Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
37,73 ^C
Dystans całkowity: | 7927.92 km (w terenie 2061.72 km; 26.01%) |
Czas w ruchu: | 337:35 |
Średnia prędkość: | 23.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.00 km/h |
Suma podjazdów: | 46568 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 173 (88 %) |
Suma kalorii: | 187159 kcal |
Liczba aktywności: | 68 |
Średnio na aktywność: | 116.59 km i 4h 57m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 102.37 km
w terenie: 10.00 km
ukręciłem: 102.37 km
w terenie: 10.00 km
trwało to:
04:31
ze średnią: 22.66 km/h
Maksiu jechał: 51.70
km/hze średnią: 22.66 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 148 ( 76%)
w górę: 589 m
kalorie: 3479
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Szkotów dwóch
Poniedziałek, 4 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 0
~Będąc któryś już dzień w podróży, ni stąd ni zowąd napotkałem dziś Szkota... bez kiltu, ale Szkot był prawdziwy. Śpiewał po szkocku oraz zeznał, że zna osobliwe Sean'a Connery.
Zrozumieliśmy się bez słów (ze słowami się nie dało, bo Szkot nie uczył się w młodości języków).
Kolega Seana wyjął, ze szkockiej torby podręcznej, szkocką. Po zażyciu wyjaśniliśmy sobie wszystko, a nawet więcej. Oczywiście bez słów.
Aż dotarliśmy do rozstaju dróg... musieliśmy się rozstać. Tradycyjnie, jak na Szkotów przystało, uczyniliśmy to bez słów...
To był dobry dzień.
Zeszłoroczniaki to uprawy rozwijające się wstecz w czasie. Sieje się je w danym roku, a plony zbiera w zeszłym. Farmer, który zapomni posiać zwykłe ziarno, traci jedynie plony. Kto jednak zapomni posiać to, co zebrał już dwanaście miesięcy temu, ryzykuje naruszenie całej osnowy przyczynowości, nie wspominając już o głębokim zawstydzeniu.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 101.39 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 101.39 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
04:18
ze średnią: 23.58 km/h
Maksiu jechał: 58.60
km/hze średnią: 23.58 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 142 ( 73%)
w górę: 1003 m
kalorie: 3510
kcal
na rykszy: The Scott 3,0 turbo
w towarzystwie:
Dnia piątego Pan nakazał odpocząć...
Czwartek, 3 marca 2011 · dodano: 03.03.2011 | Komentarze 2
~W związku z powyższym dziś zrobiliśmy krótki, spokojny rozjazd...
Wraz z nami, a jakże, udał się Żółty, który oczywiście spowalniał całe to jeżdżenie... co kilka chwil nakazywał postój na popas oraz sesje fotograficzne...
Dziś trenowaliśmy również elementy MTB:
Jak widać poniżej, tegoroczne wczasy w siodle są bardzo mocno udane... szczególnie w kwestii zamiany siodła na aktywny, leżący wypoczynek...
Na obrazku poniżej można dostrzec pewne niepokojące zjawisko... Anja patrzy na Żółtego wzrokiem pożerającym... w pewnych kręgach dostrzeżono w owym wzroku chęć napaści połączonej z kidnapingiem, a nawet posądzono Ajnę o instynkta morderczyńskie...
W związku z powyższym podejrzewana zobowiązana została do pielgrzymki na kolanach swych osobliwych do grobu nieznanego prezydenta i wznoszenie tam modłów o wybaczenie...
Błękit i czysta zieleń codziennego krajobrazu, doskonale znane ci boje pomiędzy odcieniami nieba. Dźwięk rozpływający się w echu i lodowate, podziemne rzeki wszędzie dookoła. Płynące meandrami, szumiące i stukające, migoczące, kołyszące się i szemrzące.
~
Kategoria 37,73 ^C, Daleko stąd, Ekipą, Obozowisko
w sumie...
ukręciłem: 103.40 km
w terenie: 50.00 km
ukręciłem: 103.40 km
w terenie: 50.00 km
trwało to:
05:31
ze średnią: 18.74 km/h
Maksiu jechał: 46.50
km/hze średnią: 18.74 km/h
temperatura:
21.0
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 126 ( 65%)
w górę: 601 m
kalorie: 3276
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Czas olśnienia
Piątek, 24 września 2010 · dodano: 24.09.2010 | Komentarze 2
~Nie potrafię pozbierać się po stracie przyjaciela, o czym wspominałem jeden wpis ego temu...
Postanowiłem więc, iż wybiorę się z pielgrzymką do miejsca świętego, gdzie mógłbym z poganina na powrót stać się wyznawcą jedynej i prawdziwej prawdy...
Pojechałem więc.
W myślach mych poczochranych układałem treść modłów, jakie wzniosę, rysowałem scenariusz bicia się w pierś, oraz przekonywałem sam siebie, że żadna pokuta nie będzie zbyt wielka...
Dotarłem do miejsca magicznie świętego...
Ziemia, po której toczyły się niegodnie opony szkockie, miała kiedyś zaszczyt być dotykana podeszwami człowieka, który za życia doczekał się swych pomników... i nie mam na myśli tego, którego ojcem był Wassirion Dżugaszwili.
Mym wątłym ciałem wstrząsnęły dreszcze oraz poczułem jakiś magnetyzm...
Po kilku uderzeniach serca spotkałem tę oto parę. Wydawali się być sympatyczni, zagaiłem więc...
Okazało się, że podobnie jak i mnie, los dość zawiłymi ścieżkami ich wodził... pobłądzili biedacy i, tak jak ja, Rysiek Ridel i pewnie wielu innych, krzyczeli, że nie ma boga, nie...
Wydarzyło się w ich życiu jednak coś, co kazało im przypielgrzymkować w to miejsce i przejść przemianę...
Czekają tu, aż spłynie na nich łaska pana, od 12 kwietnia 1896 roku (byli więc długo przed świętymi podeszwami... twardziele).
To ja przepraszam, ale chyba nie mam tyle czasu, umówiłem się na siedemnastą...
Pozostanę poganinem. Niestety.
Oraz nabędę drogą kupna nowego batonika, to mniej czasochłonne niż przemiana duchowa.
Nieopodal natrafiłem na obozowisko mych przyjaciół kasztanów... rzekłem im, że nie mają szans, by się doczekać, prędzej zgniją.
Droga w sensie, że powrotna, odrobinę mi się dłużyła...
Naprawdę kocha się tylko raz. Niezmiennie, bezwarunkowo i do samej śmierci.
Samego siebie.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 108.20 km
w terenie: 70.00 km
ukręciłem: 108.20 km
w terenie: 70.00 km
trwało to:
04:38
ze średnią: 23.35 km/h
Maksiu jechał: 51.00
km/hze średnią: 23.35 km/h
temperatura:
21.0
tętno Maksa: 181 ( 93%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: 702 m
kalorie: 4799
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Tipsy, tricki i trochę deszczu
Wtorek, 27 lipca 2010 · dodano: 27.07.2010 | Komentarze 2
~Miałem kilkudniową przerwę w kręceniu, ponieważ jeżdżę w długich rękawiczkach. Nie, żeby one w czymś miały mi pomagać. Nakładam je na swe dłonie dla lansu.
Ale, ale... już zeznaję dlaczego ta przerwa z powodu rękawiczek.
Po ostatnim jeżdżeniu poszedłem do gabinetu kosmetycznego i zażyczyłem sobie manicure, pedicure, malowanie u stóp oraz tipsy u rąk.
No i jakoś z tymi tipsami nie za bardzo mogłem te długie rękawiczki założyć.
Dziś rano podczas czyszczenia Broni zniszczyłem kilka, więc resztę usunąłem i oto jestem.
Oczywiście postanowiłem się pomodlić. A jeśli pomodlić, to oczywiście na górze świętej, co Niemcy ją przezywają Sankt Annaberg, a Ślązacy na nią wołają Anaberg.
No to ogoliłem się, zaczesałem i ruszyłem. Jadąc obok szkoły spotkałem ekipę z poprzedniej jazdy, czyli dwie odmłodzone staruchy i Dawida. Staruszki przebrane za dziewczęta zachowywały się dość narowiście, średnią ukręciliśmy tak niską tylko dlatego, że postanowiliśmy całą drogę jechać ze średniaka. Oraz jeszcze przyczyniła się do tego jedna z nich - Wiola. Mało chyba łyknęła ze Źródełka Młodości i w drodze powrotnej zaczęła się starzeć, a co za tym idzie opóźniać nasz pociąg. Dobrze, że na czas dojechała do domu, gdzie miała zapas Magicznej Wody, bo mogła by umrzeć ze starości...
Jechaliśmy między innymi tędy...
Duża rzecz... umieć włożyć Ochotniczą Straż Pożarną do wódki.
Byliśmy także tutaj...
To zdjęcie, na pierwszy rzut oka, wygląda jakby było nieostre. Nic bardziej mylnego...
Pstrykała je Małgośka_Mówią_Mi, a jak wieść gminna niesie, Ona zawsze robi ostre foty.
To efekt deszczu. Miała to zdjęcie w kieszeni, zaskoczył nas w drodze powrotnej deszcz, no i zdjęcie lekko namokło oraz rozmyło się delikatnie...
Oczywiście w połowie drogi, na szczycie góry świętej, przy dzisiejszej aurze, lizane lodów, to był strzał w dziesiątkę.
Po wylizaniu odechciało nam się modłów i nieznacznie się trzęsąc z zimna... czym prędzej ruszyliśmy bak do hom.
Wybaczcie... odpuszczenie Waszych grzechów załatwię następnym razem.
Jak już wspominałem, zaskoczyły nas przelotne opady małej burzy... ale daliśmy radę.
Ja, na ten przykład, zaadoptowałem foliowy worek leżący na pobliskim polu... po jakimś nawozie chyba był, bo pomimo kąpieli wciąż mnie swędzi tu i ówdzie...
Ubieram myśli w słowa, dreszcze w muzykę, marzenia w pancerz stalowy, a codzienność w nadzieję. Nakładam kolejną warstwę błota na szybę, ślady dłoni zostawiam na szkłach okularów. Wsuwam bose stopy w buty wysokie do kolan, ręce chowam w rękawiczki. Ubieram kobiety w myśli wyuzdane i patrzę gdy obok mnie przechodzą, zrzucając z siebie pelerynę mych fantazji.
Ubieram pustkę w namiastkę uśmiechu, a dni wypełniam oczekiwaniem nocy.
Ciebie ubieram w siebie, zaciskam mocno palce, smutek owijając dłonią. Słowa miłości dopasowuję do kostiumu ironii, niewiary i ozdabiam cynizmem.
Ubieram.
Aktorem pragnąłem być.
Jestem garderobianym.
~
Kategoria 37,73 ^C, Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 210.00 km
w terenie: 210.00 km
ukręciłem: 210.00 km
w terenie: 210.00 km
trwało to:
11:09
ze średnią: 18.83 km/h
Maksiu jechał: 36.80
km/hze średnią: 18.83 km/h
temperatura:
32.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: 508 m
kalorie: 13000
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Mazovia 24h
Sobota, 10 lipca 2010 · dodano: 12.07.2010 | Komentarze 4
~Było to tak...
Przymierzałem się do tej, dwudziestoczterogodzinnej jazdy, od roku... to trochę inaczej niż normalny ścig stąd dotąd. Tu się jedzie w kółko (w tym roku piętnastokilometrowe). Problemem jest, by na dłuższej prostej nie zasnąć z nudów... bo można zrobić fikołka i może boleć.
Tak, czy siak udaliśmy się w piątek. Rozbiliśmy obóz kilkaset metrów od szczytu, na sali gimnazjalnej...
W sobotę rano dotarli Ania i Witek, wypiliśmy poranną kawę i w samo południe (bez Garego Coopera) pojechaliśmy odrobinę pokręcić się po okolicy, znaczy rozpoczął się ścig...
Jak widać, wystartowały także znane osobistości ze świata kultury i polityki.
Na zdjęciach poniżej Anna L. oraz Joanna J.
Pierwsze okrążenie udało mi się przejechać nie myląc trasy, bo jechałem ze stadem. Kolejne też trochę ze stadem, a trochę z pamięci.
Dlaczego tak?
Hitem tego sezonu jest organizacja w wykonaniu sympatycznego Pana Cezarego.
Prócz oznaczenia trasy na wyróżnienie zasługuje likwidacja (w nocy) pomiaru międzyczasu... jeśli chcecie zapytać ilu skorzystało i skróciło, to ślijcie listy pocztą emaliowaną do Pana Czarka.
Mistrzostwem także były kolacja i śniadanie, na które każdy uczestnik dostał talon... menu i jakości nie opiszę, ponieważ czytają to dzieci...
Ale wracając do ścigu i mojego w nim udziału... to generalnie porażka.
Plan, jak zwykle miałem chytry, a wyszło hmm... takse.
Zakładałem, że zrobię co najmniej trzysta i wydumałem sobie, że jednym z kluczy do takiego sukcesu będzie jazda w nocy. Moja elektrownia miała 2930 lumenów. No przepraszam... miałem obawy, czy nie podpalę tym światłem trawy, bo dawno na padało. Cóż z tego... w nocy ujechałem raptem dwa okrążenia...
I nie dlatego, żebym był zmęczony...
Pomilczmy nad przyczynami.
Tak czy siak skoro świt pojechałem. A właściwie pojechaliśmy:
I mniej więcej tak wyglądał, w skrócie, dwudziestoczterogodzinny ścig.
A teraz gratki, szacunki oraz inne wyrazy rozmaite...
Fotki, jak zawsze na ścigach, pstrykał junior. Dzięki :)
Nawet pstryknął sobie autoportret...
Wyrazy dla Ani.
Wystartowała w ścigu pierwszy raz w swym krótkim życiu...
Ujechała ponad sto kilometrów, właściwie bez żadnego przygotowania. Była twarda, dzielna i ogólnie dawała radę.
Biorąc pod uwagę, że w 1/3 trasa przypominała piaskownicę, co może skutecznie zniechęcić, gdy się po raz pierwszy startuje... to bardzo big gratulacje, Anjó :)
Na wale spotkałem Damiana, a właściwie to On spotkał mnie, rozpoznał znaczy.
Zamieniliśmy kilka słów, zapytałem które jedzie kółko, odparł, że dwunaste. Ja wówczas miałem chyba sześć, albo siedem. Damian ostatecznie ujechał czterysta pięćdziesiąt kilometrów i stanął na pudle. No szacunek, proszę Państwa, to już nie są żarty!
Spotkaliśmy się po ścigu z Damianem przy kranie, on wydłubywał kontakty z oczu, ja prałem buty i... nie poznaliśmy się. Wiadomo, w kaskach jesteśmy podobni do siebie. Znaczy każdy do siebie samego, nie żeby Damian do mnie, na ten przykład...
Ale zamieniliśmy jeszcze dwa słowa w restauracji, choć byłem wtedy w stanie poudarowosłonecznym i średnio kleiłem :)
I Damian... gratuluję Wsparcia. To bardzo wery ogromnie macz bardzo ważne, za wszystko inne zapłacisz wiadomą kartą :)
Jutro rano udajemy się mocnym składem do Bad Goisern, w sobotę przejedziemy kilka kilometrów w Salzkammergut Trophy. Darek mówi, że na biwaku jest darmowy hotspot (cokolwiek to znaczy) i on, ten hotspot ponoć pozwoli mi coś tu pisać on_lajn_z_austrii. Czarodziejska ta technika... choć tak naprawdę z darmowych hotów wolałbym coś innego, hyh.
[edit 18:40]
Niektórzy na metę wjechali... tyłem.
- Oto głowa smoka
- Oto ręka księżniczki
~
Kategoria 37,73 ^C, Daleko stąd, Ekipą, Ścig
w sumie...
ukręciłem: 151.90 km
w terenie: 0.00 km
ukręciłem: 151.90 km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
05:28
ze średnią: 27.79 km/h
Maksiu jechał: 58.70
km/hze średnią: 27.79 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 140 ( 72%)
w górę: 957 m
kalorie: 5791
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Śniadanie mistrzów
Poniedziałek, 5 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 5
~03:57 nad ranem... dzwonek telefonu, drugi... kolejny. W końcu odbieram.
- Spisz? - Darek oczywiście rześki i radosny.
- Nie, telefon mnie obudził - odparłem.
- To dobrze, weź bika i za pół godziny spotykamy się koło pomnika czynu partyjnego.
- Ale... zepsuł Ci się zegarek? Uderzyłeś się w łeb pod prysznicem? Zmieniłeś lekarza? Wąchałeś klej?
- Nie rób scen, jedziemy na eleganckie śniadanie. Ubierz gładkie opony.
Tak właśnie zaczął się ten tydzień.
Darek miał pomysł z rodzaju tych genialnych. Wymyślił, że jak na sportowców mimo woli przystało, pojedziemy sobie na śniadanie do fastfóda, co jego nazwa się napoczyna na dużą literę em. Ale nie, żeby do tego za rogiem... pojedziemy do Żor, albo Skoczowa. Będziemy jedli bułki z kotletami oraz do tego majonez kepucz i lody. Kręcone.
No to pojechaliśmy. Darek, cwaniak, wziął sobie rower szoszoński. Cóż... pewnie się obawiał, że nie da rady.
Pojechaliśmy drogą niekoniecznie boczną.
W Żorach fastfód był nieczynny z powodu, że zamknięty, w Skoczowie jeszcze nie wybudowali, w Sopocie był remont...
Skręciliśmy więc z drogi szerokiej w węższą, by poszukać jakiegoś sklepu wiejskiego...
Sklep był na szczycie, niektórzy wjechali, niektórzy z buta musieli... ale na ich szczęście fotografa przy tym nie było.
Nabyliśmy drogą kupna pól chleba, serki topione dwa, serki metoda_na_głoda dwa, banany cztery, pomidory dwa oraz kawę małą okopową.
Udaliśmy się z tymi wiktuałami w miejsce z góry upatrzone i poucztowaliśmy chwilę lub dwie.
Już, już mieliśmy się oddać błogiej sjeście, gdy przyszedł człek tambylczy, zgarbiony, lecz z błyskiem w oku i poprosił, byśmy mu skosili łąkę.
Oczywiście bliźniemu pomóc trzeba i basta.
Skosiliśmy ową łąkę w try miga, po czym udaliśmy się bak nazad do hom.
W drodze powrotnej dopadły nas dwa razy przelotne opady burzy, ale potraktowaliśmy je jak orzeźwiającą bryzę.
Średnia wyszła taka se, ponieważ a mianowicie Darek, pomimo szoszońskiego bika, w drodze powrotnej nie dawał już rady...
Wszyscy chcą iść do nieba, lecz nikt nie chce umierać...
~
Kategoria 37,73 ^C, Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 108.10 km
w terenie: 70.00 km
ukręciłem: 108.10 km
w terenie: 70.00 km
trwało to:
05:07
ze średnią: 21.13 km/h
Maksiu jechał: 52.40
km/hze średnią: 21.13 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 134 ( 69%)
w górę: 774 m
kalorie: 3703
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Prosto w oczy
Środa, 16 czerwca 2010 · dodano: 16.06.2010 | Komentarze 0
~Do modłów podejście drugie, czyli Góra Świętej Anny egejn
Rzec by można, że podejście beta2.
Było podobnie, jak w ubiegłym tygodniu... obudziłem się.
Małgosia przysłała krótką wiadomość tekstową, że niestety nie jedzie. Zadzwoniłem do Romana, który owszem, miał potrzebę pomodlenia się.
Roman jest agentem Mossadu, ale to oczywiście tajemnica oraz dość tajemnicza. Dowodem na agenturalność Romana jest fakt, iż nosi ciemne okulary i nie da się spojrzeć mu prosto w oczy. I te okewlary nosi wciąż, podczas snu także. Podczas swojego również. Oczywiście Roman to pseudonim. Tak naprawdę nikt nie wie jak Roman ma na imię, nawet on sam nie wie.
No i jechaliśmy z Romanem, co mu się nie da spojrzeć... aż tu nagle zadzwoniła z Nienacka Gosia i zeznała, że ona owszem chętnie poproszę 'jadę z Wami'.
Namówiliśmy się więc dość chytrze. Na rynku w miejscowości po drodze. Małgorzata przybyła karem zielonym marki Opel z bikeim marki KTM w bagażniku. Byliśmy tam z agentem Romanem kilka chwil wcześniej, więc jak na sportowców mimo woli przystało, nabyliśmy drogą kupna dwie sztuki piwa w butelkach zielonych i wypiliśmy je, prawdopodobnie ze smakiem, na murku.
Gosia przybyła bez bidonów, dałem jej swój z hodowlą alg w środku, ale ona twarda jest więc takie algi to ją omly rozśmieszyli.
Dojechaliśmy... i tym razem udało się nam pomodlić. Nie w świątyni wprawdzie ale, jak widać, przy takim dużym pomniku gościa, który podobnie jak Roman znany jest pod pseudonimem.
Po modłach udaliśmy się precz oraz do domu. Gosia w połowie wsiadła w kara, a my z agentem Romanem dokręciliśmy do końca...
Nie pamiętam świata, w którym by Jej nie było. Nie pamiętam początku naszej znajomości, naszego dziwnego bycia razem. To musiało być bardzo dawno temu. Trudno właściwie nazywać to znajomością czy jakkolwiek inaczej, Ona po prostu była zawsze. Czasem blisko, czasem trochę dalej, ale była. Niekiedy przypatrywała się, z ironicznym uśmiechem, temu co robię, innym razem przemykała chyłkiem skulona, w strugach jesiennego deszczu, była świadkiem mych wzlotów, sukcesów, porażek i upadków.
Zauważałem czasem jakąś postać i bardziej czułem szóstym zmysłem, że to Ona, niż wiedziałem. Świadomość moja rejestrowała Jej gesty, sposób w jaki się poruszała, jak poprawiała ręką kosmyki włosów opadające Jej na oczy. Przywykłem do tego, że Ona jest. Były chwile, gdy dzieliło mnie od niej tylko wyciągnięcie ręki - nie wyciągnąłem nigdy, były też takie, że dane mi Ją było widzieć w oknie przejeżdżającego autobusu lub siedzącą w restauracji, kilka stolików ode mnie, gdy nie byłem sam i nie mogłem podejść.
Była filigranowa, miała długie jasne włosy, ale nigdy nie mogłem dostrzec Jej oczu. A to ciemne okulary je zasłaniały, a to kaptur nasunięty na nie, czasem przemykała w wietrzny dzień i Jej rozwiane włosy były przeszkodą, a czasem pojawiała się po drugiej stronie rzeki i mogłem widzieć tylko sylwetkę.
Przez ostatnie miesiące myśli moje zaplątane spowodowały, że fakt Jej ciągłej obecności odsunąłem gdzieś głęboko. Nie, nie zapomniałem, ale nie zwracałem chyba uwagi, gdy była gdzieś obok.
Spotkałem Ją tydzień temu.
Siedziałem w kinie, patrząc bezmyślnie na jakiś głupawy film. Na sali było raptem kilka osób. Film trwał już dobre kilkadziesiąt minut, gdy ktoś spóźniony wszedł do kina. W poświacie padającej z ekranu rozpoznałem Jej sylwetkę. Ona bez namysłu skierowała się do rzędu, w którym siedziałem i bez pytania usiadła po mojej lewej stronie.
Byłem podekscytowany, nigdy jeszcze nie byliśmy tak blisko siebie. Pomyślałem, że pewnie pójdzie przed końcem filmu i wiedziałem, że będę siedział jak zamurowany, zamiast pójść za nią. Aktorzy na ekranie wypowiadali swoje kwestie, a w mojej głowie kotłowały się różne myśli. A jeśli nie odejdzie? Co jej powiem? O co zapytam?
Nie poszła. Film się skończył, w sali zapalono światło. Siedziałem skamieniały, nie mogąc zdobyć się na żaden ruch, na obrócenie się i spojrzenie na Nią. Odezwała się pierwsza.
- Wyparłeś się mnie. - stwierdziła. Głos miała ciepły i spokojny.
Obróciłem się w lewo.
- Jak masz na imię? - zapytałem i spojrzałem Jej prosto w oczy.
- Prawda.
~
w sumie...
ukręciłem: 107.10 km
w terenie: 70.00 km
ukręciłem: 107.10 km
w terenie: 70.00 km
trwało to:
04:43
ze średnią: 22.71 km/h
Maksiu jechał: 54.90
km/hze średnią: 22.71 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 782 m
kalorie: 3286
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Głos
Czwartek, 10 czerwca 2010 · dodano: 10.06.2010 | Komentarze 2
~Gdy rano otwarłem oczy swe śliczne, nic nie zapowiadało tego, co nastąpiło później...
Umyłem ząb, nakarmiłem się i postanowiłem spędzić cały dzień w hamaku. Już, już dochodziłem, do hamaka w sensie, aż nagle usłyszałem Głos...
Nakazał mi ogolić ciało i udać się do Góry Świętej Anny. Tak też uczyniłem, nie będę przecież wadził się z Głosem.
Dotarliśmy wraz z Głosem (nie opuszczał mnie skubany) do wspomnianego miejsca świętego.
Głos nakazał, bym się za Was wszystkich pomodlił. Tak, tak, za Ciebie też.. no co się tak gapisz?
Wszedłem więc do świątyni, a Głos w tym czasie pilnował bika. W świątyni zacząłem wznosić modły oraz odprawiać inne gusła. Ale chyba zbyt głośno zawodziłem, albo nie należało tańczyć wokół czegoś, co przypominało totem... dość, że przyszło dwóch facetów ubranych w sukienki (transy, pomyślałem) i poprosili bym sobie poszedł precz, bo nie dość, że tańczę i śpiewam, to jeszcze ich zdaniem jestem niestosownie ubrany. No sorry... a oni w sukienkach, to bardzo stosownie pfff.
Chciałem coś powiedzieć.. zacząłem grzecznie od 'proszę Panów', ale jeden z nich przerwał mi w pół zdania i rzekł, że oni nie są panowie. No jasne, teraz to już na bank skumałem, że transy.
Nie to nie, odszedłem stamtąd i podziękowałem Głosowi za taki gry plan... miałem się pomodlić i kicha. Głos jak to On... wzruszył ramionami i rzekł, że w takim razie jedźmy się napić.
Pojechaliśmy, ale jak widać na poniższym obrazku było nieczynne z powodu, że zamknięte. Wróciłem bak do hom, Głosa nie wpuściłem. Jutro w planie mam hamak.
Człowiek, jako jedyne zwierzę na tym świecie, żyje z nieustającą świadomością śmierci. Wie, że skończy w krematorium lub zeżrą go białe robaki. Stąd, by umilić sobie czekanie, do łba przychodzą mu różne pomysły na zdyskredytowanie Pana Śmierć. Żarty, obrazy, teksty utworów muzycznych zwanych piosenkami, sztuki na deskach teatrów wszelakich wystawiane i tym podobne hece, ukazujące śmierć w krzywym zwierciadle. Wymyślił nawet sobie człowiek zabawę we własny pogrzeb. Ale szczytem było wymyślenie religii. Z Bozią w roli głównej lub innym Allachem. Człowiek, jako jedyne zwierzę ma taki dziwny wynalazek, jak religia. Strach popycha go w jej ramiona. Szeroko otwarte ramiona.
Gdyby ów człowiek, w związku z ową świadomością, myślał o owej śmierci bez ustanku, to mógłby zwrariować. Tako rzeczą mędrcy.
~
w sumie...
ukręciłem: 104.60 km
w terenie: 80.00 km
ukręciłem: 104.60 km
w terenie: 80.00 km
trwało to:
05:55
ze średnią: 17.68 km/h
Maksiu jechał: 50.50
km/hze średnią: 17.68 km/h
temperatura:
11.0
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: 763 m
kalorie:
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
U Anki
Sobota, 13 czerwca 2009 · dodano: 13.06.2009 | Komentarze 1
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic, 37,73 ^C
w sumie...
ukręciłem: 102.60 km
w terenie: 65.00 km
ukręciłem: 102.60 km
w terenie: 65.00 km
trwało to:
04:02
ze średnią: 25.44 km/h
Maksiu jechał: 49.00
km/hze średnią: 25.44 km/h
temperatura:
18.0
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: 439 m
kalorie:
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
1/10 GT Airco Team
Piątek, 10 kwietnia 2009 · dodano: 10.04.2009 | Komentarze 0
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic, 37,73 ^C