Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii
Ścig
Dystans całkowity: | 10023.55 km (w terenie 7891.45 km; 78.73%) |
Czas w ruchu: | 740:09 |
Średnia prędkość: | 13.45 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 239780 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 188 (97 %) |
Suma kalorii: | 355693 kcal |
Liczba aktywności: | 185 |
Średnio na aktywność: | 54.18 km i 4h 01m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 25.08 km
w terenie: 20.00 km
ukręciłem: 25.08 km
w terenie: 20.00 km
trwało to:
02:11
ze średnią: 11.49 km/h
Maksiu jechał: 37.40
km/hze średnią: 11.49 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 510 m
kalorie: 1257
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:
Czarowny ścig pod świętą górą
Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 2
~Gdyby zebrać wszystkie wpisy ma blogach, opinie z forów oraz plotki o ścigu w Zdzieszowicach, to można by wydać całkiem pokaźny zbiór esejów czy innych dowcipów.
Nie wiem, czy w tej sytuacji nie będę powielał opinii już wypowiedzianych, ale nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował. W skrócie wielkim pozwolę sobie, a skrót ów poprzeplatam kilkoma obrazkami. Postacie na obrazkach niekoniecznie są rozpoznawalne, wyjaśnię więc, że są na nich moi znajomi, przyjaciela, współteamowicze, a na kilku także ja...
Autorzy fotek to Asia Tomes, Ela Cirocka, Radek Pawłowski oraz niezawodna ekipa BikeLife.
Danke und Elke.
Nieprawdą jest jakoby było źle, ciężko, mokro, błotniście... wiecznie niezadowoleni malkontenci rozsiewają takie plotki. Gdyby było słońce, to stękali by, że za gorąco i że trasa pyli.
Było dużo funu, driftów, spa oraz humory na trasie dopisywały, jak nigdy dotąd. Po raz pierwszy w tym cyklu nie było słychać "kurwa, spierdalać, bo nadjeżdżam" i takich tym podobnych uprzejmości, w zamian dało się słyszeć jakieś dziwne teksty w stylu "proszę lewą wolną, kolego", "ależ proszę bardzo", "dziękuję", "nie ma za co". Zanim ochłonąłem po takiej dawce tekstów okołowersalowych, to wszyscy mi odjechali...
Coś się zmienia. Jakby na lepsze, raczej. Bądźmy przy nadziei, że klientom tego cyklu tak już zostanie na zawsze.
Zjechałem na mini ze względu na szacunek do swojego portfela. Zrobiłem DNF i nie przejechałem kreski ze względu na szacunek dla Ojca Dyrektora Sportowego mojego teamu.
Dowodem na to, że było zajebiście, są uśmiechnięte lica Czarnej oraz Małgośki_Mówią_Mi. Mają się z czego cieszyć - nie dość, że twarde sztuki są, to One w dużej mierze sprawiły, że team wygrał obie najważniejsze klasyfikacje drużynowe. Oraz w cuglach.
Na koniec organizatorzy cyklu BikeMaraton stanęli na wysokości zadania i ugościli zawodników iście po królewsku.
Każdy otrzymał mocno wypasioną porcję makaronu z tak gęstym sosem, że widelec stał. W tym sosie.
By po chwili, powodowany wstydem, uciec.
Wyglądało to tak...
Jestem przeciwko religii, ponieważ uczy nas ona być zadowolonymi z odpowiedzi, które niczego nie wyjaśniają.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM
w sumie...
ukręciłem: 72.86 km
w terenie: 70.00 km
ukręciłem: 72.86 km
w terenie: 70.00 km
trwało to:
03:28
ze średnią: 21.02 km/h
Maksiu jechał: 52.60
km/hze średnią: 21.02 km/h
temperatura:
12.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 886 m
kalorie: 2821
kcal
na rykszy: Specyk 12.2
Tangerines
Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 1
~Murowana Goślina.
The pierwszy ścig w tym rocku, lub nawet sezonie, jak niektórzy mawiają. Oraz pierwszy w towarzystwie Szpeca. Coś tam sobie obiecywaliśmy, że niby szybciej będzie, bo koło większe... i takie tam inne historyjki.
Okazuje się, że hmm... pomimo obietnic Szpec sam nie chce jechać, trzeba mu niestety pomóc. A pomóc trzeba umieć.
Wprawdzie spędziłem na trasie odrobinę mniej czasu niż rock temu ego, ale po co zabrałem garnitur i eleganckie trzewiki, jeśli nikt mnie na podium nie zawołał?
Czas chyba najwyższy, by rozpocząć naukę wspomnianego pomagania. W sensie potrenować trochę oraz w wolnej chwili.
Na jutro w zaplanowałem trening lądowania...
Tylko we śnie jesteśmy wolni. Na jawie musimy się śpieszyć.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 53.52 km
w terenie: 45.00 km
ukręciłem: 53.52 km
w terenie: 45.00 km
trwało to:
04:23
ze średnią: 12.21 km/h
Maksiu jechał: 60.60
km/hze średnią: 12.21 km/h
temperatura:
16.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 159 ( 82%)
w górę: 1794 m
kalorie: 3362
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
...jesteśmy wolni, możemy iść
Sobota, 29 września 2012 · dodano: 03.10.2012 | Komentarze 1
~Niektóre rzeczy lepiej prezentują się w pionie... tako rzecze mój telewizor, co ma ileś tam cali. I dodaje on, że w pionie dobrze się prezentuje Permen (nie wiem hó on jest, ale jak telewizor tak mówi, to musi być najprawdziwsza prawda).
W związku z pionem i prezentacją, zarzućcie okiem na te obrazki...
No dobrze, ja też nie zjechałem.
Ale wszystkim znajomym pokazuję ten obrazek, co on jest na dole, a ja na nim jestem tuż przed.
Jadę? Jadę.
A to, co się działo chwilę później... zapomniałem.
Byli też tacy, którym latanie się nie podobało i sobie stamtąd zwyczajnie zjechali...
Poza tym... jakby szkoda, że już koniec. Nie lubię zimy. Grabarze zimą mają ciężko kopać dziury w ziemi, ale może więcej im płacą.
Wspominałem już, że Gomole wyjeździły trzecie miejsce w generalce giga?
No.
Popełniłem kawałek tekstu bardziej poprawnego, niż popełniam w dni powszednie. Można czytać oraz się ekscytować. Lub nie.
Prawda jest niestety brutalna oraz prawdziwa. To był ostatni ścig w tym sezonie. Co twardsi twardziele pogodzili się z tym faktem, ja jeszcze nie...
Oraz po raz drugi jechałem na Specu, był to Epic FSR Comp 29er.
Kiedyś zakochałem się w Naomii Campbell, gdy trochę urosłem, to obiektem uniesień była Monica Belucci... dziś uczucia swe kieruję ku Specowi. W dwóch pierwszych przypadkach była to miłość jakby nieodwzajemniona...
Nadal jest wakat na stanowisku sponsora.
Wygrzebałem też kilka obrazków... to ostatnie takie obrazki przed nadejściem wielkich śniegów...
Gdyby bogowie chcieli, żeby ludzie latali, daliby wszystkim bilety lotnicze.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 51.78 km
w terenie: 45.00 km
ukręciłem: 51.78 km
w terenie: 45.00 km
trwało to:
04:31
ze średnią: 11.46 km/h
Maksiu jechał: 59.00
km/hze średnią: 11.46 km/h
temperatura:
9.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 1885 m
kalorie: 3096
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Yin i yang, czyli stary sącz
Sobota, 15 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0
~Bo było to tak...
Ścig w Piwnicznej zrazu jawił się sympatycznie, by nie rzec, że przyjacielsko.
Oraz wielce podobał mi się finisz pod górę, to jakże smakowita nieczęstość.
Ale niestety, kolejny raz potwierdzenia w rzeczywistości szukała (i znalazła) staroeskimoska reguła yin i yang (znana jako chińska, ale tak naprawdę Eskimosi byli pierwsi), mówiąca o zachowaniu równowagi. W tym przypadku pomiędzy zwycięzcami i przegranymi, radością i smutkiem, Flipem i Flapem etc...
Bezapelacyjnie objechał wszystkich Ficu. Zrobił to w sposób mało jakby koleżeński, bo a mianowicie na giga włożył drugiemu ponad jedenaście minet.
Ja niestety, tym razem nie załapałem się na pudło. Przeszkodził mi rąbek.
Ale... to moje bezpudłowanie, to żadna tam porażka. Yin w piwnicznej szturchnął kolarzystki jakby znajome i zafundował im bliskie spotkania z matką ziemią (co ona mnie jeszcze nosi).
Moja najmacz ulubiona kolarzowiczka zepsuła się dość znacznie. Na tyle znacznie, iż może się wydarzyć tak, że na oficjalnym bankiecie kończącym sezon (w Danielce) nie będę się mógł wesprzeć na jej ramieniu, gdy moja rzeczywistość zostanie zachwiana.
Oto jedno z ostatnich zdjęć jeszcze nie zepsutej Czarnej (fotografii po zepsuciu nie ma w całym Internacie).
Druga ze znajomych kolarzystek postanowiła towarzyszyć koleżance w drodze do szpitala i także się zepsuła.
W tym przypadku paparazzi byli czujni...
Gosia zepsuła się na twarzy. Dokładnie to w tym miejscu twarzy, gdzie się należy pomalować szminką. W związku z tym klarzowiczka zaoszczędzi przez czas jakiś na wyszukanych potrawach, ponieważ odżywiać się będzie przez słomkę.
Imaginujcecie sobie, na ten przykład, żurek z kiełbasą und jajkiem konsumowany przez słomkę?
W drodze powrotnej do bak hom przystanęliśmy na popas w Starym Sączu. Gosia nie była głodna, się okazało.
Oraz przepraszam, że mówię "stary sącz" - powinienem rzec "drogi tato, pij przez słomkę".
Podczas tej edycji po raz pierwszy testowano najnowszy model ramy z włókien nie węglowych. Projekt jest tak tajny, że rama była zabezpieczona taśmą maskującą. Udało nam się zdobyć sensacyjne zdjęcie...
O wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, o popularności - lista jego wrogów.
~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 45.84 km
w terenie: 40.00 km
ukręciłem: 45.84 km
w terenie: 40.00 km
trwało to:
04:33
ze średnią: 10.07 km/h
Maksiu jechał: 44.10
km/hze średnią: 10.07 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 1760 m
kalorie: 2880
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Era tłentynajnera
Sobota, 1 września 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 5
~Ten dzień musiał nadejść.
Dość długo ignorowałem, jakże oczywiste, znaki. We śnie one mjem się pokazywali oraz wręcz przeciwnie także. Na jawie znaczy.
Zdarzyło się nawet, iż nawiedził mnie archanioł i zwiastował. Tak między nami... nie jestem pewien, czy to był archanioł czy architekt, byłem rozczochrany... ale zwiastował na bank.
No i stało się.
Dziś, na ścigu w Zawoi, dosiadłem takiego oto sprzęta:
Się on nazywa Specialized Epic FSR Comp 29er. Ładnie, co nie?
Jeśli ktoś opowiada, że 29er to chwyt reklamowy, to jest w mylnym błędzie. Jeżeli ktoś inny stęka, że napęd 2/10 nie jest dobry, to także raczy się mylić.
Jechało się na tym wynalazku rewelacyjnie.
Ale... pojawił się drobny problem. Ten Spec nie jest mój, niestety. Wypożyczyłem go, by sobie potestować.
W związku z tym pożądam sponsora lub też innego dobroczyńce, który nabędzie drogą kupna taki wynalazek i przekaże mi, bym go użytkował wieczyście oraz z zadowoleniem.
Imię darczyńcy będzie miłe memu sercu aż po kres.
Jego lub mój.
Powyższy obrazek został zrobiony tuż (albo dwa tusze) po starcie.
Klika kilometrów dalej, oraz już do końca ścigu, było zdecydowanie zabawaniej, mniej więcej tak...
Sygnał to sposób, za pomocą którego jedno zwierzę może posłużyć się mięśniami drugiego.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 49.87 km
w terenie: 40.00 km
ukręciłem: 49.87 km
w terenie: 40.00 km
trwało to:
04:29
ze średnią: 11.12 km/h
Maksiu jechał: 57.50
km/hze średnią: 11.12 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 156 ( 80%)
w górę: 1947 m
kalorie: 3081
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Ustrońskie objazdy
Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0
~Kilka dni przed ścigiem okazało się, że na kolarzystów zasadził się miś. Dobrze, że nie polarny... w związku z tym odpadł Stożek, o czym już wspominałem.
Dzień przed, właściciele ścieżek, którymi mieliśmy zjechać z Czantorii, zmienili zdanie... dobrze, że mamy tuż za miedzą braci Czechów, jeździliśmy objazdami po ich dróżkach... gdyby nie oni, to pewnie na tej Czantorii zastała by nas zima.
W tych niesprzyjających okolicznościach, edycja ustrońska składała się z trasy właściwej oraz objazdów.
Obawiałem się, i nie tylko ja, że owe objazdy spowodują, iż ścig będzie taki se oraz lekko nudnawy.
Nic z tych rzeczy, obawy okazały się przedwczesne... było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Osobliwie uważam, że był to najmacz dobry maraton w tym rocku. Pewnie ta opinia po części wynika też z tego, że rowerowo ówjelbjam Beskidy.
Żal omly, że mieszkają tu mieszkańcy oraz misie.
W związku z tym mam kilka obscenicznych fotek zbliżeniowych...
Jak pewnie pamiętacie, odpaliliśmy na tym ścigu akcję Strefa Zrzutu.
Po porachowaniu oraz zważeniu śmieci pościgowych, nieoficjalne wieści są takie, że zrzuty udali się bardzo pierwsza klasa.
Gdy ukażą się oficjalne wieści w tej kwesti, to oczywiście (wiszą) nie omieszkam...
Jest śmierć i podatki, ale podatki są gorsze, bo śmierć przynajmniej nie trafia się człowiekowi co roku.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 12.31 km
w terenie: 11.00 km
ukręciłem: 12.31 km
w terenie: 11.00 km
trwało to:
01:15
ze średnią: 9.85 km/h
Maksiu jechał: 42.80
km/hze średnią: 9.85 km/h
temperatura:
25.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 744 m
kalorie: 1069
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Großer Czantory-Berg
Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 30.07.2012 | Komentarze 1
~A tymczasem... wystartował Mongolia Bike Challenge.
Zobaczcie cudnej urody film z edycji 2011.
Bóg Starego Testamentu jest prawdopodobnie najmniej przyjazną postacią całej literatury pięknej: zazdrosny i dumny z tej zazdrości; małostkowy, niesprawiedliwy, nie znający przebaczenia pedant; roszczeniowy, krwiopijczy zwolennik czystek etnicznych; mizoginiczny, homofobiczny, rasistowski, mordujący dzieci, ludzi w ogóle, czy też synów w szczególności, zsyłający plagi, megalomański, sadomasochistyczny, kapryśnie manifestujący brak zrozumienia despota.
Atakowanie tak łatwego celu nie byłoby fair.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig
w sumie...
ukręciłem: 11.80 km
w terenie: 10.00 km
ukręciłem: 11.80 km
w terenie: 10.00 km
trwało to:
01:03
ze średnią: 11.24 km/h
Maksiu jechał: 42.70
km/hze średnią: 11.24 km/h
temperatura:
15.0
tętno Maksa: 176 ( 91%)
tętno średnie: 162 ( 83%)
w górę: 652 m
kalorie: 1222
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Óp Hyllowanie
Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 21.07.2012 | Komentarze 0
~Wybrałem się dziś w podróż zagraniczną oraz międzynarodową z powodu, że zawody były w jechaniu na rowerze. Zawody byli w Czechach, więc po czesku uphill się nazywali. Nie bardzo rozumiem obce słowa, w dodatku w obcym języku. W związku z tym, nie miałem pojęcia, że te zawody to polegają na jeździe pod górę... trochę to męczące. Jakbym wiedział, to bym sobie poszedł do kina, albo na spacer brzegiem rzeki.
Gdybym, gdybym...
No to jak już tam byłem, to wziąłem. Udział.
Wszyscy zawodnicy przejechali 10,7 km.
Ja przejechałem 11,8. Tym samym odniosłem pierwsze w tym miesiącu zwycięstwo moralne.
Nie jestem pewien, ale chyba na tych zawodach rozdawali punkty do kwalifikacji olimpijskich. Kilka zdobyłem.
Jeśli pożądacie zdobywać punkty do olimpiady, to jeszcze będą okazje. Nie jestem pewien, czy te następne zawody też będą pod górę, ale może się tak zdarzyć...
Dzieciom muzułmańskim mówi się inne rzeczy niż dzieciom chrześcijańskim, a jedni i drudzy dorastają święcie przekonani, że mają rację, a mylą się ci drudzy.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig
w sumie...
ukręciłem: 48.90 km
w terenie: 43.00 km
ukręciłem: 48.90 km
w terenie: 43.00 km
trwało to:
04:09
ze średnią: 11.78 km/h
Maksiu jechał: 54.00
km/hze średnią: 11.78 km/h
temperatura:
29.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 156 ( 80%)
w górę: 1604 m
kalorie: 2949
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Wzruszyła mnie moja historia
Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 2
~W tę sobotę zamierzałem udać się na wernisaż oraz wystawę kanarków, po których to atrakcjach zaplanowałem regenerację.
Ale niestety, jak to z planami bywa... rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Otrzymałem anonimową informację, że położna, która jako pierwsza ujrzała mnie na tym świecie, na łożu śmierci wyznała, iż nie byłem sam podczas cudu narodzin. Mam siostrę bliźniaczkę.
Oniemiałem oraz trwałem w owym oniemieniu nie wiem jak długo, ponieważ oniemiali czasu nie liczą.
Gdy już zacząłem jako tako kleić obrazki, wyczytałem w owym anonimie, że siostra moja bliźniacza, będzie w Stroniu Śląskim jeździła na rowerze. Szybko oraz jako zawodniczka. Tajemniczy informator dodał jeszcze, że numer z jakim wystartuje kończy się cyfrą cztery.
Oczywiście (wiszą) udałem się we wskazane miejsce i pilnie wypatrywałem wszystkich z ową czwórką na końcu.
Przed starem dało się zauważyć na kierownicach kilka numerów z pożądaną cyfrą, ale niestety wszystkie należały do przedstawicieli słabszej płci. Czyli do facetów.
Wydumałem sobie, że zapiszę się i wystartuję w tym ścigu. Może wówczas, na trasie uda mi się spotkać siostrę mą zagubioną.
Dzień był upalny, doświadczeni zawodnicy poradzili mi, abym zabrał na trasę bukłak z wodą, zwany przez nich camelbakiem.
Zabrałem.
Jechało się średnio wygodnie z tym balastem, ale jak profesjonaliści mi powiedzieli, że tak trzeba, to pewnie wiedzieli, co mówią.
Rozglądałem się bacznie oraz szczególnie bardzo patrzyłem w oczy tym, którzy pasowali numerowo oraz płciowo do profilu poszukiwanej...
Nie było to łatwe, startujących było kilka setek, startowali o różnych godzinach i na trasie jedni skręcali w lewo, inni w prawo... zupełnie nie kumałem zasad tej rywalizacji.
Z tego rozglądania się... pojechałem, wbrew niebieskim strzałkom, w innym kierunku. Po około kwadransie zorientowałem się, że jestem poza trasą... powróciłem.
Okazało się, że owo zjechanie z trasy było losu zrządzeniem.
Po chwili zauważyłem czwórkę na kierownicy zbliżającej się zawodniczki...
Pewne szczegóły wskazywały na to, że to właśnie jej szukam... po pierwsze uderzające podobieństwo, po drugie błysk w oku taki sam jak w moim, i po trzecie miała uszkodzony rower (odpadła jej połowa amortyzatora z przodu), a jednak jechała, czyli zawzięta. Tak, byłem już prawie pewien...
Niestety, nie zdążyłem zagaić, ponieważ prawie moja siostra jechała jakby szybko, a nawet bardzo szybko.
Udałem się więc czym prędzej do mety, by na nią poczekać.
Doczekałem się.
Nie bardzo wiedziałem, co i jak powiedzieć. Przecież nie mogę podejść do nieznajomej dziewczyny i powiedzieć, że jestem jej zaginionym bratem... jakoś wcześniej o tym nie pomyślałem.
W pewnej chwili wzroki nasz się napotkali i... nic nie musiałem mówić.
Ze łzami wzruszenia oraz ściśniętymi sercami wpadliśmy sobie w objęcia.
Po chwili rozmawialiśmy, jakbyśmy znali się od wieków. Okazało się, że Ewel (bo tak ma zdrobniale na imię), była u wróżki niedawno i dowiedziała się, że właśnie w Stroniu, po ścigu spotka zaginionego brata.
Tyle czasu straciliśmy, teraz musimy to nadrobić, wyjaśnić dlaczego nas rozdzielono, kto został z prawdziwymi rodzicami, a kto wręcz przeciwnie... i tysiące innych spraw.
Okazało się, że Ewel jeździ dość szybko (nawet na zepsutym rowerze) i w związku z tym staje na podium.
Gdy siostra ma zdjęła kask i rozpuściła włosy... no proszę spojrzeć, nawet bujne czupryny mamy podobne.
Tak, to była szczęśliwa sobota, nie co dzień znajduje się swą zaginiona siostrę bliźniaczkę. Wprawdzie kilka lat młodszą, ale tak naprawdę, jakie to ma znaczenie...
Kłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie.
~
Kategoria Ekipą, Ścig, Daleko stąd, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 40.42 km
w terenie: 30.00 km
ukręciłem: 40.42 km
w terenie: 30.00 km
trwało to:
04:19
ze średnią: 9.36 km/h
Maksiu jechał: 56.60
km/hze średnią: 9.36 km/h
temperatura:
35.0
tętno Maksa: 190 ( 98%)
tętno średnie: 159 ( 82%)
w górę: 1748 m
kalorie: 2566
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
BM w Wiśle, czyli u Grabka bez większych zmian
Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 15
~Wybraliśmy się na ten ścig, bo po pierwsze blisko, po drugie Beskidy czyli najfajniejsze górskie miejscówki w kraju, a po trzecie i najważniejsze... przy trasie siedzibę ma nasz sponsor.
Ten ostatni powód okaże się, w trakcie i po maratonie, znamienny...
Ale po kolei.
Jak już wyżej zeznałem, ten cykl jeździmy sobie sporadycznie, w wolnej chwili oraz bez napinki.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że trasy BM są średnio wymagające oraz ponoć do przejechania dla każdego. To prawda, ja przejechałem.
Ale... na ichnim forum, po wyścigu, zachwytom nie ma końca. Ludzie ekscytują się niezwykle oraz piszą, że cud miód oraz orzeszki, góry takie że hej, trudno niespotykanie i takie tam.
No to pozwolę sobie mieć inne zdanie.
Przede wszystkim trasa... jeśli układa się ją w Beskidach, i około 1/3 (na mega) to asfalty, to ja bardzo przepraszam, ale w okolicach Wisły i Ustronia naprawdę da się owe asfalty w znacznym stopniu ominąć.
Jasne, w porównaniu z wieluńskimi polami czy też wrocławskimi ścieżkami, był to hardcore...
Kolejna sprawa, to charakterystyczna dla tego cyklu logika, co najmniej dziwna... organizator uważa, że techniczne sekcje są niebezpieczne, natomiast szybkie zjazdy są w porządku. Biorąc pod uwagę Jego tezę, która zakłada, że jest to cykl dla każdego... a ten każdy miewa różne umiejętności, to efekt jest od lat podobny... rekordowe ilości poszkodowanych w okolicznych szpitalach.
Zaraz odezwą się głosy, że każdy powinien mierzyć siły na zamiary, że ma rozum, hamulce etc...
Jasne, ale po co trzymać na kominku uzbrojony granat i wciąż mieć baczenie, by go nie szturchnąć? Rozsądniej byłoby się go pozbyć.
Była na ten temat swego czasu dość burzliwa dyskusja. Niestety, wyciąganie wniosków jest poza zasięgiem organizatora.
Ale jest coś, czego org ma w nadmiarze... to brak odpowiedzialności oraz wyobraźni.
Jak inaczej można nazwać to, że na drugim bufecie brakło napojów? To nie pierwszy raz, bywały już w tym cyklu takie hece.
Temperatura zdecydowanie przekraczała trzydzieści stopni, ludzie docierali do bufetu z pustymi bidonami, a tu zonk.
Co na to org? Że nic się nie stało, bo po kilkunastu minutach dowieźli wodę. Gratuluję.
W szanującej się firmie, po takiej porażce, były by wakaty. W szanującej się...
Na szczęście znalazł się ktoś, kto spontanicznie i szybko zorganizował water point - szczegóły tutaj.
[zdjęcia z wodnego bufetu autorstwa Basi Nowak]
Poza tym, po trasie poruszał się dwuosobowy patrol w składzie Małgośka_Mówią_mi oraz Fil. Byli obładowani bidonami i wspomagali wszystkich potrzebujących, nie tylko zawodników z naszego teamu. Pomagali także podczas awarii, użyczali dętek i pompek.
Ktoś policzy, na poniższym obrazku, ile bidonów ma w sumie nasz wodny patrol?
Jeśli myślicie, że organizator podziękował nam za to, że Go wyręczyliśmy i uratowaliśmy wielu zawodników przed odwodnieniem oraz umożliwiliśmy im dojechanie do mety... to jesteście w mylnym błędzie. Org, jak zawsze, ma to głęboko w dupie oraz zajęty jest liczeniem zysków.
A tak niewiele brakowało, by był to całkiem fajny maraton...
Jeśli chcecie zapytać, po co startowałem, jeśli mi się nie podoba, to odpowiedź brzmi... miałem nadzieję, że coś się zmieniło od ubiegłego roku.
Naiwny jestem.
Coś na plus?
Nie zawiódł BikeLife - jak zwykle, Paweł & Co. zrobili genialne obrazki, co da się zauważyć powyżej.
Po ścigu udaliśmy się do siedziby sponsora, by oddać się hulankom i swawolom.
Teamową tradycją staję się to, że podczas takich integracji, bardzo spontanicznie zawierane są nowe oraz ważne przyjaźnie, tak było i tym razem...
Piekło nie zna większej furii niźli złość wzgardzonej kobiety.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, BM