Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Wokół Gliwic

Dystans całkowity:44178.87 km (w terenie 20495.57 km; 46.39%)
Czas w ruchu:1998:51
Średnia prędkość:22.10 km/h
Maksymalna prędkość:4573.00 km/h
Suma podjazdów:199862 m
Maks. tętno maksymalne:195 (124 %)
Maks. tętno średnie:187 (96 %)
Suma kalorii:906649 kcal
Liczba aktywności:795
Średnio na aktywność:55.57 km i 2h 30m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 93.08
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 04:20
ze średnią: 21.48 km/h
Maksiu jechał: 38.30 km/h
temperatura: 8.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 466 m
kalorie: 3217 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Być jak Krzysio

Sobota, 5 października 2013 · dodano: 05.10.2013 | Komentarze 2

~

Dziś odkrywałem.
Zacząłem od siebie, w sensie, że kołdrę z się zrzuciłem odkrywając intymne części ciała. Swego.
W kolejnej kolejności odkryłem Żółtego, któren przysypan został sporą warstwą niepamięci.
Odkopany, czyli odkryty, Żółty wygląda tak...



W następnej kolejności odkryłem hurtownię mocno tanich tajli rowerowych.
Na ten przykład keta można było brać za ćwierć zeta. Gdyby ktoś był zainteresowany, to ślijcie krótką wiadomość tekstową.



W kolejnej kolejności odkryłem skrzyżowanie. Nie było by w nim nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż jest to skrzyżowanie rzek. No po prostu się krzyżują. I wody, co one są w tych rzekach, to się nic a nic nie mieszają. To dość magiczne skrzyżowanie.

Z lotu ptaka, co ma płaskie patrzenie, wygląda tak...



...z lotu satelity tak...



...z mojego natomiast lotu tak...



Na dziś to tyle, jutro widzimy się około 11:00 w okolicy Trzech Kopców.




Emocje to rak toczący rozsądek.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 55.37
km
w terenie: 10.00 km
trwało to: 02:36
ze średnią: 21.30 km/h
Maksiu jechał: 45.50 km/h
temperatura: 8.0
tętno Maksa: 156 ( 80%)
tętno średnie: 133 ( 68%)
w górę: 477 m
kalorie: 2000 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Amsterdam

Wtorek, 1 października 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 8

~

Wspominałem ostatnio o remoncie nogi. Okazało się, że nie taki on straszny, jak go malują. Właściwie, to zamiast remontować... zdecydowałem się na wymianę... była promocja oraz wymiana jest łatwiejsza niż remont.

Robi się ta tak...

Najpierw należy się udać do punktu wymiany. To dość ważne, żeby na ten przykład nie trafić omyłkowo do punktu wymiany innych członków. Mi się udało. Do punktu wymiany nogi, jedzie się tędy...



Po dwunastu kilometrach należy skręcić tutaj...



...następnie policzyć do czterdziestu sześciu i wjechać w tę drogę...



...oraz po minięciu kapliczki i trzech brzózek (nie mylić z brzozami smoleńskimi) trzeba jechać tędy...


[foty 'na baranka' wg pomysłu prinxa]

Łatwe, co nie?
Po dotarciu na miejsce, w dobrym tonie jest ładnie się przywitać oraz oddać się wypada w fachowe ręce zawodowych wymieniaczy nóg.
Sam proces wymiany nie jest skomplikowany (o ile jest się w odpowiednich, jak wspomniałem, rękach).

Najpierw trzeba odkręcić starą nogę...



...następnie przykręcić nową i w kilku miejscach przyspawać gumowymi elektrodami...



...a na koniec wykonać kilka prostych ćwiczeń, tak by nowa noga dobrze się ułożyła.



I to tyle, można już sobie iść precz do domu.
Jeśli ładnie poprosicie, to przygotują wam nogę z cechami charakterystycznymi, tak by była kropka w kropkę podobna do starej.


Wspominałem też ostatnio o I Muvrini. Grupa pochodzi z Korsyki i co jest niewiarygodne, śpiewa tradycyjne korsykańskie pieśni.
Na początek kawałek, który hmm... u mnie powoduje coś na kształt dreszczy rozpaczy. W tej wersji z towarzyszeniem niewielkiego chórku. No posłuchajcie.

~


~

Liderem jest Jean-François Bernardini, który to ma kumpla Zbyszka, któren to mieszka sobie na Korsyce właśnie. I ten Zbyszek, co jest wręcz niewiarygodne, jest Polakiem. No i zaprosił kapelę do Polski.
25 lutego 2001 roku zagrali koncert akustyczny w trójkowym studiu imienia Agnieszki Osieckiej. Koncert prowadził mistrz Piotr Kaczkowski, a z korsykańskiego tłumaczyła... no właśnie, tu nie mam pewności. Chyba, niżej wspomniana Małgorzata, ale głowy swej ślicznej nie położę.
Tak czy siak, ten koncert to było mistrzostwo świata. Poszukajcie sobie w sieci, warto.

I Muvrini zdarzają się też duety (czy też featy?). Jest tam i polski akcent, nagrali kawałek z Małgorzatą Walewską, którą oczywiście znacie.

~


~

Ale... był też duet ze Stingiem. Fields Of Gold czyli Terre d'oru. Brzmi całkiem nieźle..

~


~

Ale... ale jest taki kawałek - Amsterdam.
Zaśpiewali go z Ute Lemper, którą oczywiście znacie.
Nie znalazłem tego u jótuba, a wrzucać niechcmisię.

Posłuchajcie wykonów solo.
Solo Ute i solo I Muvrini.

~


~


~

I jak?

Tak się składa, o czym pewnie wiecie, że Ute zaśpiewała The Thin Ice na pierwszym spektaklu Rogera Watersa, The Wall.
To było w Berlinie, 21 lipca 1990 roku na gruzach słynnego muru berlińskiego.
To był jedyny taki koncert...

~


~

Mur Berliński, w mrocznych i niesłusznych czasach, od strony Niemieckiej Republiki Demokratycznej, wyglądał tak...



Oraz wschodnioniemieccy żołnierze nie strzelali do nas, wbrew temu, co dziś opowiadają "historycy" z IPN.

Ale... na wspominanym koncercie, cegiełkę brawurowo zaśpiewała Cindy Lauper. Zakochałem się w tym wykonie.
Cindy wchodzi, a właściwie wbiega około osiemdziesiątej sekundy. Ten kawałek trzeba nie tylko słyszeć, trzeba to oglądać.

~


~

A gdy już jesteśmy przy wykonach cegiełki... jest taki jeden, przy słuchaniu którego ponoć sam Roger Waters otwarł otwór gębowy w geście zdziwienia.
Słuchać go należy, tak jak Iza to uczyniła. Czyli, w ciemności, skupieniu i niezwykle mocno.

~


~

Hmm... i w ten prosty sposób wskazałem na ścisły związek pomiędzy Titusem i jego formacją, a grupą I Muvrini. Z pozoru tak różna muza, tak różne światy, a tak wiele je łączy.

Była to czternasta część audycji z cyklu "Muzyka, której nie znacie, a powinniście".

Życie, tak przy okazji, pełne jest dziwnych zbiegów. A czasem także i okoliczności. Na ten przykład Monika, która mi dziś wymieniła nogę (vide foto na górze) było osobliwie i osobiście na historycznym koncercie The Wall w Berlinie i na własny ok widziała Cindy. I Ute. I Rogera. I kilku jeszcze ważnych ludzików.


Jean-François Bernardini podczas koncertu w Trójce rzekł...
To ludzie sprawiają, że nadzieja żyje. Ale to przede wszystkim nadzieja pozwala ludziom żyć.

~

w sumie...
ukręciłem: 64.56
km
w terenie: 60.00 km
trwało to: 03:04
ze średnią: 21.05 km/h
Maksiu jechał: 38.60 km/h
temperatura: 10.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 407 m
kalorie: 2414 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Korsyka

Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 29.09.2013 | Komentarze 6

~

Są takie miejsca, do których wciąż wracamy, choć nigdy tam nie byliśmy.
Korsyka.
Stamtąd pochodzi formacja I Muvrini. Zdarza się tak, że pod wpływem ich muzy spadają kapcie z nóg. O ile akurat ma się je na nogach...
Ale o tej kapeli może nekst tajmem, a może kiedyś tam.

Dziś Petru Guelfucci.
Niektórzy mawiają, że gdy go słyszą, to deszcz zaczyna delikatnie stukać o parapet.

~


~

Heh... no jakby, kurwa, romantycznie się porobiło. Czasem tak mam. To odmienny stan świadomości. I przepraszam, że używam słowa 'jakby'.

Nie tak dawno temu, najsłuszniejszy team w tej części, Europy spotkał się w swoim mateczniku jakby, czyli w siedzibie sponsora.
Z tej okazji zrobiliśmy sobie takie dziwne zdjęcie. W dalszej części tej hmm... konferencji zrobiliśmy coś tam jeszcze, ale fotografa przy tym nie było. Rano natomiast zrobiliśmy jajecznicę z pięćdziesięciu dwóch jajek. Z cebulą.



Gdybyście pożądali zrobić sobie lub swojej firmie etc takie magiczne zdjęcie, to zarzućcie okiem tutaj.
[tekst zawierał lokowanie produktu]



Jest rzeczą bardzo ważną, by do egzaminu przystępować na trzeźwo. Wiele obiecujących karier w zamiataniu ulic, zbieraniu owoców czy graniu na gitarze w przejściach podziemnych rozpoczęło się od braku zrozumienia da tego prostego faktu.

~

w sumie...
ukręciłem: 52.50
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:06
ze średnią: 25.00 km/h
Maksiu jechał: 48.80 km/h
temperatura: 9.0
tętno Maksa: 153 ( 79%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 378 m
kalorie: 1794 kcal
w towarzystwie:

Perły przed wieprze

Środa, 25 września 2013 · dodano: 25.09.2013 | Komentarze 9

~

Dziś otwarłem sezon remontów, napraw oraz nostalgii i pisania wierszy.
Remonty niewielkie dotyczą Specyka, co do jeźdźca to zanoszą sie na troszkę większe.
W nostalgię wpadał będzie oraz wiersze pisał Wyra.

Remonty mojego zacnego ciała wstępnie przeprowadza Centrum Synergia, a później Sport Klinika.
Można już przesyłać pocztówki z wyrazami. Współczucia także.



W kwestii pereł...
Mam słuchawki, a w nich dźwięki.... czyli około tysiąca kawałków, które skłądają się na jazdę obowiązkową. Graja sobie one random, więc bywa tak, że czegoś długo nie słyszę.
Już prawie zapomniałem o duecie Rodrigo Sáncheza i Gabrieli Quintero.
Tamacun, ale nie tylko...

~


~


~

Mam jeszcze ciekawostkę z Istebnej.
Gógjel plus to dość zabawny projekt, nie pytając nikogo o zgodę robi z jpegów pstrykniętych seryjnie animowanego gifa. Wygląda to tak...


fot. Doc

Podjeżdżając Ochodzitą przypominał mi się dowcip...

Matka pakuje syna na wycieczkę:
- Spakowałam Ci do plecaka kanapki i gwoździe.
- Po co?
- No jak po co? Gdy będziesz głodny to sobie zjesz.
- A gwoździe?
- No przecież mówiłam, są w plecaku.


...więc się uśmiechnąłem. Pod wonsem. Wonsem mocy.


fot. Doc




Patriotyzm to nie jest umieranie w walce za ojczyznę, ale sprawienie by tamte skurwysyny umierali za swoją.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.14
km
w terenie: 17.00 km
trwało to: 01:38
ze średnią: 12.33 km/h
Maksiu jechał: 35.60 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 742 m
kalorie: 1137 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Wonsz attack, part tó

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 7

~

Ten weekend spędziliśmy grupowo oraz w siedzibie Sponsora tuż u podnóża góry wysokiej.
Dnia pierwszego, część teamu, odświętnie ubrana udała się w nieznane, a także po to, by przygodę przeżyć jakąś niezwykłą.
Oto ostatnie zdjęcie śmiałków, tuż przed wyruszeniem na wyprawę. Krzyżową oczywiście.



Po około godzinie widziano ich w okolicach Białego Krzyża, jak w przydrożnej gospodzie, sprawdzali moc i działanie miejscowej wódki ze śliwek, zwanej śliwowicą.
Ja to myślę, iż jest to plotka granicząca z pomówieniem podlaczym, albowiem sportowce rowerowe nie biorą do ust (także rowerowych) takich wynalazków.

Prawości wspominanych mężów (i białogłowy także) dowodzić może poniższy obrazek... na którym da się dostrzec moje ubóstwo w duchu (cokolwiek to znaczy), a co za tym idzie, zgodnie z mocną logiką autorów tej hecy... jestem błogosławiony. Tym samym równy Karolowi Wojtyle.



W drodze bak nazad, przejeżdżaliśmy terenem, gdzie zamieszkuje wonsz jadowity. Byliśmy tam kilka księżyców temu ego i sytuacja się powtórzyła... wonsz nas pokąsał egejn. Kiedyś my go pokąsamy...



Po powrocie do siedziby wydawało się, że to już koniec na dziś niespodzianek. W jakże mylnym błędzie byliśmy...
W okolicy pojawiły się dziwnie ubrane indywidua...



Widok był tak szokujący, że zwalił wszystkich z nóg... następnym wydarzeniem, jakie zapamiętaliśmy, to śniadanie dnia kolejnego.



Religia to niebezpieczny nonsens, który uczy wrogości wobec innych ludzi.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 61.84
km
w terenie: 55.00 km
trwało to: 02:41
ze średnią: 23.05 km/h
Maksiu jechał: 40.70 km/h
temperatura: 22.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 131 ( 67%)
w górę: 331 m
kalorie: 1950 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Poje dynek

Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 08.09.2013 | Komentarze 4

~

Wyzwany zostałem. Nie żeby od szuj podlaczych, czy innych oszustów matrymonialnych, ale przez Izę.
Nie odmówiłem, więc stanęliśma na ubitej ziemi. Będzie walka na śmiech i tycie...

Tymczasem Iza prowadzi. Oporyszowskim obrazkiem w klimatach hollywoodzkich, jak zauważył marusia.
Łatwo nie będzie...
Poniższy obrazek jest sprzed kilku tygodni, ale tak uroczy, że nie odmówiłem sobie...



A to zdzisia. No nie wiem... liczy się?



Pragnę zauważyć, że te tajemnicze znaki to zrobili jacyś obcy, pewnie ci sami co namalowali to i owo w Nazca.

Na mieście mówią, że ponoć wszystkie grzyby są jadalne, lecz niektóre tylko raz.
Nie kumam... jak można zjeść dwa razy tego samego grzyba?
Zjadłem, żyję... ale nuży mnie taki lajf. Czasem.






- Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! - rzekła Marysia, strzelając Józka w rogi.

~

w sumie...
ukręciłem: 39.47
km
w terenie: 37.00 km
trwało to: 01:45
ze średnią: 22.55 km/h
Maksiu jechał: 38.70 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 164 ( 84%)
tętno średnie: 132 ( 68%)
w górę: 133 m
kalorie: 1447 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Scream

Piątek, 6 września 2013 · dodano: 06.09.2013 | Komentarze 14

~

Umrę zimą. Być może tak się zdarzy, że jeszcze nie podczas tej najbliższej, ale jednak.
Bo nie lubię.
Z wzajemnością... tak myślę.
Przed zimą, co nie jest niczym zaskakującym, będzie jeszcze przedzimie, znane także pod zakamuflowaną nazwą - jesień. Że niby taka złota i polska. Hmm... znaczy podpierdoliliśmy tę jesień innym nacjom, cycóś?

No ale, zanim zejdę... to wraz z początkiem przedzimia zaczniemy sobie po cichutku oraz znienacka sezon spiningowy.
Z kręceniem w sali pełnej luster, mocno kojarzy mi się Маша.
Мария Архипова, w sensie, że wokal załogi znanej jako Аркона.
Tych literek i tego języka, podejrzewam, że młode pokolenie nie kuma.
Dla nich więc... Maria (Masza) Archipowa - wokal załogi Arkona.
To folk-pagan metal z lekkim zabarwieniem rodzimowierstwem i historią Rusi. Nie ma u nas kapel, tak mocno i wyraziście osadzonych w tych klimatach.
Ich album Слово zapada w pamięć, a kawałek Стенка на стенку... był hitem spiningowym w zeszłym sezonie. Stąd to pokrętne skojarzenie Maszy z jesienią.

No to wspomnień czar i hmmm... jedziemy
~



Jest jeszcze około mnóstwo utworów muzycznych zwanych piosenkami Arkony wartych zatrzymania się w celu, by posłuchać... tak na przykład
~


Oraz całą resztę sobie znajdziecie.
To taka strefa rokendrola wolna od angola, jako rzecze Michał Owczarek.

Masza "Screem" Archipowa, głos Arkony, z bliska wygląda tak...





...a czasami i tak




No ale.
Zanim wsiądziemy na Spinery i inne Toma Hafki, to pościgamy się jeszcze w Wałbrzychu i Istebnej...
W Istebnej właśnie rozpocznie się ciężki sezon zakończeń sezonu. Moja wątroba wystosowała protest...

To był dwunasty odcinek cyklu "Muzyka, której nie znacie a powinniście"



- Zauważyliśmy wtedy, że wybiła północ?
- Nie.


~

w sumie...
ukręciłem: 76.40
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:51
ze średnią: 26.81 km/h
Maksiu jechał: 46.90 km/h
temperatura: 19.0
tętno Maksa: 165 ( 85%)
tętno średnie: 128 ( 66%)
w górę: 545 m
kalorie: 2671 kcal
w towarzystwie:

Autoportret własny

Środa, 4 września 2013 · dodano: 04.09.2013 | Komentarze 8

~

Jesień idzie i nie ma na to rady.
W telewizorze zapowiadali przelotne opady burzy, ogólnie to w telewizorze opowiadają wielce ekscytujące historyjki.
Niestety, przy okazji ostatniej telenoweli o małej Madzi przeoczyli niebywałą sensację, a nawet dwie... ale o tym później.

Najsamprzód (jak mawiają w dawnym piotrkowskiem) powróćmy jednak do tematu, który rozkminialiśmy z prinxem. W sensie, a mianowicie, jak na kole zrobić autoportret własny, z lekką nutą lansu.

Moje typy na dziś to...

Po pierwsze na Niemca, co rzuca granatem. Kopyrajta ma prinx, ale ja tę pozycję lekko zmodyfikowałem.
Pierwowzór wygląda tak:




Mój lifting, czyli na Niemca w wersji "więc chodź, pomaluj mój świat"





Oraz autorskie pomysły...
Na obuwie (proszę wybaczyć nieogolone nogi, ale fryzjerka jest na urlopie)




Na koło z cieniem




Na kierę z cieniem




Na liczydełko




Na tambylca, zwanego też lokalesem






Oraz dwie wersje na bozię... speszyl edyszyn for Iza (na śłónskó też mamy boski małe i duże heh)






Powróćmy zatem do sensacji wokół niedużej Madzi, co o tej sensacji telewizory nie wspomnieli.

Otóż był sobie taki malarz, co się on nazywał Sandro Botticelli, umarło się biedakowi w 1510, malował on sobie obrazki w okresie wczesnego odrodzenia, oraz ponoć reprezentował szkołę florencką, cokolwiek to znaczy (kojarzy mi się z szermierką).
No i ten Sandro się okazywa, był jasnowidz, bo a mianowicie namalował taki oto obrazek.



Wśród historyków sztuki trwa zażarta dyspóta, jaki owe dzieło nosi tytuł, ale w świetle ostatnich wydarzeń sosnowieckich szala przechyla się ku opcji "Mata Boska Puszczalska"

Ale to nie koniec sensacji.
No bo... mamy już tyle różnych Maryj czy też Matek od Boska. A to Nieustającej Pomocy, a to Częstochowska, i dla odmiany Ostrobramska, tudzież Kazanska, Płocka, Szymanowska, Trojanowska, Klewańska, Makowska, Królowa Polski... i całe tabuny innych, pomniejszych Matek od Boska. Aż nie chce się wierzyć, że chodzi o jedną i tę samą Maryśkę.
I co? Ano okazuje się, że objawiła się nam kolejna... za przeproszeniem Sosnowiecka.




Oraz wygrzebałem jeszcze kilka obrazków nadwiślańskich...











Ludzie uważają, że Bóg jest ważny, ponieważ sami go wymyślili.

~

w sumie...
ukręciłem: 46.89
km
w terenie: 43.00 km
trwało to: 02:19
ze średnią: 20.24 km/h
Maksiu jechał: 35.00 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 127 ( 65%)
w górę: 306 m
kalorie: 1733 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

http://fikołki.com

Wtorek, 3 września 2013 · dodano: 03.09.2013 | Komentarze 0

~

W wiadomościach o dziewiętnastej trzydzieści, w moim telewizorze, mówili dziś, że Hołda Race to nie był łatwy ścig i że ważniacy z UCI wystosowali pismo do orgazmatora, czyli do nas, z zapytaniem czy bylibyśmy tak uprzejmi, by w ramach Hołda Race zrobić jedną z edycji Pucharu Świata.
Pomyślimy...

A tymczasem obrazki obrazujące niełatwość wspomnianą powyżej.












Jednakże większość zjeżdżała bez bólu... znaczy trzeba przyjąć propozycję UCI.


Autorem powyższych obrazków jest Tadeusz Skwarczyński.

Oraz mam jeszcze krótki film o...

...fikołku. Jak widać, zawodnik krajowej czołówki i zwycięzca tej edycji Hołda Race, także miał niewielki kłopot z trasą (48 sekunda), co bardzo dobrze o niej świadczy. W sensie, że o trasie.

Zdarzyło się też i tak, że jeden z jeźdźców, po zrobieniu fikołka, zaparkował w moich ramionach.



Jeśli pożądacie więcej obrazków, to są tutaj.



Słowa ograniczają, czasami milczenie bywa wymowniejsze i zawiera w sobie więcej treści.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic


w sumie...
ukręciłem: 35.87
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:12
ze średnią: 16.30 km/h
Maksiu jechał: 35.10 km/h
temperatura: 20.0
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 125 ( 64%)
w górę: 453 m
kalorie: 1266 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Kiedy przyjdzie dzień

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 10

~









Wakati siku inakuja kwamba unaniita Mimi kusema ni muziki wangu, ni kati yake pia.





Ten szczęśliwy dzień, to jest każdy dzień, żebym tylko głos Twój słyszał, nie zgubimy się.

~