Hó is hó

Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.

Udostępnij
Reprezentuję


LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on

W dobrym tonie jest mieć cel...

Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...

Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

2017

2016

2015

2014

2013

2012

2011

2010

2009

2008

2007

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...


Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Ekipą
Dystans całkowity: | 41003.72 km (w terenie 21788.35 km; 53.14%) |
Czas w ruchu: | 2270:49 |
Średnia prędkość: | 18.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 183.00 km/h |
Suma podjazdów: | 474217 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (124 %) |
Maks. tętno średnie: | 190 (98 %) |
Suma kalorii: | 1051732 kcal |
Liczba aktywności: | 770 |
Średnio na aktywność: | 53.25 km i 2h 57m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 39.67 km
w terenie: 38.00 km
ukręciłem: 39.67 km
w terenie: 38.00 km
trwało to:
01:40
ze średnią: 23.80 km/h
Maksiu jechał: 43.60
km/hze średnią: 23.80 km/h
temperatura:
28.0
tętno Maksa: 170 ( 88%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: 141 m
kalorie: 1146
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Molon labe
Wtorek, 10 czerwca 2014 · dodano: 10.06.2014 | Komentarze 0
~Widzenie miałem. Ale nie, że na odwiedzinach byłem w pierdlu...
Objawił się mi pan we śnie i rzekł... no zapomniałem, co był uprzejmy powiedzieć, ale pewnie coś mega mądrego, jak to on.
Oraz, co mało do pana jest podobne, odchodząc nucił coś tam pod swoim krzywym nosem.
O ile dobrze zasłyszałem... był to ten kawałek. Raczej.
Od czasu wprowadzenia chrześcijaństwa, miliony niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci zostały spalone, torturowane, ukarane, uwięzione – ale nie posunęliśmy się nawet o cal w kierunku jedności. Jaki był skutek zmuszania ludzi do przyjęcia chrześcijaństwa? To, że jedna połowa świata została głupcami, a druga hipokrytami? To, że na całym świecie szerzy się łajdactwo i niewiedza?
~ Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 60.30 km
w terenie: 55.00 km
ukręciłem: 60.30 km
w terenie: 55.00 km
trwało to:
02:47
ze średnią: 21.66 km/h
Maksiu jechał: 37.40
km/hze średnią: 21.66 km/h
temperatura:
28.0
tętno Maksa: 163 ( 84%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 369 m
kalorie:
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Łączańskie ciagnięcie druta
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · dodano: 10.06.2014 | Komentarze 4
~Jako, że w ostatni dzień pański miesiąca czerwca bieżącego, w łączańskich lasach, a nawet borach odbędą się Mistrzostwa Świata w Kolarstwie Turystyczno-Wypoczynkowym. czas najwyższy było jakaś trasę wytyczyć.
Namówiliśmy się więc we trójkę, utworzyliśmy elegancji peleton i wytyczyliśmy, wygląda obiecująco.

Wytyczanie zakończyło się niezwykle emocjonująco, ponieważ a mianowicie ciągnięciem druta wśród leśnych zapachów i kojących okoliczności przyrody.
Po wyciągnięciu druta okazało się, że dziura jest zbyt dziurawa, by ją lateks (zwany nie wiedzieć po co mlekiem) zalepił. Już, już sięgałem po dętkę i zastanawiałem się, czy uda się wykręcić wentyl, gdy przyszedł nam do głów znakomity pomysł...
Jako, że do parkingu było niedaleko, moi koledzy udali się ku autom. Ja tymczasem realizowałem zdanie polegające na czekaniu.
Po jakimś czasie okazało się, że Jacek, nie znając łączańskiej puszczy, był pobłądził.
Uratowali nas komórkowe telefony oraz klakson.
Będąc na onlajnie, Jacek co jakiś czas klaksonował, a ja nasłuchując, mówiłem jaki ma obrać kierunek. Operacja zakończyła się sukcesem.
Nie wiem omly, co myślą okoliczne dzikie ssaki leśne o takim sposobie określania pozycji...
Dwa tygodnie temu, w tych samych lasach, patyk spsół mi przeżótkem, teraz druta włożono w mą oponę... to raczej znak od pana, bym się tam nie kręcił. Postanowiłem zmienić miejsce, w którym będę zadawał szyku pomiędzy drzewami. Rozważam Żacholeckie lasy tudzież Scherwoodzkie knieje.
Opowieści nie dbają o to, kto bierze w nich udział. Ważne jest tylko, by były opowiadane, by się powtarzały. Albo też, jeśli wolicie, można sobie to wyobrazić inaczej: opowieść to forma pasożytnicza, naginająca życie ludzi tak, by służyło jej samej.
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 40.25 km
w terenie: 32.00 km
ukręciłem: 40.25 km
w terenie: 32.00 km
trwało to:
04:03
ze średnią: 9.94 km/h
Maksiu jechał: 60.90
km/hze średnią: 9.94 km/h
temperatura:
24.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 1775 m
kalorie: 1782
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
Beskidzki DNF
Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 18
~Jak mawiają starożytni Eskimosi, bomba nie wybiera.
Początek nie był zły, jechaliśmy (w semsie, że Gomole) tabunami...
Później było tylko gorzej.
Gdzieś tak w połowie, w okolicach Grabowej dopadła mnie owa bomba.
Wyprzedzili mnie wszyscy... kobieta w ósmym miesiącu ciąży (na piechotę), dwa żółwie wyścigowe, Chińczyk powożący rikszą oraz wonsz strażacki.
Gdzieś tak w połowie, w okolicach Grabowej dopadła mnie owa bomba.
Wyprzedzili mnie wszyscy... kobieta w ósmym miesiącu ciąży (na piechotę), dwa żółwie wyścigowe, Chińczyk powożący rikszą oraz wonsz strażacki.
Zawodnicy jadący gigę zdublowali mnie trzy razy.
Gdy już, wbrew zdrowemu rozsądkowi, dotarłem w okolice mety... to kołcz naszego timu wyłapał mnie przed kreską i nakazał zrobić DNF... by nie zaniżyć wyniku drużyny. Co też uczyniłem.
Fajny jest ten cykl, bo za zrobienie DNF rozdają puchary.
Gdy już, wbrew zdrowemu rozsądkowi, dotarłem w okolice mety... to kołcz naszego timu wyłapał mnie przed kreską i nakazał zrobić DNF... by nie zaniżyć wyniku drużyny. Co też uczyniłem.
Fajny jest ten cykl, bo za zrobienie DNF rozdają puchary.
Teraz sobie usiądźcie, będzie śmiesznie... za dziesięć dni mam jechać Trophy, a za półtora miesiąca Czelendża... już widzę, jak mnie GOPR z psami i latarkami szuka po górach.
O, tu mnie boli ze śmiechu hyh.
O, tu mnie boli ze śmiechu hyh.
Gdyby bogowie chcieli, aby ludzie latali, daliby wszystkim bilety lotnicze
~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, BM
w sumie...
ukręciłem: 51.80 km
w terenie: 45.00 km
ukręciłem: 51.80 km
w terenie: 45.00 km
trwało to:
05:13
ze średnią: 9.93 km/h
Maksiu jechał: 50.60
km/hze średnią: 9.93 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 184 ( 95%)
tętno średnie: 160 ( 82%)
w górę: 1868 m
kalorie: 2059
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
We were all equal in the end
Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 27.05.2014 | Komentarze 12

Karpaczjo....
O tym ścigu, od lat wielu, krążą dziwne opowieści. To ponoć tutaj właśnie można oddzielić mountainbikerów od posiadaczy rowerów góralskich i takie tam inne... mało się na tym znam, ale zapachu magii i innej siarki nie sposób było zignorować.


Taka magiczna sytuacja...
Pierwszy raz zamierzałem zaprosić na trasę lepejfona. To z powodu, że jechałem na wyklepanej przerzutce, jeśli miała by się rozsypać, zamierzałem wezywać śmigłowiec ratunkowy alboco.
Dwie minety do startu, sektory zamknięte, poprawiam zamek w koszulce. Suwak został w mej aksamitnej i nad wyraz wypielęgnowanej dłoni. Mam wybór... jechać na batmana, albo nie jechać. Mówię do Darka "Pierdolę nie jadę"... Darek na to "To nie Piwniczna, biegnij, Lola, biegnij. Poczekam na ciebie".
Przeskakuję w stylu prezydęckim przez barierki i biegnę ku autu, co ono na szczęście czeka tuż... zarzucam na swe zacne plecy wdzianko zastępcze (co skutkuje około mnóstwem pytań podczas ścigu o powody dla jakich jadę inko oraz gniotto... niektórzy wieszczą, że wypierdolono mnie z GTA. Za całokształt). Przeładowuję z kieszni all szminki i inne niezbędne drobiazgi... o lepiejfonie oczywiście zapomniałem. Nie będę miał jak zadzwonić do helikoptera.
Start, a ja poza sektorem, Darek czeka. Przeskakuję, przedzieram się przez startujących, no bo akurat złoma mam po drugiej stronie sektora. Jedziemy, z niewielkim poślizgiem.


Ktoś dawno temu, na potrzeby banków krwi, ukuł powiedzenie o mrożeniu owej krwi jeszcze na poziomie żył. Powiedzenie trafiło na podatny grunt i stało się dość popularne pośród gawiedzi.
Po kilku takich więc chwilach, mrożących krew w żyłach, dochodzą nas Czarna i Lucy. Przed końcem asfaltowego podjazdu krew się nam delikatnie rozmraża i nieznacznie odjeżdżamy naszym faworytkom... nie na długo. Pojawia się jakaś tam mała zmarszczka i kilka metrów zjazdu. Na zjeździe Czarna łyka Darka, musi szybko, bo Darek nie zauważa i przez pół ścigu upiera się, że to jakaś ściema. Po mecie docieramy do nagrań, odtwarzamy w zwolnionym tempie i okazuje się, że Darek jest starszy od węgla... wiele szczegółów umyka Jego uwadze.
Rozwój wydarzeń pokazuje, że i ja mam niski pesel... dla odmiany nie zauważam momentu, w którym Darek mi odjeżdża. Jestem przekonany, że jestem przed Nim.... czyli dylemat mam oraz moralny. Zaczekać czy jechać? Darek czekał na mnie w sektorze, gdy się przebierałem...
Wygrywa silne poczucie koleżeństwa - jadę.




Po kilku kolejnych zmarszczkach zarzucam okiem na pobocze... i co ja pacze? Darek remontuje złoma. Zaparkowałem obok i remontowaliśmy wspólnie. W połowie remontu, nadal po koleżeńsku, odjechałem, Darek doremontował solo.
Nastał długo wyczekiwany i magiczny czas...
Czas fikołków.
Zrobiłem ich o kilka więcej niż zakładałem, a zakładałem maksymalnie trzy. Po piątym obśmiałem się z tych rachunków... skończyłem na dziewięciu, w tym dwóch konkretnych.
Trochę złom się pogiął, trochę ja.
Darek doszedł mnie tuż przed finałowymi agrafkami. Pierwszą zrobiliśmy, na drugiej poleciałem. Jeszcze w powietrzu, tuż przed lądowaniem, przypomniał mi się jeden z dialogów Terrego...
– Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
– Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
O tym ścigu, od lat wielu, krążą dziwne opowieści. To ponoć tutaj właśnie można oddzielić mountainbikerów od posiadaczy rowerów góralskich i takie tam inne... mało się na tym znam, ale zapachu magii i innej siarki nie sposób było zignorować.

Taka magiczna sytuacja...
Pierwszy raz zamierzałem zaprosić na trasę lepejfona. To z powodu, że jechałem na wyklepanej przerzutce, jeśli miała by się rozsypać, zamierzałem wezywać śmigłowiec ratunkowy alboco.
Dwie minety do startu, sektory zamknięte, poprawiam zamek w koszulce. Suwak został w mej aksamitnej i nad wyraz wypielęgnowanej dłoni. Mam wybór... jechać na batmana, albo nie jechać. Mówię do Darka "Pierdolę nie jadę"... Darek na to "To nie Piwniczna, biegnij, Lola, biegnij. Poczekam na ciebie".
Przeskakuję w stylu prezydęckim przez barierki i biegnę ku autu, co ono na szczęście czeka tuż... zarzucam na swe zacne plecy wdzianko zastępcze (co skutkuje około mnóstwem pytań podczas ścigu o powody dla jakich jadę inko oraz gniotto... niektórzy wieszczą, że wypierdolono mnie z GTA. Za całokształt). Przeładowuję z kieszni all szminki i inne niezbędne drobiazgi... o lepiejfonie oczywiście zapomniałem. Nie będę miał jak zadzwonić do helikoptera.
Start, a ja poza sektorem, Darek czeka. Przeskakuję, przedzieram się przez startujących, no bo akurat złoma mam po drugiej stronie sektora. Jedziemy, z niewielkim poślizgiem.


Ktoś dawno temu, na potrzeby banków krwi, ukuł powiedzenie o mrożeniu owej krwi jeszcze na poziomie żył. Powiedzenie trafiło na podatny grunt i stało się dość popularne pośród gawiedzi.
Po kilku takich więc chwilach, mrożących krew w żyłach, dochodzą nas Czarna i Lucy. Przed końcem asfaltowego podjazdu krew się nam delikatnie rozmraża i nieznacznie odjeżdżamy naszym faworytkom... nie na długo. Pojawia się jakaś tam mała zmarszczka i kilka metrów zjazdu. Na zjeździe Czarna łyka Darka, musi szybko, bo Darek nie zauważa i przez pół ścigu upiera się, że to jakaś ściema. Po mecie docieramy do nagrań, odtwarzamy w zwolnionym tempie i okazuje się, że Darek jest starszy od węgla... wiele szczegółów umyka Jego uwadze.
Rozwój wydarzeń pokazuje, że i ja mam niski pesel... dla odmiany nie zauważam momentu, w którym Darek mi odjeżdża. Jestem przekonany, że jestem przed Nim.... czyli dylemat mam oraz moralny. Zaczekać czy jechać? Darek czekał na mnie w sektorze, gdy się przebierałem...
Wygrywa silne poczucie koleżeństwa - jadę.




Po kilku kolejnych zmarszczkach zarzucam okiem na pobocze... i co ja pacze? Darek remontuje złoma. Zaparkowałem obok i remontowaliśmy wspólnie. W połowie remontu, nadal po koleżeńsku, odjechałem, Darek doremontował solo.
Nastał długo wyczekiwany i magiczny czas...
Czas fikołków.
Zrobiłem ich o kilka więcej niż zakładałem, a zakładałem maksymalnie trzy. Po piątym obśmiałem się z tych rachunków... skończyłem na dziewięciu, w tym dwóch konkretnych.
Trochę złom się pogiął, trochę ja.
Darek doszedł mnie tuż przed finałowymi agrafkami. Pierwszą zrobiliśmy, na drugiej poleciałem. Jeszcze w powietrzu, tuż przed lądowaniem, przypomniał mi się jeden z dialogów Terrego...
– Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
– Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.

Darek, na widok fikołka, obśmiał się do łez, po czym włączył panikatora... ostatnią agrafkę grzecznie zeszliśmy.
Przed metą poczekał na mnie i wjechaliśmy razem oraz triumfalnie, déjà vu takie.
Po kresce okazało się, że objechała nas także Aśka Na Wspólnej Jabłczyńska. No, w końcu... bo niepokoiłem się, że mogła zapomnieć.
Tak, czy siak... już tęsknie ze kolejnym Karpaczjo. To jedyny taki ścig w tej części Europy.

Kiedy człowiek zstępuje w przepaść, jego życie zawsze zyskuje jasno określony kierunek
~
Kategoria Strefa rock'n'rolla, Ścig, Ekipą, Daleko stąd, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 65.58 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 65.58 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
02:24
ze średnią: 27.32 km/h
Maksiu jechał: 48.80
km/hze średnią: 27.32 km/h
temperatura:
14.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: 283 m
kalorie: 2231
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Cyklokarpaty - Wojnicz
Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 18.05.2014 | Komentarze 0
~
I rzekł Pan do Noego: Wnijdź ty i wszystek dom twój do korabia; bom cię widział sprawiedliwym przed obliczem mojem w narodzie tym.
Z każdego bydlęcia czystego weźmiesz z sobą siedmioro a siedmioro, samca i samicę jego; ale z zwierząt nieczystych po dwojgu, samca i samicę jego.
Także z ptastwa niebieskiego siedmioro a siedmioro, samca i samicę, aby żywe zachowane było nasienie na wszystkiej ziemi.
Albowiem jeszcze po siedmiu dniach spuszczę deszcz na ziemię, przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i wygładzę wszystko stworzenie, którem uczynił, z oblicza ziemi.
Uczynił tedy Noe według wszystkiego, jako mu był Pan rozkazał.
A Noemu było sześć set lat, gdy przyszedł potop wód na ziemię.
Niebawem się okazało, że potop zawitał tedy i do Wojnicza (mocno grzeszne musi być to sioło), cośmy się w nim ścigać mieli. Dnia szóstego, czyli wczoraj, obawiając się gniewu Pana, oraz ze strachu przed potopem, orgazmator wojnickiego ścigania rozesłał do grzeszników krótkie wiadomości, że jakoby maraton odwołuje.
Jako, że moja niedowiara przeważa nad wiarą, wysłałem szpiegów z krainy deszczowców na trasę...
Po kilku chwilach otrzymałem raport obrazkowy.
[fot. Marcin Bialik]
[fot. Marcin Bialik]
[fot. Marcin Bialik]
Jak widać, tragedii nie ma i wojniczanie arkę niepotrzebnie z desek pozbijali. Teraz w Wojniczu są kolejki do wychodków...
Większość zawodników odpuściło i nie pojechali na ścig. Ale my byliśmy czujni. W najmocniejszym z możliwych składów stawiliśmy się na starcie.
Trasa była trudna, a miejscami szalenie trudna, ale nie odpuszczaliśmy...

Po pierwszych dwunastu kilometrach uformowaliśmy ucieczkę. Pracowaliśmy mocno oraz dla odmiany bardzo mocno, powiększając przewagę.

W pewnej chwili dostaliśmy wiadomość od naszych szpiegów, że mamy około dwudziestu siedmiu minut przewagi nad grupą pościgową i ponad czterdzieści nad peletonem. Do mety pozostało sześć kilometrów.
Mogliśmy pozwolić sobie na to, by trochę odpuścić, zwycięstwo mieliśmy w kieszeni.
Tylnej.

W tempie iście wycieczkowym oraz triumfalnie wjechaliśmy na metę. Witały nas tłumy piszczących fanek ubranych w topless. Zajęlimy pierwsze miejsca open oraz we wszystkich możliwych kategoriach także.
W nagrodę mogliśmy zrobić rozjazd na leżąco....
Namówiliśmy się, że poczynimy jeszcze jeden zajazd na Cyklokarpaty,bo spodobało nam się tamtejsze pudło.

Oraz, a także w uznaniu naszych zasług, miejscowy zespół pieśni i tańca zaśpiewał dla nas całkiem miłą piochę.
Z każdego bydlęcia czystego weźmiesz z sobą siedmioro a siedmioro, samca i samicę jego; ale z zwierząt nieczystych po dwojgu, samca i samicę jego.
Także z ptastwa niebieskiego siedmioro a siedmioro, samca i samicę, aby żywe zachowane było nasienie na wszystkiej ziemi.
Albowiem jeszcze po siedmiu dniach spuszczę deszcz na ziemię, przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i wygładzę wszystko stworzenie, którem uczynił, z oblicza ziemi.
Uczynił tedy Noe według wszystkiego, jako mu był Pan rozkazał.
A Noemu było sześć set lat, gdy przyszedł potop wód na ziemię.
Niebawem się okazało, że potop zawitał tedy i do Wojnicza (mocno grzeszne musi być to sioło), cośmy się w nim ścigać mieli. Dnia szóstego, czyli wczoraj, obawiając się gniewu Pana, oraz ze strachu przed potopem, orgazmator wojnickiego ścigania rozesłał do grzeszników krótkie wiadomości, że jakoby maraton odwołuje.
Jako, że moja niedowiara przeważa nad wiarą, wysłałem szpiegów z krainy deszczowców na trasę...
Po kilku chwilach otrzymałem raport obrazkowy.



Jak widać, tragedii nie ma i wojniczanie arkę niepotrzebnie z desek pozbijali. Teraz w Wojniczu są kolejki do wychodków...
Większość zawodników odpuściło i nie pojechali na ścig. Ale my byliśmy czujni. W najmocniejszym z możliwych składów stawiliśmy się na starcie.
Trasa była trudna, a miejscami szalenie trudna, ale nie odpuszczaliśmy...
Po pierwszych dwunastu kilometrach uformowaliśmy ucieczkę. Pracowaliśmy mocno oraz dla odmiany bardzo mocno, powiększając przewagę.
W pewnej chwili dostaliśmy wiadomość od naszych szpiegów, że mamy około dwudziestu siedmiu minut przewagi nad grupą pościgową i ponad czterdzieści nad peletonem. Do mety pozostało sześć kilometrów.
Mogliśmy pozwolić sobie na to, by trochę odpuścić, zwycięstwo mieliśmy w kieszeni.
Tylnej.
W tempie iście wycieczkowym oraz triumfalnie wjechaliśmy na metę. Witały nas tłumy piszczących fanek ubranych w topless. Zajęlimy pierwsze miejsca open oraz we wszystkich możliwych kategoriach także.
W nagrodę mogliśmy zrobić rozjazd na leżąco....
Namówiliśmy się, że poczynimy jeszcze jeden zajazd na Cyklokarpaty,bo spodobało nam się tamtejsze pudło.

Oraz, a także w uznaniu naszych zasług, miejscowy zespół pieśni i tańca zaśpiewał dla nas całkiem miłą piochę.
To taka piocha z trochę przesłaniem... zespoły pieśni i tańca zazwyczaj coś tam wplatają pomiędzy wiersze.
Wsłuchajcie się.
Aaaaa, jeszcze słówko... gdybyście kiedyś byli spragnieni, to mam dla Was ściągę.

Bóg dal Ci wolną wolę, więc masz wybór. Albo będziesz go czcił, albo pójdziesz do piekła
~
Kategoria Ekipą, Strefa rock'n'rolla, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 39.30 km
w terenie: 39.30 km
ukręciłem: 39.30 km
w terenie: 39.30 km
trwało to:
03:16
ze średnią: 12.03 km/h
Maksiu jechał: 54.20
km/hze średnią: 12.03 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 170 ( 88%)
w górę: 1466 m
kalorie: 1775
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
Antek
Niedziela, 11 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 5




- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
Prawdziwy kot...
Prawdziwe koty nigdy nie jedzą z miseczek (a przynajmniej z takich, które są oznaczone DLA KOTA).
Prawdziwe koty nigdy nie noszą obroży przeciw pchłom... ani nie pojawiają się na kartkach urodzinowych... ani nie gonią niczego, co ma w środku dzwoneczek.
Prawdziwe koty jedzą tarty. I podroby. I masło. I wszystko inne, co zostanie na stole. Potrafią usłyszeć
otwierające się drzwi lodówki dwa pomieszczenia dalej. Prawdziwe koty nie potrzebują imion.
Ale często imionami są nazywane. "Aarghwynochastądtydraniu" świetnie się nadaje.
Terry Pratchett
~
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 59.67 km
w terenie: 59.00 km
ukręciłem: 59.67 km
w terenie: 59.00 km
trwało to:
02:42
ze średnią: 22.10 km/h
Maksiu jechał: 40.20
km/hze średnią: 22.10 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 130 ( 67%)
w górę: 145 m
kalorie: 1846
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Subito
Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 28
~Gdy otwarłem dziś swe niegodne ślepia okazało się, że telewizor w dużym pokoju zwariował. Po pierwsze primo sam się włączył, a po drugie na każdym z kanałów pokazywał mi Wojtyłę Karola.
Wyrzuciłem.
Bóg, poza Wojtyłą, dal nam także Antyradio. Załączyłem i... radia nie musiałem wyrzucać.
Gdy już się nasłuchałem oraz najadłem śniadania, postanowiłem poszukać spokoju. Santo spokoju oczywiście.
Niestety, nie było mi dane.
Zewsząd atakowały mnie wojtyłopodobne akcenty...
Wyrzuciłem.
Bóg, poza Wojtyłą, dal nam także Antyradio. Załączyłem i... radia nie musiałem wyrzucać.
Gdy już się nasłuchałem oraz najadłem śniadania, postanowiłem poszukać spokoju. Santo spokoju oczywiście.
Niestety, nie było mi dane.
Zewsząd atakowały mnie wojtyłopodobne akcenty...
Na ten przykład barwy do połowy watykańskie, po horyzont sięgające. Jak widać brakowało niebieskiego. Nie wiem po co, ale niebieski skojarzył mi się z ptakiem.
Spojrzałem. Ale nie... był sobie w barwach swych naturalnych.
Idąc dalej tropem ptaka oraz mocno się koncentrując miałem wizję.
Wizję ptaka.
Za mało, uznałem.
Skoncentrowałem się w dwójnasób.
Dopadła mnie wizja Wojtyły z ptakiem...
Spojrzałem. Ale nie... był sobie w barwach swych naturalnych.
Idąc dalej tropem ptaka oraz mocno się koncentrując miałem wizję.
Wizję ptaka.
Za mało, uznałem.
Skoncentrowałem się w dwójnasób.
Dopadła mnie wizja Wojtyły z ptakiem...

No ale... miałem przecież uciekać przed tym zbiorowym zidioceniem. Umm.
Pa...

Jeśli wasz bóg potrafił otworzyć morze, by uratować Mojżesza wraz z narodem wybranym... to dlaczego, do jasnej cholery, nie otworzył bram obozów koncentracyjnych?
Od dziś, gdy ktoś zechce powiedzieć kilka słów prawdy o Wojtyle i Jego działalności, powinien brać pod uwagę artykuł 196 Kodeksu Karnego oraz ewentualność tłumaczenia się przed wysokim sądem ze swoich słów.
Takich doczekaliśmy czasów, że zabobon i ciemnogród triumfują, za nic mając racjonalizm, naukę, logikę i poczucie zwykłej przyzwoitości.
Zorganizowana religia jest głównym źródłem zła na świecie. Jest pełna przemocy, nielogiczna, nietolerancyjna, nierozerwalnie związana z takimi pojęciami, jak rasizm, ustrój plemienny czy bigoteria; zakorzeniona w ignorancji i wrogo nastawiona do wszelkich prób poznawczych, pogardliwa wobec kobiet i narzucana dzieciom.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic, Krasnale
w sumie...
ukręciłem: 64.55 km
w terenie: 60.00 km
ukręciłem: 64.55 km
w terenie: 60.00 km
trwało to:
03:02
ze średnią: 21.28 km/h
Maksiu jechał: 51.70
km/hze średnią: 21.28 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 391 m
kalorie: 2037
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Niuch
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 0
~Byliśmy u Murowanej.
Gośliny w sensie. Żeby się polansować, bo jeżdżenie jest męczące oraz po co?
Lansowanie zakończyło się pełnym sukcesem, czego dowodzą poniższe obrazki...
Oraz speszyl edyszyn of laans, czyli w tle jedynie słuszne sztandary...
Kiedy człowiek spogląda w otchłań, otchłań nie powinna do niego machać.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 107.69 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 107.69 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
03:54
ze średnią: 27.61 km/h
Maksiu jechał: 41.00
km/hze średnią: 27.61 km/h
temperatura:
19.0
tętno Maksa: 175 ( 90%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: 542 m
kalorie: 1709
kcal
na rykszy: Szoszon the Giant
w towarzystwie:
Fishdick Zwei
Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 8
~Całkiem zupełni nicanic mądrego nie przychodzi mi do tego pustego łba. Właściwie i tak między nami, to mądrego nigdy mi nic nie wpadło do głowy.
Mam obrazki Zdzisia, było stylowo a nawet nas trojowo.
Mam obrazki Zdzisia, było stylowo a nawet nas trojowo.
Oraz muzę mam. Też Zdzisia.
Kaśka, Titus... macz ówielbjam. Kaśka, niestety nie chce zdradzić namiarów na choreografa.
Titus był ostatnio rzekł, że trzeba być mocno bezczelnym, żeby zagrać dobry cover.
Umm... niektóre wykony Kwasożłopów są jak początek i koniec świata.
Kiedyś, po jakimś tekście usłyszałem "czuję się wypieprzona słowami".
Ja czasem ich wykonami.
To już było. Pewnie nie raz...
Ale.
Umm... niektóre wykony Kwasożłopów są jak początek i koniec świata.
Kiedyś, po jakimś tekście usłyszałem "czuję się wypieprzona słowami".
Ja czasem ich wykonami.
To już było. Pewnie nie raz...
Ale.
Ponoć Watersowi spadli kapcie, gdy usłyszał ten wykon. Nie wiem tego pewien, bo ponieważ Waters kapci nie używa...
Nabądźcie drogą kupna płyty Fishdick i Fishdick Zwei. Pozostałe także.
La Part Du Diable mocno daje radę.
Wciąż twierdzę, że kościelna wieża z piorunochronem jest oznaką braku wiary
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 52.89 km
w terenie: 45.00 km
ukręciłem: 52.89 km
w terenie: 45.00 km
trwało to:
02:37
ze średnią: 20.21 km/h
Maksiu jechał: 42.00
km/hze średnią: 20.21 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 173 ( 89%)
w górę: 433 m
kalorie: 2084
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
Oela
Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 15.04.2014 | Komentarze 1
~Grupa pod wezwaniem oraz szyldem GTA zebrała się w sobie i, miast leżeć oraz roztaczać niepokojące zapachy, postanowiła zrobić sobie trening grupowy oraz na rowerach góralskich.
Spotkaliśmy się obok namiotu, co on podobny jest rycerskiemu. W przedsionku tej niezwykłej budowli, w ramach rozgrzewki, obnażaliśmy się bezwstydnie oraz oczywiście grupowo. Grupy były większe i mniejsze, acz zawsze koedukacyjne. Emocji było co nie miara, a nawet co nie dwie miary.
Spotkaliśmy się obok namiotu, co on podobny jest rycerskiemu. W przedsionku tej niezwykłej budowli, w ramach rozgrzewki, obnażaliśmy się bezwstydnie oraz oczywiście grupowo. Grupy były większe i mniejsze, acz zawsze koedukacyjne. Emocji było co nie miara, a nawet co nie dwie miary.

Po wyjściu z namiotu owego, pulsometry nasze wskazywały dość już konkretne wartości. Ruszyliśmy więc niespiesznie, dość ociężale oraz w tempie aby się nie spocić...
Tuż przed startem spotkałem Oelę, z którą namówiliśmy się na hecę dość obsceniczną. A mianowicie, że ja będę modelkował, a Ona zrobi mi obrazek od pasa w dół.
Się nam - jak zawsze - udało znakomicie. W obscenach mamy mistrzostwo świata.
Tuż przed startem spotkałem Oelę, z którą namówiliśmy się na hecę dość obsceniczną. A mianowicie, że ja będę modelkował, a Ona zrobi mi obrazek od pasa w dół.
Się nam - jak zawsze - udało znakomicie. W obscenach mamy mistrzostwo świata.
Oela poczyniła jeszcze jeden mi obrazek, ale już mniej obsceniczny, nad czym pewnie do dziś boleje i jest Jej wstyd. Oelu... się nie dręcz, nadrobimy to nekst tajmem.
W trakcie rozgrzewki spotkaliśmy dość dużo ludków na bikach... pewnie też postanowili potrenować. Okazało się, że nie... jakiś ścig się odbywał w tym miejscu oraz czasie...

Chyba najmacz dużą hecą było to, że nasze dziewczęta (cośmy się z nimi obnażali w namiocie) wygrały klasyfikację open na najdłuższym dystansie w tym ścigu, co on tam był na trasie naszego treningu. Grupowego oczywiście.
Objechały nawet facetów.
Objechały nawet facetów.
Boję się tego, co może się wydarzyć, gdy kolarzystki spod znaku GTA pojadą na poważnie...
Wilkołaki to są wilki zamienione w ludzi, a nie ludzie zamienieni w wilki.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM