Kind of Magic
Niedziela, 19 grudnia 2010 · dodano: 19.12.2010 | Komentarze 6
~Zebraliśmy się w bardzo tajnym miejscu, by czynić magię. Jak wiadomo krajem nadwiślańskim rządzi sekta, która uzurpuje sobie prawo do tego, by się w temacie magii wypowiadać. Ale tak naprawdę członkowie tej sekty, ze swoim prezesem w białej sukience na czele, nie mają za bardzo pojęcia o czym rozmawiają. Nie wiedzą cóż to takiego, ta czarna magia, czym różni się od białej, co to są czary, uroki, gusła i zwykłe zabobony.

W czasie, gdy ci sekciarze, przebrani w swoje sukienki, odprawiali śmieszne rytuały, strasząc uczciwych ludzi niewpuszczeniem do królestwa niebieskiego, my niczym starożytni alchemicy i wolnomularze, skoncentrowaliśmy swe moce, poparliśmy je wiedzą i nauką, co pozwoliło nam wpaść w swoisty trans, by być może znaleźć odpowiedź na pytanie nurtujące ludzkość od zarania. Pytanie brzmi... Kto wrobił królika Rogera?
Niestety, polegliśmy. Nie my pierwsi i nie ostatni... ta kwestia pozostanie chyba nierozwiązana aż po kres.
No chyba, że sekciarze w sukienkach wiedzą... jak znam życie to powiedzą, że należy wierzyć, modlić się, rzucać monety i szelesty na tacę i oczekiwać laski pana.
W związku z niemożnością znalezienia odpowiedzi na powyższe pytanie, skoncentrowaliśmy się na zagadnieniach około rowerowych... sprawdzaliśmy, co magicznego można uczynić z bikiem, bikowi, tudziez przy pomocy bika.
Oto obrazkowa dokumentacja z naszych prób i doświadczeń:
Można używać bika bez tej niepotrzebnej rurki zakończonej kanapą, ale to żadna nowość...

Da się powozić z uśmiechem na ustach. I to na jakich ustach!

Można też jechać z uśmiechnięta duszą...

Czasem, nie stąd ni zowąd dwóch kolarzyków podczas jazdy może się zaprzyjaźnić...

W wolnej chwili, da się skoczyć po piwo dla Andrzeja...

Po zażyciu owego piwa doustnie, można odłożyć rower, a następnie z niego zsiąść, co przez szuje podlacze może być złośliwie interpretowane, jako upadek...

Da się także, co wydaje się nieprawdopodobne, podskakiwać w niebieskiej kurtce...

Ale szczytem nieprawdopodobieństwa jest podskakiwanie w kurtce, która nie jest niebieska... okazuje się, że przy odrobinie magii (czarnej, a jakże) nie jest to niemożliwe...

Jak widać, w zasięgu ludzkich możliwości jest także i to, na pierwszy rzut oka, niepozorne zachowanie... na obrazku Małgośka_Mówią_Mi marzy o lepszych czasach i cieplejszych klimatach...

Julek, znany alchemik i wynalazca, skonstruował bika pionowego startu...

Tutaj natomiast widać kunszt i precyzję w prowadzeniu pojazdu. Sztuką jest, zimową porą, palić gumę...

Jak widać... przez szprychy też widać...

Tutaj można zapoznać się z efektem powstałym w wyniku prób zakrzywiania czasu, przestrzeni oraz rzeczywistości...

Jak widać próby owego zakrzywiania zakończyły się pełnym sukcesem...
I tym optymistycznym akcentem żegnamy Państwa dość ozięble...

Definicja szaleństwa dotyczy robienia za każdym razem tego samego i spodziewania się różnych rezultatów.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 50.86 km
w terenie: 50.86 km
ukręciłem: 50.86 km
w terenie: 50.86 km
trwało to:
03:22
ze średnią: 15.11 km/h
Maksiu jechał: 32.40
km/hze średnią: 15.11 km/h
temperatura:
-4.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 147 ( 76%)
w górę: 296 m
kalorie: 1380
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Czerwoni
Sobota, 11 grudnia 2010 · dodano: 11.12.2010 | Komentarze 0
~Dzisiejszy dzień, poza tym, że niezmiennie upalny, to obfitował w niespodziewane zwroty akcji oraz dostarczył całkiem nowych wrażeń.
A wszystko zaczęło się od telefonu.
Nie zadzwonił.
Cóż... lekko zawiedziony postanowiłem pójść na jakiś wernisaż.
Niestety, przy wyjściu czekali na mnie... Ona i On.
Cóż było robić... ubrałem żółtego w czerwone i ruszyliśmy.


Dobrze, że nie było śniegu i zasp, bo mogło by się źle jechać...

Nawet Żółtemu się podobało...
Czas płynął leniwie, nic się nie działo.. aż do momentu gdy Małgośka ujawniła swe wampirze oblicze... gdy zapadł zmrok, zaczęły przez jej wątłe ciało przebiegać dreszcze, mowa jej stała się jakaś mniej zrozumiała oraz unikać poczęła światła, a na widok krzyża syczała i miotała przekleństwa w starożytnym języku.
Choć właściwie... wcześniej też nie była jego fanką. Krzyża w sensie.

Nagle... z zaskoczenia oraz znienacka rzuciła się na Julka i wyssała z niego kilka łyków krwi grupy 0RH+... taki z niej wylazł ssak, rzec by można, że leśny. Biedny Julek, już wcześniej był jakiś taki blady... a po napaści podstępnej autorstwa Małgośki, bać się począłem, że nie dotrze do miejsca, gdzie można by uzupełnić zapasy czerwonego płynu.



Ruszyliśmy w drogę do zatracenia...
Zatraciliśmy się dwa lub trzy razy, by w efekcie dotarzeć do pijalni czerwonych płynów...
Zaczęliśmy je uzupełniać, najłapczywiej Julek, który dotarł resztkami sił, a właściwie to siła woli i nadal wyglądał jakoś tak niewyraźnie, nie pomógł nawet rutinoscorbin...

Proszę nie gasić światła i nie wieszać nic na rogach...

Pijalnia idealnie wpasowała się w oczekiwania Żółtego, napił się chyba odrobinę za dużo...

W stanie mało eleganckim wymknął się niepostrzeżenie z lokalu, by po chwili zakłócić poważne zawody sportowe... zachowywał się tam niegodnie, śpiewał sprośne pieśni w języku Gothego oraz stroił głupie miny...

Chwilę później widziano go na plaży w Łączy. To taka dość mocno uzdrowiskowa miejscowość niedaleko Dominikany.


Trudno było nadążyć za doniesieniami o wyczynach Żółtego... chyba lekko zwariował po tym, gdy przyjął zbyt wiele czerwonego płynu. Widziano go w różnych dziwnych miejscach, w różnych okolicznościach oraz w jakimś szemranym towarzystwie. Rzec by można, iż zaczął się staczać.
Będzie chyba trzeba wyciągnąć do on przyjacielską dłoń i pomóc nieborakowi...
A wszystko to przez Małgośkę i jej przemożną ochotę ssania...
Jakimś cudem pochwyciliśmy Żółtego, schowaliśmy go za pazuchę i wróciliśmy na skróty.
Teraz knujemy oraz obmyślamy chytre plany na dni kolejne...
Oraz uprzejmie donoszę, że Małgośka_Mówią_Mi nie do końca realizuje założenia, które winna realizować :>

Życie ma to do siebie, że w niektórych chwilach bywa do dupy. W pozostałych momentach śpisz.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 28.97 km
w terenie: 28.97 km
ukręciłem: 28.97 km
w terenie: 28.97 km
trwało to:
02:05
ze średnią: 13.91 km/h
Maksiu jechał: 26.10
km/hze średnią: 13.91 km/h
temperatura:
-7.0
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: 114 m
kalorie: 242
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
La Chupacabra zwany śmierdzielem
Niedziela, 5 grudnia 2010 · dodano: 05.12.2010 | Komentarze 5
~Niestety wiosna jak szybko przyszła, tak szybko się oddaliła... a po niej, jak wiadomo następuje lato.
Tegoroczne obfituje w zachmurzenia oraz przelotne opady burzy.

Wybraliśmy się w składzie słusznym szlakiem okolicznych plaż i wydm...
Nie wiem, kto z nas jest bez winn, ale z pewnością nie wszyscy... niebo, na nasz widok, przybrało dość złowieszczy wyraz twarzy...

My, jako rasowi ignoranci, mieliśmy w dópje jego wyrazy oraz wszystkie inne wyrazy w podobnych okolicach...
Nałożyliśmy na twarze maski z podobiznami podobnych nam ludzi i ruszyliśmy...

Niektórzy mieli pod górkę...

Inni wręcz przeciwnie...

I tak leniwie upływała nam ta letnia wycieczka krajoznawczo turystyczna... gdy nagle ni stąd, ni zowąd usłyszeliśmy coś jakby dzwięk szybko łopoczących skrzydeł, poczuliśmy odór siary...
Tuż obok nas przemknęło stado kóz z rozwianym włosem i piskiem w oczach... a za nimi... La Chupacabra.
Wyhamował... spojrzał na nas i błysk w jego czerwonym oku przekonał nas, że wcale tak bardzo się od owych kóz nie różnimy. A on, jak wiadomo najmacz to lubi ssać kozy... ot taki ssak meksykański.
Nie wiem jak szybko jechaliśmy, uciekając przed śmierdzielem, ponieważ a mianowicie nasze rowerowe liczydełka notują maksymalną prędkość tylko dwucyfrowo...

Dobrze, iż w pobliżu było schronisko młodzieżowe, co do niego wchodzi się po schodkach.... weszliśmy.


La Chupacabra, jak wiecie, boi się panicznie dziewic i schodów, w związku z tym, będąc na wysokości oraz dziewicami, darliśmy z niego łacha, by w przerwach wprowadzać do organizmu, poprzez nasze zacne otwory gębowe, pewien płyn, który miał z nas uczynić rycerzy, co się śmierdzielom nie kłaniają.

Na dole, na posterunku pozostawiliśmy nieustraszonego Szkota...

Niestety, nie obronił się przed śmierdzielem... La Chupacabra rozczłonkował go oraz częściowo zeżarł, ale... chyba Szkot mu lekko zaszkodził...
Śmierdziel, w kilka chwil po zeżarciu dętki z zielonym glutem w środku, zaczął śmierdzieć naprawdę poważnie... gały mu prawie rozerwało, zachował się mało elegancko... i oddalił się w kierunku niewiadomym w celu wiadomym.

Wykorzystując ten moment, reanimowaliśmy Szkota, nie mieliśmy pompki, ale jeśli polski lotnik poleci nawet na drzwiach od stodoły, to my napompowaliśmy koło miotłą, tak na przykład...

Uciekając przed ewentualnym potwornie śmierdzącym pościgiem myliliśmy trop, przeprawialiśmy się przez okoliczne rzeki, przebieraliśmy się kilka razy oraz nogami także...

Zmęczeni oparliśmy się o wolno jadący samochód... i okazało się, że jednak ponieśliśmy straty... a właściwie jeden z nas. Proszę spojrzeć na młodzieńca po prawej, ma dziurę w pewnej części ciała... widać przez nią świecące się światło samochodu... no tragedia, będzie trzeba łatać.

Tak czy siak udało się uciec przed bestią. Zamknęliśmy się w domu, wzięliśmy po prysznicu, zjedliśmy po półmisku bigosu z kapustą oraz po dwie i pół pajdy chleba ze smalcem bez ogórka, zasiedliśmy przed telewizorem... i zasnęliśmy.
Obudzimy się niebawem albo nie.

Korzeń jest kwiatem, który gardzi sławą.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic