Hó is hó

Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.

Udostępnij
Reprezentuję


LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on

W dobrym tonie jest mieć cel...

Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...

Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

2017

2016

2015

2014

2013

2012

2011

2010

2009

2008

2007

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...


Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
w sumie...
ukręciłem: 74.07 km
w terenie: 60.00 km
ukręciłem: 74.07 km
w terenie: 60.00 km
trwało to:
03:18
ze średnią: 22.45 km/h
Maksiu jechał: 37.20
km/hze średnią: 22.45 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 178 ( 90%)
tętno średnie: 137 ( 69%)
w górę: 392 m
kalorie: 2597
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Uwanja wa ndege
Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 1
~Wielkimi krokami nadchodzi jesień...

Nie jestem pewien, ale być może, że po jesieni nadejdzie zima.
Wolałbym nie. Nie lubię zimy i pewnie zejdę zimą właśnie.
Całkiem możliwe, że tej zimy jeszcze nie, ale hónołs...
Pojechałem dalej...

Napotkałem niezmiennie krzywe drzewo w Pizie.
Rok temu też było krzywe. I też w Pizie.
Kilka kilometrów w lewo jest tajne lotnisko...

To tutaj lądują partyzanci, przemytnicy, złoczyńcy oraz James Bond...

Powierzam swą duszę dowolnemu bogu, który potrafi ją znaleźć.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 57.88 km
w terenie: 45.00 km
ukręciłem: 57.88 km
w terenie: 45.00 km
trwało to:
02:40
ze średnią: 21.71 km/h
Maksiu jechał: 37.60
km/hze średnią: 21.71 km/h
temperatura:
25.0
tętno Maksa: 175 ( 89%)
tętno średnie: 131 ( 66%)
w górę: 183 m
kalorie: 1407
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Nacja
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
~Dzień chylił się ku końcowi, by nie rzec że upadkowi, gdy głos wewnętrzny nakazał mi udać się do saloonu i zagrać z kowbojami w pokera.
Ubrałem więc kowbojską bieliznę oraz pończochy i udałem się...

Gdy dotarłem, oczom mym błękitnym ukazał się obraz jak z klasycznego westernu... w zadymionym saloonie whisky lała się konkretnie, cygara jarały się zacnie w paszczach saloonowych bywalców, a przy stoliku do pokera było wolne miejsce...
Trzech śmierdzących typów spod ciemnej (albo jeszcze ciemniejszej) gwiazdy jakby czekało na mnie...
Dosiadłem się.
Graliśmy, graliśmy, a później dla odmiany graliśmy.
Długo by opowiadać o ściemach, znacznych obrazkach czy innych czarach, które podczas takich zawodów się zdarzają.
Tak czy inaczej wygrałem.
Niestety wygrałem.
Nikt mnie nie uprzedził, że to rozbierany poker był.
Gdy śmierdziele honorowo zaczęli się rozbierać, ja udałem się bardzo precz w stylu angielskim (cokolwiek to znaczy) na poszukiwanie bardziej estetycznych doznań.
Być może nawet znalazłem...

Z wampirami jest taki drobny kłopot... zazwyczaj są bardzo miłe, aż do chwili, gdy nagle nie są.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 55.72 km
w terenie: 50.00 km
ukręciłem: 55.72 km
w terenie: 50.00 km
trwało to:
02:58
ze średnią: 18.78 km/h
Maksiu jechał: 41.70
km/hze średnią: 18.78 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 182 ( 92%)
tętno średnie: 120 ( 61%)
w górę: 365 m
kalorie: 2117
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Victoria Nyanza
Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 2
~Jako, że wczoraj Szkot się trochę zmęczył, zaproponowałem mu, w ramach rekompensaty, do wyboru... lody, wernisaż lub plażę.
Wybrał to ostatnie, by się na miejscu awanturować, że liczył na naturystów...
Się trochę przeliczył...
Na plaży było piaszczyście oraz nad wodą się znajdowała owa plaża.
Było tam obcych ludzi, co nie miara. Zachowywali się nad wyraz głośno, wypowiadając przy tym słowa powszechnie uznane za obelżywe...
Miało to bardzo niekorzystny wpływ na nasze skołatane dusze oraz uzębienie, nie pierwszej wszak młodości...

Pojechaliśmy więc dalej, szukać bardziej ustronnego miejsca.
Wylądowaliśmy na kolejnej plaży, dla odmiany nie było tutaj naturystów. Byli wturyści, zturyści, podturyści oraz zwyczajni turyści, zwani pospolitymi...


Szkotowi było z powodu tego braku jakoś tak smutno i wyglądał niewyraźnie...
Zabrałem on do wody, by sobie popływał.
Podobało mu się bardzo. Odżył, śmiał się i wierzgał. Jadąc bak do hom nie musiałem pedałować.

Życie jest ciągiem następujących po sobie chwilowych rozwiązań.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 53.00 km
w terenie: 47.00 km
ukręciłem: 53.00 km
w terenie: 47.00 km
trwało to:
04:04
ze średnią: 13.03 km/h
Maksiu jechał: 67.40
km/hze średnią: 13.03 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 190 ( 96%)
tętno średnie: 163 ( 83%)
w górę: 1672 m
kalorie: 3094
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
The Pinokio ver. 2.7.2
Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 3
~Wiecie, że Pinokio ma kobietę? Teraz wiecie. I ona lubi, gdy Pinokio kłamie...
Pojechałem do Bielawy, by zrealizować potajemnie tajny plan. Plan był taki, że zagram wszystkim na nosie oraz wygram nagrodę fair play. Plan został zrealizowany w stu dwunastu procentach...
Na początek delikatnie się przyczaiłem. Aby zmylić potencjalnych pretendentów do tytułu oraz uśpić ich czujność... udawałem, że nie umiem iść pod górę, wybrałem opcję nie wymagającą wysiłku... jechałem.

Musiałem być dość przekonujący... udało się ich nabrać. W ten oto sposób rozpocząłem samotną ucieczkę...
Uciekałem dość długo już, gdy za sobą usłyszałem głos...
Nie żeby od razu jakiś czarodziejski, z zaświatów, czy też nakazujący mi coś robić...
To był stanowczy głos, usłyszałem... Run Lola Run... i chwilę później wyprzedziła mnie...

Ostatnim razem, gdy ją widziałem miała rude włosy. Tak czy siak pojechałem za nią... uciekaliśmy wspólnie. Z tym, że ona bardziej.
Uznałem, że jest po mojej stronie. Tyle, że kilka metrów przede mną... w sensie pomaga mi realizować plan.
W związku z tym ogarnęła mnie błogość, radość oraz lenistwo. Zagrałem więc wszystkim na nosie czym prędzej, tak by zdążyć przed północą...

Po chwili raz jeszcze.

Zdarzyło się, że na chwilę musiałem się napiąć. Ten ścigant obok mnie, któremu zepsuł się koszyk na bidon, zajął drugie miejsce... jak widać walczę z nim o każdą cenną sekundę oraz do krwi ostatniej...
Krew ostatnia skończyła się dość szybko, w związku z czym powróciłem do wcześniejszych założeń.

Na koniec tego morderczo rozrywkowego ścigu otrzymałem wymarzony puchar ferplej.
Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre.
~
Kategoria Daleko stąd, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 86.80 km
w terenie: 60.00 km
ukręciłem: 86.80 km
w terenie: 60.00 km
trwało to:
04:02
ze średnią: 21.52 km/h
Maksiu jechał: 37.90
km/hze średnią: 21.52 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 167 ( 85%)
tętno średnie: 130 ( 66%)
w górę: 476 m
kalorie: 2938
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
I weź tu coś wytłumacz facetowi...
Środa, 17 sierpnia 2011 · dodano: 17.08.2011 | Komentarze 4
~Opowieści dziwnej treści z wjazdu na Ankę
Plan był, jak zwykle, chytry.
Ale od początku... Anka to, pieszczotliwa dość, ksywa takiej górki, co oficjalne ona nazywa się Góra Świętej Anny. Od czasu do czasu ktoś rzuca tekst... jedziemy na Ankę.
Wtedy, nie zgadniecie, jedziemy na Ankę. I wznosimy tam modły...
Tak właśnie zdarzyło się wczoraj... zarzuciłem wiadomy tekst o konieczności wymodlenia łask wszelakich. Chętne były Małgośka_Mówią_Mi oraz Anja (zwana pieszczotliwie Anką). Musi, że nagrzeszyły...
Pojechaliśmy.

Tak zwane czarownice nie dość, że przez pół drogi mnie śledziły, to wciąż na mnie krzyczały... a to, że nie umiem tańczyć, albo że na rowerze źle jadę, lub że jestem nieuczesany...
Bardzo byłem zdenerwowany, ponieważ a mianowicie, nie byłem w stanie przekonać dwóch krzyczących na mnie dziewcząt... po pierwsze, że jak ktoś krzyczy to się jąkam, a po drugie primo, że już od poczęcia jestem dżentelmenem i nie nawykłem nie zgadzać się czarownicami. W szczególności z dwiema na raz...
No i w tej sympatycznej, pełnej zrozumienia atmosferze pokonywaliśmy kolejne kilometry...

Przejechaliśmy także przez teren miejscowego parku safari, pełnego dzikich zwierząt...

Dotarliśmy do swoistej Atlantydy... zagubionego i prawie zapomnianego, tajemniczego miasta...

W owym mieście coś się stało... coś niezrozumiałego, czarodziejskiego... efektem tego czegoś była niechęć do udania się na górę świętą. Być także może, że to moce diabelskie, a nawet czarcie sprawiły to.
BabyYagi nie dość, że wciąż i nieustannie robiły mi sceny, to jeszcze krzyczały, że są głodne. Zatrzymaliśmy się przy sklepie, co on jest najtańszy w okolicy. Nabyły one drogą kupna przecenione, dość twarde drożdżówki ze śledzioma oraz yogurt, co miał napisaną datę przydatności do spożycia 12.03.2010.
W świetle tych zakupów intrygujące jest, why w ten sklep są takie niskie ceny. Małgośka wraz z Anją, nie zawracając sobie tym swych zacnych głów, posilały się bezwstydnie.

Nagle, ni stąd ni zowąd, pojawił się Żółty. Byliśmy prawie w komplecie...

Po czterech, a może sześciu chwilach zjawił się także, prawie zapomniany Jasiek...

Taaak... teraz kompletni, najedzeni, uczesani oraz niezadowoleni ruszyliśmy w drogę bak z powrotem.
Niezadowolenie nasze miało swoje źródło w tym, iż nie wjechaliśmy na Ankę.
Ale... wszak wiara czyni cuda oraz należy mocno wierzyć, by marzenia się spełniały...
Wjechałem na Ankę...

Oczywiście po tym wjechaniu pomodliłem się. Tym razem o to, by światłość najświatlejsza oświeciła te kobiety złe, co na mnie krzyczą. Oraz by owa światłość wypędziła z ich wątłych ciał moce piekielne...
Nagle zrobiło się ciemno, słońce doznało pomroczności jasnej... z Anji oraz Małgośki zaczęły wyłazić złe duchy oraz dobre chęci... w chwili wyłażenia trochę je pogięło i powykrzywiało, ale efekt był piorunujący... nie darły się już na mnie oraz nosiły mnie na rękach. Na zmianę oraz grupowo. A nawet w 3D.
Pogięte, wyglądały tak...

Dwie czarownice to tylko kłótnia, trzy... to już sabat.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 76.56 km
w terenie: 55.00 km
ukręciłem: 76.56 km
w terenie: 55.00 km
trwało to:
03:27
ze średnią: 22.19 km/h
Maksiu jechał: 41.90
km/hze średnią: 22.19 km/h
temperatura:
25.0
tętno Maksa: 168 ( 85%)
tętno średnie: 139 ( 70%)
w górę: 411 m
kalorie: 2689
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Zwyciężyłem
Piątek, 12 sierpnia 2011 · dodano: 12.08.2011 | Komentarze 0
~Dzisiejsze zwycięstwo sponsorowały literka M oraz cyfra 12.

Każdy jest czemuś winny, a zwłaszcza ci, którzy nie są.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 49.13 km
w terenie: 20.00 km
ukręciłem: 49.13 km
w terenie: 20.00 km
trwało to:
02:09
ze średnią: 22.85 km/h
Maksiu jechał: 43.40
km/hze średnią: 22.85 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 170 ( 86%)
tętno średnie: 126 ( 64%)
w górę: 285 m
kalorie: 1612
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Iguana iguana
Środa, 10 sierpnia 2011 · dodano: 10.08.2011 | Komentarze 10
~Pojechałem do sklepu GS po chleb i masło, wracałem na skróty sobie poprzez lasy i knieje oraz pola także.
Napotkałem tam ślady bytności Obcych. Obcy, cwane bestie, tym razem poprzebierali się za zwierzęta, a dokładniej to za chrząszcze.
Geotrupes stercorarius, pospolicie zwane żukami gnojakami.
I prawie im się udało. Obcym w sensie, tyle że coś z rozmiarem nie halo.
Te niby żuczki utoczyły takie oto kulki:

Tym samym wytropiłem kolejny spisek przeciw najświętszym świętościom, co się nazywają Bóg, Honor i Ojczyzna.
Jeszcze jeden, góra dwa takie sukcesy i zostanę przyjęty w szeregi wiadomej partii tropicieli spisków wszelakich...
Już za kilka lat czeka mnie kariera parlamentarzysty. Powołam Komisję ds Królika.
Komisja wyjaśni kto naprawdę wrobił Królika Rogera.
Korzystając z okazji, że jestem na wizji chciałbym pozdrowić klasę szóstą C z Wieczorowej Szkoły Podstawowej oraz Panią Jadzię z warzywniaka na rogu.
Będąc nadal na wizji...
Teraz poważnie.
Oddam w dobre ręce legwana.
Tak wyglądał, jak był mały...
Tak Trzy lata temu...

A tak uśmiecha się obecnie...
To Iguana iguana, wykluł się w 2003 roku, jest zadbany, wykształcony, odrobinę dziki (to wyzwanie dla nowego właściciela). Jest legalny i zdrowy (ma papiery dokumentujące pochodzenie oraz książkę serwisową). Waży niecałe trzy kilogramy, mierzy wraz z ogonem około sto dwadzieścia centymetrów. Na imię ma Norbert i lubi bazylię.
Ktoś chętny?
Brak pościgu nie jest żadnym powodem do przerwania ucieczki.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 53.29 km
w terenie: 35.00 km
ukręciłem: 53.29 km
w terenie: 35.00 km
trwało to:
03:00
ze średnią: 17.76 km/h
Maksiu jechał: 71.70
km/hze średnią: 17.76 km/h
temperatura:
23.0
tętno Maksa: 188 ( 95%)
tętno średnie: 164 ( 83%)
w górę: 1179 m
kalorie: 2339
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Koń jaki jest, każdy widzi
Sobota, 6 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 2
~Jestem stary jak węgiel, a wciąż naiwny jak dziecko. Liczyłem na niezłą zabawę, a był to kolejny tak zwany maraton MTB, poprowadzony długimi, szerokimi, płaskimi prostymi... a ja liczyłem na coś innego. Niestety, ponoć zarządzający tymi górami nie pozwalają...
Pewnie innych góry w tym kraju nie ma.
Z całego tego ścigu ostatnie dwa kilometry były miłe dla oka, przyjemne oraz zabawne.
Wyglądały te ostatnie fragmenty mniej więcej tak...

Cała reszta, niestety tak...

a nawet gorzej...

Dochodziło do sytuacji, że trzeba było jechać dwójkami, gdyby jeden, na długiej prostej zasnął, ten drugi miał go budzić.
Podobno dwa takie przypadki miały miejsce...

W klasyfikacji drużynowej zabrakło nam czterech punktów do podium. Moralnie zwyciężyliśmy. Absokurwalutnie.
Okazywaliśmy w związku z tym niemałą radość...

Żółty cieszył się wraz z nami.

Kiedy człowiek zstępuje w przepaść, jego życie zawsze zyskuje jasno określony kierunek.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 19.68 km
w terenie: 8.00 km
ukręciłem: 19.68 km
w terenie: 8.00 km
trwało to:
01:23
ze średnią: 14.23 km/h
Maksiu jechał: 43.40
km/hze średnią: 14.23 km/h
temperatura:
22.0
tętno Maksa: 180 ( 91%)
tętno średnie: 139 ( 70%)
w górę: 621 m
kalorie: 897
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Parada słoni
Piątek, 5 sierpnia 2011 · dodano: 05.08.2011 | Komentarze 0
~Przyjechaliśmy sobie ponad około trzysta kilometrów, jutro ma być ścig. Tradycyjnie już... mało ciekawy, asfaltowo autostradowy z dwoma elementami mniej więcej MTB, na sam koniec. Na miejscu okazało się, że z jeden z nich, Stara Droga Izerska, został wyeliminowany. Bo ponoć to zbyt niebezpieczne.
Oczywiście.
Najbezpieczniej będzie ścigać się po parku lub kilkukilometrowej, płaskiej, szerokiej drodze. Albo spining zróbmy, nikomu nie stanie się krzywda...


Nienawiść jest siłą przyciągającą, tak jak miłość.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą
w sumie...
ukręciłem: 74.58 km
w terenie: 65.00 km
ukręciłem: 74.58 km
w terenie: 65.00 km
trwało to:
03:21
ze średnią: 22.26 km/h
Maksiu jechał: 49.30
km/hze średnią: 22.26 km/h
temperatura:
22.0
tętno Maksa: 176 ( 89%)
tętno średnie: 136 ( 69%)
w górę: 365 m
kalorie: 2755
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Exodus
Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1
~Ostatnimi czasy coś niewyraźnie się czułem, potykałem się we mgle i w słońcu, miewałem zawirowania i różne inne bolesne przypadłości... apogeum złego samopoczucia nastąpiło dziś rano, gdy z pewnym zażenowaniem musiałem przyznać, iż wino proste owocowe (za 4,25 z kaucją) już mi nie smakuje. Tragedia...
Poszukiwania rozwiązania tego życiowego problemu rozpocząłem i zakończyłem w sieci internat.
On, ten internat, wskazał mi na mapie huncwotów dwa magiczne źródełka. Z pierwszego należy napić się dwa łyki, oraz bezzwłocznie z drugiego cztery i trzy ćwierci łyka. I to ma sprawić cuda.
Hmm... nawet jeśli nie pomoże, to nie zaszkodzi, postanowiłem spróbować.
Ubrałem się ładnie i pojechałem.
Pierwsze ze wskazanych źródełek było tutaj wyglądało tak sobie...

Zatankowałem pierwszy bidon i udałem się w kierunku źródełka numer dwa... droga nie była prosta (musiałem kilka razy skręcić), ani łatwa (napotkałem kilka kamieni oraz trzy połamane gałęzie na swej drodze).
Strudzony, ale szczęśliwy dotarłem...

Napełniłem drugi bidon, ustawiłem je obok siebie... wyglądały imponująco...

Z niejakim nabożeństwem, ostrożnie, powoli wypiłem z każdego tyle, ile należało...
Coś huknęło, zawirowało, przez chwilę nic nie widziałem...
Hmm... być może jednak źle zapamiętałem ile której wody mam się napić... a może internat kłamie?
Ponieważ, a mianowicie...
Nie żebym był przesadnie młody czy też wysoki, ale te kilka łyków sprawiło, że stałem się starszy... sprawdziłem w dowodzie, oraz niższy... drogę powrotną odbyłem z tak zwanego buta, nie sięgałem nogami do pedałów.
Będę musiał nabyć nowy bik... może nawet na kołach 20".
Świetnie, ciekawe czy chociaż wino proste będzie mi smakowało... rozmyślałem idąc kilkadziesiąt kilometrów do domu...
Niestety, nadal nie smakuje.
To był mój the most beautiful day...
Nie ma sensu wiara w rzeczy i zjawiska, które istnieją.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic