Hó is hó

avatar Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...
Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.





Udostępnij



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team



Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy

Follow me on Strava



W dobrym tonie jest mieć cel...






Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...






Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze

Cyklokarpaty




Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.

MTB Trophy



Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja

Sudety MTB Challenge






2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

2013
button stats bikestats.pl

2012
button stats bikestats.pl

2011
button stats 

bikestats.pl

2010
button stats 

bikestats.pl

2009
button stats 

bikestats.pl

2008
button stats 

bikestats.pl

2007
button stats 

bikestats.pl



Od 2007 ukręciłem 66427.08 km

Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)

Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m

Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32

Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h

Najdłuższy dystans to 201 km

Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m

Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.





Znajomi





Moje dzinrikisie




Mym powabnym ciałem
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...









Archiwum bloga



rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w kategorii

Bez kasku

Dystans całkowity:6242.51 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:268:28
Średnia prędkość:23.14 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:308 m
Maks. tętno maksymalne:192 (99 %)
Maks. tętno średnie:169 (87 %)
Suma kalorii:108714 kcal
Liczba aktywności:218
Średnio na aktywność:28.64 km i 1h 14m
Więcej statystyk
w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:00
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 152 ( 78%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: m
kalorie: 641 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Ósme cudo

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 30.12.2012 | Komentarze 0

~

Jakoś tak na powrót, od dni kilku, zaczęła mi smakować muzyka. Oraz marzenia, czy też sny dopadają mnie częściej. Gdzieś kiedyś czytałem, jakoby ktoś wynalazł łapacza snów. Jeśli dotrę do dystrybutora i uda mi się sen jakowyś złapać, to postawię u jótóba... jeśli nie u redtóba, bo last dopadają mnie takie jakieś rozczochrane.



Zanim jednak do wspomnianej maszyny dotrę (bo do wehikułu czasu już mi się udało), to kolejny utwór muzyczny zwany piosenką, który dziś był ze mną.

Kawałek jakby znany, ale może nie do końca? Nie od początku.
Doczekał się wielu różnych coverów...
Genialnie zaśpiewała go Patti Smith, choć są tacy, którzy upierają się, że Tori Amos lepiej.


Pewnie wiecie, że wykon Nirvany... to także cover?

Oraz Ania, najmacz sympatyczna kolarzystka w tej części Europy, zeznała była ostatnio, iż czas nadszedł na zmianę barw.
Zaczęła od włosów...






Kiedy umiera w bólu twój domowy zwierzak, zostaniesz uznany (i słusznie) za sadystę bez serca, jeśli nie zabierzesz go do weterynarza i nie poprosisz o podanie środka, po którym cierpiące zwierzę zaśnie i nigdy już się nie obudzi. Jeśli jednak twój lekarz wyświadczy analogiczną medyczną przysługę tobie, gdy to ty zwijasz się z bólu i czekasz już tylko na śmierć, ryzykuje oskarżenie o morderstwo.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:50
ze średnią: 24.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 171 ( 88%)
tętno średnie: 146 ( 75%)
w górę: m
kalorie: 641 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Et Si Tu N'Existais Pas

Piątek, 28 grudnia 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

~

Jako, że upalna pogoda z Bundesrepublik nie dotarła do grodu mego, schowałem ciuchy odsłaniające w stopniu znacznym me powabne ciało i mocniej naciągnąłem czapkę na czoło.
Tak naciągnięty udałem się na spining. Myśli me podczas dzisiejszego kręcenia krążyły wokół ciała właśnie. Niekoniecznie mojego.



Po kilku go okrążeniach wylądowały w okolicy Cyclepassion. W jednym z wiodących portali dla kolarzowiczów pojawił się tekst, traktujący o roznegliżowanych, czołowych kolarzystkach świata.
Pożądam odpowiedzi na pytanie kończące ów tekst.




Muzycznie, dziś powrót do kwasożłopów. Tym razem Titus na bębnach, a w sentymentalną podróż, swym aksamitnym głosem, zabierze Was (i oczywiście mnie) Ślimak.
Dodam, że zrobi to po francusku.


Znaliście Ich z tej strony?
Fascynujące, co?

I w tym miejscu pojawia się pewien dylemat. W mieście mym, podczas finału WOŚP, zagra Titus wraz załogą, ale... odbędzie się też, w tym samym czasie masa krytykancka. W sensie przejechać się należy po Śląsku, zbiorowo, wielokrotnie oraz dobrowolnie, w celu by mianowcie zebrać trochę szelestów dla Owsiaka.

Co wybrać? Jak żyć, panie premierze?
Chyba będę musiał rzucić monetą.
Albo banknotem.


Są takie piosenki. Znamy je. Piosenki w nieznanych nam językach, piosenki napuchnięte, ciepłe i tak smutne, że aż wstyd się przyznać. Nie rozumiemy słów, ale gdy ich słuchamy, wiemy że są o tym czymś, za czym się ogromnie tęskni i czego się potrzebuje najmocniej na świecie.

Znajdziesz mnie wszędzie. Określę się tak, żebyś w tłumie nie pomylił mnie nigdy z nikim innym.



~

w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 02:00
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 153 ( 79%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: m
kalorie: 1121 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Dr Blues

Czwartek, 27 grudnia 2012 · dodano: 27.12.2012 | Komentarze 0

~

Dziś tak trochę na bluesowo, ponieważ a mianowicie treningi tlenowe powinienem czynić miast krotochwili, co one emocje powodują tu i ówdzie.

Z mocnym postanowieniem poprawności wszelakiej udałem się do Pjóra, by spróbować utrzymać się w tlenie godziny dwie. Ostatnio przeszkodził Tamacun i inne utwory muzyczne, powodujące tętna podskoki.

Jaką więc muzą zarzucić? Z jednej strony absokurwalutnie musi być dobra, a z drugiej trzymająca w ryzach.
Ha, wczoraj Dr Blues, czyli Krzysiu Rybarczyk zarzucił u fejsa znakomity wykon. Wykon wykonuje Dr Blues & Soul Re Vision.
Zanim posłuchacie (no spróbujcie nie posłuchać... to w ryj)... taka ciekawostka, a nawet dwie.
Wiosło, które Krzysiu dzierży w dłoni, to Gibson Lucille speszyl edyszn. Na takim dokładnie wieśle grał BB King i na Jego 71 urodziny wyprodukowano 71 sztuk tych gitar. Każda z nich jest sygnowana przez mistrza. Jedna trafiła do Dr Bluesa.
A druga z ciekawostek... w kapeli Soul Re Vision na basie szyje jedna czwarta składu Lejdis Bez Gentelmen, czyli Asia...



Aby wspomniane tętno utrzymać w założonych strefach... nie zabrałem ze sobą fotki Asi.
No to... posłuchajcie.


Później wrzuciłem nadal około bluesowe klimaty różnych takich, by dotrzeć w pewnej chwili do wykonu Ulki.
Niektóre kawałki nie są tylko zwykłymi piosenkami, zupełnie inaczej się je odbiera, znając historię ich powstania i wiedząc, co znaczą słowa...
Ten kawałek Ula napisała po śmierci swojego faceta.



Przy okazji... zapewne wiecie o czym Ulka śpiewa w "Latawce, dmuchawce"?

Na zakończenie zarzuciłem dwudziestominutowy fragment koncertu Stinga z Berlina. To ten koncert, podczas którego towarzyszyli mu muzycy z The Royal Philharmonic Orchestra.

To tylko próbka...


Ów koncert został wydany na DVD i blórajó także. Jeśli go jeszcze nie widzieliście, to umknął Wam duży kawałek historii rocka. Te dwie godziny, to początek i koniec świata, to muzyka przez duże em w najczystszej postaci.
I jeszcze coś... Sting jest jednym z niewielu artystów, którym nie przeszkadza śpiewanie. Widziałem i słyszałem wiele wykonów różnych kapel, w wersjach symfonicznych, z towarzyszeniem różnych orkiestr. Był czas, gdy każdy chciał mieć w swej dyskografii taką płytę.
Efekty były lepsze i gorsze, ale tak na prawdę, od początku do końca, nie zepsuli tego tylko Pink Floyd i własnie Sting.

Aaaaa.. i pokrzykują na mnie różni tacy, co lepiej wiedzą, że w moim blogu rowerowym zawartość roweru oscyluje w okolicy 12%.

No to czas poprawić tę statystykę.
Oto zdjęcie Weronki, znanej bikerki, podczas jednego z zimowych treningów.



Dlaczego właśnie Ona tu i teraz?
Bo do Dr Bluesa mówi "tato".



Z głębi pustych umysłów wypływały nowe słowa, słowa czerwone od krwi i zemsty, słowa odbijane echem od zamkowych murów, słowa zapamiętane w krzemie, słowa, które chwytały ich usta tak mocno, że próba ich niewypowiedzenia skończyłaby się złamaniem szczęki.

~

w sumie...
ukręciłem: 30.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:30
ze średnią: 20.00 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 136 ( 70%)
w górę: m
kalorie: 871 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Urodziny z zombie

Poniedziałek, 24 grudnia 2012 · dodano: 24.12.2012 | Komentarze 5

~

Od dni kilku nasila się, by dziś mieć swą kulminację, coroczna histeria związana z przygotowaniami do imprezy urodzinowej pierwszego kolesia narodzonego w wyniku in vitro. Ponoć było to dwa tysiące szesnaście lat temu ego, ówcześni ludzie mieli nikłe pojęcie o nauce, a o biologii w szczególności... więc wydumali, że Maryśkę przeleciał anioł czy też może osobiście szef wszystkich aniołów (a może siakiś Hell's Angel?).
Tak czy siak event był udany i na tyle głośny, że do dziś owemu pierwszemu smarkaczowi poczętemu w laboratorium, rok w rok, wyprawia są huczne przyjęcia urodzinowe.

Ja niestety, jako człowiek żyjący w ciągłym strachu oraz difoltowo skulony... boję się, że ten były smarkacz przylezie kiedyś do mnie w te swoje urodziny. Boję się, bo on - moim zdaniem - jest zombie i okrutnie śmierdzi. A ja smrodu chronicznie nie znoszę.

W związku z tym, jestem w mniejszości, która nie czyni imprezy urodzinowej dla wspomnianego zombie.

Ale... jako człek z sercem na dłoni (nie swoim oczywiście), jakiś tam prezent przygotowałem.
Dziś będzie to utwór muzyczny zwany piosenką.
Wszystkiego dobrego, zombie.


A przy okazji, Muniek wraz z załogą, w sobotę zakończyli trasę promującą Old is Gold. Zakończyli ją koncertem akustycznym w trójkowym studiu imienia Agnieszki.
U mnie grali do niedzieli.
Mmm... polubić na powrót mógłbym te chwile, gdy o wszystkim innym zapominam.


A wracając do imprez urodzinowych...
Jak co roku dostaję ileś tam listów i widoków pocztą emaliowaną, a także krótkich wiadomości tekstowych (boją się dzwonić?), pełnych jakiś idiotycznych wierszyków oraz życzeń z rodzaju nijakich, bo wciąż powielanych.
Oczywiście na maile nie odpisuję, na sms'y nie odpowiadam... ale wysyłającym to nie przeszkadza, nie powoduje jakiejkolwiek refleksji. Za rok spokojnie mogę liczyć na kolejną porcję spamu.
Jeśli naprawdę nie możecie żyć bez tej szczerej dla mnie serdeczności, to życzenia wszelakie przyjmuję trzydziestego marca. I nie jest to data moich urodzin.



Na szczęście prawdziwi przyjaciele nie zawiedli i nic nie przysłali.
Serdecznie dziękuję (no sarkazm).

Nie mam pojęcia, czy obrazki, jako takie, potrafią spacerować... ale poniższy chodzi za mną od kilku dni. Wiem, kiedyś go już tutaj wieszałem, ale cóż poradzę, prześladuje mnie i już...



Muzycznie natomiast oraz spiningowo-energetycznie, spokoju nie daje mi Tamacun.
Kręcąc dziś tlen, kilka razy zdarzyło się być wyżej i wyżej... Tamacun sprawcą.
Znacie?


Ewa, oraz znienacka, była uprzejma mi rzec, że gdy słyszy poniższy wykon, to wydaje Jej się, że to o mnie jest. Ale... że niby skąd wie, iż coś rośnie mi na plecu i swędzi?
Nikomu nie pokazywałem.





A potem nie było już nic, jedynie ruiny lasu i dryfująca wolno z wiatrem chmura kurzu na horyzoncie. I siedząca na nierównym, omszałym kamieniu milowym czarna i obszarpana postać. Był to ten, którego niesłusznie się przeklina, który budzi lęk i trwogę, ale który jest jedynym przyjacielem nędzarza i najlepszym lekarzem śmiertelnie rannego.

~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:48
ze średnią: 25.00 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 172 ( 89%)
tętno średnie: 139 ( 72%)
w górę: m
kalorie: 653 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Angelique Kidjo

Piątek, 21 grudnia 2012 · dodano: 21.12.2012 | Komentarze 1

~

Sezon trenażerjrowo spiningowy w pełni. Owe spiningowanie jest dość absorbującym zajęciem i w związku oraz z tym, tak zwanych świąt w tym rocku nie będzie.

Prezentów także...



Ewentualnie może być aniołek na czubku choinki. Ale to tylko dla czubków.



Jeśli jesteście stąd, to może zamiast bawić się w jakieś bzdury i inne kabały, tracić czas w jakiś marketach, by wśród tłumu idiotów kupować nikomu niepotrzebne rzeczy oraz żarcie, którego połowę powyrzucacie... zrobicie coś dla siebie oraz sensownego?

Nie tak dawno temu, znienacka a nawet bardzo niespodziewanie powstała SSSŚ.
Zobaczcie ososchodzi i śmiało przyłączyć się możecie, a nawet powinniście.

Oraz z okazji, że niestety koniec tego podłego świata nie raczył nastąpić i nadal musimy się ze sobą męczyć, posłuchajcie odrobinę muzy, której nie ma w eremefach i innych sieczkarniach.
Bo niezłych wykonów jest tyle na całym świcie, że najmacz żal będzie umierać z powodu, że nie wszystkich zdążę posłuchać...

Dziś klimaty około trasz metalizowane.

Angelique pewnie znacie. Wiedzieliście, że Bolero pana Josepha-Maurice'a można także... zaśpiewać?



Językiem ojczystym Jaromíra jest czeski i okazuje się... że nie zawsze brzmi śmiesznie.
Coś w tym wykonie jest niezwykłego, tak mi się wydaje.





- Dzieci to nasza nadzieja na przyszłość.
NIE MA NADZIEI NA PRZYSZŁOŚĆ, oświadczył Śmierć.
- Więc co nas tam czeka?
JA.



~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:46
ze średnią: 26.09 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 168 ( 87%)
tętno średnie: 143 ( 74%)
w górę: m
kalorie: 646 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

To już jest koniec, nie ma już nic...

Wtorek, 11 grudnia 2012 · dodano: 11.12.2012 | Komentarze 1

~

Za dni kilka koniec nastąpi świata. Liroy był uprzejmy czas jakiś temu zanucić pod nosem kawałek o owym końcu, pewnie pamiętacie?

W związku z powyższym poproszę, w trybie nie cierpiącym zwłoki, przelać na moje konto wszystkie szelesty jakie posiadacie.
Wam nie będą potrzebne, ponieważ a mianowicie ten co przyjdzie sądzić żywych oraz nieżywych nie bierze łapówek.
A ja óroczyście obiecuję, że óroczyście oraz z niemałą radością Wasze pieniądze roztrwonię.
Wydam na łychę, liście oraz dziewczęta, które nie potrafią mówić "nie".
Przelewy powinny trafić na:

Jacek Sufin
ING Gliwice
73 1050 1298 1000 0022 4861 6449

W kwestii końca świata, plan mam taki, że jako jeden z nielicznych przeżyję. Będę Was wszystkich ciepło wspominał po każdym posiłku oraz pierwszego listopada.

Jako, że tak właśnie się stanie, to poczyniłem plany pościgowe na sezon 2013. Szczegóły w lewej kolumnie, tuż pod tekstem "Śmiałe plany na sezon 2013".

Tymczasem zimowo, spiningowo, rozrywkowo oraz w oczekiwaniu wiosny, która tuż jest tuż.



Hmm... i jeszcze słów kilka w sprawie nadwyżki w Waszych portfelach. Gdybyście jednak jakimś dziwnym trafem postanowili się ze mną nie podzielić to...

Jest taka fundacja sobie, która pomaga dzieciakom. Pewnie nie jedyna, a potrzebujących jest zawsze więcej niż tych, którzy chcą pomóc.
Cóż szczególnego jest więc w tej fundacji? Nic.
No może tylko to, że moja kumpela ma pod opieką dwójkę z dzieciaków, o których możecie poczytać na stronie - to Natalia i Marek oraz kumpela prosiła mnie o pomoc.
Czasem fajnie jest być dobrym czy też łaskawym...



Nie chodzi o jakieś wielkie kwoty, ot gdybyście wrzucili kilka złotych, zamiast na ten przykład nakupić za dużo jedzenia na święta, które potem wyrzucicie, czy też dać facetom w czarnych sukienkach, którzy mają kasy jak diabeł gwoździ i chcą więcej i więcej...

Nr konta fundacji znajdziecie pod linkiem "Kontakt", a w tytule napiszcie "dla Natalii i Marka od Gomolek"

Dziękuję.



To marzenia sprawiają, że ludzie żyją. Ale to przede wszystkim ludzie pozwalają żyć marzeniom.


~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 40.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 01:50
ze średnią: 21.82 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 177 ( 91%)
tętno średnie: 151 ( 78%)
w górę: m
kalorie: 1177 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Australijski ślad

Piątek, 7 grudnia 2012 · dodano: 08.12.2012 | Komentarze 4

~

Spotkaliśmy się na rogu, obok apteki. Plan, jak zwykle, był chytry. Mieliśmy się udać do lasu oraz z powrotem. Ale... okazało się, że niektórzy zapomnieli rękawiczek.
Drugim czynnikiem średnio sprzyjającym leśnym pościgom, była pora. Mianowicie, że było już po Dzienniku Telewizyjnym.



Wąski otrzymał znienacka krótką wiadomość tekstową. Okazało się, że tuż obok niedaleko odbywają się eliminacje do mistrzostw świata w pościgu na sprzęcie spiningowym.



Udaliśmy się. Grupowo.



Na miejscu dowiedzieliśmy się, że jest to pościg australijski, co on ma taki regulamin, że po każdym okrążeniu odpada ostatni.



By nie odpaść, postawiliśmy nie jeździć w kółko. Choć sędzia główny groził nam zbiorową dyskwalifikacją, byliśmy twardzi niczym stary człowiek i morze. Nie pojechaliśmy w kółko.



Na mecie okazało się, że zwyciężyliśmy w klasyfikacji drużynowej na wszystkich dystansach.
Postanowiliśmy, że nekst tajm, pomimo trudności udamy się jednak do lasu. Albo do kina.





Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy.


~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:51
ze średnią: 23.53 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 183 ( 94%)
tętno średnie: 150 ( 77%)
w górę: m
kalorie: 616 kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:

Bardzo grzeczni chłopcy

Wtorek, 27 listopada 2012 · dodano: 27.11.2012 | Komentarze 0

~

Niedługo całkiem już za chwil kilka... staruje jubileuszowy spin maraton, a właściwie to półmaraton. Ot, taki na na rozkręcenie starczych mięśni. Cały maraton odbędzie się lejter trochę później, obiecała Ania.

Siódmego grudnia spotykamy się na drugim piętrze o 18:00... kręcimy trochę, a po dobrej zabawie, kąpieli oraz wtarciu pachnideł udajemy się grupowo na wernisaż.
Nie zapomnijcie przybyć hurtowo.
Będzie się wyrabiało...



Tymczasem ustawiliśmy już kilka spin sprzętów... rezerwujcie czym prędzej miejsca, bo ponieważ liczba uczestników ograniczona jest.
Aby się załapać wyślij krótką wiadomość tekstową o treści WCHODZĘ pod dowolnie wybrany nr (17,99 plus VAT).
Zwrotnie otrzymasz informację o rzędzie i miejscu w którym znajdziesz swwój spin sprzęt.



A tymczasem... niedaleko stąd, niespodziewanie, odważnie oraz z dużą dozą śmiałości Bamba opublikowała opowieść o tym, co faceci widzą w dziewczętach będących za pan brat z dwoma pedałami.
Smaczkiem jest to, że głos zabierają kolarzyki powszechnie znani i lubiani oraz faceci sławnych koarzystek.
Czytajcie i się ekscytujcie.


Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej.

~
Kategoria Bez kasku, Ekipą


w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:47
ze średnią: 25.53 km/h
Maksiu jechał: 30.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 187 ( 96%)
tętno średnie: 153 ( 79%)
w górę: m
kalorie: 639 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Jezus Maria

Piątek, 23 listopada 2012 · dodano: 24.11.2012 | Komentarze 1

~

Jako, że zły mnie opętał dawno już temu oraz, że nie pomaga nic a nic czytanie jedynie słusznego miesięcznika, to doszedłem do wniosku wraz z sąsiadką, że nie ma dla mnie już nadziei. Takim przyjdzie mi zejść z tego łez padołu. Następnie proszę mnie spalić, ewentualnie truchło cuchnące siarką oddać tutaj i zapomnieć bez żalu. Jako zły, tak czy siak się odrodzę.

W związku z powyższymi przemyśleniami oraz poprzednim wpisem, tudzież miłością do muzyki postanowiłem posłuchać nowej płyty Maryśki, zwanej też pieszczotliwie Manią.


Z Manią bardzo się mocno lubimy... z tym, że Ona może jeszcze o tym nie wiedzieć. Ale nic to... ja mam doktorat z cierpliwości oraz oboje przed sobą jeszcze kilka żyć oraz wcieleń.
Plan jest taki, że ona odrodzi się jako czarodzicielka, a ja będę zimistrzem.
Zapowiada się hardcorowo.



A wracając do muzy... nie wiem, jak Wy ale ja uważam, że Mania jest na tej płycie naprawdę dobra (a na kolejnej ma być lepsza), choć poprzednie też dawały radę.


No i nie można zapominać o tym, że Jej muzyka, poza doznaniami estetycznymi ma także pewną wartość dodaną. Wydobywa z ludzi, o nieskomplikowanych osobowościach, takie oto słowa...


Módlcie się za Manię... bo czarni miast to robić, ujadają na Nią, zachęcają do ujadania, a nocami pewnie tęsknią do czasów, gdy mogli podkładać ogień pod stosy. Na modlitwę czasu im pewnie brak...

Oraz jeśli Pan jest Twoim pasterzem, to nie kupuj płyty Mani. Empeczów także nie ssij.

Cóż to wszystko ma wspólnego z rowerem? Jan Peszek, w jakimś wywiadzie był zeznał, że gdy Mania miała lat kilka, to kupił Jej rower.




Nigdy nie opanowałem sztuki przepraszania, ale cenię ją u innych.


~

w sumie...
ukręciłem: 20.00
km
w terenie: 0.00 km
trwało to: 00:47
ze średnią: 25.53 km/h
Maksiu jechał: 0.00 km/h
temperatura:
tętno Maksa: 179 ( 92%)
tętno średnie: 153 ( 79%)
w górę: m
kalorie: 636 kcal
na rykszy: Tom A'Howk
w towarzystwie:

Special Functional Movement Screen

Piątek, 16 listopada 2012 · dodano: 17.11.2012 | Komentarze 0

~

Kolarzyki to taki ludek, który jest krzywy. Gdyby jeden z drugim dał się podotykać fizjoterapeucie, to mogłaby mu zastawka nie wytrzymać po usłyszeniu diagnozy...

Jak powszechnie wiadomo, Gomole są twarde niczym Roman Bratny, i nie takie hece już słyszały. W związku z tym udaliśmy się grupowo do Centrum Synergia, by dać się dotykać tu i ówdzie oraz dłoniom młodym i aksamitnym. W tym celu roznegliżowaliśmy się połowicznie.

Było grubo, ale...
Wersja oficjalna tego, co tam się działo, odbiega dość istotnie od prawdy. To chyba przypadłość tego narodu... ta dwuwersjowość oraz ukrywanie prawdy.

Na początek pozwolę sobie przytoczyć oficjalny komunikat tych, którzy nas dotykali:

Wczoraj w Centrum Synergia odbyły się badania funkcjonalne zawodniczek i zawodników grupy kolarskiej Gomola Trans Airco - każdy z kolarzy został oceniony za pomocą testu FMS - Functional Movement Screen. Dokonaliśmy także dokładnej analizy ogólnej sylwetki zawodników, zwracając szczególną uwagę na te stawy, które zgłaszali jako problematyczne. Od poniedziałku zaczynamy treningi funkcjonalne i pracę nad każdym "słabym ogniwem". Wszystko po to, aby następny sezon obfitował w jeszcze większą liczbę zwycięstw:)


Nawet Czarna, zawsze czujna, dała się zwieźć i napisała coś takiego.

No to teraz, proszę Państwa, ujawnię najprawdziwszą z prawd, to taka mała biała księga wczorajszych wydarzeń.

Początek nie zapowiadał późniejszych, dramatycznych wypadków... ot chłopaky się rozgrzewali oraz nie płaczą.



Chwilę później odbył się konkurs pod tytułem "Stylówa" - czyli temat mocno trendy. A jeśli stylówa, to... oczywiście (wiszą) obuwie oraz skarpety.

Udział w tych zawodach wzięli...



oraz



Mocno niezależnym sędzią był Fil...



...który do dziś nie potrafi wskazać zwycięzcy. Być tak też może, iż to z powodu zdziwienia, jakie da się zauważyć na Jego szlachetnym licu.

Tuż obok w czasie i przestrzeni, do walki stanęli:



Wyra (ksywa elegancki młody człowiek)



oraz Przemo (ksywa szwagier). Te zawdy miały wyłonić Mistrza Świata Drugiego Planu.

Bezapelacyjnie oraz absokrwalutnie Wyra zajął zaszczytne trzecie miejsce. Do dziś nie wiadomo, kto był drugi.

Ale jako że sezon został już definitywnie zakończony (o ile mnie moja starcza i zawodna pamięć nie myli) i nie tylko rywalizacją człowiek żyje, to pozwoliłem się podotykać, pomierzyć oraz poddałem się testom wszelakim ze wskazaniem na badanie alkomatem.



Po pomiarach doszliśmy do zgodnego wniosku, iż to nie długość jest najważniejsza. Zdobyłem punkty, a jakże.
Są to punkty promocyjne i zamierzam je wymienić na bilet do kina.

Nastąpiła chwila przerwy, a nawet rozluźnienia. Stanęliśmy sobie z Czarną na boku i gwarzyliśmy o nader ekscytujących sprawach, gdy oczom naszym ukazał się widok w lustrze...



...nie ma pewności, czy było to krzywe zwierciadło, czy lustereczko powiedz przecie. Jest natomiast zgoda co do tego, że widok ów spowodował u mnie skurcze mięśni twarzowo-żuchwowych...



Po zsumowaniu punktów, które team zdobył ogółem, postanowiliśmy obrać jedynie słuszną drogę... założymy drużynę hokejową i zawojujemy NHL.
Mamy już kaski oraz jednego hokeja.





Całko­wite lek­ce­ważenie wszel­kich zag­rożeń spra­wia, że zag­rożenia zniechęcają się, re­zyg­nują i znikają.

~
Kategoria Bez kasku, Ekipą