Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Bez kasku

Dystans całkowity:6242.51 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:268:28
Średnia prędkość:23.14 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:308 m
Maks. tętno maksymalne:192 (99 %)
Maks. tętno średnie:169 (87 %)
Suma kalorii:108714 kcal
Liczba aktywności:218
Średnio na aktywność:28.64 km i 1h 14m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:54
ze średnią: 22.22 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 170 ( 88%)
tętno średnie: 144 ( 74%)
w górę: m
kalorie: 612 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Teletórnjej

Poniedziałek, 13 stycznia 2014 · dodano: 13.01.2014 | Komentarze 4

~

Pamiętacie Hołda Race
A może pożądacie wystartować za free w edycji 2014?
Taki końkórs jest, w którym ów start można sobie wygrać. Oraz t-shirty pamiątkowe, unikatowe tudzież kolekcjonerskie z edycji 2013.  Nie żebym Was jakoś szczególnie namawiał, jeśli nie weźmiecie, to nie... sprzedam ó Alegra, albo rozdam sąsiadce...



Marusia, liczę na Ciebie, wszak te zawody są mocno obrazkowe. 
Oraz pozwól, że utwór muzyczny zwany piosenką zarzucę, może nie tak mroczny, jak twórczość Pana Michała... ale czasem trzeba odsapnąć od ciężkich klimatów. Raczej.

~



~

Oraz korzystając z okazji pragnę oświadczyć, że jestę dżęder.




Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.


~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:51
ze średnią: 23.53 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 169 ( 87%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: m
kalorie: 635 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Kraftwerk

Piątek, 10 stycznia 2014 · dodano: 10.01.2014 | Komentarze 1

~

Mocno bardzo kiedyś lubiłem tę kapelę. W sensie, że Kraftwerk. Teraz też lubię, ale tak sentymentalnie, wówczas natomiast, czyli około stolattemu, mocno się ekscytowałem.

Das Model, to jeden z ich, rzec by można, sztandarowych kawałków. Dziś w wykonaniu chóru kościelnego Rammstein.
Się ekscytujcie.

~



~

Znam mężczyznę, z którym planuję życie. To życie nigdy nie będzie miało miejsca, ale jest najpiękniejszym z możliwych.

~





w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:45
ze średnią: 26.67 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 175 ( 90%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: m
kalorie: 674 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Bóm Wakacje w Rzymie

Piątek, 3 stycznia 2014 · dodano: 03.01.2014 | Komentarze 0

~

Pamiętacie dowcip o kowbojó i głosie wewnętrznym? Pewnie tak. 
Ale... z tymi głosami to nie tak do końca jest ściema. Kiedyś Laurie Anderson, której to słowa przytoczono w komentarzu do wpisu poprzedniego, była rzekła, że jest jeszcze jeden świat, wirujący wewnątrz tego, w którym żyjemy.
I w tym właśnie świecie mieszkają głosy. I nie tylko one...
Na ten przykład jeśli ktoś słyszy głos bozi, która do niego przemawia, to nazywają go czubem i wkładają do psychiatryka. Jeśli natomiast bozia słyszy głos takiego delikwenta, to jakoś bozi nikt nie zamyka wśród wariatów. 
Sprawiedliwość...
Wygrzebałem obrazki z Czelendża, którymi jeszcze się nie chwaliłem, wjemc...

[autoreklama wizualna in progress]


[end of autoreklama] 

Tak czy siak, dziś około południa usłyszałem głos. Myślę, że był to głos Lucyfera, bo bozia ma raczej aksamitny, a ten był taki jakby zardzewiały odrobinę. 
No i przemówił tymi słowy "A może byś już przestał się opierdalać i udałbyś się na jakiś spining, cycóś?".
Hmm... nie jestem tak odważny, by przeciwstawić się głosowi. Początkowo zamierzałem wybrać cycuś, ale w końcu zdecydowałem się na spining. 
Po pięćdziesięciu sześciu dniach przerwy.
Nie było źle.
W niedzielę pobryluję na szosie. Howk!


[autoreklama wizualna in progress, part tó]


[end of autoreklama]


Pamiętacie ten kawałek?
Genialny jest.

~



~

Oraz w czasie wspominanej nudnej przerwy w kręceniu przesłuchałem jednego kolesia na okoliczność pewnych wydarzeń oraz postanowiłem opublikować dość  tajny protokół z tego śledztwa.
I jeszcze coś. Coś  ważnego. 
Jest potrzebne sześćdziesiąt koła szelestów. W sensie 60 000 PLN.
Bez ściemy. Potrzebne jest, żeby pomóc takiemu jednemu twardzielowi. To nasz ziomal... ma w dupie choróbsko, które niejednego pewnie by złamało.



On się nie poddał, ale... dalej sam nie pociągnie. Jeśli my Mu nie pomożemy, to kto?  Czytajcie, o co chodzi.
Będę obserwował uważnie, czy się dorzuciliście. Jeśli nie macie wolnych kilku złotych, to może w tym roku zamiast dawać wypasionym czarnym, co chodzą po tak zwanej kolędzie, przeznaczcie Wasze szelesty na coś, co naprawdę ma sens. Bozia zrozumie ten gest i będzie z Was dumna.  


Czterech Jeźdźców, których przybycie zwiastuje koniec świata, to jak wiadomo Śmierć, Wojna, Głód i Zaraza. Ale również mniej spektakularne wydarzenia mają swoich Jeźdźców. Na przykład Czterej Jeźdźcy Przeziębienia to Zasmarkanie, Kaszel, Katar i Brak Chusteczek; Czterej Jeźdźcy, których przybycie poprzedza wszelkie publiczne święta, to Burza, Wichura, Deszcz oraz Roboty Drogowe.


~


w sumie...
ukręciłem: 0.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
ze średnią: km/h
Maksiu jechał: km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy:
w towarzystwie:

SSSR

Piątek, 29 listopada 2013 · dodano: 29.11.2013 | Komentarze 7

~

Pewnie wiecie, bo było kiedyś o tym w telewizorze... jakiś czas temu ego zrodził się taki odłam GTA, co się on nazywa SSSŚ. Robią oni, we tym odłamie różne dziwne rzeczy...

Se imagynowawałem, że im minie, że to tak z powodu białych nocy w Sankt Petersburgu cycóś. Ale nie, nie przeszło im... zaś robią, to co robią, no lókajcie:

~

Normalne to one nie som, co nie?

Trudno, niech tak będzie wykombinowałem... ale ich z miesiąca na miesiąc przybywa. Malaria jakaś czy insza czarna plaga? Za chwilę nie da się znaleźć nikogo w teamie, coby nie był skażony SSSŚ.
Jakbyśta pożądali też się skazić, i zostać samozwańcem czy też samozwańczynią, to oni te hece wyrabiają na Rogoźniku we łikendy. Kontakt z Filem.

Ba... się okazało, że frakcja tarnowska nie chce być gorsza i wykombinowała sobie SSSB.

Zdegustowany tym wszystkim oraz do cna, wyjąłem z siebie niteczki po ostatnim zszywaniu dziurek, co one były do remontu biodra przydatne i udałem się do Synergii przepełniony nadzieją na kilka chwil normalności, tudzież pragnący magicznego dotyku tamtejszych fizjoterapeutów ze wskazaniem na fizjoterapeutki.

Umm... koniec wstępu, teraz zaczyna się akcja.

Jak wiecie, Synergia jest na trzecim piętrze, zazwyczaj wchodzę tam po schodach, no bo mam klaustrofobię (ale taką małą). Tym razem w holu na parterze dostrzegłem kartkę, na której było napisane "Schody zepsute, proszę jechać windą". Przypomniała mi się karteczka, która kiedyś wisiała na drzwiach sąsiadki "Dzwonić, pukanie zepsute". No to nie zadzwoniłem, bo po co?
No ale... windę przywołałem przywoływaczem przyciskowym ze światełkiem w środku.
Przybyła. Winda w sensie.
Mocno automatyczne drzwi się rozsunęły i... ujrzałem Czarną. Roześmianą, zadowoloną, śpiewającą i tańczącą (se obejrzyjcie, Czarna nowy blog uczyniła. Tak se to zrobiła, że nawet nie ma się do czego przypierdolić).
Pytam Ją, co tu robi i po co się tak cieszy. A Ona, że właśnie zamierza windą do nieba się udać i jak chcę to mogę też.
Hmm... wsiadłem.
Czarna po guzikach i jedziemy.
Dojechaliśmy na trzecie piętro, chcę wysiadać, ale nie... Czarna znów po guzikach i jedziemy.
W dół dla odmiany.
Tym razem dotarliśmy do poziomu minus jeden. Ale osochzi, pytam.
No, że do nieba to się trzeba rozpędzić, rzecze Czarna i znów po guzikach...
Jedziemy.
I tak kilka razy.
Zapytałem czy coś łykała. No łykała... i znów się cieszy.
Też bym się napił, do nieba daleko... suchość w ustach.
Ale już nie miała, się okazało. W końcu po dwunastej próbie dojechania windą do nieba, namówiłem Ją, żeby wysiąść na górze i odwiedzić znajomków w Synergii.
Dała się. Namówić w sensie.
No bo umówmy się... ja i niebo? To się nawet nie rymuje.

W Synergii położyliśmy się. Czarna tu, ja natomiast tam. Spójrzcie jaki ma rozanielony wyraz twarzy... naprawdę łykała.

Po kilku chwilach skanowania mego, cudnej urody uda, jakimś czerwonym, dziwnym światełkiem fizjoKasia zamknęła mnie za kratami i nakazała robić jakieś niezrozumiałe hece...

Po wypuszczaniu zza krat (Stratus - "Spojrzeć zza krat", znacie?) poopierałem się
tu i tam oraz o to i o owo...

Pobiegałem i oczywiście pokręciłem...

I tak sobie myślałem, że za chwilę koniec i pojadę do kina, bo zamiarowałem obejrzeć Papuszę, ale nie... bo nagle, niespodziewanie, znienacka oraz zza węgła wyskoczyła... no oczywiście, że Czarna.

Okazało się, że delikatnie się minęła z prawdą mówiąc, że nie ma już czegoś, co można by połknąć. Miała. Wyjęła, usiedliśmy i połknęliśmy.
Po połyku... takie oto sytuacje:

Gdy już skończyło się łykanie, skrzyżowaliśmy to, co krzyżowane w tak podniosłych chwilach być powinno...

...i zgodnie ogłosiliśmy powstanie Samozwańczej Spontanicznej Sekcji Rehabilitacyjnej.
Być tak też może, że z biegiem czasu nazwa delikatnie ewoluuje do SSSRP.

Oczywistym jest, że namówiliśmy się z Czarną na za kilka księżyców, by ponownie poujeżdżać windę oraz połknąć to i owo.

Trudno było określić jego wiek. Ale sądząc po cynizmie i zmęczeniu światem, będących odpowiednikiem datowania węglem dla ludzkiej osobowości, miał jakieś siedem tysięcy lat.

~

Kategoria Bez kasku, Bez kół, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 0.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
ze średnią: km/h
Maksiu jechał: km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy:
w towarzystwie:

Matrix i przyjaciele

Piątek, 15 listopada 2013 · dodano: 15.11.2013 | Komentarze 20

~

Antonina Krzysztoń, zwana także Tośką, śpiewa taki song, co on jest o dniu, który nadejdzie.
No to wziął i nadszedł. Po niezłym sezonie, należy zrobić niewielki remont. Sobie oraz sprzętowi. Postanowiłem jakoś wkręcić się do warsztatu, który ma w tej branży macz wysokie notowania.
Przedwczoraj stanąłem u bram...



Bramy delikatnie się uchyliły i niepostrzeżenie żem się tam wśliznął (nie mówi się żem). Aby wtopić się w tłum, obnażyłem się z okrycia wierzchniego oraz spodniego aż do roznegliżowania całkowitego, po czym ubrał żem się w ciuchy podobne do tych, co mieli na sobie inni tam obecni...



Tak zamaskowany nie wzbudziłem podejrzeń, dostałem nawet kolację.
Dnia następnego, obudziło mnie dziewczę w bieli... gdybym wierzył w bozię to niechybnie rzekłbym, że to Anjoł siakiś był. Ale że z bozią mi nie po drodze, to nie wiem do dziś kto zacz...
Tak czy siak dziewczę nakazało, bym się roznegliżował kolejny raz, com raźno uczynił imagynując sobie, że to taka gra wstępna...
No to żem się trochę pomylił, bo ten nieAnjoł dał mi jeszcze bardziej robocze wdzianko. No to wdziałem...



Ubrali mi gustowny berecik i powieźli karocą zaprzężoną w osiem koni oraz w nieznane...



Odrobinę jakby nie do końca i nie całkiem pamiętam, co się działo, ale serwis musiał być konkretny, gdyż ponieważ rozpoczął się o siódmej, a następny obrazek złapałem dobrze po czternastej.
Oraz odnalazłem u siebie ślady pracy wysokiej klasy mechanika...



W związku z tym zamieszaniem, po raz drugi nie załapałem się na obiad.
Wstałem więc i udałem się na żer. Pożerowałem trochę w ichnim bistro oraz popiłem macz dobrą kawą. Gdy nieAnjoł skumał żem się wymknął, to nie był specjalnie zadowolony. Ale... dogadaliśmy się i gdy zachciało mi się następnej kawy, a bistro było już nieczynne z powodu, że zamknięte, to dogadany nieAnjoł namówił mnie na swoją prywatną.
Kawę w sensie.
Biorąc pod uwagę sekwencję powyższych zdarzeń, nie byłem skłonny poddać się rygorowi ciszy nocnej i wystosowałem apel do przyjaciół.
U Fejsbóka wystosowałem.



Zgodnie z pradawnym przysłowiem, że przyjaciół poznaje się w biedzie, zjawiło się kilka osób chętnych imprezie.
Po raz drugi, podczas pobytu w serwisie, pogubiły mi się niektóre obrazki.

Rano dnia trzeciego, czyli dziś, obudził mnie sami wiecie kto i zaproponował śniadanie. Po co nie wspólne?
Po konsumpcji i wygranej walce z tupotem białych mew, zarzuciłem okiem do lustereczka średniej wielkości.
Oto com ujrzał ze stron obu swego powabnego ciała...





Nie mogłem opanować emocji, drżałem ze strachu przed nieznanym. Dotarła do mnie bolesna prawda... to, to, to... wszystko nie jest prawdą, to iluzja, ściema i spisek. To jest Matrix.
Musi przez te złącza byłem podłączony do Matrixa właśnie, nieAnjoł też był jakby nieprawdziwy. Trochę szkoda.

Załamany, ze łzami w oczach postanowiłem odejść...



...oczywiście obiad przeszedł mi koło nosa po raz trzeci.


Taka sytuacja. Po powrocie z sali, gdzie kroją...

- I jak zabieg?
- Lekarz powiedział, że wszystko dobrze.
- Dzięki Bogu.
- Nie, proszę Pana. To dzięki wysokim kwalifikacjom lekarza i personelu.
- ...

Prinx... speszyl foto podług najlepszych zasad autoportretowania rowerowego:



Niniejszym ogłaszam przygotowania do Sudety MTB Challenge 2014 za napoczęte.

I żeby nie było po cichu, to poznajcie Indios Bravos z ich nowej płyty - wykon rekomendowany przez Izę.

~


~


Lubił czerń. Pasowała prawie do wszystkiego. A prędzej czy później pasowała już do wszystkiego bez wyjątku.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:45
ze średnią: 26.67 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 163 ( 84%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: m
kalorie: 668 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Myszerej

Piątek, 8 listopada 2013 · dodano: 08.11.2013 | Komentarze 11

~

Jesień czyli powoli czas pomyśleć o remontach, wymianach i innych tuningach. Ową myśl na czyn pierwsza przekuła Dorcia Czarna Maj Hiroł Bamba. Jak sama zeznaje, wymieniła suport, stery, linki oraz stjónigowała dzwonek.

Będąc dobrą kumpelą, umówiła mnie na serwis, co on będzie już tuż tuż macz całkiem niedługo. Mam do wymiany korbę, koszyk na bidon oraz obręcz, a także pożądam tuningu siodełka i chwytów. Zastanawiam się nad montażem lusterka.
Plan jest taki, że się uda.



Taki kawałek. Stary, ale pewnie i tak nie znacie, bo słuchacie eremefów.
W RMF jest tak samo dobra muza, jak dobre jest żarcie w Mc Donaldsie.

~


~

Oraz taka sytuacja jeszcze...



Postawiłbym dolary przeciw orzechom, że Dżony Brawo to postać fikcyjna... miałbym teraz orzechy.
W związku z powyższym, może się okazać, że także bozia (ksywa Bóg) istnieje.



Nie potrzebujesz religii, aby być etycznym.
Jeśli człowiek nie potrafi rozstrzygnąć czym jest "dobro" a czym "zło", to brakuje mu empatii, a nie religii.


~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:56
ze średnią: 21.43 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: m
kalorie: 605 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Trzydzieści i trzy

Poniedziałek, 4 listopada 2013 · dodano: 04.11.2013 | Komentarze 4

~

Wracając do Czelendża jeszcze... namawiając ludków spotykam się ze stękaniem z cyklu... a bo tyle dni, a za duży hardcore, nie dam rady, umrę i takie tam.

Jest taki koleś. Się on nazywa Didier Woloszyn. Zrobił 33 razy Iron Mana w ciągu... trzydziestu trzech dni.



Napiszcie mi raz jeszcze, że nie dacie rady przejechać na kole tych kilku kilometrów...



Filozofia i wiedza przeznaczone są dla wybrańców, masom pozostaje religia i sentymentalne wzruszenia.

~
Kategoria Ekipą, Bez kasku


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:50
ze średnią: 24.00 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 145 ( 75%)
w górę: m
kalorie: 638 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Tolek

Piątek, 4 października 2013 · dodano: 04.10.2013 | Komentarze 10

~

Pamiętacie Tolka Banana?
W ostatnim odcinku dość tajemniczo zaginął, a w wieku był młodym. Różne słyszało się hipotezy traktujące o jego zniknięciu. Jedni mówili, że porwali go Indianie, inni że wyjechał za chlebem, a jeszcze inni przysięgali, że Tolek był kosmitą i po prostu powrócił w rodzinne strony.

Po latach Grabaż, wraz ze Strachami, przypomniał Balladę o Tolku.

~


~

Padają tam ponoć słowa, które naprowadziły oberdetektywa, specjalistę od małej Madzi, niejakiego Krzysztofa R. na trop. Nikt, poza oczywiście przedetektywem R., nie wie o jakie słowa chodzi... ale tak czy siak, Tolek się odnalazł.
Oto tajne zdjęcie zrobione tajnym aparatem, w tajnym miejscu, przez tajnego detektywa.



I co?
I nawet Archiwum iks ze swoją parą agentów nie podskoczą Krzysztofowi.
A Tolek? Czyż nie jest uroczy?

Dziś, po raz pierwszy tej jesieni, wsiadłem na Toma Howka. Sezon spiningowy uważam za otwarty, choć coś mi się wydaje, że w łikend udam się do gór zobaczyć, czy liście już z drzew pospadali.

A jeśli spning, to muza być musi taka, jaką lubicie.
Ten kawałek znakomicie nadaje się na zakończenie, czy też rozjazd, jak kto woli, heh...

~


~



Powierzam swą duszę dowolnemu bogu, który potrafi ją znaleźć.

~

w sumie...
ukręciłem: 30.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:30
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 166 ( 86%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: m
kalorie: 840 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Czerwonego

Niedziela, 7 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 2

~




Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył.


~
Kategoria Bez kasku, Samotnie


w sumie...
ukręciłem: 30.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:03
ze średnią: 28.57 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: m
kalorie: 896 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Elizabeth Alexandra Mary

Czwartek, 4 kwietnia 2013 · dodano: 05.04.2013 | Komentarze 0

~

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku dostęp do sieci był przywilejem. Brało się to pewnie z faktu, że nie był tani - należało wykupić abonament u jakiegoś providera i modemem o zawrotnej szybkości 9600bps wdzwonić się w sieć. Płaciło się oczywiście za każdą minutę połączenia lokalnego plus wspomniany abonament. Rachunki za telefon sięgały kilkuset złotych, a szybkość i pewność takiego połączenia, w porównaniu z dzisiejszą technologią, wydają się śmieszne.

Nie było fejsbóków, blogów, googla, Usenet stawiał pierwsze kroki, tworzyła się netykieta, a słowa "portal" nikt nie znał. Gadu-gadu nie istniało, a ludzie komunikowali się ze sobą za pomocą IRC. W związku z małą dostępnością sieci, ludzie których się tam spotykało byli jacyś inni. Spokojniejsi, normalniejsi, zawierało się sieciowe przyjaźnie, które kończyły się w realu, często na kilkudniowych szalonych imprezach. Wiele z tych przyjaźni trwa do dziś...

W pewnym momencie TPSA udostępniła ogólnopolski, darmowy numer 0202122. Od teraz każdy mający modem mógł się wdzwonić. Rachunki za telefon nadal były grube, ale nie trzeba już było płacić za dostęp. Niektórzy jednak płacili.
Po dość krótkim czasie, ci korzystający z numeru dostępowego TPSA zaczęli zmieniać oblicze sieci. W większości przypadków na gorsze. Całe klasy adresów tepsowych dostawały k-line i bany na wielu serwerach świadczących różne usługi. Był okres, że żaden z czterech ówczesnych serwerów IRC w kraju (Warszawa, Lublin, Kraków i Poznań) nie wpuszczał userów tepsowych.
TPSA podnosiła ceny. Wraz z nimi także i za wdzwanianie się w sieć.



Trójka przyjaciół postanowiła namówić ludzi do protestu przeciw podwyżkom i kilku innym grzechom monopolisty. Nie będę szczegółowo opisywał tej akcji i jej zasad. Dość, że odzew był ogromny (doszło też do współpracy z ludźmi organizującymi podobne akcje w innych, europejskich krajach).
Jedną z form protestu było nie wdzwanianie się w numer dostępowy TPSA określonego dnia i monitorowanie ruchu (organizatorzy mieli hmm... nielagalny dostęp do central TPSA w dużych miastach). Dzień tej akcji wyznaczono na pierwszy grudnia 1998 roku.
Oczywiście z perspektywy czasu cała ta heca wydaje się dość naiwna, a TPSA miała to w dupie. Ale...

Pierwszego grudnia rzeczonego roku rankiem, strona główna TPSA wyglądała tak... mirror wisi w archiwum polskiego hacku, pośród innych pamiątek :)
Oczywiście organizatorzy protestu nie mieli z tym nic wspólnego, stronę zhaczyły Gumisie, skądinąd bardzo sympatyczne stworzenia.
Admini TPSA niewiele potrafili zrobić - Gumisie zadbały o to, aby przywrócenie strony nie było zbyt proste. Około południa TPSA położyła serwery. Właściwa strona pojawiła się późnym wieczorem.

Wśród głośnych akcji tej grupy były także kilkukrotne włamy na serwery NASKu, który wszystkiemu zaprzeczał i twierdził, że to prowokacja, ale... ale Gumisie po każdym włamie publikowały dowody swojej tam bytności.

Zabawa była przednia, ponieważ ówczesna policja słyszała o czymś takim jak sieć, ale nie bardzo wiedzieli o co chodzi... więc i ścigać Gumisiów nie było komu.

Oblicze sieci całkowicie zmieniła Neostrada, którą zaproponowała TPSA. Dostęp zaczął być banalnie prosty i stosunkowo niedrogi.
Wówczas objawiło się pokolenie Dzieci Neostrady, które szybko zasłużyło na traktowanie ich jak podgatunku w sieci... to były początki pyskówek na IRC i w USENECIE, anonimowych komentarzy na powstających portalach i takich tam prostackich hec.
Początek końca pewnej epoki.

Ówczesne Dzieci Neostrady dziś maja około trzydziestu lat, a niektóre z nich nie wyrosły z dawnych przyzwyczajeń... i wychowują swoje dzieci.

Ale... skąd te wspomnienia i refleksje?
Nasunęły mi się po ostatnich atakach na większe serwisy w Polsce. Pierwszy padł (ale szybko się podniósł) znany serwis oferujący Cloud Computing, po nim kłopoty miał znany portal aukcyjny, kilka banków...
Trwa zmasowany atak DDoS, przed którym bardzo trudno się obronić, a niektórzy mówią, że - przy dobrze przygotowanej akcji - jest to wręcz niemożliwe.

Tyle, że te ataki... przestały być tak zabawne, jak niegdysiejsze włamy. Wówczas liczyła się pomysłowość, inteligencja i szybkość reakcji haczącego... teraz to walka maszyny z maszyną.
Nawet zabijanie przestało być tak romantyczne, jak w Leonie Zawodowcu.

Nie przystaję do tych czasów. Do tych maszyn i do dorosłych już Dzieci Neostrady...

Ale są też oczywiście dobre wieści...



Izba Gmin klepnęła budżet Wielkiej Brytanii. Królowa dostała podwyżkę na siebie i dwór. W tym roku będzie mogła wydać pięć milionów funtów więcej niż w ubiegłym.



All my possessions for a moment of time.

~
Kategoria Bez kasku, Samotnie