Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

MTBM

Dystans całkowity:1220.78 km (w terenie 1011.30 km; 82.84%)
Czas w ruchu:93:26
Średnia prędkość:13.07 km/h
Maksymalna prędkość:63.80 km/h
Suma podjazdów:33964 m
Maks. tętno maksymalne:192 (99 %)
Maks. tętno średnie:170 (88 %)
Suma kalorii:60549 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:46.95 km i 3h 35m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 40.43
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 03:28
ze średnią: 11.66 km/h
Maksiu jechał: 54.50 km/h
temperatura: 21.0
tętno Maksa: 192 ( 99%)
tętno średnie: 167 ( 86%)
w górę: 1780 m
kalorie: 2686 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Mistrzostwa Świata w Kolarstwie Górniczym

Poniedziałek, 2 września 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 7

Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 8.40
km
w terenie: 8.40 km
trwało to: 00:54
ze średnią: 9.33 km/h
Maksiu jechał: 34.70 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 149 ( 77%)
w górę: 388 m
kalorie: 520 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

The DNF

Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 10

~

Rok temu wstecz ego macz bardzo podobał mi się ścig w Piwnicznej. W tym rocku bardzo czekałem na on.
Doczekałem się.



Dojechałem prawie do pierwszego szczytu. Deszcz deszczył nieprzerwanie, a miejscowi górale zapowiadali przelotny opad burzy z gradem.
Wymiękłem, gdy zacząłem marznąć jadąc pod górę. Gdy zawracałem, z góry zjeżdżał znajomek.
Zatrzymał się, uścisnęliśmy sobie prawice...

- Cześć sufa, co robisz?
- Pierdolę, nie jadę, a Ty?
- Ja też to pierdolę.

W duchu wzajemnego zrozumienia oraz z uśmiechami na twarzach udaliśmy się bak nazad.

Na dole okazało się, że pod naszą nieobecność przeszło zapowiadane gradobicie. Świadkowie oraz Jehowy opowiadali, że z nieba leciał grad wielkości piłek. Takich owalnych, do futbolu amerykańskiego.
Jeden z gradów trafił w my kar.



Ludzie zawracali stadami, ale twardziele objechali cały ścig... czas zasięgnąć rady specjalisty i popracować nad psychiką.




Pow­szechnie wiado­mo, że tuż przed śmier­cią zmysły stają się niez­wykle wyczu­lone. Ogólnie uważa się, że mają pomóc właści­cielo­wi wyk­ryć ja­kiekol­wiek możli­we wyjście z trud­nej sy­tuac­ji, in­ne niż to naj­bar­dziej oczywiste.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 50.67
km
w terenie: 43.00 km
trwało to: 04:50
ze średnią: 10.48 km/h
Maksiu jechał: 46.30 km/h
temperatura: 24.0
tętno Maksa: 184 ( 95%)
tętno średnie: 161 ( 83%)
w górę: 1975 m
kalorie: 3652 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Karpacz i ani słowa więcej

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 10

~

Zeszłoroczny Karpacz, jak pewnie pamiętacie, wzbudził skrajne emocje. Był to swoisty Armagedon, aczkolwiek byli tacy (w mniejszości), którym się bardzo podobało.
Wówczas nie było mi dane... i pomimo moich, mocno średnich umiejętności, żałuję. Była ta legendarna trasa, która - jak mówi twórca karpackich tras, Kowal - już nigdy się nie powtórzy.

Tegoroczne ścieżki także nie były łatwe, wszak Karpacz to najtrudniejszy ścig cyklu GG, czyli w Polsce.

Było cudnie. Większość zjazdów, to wyzwania... nie wszystkim udawało się sprostać, ale próbowałem. Zjechałem więcej, niż się spodziewałem. Fikołka zrobiłem tylko jednego, dość zabawnego... wpadłem twarzą, a nawet wyrazem twarzy w jagody. Obstawiam, że ktoś tam był przede mną... krzaczki były wyczyszczone z owoców. Przy tym fikołku wysypali mi się z torebki wszystkie szminki, pilniczki i waciki. Pozbierałem... ale nie zauważyłem, że wysypał się bidon numer dwa. Po kilku kilometrach w jedynce pokazało się dno... wówczas zorientowałem się, że dwójka jest nieobecna.
Uratował mnie tajny water point, usytuowany pod mostem oraz pełen bieżącej, górskiej, źródlanej wody. Na tej wodzie dotarłem do kolejnego bufetu, na którym królował Wyra - gdy tylko mnie ujrzał, to wszystkich innych wyprosił z lokalu, nakrył stół białym obrusem i serwował różne wiktuały... na deser lody oczywiście.

Spotkałem także birdasa, kumpla z którym w 2011 startowaliśmy w grabkowym Karpaczu. Heh... z pierwszego sektora zresztą, to były czasy :)
Wtedy Go delikatnie objechałem. W tym roku birdasa było ponad dwadzieścia kilogramów mniej - objechał mnie wcale nie delikatnie.
Zawsze imponowali mi ludzie mający cel, i uparcie do niego dążący.

Lubiłbym, by większość tras była taka, jak ta w Karpaczu.


Ścig z mojego kokpitu wyglądał tak...
Na wstępnie określiłem cel - pokazuję Marcinowi, kogo dziś objadę.



Następnie podążałem śladem celu i mocno się weń wpatrywałem.



W kilku miejscach było pod górkę, w jeszcze kilku pod wiatr. Cel pojawiał się i znikał... ja wciąż czujny podążałem po śladach, niczym indiański myśliwy za zwierzyną.


Cel robił uniki, kluczył pomiędzy kamieniami oraz kamuflował się niczym kameleon. Wszystko to na nic, nie dałem się zwieść (przepraszam, że czapka przesunęła się w górę... obiecuję, że to przedostatni raz).





Zdarzały się chwile, gdy byłem tuż... cel musiał czuć mój oddech na plecach (używam pasty do zębów wiodącej marki o smaku czekoladowym).




To był ten moment, gdy doszedłem.
Cela w sensie doszedłem. Doszedłego pozostawiłem bez litości samemu sobie oraz na pastwę losu i udałem się w kierunku kreski.
Kreska powitała mnie entuzjastycznie oraz otrzymałem talon na makaron.





Nie można ufać władcy, który pokłada nadzieję w tunelach, kryjówkach i przygotowanych trasach ucieczki. Istnieje duża szansa, że nie wkłada serca w swoją pracę.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 36.46
km
w terenie: 35.00 km
trwało to: 03:06
ze średnią: 11.76 km/h
Maksiu jechał: 47.50 km/h
temperatura: 21.0
tętno Maksa: 185 ( 95%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 1386 m
kalorie: 2439 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Status quo

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 2

~

Spotkaliśmy się w Złotym. My, one, oni oraz kilka promieni słońca.
Trzymaliśmy się za ręce, śpiewaliśmy pieśni patriotyczne oraz psalmy.
No.
Pojechaliśmy także sobie na kołach do góry oraz także w dół. Wciąż ze śpiewam na wargach oraz za ręce, rzecz to oczywista.





Nie żeby ten ścig był jakaś wyjątkowa porażka, ale... liczyłem na więcej.
Makaronu się najadałem na maksa... przełyk mnie rozbolał aż, bo to byli spagetti oraz szkoda, że nikt nie powiedział, iż najpierw gotować go należy.





Nie wygrałem, ale też nie przegrałem. Był remis... czyli tak jakoś lekko półśrednio nijako. Padła mi skrzynia biegów, ale naprawiłem szybko, więc to bardziej anegdota niż przyczyna remisu.







Mówią, że ma być lepiej. Kłamią.



O Hołdzie coraz głośniej.

Zapraszam wszystkich Was na to wyjątkowe wydarzenie oraz bardzo proszę, byście byli godnie i elegancko odziani. Panie w białych butach, Panów mankiety koszul nie na guziki.
Krawaty proszę w taki oto sposób...






Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie jak go wskrzesić.


~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 72.86
km
w terenie: 70.00 km
trwało to: 03:28
ze średnią: 21.02 km/h
Maksiu jechał: 52.60 km/h
temperatura: 12.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 166 ( 86%)
w górę: 886 m
kalorie: 2821 kcal
na rykszy: Specyk 12.2
w towarzystwie:

Tangerines

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 1

~

Murowana Goślina.
The pierwszy ścig w tym rocku, lub nawet sezonie, jak niektórzy mawiają. Oraz pierwszy w towarzystwie Szpeca. Coś tam sobie obiecywaliśmy, że niby szybciej będzie, bo koło większe... i takie tam inne historyjki.
Okazuje się, że hmm... pomimo obietnic Szpec sam nie chce jechać, trzeba mu niestety pomóc. A pomóc trzeba umieć.



Wprawdzie spędziłem na trasie odrobinę mniej czasu niż rock temu ego, ale po co zabrałem garnitur i eleganckie trzewiki, jeśli nikt mnie na podium nie zawołał?



Czas chyba najwyższy, by rozpocząć naukę wspomnianego pomagania. W sensie potrenować trochę oraz w wolnej chwili.
Na jutro w zaplanowałem trening lądowania...





Tylko we śnie jesteśmy wolni. Na jawie musimy się śpieszyć.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 53.52
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 04:23
ze średnią: 12.21 km/h
Maksiu jechał: 60.60 km/h
temperatura: 16.0
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 159 ( 82%)
w górę: 1794 m
kalorie: 3362 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

...jesteśmy wolni, możemy iść

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 03.10.2012 | Komentarze 1

~

Niektóre rzeczy lepiej prezentują się w pionie... tako rzecze mój telewizor, co ma ileś tam cali. I dodaje on, że w pionie dobrze się prezentuje Permen (nie wiem hó on jest, ale jak telewizor tak mówi, to musi być najprawdziwsza prawda).
W związku z pionem i prezentacją, zarzućcie okiem na te obrazki...











No dobrze, ja też nie zjechałem.
Ale wszystkim znajomym pokazuję ten obrazek, co on jest na dole, a ja na nim jestem tuż przed.
Jadę? Jadę.
A to, co się działo chwilę później... zapomniałem.



Byli też tacy, którym latanie się nie podobało i sobie stamtąd zwyczajnie zjechali...





Poza tym... jakby szkoda, że już koniec. Nie lubię zimy. Grabarze zimą mają ciężko kopać dziury w ziemi, ale może więcej im płacą.

Wspominałem już, że Gomole wyjeździły trzecie miejsce w generalce giga?
No.



Popełniłem kawałek tekstu bardziej poprawnego, niż popełniam w dni powszednie. Można czytać oraz się ekscytować. Lub nie.

Prawda jest niestety brutalna oraz prawdziwa. To był ostatni ścig w tym sezonie. Co twardsi twardziele pogodzili się z tym faktem, ja jeszcze nie...
Oraz po raz drugi jechałem na Specu, był to Epic FSR Comp 29er.
Kiedyś zakochałem się w Naomii Campbell, gdy trochę urosłem, to obiektem uniesień była Monica Belucci... dziś uczucia swe kieruję ku Specowi. W dwóch pierwszych przypadkach była to miłość jakby nieodwzajemniona...
Nadal jest wakat na stanowisku sponsora.

Wygrzebałem też kilka obrazków... to ostatnie takie obrazki przed nadejściem wielkich śniegów...











Gdyby bogowie chcieli, żeby ludzie latali, daliby wszystkim bilety lotnicze.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 51.78
km
w terenie: 45.00 km
trwało to: 04:31
ze średnią: 11.46 km/h
Maksiu jechał: 59.00 km/h
temperatura: 9.0
tętno Maksa: 188 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 1885 m
kalorie: 3096 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Yin i yang, czyli stary sącz

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0

~

Bo było to tak...
Ścig w Piwnicznej zrazu jawił się sympatycznie, by nie rzec, że przyjacielsko.
Oraz wielce podobał mi się finisz pod górę, to jakże smakowita nieczęstość.
Ale niestety, kolejny raz potwierdzenia w rzeczywistości szukała (i znalazła) staroeskimoska reguła yin i yang (znana jako chińska, ale tak naprawdę Eskimosi byli pierwsi), mówiąca o zachowaniu równowagi. W tym przypadku pomiędzy zwycięzcami i przegranymi, radością i smutkiem, Flipem i Flapem etc...

Bezapelacyjnie objechał wszystkich Ficu. Zrobił to w sposób mało jakby koleżeński, bo a mianowicie na giga włożył drugiemu ponad jedenaście minet.



Ja niestety, tym razem nie załapałem się na pudło. Przeszkodził mi rąbek.



Ale... to moje bezpudłowanie, to żadna tam porażka. Yin w piwnicznej szturchnął kolarzystki jakby znajome i zafundował im bliskie spotkania z matką ziemią (co ona mnie jeszcze nosi).

Moja najmacz ulubiona kolarzowiczka zepsuła się dość znacznie. Na tyle znacznie, iż może się wydarzyć tak, że na oficjalnym bankiecie kończącym sezon (w Danielce) nie będę się mógł wesprzeć na jej ramieniu, gdy moja rzeczywistość zostanie zachwiana.
Oto jedno z ostatnich zdjęć jeszcze nie zepsutej Czarnej (fotografii po zepsuciu nie ma w całym Internacie).



Druga ze znajomych kolarzystek postanowiła towarzyszyć koleżance w drodze do szpitala i także się zepsuła.
W tym przypadku paparazzi byli czujni...



Gosia zepsuła się na twarzy. Dokładnie to w tym miejscu twarzy, gdzie się należy pomalować szminką. W związku z tym klarzowiczka zaoszczędzi przez czas jakiś na wyszukanych potrawach, ponieważ odżywiać się będzie przez słomkę.
Imaginujcecie sobie, na ten przykład, żurek z kiełbasą und jajkiem konsumowany przez słomkę?



W drodze powrotnej do bak hom przystanęliśmy na popas w Starym Sączu. Gosia nie była głodna, się okazało.
Oraz przepraszam, że mówię "stary sącz" - powinienem rzec "drogi tato, pij przez słomkę".

Podczas tej edycji po raz pierwszy testowano najnowszy model ramy z włókien nie węglowych. Projekt jest tak tajny, że rama była zabezpieczona taśmą maskującą. Udało nam się zdobyć sensacyjne zdjęcie...




O war­tości człowieka świad­czy lis­ta je­go przy­jaciół, o po­pular­ności - lis­ta je­go wrogów.

~
Kategoria Ścig, Ekipą, Daleko stąd, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 45.84
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 04:33
ze średnią: 10.07 km/h
Maksiu jechał: 44.10 km/h
temperatura: 17.0
tętno Maksa: 189 ( 97%)
tętno średnie: 155 ( 80%)
w górę: 1760 m
kalorie: 2880 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Era tłentynajnera

Sobota, 1 września 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 5

~

Ten dzień musiał nadejść.
Dość długo ignorowałem, jakże oczywiste, znaki. We śnie one mjem się pokazywali oraz wręcz przeciwnie także. Na jawie znaczy.
Zdarzyło się nawet, iż nawiedził mnie archanioł i zwiastował. Tak między nami... nie jestem pewien, czy to był archanioł czy architekt, byłem rozczochrany... ale zwiastował na bank.

No i stało się.
Dziś, na ścigu w Zawoi, dosiadłem takiego oto sprzęta:



Się on nazywa Specialized Epic FSR Comp 29er. Ładnie, co nie?

Jeśli ktoś opowiada, że 29er to chwyt reklamowy, to jest w mylnym błędzie. Jeżeli ktoś inny stęka, że napęd 2/10 nie jest dobry, to także raczy się mylić.



Jechało się na tym wynalazku rewelacyjnie.
Ale... pojawił się drobny problem. Ten Spec nie jest mój, niestety. Wypożyczyłem go, by sobie potestować.

W związku z tym pożądam sponsora lub też innego dobroczyńce, który nabędzie drogą kupna taki wynalazek i przekaże mi, bym go użytkował wieczyście oraz z zadowoleniem.
Imię darczyńcy będzie miłe memu sercu aż po kres.
Jego lub mój.

Powyższy obrazek został zrobiony tuż (albo dwa tusze) po starcie.
Klika kilometrów dalej, oraz już do końca ścigu, było zdecydowanie zabawaniej, mniej więcej tak...





Sygnał to sposób, za pomocą którego jedno zwierzę może posłużyć się mięśniami drugiego.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 49.87
km
w terenie: 40.00 km
trwało to: 04:29
ze średnią: 11.12 km/h
Maksiu jechał: 57.50 km/h
temperatura: 27.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 156 ( 80%)
w górę: 1947 m
kalorie: 3081 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Ustrońskie objazdy

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0

~

Kilka dni przed ścigiem okazało się, że na kolarzystów zasadził się miś. Dobrze, że nie polarny... w związku z tym odpadł Stożek, o czym już wspominałem.
Dzień przed, właściciele ścieżek, którymi mieliśmy zjechać z Czantorii, zmienili zdanie... dobrze, że mamy tuż za miedzą braci Czechów, jeździliśmy objazdami po ich dróżkach... gdyby nie oni, to pewnie na tej Czantorii zastała by nas zima.

W tych niesprzyjających okolicznościach, edycja ustrońska składała się z trasy właściwej oraz objazdów.
Obawiałem się, i nie tylko ja, że owe objazdy spowodują, iż ścig będzie taki se oraz lekko nudnawy.
Nic z tych rzeczy, obawy okazały się przedwczesne... było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Osobliwie uważam, że był to najmacz dobry maraton w tym rocku. Pewnie ta opinia po części wynika też z tego, że rowerowo ówjelbjam Beskidy.
Żal omly, że mieszkają tu mieszkańcy oraz misie.

W związku z tym mam kilka obscenicznych fotek zbliżeniowych...







Jak pewnie pamiętacie, odpaliliśmy na tym ścigu akcję Strefa Zrzutu.
Po porachowaniu oraz zważeniu śmieci pościgowych, nieoficjalne wieści są takie, że zrzuty udali się bardzo pierwsza klasa.
Gdy ukażą się oficjalne wieści w tej kwesti, to oczywiście (wiszą) nie omieszkam...




Jest śmierć i po­dat­ki, ale po­dat­ki są gor­sze, bo śmierć przy­naj­mniej nie tra­fia się człowieko­wi co roku.

~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM


w sumie...
ukręciłem: 48.90
km
w terenie: 43.00 km
trwało to: 04:09
ze średnią: 11.78 km/h
Maksiu jechał: 54.00 km/h
temperatura: 29.0
tętno Maksa: 182 ( 94%)
tętno średnie: 156 ( 80%)
w górę: 1604 m
kalorie: 2949 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Wzruszyła mnie moja historia

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 2

~

W tę sobotę zamierzałem udać się na wernisaż oraz wystawę kanarków, po których to atrakcjach zaplanowałem regenerację.
Ale niestety, jak to z planami bywa... rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Otrzymałem anonimową informację, że położna, która jako pierwsza ujrzała mnie na tym świecie, na łożu śmierci wyznała, iż nie byłem sam podczas cudu narodzin. Mam siostrę bliźniaczkę.

Oniemiałem oraz trwałem w owym oniemieniu nie wiem jak długo, ponieważ oniemiali czasu nie liczą.
Gdy już zacząłem jako tako kleić obrazki, wyczytałem w owym anonimie, że siostra moja bliźniacza, będzie w Stroniu Śląskim jeździła na rowerze. Szybko oraz jako zawodniczka. Tajemniczy informator dodał jeszcze, że numer z jakim wystartuje kończy się cyfrą cztery.

Oczywiście (wiszą) udałem się we wskazane miejsce i pilnie wypatrywałem wszystkich z ową czwórką na końcu.
Przed starem dało się zauważyć na kierownicach kilka numerów z pożądaną cyfrą, ale niestety wszystkie należały do przedstawicieli słabszej płci. Czyli do facetów.

Wydumałem sobie, że zapiszę się i wystartuję w tym ścigu. Może wówczas, na trasie uda mi się spotkać siostrę mą zagubioną.
Dzień był upalny, doświadczeni zawodnicy poradzili mi, abym zabrał na trasę bukłak z wodą, zwany przez nich camelbakiem.

Zabrałem.



Jechało się średnio wygodnie z tym balastem, ale jak profesjonaliści mi powiedzieli, że tak trzeba, to pewnie wiedzieli, co mówią.

Rozglądałem się bacznie oraz szczególnie bardzo patrzyłem w oczy tym, którzy pasowali numerowo oraz płciowo do profilu poszukiwanej...
Nie było to łatwe, startujących było kilka setek, startowali o różnych godzinach i na trasie jedni skręcali w lewo, inni w prawo... zupełnie nie kumałem zasad tej rywalizacji.
Z tego rozglądania się... pojechałem, wbrew niebieskim strzałkom, w innym kierunku. Po około kwadransie zorientowałem się, że jestem poza trasą... powróciłem.
Okazało się, że owo zjechanie z trasy było losu zrządzeniem.

Po chwili zauważyłem czwórkę na kierownicy zbliżającej się zawodniczki...



Pewne szczegóły wskazywały na to, że to właśnie jej szukam... po pierwsze uderzające podobieństwo, po drugie błysk w oku taki sam jak w moim, i po trzecie miała uszkodzony rower (odpadła jej połowa amortyzatora z przodu), a jednak jechała, czyli zawzięta. Tak, byłem już prawie pewien...

Niestety, nie zdążyłem zagaić, ponieważ prawie moja siostra jechała jakby szybko, a nawet bardzo szybko.

Udałem się więc czym prędzej do mety, by na nią poczekać.
Doczekałem się.

Nie bardzo wiedziałem, co i jak powiedzieć. Przecież nie mogę podejść do nieznajomej dziewczyny i powiedzieć, że jestem jej zaginionym bratem... jakoś wcześniej o tym nie pomyślałem.
W pewnej chwili wzroki nasz się napotkali i... nic nie musiałem mówić.

Ze łzami wzruszenia oraz ściśniętymi sercami wpadliśmy sobie w objęcia.



Po chwili rozmawialiśmy, jakbyśmy znali się od wieków. Okazało się, że Ewel (bo tak ma zdrobniale na imię), była u wróżki niedawno i dowiedziała się, że właśnie w Stroniu, po ścigu spotka zaginionego brata.



Tyle czasu straciliśmy, teraz musimy to nadrobić, wyjaśnić dlaczego nas rozdzielono, kto został z prawdziwymi rodzicami, a kto wręcz przeciwnie... i tysiące innych spraw.

Okazało się, że Ewel jeździ dość szybko (nawet na zepsutym rowerze) i w związku z tym staje na podium.



Gdy siostra ma zdjęła kask i rozpuściła włosy... no proszę spojrzeć, nawet bujne czupryny mamy podobne.

Tak, to była szczęśliwa sobota, nie co dzień znajduje się swą zaginiona siostrę bliźniaczkę. Wprawdzie kilka lat młodszą, ale tak naprawdę, jakie to ma znaczenie...



Kłopot z życiem po­lega na tym, że nie ma okaz­ji go przećwiczyć i od ra­zu ro­bi się to na poważnie.

~
Kategoria Ekipą, Ścig, Daleko stąd, MTBM