Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Ekipą

Dystans całkowity:41003.72 km (w terenie 21788.35 km; 53.14%)
Czas w ruchu:2270:49
Średnia prędkość:18.01 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:474217 m
Maks. tętno maksymalne:196 (124 %)
Maks. tętno średnie:190 (98 %)
Suma kalorii:1051732 kcal
Liczba aktywności:770
Średnio na aktywność:53.25 km i 2h 57m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 81.87
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 03:40
ze średnią: 22.33 km/h
Maksiu jechał: 44.30 km/h
temperatura: 5.0
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 425 m
kalorie: 2365 kcal
w towarzystwie:

The motywatory

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 3

~

Amerykańscy naukowcy zeznali kilka dni temu, że wiosna w tej części Europy może potrwać do końca stycznia. Rosyjscy natomiast mieli inne zdanie i ponoć już w połowie miesiąca będzie trzeba ubrać coś z długim rękawem. 
Ani jedni ani drudzy nie zdradzili do kiedy potrwa zima. Ale są pewne tajne informacje. Nieśmiałych oznak odwilży należy wypatrywać w pierwszej dekadzie maja.

Ta radosna nowina skłoniła mnie do ukręcenia kilku kilometrów, w tempie oczywiście mocno zabawnym. 
Po drodze napotkałem i zapoznałem kilku zacnych rycerzy, co oni się wyłonili z mrocznego mroku, a nawet z mgły, co jej akurat nie widać, ale zdecydowanie czuć...


Wspólnymi siłami, których było tyle, co kot napłakał, ukręciliśmy kilka kilometrów...



...dotarliśmy do karczmy Rzym i spożyliśmy tam frytki z ziemniakami oraz kepuczem.



To dało nam takiego kopa, że wykręciliśmy średnią, która być może zostanie odnotowana w księdze rekordów Guinnessa. Powodowani radością niemałą ruszyliśmy w stronę słońca...



Bo najmacz wszak ważne jest, by mieć motywację. Tako rzeczą mądrzy ludzie.
Iza, na ten przykład, wydumała sobie taką oto.
Każdy powinien mieć swoją Agnieszkę, raczej.
W wyjątkowych przypadkach dopuszcza się mieć Małgorzatę. 



Dwa Słońca o Zachodzie. 
Nadal zespół pieśni i tańca Pink Floyd.
~


~


Ludzie starali się usilnie przekonać ją, że uroda to tylko zewnętrzna forma, że liczy się wnętrze – tak jakby jakiś facet zakochał się kiedyś w parze nerek lub dwunastnicy.

~


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:45
ze średnią: 26.67 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 175 ( 90%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: m
kalorie: 674 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Bóm Wakacje w Rzymie

Piątek, 3 stycznia 2014 · dodano: 03.01.2014 | Komentarze 0

~

Pamiętacie dowcip o kowbojó i głosie wewnętrznym? Pewnie tak. 
Ale... z tymi głosami to nie tak do końca jest ściema. Kiedyś Laurie Anderson, której to słowa przytoczono w komentarzu do wpisu poprzedniego, była rzekła, że jest jeszcze jeden świat, wirujący wewnątrz tego, w którym żyjemy.
I w tym właśnie świecie mieszkają głosy. I nie tylko one...
Na ten przykład jeśli ktoś słyszy głos bozi, która do niego przemawia, to nazywają go czubem i wkładają do psychiatryka. Jeśli natomiast bozia słyszy głos takiego delikwenta, to jakoś bozi nikt nie zamyka wśród wariatów. 
Sprawiedliwość...
Wygrzebałem obrazki z Czelendża, którymi jeszcze się nie chwaliłem, wjemc...

[autoreklama wizualna in progress]


[end of autoreklama] 

Tak czy siak, dziś około południa usłyszałem głos. Myślę, że był to głos Lucyfera, bo bozia ma raczej aksamitny, a ten był taki jakby zardzewiały odrobinę. 
No i przemówił tymi słowy "A może byś już przestał się opierdalać i udałbyś się na jakiś spining, cycóś?".
Hmm... nie jestem tak odważny, by przeciwstawić się głosowi. Początkowo zamierzałem wybrać cycuś, ale w końcu zdecydowałem się na spining. 
Po pięćdziesięciu sześciu dniach przerwy.
Nie było źle.
W niedzielę pobryluję na szosie. Howk!


[autoreklama wizualna in progress, part tó]


[end of autoreklama]


Pamiętacie ten kawałek?
Genialny jest.

~



~

Oraz w czasie wspominanej nudnej przerwy w kręceniu przesłuchałem jednego kolesia na okoliczność pewnych wydarzeń oraz postanowiłem opublikować dość  tajny protokół z tego śledztwa.
I jeszcze coś. Coś  ważnego. 
Jest potrzebne sześćdziesiąt koła szelestów. W sensie 60 000 PLN.
Bez ściemy. Potrzebne jest, żeby pomóc takiemu jednemu twardzielowi. To nasz ziomal... ma w dupie choróbsko, które niejednego pewnie by złamało.



On się nie poddał, ale... dalej sam nie pociągnie. Jeśli my Mu nie pomożemy, to kto?  Czytajcie, o co chodzi.
Będę obserwował uważnie, czy się dorzuciliście. Jeśli nie macie wolnych kilku złotych, to może w tym roku zamiast dawać wypasionym czarnym, co chodzą po tak zwanej kolędzie, przeznaczcie Wasze szelesty na coś, co naprawdę ma sens. Bozia zrozumie ten gest i będzie z Was dumna.  


Czterech Jeźdźców, których przybycie zwiastuje koniec świata, to jak wiadomo Śmierć, Wojna, Głód i Zaraza. Ale również mniej spektakularne wydarzenia mają swoich Jeźdźców. Na przykład Czterej Jeźdźcy Przeziębienia to Zasmarkanie, Kaszel, Katar i Brak Chusteczek; Czterej Jeźdźcy, których przybycie poprzedza wszelkie publiczne święta, to Burza, Wichura, Deszcz oraz Roboty Drogowe.


~


w sumie...
ukręciłem: 0.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to:
ze średnią: km/h
Maksiu jechał: km/h
temperatura:
tętno Maksa: (%)
tętno średnie: (%)
w górę: m
kalorie: kcal
na rykszy:
w towarzystwie:

SSSR

Piątek, 29 listopada 2013 · dodano: 29.11.2013 | Komentarze 7

~

Pewnie wiecie, bo było kiedyś o tym w telewizorze... jakiś czas temu ego zrodził się taki odłam GTA, co się on nazywa SSSŚ. Robią oni, we tym odłamie różne dziwne rzeczy...

Se imagynowawałem, że im minie, że to tak z powodu białych nocy w Sankt Petersburgu cycóś. Ale nie, nie przeszło im... zaś robią, to co robią, no lókajcie:

~

Normalne to one nie som, co nie?

Trudno, niech tak będzie wykombinowałem... ale ich z miesiąca na miesiąc przybywa. Malaria jakaś czy insza czarna plaga? Za chwilę nie da się znaleźć nikogo w teamie, coby nie był skażony SSSŚ.
Jakbyśta pożądali też się skazić, i zostać samozwańcem czy też samozwańczynią, to oni te hece wyrabiają na Rogoźniku we łikendy. Kontakt z Filem.

Ba... się okazało, że frakcja tarnowska nie chce być gorsza i wykombinowała sobie SSSB.

Zdegustowany tym wszystkim oraz do cna, wyjąłem z siebie niteczki po ostatnim zszywaniu dziurek, co one były do remontu biodra przydatne i udałem się do Synergii przepełniony nadzieją na kilka chwil normalności, tudzież pragnący magicznego dotyku tamtejszych fizjoterapeutów ze wskazaniem na fizjoterapeutki.

Umm... koniec wstępu, teraz zaczyna się akcja.

Jak wiecie, Synergia jest na trzecim piętrze, zazwyczaj wchodzę tam po schodach, no bo mam klaustrofobię (ale taką małą). Tym razem w holu na parterze dostrzegłem kartkę, na której było napisane "Schody zepsute, proszę jechać windą". Przypomniała mi się karteczka, która kiedyś wisiała na drzwiach sąsiadki "Dzwonić, pukanie zepsute". No to nie zadzwoniłem, bo po co?
No ale... windę przywołałem przywoływaczem przyciskowym ze światełkiem w środku.
Przybyła. Winda w sensie.
Mocno automatyczne drzwi się rozsunęły i... ujrzałem Czarną. Roześmianą, zadowoloną, śpiewającą i tańczącą (se obejrzyjcie, Czarna nowy blog uczyniła. Tak se to zrobiła, że nawet nie ma się do czego przypierdolić).
Pytam Ją, co tu robi i po co się tak cieszy. A Ona, że właśnie zamierza windą do nieba się udać i jak chcę to mogę też.
Hmm... wsiadłem.
Czarna po guzikach i jedziemy.
Dojechaliśmy na trzecie piętro, chcę wysiadać, ale nie... Czarna znów po guzikach i jedziemy.
W dół dla odmiany.
Tym razem dotarliśmy do poziomu minus jeden. Ale osochzi, pytam.
No, że do nieba to się trzeba rozpędzić, rzecze Czarna i znów po guzikach...
Jedziemy.
I tak kilka razy.
Zapytałem czy coś łykała. No łykała... i znów się cieszy.
Też bym się napił, do nieba daleko... suchość w ustach.
Ale już nie miała, się okazało. W końcu po dwunastej próbie dojechania windą do nieba, namówiłem Ją, żeby wysiąść na górze i odwiedzić znajomków w Synergii.
Dała się. Namówić w sensie.
No bo umówmy się... ja i niebo? To się nawet nie rymuje.

W Synergii położyliśmy się. Czarna tu, ja natomiast tam. Spójrzcie jaki ma rozanielony wyraz twarzy... naprawdę łykała.

Po kilku chwilach skanowania mego, cudnej urody uda, jakimś czerwonym, dziwnym światełkiem fizjoKasia zamknęła mnie za kratami i nakazała robić jakieś niezrozumiałe hece...

Po wypuszczaniu zza krat (Stratus - "Spojrzeć zza krat", znacie?) poopierałem się
tu i tam oraz o to i o owo...

Pobiegałem i oczywiście pokręciłem...

I tak sobie myślałem, że za chwilę koniec i pojadę do kina, bo zamiarowałem obejrzeć Papuszę, ale nie... bo nagle, niespodziewanie, znienacka oraz zza węgła wyskoczyła... no oczywiście, że Czarna.

Okazało się, że delikatnie się minęła z prawdą mówiąc, że nie ma już czegoś, co można by połknąć. Miała. Wyjęła, usiedliśmy i połknęliśmy.
Po połyku... takie oto sytuacje:

Gdy już skończyło się łykanie, skrzyżowaliśmy to, co krzyżowane w tak podniosłych chwilach być powinno...

...i zgodnie ogłosiliśmy powstanie Samozwańczej Spontanicznej Sekcji Rehabilitacyjnej.
Być tak też może, że z biegiem czasu nazwa delikatnie ewoluuje do SSSRP.

Oczywistym jest, że namówiliśmy się z Czarną na za kilka księżyców, by ponownie poujeżdżać windę oraz połknąć to i owo.

Trudno było określić jego wiek. Ale sądząc po cynizmie i zmęczeniu światem, będących odpowiednikiem datowania węglem dla ludzkiej osobowości, miał jakieś siedem tysięcy lat.

~

Kategoria Bez kasku, Bez kół, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:45
ze średnią: 26.67 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 163 ( 84%)
tętno średnie: 141 ( 73%)
w górę: m
kalorie: 668 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Myszerej

Piątek, 8 listopada 2013 · dodano: 08.11.2013 | Komentarze 11

~

Jesień czyli powoli czas pomyśleć o remontach, wymianach i innych tuningach. Ową myśl na czyn pierwsza przekuła Dorcia Czarna Maj Hiroł Bamba. Jak sama zeznaje, wymieniła suport, stery, linki oraz stjónigowała dzwonek.

Będąc dobrą kumpelą, umówiła mnie na serwis, co on będzie już tuż tuż macz całkiem niedługo. Mam do wymiany korbę, koszyk na bidon oraz obręcz, a także pożądam tuningu siodełka i chwytów. Zastanawiam się nad montażem lusterka.
Plan jest taki, że się uda.



Taki kawałek. Stary, ale pewnie i tak nie znacie, bo słuchacie eremefów.
W RMF jest tak samo dobra muza, jak dobre jest żarcie w Mc Donaldsie.

~


~

Oraz taka sytuacja jeszcze...



Postawiłbym dolary przeciw orzechom, że Dżony Brawo to postać fikcyjna... miałbym teraz orzechy.
W związku z powyższym, może się okazać, że także bozia (ksywa Bóg) istnieje.



Nie potrzebujesz religii, aby być etycznym.
Jeśli człowiek nie potrafi rozstrzygnąć czym jest "dobro" a czym "zło", to brakuje mu empatii, a nie religii.


~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:56
ze średnią: 21.43 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: m
kalorie: 605 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Trzydzieści i trzy

Poniedziałek, 4 listopada 2013 · dodano: 04.11.2013 | Komentarze 4

~

Wracając do Czelendża jeszcze... namawiając ludków spotykam się ze stękaniem z cyklu... a bo tyle dni, a za duży hardcore, nie dam rady, umrę i takie tam.

Jest taki koleś. Się on nazywa Didier Woloszyn. Zrobił 33 razy Iron Mana w ciągu... trzydziestu trzech dni.



Napiszcie mi raz jeszcze, że nie dacie rady przejechać na kole tych kilku kilometrów...



Filozofia i wiedza przeznaczone są dla wybrańców, masom pozostaje religia i sentymentalne wzruszenia.

~
Kategoria Ekipą, Bez kasku


w sumie...
ukręciłem: 40.40
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 01:57
ze średnią: 20.72 km/h
Maksiu jechał: 33.90 km/h
temperatura: 4.0
tętno Maksa: 179 ( 92%)
tętno średnie: 147 ( 76%)
w górę: 283 m
kalorie: 1296 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Nie lękajcie się

Czwartek, 31 października 2013 · dodano: 01.11.2013 | Komentarze 5

~

Taki czas nostalgiczny nastał. Ludzie wspominają, a czasem nawet wypominają.
Nie mogę się nie przyłączyć to tego swoistego rytuału.
Wspomnę sobie i tym, którzy tam byli... oraz polecę tym, którzy zamierzają, a w porywach nawet tym, którzy nie zamierzają.

W mojej, za przeproszeniem, śmiesznej karierze był to najmacz ścig pod każdym względem, o czym już wspominałem.
Teraz możecie to zobaczyć.



Wybieram się tam w 2014 (wspominałem, że pożądam znaleźć bezpruderyjną partnerkę, by zrobić to z nią?).
Przyjedźcie, warto.
Zapisy są już otwarte.
I nie lękajcie się... dacie radę.



Aaa... i zapomniałbym. Knaypa w Łączy (niektórzy znają... znali) umarła i nie żyje. Pożegnaliśmy ją, acz pożegnanie było nijakie. Wraz z nią skończyła się jakaś hmm... epoka, cycóś na kształt epoki?



Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie orientował się w dekoracjach pogrzebowych. Śmierć rzadko kiedy następuje w grobach, z wyjątkiem bardzo rzadkich i nieszczęśliwych przypadków. Otwarta przestrzeń, dna rzek, połowa drogi do wnętrza rekina, wszelkiego typu sypialnie - owszem. Ale groby nie.
Do jego zadań należało oddzielanie nasienia duszy od plew śmiertelnego ciała, co zwykle odbywało się na długo przed rytuałami związanymi - Jeśli się nad tym zastanowić - z wyrafinowaną formą usuwania odpadków.


~
Kategoria Wokół Gliwic, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 81.72
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 03:43
ze średnią: 21.99 km/h
Maksiu jechał: 46.80 km/h
temperatura: 13.0
tętno Maksa: 181 ( 93%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: 457 m
kalorie: 2902 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

krasnale.com

Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 2

~

Poszliśmy z Panią Krystyną na miasto, pobrylować. Wczoraj.
Na mieście mówią, że pachnie już zimą. W związku z tym nadszedł czas, by się pożegnać, do wiosny. Z krasnalem.
Generalnie to jestem fanem krasnali ogrodowych. Nie urodziłem się takim... fanizm ów dopadł mnie po obejrzeniu filmu Amelia. Kojarzycie... był tam wątek z krasnalem - ojciec Amelii miał takowego oraz niedomagał odrobinę pamięciowo. Ojciec, nie krasnal.
SKS znaczy.
Amelia miała kumpelę stewardesę, dała jej tego krasnala, a ta robiła mu foty w różnych zakątkach świata i wysyłała ojcu. Znaczy ojcu Amelii.
Ojciec cieszył się okrutnie, że krasnal pojechał sobie zwiedzać świat i że o nim pamięta, przysyłając pocztówki.

Wówczas pokochałem krasnale i mam swojego ulubionego... ale o tym później.
No bo okazało się, że być tak też może oraz prawdopodobnie ktoś z moich znajomych też ma stewardesę znajomą. Przekazał jej Żółtego...



Oto komplet obrazków z jego wojaży.

Ale ad rem, czyli ad dzisiaj.
Mój ulubiony krasnal ogrodowy... postanowiłem się z nim czule pożegnać, aż do wiosny wspomnianej roku następnego (o ile dotrwam).

Krasnal, jak to krasnale mają w zwyczaju, nie stał w miejscu omly wędrował sobie od wioski do wioski. Miełem pewien trop... nieznany nam bliżej Koreańczyk w czarnej pelerynie dał mi cynk, gdzie i o której poszukiwany krasnal zatrzyma się na popas.
Nie namyślając się wiele, zmontowałem ekipę poszukiwawczą i...

Nie było łatwo.
Przedzieraliśmy się przez dziewicze tereny... tamtejsza legenda mówi, że w 1812 roku stąpały tamtędy dwie dziewice.
O smoku miejscowi nie chcą mówić.









Podczas tych poszukiwań była także chwila przerażająca, wyprzedziły nas szadoły. Serce do gardeł nam podeszło. I tak już pozostało.



Trud nasz został nagrodzony, Koreańczyk nie ściemniał. Znaleźliśmy mojego ulubionego krasnala. Nie wiem czyja radość była większa... wydaje mi się, że jego. Uronił łzę, a nawet kilka.
Zapytałem, w krasnalskim narzeczu, czy możemy sobie zrobić zdjęcie ostatnie już w tym roku oraz kto wie czy nie ostatnie w ogóle... niezbadane wszak są losu wyroki.
Zgodził się, skrył jedynie swe zapłakane oczy za okularów mych szkłami.





Taki film o meksykańskim grajku jest, co on strzela z gitary do odrzutowców. Z Antonim Banderasem. W roli grajka. Zapomniałem, kto wcielił się w postać odrzutowca...
Kojarzycie utwór muzyczny zwany piosenką z tego filmu?
Posłuchajcie w wersji Pampeluny, co o nich wspomniałem last tajm.

~


~



buk, chonor, ojszyzna

~

w sumie...
ukręciłem: 31.88
km
w terenie: 23.00 km
trwało to: 02:31
ze średnią: 12.67 km/h
Maksiu jechał: 42.00 km/h
temperatura: 19.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 1316 m
kalorie: 1973 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

100 rzek

Niedziela, 13 października 2013 · dodano: 13.10.2013 | Komentarze 9

~

Zamierzałem wczoraj pojechać na Siódemki, ale... zaspałem pff.
Na dziś obmyśliłem pojechać na Stożek pouphilować. No i... nie zasapałem.

Dane ze aphilowania (bo ponieważ po mecie stożkowej udaliśmy się kó Czantoryji):

w sumie...
ukręciłem: 3.93 km
w terenie: 3.93 km
trwało to: 00:28:29 godzin
ze średnią: 8.3 km/h
Maksiu jechał: 33.00 km/h
temperatura: 18.0
tętno Maksa: 187 ( 81%)
tętno średnie: 177 ( 69%)
podjazdy: 391 m

Jak widać, albo i nie... poprawiłem swoje stożkowe wyniki o kilka minet. Być tak też może, że to z powodu takiego, iż a mianowicie jest tam teraz nie tak stromo, jak to bywało kiedyś.

Na początek sensacyjny obrazek...



...na którym to zastępca sędziego głównego przekazuje pozytywną energię (poprzez nie taki znów zły dotyk) osobistej córce wyżej wspomnianego już sędziego głównego, wyrazem twarzy okazując pełne zatroskanie o wynik rzeczonej córki wspomnianego sędziego.
Rzec by można, że Stożek Uphill to zawody odbywające się w rodzinnej, pełnej zrozumienia atmosferze.

Stożek został zdobyty oraz tuż po, w gronie ścisłych faworytów tej imprezy, została podjęta heroiczna decyzja, by udać się dalej, a mianowicie ku szczytowi Czantoryji Wielkiej.

Udawaliśmy się tędy...



...oraz, żeby nie było za łatwo, to na jednym biku.

W kolejnej kolejności jechaliśmy z bardzo szybką szybkością. Tak ogromną, że ultraszybki aparat do robienia obrazków, co robi trzydzieści sześć klatek na sekundę, musiał się poddać...



I już po kilku uderzeniach mięśnia sercowego byliśmy u celu...



...z którego to celu zjechaliśmy, a nawet w dół.



Jak widać, powtórzyła się sytuacja z ultraszybkim aparatem do obrazków zapamiętywania.



Jadąc tak wciąż w dół i w dół oraz dla odmiany w dół, zaczęliśmy popadać w pewną jakby apatię powodowaną nudą... i już z tych nudów miało dojść do śmiertelnego zejścia, gdy ni stąd ni zowąd pojawił się wonsz, co on pokąsał gumiany element bika jednego z nas.
Oczywiście, pełni zrozumienia dla nieszczęścia kolegi... pośpieszyliśmy z pomocą w tych ciężkich dla niego chwilach.



Po opanowaniu łez oraz gumianego elementu, zjedliśmy anielskie pierogi o smakach rozmaitych, wyczekaliśmy zachodu słońca i niepostrzeżenie udaliśmy się do krainy dymiących kominów, czyli Hajmatu, jak to śpiewają Oberschlesien...

~


~

Hmm... tego Pana ofcoś all znacie? Umm, to dobrze, w bardzo złym tonie jest nie wiedzieć hózacz.





Status człowieka określa się na podstawie siły jego wrogów

~

w sumie...
ukręciłem: 32.59
km
w terenie: 30.00 km
trwało to: 02:30
ze średnią: 13.04 km/h
Maksiu jechał: 44.10 km/h
temperatura: 11.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 157 ( 81%)
w górę: 1253 m
kalorie: 1809 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Ogóry

Niedziela, 6 października 2013 · dodano: 06.10.2013 | Komentarze 2

~

Ókręcone.








Ateizm jest zmianą światopoglądu.
Odrzuceniem świata urojeń i chciejstwa na rzecz świata realiów, świata faktów, racjonalizmu i humanizmu. Postrzeganiem świata takim, jakim on jest, a nie takim jakim byśmy chcieli, by był.
Świata, w którym najwyższą wartością przestaje być wyimaginowane bóstwo, a staje się nią człowiek.


~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 93.08
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 04:20
ze średnią: 21.48 km/h
Maksiu jechał: 38.30 km/h
temperatura: 8.0
tętno Maksa: 178 ( 92%)
tętno średnie: 135 ( 69%)
w górę: 466 m
kalorie: 3217 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Być jak Krzysio

Sobota, 5 października 2013 · dodano: 05.10.2013 | Komentarze 2

~

Dziś odkrywałem.
Zacząłem od siebie, w sensie, że kołdrę z się zrzuciłem odkrywając intymne części ciała. Swego.
W kolejnej kolejności odkryłem Żółtego, któren przysypan został sporą warstwą niepamięci.
Odkopany, czyli odkryty, Żółty wygląda tak...



W następnej kolejności odkryłem hurtownię mocno tanich tajli rowerowych.
Na ten przykład keta można było brać za ćwierć zeta. Gdyby ktoś był zainteresowany, to ślijcie krótką wiadomość tekstową.



W kolejnej kolejności odkryłem skrzyżowanie. Nie było by w nim nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż jest to skrzyżowanie rzek. No po prostu się krzyżują. I wody, co one są w tych rzekach, to się nic a nic nie mieszają. To dość magiczne skrzyżowanie.

Z lotu ptaka, co ma płaskie patrzenie, wygląda tak...



...z lotu satelity tak...



...z mojego natomiast lotu tak...



Na dziś to tyle, jutro widzimy się około 11:00 w okolicy Trzech Kopców.




Emocje to rak toczący rozsądek.

~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic