Hó is hó
Autorem tego, wątpliwej wartości, bloga jest sufa...Ostatnimi laty, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wraz z jakimś szemranym towarzystwem, przejechał 66427.08 kilometrów. Od czasu do czasu był zmuszony uciekać przed żoną sąsiada oraz komornikiem, co kończyło się jazdą po polach i innych krzakach. Przypadek sprawił więc, że przejechał 30725.80 kilometrów w terenie. Przejechał także kiedyś jeża oraz na czerwonym świetle. Kręci najniższe średnie w tej części Euuropy... 19.56 km/h i w związku z tym wyprzedzają go kobiety w zaawansowanej ciąży oraz wyścigowe żółwie australijskie.
Więcej o nim.
Udostępnij
Reprezentuję
LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji
...każdy musi mieć taki kawałek na Stravie, gdzie jest pierwszy
Follow me on
W dobrym tonie jest mieć cel...
Nieśmiertelny Bike Maraton. Nie wiem, czy jeszcze lubię tę nieśmiertelność, czy już mnie trochę nuży...
Cyklokarpaty... z każdym rokiem coraz smakowitsze
Z Wielką Raczą jesteśmy nadal pogniewani, wystrzega się ona mnie niczym ognia...
Poczynić zamierzam połówkę Trophy, czyli mege... podobnie, jak w latach już minionych.
Sudety MTB Challenge, żelazny punkt każdego sezonu
tym razem pod tajemniczą nazwą
Projekt Reaktywacja
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
Z tego w terenie 30725.80 km (46.25 %)
Gdyby tak jechać non oraz stop,
to niechybnie można by się zmęczyć, kręcąc przez 141d 05h 22m
Najdłuższe wczasy w siodle to 08:54:32
Średnia za te wszystkie lata jest
jakby mało imponująca - 19.56 km/h
Najdłuższy dystans to 201 km
Maksymalnie w górę ujechałem 3014 m
Najwyższy punkt to 2298 m n.p.m.
Moje dzinrikisie
(a czasem także i duchem)
zajmuje się...
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień9 - 0
- 2017, Sierpień10 - 4
- 2017, Lipiec17 - 3
- 2017, Czerwiec10 - 7
- 2017, Maj10 - 14
- 2017, Kwiecień7 - 12
- 2017, Marzec14 - 22
- 2017, Luty17 - 1
- 2017, Styczeń8 - 3
- 2016, Grudzień12 - 10
- 2016, Listopad9 - 11
- 2016, Październik4 - 18
- 2016, Wrzesień13 - 67
- 2016, Sierpień11 - 37
- 2016, Lipiec11 - 19
- 2016, Czerwiec11 - 38
- 2016, Maj11 - 29
- 2016, Kwiecień10 - 33
- 2016, Marzec10 - 31
- 2016, Luty16 - 52
- 2016, Styczeń17 - 39
- 2015, Grudzień11 - 26
- 2015, Listopad5 - 16
- 2015, Październik6 - 38
- 2015, Wrzesień9 - 58
- 2015, Sierpień12 - 48
- 2015, Lipiec16 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 32
- 2015, Maj16 - 23
- 2015, Kwiecień11 - 9
- 2015, Marzec13 - 19
- 2015, Luty10 - 17
- 2015, Styczeń14 - 29
- 2014, Grudzień10 - 19
- 2014, Listopad5 - 16
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień12 - 31
- 2014, Sierpień17 - 44
- 2014, Lipiec13 - 38
- 2014, Czerwiec15 - 68
- 2014, Maj8 - 95
- 2014, Kwiecień9 - 88
- 2014, Marzec11 - 110
- 2014, Luty14 - 57
- 2014, Styczeń14 - 65
- 2013, Grudzień3 - 25
- 2013, Listopad4 - 42
- 2013, Październik10 - 55
- 2013, Wrzesień11 - 85
- 2013, Sierpień10 - 99
- 2013, Lipiec19 - 80
- 2013, Czerwiec15 - 82
- 2013, Maj10 - 29
- 2013, Kwiecień16 - 32
- 2013, Marzec12 - 31
- 2013, Luty10 - 21
- 2013, Styczeń15 - 47
- 2012, Grudzień8 - 11
- 2012, Listopad8 - 8
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 23
- 2012, Sierpień16 - 33
- 2012, Lipiec15 - 50
- 2012, Czerwiec10 - 36
- 2012, Maj18 - 20
- 2012, Kwiecień13 - 14
- 2012, Marzec17 - 28
- 2012, Luty13 - 38
- 2012, Styczeń15 - 69
- 2011, Grudzień10 - 24
- 2011, Listopad14 - 29
- 2011, Październik9 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 78
- 2011, Sierpień14 - 28
- 2011, Lipiec12 - 17
- 2011, Czerwiec12 - 29
- 2011, Maj17 - 34
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec10 - 10
- 2011, Luty6 - 9
- 2011, Styczeń5 - 13
- 2010, Grudzień5 - 17
- 2010, Listopad10 - 31
- 2010, Październik7 - 15
- 2010, Wrzesień13 - 44
- 2010, Sierpień10 - 42
- 2010, Lipiec16 - 40
- 2010, Czerwiec14 - 12
- 2010, Maj13 - 19
- 2010, Kwiecień11 - 17
- 2010, Marzec11 - 10
- 2010, Luty8 - 13
- 2010, Styczeń10 - 29
- 2009, Grudzień6 - 6
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień9 - 1
- 2009, Sierpień17 - 8
- 2009, Lipiec13 - 6
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj10 - 5
- 2009, Kwiecień14 - 3
- 2009, Marzec3 - 2
- 2009, Luty2 - 0
- 2009, Styczeń4 - 0
- 2008, Grudzień3 - 0
- 2008, Listopad7 - 0
- 2008, Październik7 - 0
- 2008, Wrzesień6 - 0
- 2008, Sierpień12 - 3
- 2008, Lipiec11 - 5
- 2008, Czerwiec7 - 0
- 2008, Maj12 - 5
- 2008, Kwiecień9 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Listopad1 - 0
- 2007, Październik6 - 3
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec14 - 0
- 2007, Czerwiec10 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień4 - 0
rower rowery maraton rowerowy wyścig rowerowy sklep rowerowy serwis rowerowy bike bikemaraton bike maraton mtb kolarstwo górskie wyścig kolarski author scott specialized merida mavic kellys ktm cannondale accent
Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 913.57 km (w terenie 616.00 km; 67.43%) |
Czas w ruchu: | 49:21 |
Średnia prędkość: | 18.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.20 km/h |
Suma podjazdów: | 9084 m |
Maks. tętno maksymalne: | 187 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 156 (80 %) |
Suma kalorii: | 35561 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 57.10 km i 3h 05m |
Więcej statystyk |
w sumie...
ukręciłem: 60.81 km
w terenie: 30.00 km
ukręciłem: 60.81 km
w terenie: 30.00 km
trwało to:
03:00
ze średnią: 20.27 km/h
Maksiu jechał: 42.50
km/hze średnią: 20.27 km/h
temperatura:
17.0
tętno Maksa: 164 ( 84%)
tętno średnie: 116 ( 60%)
w górę: 239 m
kalorie: 2077
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Aniu, przepraszam Cię za Pana Piątka
Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 4
~Widziałem w telewizorze dziś ścig olimpijski. Wczoraj także. Emocja sięgnęła mi zenitha.
Myślę, że Marek, gdyby nie pech, dojechałby w pierwszej dziesiątce oraz uważam, że jest On ogromną nadzieją na przyszłość w męskim wydaniu tego ścigania.
Ale większe emocje, bo pozasportowe, dostarczył wczorajszy wyścig.
Od wielu miesięcy fani i kibice MTB byli świadkami histerii medialnej reżyserowanej przez Pana Piątka, trenera znakomitego. Histeria osiągnęła swoje apogeum po kontuzji Mai.
Wczoraj widzieliśmy, jak tan balon medialny pękł. Niestety.
Mądrzy bardzo redaktorzy piszący w znamienitych portalach i magazynach branżowych, albo już opublikowali wszystko na ten temat, albo lada moment opublikują. Wskażą bardziej lub mniej winnych oraz wywróżą przyszłość zaangażowanych w tę hecę osób.
Z racji tego, że posiadam wygórowane o sobie mniemanie, to przyznałem sobie prawo, by także w rzeczonym temacie się powymądrzać. W końcu żyjemy w kraju, w którym wszyscy znają się na wszystkim. Oraz w takim, w którym każdy chce mnie zrobić...
Histeria medialna made by trenejro Piątek, trwająca ponad rok, o której wspomniałem na początku, to perfekcyjnie przeprowadzona akcja PR'owa. I tu czapki z głów przed Panem Andrzejem.
Paula była twarzą "Uśmiechu na medal", pokazywała się wszędzie tam, gdzie ktoś chciał Ją pokazać. Doszło do tego, że zżyłem się z nią niczym z sąsiadką z góry... widywałem Ją każdego dnia, wiedziałem gdzie była, co powiedziała, co jadła, ile przejechała kilometrów. Była krótka chwila bez Pauli i Jej trenera... pewnego dnia, podczas burzy, zepsuły się jakieś czarodziejskie urządzenia i byłem odcięty od sieci internat przez trzy księżyce.
Telewizora, w ramach protestu, także nie włączałem.
Duży szacunek dla Pana Andrzeja także za pracę, jaką wykonał, przecież to On, rzec by można, stworzył Maję, Olę, Anię...
To, że Marek Galiński może dziś odbierać gratulacje, jest w dużej mierze zasługą Piątka Andrzeja i nie należy o tym zapominać.
W czym więc problem, mógłby zapytać ktoś, kto nie zna tematu...
Mam pewne podejrzenia, aczkolwiek niczym nie poparte. Moim zdaniem, niedługo po rozstaniu się Pana Andrzeja z kadrą, poślizgnął się On dość nieszczęśliwie pod prysznicem, oraz uderzywszy się w głowę wydumał sobie, że pokaże Urbi et Orbi, iż albo On albo zgliszcza.
Efektem tego nieszczęśliwego wypadku była wspomniana histeria oraz wmówienie Pauli i połowie kraju, że jest Ona o niebo lepsza od Oli, i że to Ona powinna, wraz z Mają, stanąć na linii startu wyścigu w Londynie.
Szyderca los, jak wiemy, miał inny pomysł. Paula stanęła na starcie, ale wraz ze słabszą, według słów Pana Piątka, Olą.
Co działo się pomiędzy startem a metą, każdy widział w swoim telewizorze. W moim, na ten przykład, Pauli coś nie poszło.
Co dalej?
Już niedługo, już za chwilę, będzie trzeba dać głos, znaczy wypowiedzieć się oficjalnie w kwestii znacznych rozbieżności pomiędzy prognozami, a rzeczywistością.
Przypomnę owe prognozy.
Piątek Pan trenejro był uprzejmy opowiadać, że Paula jest przygotowana na sto procent i że pierwsza dziesiątka jest w zasięgu. Na sugestie żurnalistów, że późno dowiedziała się o nominacji i że czasu jakby mało, Pan Andrzej mówił, że nie ma takiego problemu, przecież Jego zawodniczka była oficjalną rezerwową, więc nie leżała i pachniała, lecz była cały czas gotowa, by podołać niespodziewanej nominacji.
Co więc się takiego stało, że zamykała tyły?
Nie mam pojęcia, ale niedługo pewnie się dowiemy.
Pamiętacie, jak kilka lat temu łamały się, niczym zapałki, ramy Kellysa - model Sabotage? Wówczas prezes firmy publicznie zeznał, że to taka nowoczesna technologia Kellysa, podobna w działaniu do strefy zgniotu w samochodach. Wspomniane novum miało polegac na tym, że rama powinna się w pewnych sytuacjach złamać, by uchronić zawodnika przed poważną kontuzją.
Niektórzy do dziś nie potrafią opanować spazmów śmiechu na wspomnienie tamtej wypowiedzi, ale... byli też i tacy, którzy w to uwierzyli.
Podejrzewam, że cokolwiek powie Pan trener Andrzej, to znajdą się tacy, którzy uwierzą. Bo taki już jest ten świat.
A może Pan Piątek mocno nas zaskoczy i powie coś, w co uwierzy znakomita większość zainteresowanych?
Myślę, że nadejdzie taki czas, gdy Paula sięgnie po najwyższe laury, ale... moim zdaniem wiele zależy od niej samej. Poleciłbym swoisty akt apostazji, powinno Ją to zdecydowanie zbliżyć do medali olimpijskich.
fot. Agnieszka Małgorzata Torba
Skąd w tytule Ania?
Chodzi o Anię Szafraniec. Moim zdaniem, to Ona jest największą przegraną tych igrzysk.
Dlaczego?
Dlaczego nie Maja?
Maja miała wypadek, trudno. Nie padła ofiarą takich czy innych działań.
Zaryzykuję tezę, że Ania padła.
Gdyby nie histeria medialna Pana Piątka, to być może Ona pojechała by do Londynu. Wybrano Paulę pod dużą presją, która była li tylko wynikiem genialnych działań PR'owych Jej trenera.
Zaryzykuję kolejną tezę. Myślę, że Ania skończyła by londyński ścig na wyższej, niż 22, pozycji. Oczywiście, że to tylko gdybanie, i jasne że argumentem na obalenie tej tezy może być fakt, iż na zawodach poprzedzających IO Paula była lepsza od Ani. Tylko, że to niczego nie dowodzi... to zupełnie inny kaliber zawodów.
I jeszcze coś...
Komentujący olimpijski wyścig, w pewnej chwili był rzekł, powołując się na słowa trenera Goryckiej, że te igrzyska potraktowali (Paula i jej mentor), jako swoisty rekonesans i próbę przed Rio.
Zapewne niewiele się na tym wszystkim znam, ale mam mgliste przekonanie, że na IO jedzie się walczyć, a nie rekonesansować.
I hmm... zrobili sobie rekonesans pośrednio oraz być może kosztem Ani, która już takiej szansy może nigdy nie mieć.
Przepraszam, Ania.
Za słowa i działania Pana Piątka i całą tę hecę.
Na każdego zwycięzcę przypada co najmniej jeden przegrany.
~
Kategoria Ekipą, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 65.50 km
w terenie: 30.00 km
ukręciłem: 65.50 km
w terenie: 30.00 km
trwało to:
02:43
ze średnią: 24.11 km/h
Maksiu jechał: 50.10
km/hze średnią: 24.11 km/h
temperatura:
23.0
tętno Maksa: 174 ( 90%)
tętno średnie: 130 ( 67%)
w górę: 243 m
kalorie: 2198
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
pff
Piątek, 10 sierpnia 2012 · dodano: 10.08.2012 | Komentarze 6
~My, ludzie, nawykliśmy do reguł. Tkwią one w nas tak silnie, że jeśli mamy ciasny umysł, to przestrzegamy reguł nawet wtedy, gdy doskonale zdajemy sobie sprawę, że ani my, ani żaden inny człowiek nie ma z tego pożytku. Na przykład ortodoksyjni żydzi i muzułmanie wolą umrzeć z głodu, niż złamać zakaz spożywania wieprzowiny.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 93.74 km
w terenie: 85.00 km
ukręciłem: 93.74 km
w terenie: 85.00 km
trwało to:
04:34
ze średnią: 20.53 km/h
Maksiu jechał: 40.40
km/hze średnią: 20.53 km/h
temperatura:
32.0
tętno Maksa: 167 ( 86%)
tętno średnie: 129 ( 66%)
w górę: 388 m
kalorie: 3221
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Orgi do pierdla!
Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · dodano: 06.08.2012 | Komentarze 5
~Spotkałem człowieka... miał niepewny dość wzrok, prosił o żar wpatrzony gdzieś w mrok... i tak dalej.
Rzekł mi człowiek ten, między innymi, że organizatorów ścigów należy postawić przed prokuratorem i surowo osądzić. Ponieważ, prawił dalej, nie może być tak, że na maratonie MTB są kamienie, korzenie oraz ostre zjazdy. Bo ludzie mogą się porysować, pokaleczyć lub inne kuku sobie zrobić.
A organizator powinien martwić się o bezpieczeństwo startujących ludzików. A tu okazuje się, że nie martwi się nic a nic.
Łotr, drań oraz szuja podlacza, ten organizator.
Człowiek ów, jako przykład ścigu, nad którym powinna pochylić się prokuratura, przytoczył karpacaki Armagedon.
Ja także uważam, że ścigi MTB powinny odbywać się w parku lub na torze w Pruszkowie - o czym już wspominałem.
Pan Lang obczaił, jak uniknąć pierdla.
W przeciwieństwie do innych orgów.
Tylko, że... za rok zamiaruję pojechać Challenga... jak zapudłują Grześka, to kto mi to zorganizuje? Lang Czesław może? A może człowiek, co niepewny miał wzrok?
Na koniec zapytałem człowieka, gdzie nabywa liście. Odmówił zeznań.
Każdego roku, w kraju Leonarda odbywa się ścig, o którym organizator powiada, że "The world's hardest mountain bike raid".
To IronBike.
Tak wygląda zza sterów.
Znam dwóch twardzieli, którzy rok temu ukończyli tę imprezę.
Co więcej... wygrali ją.
I nie uwierzycie... nie ciągali organizatora po sądach.
Jeśli wykluczy się niemożliwe, to, co pozostanie, choćby całkiem nieprawdopodobne, musi być prawdą.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 49.87 km
w terenie: 40.00 km
ukręciłem: 49.87 km
w terenie: 40.00 km
trwało to:
04:29
ze średnią: 11.12 km/h
Maksiu jechał: 57.50
km/hze średnią: 11.12 km/h
temperatura:
27.0
tętno Maksa: 186 ( 96%)
tętno średnie: 156 ( 80%)
w górę: 1947 m
kalorie: 3081
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Ustrońskie objazdy
Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0
~Kilka dni przed ścigiem okazało się, że na kolarzystów zasadził się miś. Dobrze, że nie polarny... w związku z tym odpadł Stożek, o czym już wspominałem.
Dzień przed, właściciele ścieżek, którymi mieliśmy zjechać z Czantorii, zmienili zdanie... dobrze, że mamy tuż za miedzą braci Czechów, jeździliśmy objazdami po ich dróżkach... gdyby nie oni, to pewnie na tej Czantorii zastała by nas zima.
W tych niesprzyjających okolicznościach, edycja ustrońska składała się z trasy właściwej oraz objazdów.
Obawiałem się, i nie tylko ja, że owe objazdy spowodują, iż ścig będzie taki se oraz lekko nudnawy.
Nic z tych rzeczy, obawy okazały się przedwczesne... było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Osobliwie uważam, że był to najmacz dobry maraton w tym rocku. Pewnie ta opinia po części wynika też z tego, że rowerowo ówjelbjam Beskidy.
Żal omly, że mieszkają tu mieszkańcy oraz misie.
W związku z tym mam kilka obscenicznych fotek zbliżeniowych...
Jak pewnie pamiętacie, odpaliliśmy na tym ścigu akcję Strefa Zrzutu.
Po porachowaniu oraz zważeniu śmieci pościgowych, nieoficjalne wieści są takie, że zrzuty udali się bardzo pierwsza klasa.
Gdy ukażą się oficjalne wieści w tej kwesti, to oczywiście (wiszą) nie omieszkam...
Jest śmierć i podatki, ale podatki są gorsze, bo śmierć przynajmniej nie trafia się człowiekowi co roku.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą, Ścig, MTBM
w sumie...
ukręciłem: 56.40 km
w terenie: 53.00 km
ukręciłem: 56.40 km
w terenie: 53.00 km
trwało to:
02:48
ze średnią: 20.14 km/h
Maksiu jechał: 40.40
km/hze średnią: 20.14 km/h
temperatura:
29.0
tętno Maksa: 146 ( 75%)
tętno średnie: 111 ( 57%)
w górę: 227 m
kalorie: 1853
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Zepsóta ślizgafka
Czwartek, 2 sierpnia 2012 · dodano: 02.08.2012 | Komentarze 3
~Z dwojga złego wolę upał niźli deszcz oraz przypomniałem sobie, że nie tak dawno temu ślizgaliśmy się na śliskim stawie w lesie nieopodal. Wydumałem, że w taki upał będzie miło tam wrócić... pamiętałem, że podczas ślizgów było chłodno.
Po drodze odmówiłem dwa i 2/3 różańca w intencji tajnej, aczkolwiek słusznej.
Gdy dotarłem nad staw, oczom mym ukazał się taki oto widok...
No tak, wszędzie wokół tylko wandale, psuje, niszczyciele, terminatory i inne szuje podlacze. Komu przeszkadzała ślizgawka? Moc bezinteresownego draństwa jest ogromna.
Zniszczyli.
Niepocieszony oraz nieschłodzony powróciłem bak do hom, gdzie pogrążyłem się w czarnej rozpaczy z przerwami na zadumę.
Pogrążenie potrwa około dwa księżyce.
Słowo „tradycja" powinno nas nastawić krytycznie. Odnosi się ono do zbioru przekonań przekazywanych przez pokolenia — w odróżnieniu od przekonań opartych na dowodach.
~
Kategoria Samotnie, Wokół Gliwic
w sumie...
ukręciłem: 44.80 km
w terenie: 35.00 km
ukręciłem: 44.80 km
w terenie: 35.00 km
trwało to:
02:48
ze średnią: 16.00 km/h
Maksiu jechał: 53.40
km/hze średnią: 16.00 km/h
temperatura:
26.0
tętno Maksa: 180 ( 93%)
tętno średnie: 137 ( 70%)
w górę: 989 m
kalorie: 2015
kcal
na rykszy: Szkot 2,5 turbo
w towarzystwie:
Miś
Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 01.08.2012 | Komentarze 2
~W związku z tym, że na sobotę meteorolodzy nie zapowiedzieli przelotnych opadów burzy, to namówiliśmy się z kilkoma setkami znajomych, że pościgamy się po beskidzkich ścieżkach.
A że akurat w tym miejscu i czasie odbywa się ustrońska edycja Powerade Garmin MTB Marathon, to postanowiliśmy, że się przyłączymy.
Jako, że do Beskida mamy nie tak znowu daleko, to udaliśmy się w celu by naocznie oraz namacalnie zobaczyć, ile jest prawdy w tym, że tamtejsze ścieżki, w większości, pokrywa gruboziarnisty szuter. Okazało się to faktem, a nawet faktem autentycznym. Pojedyncze ziarno tamtejszego szutru mogłoby robić za kamień u szyi topielca... gdyby oczywiście nie było ziarnem.
Udaliśmy się tam w składzie słusznym.
Niestety... autochtoni przekazali nam wieści niedobre, a nawet bardzo niedobre. Organizator ścigu zmuszony był zmienić fragment trasy... ominiemy w sobotę Stożek.
Z powodu, że miejscowy gajowy wszedł w ostatnią fazę andropauzy i ma fanaberie. Zobaczył w lesie misia oraz brunatnego i wydumał sobie, że ten miś niechybnie rzuci się na rowerzystów (pewnie żeby im zajumać rower i sobie pojeździć). No i nie wpuścił ścigu na Stożek.
Piesi turyści oczywiście spacerują po Stożku bez problemu, ale przecież ich miś nie napadnie, no bo niby w jakim celu? Co mógłby im zajumać? Telefon komórkowy? Miś ma za grube palce, więc nie dałby rady słać krótkich wiadomości tekstowych.
Gdy ta smutna wiadomość dotarła do Bamby, ta nie mogła powstrzymać emocji...
Targały nią spazmy, wylała morze łez oraz wyrażała się mało parlamentarnie na temat mamy gajowego.
Uspakajaliśmy ją, obiecywaliśmy to i tamto... w końcu się udało.
Ruszyliśmy dalej.
Twardziele w siodełku, reszta z buta.
W pewnej chwili dostrzegliśmy, że w krzakach coś podejrzanie się porusza i wydaje dziwne odgłosy. Niechybnie miś. Pewnie zszedł był ze Stożka, bo miał dość fanaberii gajowego.
Jako, że była nas czwórka, a on prawdopodobnie jeden, to bez strachu wyciągnęliśmy to coś, co się zakamuflowało w chaszczach. Nie był to miś, lecz inny wędrowny ssak leśny.
Sylwetka skądś znajoma.
Po objechaniu fragmentu trasy, Bamba pogodzona ze stratą Stożka, zaprosiła nas na pierogi w towarzystwie różnokolorowych dodatków...
Z racji tego że, jak wspomniałem na początku, weźmiemy udział w ścigu sobotnim, to - jako że jesteśmy łasi na pochwały, wymyśliliśmy taką oto hecę.
Ideą tej hecy jest pomoc ludziom, którzy na trasie gubią różne cenne rzeczy, a później jest płacz i zgrzytanie zębami. Mamy na sposób na to, by już nikt nigdy nie zgubił nic na trasie ścigu.
No zobaczcie sami... zawodnik na obrazku poniżej gubi butelkę z izotonikiem. I co? I pewnie się odwodnił.
Paweł, wybacz że użyłem zdjęcia z BikeLife, którego nie kupiłem. Jednostronnie uznałem, że cel jest szczytny i wyjątkowo przymkniesz oko :)
Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie. I jakoś musimy z tym żyć.
~
Kategoria Daleko stąd, Ekipą